- promocja
- W empik go
Kosmici we wsi - ebook
Wydawnictwo:
Data wydania:
11 grudnia 2023
Format ebooka:
EPUB
Format
EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie.
Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu
PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie
jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz
w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu.
Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu.
Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
Format
PDF
czytaj
na laptopie
czytaj
na tablecie
Format e-booków, który możesz odczytywać na tablecie oraz
laptopie. Pliki PDF są odczytywane również przez czytniki i smartfony,
jednakze względu na komfort czytania i brak możliwości skalowania
czcionki, czytanie plików PDF na tych urządzeniach może być męczące dla
oczu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu.
Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu.
Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji
multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka
i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej
Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego
tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na
karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją
multiformatu.
czytaj
na laptopie
Pliki PDF zabezpieczone watermarkiem możesz odczytać na dowolnym
laptopie po zainstalowaniu czytnika dokumentów PDF. Najpowszechniejszym
programem, który umożliwi odczytanie pliku PDF na laptopie, jest Adobe
Reader. W zależności od potrzeb, możesz zainstalować również inny
program - e-booki PDF pod względem sposobu odczytywania nie różnią
niczym od powszechnie stosowanych dokumentów PDF, które odczytujemy
każdego dnia.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną
aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego,
który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire
dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy
wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede
wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach
PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną
aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego,
który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla
EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Pobierz fragment w jednym z dostępnych formatów
Kosmici we wsi - ebook
Każdy wyobraża sobie kosmitów trochę inaczej. Jedni myślą, że są podobni do ludzi, dla innych to zielone stworki z wystającymi czułkami, a niektórzy wyobrażają sobie dziwne, inteligentne roboty. Kosmita, którego spotkał dziadek Stefan nie przypominał żadnego z tych stworzeń.
Kategoria: | Dla dzieci |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
Rozmiar pliku: | 274 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Kosmici we wsi
Każdy wyobraża sobie kosmitów trochę inaczej. Jedni myślą, że są podobni do ludzi, dla innych to zielone stworki z wystającymi czułkami, a niektórzy wyobrażają sobie dziwne, inteligentne roboty. Kosmita, którego spotkał dziadek Stefan nie przypominał żadnego z tych stworzeń. Był średniego wzrostu, miał cztery ręce, małą główkę na całkiem długiej szyi, dość krótkie nogi, krótki ogon i był cały jasnopomarańczowy. Nosił skromny, ciemnozielony kombinezon, czarne buty i dziwną czapkę. Niektórzy powiedzieliby, że wyglądał śmiesznie, inni, że trochę strasznie.
Nic dziwnego, że dziadek Stefan stanął jak wmurowany, gdy zobaczył go przed wejściem do stodoły.
- Co jest grane? - wymamrotał dziadek, bardziej do siebie niż do kosmity.
- Witaj Ziemianinie - powiedział powoli kosmita i jego twarz przybrała wyraz, który można by zinterpretować jako coś w rodzaju uśmiechu. Niektórzy powiedzieliby, że uśmiech ten wyglądał sympatycznie, inni powiedzieliby, że wyglądał jednak trochę upiornie.
- To mówi - zauważył dziadek Stefan, po czym dodał - W dodatku mówi po polsku.
Trzeba przyznać, że biorąc pod uwagę nietypową sytuację w jakiej znalazł się dziadek było to niezwykle bystre spostrzeżenie.
- Mówię w swoim języku, ale specjalne urządzenie, które mam w kieszeni sprawia, że słyszysz to w twoim języku - powiedział kosmita.
Dziadek Stefan zerknął na kosmitę z jeszcze większym zdziwieniem.
- Jestem Stefan - powiedział dziadek Stefan, bo nic innego nie przyszło mu do głowy - A ty?
- Moje imię jest zbyt trudne dla ciebie do wymówienia, ale możesz na mnie mówić Pawełek.
Dziadek Stefan potrzebował chwilę aby przyswoić tę informację.
- Dobrze Pawełku. Kim jesteś i co tu robisz?
- Przyleciałem tu z odległej planety, której nazwy nie byłbyś w stanie wypowiedzieć. Jeżeli koniecznie chcesz ją jakoś nazywać, to proponuję nazwę Truskawka. Ładne słowo i pasuje na nazwę planety. Więc ja jestem Pawełek z Truskawki czyli Pawełek Truskawianin. A może Truskawiec. Tak, Pawełek Truskawiec. Podoba mi się. Co zaś się tyczy celu mojej podróży, to przybyłem na twoją planetę, żeby ją zniszczyć.
- Ależ Pawełku, tak nie można. Dlaczego? - wykrzyczał przerażony dziadek Stefan.
- Mamy pewne plany związane z tą częścią kosmosu. Tajne plany, więc nie mogę zdradzić szczegółów. Twoja planeta trochę nam przeszkadza. Niestety, najtaniej wychodzi zniszczenie. Zmiana planów byłaby zbyt kosztowna.
- Ale co z ludźmi? Co z życiem na Ziemi? - dziadek krzyczał przerażony.
- Ja tam nie wiem, ale jak zniszczymy planetę to ludzie i całe życie na planecie chyba przy okazji także - powiedział Pawełek - Niestety taka jest cena postępu - Pawełek zrobił minę, którą przy odrobinie wyobraźni można by określić jako zatroskaną.
Dziadek Stefan zbladł. Zaczął intensywnie myśleć. Oto on, stanął przed najważniejszym zadaniem, jakie kiedykolwiek, jakikolwiek, człowiek miał do wykonania, Miał okazję ocalić swoją ojczystą planetę przed zagładą. Skromny dziadek Stefan, rolnik, nie wyróżniający się niczym szczególnym, całkiem zwyczajny człowiek, może zrobić dla ludzkości więcej, niż zastępy polityków, wojskowych czy naukowców. Wystarczy tylko, że wymyśli sposób na ocalenie Ziemi.
- Pawełku, ja się nie zgadzam. Protestuję w imieniu ludzkości - powiedział stanowczo dziadek Stefan - Czy ty wiesz jaka piękna jest Ziemia? Czy widziałeś nasze zabytki, albo cuda przyrody? Dla przykładu taki Wawel - piękny zamek. Tatrzański Park Narodowy. Kozice i świstaki. Muzyka Chopina i obrazy Matejki. No i poza Polską też całkiem ładne rzeczy mają. Chodź tu ze mną, to pokażę ci to wszystko w Internecie.
Dziadek wskazał kosmicie dom i zachęcił go, żeby poszedł za nim. Gdy zbliżali się do drzwi wejściowych, te otworzyły się gwałtownie i pojawiła się w nich babcia Hania, czyli żona dziadka Stefana.
- Haniu - krzyknął dziadek - To jest Pawełek, który przyleciał tu z kosmosu zniszczyć Ziemię.
