Korona Plantagenetów. Rebelia synów Henryka II - ebook
Korona Plantagenetów. Rebelia synów Henryka II - ebook
Henryk II i jego ambitni synowie – Henryk Młody Król, Ryszard Lwie Serce, Godfryd Plantagenet i Jan bez Ziemi – zapisali się w historii jako ludzie gwałtowni i bezwzględni, byłoby jednak błędem kreślenie ich portretu w uproszczony sposób, jako okrutników, ponieważ łączyli zawziętość i wojenne męstwo z talentem administracyjnym, często graniczącym z geniuszem.
Historia niespokojnych królów jest tragiczną opowieścią o upadku rodu Andegawenów. Wpływ tego wydarzenia na dzieje Europy był ogromny. Zaistniały bowiem warunki umożliwiające powstanie Francji jako państwa narodowego, zapoczątkowana została trwająca setki lat wrogość między Anglią a Francją i ukształtowały się granice Francji z niemieckimi terytoriami podległymi Świętemu Cesarstwu Rzymskiemu.Henryk II stworzył podstawy pod współczesne scentralizowane i biurokratyczne państwo, które jego ambitni synowie napięli do granic wytrzymałości.
Jeden ród, sześć dekad. Niezwykli ludzie, którzy żyli i umierali przeszło osiem wieków temu, a których wpływ jest widoczny do dzisiaj.
Spis treści
Przedmowa
Wprowadzenie
Rozdział I. Andegawenowie na drodze do potęgi
Rozdział II. Walka o władzę
Rozdział III. Rodzina w stanie wojny
Rozdział IV. Utrata Normandii
Rozdział V. Droga na Runnymede
Lektura uzupełniająca
Ilustracje
Kategoria: | Popularnonaukowe |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-66625-07-5 |
Rozmiar pliku: | 7,6 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Jestem zawodowym historykiem mediewistą – mój doktorat dotyczył finansów państwowych i polityki fiskalnej w XIII wieku – i średniowiecze zawsze mnie fascynowało, zwłaszcza pisanie o instytucjach finansowych utworzonych w celu wspierania kontynentalnych ambicji Henryka II i jego rodziny. Jednakże w toku kariery zboczyłem na niezwykłe i interesujące ścieżki, biorąc udział w różnych projektach telewizyjnych, skupiających się na poszukiwaniu przodków wielkich sław. Pokazało to, jak istotne znaczenie miały w dziejach związki rodzinne. Nigdzie nie uderzyły one w siebie z taką siłą, jak stało się to pod koniec XII i na początku XIII wieku.
Niniejsza książka nie powstałaby bez pomocy kilku szczególnych osób. Pierwsze słowa podziękowań kieruję do Dana Jonesa, który w 2014 roku uprzejmie zaprosił mnie na przyjęcie z okazji wydania swojej nadzwyczajnej książki The Hollow Crown, gdzie poznałem jego wydawcę Waltera Donohue’a. Jemu właśnie składam kolejne podziękowania – za wiarę w to, że potrafię w nowy sposób spojrzeć na wydarzenia z przełomu XII i XIII wieku i za przekonanie kolegów z wydawnictwa Faber, że podjęta przeze mnie historia warta jest opowiedzenia. Dziękuję mojej agentce Heather Holden Brown i jej zespołowi, za sprawą których pomysł udało się urzeczywistnić. I w końcu najgłębsze wyrazy wdzięczności kieruję do mojej rodziny, niesfornych dzieciaków: Elizabeth, Charlotte, Chloe, Alice i Matildy (która w wieku trzech lat jest tak samo wyniosła i pewna siebie jak jej imienniczka cesarzowa), a nade wszystko do mojej żony Lydii, która jest dla mnie nieustającą inspiracją.Wprowadzenie
Na malowidle widniał orzeł, na którym przysiadły cztery orlęta. Dwa spoczęły na jego skrzydłach – po jednym na każdym – trzeci uczepił się grzbietu i szarpał go dziobem i pazurami, a czwarty, nie mniejszy od pozostałych, siadł na szyi rodzica i wyczekiwał chwili, by móc wydziobać mu oczy. Gdy kilku bliskich przyjaciół zapytało króla o znaczenie obrazu, ten odpowiedział: „cztery orlęta to moi synowie, którzy nie przestaną prześladować mnie aż do śmierci. A najmłodszy, którego teraz z taką czułością przytulam, pewnego dnia zrani mnie boleśniej i niebezpieczniej od pozostałych”.
