Facebook - konwersja
Przeczytaj fragment on-line
Darmowy fragment

Kordian - ebook

Wydawnictwo:
Format:
EPUB
Data wydania:
1 stycznia 2018
E-book: EPUB,
8,45 zł
Audiobook
16,99 zł
8,45
845 pkt
punktów Virtualo

Kordian - ebook

Dramat Juliusza Słowackiego wydany anonimowo w 1834 roku. Utwór podważa zdolność bohaterów romantycznych do powstania i postawienia się zagrożeniom dla ówczesnej Polski. Piętnuje ich niemoc. Jest polemiką z Mickiewiczowskim Konradem.

Kategoria: Liceum
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-272-6142-7
Rozmiar pliku: 1,1 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

PRZYGOTOWANIE

Roku 1799 dnia 31 grudnia w nocy

Chata sławnego niegdyś czarnoksiężnika Twardowskiego w górach Karpackich – przy chacie obszerny dziedziniec – dalej skały – w dole bezlistne bukowe lasy. Ciemność przerwana błyskawicami

Czarownica czesze włosy i śpiewa…

CZAROWNICA

Z gwiazd obłąkanych,

Z włosów czesanych

Iskry padają

Jak z polskiej szabli;

Widzą je diabli,

Odpowiadają

Błyskami chmur.

Lecą – świst piór

Buki ugina.

Szatan zlatuje w postaci pięknego anioła

SZATAN

Ha, czarownico! czy biła godzina?

CZAROWNICA

Która?

SZATAN

Godzina, której żaden człowiek

Dwa razy w życiu nie słyszy.

CZAROWNICA

Uderzy

Za dziesiątym mgnieniem powiek

Z babilońskiej ludów wieży.

A gdy bić będzie, choć głucha, usłyszę.

Lecz gdzież są, panie, twoi towarzysze?

Leniwo śpieszą z błękitu podniebień;

Żółw, z którego to zgrzebło utoczył mi tokarz

Prędzej chodził…

SZATAN

To zgrzebło, pokaż mi je – pokaż!…

Łzy mi płyną… poznaję Twardowskiego grzebień,

On mię zgrzebłem tym czesał, gdy w psa wlazłszy skórę

U nóg mu się łasiłem. Odejdź, moja pani;

Goście sproszeni zlecą się na Łysą Górę.

Czarownica odchodzi

Szatan woła:

Szatani!

Błyska dziesięć razy i dziesięć tysięcy szatanów spada

Spadł z nieba deszcz szatanów, niech ziemię polewa;

Jeśli jeszcze na ziemi są edeńskie drzewa,

Niech rosną, to jesienią człowiek owoc zbierze…

Siadajcie! cóż między wami

Nie widać Mefistofela?

ASTAROTH

Zaszedł na grób przyjaciela.

Na grobie Twardowskiego odmawia pacierze.

SZATAN

Taki się teraz zrobił czuły i pobożny

Jak poeta… Lecz księżyc zabłysnął dwurożny,

Czas przystąpić do dzieła…

DIABLI

Co nam król rozkaże?

SZATAN

Obejrzeć trzeba koła w wiekowym zegarze,

Krwią dziecięcia namaścić gwichty i sprężyny;

Niech nam bije wyraźnie lata, dnie, godziny.

Przynieście go, postawcie… Co? czy nie zepsuty?

ASTAROTH

Wszystkie koła, wszystkie druty

Całe, rdza wieków nie trawi;

Godzinnik z hostii, co dławi,

Po nim żądło Lewiatana

Przez wieki wieków się toczy,

Na dnie wskazuje ząb smoczy,

Na godziny żądło osy;

I dotąd trwa nieprzerwana

Włosień siwa z kós szatana,

Któremu zbielały włosy

Od strachu, gdy grom z obłoku…

Pamiętacie?.. A sprężyna

Z ojczyzny Tella, Kalwina,

Na ludzkim wsadzona oku,

Chodzi jak na dyjamencie

W kołek i sprężyn zamęcie

Zamknięta grzesznika dusza,

Kurant po kurancie jąka.