- Jak to zniszczyć Ziemię? Czy on wie jaka piękna jest Ziemia? Trzeba mu pokazać w Internecie coś pięknego. Może Pałac Kultury i Nauki - babcia Hania przystanęła w miejscu, podrapała się po głowie i po chwili dodała - Tak zrobimy. Pokażemy mu piękno naszej planety w Internecie, ale najpierw nakarmię gościa pierogami. Muszę je tylko dokończyć. Ty w tym czasie oprowadź Pawełka po gospodarstwie. Tu też mamy mnóstwo pięknych rzeczy do pokazania.
Babcia wycofała się do domu a dziadek został z kosmitą przed wejściem.
- To może faktycznie pokażę ci piękno naszej planety na przykładzie mojego gospodarstwa. Zaczniemy od krowy. - powiedział dziadek Stefan i zaprowadził kosmitę Pawełka z planety Truskawka do obory czyli do stojącego nieopodal niewielkiego budynku w którym mieszkała krowa.
- Dzień dobry - powiedział grzecznie Pawełek do krowy, gdy weszli do środka.
Dziadek Stefan wybuchnął śmiechem i wytłumaczył kosmicie, że krowa mu nie odpowie, bo jest zwierzęciem i nie potrafi mówić po polsku ani w żadnym innym języku. Pawełek spytał co łączy dziadka z krową i dlaczego mu ją pokazuje. Dziadek wytłumaczył, że krowa jest niezwykle ważnym zwierzęciem w Polsce i na świecie i daje mleko. Pawełek podszedł bliżej krowy i powiedział:
- Krowo, daj mi mleko.
Nic się oczywiście nie stało.
- Ta krowa nie działa - poskarżył się kosmita.
Dziadek ponownie wybuchnął śmiechem, powiedział Pawełkowi, że niby taki mądry, z kosmosu, Ziemię chce niszczyć, a taki głupi jednak, że nie wie, że krowa to inaczej działa. Ale nie ma sensu tłumaczyć Pawełkowi, niech Pawełek po prostu podziwia to piękne zwierzę i niech piękno krowy będzie powodem, żeby nie niszczyć Ziemi. Pawełek powiedział dziadkowi, że owszem, krowa piękna, przyznaje, ale to nie on decyduje ale, że on wszystko co widzi to nagrywa i od razu przesyła do swojego szefa, który zdecyduje czy Ziemię niszczyć czy nie.
- Ja tę krowę już przesłałem do Michałka i Michałek mi już tu odpisał, że krowa piękna, ale to za mało, żeby ocalić Ziemię.
- Do jakiego Michałka? - zapytał zdziwiony dziadek
- To mój szef. Imię ma oczywiście inne, ale na tyle skomplikowane, że na pewno nie byłbyś w stanie go powtórzyć. Dlatego będziemy mówić na niego Michałek. Michałek pozdrawia ciebie i krowę ale prosi o więcej pięknych rzeczy z Ziemi.
Dziadek westchnął, podrapał się po głowie i burknął pod nosem, ale tak żeby Pawełek usłyszał:
- To ja pokażę kury i traktor.
Poszli do garażu, gdzie dziadek zaprezentował stary, czerwony traktor. Dziadek pokazał Pawełkowi co ostatnio musiał naprawić a co wymienić.
- O tu - pokazał palcem - tu wczoraj wymieniłem łożysko.
- Łożysko - powtórzył Pawełek - Piękne słowo, cokolwiek oznacza. Czy łożysko jest czymś ładnym?
Dziadek pokazał kosmicie stare łożysko, które wyglądało jak metalowe kółko. Pawełek stwierdził, że jest dość ładne ale nie określiłby go jako piękne, w przeciwieństwie do całego traktora, który jest naprawdę piękny i przypomina roboty bojowe jakie widział kiedyś na pewnej odległej planecie, której nazwy oczywiście dziadek nie byłby w stanie wymówić ale może nazywać ją Poziomka. Pawełek powiedział dziadkowi, że roboty bojowe na Poziomce walczyły z innymi robotami bojowymi z planety Banan. Przy okazji dziadek dowiedział się, że mieszkańcy planety Banan, czyli Bananowcy byli znani z tego, że napadali na inne planety ale na szczęście zostali ostatecznie pokonani właśnie przez Truskawców i Pawełek jest z tego powodu bardzo dumny. Dziadek pogratulował Pawełkowi i poprosił o przekazanie gratulacji jego szefowi Michałkowi. Pawełek podziękował w imieniu swoim i w imieniu Michałka. Pawełek powiedział jeszcze, że Michałek zainteresował się warsztatem i pochwalił dziadka, że tak pięknie ma poukładane wszystkie narzędzia i od razu widać, że porządek w warsztacie musi być i to godne pochwały i podziwu.
- Michałek mi tu pisze, że pokazał traktor Agatce i Agatka jest zachwycona.
- A kto to jest Agatka? - zapytał dziadek
- Agatka to oczywiście nie jest prawdziwe imię. Agatka to główny dowódca naszej floty inwazyjnej, która ma zniszczyć Ziemię. Między nami mówiąc, Agatka to bardzo groźna postać. Postrach całej galaktyki. Niektórzy mówią na nią Agatka - Niszczyciel Światów.
Informacja o Agatce przypomniała dziadkowi o planowanym zniszczeniu Ziemi. Na szczęście nie zdążył się zasmucić bo do garażu weszła babcia Hania i oznajmiła, że pierogi gotowe i zaprasza do stołu. Dodała, że jeżeli te pierogi nie spowodują, że Pawełek zmieni zdanie to ona już nie wie co dalej bo pierogi są przygotowane według tajemnego przepisu jej babci, która dostała ten przepis od swojej babci i wszyscy te pierogi wprost uwielbiają. Dziadek potwierdził, że pierogi babci to absolutne mistrzostwo świata godne najwykwintniejszych restauracji. Pawełek powiedział, że tak się składa, że uwielbia pierogi i jest ich znawcą ponieważ na jego rodzinnej planecie Truskawka pierogi z truskawkami są najpopularniejszym daniem, wszyscy je jedzą często i z wielką przyjemnością. Babcia spytała czy truskawki jakie mają na tej ich planecie są takie same jak te na Ziemi a Pawełek powiedział, że oczywiście, że nie i dlatego mówi o truskawkach bo prawdziwej nazwy tej potrawy babcia i tak by nie zrozumiała. Babcia z dziadkiem spojrzeli na siebie i dziadek odpowiedział, że nie rozumie ale to nieważne. Babcia powiedziała, że też nie rozumie ale też uważa, że to nieważne. Po chwili milczenia zasiedli do stołu.
- Muszę przyznać, że pierogi te godne są najlepszych restauracji w całej galaktyce - powiedział Pawełek - Moje urządzenia komunikacyjne pozwalają przekazywać moje doznania smakowe do Michałka i Agatki i dostaję od nich właśnie informację, że te pierogi są najlepszymi pierogami w całej galaktyce.