– Gerald z Walii
Autorem tekstu jest dwunastowieczny kronikarz Gerald z Walii, którego złowieszcze słowa okazały się szokująco prorocze. Czwartego lipca 1189 roku Henryk II, król Anglii, książę Normandii, Akwitanii, hrabia Andegawenii, pan Irlandii i być może najpotężniejszy człowiek w zachodniej Europie, został zmuszony do podpisania warunków upokarzającego pokoju ze swoim najstarszym z żyjących synów, Ryszardem, który zbuntował się przeciwko niemu i przyjął pomoc od największego rywala Henryka, króla Francji, Filipa Augusta. Gdy tego letniego dnia w unoszącym się pyle wymienili pocałunek pokoju, Henryk wyszeptał synowi do ucha: „Jeśli Bóg pozwoli, nie umrę, dopóki się na tobie nie zemszczę!”.
Za czasów świetności króla zapewne nie byłaby to czcza groźba – można jednak dyskutować, czy Ryszard rzeczywiście mógł obawiać się wydziedziczenia. Henryk był już stary, schorowany i cierpiał z powodu rany jątrzącej się na skutek zakażenia, jakie wdało się w jego zranioną piętę. Znużony wycofał się do pobliskiego zamku w Chinon i czekał na wieści o tym, kto jeszcze dołączył do rewolty przeciwko jego rządom. Następnego ranka do zamku przybył goniec z wiadomością, że do buntu przystąpił najmłodszy i ulubiony syn Henryka, Jan. Król był zdruzgotany. Zrozpaczony obrócił się twarzą do ściany* i wyszeptał: „Niech się dzieje, co chce. Nie troszczę się już ani o siebie, ani o nikogo innego na tym świecie”. Szybko zaczął majaczyć i zmarł następnego dnia w kaplicy zamkowej, a jego rzekomo wypowiedziane przed śmiercią ostatnie słowa brzmiały: „Hańba, hańba pokonanemu królowi”.
Wyniszczające konflikty Henryka II z synami, toczone na terytoriach rozciągających się od podnóży Pirenejów, aż po granice Szkocji, przypominają swoistą sztukę tragiczną – skrzyżowanie Gry o tron i Rodziny Soprano – ze zwrotami akcji typowymi dla scenariusza telewizyjnego. Między wstąpieniem Henryka II na tron w 1154 roku a śmiercią Jana w 1216 roku upłynęły sześćdziesiąt dwa lata. W tym okresie doszło do zabójstwa arcybiskupa Canterbury, świętej wojny na Bliskim Wschodzie, schwytania i wykupienia z niewoli króla, utraty rozległych ziem na kontynencie, co było katastrofą na skalę wojny o niepodległość Stanów Zjednoczonych, a wreszcie do wybuchu otwartego buntu w Anglii, a następnie wojny domowej i inwazji francuskiej.
Według legendy Andegawenowie wywodzili się od diabła i czasami trudno określić zachowanie członków rodziny Henryka innym mianem niż jako diabelskie, skoro ojciec walczył z synami, brat zdradzał brata, małżonkowie knuli przeciwko sobie, a bratanek został gołymi rękami zamordowany przez swojego stryja. Byli to ludzie gwałtowni i bezwzględni, nawet jak na czasy, które trudno uznać za epokę subtelności. Byłoby jednak błędem kreślenie obrazu Henryka II i jego rodziny w uproszczony sposób, jako okrutników, ponieważ posiadali oni cały wachlarz cech decydujących o tym, że są postrzegani jako postacie wybitne, które – mimo upływu tylu lat – wciąż intrygują współczesnych czytelników.
Łączyli oni zawziętość i wojenne męstwo z talentem administracyjnym, często graniczącym z geniuszem. Niespokojni królowie przemierzali swoje terytoria, wymierzając sprawiedliwość, zbierając opłaty i dbając, aby nikt nie zagroził ich autorytetowi – regularnie okazywali serdeczność, poczucie humoru, a nawet łaskawość, co ocieplało ich wizerunek w licznych kontaktach z europejskimi władcami, arystokratami, a także przedstawicielami niższych warstw społeczeństwa, którzy pojawiali się na ich wędrującym dworze.