Noga kossacza pająka

Wszystkie sprężyny porusza

Jak wahadło…

SZATAN

Dość opisów.

Gehenno, Astarocie, najstraszliwsi z bisów,

Jak asesory sądu, gdy zegar bić zacznie,

Liczcie wieki, dnie, lata…

Zegar bije, szatani liczą

Świecie! świecie! świecie!

Wąż wieczności łuskami w okrąg ciebie gniecie,

Zębem zatrutym boki ogryza nieznacznie;

I wieki mrą nad tobą, zasypując pyłem

Umarłych pamiątek.

Ja widziałem twój początek.

Ta garść gliny, powietrzem opasana zgniłem,

Ten trup chaosu, w trumnie zamknięty błękitów,

Strawiony zgnilizną czasów,

Okrył się rdzami kruszców i kością granitów,

Porósł mchem kwiatów i lasów;

Potem wydał robaki, co mu łono toczą

I myślą.

Biada im! jeśli marzeń ziemią nie okryślą,

Kołem widzenia – biada, jeśli je przekroczą…

GEHENNA

Królu, wiek dziewiętnasty uderzył.

SZATAN

Astaroth

Niech liczy lata; może ten, co za obłokiem

Gromy ciska, chcąc wesprzeć jaki ziemski naród,

Może wiek który ludziom skrócił jednym rokiem,

Może ukradł szatanom dzień jeden, godzinę;

Więc się o nią upomnę u Boga

Lub buntowną chorągiew rozwinę.

We mnie i w przyrodzeniu zgwałconym ma wroga.

ASTAROTH

Tysiąc ośmset lat wybiło.

SZATAN

Więc się koło tortury całe obróciło?

Każdy ząb jej rozdziera, każda szruba ciśnie.

Teraz, gdy niebo zabłyśnie,

Błyskawica trwa dłużej niż te wszystkie lata,

Zbiegłe męczarnią dla świata;

A każdy rok jak ślimak sunął się leniwo

Dla nędzarzy, dla głupich kochanków nadziei;

A gdy śliną osrebrzył ślad zbiegłej kolei,

Ślizgał się po niej człowiek pamiątką przerżchliwą.

Obłąkani w przeszłości żeglarze

Brali imię dziejopisów;

Sztuką ich było pisać wielkie kalendarze,

Pełne królewskich imion i dat, i napisów.

Inni myślą ścigali treść myśli,

Filozofy – głęboko myśleli,

Aż nad ciemną przepaścią zawiśli,

Obudzili się, w przepaść spojrzeli

I zawołali: «Ciemno! ciemno! ciemno!»

To hosanna dla nas szatanów,

To śpiew naszych kościelnych organów;

Kto myślał przez godzinę, jest lub będzie ze mną.

Wiek, co przyjdzie, ucieszy szatany.

Mefistofel wchodzi

MEFISTOFEL

Nasz szatan prorokuje w cudotwornym stroju,

Ma płaszcz cały Woltera dziełami łatany

I pióro gęsie Russa sterczy na zawoju.

SZATAN

Mefistofelu, przyszła do działania pora,

Wybierz jaką igraszkę wśród ziemskiej czeredy.

Już nie znajdziesz cichego wśród Niemców doktora,

Po szwajcarskich się górach nie snują Manfredy

I mnichy długim postem po celach nie chudną.

Więc obłąkaj jakiego żołnierza.

MEFISTOFEL

Trudno!…

Żołnierz to ryba, która kruczkom nie dowierza

I ma rozsądek zdrowy, przy takiej latarni

Obaczy kurzą nogę diabła kusiciela.

SZATAN

Samiż tylko rycerze ujdą nam bezkarni?

Słuchaj! wśród narodów wiela

Jednemu się ludowi dzień ogromny zbliża.

Idź tam, jego rycerze noszą krzywe szable

Jako księżyc dwurożny, jako rogi diable;

I rękojeść tych kordów nie ma kształtu krzyża.

Pomóż im – oni mają walkę rozpoczynać

Taką, jakąśmy niegdyś z panem niebios wiedli.

Oni się będą modlić, zabijać, przeklinać.