- Czy to oznacza, że ocaliliśmy Ziemię? - spytała ucieszona babcia.
Pawełek milczał przez chwilę, po czym pokręcił przecząco głową.
- Przykro mi. Michałka udało się przekonać ale Agatka mi tu pisze, że faktycznie piękna krowa, traktor i pyszne pierogi ale przygotowanie floty inwazyjnej zajęło dwanaście lat. Czeka siedem pancerników kosmicznych najnowszego rodzaju, dwa lotniskowce, w tym jeden także najnowszego rodzaju, a ten drugi lekko już przestarzały, dwadzieścia osiem statków wspomagających, które służą do wspomagania ataku, tak mi każe wytłumaczyć Agatka. Ponadto trzysta pięćdziesiąt myśliwców, większość nowych, świeżo pomalowanych na niebiesko, siedemdziesiąt tysięcy żołnierzy piechoty i dwanaście tysięcy personelu pomocniczego, w tym piętnastu kucharzy i jeden bębniarz. Rozumiesz więc, że potrzebujemy coś jeszcze aby udowodnić, że Ziemia jest warta uratowania. Gdzie te kury?
Dziadek zerwał się na równe nogi
- Zapraszam za mną.
Dziadek z babcią poprowadzili Pawełka za dom, gdzie pięć kur grzebało sobie coś w trawie. Babcia wyjaśniła kosmicie, że kury dają jajka.
- Niezwykle interesujące stworzenia. Ależ mają małe nóżki. I taki śmieszny nosek.
- To dziobek - powiedział dziadek
- Śmieszny ten dziobek. Agatka pyta dlaczego mają takie małe nóżki.
- To trudne pytanie - zastanowił się dziadek
- Te nóżki są takie małe, żeby się nimi zachwycać, że takie piękne, żeby nie niszczyć Ziemi - szybko powiedziała babcia
- Agatka mówi, że faktycznie są przepiękne. Takie malutkie. I ten śmieszny nosek.
- To dziobek - powiedział dziadek
- Tak, dziobek, śmieszny. I małe, piękne nóżki. Piękne stworzenia. Agatka mówi, że gdyby tylko o nią chodziło, to ona by tę flotę wycofała ale trzeba będzie przekonać jeszcze imperatora, władcę połowy galaktyki, Rafałka.
Babcia z dziadkiem spojrzeli na siebie zniechęceni.
- Pawełku, to niesprawiedliwe. Myśleliśmy, że jak przekonamy Agatkę to już koniec a tu nagle pojawia się jakiś Rafałek - zdenerwowała się babcia.
Pawełek przeprosił, że nie wspomniał o Rafałku. Powiedział, że Rafałek zawsze ostatecznie podejmuje decyzję i jeżeli uda się jego przekonać to już to wystarczy.
- Agatka właśnie przesyła Rafałkowi filmiki z tymi śmiesznymi kurami - powiedział kosmita - Czekajcie, będę wam na bieżąco relacjonował co się dzieje. Kury przesłane. Rafałek ogląda kury. Rafałek jest zaskoczony widokiem kur. Szczególnie zaskoczyły go małe nóżki i śmieszne noski. Agatka wyjaśnia, że to nie noski ale dziobki. Imperator pyta czym się różnią noski o dziobków. Generał Agatka jest wyraźnie zaskoczona tym pytaniem. Szybko, powiedzcie czy się różnią noski od dziobków, a ja prześlę tę informację Agatce.
Dziadek popatrzył na babcię spanikowany. Babcia zastanowiła się pół sekundy i krzyknęła Pawełkowi:
- Powiedz mu, że dziobek to połączony nosek i buzia. Działa jak nosek ale także działa jak buzia. Oprócz wąchania, można nim także jeść oraz wydawać dźwięki.
Pawełek szybko przekazał tę informację Agatce. Wszyscy zamarli w bezruchu oczekując co wydarzy się dalej. Po chwili Pawełek wyraźnie odetchnął z ulgą i powiedział:
- Jest dobrze. Rafałek postanowił, że przyleci tu aby osobiście zobaczyć kury. Ponieważ mamy bardzo nowoczesne statki kosmiczne wyląduje tu za jakieś pięć minut.
Babcia zerwała się na równe nogi. Zaczęła nerwowo chodzić po podwórku intensywnie myśląc. Zdawała sobie sprawę, że wizyta Rafałka ostatecznie zdecyduje czy uda się ocalić Ziemię. W głowie babci szybko powstawał plan. Najpierw pierogi, jeszcze kilka zostało. Pierogi wprowadzą imperatora Rafałka w pogodny i błogi nastrój. Potem pokażemy w Internecie cuda naszej planety. Kury na końcu. A jak kury nie zadziałają trzeba będzie użyć wobec imperatora Rafałka siły. Ciekawe czy ten Rafałek przypomina Pawełka - myślała babcia.
Dziadek także zdawał sobie sprawę, że nadchodzi moment ostatecznej rozgrywki. Za moment zdecyduje się czy Ziemia przetrwa. Czy kury wystarczą? Można jeszcze pokazać w Internecie śmieszne kotki.
Pięć minut szybko minęło. Statek Rafałka pojawił się przed nimi zupełnie znikąd. Dziadek spodziewał się, że statek będzie ogromny a jego pojawienie się hałaśliwe i spektakularne, a tymczasem statek okazał się wielkości domu a jego pojawienie się było niemal bezgłośne. Przypominał dużą, niebieską kulę. Zasyczało, zahuczało, w kuli otworzyły się drzwi i wyszedł z nich kosmita. Wyglądał zupełnie inaczej niż Pawełek. Był większy. Miał dwie ręce. Wyglądało na to, że pochodzi z innej planety niż Pawełek.
- W imieniu mieszkańców planety Ziemia, witam imperatora - powiedział dziadek Stefan.
- To Michałek, nie imperator - powiedział Pawełek
- Imperator się jednak spóźni. Sprawy wagi galaktycznej - powiedział Michałek - Dzień dobry, przede wszystkim. Czy zostały jeszcze jakieś pierogi?
Babcia spojrzała na Michałka i pomyślała, że widać po nim, że potrafi sporo zjeść a pierogów nie ma już zbyt wiele. Pierogi są przecież elementem planu przekonania imperatora, że Ziemia jest wspaniała. Babcia nachyliła się do dziadka i szepnęła mu na ucho:
- Spójrz no Stefan na tego Michałka. Pawełek w porównaniu z nim to kruszyna. Ten Michałek wygląda na takiego co lubi sobie zjeść. Jeżeli dam mu skosztować pierogi to nie ma szans, żeby jakieś ocalały. Co robić Stefan? Losy ludzkości znowu zagrożone.
Dziadek Stefan szybko przemyślał całą sprawę i spytał kosmitów ile spóźni się Rafałek. Michałek powiedział, że co najmniej dwie godziny i powtórzył pytanie o pierogi.