Oczywiście nie można postrzegać wydarzeń sprzed 800 lat jako nieistotnych, traktować ich jako swoistego krwawego przypisu w książkach historycznych, spinającego okres między podbojem normańskim a Wielką Kartą Swobód w część skróconego, narodowego życiorysu: fragment dziejów, gdy Anglia wyzwoliła się spod rządów francuskich arystokratów, bardziej zainteresowanych „sprawami zagranicznymi” niż rozwijaniem własnej tożsamości kulturowej, jak próbowali dowodzić wiktoriańscy historycy pokroju Macaulaya czy Stubbsa. W rzeczywistości, jeśli chcemy zrozumieć niektóre konwencje kształtujące dzisiejsze społeczeństwo brytyjskie, powinniśmy jeszcze raz przypatrzeć się reformom społecznym, ustrojowym i prawnym, jakie zostały wprowadzone w Anglii przez królów z dynastii andegaweńskiej. Doszło do nich częściowo z konieczności, podczas ich nieobecności w kraju – rządzili wszak ogromnym terytorium na kontynencie – ale były możliwe także dlatego, że dzięki zjednoczeniu Anglii przez Alfreda i jego następców w X wieku na miejscu istniały już podstawy scentralizowanego rządu. W Anglii, w przeciwieństwie do innych terytoriów znajdujących się pod kontrolą Henryka II – czy może raczej większości innych europejskich „państw” tego okresu – wprowadzona została centralna administracja, bazująca na infrastrukturze państwowej, regionalnej i lokalnej, a nie na wpół niezależnych lordach osadzonych w zamkach gwarantujących im autonomiczną władzę. Anarchia i prywatne wojny, jakie rozgorzały za panowania Stefana (1135–1154) wraz z wysypem niezależnych zamków wyrastających po upadku królewskiego autorytetu, pokazały przerażającą alternatywną wersję Anglii, podobną do praktyki istniejącej na kontynencie. Właśnie takiej Anglii Henryk II chciał uniknąć.
W XII wieku zrodziło się wiele angielskich instytucji rządowych, takich jak urząd skarbu (exchequer), powołani zostali potężni urzędnicy państwowi, na przykład lord kanclerz, wyłonił się system sądowy kontrolowany przez koronę i ściśle egzekwowany system „klasowy”, bazujący na pojęciach zwierzchnictwa i poddaństwa – wszystko to wkrótce zostanie zrównoważone stwierdzeniem zawartym w Wielkiej Karcie Swobód, że żaden człowiek nie może stać ponad prawem. Hasło to stało się kamieniem węgielnym naturalnej sprawiedliwości i wciąż obowiązuje w statucie parlamentu brytyjskiego. Wymienione innowacje okazały się dziedzictwem Henryka II i jego synów, niezależnie od tego, czy ich działania były podejmowane celowo czy nieumyślnie. W jednym wszakże Macaulay i Stubbs mieli rację, a mianowicie w tym, że nie należy na historię o niespokojnych królach patrzeć jedynie przez pryzmat historii Anglii. Henryk II i jego dzieci nade wszystko byli Europejczykami, na co wskazuje również nazwa dynastii. Nawet jeśli przejęcie Anglii dało Andegawenom godność królewską i wyniosło ich na szczyt potentatów europejskich, sercem i umysłem wciąż czuli się związani z rodowymi ziemiami na kontynencie, skupionymi wokół Andegawenii w środkowo-zachodniej Francji.
Ze strategicznego punktu widzenia najważniejszym terytorium była jednak Normandia. Stało się tak dzięki stworzeniu w 1066 roku nowej jednostki geopolitycznej, znanej jako regnum Norman-Anglorum. Frazę tę zapisał autor kroniki Hyde, odnosząc się w ten sposób do kontrolowania przez Henryka I przeprawy przez Kanał. I chociaż królestwo anglonormańskie zostało podzielone po śmierci Wilhelma Zdobywcy w 1087 roku między jego dwóch najstarszych synów – Robert Krótkonogi otrzymał Normandię, a Wilhelm II Anglię – wkrótce ziemie te zjednoczył ich młodszy brat Henryk I. Stało się to po zwycięstwie odniesionym nad Robertem w bitwie pod Tinchebray w 1106 roku. W tym samym roku do życia powołany został angielski urząd skarbu, który miał zliczać dochody z posiadłości królewskich, ale wkrótce rozszerzył on swoje kompetencje i stał się jedną z dwóch, obok kancelarii, głównych jednostek rządowych, wędrujących wraz z królem po jego włościach, i głównym organem królewskich finansów, Izbą. Urząd skarbu miał starszy odpowiednik w Normandii, ale wiele angielskich praktyk administracyjnych rozprzestrzeniło się w innym kierunku. Spleciony system rządów jest tylko jednym z przykładów bliskich powiązań między ziemiami po obu stronach Kanału, jakie rozwinęły się od zdobycia Anglii do wstąpienia na tron Henryka II i w latach następnych. Wiele rodów posiadało majątki na jednym i drugim brzegu, powstała zatem potężna grupa możnych, których dzisiaj nazwalibyśmy raczej Europejczykami niż Francuzami czy Anglikami.