Oni na ojców mogiłach usiedli

I myślą o zemsty godzinie.

Ten naród się podniesie, zwycięży i zginie;

Miecze na wrogach połamie,

A potem wroga myślą zabije,

Bo myśl jego ogniste ma ramię,

Ona jak powróz wrogi uwiąże za szyje

I związanych postawi na takim pręgierzu,

Że wszystkie ludy wzrokiem dosięgną i plwaniem.

MEFISTOFEL

Królu, niechaj poszukam w diabelskim psałterzu

Modlitwy na dzień, co się zowie zmartwychwstaniem;

Zmówię ją za ów naród… Dziś pierwszy dzień wieku,

Dziś mamy prawo stwarzać królów i nędzarzy

Na całą rzekę stuletniego cieku.

Więc temu narodowi stwórzmy dygnitarzy,

Aby nimi zapychał każdą rządu dziurę.

A gdy wzrośnie ich potęga,

Ten naród, jak piękna księga,

W starą oprawiona skórę,

Pargaminowym świecić będzie czołem.

SZATAN

Dobra rada, stańcie kołem,

Stwarzajmy ludzi do rządu.

Zawołajcie czarownicy…

Szatan daje rozkazy, diabli pracują

Żywioły ziemi i lądu,

W atmosferowej szklennicy

Zamknięte i w jeden zlane,

Przez chemików połamane;

Kwasorody, gaz węglowy

Zlewam w kocioł platynowy;

Dmijcie, duchy!…

Gromy biją w kocioł

W żywioł ziemi

Dorzucić szpilek Kaprala

Z główkami laku, któremi

Kreśli plany, królów zwala,

Szpilek czterdzieście tysięcy

Rzućcie w kocioł…

SZATAN

I nic więcéj?

SZATAN

Nic…

DIABLI

Coś z rozumu Kaprala?…

SZATAN

Nic.

DIABLI

Skończony.

SZATAN

Niechaj leci!

Gromy biją, duch ulatuje

Stary – jakby ojciec dzieci,

Nie do boju, nie do trudu;

Dajmy mu na pośmiewisko

Sprzeczne z naturą nazwisko,

Nazwijmy od słowa ludu,

Kmieciów, czyli nędznych chłopów.

Teraz, jak z niebieskich stropów,

Rzućcie wodza ludziom biednym.

DIABLI

Panie! czy skończysz na jednym?

SZATAN

Wrzucić do kotła dyjament,

Dyjament w ogniu topnieje;

Wylać sekretny atrament

Z Talleyranda kałamarza,

Co w niewidzialność blednieje

Od okularów rozsądku…

I dąć w kocioł… w kotła wrzątku

Obaczemy, co się stwarza.

DIABLI

Już gotowy! mimo czary

Wyszedł jakiś człowiek godny,

Złe w tym kotle były wary,

Płyn za rzadki lub za chłodny.

SZATAN

To nic – to nic! takich trzeba

Biednym ludziom rzucać z nieba;

Będą przed nim giąć kolana,

Jest to stara twarz Rzymiana,

Na pieniądzu wpół zatarta.

Dajmy mu na pośmiewisko

Sprzeczne z naturą nazwisko;

Ochrzcijmy imieniem Czarta.

Teraz puśćcie! niechaj leci!

DIABLI

Lepszy będzie człowiek trzeci.

SZATAN

Teraz z konstelacji raka

Odłamać oczy i nogi,

Dodać kogucie ostrogi

I z trwożliwego ślimaka

Oderwane przednie rogi…

Cóż tam w kotle?

DIABLI

Ktoś z rycerzy.

SZATAN

Wódz! chodem raka przewini,

Jak ślimak rogiem uderzy,

Sprobuje – i do skorupy

Schowa rogi, i do skrzyni

Miejskiej zniesie planów trupy,

Czekając, aż kur zapieje.

Rzucić w kocioł Lachów dzieje,

Słownik rymowych końcówek;

Milijon drukarskich czcionek,

Sennego maku trzy główek.

Coż tam?
mniej..

BESTSELLERY

Menu

Zamknij