- Zdążymy nalepić nowych pierogów. Jak Michałek z Pawełkiem pomogą to zanim przyleci imperator dodatkowa porcja pierogów będzie gotowa - szepnął dziadek do babci.
Babcia odetchnęła z ulgą i oznajmiła Michałkowi, że dostanie pierogi jeżeli pomoże jej w przygotowaniu kolejnej porcji. Michałek odpowiedział, że zrobi to z wielką przyjemnością, ponieważ po pierwsze lubi pomagać, po drugie jest dobrym kosmitą i po trzecie przy okazji pomagania nauczy się robić te wspaniałe pierogi i jak już wróci na swoją planetę to otworzy własną restaurację w której będzie serwował to wspaniałe danie i na pewno restauracja będzie ogromnym sukcesem a on zarobi na pierogach olbrzymie pieniądze i będzie bogaty i już nie będzie musiał pracować jako szef Pawełka przygotowując inwazje na różne planety, czego tak naprawdę robić nie lubi, ale praca to praca. Babcia zaprosiła kosmitów do kuchni i poczęstowała Michałka pierogami. Zgodnie z przewidywaniami babci Michałek zjadł pozostałe pierogi w dwie minuty, zachwycając się głośno i mrucząc z rozkoszy. Gdy skończył babcia zaprosiła kosmitów do lepienia pierogów.
- Panowie, tu mamy mąkę, tu jaja a tu masło - rozpoczęła babcia.
- Czy ja dobrze kojarzę, że jaja to dostaliśmy od tych śmiesznych kurek? - zapytał Pawełek.
- Tak, Pawełku. Aby zrobić ciasto na pierogi musimy mieć jaja od kur a masło od krowy - powiedziała babcia - Zwróćcie uwagę, jak to wszystko jest sprytnie ze sobą połączone. Wszystko na wsi ma sens i działa ze sobą.
- Nie wiedziałem, że krowa oprócz mleka daje także masło - powiedział Pawełek.
- Mnie zaskoczyło nawet to, że daje mleko - powiedział Michałek.
Babcia uśmiechnęła się i powiedziała:
- Oj Pawełku, oj Michałku. Latacie po tym całym kosmosie, straszycie ludzi niszczeniem planet a podstawowych rzeczy nie wiecie. Masło, chłopcy, to mleko, tylko przerobione w specjalny sposób. Krowa daje mleko a my z tego mleka robimy masło, sery i inne rzeczy.
Pawełek i Michałek słuchali w skupieniu i przyznali, że krowa oprócz tego, że jest piękna, o czym już wcześniej się przekonali ale nie można o tym zapomnieć, jest także bardzo ważna skoro daje ludziom tak dużo - mleko ale także masło, sery i inne produkty z mleka. Babcia potwierdziła, że krowa jest niezwykle ważna, ale równie ważne są inne zwierzęta na wsi. Kury, owce, kozy, koń, pies, kot.
- Wszystko na wsi ma sens i działa ze sobą - powtórzyła babcia.
- A traktor? - zapytał Pawełek - Do czego służy?
- Pewnie do prowadzenia wojny - powiedział Michałek - Wygląda zupełnie jak te maszyny bojowe, dzięki którym pokonaliśmy Bananowców.
- Ech, chłopaki, tylko wojny wam w głowach. Gdyby nie traktor to też nie moglibyśmy przygotowywać pierogów - odpowiedziała babcia - Ta mąka, którą mieszamy z jajami i z masłem powstaje ze zboża, które właśnie traktor pozwala nam zbierać i przewozić. Jak już mówiłam, wszystko działa ze sobą.
Kosmici westchnęli z zachwytu.
- Jakie to wszystko mądre. Jaka ta Ziemia wspaniała - powiedział Michałek.
Zachwyceni kosmici wspólnie z babcią lepili dalej pierogi, dziadek Stefan sprzątał podwórko, krowa stała w oborze, nie zdając sobie sprawy, że jest obiektem tak wielu zachwytów, kury grzebały sobie w ziemi, flota inwazyjna czekała na rozkazy, imperator Rafałek kończył załatwianie ważnych spraw a generał Agatka właśnie wylądowała za oborą. Agatka wyskoczyła ze statku i szybko pobiegła na podwórko gdzie natknęła się na dziadka Stefana.
- Rafałek? - spytał dziadek niepewnie, pamiętając o poprzedniej pomyłce gdy zamiast Rafałka powitał Michałka.
- Generał Agatka - powiedziała Agatka niskim głosem. Sama także była bardzo niska, dużo mniejsza od Pawełka i Michałka. Widać było, że pochodzi z innej planety - Gdzie są kury? Muszę, przed przybyciem imperatora, sprawdzić czy kury są bezpieczne. Imperator pewnie będzie chciał osobiście dotknąć te śmieszne noski i małe nóżki a ja muszę się upewnić, że nie jest to groźne.
- Nie noski, tylko dziobki - mruknął do siebie dziadek Stefan. A głośno powiedział - Kury są tam za rogiem. Jak już Agatko je sprawdzisz to przyjdź do domu na pierogi.
Agatka skinęła głową w stronę dziadka Stefana i bez dalszego zwlekania, szybko pobiegła w kierunku kur. Gdy się do nich zbliżyła, przystanęła i zaczęła im się dokładnie przyglądać.
- Na żywo wyglądają jeszcze bardziej uroczo - westchnęła Agatka i wyciągnęła swoją małą rączkę w kierunku najbliższej kury. Kura zagdakała ostrzegawczo.
Agatka szybkim ruchem próbowała dotknąć kurzej łapki ale kura okazała się szybsza, odskoczyła, zamachała skrzydłami i dziobnęła dziobkiem Agatkę w palec. Agatka była doskonale wyszkolonym żołnierzem więc natychmiast odskoczyła od kury, zrobiła fikołka, przeturlała się po podwórku jednocześnie wyciągając z kabury swój kosmiczny, generalski pistolet. Wycelowała w kurę i zamarła w oczekiwaniu, gotowa zaatakować jeżeli tylko będzie to konieczne. Na szczęście kura, zupełnie nieświadoma grożącego jej niebezpieczeństwa, powróciła do grzebania pazurkami w ubitej ziemi. Generał Agatka po chwili, powoli schowała broń do kabury. Pomyślała, że kury mogą jednak być trochę niebezpieczne, pomimo faktu, że są takie urocze. Trzeba będzie ostrzec Rafałka, żeby zachowywał się przy nich wyjątkowo ostrożnie. Tymczasem Agatka postanowiła udać się do domu na spotkanie z Pawełkiem i Michałkiem. Zerknęła jeszcze kątem oka na kury, westchnęła i ruszyła w kierunku domu. Gdy była już niedaleko usłyszała, że z budynku dobiega wesoły śpiew. Kilka głosów głośno śpiewało:
“Pierogi, pierogi, hej, moje pierogi
Każdego człowieka stawiają na nogi”
Najgłośniej słychać było głos Michałka, który przerwał śpiew i powiedział:
- Nie tylko człowieka. Kosmitę też.