O ile do XII wieku można mówić o królestwie anglonormańskim, o tyle – jak dotąd – nie uzgodniono terminu, jakim można byłoby określić zbiór ziem rządzonych przez Henryka II i jego krewnych. Historycy, opierając się na pracy Kate Norgate z 1887 roku, często nazywają ich olbrzymie terytoria „cesarstwem andegaweńskim”, jednak taki twór po prostu nie istniał. Współcześni Henrykowi znali dwa „cesarstwa”: Cesarstwo Bizantyńskie na Wschodzie, będące bezpośrednim spadkobiercą Cesarstwa Rzymskiego, oraz stosunkowo niedawno utworzone Święte Cesarstwo Rzymskie na Zachodzie, rządzone przez cesarza, którego koronował papież. Tytuł został utworzony w 800 roku specjalnie dla Karola Wielkiego, który zbudował imperium karolińskie, podbijając i jednocząc terytoria dzisiejszej Francji, Holandii, Niemiec, Szwajcarii i Włoch. Część tych ziem z czasem się oddzieliła, tworząc państwo zachodniofrankijskie, z którego później powstała Francja, a jej władcy przejęli zwierzchnictwo nad terytorium, w skład którego wchodziły Normandia, Andegawenia i Akwitania. Henryk i jego synowie byli zatem wasalami innego monarchy (chociaż, zgodnie z tradycją, zachowywali niezależność) i jeśli chcieli sprawować władzę na swoich ziemiach, musieli złożyć hołd i zaakceptować warunki poddaństwa.
W wymiarze praktycznym Andegawenowie nie stworzyli stolicy administracyjnej na podobieństwo Rzymu, z której można byłoby rządzić państwem, choć być może najbliższe takiej „siedzibie władzy” było Rouen. Jedynym elementem, który łączył tak odległe terytoria jak Irlandia i Gaskonia, był nominalnie ten sam władca. Henryk II zdawał sobie sprawę z bezmiaru podległych mu terenów, rządził więc, podróżując ze swoim wędrownym dworem; podobnie uczynili również jego niepokorni synowie. Ogromne dystanse pokonywano całymi dniami, a władcy musieli mierzyć się z różnymi systemami sądowymi, zwyczajami, kulturami, językami, a nawet walutami. Łaciński termin imperium często był używany w kontekście posiadłości Henryka II, ale raczej w znaczeniu „władza” lub „rządy”, a nie „cesarskiej” kontroli nad imperium. W rzeczywistości nie można wykluczyć, że współcześni Henrykowi pisarze używali terminu imperium w sposób zbliżony do jego pierwotnego rozumienia przez Rzymian, według których była to najwyższa władza wykonawcza w państwie, obejmująca także kompetencje sądownicze i wojskowe.
To bardzo ważne, aby porównać rzymski model imperialny z występującym w następnych wiekach gromadzeniem w rękach jednego rodu ogromnych połaci ziemi, przekazywanej później następcom. Tradycja w starym Cesarstwie Rzymskim nakazywała zachowanie wszystkich terytoriów nienaruszonych, przechodząc od reguły dziedzicznej do rządów najpotężniejszego, co pozwoliło przetrwać systemowi rzymskiemu przez wieki. Mówiąc prościej, cesarze rzymscy byli opiekunami odwiecznej instytucji, która miała ich przeżyć, i taki właśnie system został zaadaptowany przez Cesarstwo Bizantyńskie i funkcjonował w średniowieczu. Tymczasem „imperium” karolińskie w IX wieku, zgodnie ze starą frankijską tradycją, dzielone było na coraz mniejsze części między męskich potomków, którzy często byli ze sobą skłóceni, co z kolei w procesie powstawania nowych państw przekładało się na wrogość w poszczególnych regionach. To właśnie taki schemat przejął Henryk II, planując przyszłość swoich synów, i nie wzorował się ani na systemie rzymskim, ani na współczesnym mu systemie bizantyńskim. Nawet jeśli frankijski model dziedziczenia zmieniał się i coraz częściej preferowano wzorzec monarchii dziedzicznej – często potomek był koronowany za życia ojca – wciąż żywa była tradycja elekcyjna, będąca dziedzictwem plemion, które jako pierwsze przedostały się z Germanii do Galii. Prawo „wyboru” króla – a zatem i detronizowania go – stało się kluczową kwestią dotyczącą zarówno Henryka II, jak i Jana.