I znowu śpiew.
“Pierogi, pierogi, hej, moje pierogi
Każdego kosmitę stawiają na nogi
Matulu, matulu, daj masło i jajka,
Pierogi najlepsze, prawda to, nie bajka”
Agatka weszła do domu i zastała tam wesołe i rozśpiewane towarzystwo przygotowujące pierogi. Babcia, Pawełek i Michałek śpiewali głośno, woda gotowała się w olbrzymim garnku, na stole leżały pierogi. Gdy zobaczyli Agatkę, przestali na chwilę śpiewać ale nadal pozostali w doskonałych humorach. Michałek wytłumaczył Agatce, że wspólne robienie pierogów połączone ze śpiewem i żartami to jedna z najprzyjemniejszych czynności jakie go spotkały w ostatnim czasie. I Michałek zaśpiewał:
“Mleko krowa daje, nasza żywicielka,
Krowę wszyscy lubią, nawet generał Agatka”
- Nie ma rymu - powiedziała Agatka.
- Czasami są takie wiersze bez rymu - powiedział dziadek, który właśnie wszedł do pomieszczenia - Nazywają się wierszami białymi.
- To ja też bym coś może zaśpiewała - powiedziała Agatka, która już wpadła w ten wesoły nastrój śpiewu i zabawy.
- Oczywiście Agatko, śpiewaj i baw się - krzyknął rozradowany Pawełek.
Dziadek nachylił się do babci:
- Co ty dodałaś do tych pierogów? - szepnął.
- Tylko truskawki - szepnęła babcia
Agatka przyjęła odpowiednią pozę, uniosłą głowę, otworzyła usta i zaśpiewała:
“Hej kury, moje kury
Hej kury z plasteliny”
I tu Agatka przestała śpiewać i widać było, że bardzo intensywnie myśli nad ciągiem dalszym. Dziadek szepnął do babci, że już chyba gdzieś to słyszał. Pawełek szepnął do Michałka, że nie rozumie dlaczego kury są z plasteliny. Mijały sekundy i wszyscy czekali aż Agatka zakończy jakoś swoją piosenkę i pewnie jeszcze by trochę poczekali ale nagle otworzyły się drzwi i stanął w nich imperator Rafałek.
- Dzień dobry, kochani - zwrócił się do babci i dziadka - Ja, imperator Rafałek witam was, mieszkańców planety Ziemniak. Przybyłem tu osobiście zobaczyć te fantastyczne stworzenia nazywane kurami.
Babcia z dziadkiem tylko popatrzyli na siebie. Za to Pawełek zareagował:
- Rafałku, to planeta Ziemia a nie planeta Ziemniak.
Rafałek wyglądał na zaskoczonego.
- Ziemia? Bardzo dziwna nazwa. Trudno, zobaczę kury a potem polecimy na Ziemniaka, bo przecież mamy go zniszczyć.
Do Pawełka właśnie dotarło co się właściwie stało. Zaczerpnął powietrza i zwrócił się do babci i dziadka:
- Przepraszam, właśnie uświadomiłem sobie swoją pomyłkę. To nie Ziemia ma być zniszczona lecz mała, bezludna planeta Ziemniak. Narobiłem zamieszania. Jeszcze raz przepraszam.
- To po co moja flota? Na Ziemniaka wystarczyłaby jedna mała rakieta - Agatka była wyraźnie zdenerwowana.
- Spokojnie kochani - powiedział Michałek - Błędy się zdarzają. Na szczęście dzięki pomyłce Pawełka poznaliśmy naszych gospodarzy, zobaczyliśmy piękno tej planety, krowę, kury, traktor, pierogi. A jeszcze przecież nasz gospodarz obiecał, że pokaże nam inne piękne rzeczy w Internecie.
Wszyscy zgodzili się, że korzyści wynikające z pomyłki Pawełka są niezaprzeczalne. Babcia szybko poczęstowała kosmitów świeżymi pierogami, następnie Rafałek został oprowadzony po gospodarstwie, zobaczył kury oraz krowę i traktor. Wszystko mu się bardzo podobało. Potem wszyscy zasiedli przed komputerem, dziadek wszedł do Internetu i zaczął pokazywać piękno naszej planety.
Najpierw uzgodnili z babcią, że pokażą kosmitom Wawel. Babcia powiedziała, że to być może najsłynniejszy budynek w Polsce. Rafałek spytał kto tam mieszka więc babcia wyjaśniła, że kiedyś mieszkali tam królowie, tacy jak Rafałek a teraz to już jest zabytek i służy do zwiedzania i zachwycania się nim. Kosmici przyznali rację, że faktycznie jest to piękny budynek. Dziadek zaproponował, żeby pokazać jeszcze jakiś słynny budynek leżący poza Polską i pokazał słynne piramidy w Egipcie. Kosmici powiedzieli, że bardzo ładne ale Wawel zdecydowanie ładniejszy.
Dziadek potem stwierdził, że musi pokazać najsłynniejszy obraz polski i zagraniczny. Po krótkiej dyskusji z babcią zdecydowali, że pokażą “Bitwę pod Grunwaldem” polskiego malarza Jana Matejki oraz słynną “Mona Lisę” włoskiego malarza Leonardo da Vinci. Oba obrazy szalenie podobały się kosmitom ale Michałek powiedział, że bitwa ciekawsza, więcej się na niej dzieje i przypomina mu pewną bitwę na planecie Kapusta.
Na koniec babcia włączyła muzykę słynnego polskiego kompozytora Fryderyka Chopina, a konkretnie utwór “Etiuda Rewolucyjna”. Okazało się, że był to strzał w dziesiątkę. Rafałek powiedział, że nie słyszał nigdy niczego równie pięknego i na tym musi zakończyć przeglądanie Internetu, bo więcej wrażeń może nie wytrzymać jego wrażliwe na piękno serce. Gdy utwór dobiegł do końca, wzruszony Rafałek podziękował babci i dziadkowi, powiedział, że nigdy nie zapomni tej wizyty ale muszą już lecieć. Babcia zapakowała kosmitom do słoika kilka pierogów i wraz z dziadkiem odprowadzili ich do statku. Kosmici weszli na pokład, pomachali, drzwi się zamknęły i statek powoli się uniósł w powietrze.
Dziadek pochylił się do babci i powiedział:
- Nikt nam nie uwierzy, że to wszystko się wydarzyło
- To prawda, nikt nam nie uwierzy - odpowiedziała babcia.
Autor: Sebastian Śliwa
Każdy wyobraża sobie kosmitów trochę inaczej. Jedni myślą, że są podobni do ludzi, dla innych to zielone stworki z wystającymi czułkami, a niektórzy wyobrażają sobie dziwne, inteligentne roboty. Kosmita, którego spotkał dziadek Stefan nie przypominał żadnego z tych stworzeń. Był średniego wzrostu, miał cztery ręce, małą główkę na całkiem długiej szyi, dość krótkie nogi, krótki ogon i był cały jasnopomarańczowy. Nosił skromny, ciemnozielony kombinezon, czarne buty i dziwną czapkę. Niektórzy powiedzieliby, że wyglądał śmiesznie, inni, że trochę strasznie.
Nic dziwnego, że dziadek Stefan stanął jak wmurowany, gdy zobaczył go przed wejściem do stodoły.
- Co jest grane? - wymamrotał dziadek, bardziej do siebie niż do kosmity.
- Witaj Ziemianinie - powiedział powoli kosmita i jego twarz przybrała wyraz, który można by zinterpretować jako coś w rodzaju uśmiechu. Niektórzy powiedzieliby, że uśmiech ten wyglądał sympatycznie, inni powiedzieliby, że wyglądał jednak trochę upiornie.
- To mówi - zauważył dziadek Stefan, po czym dodał - W dodatku mówi po polsku.
Trzeba przyznać, że biorąc pod uwagę nietypową sytuację w jakiej znalazł się dziadek było to niezwykle bystre spostrzeżenie.
- Mówię w swoim języku, ale specjalne urządzenie, które mam w kieszeni sprawia, że słyszysz to w twoim języku - powiedział kosmita.
Dziadek Stefan zerknął na kosmitę z jeszcze większym zdziwieniem.
- Jestem Stefan - powiedział dziadek Stefan, bo nic innego nie przyszło mu do głowy - A ty?
- Moje imię jest zbyt trudne dla ciebie do wymówienia, ale możesz na mnie mówić Pawełek.
Dziadek Stefan potrzebował chwilę aby przyswoić tę informację.
- Dobrze Pawełku. Kim jesteś i co tu robisz?
- Przyleciałem tu z odległej planety, której nazwy nie byłbyś w stanie wypowiedzieć. Jeżeli koniecznie chcesz ją jakoś nazywać, to proponuję nazwę Truskawka. Ładne słowo i pasuje na nazwę planety. Więc ja jestem Pawełek z Truskawki czyli Pawełek Truskawianin. A może Truskawiec. Tak, Pawełek Truskawiec. Podoba mi się. Co zaś się tyczy celu mojej podróży, to przybyłem na twoją planetę, żeby ją zniszczyć.
- Ależ Pawełku, tak nie można. Dlaczego? - wykrzyczał przerażony dziadek Stefan.
- Mamy pewne plany związane z tą częścią kosmosu. Tajne plany, więc nie mogę zdradzić szczegółów. Twoja planeta trochę nam przeszkadza. Niestety, najtaniej wychodzi zniszczenie. Zmiana planów byłaby zbyt kosztowna.
- Ale co z ludźmi? Co z życiem na Ziemi? - dziadek krzyczał przerażony.
- Ja tam nie wiem, ale jak zniszczymy planetę to ludzie i całe życie na planecie chyba przy okazji także - powiedział Pawełek - Niestety taka jest cena postępu - Pawełek zrobił minę, którą przy odrobinie wyobraźni można by określić jako zatroskaną.
Dziadek Stefan zbladł. Zaczął intensywnie myśleć. Oto on, stanął przed najważniejszym zadaniem, jakie kiedykolwiek, jakikolwiek, człowiek miał do wykonania, Miał okazję ocalić swoją ojczystą planetę przed zagładą. Skromny dziadek Stefan, rolnik, nie wyróżniający się niczym szczególnym, całkiem zwyczajny człowiek, może zrobić dla ludzkości więcej, niż zastępy polityków, wojskowych czy naukowców. Wystarczy tylko, że wymyśli sposób na ocalenie Ziemi.
- Pawełku, ja się nie zgadzam. Protestuję w imieniu ludzkości - powiedział stanowczo dziadek Stefan - Czy ty wiesz jaka piękna jest Ziemia? Czy widziałeś nasze zabytki, albo cuda przyrody? Dla przykładu taki Wawel - piękny zamek. Tatrzański Park Narodowy. Kozice i świstaki. Muzyka Chopina i obrazy Matejki. No i poza Polską też całkiem ładne rzeczy mają. Chodź tu ze mną, to pokażę ci to wszystko w Internecie.
Dziadek wskazał kosmicie dom i zachęcił go, żeby poszedł za nim. Gdy zbliżali się do drzwi wejściowych, te otworzyły się gwałtownie i pojawiła się w nich babcia Hania, czyli żona dziadka Stefana.
- Haniu - krzyknął dziadek - To jest Pawełek, który przyleciał tu z kosmosu zniszczyć Ziemię.
- Jak to zniszczyć Ziemię? Czy on wie jaka piękna jest Ziemia? Trzeba mu pokazać w Internecie coś pięknego. Może Pałac Kultury i Nauki - babcia Hania przystanęła w miejscu, podrapała się po głowie i po chwili dodała - Tak zrobimy. Pokażemy mu piękno naszej planety w Internecie, ale najpierw nakarmię gościa pierogami. Muszę je tylko dokończyć. Ty w tym czasie oprowadź Pawełka po gospodarstwie. Tu też mamy mnóstwo pięknych rzeczy do pokazania.
Babcia wycofała się do domu a dziadek został z kosmitą przed wejściem.
- To może faktycznie pokażę ci piękno naszej planety na przykładzie mojego gospodarstwa. Zaczniemy od krowy. - powiedział dziadek Stefan i zaprowadził kosmitę Pawełka z planety Truskawka do obory czyli do stojącego nieopodal niewielkiego budynku w którym mieszkała krowa.
- Dzień dobry - powiedział grzecznie Pawełek do krowy, gdy weszli do środka.
Dziadek Stefan wybuchnął śmiechem i wytłumaczył kosmicie, że krowa mu nie odpowie, bo jest zwierzęciem i nie potrafi mówić po polsku ani w żadnym innym języku. Pawełek spytał co łączy dziadka z krową i dlaczego mu ją pokazuje. Dziadek wytłumaczył, że krowa jest niezwykle ważnym zwierzęciem w Polsce i na świecie i daje mleko. Pawełek podszedł bliżej krowy i powiedział:
- Krowo, daj mi mleko.
Nic się oczywiście nie stało.
- Ta krowa nie działa - poskarżył się kosmita.
Dziadek ponownie wybuchnął śmiechem, powiedział Pawełkowi, że niby taki mądry, z kosmosu, Ziemię chce niszczyć, a taki głupi jednak, że nie wie, że krowa to inaczej działa. Ale nie ma sensu tłumaczyć Pawełkowi, niech Pawełek po prostu podziwia to piękne zwierzę i niech piękno krowy będzie powodem, żeby nie niszczyć Ziemi. Pawełek powiedział dziadkowi, że owszem, krowa piękna, przyznaje, ale to nie on decyduje ale, że on wszystko co widzi to nagrywa i od razu przesyła do swojego szefa, który zdecyduje czy Ziemię niszczyć czy nie.