Zamiast myśleć w kategoriach imperium terytorialnego, znacznie lepszym rozwiązaniem będzie postrzeganie ziem Henryka II jako wielkiego interesu rodzinnego, którego części składowe przekazywano w zarząd każdemu synowi, ale których autonomia zmieniała się dramatycznie w zależności od lokalnej tradycji i kompetencji człowieka, który danym obszarem zarządzał. Przykładowo, najstarszy syn Henryka II, Henryk zwany Młodym Królem, stał się jedynym dziedzicem angielskiego tronu i został formalnie koronowany jeszcze za życia ojca, lecz nigdy nie dopuszczono go do aparatu władzy. Pozostaje to w całkowitym kontraście z jego bratem Ryszardem, który uzyskał zupełną kontrolę nad księstwem Akwitanii i osiągnął sukces, narzucając władzę książęcą niezależnym od dawna możnym; tak samo Godfryd, którego zaręczyny w wieku siedmiu lat z Konstancją z Bretanii były zabiegiem dyplomatycznym i miały na celu włączenie Bretanii do rodzinnego biznesu.
Jan Bez Ziemi, najmłodszy syn Henryka II, ostatecznie został wyznaczony na pana Irlandii, a więc terytorium, z którym jak dotąd Andegawenowie nie mieli żadnych powiązań rodzinnych. Po inwazji przeprowadzonej z błogosławieństwem papieża wyspa została przez nich zaanektowana i sytuowała się na obrzeżach świata andegaweńskiego. Wizyta patriarchy Jerozolimy obudziła w Janie nadzieję, że być może otrzyma władzę nad tamtejszym królestwem jako następca trędowatego Baldwina IV, wywodzącego się z innej gałęzi Andegawenów. Henryk II odrzucił jednak ten pomysł i zamiast tego wysłał Jana do Irlandii, chociaż ten na kolanach błagał go o pozwolenie na wyjazd na Wschód. Ambicje Jana niestety nie szły w parze z jego zdolnościami, a wyprawa irlandzka okazała się niepowodzeniem – zraził bowiem do siebie zarówno lokalnych wodzów, którzy zjednoczyli się przeciwko niemu, jak i anglonormańskich osadników. Pogląd, że Jan nie nadaje się do rządzenia, podzielał jego brat Ryszard. Uraza, jaką z tego powodu żywił Jan wobec starszego brata, przerodziła się w końcu w otwarty konflikt między nimi, co miało katastrofalne konsekwencje.
Jak jeszcze przyjdzie nam się przekonać, również córki Henryka były wykorzystywane do cementowania przymierzy i rozszerzania wpływów rodu na Europę. Matylda poślubiła Henryka Lwa, księcia Bawarii; Joanna najpierw wyszła za mąż za króla Sycylii, Wilhelma II, a następnie za hrabiego Tuluzy, Rajmunda VI; Eleonora została żoną Alfonsa VIII, króla Kastylii, dając mu w posagu księstwo Gaskonii.
Kiedy po śmierci Ryszarda w 1199 roku Jan został samodzielnym władcą, posiadłości kontynentalne Andegawenów miały największy zasięg i obejmowały obszar odpowiadający wielkością mniej więcej dwóm trzecim dzisiejszej Francji. W ciągu pięciu lat Filip August bezceremonialnie wyrugował go z większości tych ziem, kończąc trwające półtora wieku panowanie anglonormańskie i zrywając więzi z patrymonialnymi ziemiami Andegawenii. Jan zmarł w 1216 roku, gdy podczas apokaliptycznej burzy zaszył się w zamku Newark. Uwikłany był wówczas w beznadziejną wojnę domową, która rozgorzała po nieudanej próbie odbicia terytoriów, jakie stracił dwa lata wcześniej, po przegranej bitwie, w której nie wziął nawet udziału.
Treść dostępna w pełnej wersji.
* Według przekazów umierający król wysłuchał tej wieści, leżąc w łożu (przyp. red.).Rozdział III
Rodzina w stanie wojny
Dla swych prawowitych potomków był w okresie ich dzieciństwa hojniejszy niż wymaga się tego od ojca, ale gdy już dorośli, patrzył na nich z ukosa, jakby był ich ojczymem; i chociaż jego synowie byli sławni i wybitni, ścigał swych następców z nienawiścią, na którą być może zasłużyli, ale która czyniła go nieszczęśliwym Czy to przez zerwanie więzi małżeńskiej, czy też było to karą za zbrodnie rodzica, faktem jest, że ojciec nigdy nie darzył prawdziwym uczuciem synów, ani synowie ojca, ani też harmonii nie było między braćmi.
– Gerald z Walii
Treść dostępna w pełnej wersji.