- Ja tę krowę już przesłałem do Michałka i Michałek mi już tu odpisał, że krowa piękna, ale to za mało, żeby ocalić Ziemię.
- Do jakiego Michałka? - zapytał zdziwiony dziadek
- To mój szef. Imię ma oczywiście inne, ale na tyle skomplikowane, że na pewno nie byłbyś w stanie go powtórzyć. Dlatego będziemy mówić na niego Michałek. Michałek pozdrawia ciebie i krowę ale prosi o więcej pięknych rzeczy z Ziemi.
Dziadek westchnął, podrapał się po głowie i burknął pod nosem, ale tak żeby Pawełek usłyszał:
- To ja pokażę kury i traktor.
Poszli do garażu, gdzie dziadek zaprezentował stary, czerwony traktor. Dziadek pokazał Pawełkowi co ostatnio musiał naprawić a co wymienić.
- O tu - pokazał palcem - tu wczoraj wymieniłem łożysko.
- Łożysko - powtórzył Pawełek - Piękne słowo, cokolwiek oznacza. Czy łożysko jest czymś ładnym?
Dziadek pokazał kosmicie stare łożysko, które wyglądało jak metalowe kółko. Pawełek stwierdził, że jest dość ładne ale nie określiłby go jako piękne, w przeciwieństwie do całego traktora, który jest naprawdę piękny i przypomina roboty bojowe jakie widział kiedyś na pewnej odległej planecie, której nazwy oczywiście dziadek nie byłby w stanie wymówić ale może nazywać ją Poziomka. Pawełek powiedział dziadkowi, że roboty bojowe na Poziomce walczyły z innymi robotami bojowymi z planety Banan. Przy okazji dziadek dowiedział się, że mieszkańcy planety Banan, czyli Bananowcy byli znani z tego, że napadali na inne planety ale na szczęście zostali ostatecznie pokonani właśnie przez Truskawców i Pawełek jest z tego powodu bardzo dumny. Dziadek pogratulował Pawełkowi i poprosił o przekazanie gratulacji jego szefowi Michałkowi. Pawełek podziękował w imieniu swoim i w imieniu Michałka. Pawełek powiedział jeszcze, że Michałek zainteresował się warsztatem i pochwalił dziadka, że tak pięknie ma poukładane wszystkie narzędzia i od razu widać, że porządek w warsztacie musi być i to godne pochwały i podziwu.
- Michałek mi tu pisze, że pokazał traktor Agatce i Agatka jest zachwycona.
- A kto to jest Agatka? - zapytał dziadek
- Agatka to oczywiście nie jest prawdziwe imię. Agatka to główny dowódca naszej floty inwazyjnej, która ma zniszczyć Ziemię. Między nami mówiąc, Agatka to bardzo groźna postać. Postrach całej galaktyki. Niektórzy mówią na nią Agatka - Niszczyciel Światów.
Informacja o Agatce przypomniała dziadkowi o planowanym zniszczeniu Ziemi. Na szczęście nie zdążył się zasmucić bo do garażu weszła babcia Hania i oznajmiła, że pierogi gotowe i zaprasza do stołu. Dodała, że jeżeli te pierogi nie spowodują, że Pawełek zmieni zdanie to ona już nie wie co dalej bo pierogi są przygotowane według tajemnego przepisu jej babci, która dostała ten przepis od swojej babci i wszyscy te pierogi wprost uwielbiają. Dziadek potwierdził, że pierogi babci to absolutne mistrzostwo świata godne najwykwintniejszych restauracji. Pawełek powiedział, że tak się składa, że uwielbia pierogi i jest ich znawcą ponieważ na jego rodzinnej planecie Truskawka pierogi z truskawkami są najpopularniejszym daniem, wszyscy je jedzą często i z wielką przyjemnością. Babcia spytała czy truskawki jakie mają na tej ich planecie są takie same jak te na Ziemi a Pawełek powiedział, że oczywiście, że nie i dlatego mówi o truskawkach bo prawdziwej nazwy tej potrawy babcia i tak by nie zrozumiała. Babcia z dziadkiem spojrzeli na siebie i dziadek odpowiedział, że nie rozumie ale to nieważne. Babcia powiedziała, że też nie rozumie ale też uważa, że to nieważne. Po chwili milczenia zasiedli do stołu.
- Muszę przyznać, że pierogi te godne są najlepszych restauracji w całej galaktyce - powiedział Pawełek - Moje urządzenia komunikacyjne pozwalają przekazywać moje doznania smakowe do Michałka i Agatki i dostaję od nich właśnie informację, że te pierogi są najlepszymi pierogami w całej galaktyce.
- Czy to oznacza, że ocaliliśmy Ziemię? - spytała ucieszona babcia.
Pawełek milczał przez chwilę, po czym pokręcił przecząco głową.
- Przykro mi. Michałka udało się przekonać ale Agatka mi tu pisze, że faktycznie piękna krowa, traktor i pyszne pierogi ale przygotowanie floty inwazyjnej zajęło dwanaście lat. Czeka siedem pancerników kosmicznych najnowszego rodzaju, dwa lotniskowce, w tym jeden także najnowszego rodzaju, a ten drugi lekko już przestarzały, dwadzieścia osiem statków wspomagających, które służą do wspomagania ataku, tak mi każe wytłumaczyć Agatka. Ponadto trzysta pięćdziesiąt myśliwców, większość nowych, świeżo pomalowanych na niebiesko, siedemdziesiąt tysięcy żołnierzy piechoty i dwanaście tysięcy personelu pomocniczego, w tym piętnastu kucharzy i jeden bębniarz. Rozumiesz więc, że potrzebujemy coś jeszcze aby udowodnić, że Ziemia jest warta uratowania. Gdzie te kury?
Dziadek zerwał się na równe nogi
- Zapraszam za mną.
Dziadek z babcią poprowadzili Pawełka za dom, gdzie pięć kur grzebało sobie coś w trawie. Babcia wyjaśniła kosmicie, że kury dają jajka.
- Niezwykle interesujące stworzenia. Ależ mają małe nóżki. I taki śmieszny nosek.
- To dziobek - powiedział dziadek
- Śmieszny ten dziobek. Agatka pyta dlaczego mają takie małe nóżki.
- To trudne pytanie - zastanowił się dziadek
- Te nóżki są takie małe, żeby się nimi zachwycać, że takie piękne, żeby nie niszczyć Ziemi - szybko powiedziała babcia
- Agatka mówi, że faktycznie są przepiękne. Takie malutkie. I ten śmieszny nosek.
- To dziobek - powiedział dziadek
- Tak, dziobek, śmieszny. I małe, piękne nóżki. Piękne stworzenia. Agatka mówi, że gdyby tylko o nią chodziło, to ona by tę flotę wycofała ale trzeba będzie przekonać jeszcze imperatora, władcę połowy galaktyki, Rafałka.
Babcia z dziadkiem spojrzeli na siebie zniechęceni.
- Pawełku, to niesprawiedliwe. Myśleliśmy, że jak przekonamy Agatkę to już koniec a tu nagle pojawia się jakiś Rafałek - zdenerwowała się babcia.
Pawełek przeprosił, że nie wspomniał o Rafałku. Powiedział, że Rafałek zawsze ostatecznie podejmuje decyzję i jeżeli uda się jego przekonać to już to wystarczy.
- Agatka właśnie przesyła Rafałkowi filmiki z tymi śmiesznymi kurami - powiedział kosmita - Czekajcie, będę wam na bieżąco relacjonował co się dzieje. Kury przesłane. Rafałek ogląda kury. Rafałek jest zaskoczony widokiem kur. Szczególnie zaskoczyły go małe nóżki i śmieszne noski. Agatka wyjaśnia, że to nie noski ale dziobki. Imperator pyta czym się różnią noski o dziobków. Generał Agatka jest wyraźnie zaskoczona tym pytaniem. Szybko, powiedzcie czy się różnią noski od dziobków, a ja prześlę tę informację Agatce.
Dziadek popatrzył na babcię spanikowany. Babcia zastanowiła się pół sekundy i krzyknęła Pawełkowi:
- Powiedz mu, że dziobek to połączony nosek i buzia. Działa jak nosek ale także działa jak buzia. Oprócz wąchania, można nim także jeść oraz wydawać dźwięki.
Pawełek szybko przekazał tę informację Agatce. Wszyscy zamarli w bezruchu oczekując co wydarzy się dalej. Po chwili Pawełek wyraźnie odetchnął z ulgą i powiedział:
- Jest dobrze. Rafałek postanowił, że przyleci tu aby osobiście zobaczyć kury. Ponieważ mamy bardzo nowoczesne statki kosmiczne wyląduje tu za jakieś pięć minut.
Babcia zerwała się na równe nogi. Zaczęła nerwowo chodzić po podwórku intensywnie myśląc. Zdawała sobie sprawę, że wizyta Rafałka ostatecznie zdecyduje czy uda się ocalić Ziemię. W głowie babci szybko powstawał plan. Najpierw pierogi, jeszcze kilka zostało. Pierogi wprowadzą imperatora Rafałka w pogodny i błogi nastrój. Potem pokażemy w Internecie cuda naszej planety. Kury na końcu. A jak kury nie zadziałają trzeba będzie użyć wobec imperatora Rafałka siły. Ciekawe czy ten Rafałek przypomina Pawełka - myślała babcia.
Dziadek także zdawał sobie sprawę, że nadchodzi moment ostatecznej rozgrywki. Za moment zdecyduje się czy Ziemia przetrwa. Czy kury wystarczą? Można jeszcze pokazać w Internecie śmieszne kotki.
Pięć minut szybko minęło. Statek Rafałka pojawił się przed nimi zupełnie znikąd. Dziadek spodziewał się, że statek będzie ogromny a jego pojawienie się hałaśliwe i spektakularne, a tymczasem statek okazał się wielkości domu a jego pojawienie się było niemal bezgłośne. Przypominał dużą, niebieską kulę. Zasyczało, zahuczało, w kuli otworzyły się drzwi i wyszedł z nich kosmita. Wyglądał zupełnie inaczej niż Pawełek. Był większy. Miał dwie ręce. Wyglądało na to, że pochodzi z innej planety niż Pawełek.
- W imieniu mieszkańców planety Ziemia, witam imperatora - powiedział dziadek Stefan.
- To Michałek, nie imperator - powiedział Pawełek
- Imperator się jednak spóźni. Sprawy wagi galaktycznej - powiedział Michałek - Dzień dobry, przede wszystkim. Czy zostały jeszcze jakieś pierogi?
Babcia spojrzała na Michałka i pomyślała, że widać po nim, że potrafi sporo zjeść a pierogów nie ma już zbyt wiele. Pierogi są przecież elementem planu przekonania imperatora, że Ziemia jest wspaniała. Babcia nachyliła się do dziadka i szepnęła mu na ucho:
- Spójrz no Stefan na tego Michałka. Pawełek w porównaniu z nim to kruszyna. Ten Michałek wygląda na takiego co lubi sobie zjeść. Jeżeli dam mu skosztować pierogi to nie ma szans, żeby jakieś ocalały. Co robić Stefan? Losy ludzkości znowu zagrożone.
Dziadek Stefan szybko przemyślał całą sprawę i spytał kosmitów ile spóźni się Rafałek. Michałek powiedział, że co najmniej dwie godziny i powtórzył pytanie o pierogi.
- Zdążymy nalepić nowych pierogów. Jak Michałek z Pawełkiem pomogą to zanim przyleci imperator dodatkowa porcja pierogów będzie gotowa - szepnął dziadek do babci.
Babcia odetchnęła z ulgą i oznajmiła Michałkowi, że dostanie pierogi jeżeli pomoże jej w przygotowaniu kolejnej porcji. Michałek odpowiedział, że zrobi to z wielką przyjemnością, ponieważ po pierwsze lubi pomagać, po drugie jest dobrym kosmitą i po trzecie przy okazji pomagania nauczy się robić te wspaniałe pierogi i jak już wróci na swoją planetę to otworzy własną restaurację w której będzie serwował to wspaniałe danie i na pewno restauracja będzie ogromnym sukcesem a on zarobi na pierogach olbrzymie pieniądze i będzie bogaty i już nie będzie musiał pracować jako szef Pawełka przygotowując inwazje na różne planety, czego tak naprawdę robić nie lubi, ale praca to praca. Babcia zaprosiła kosmitów do kuchni i poczęstowała Michałka pierogami. Zgodnie z przewidywaniami babci Michałek zjadł pozostałe pierogi w dwie minuty, zachwycając się głośno i mrucząc z rozkoszy. Gdy skończył babcia zaprosiła kosmitów do lepienia pierogów.
- Panowie, tu mamy mąkę, tu jaja a tu masło - rozpoczęła babcia.
- Czy ja dobrze kojarzę, że jaja to dostaliśmy od tych śmiesznych kurek? - zapytał Pawełek.
- Tak, Pawełku. Aby zrobić ciasto na pierogi musimy mieć jaja od kur a masło od krowy - powiedziała babcia - Zwróćcie uwagę, jak to wszystko jest sprytnie ze sobą połączone. Wszystko na wsi ma sens i działa ze sobą.
- Nie wiedziałem, że krowa oprócz mleka daje także masło - powiedział Pawełek.
- Mnie zaskoczyło nawet to, że daje mleko - powiedział Michałek.
Babcia uśmiechnęła się i powiedziała:
- Oj Pawełku, oj Michałku. Latacie po tym całym kosmosie, straszycie ludzi niszczeniem planet a podstawowych rzeczy nie wiecie. Masło, chłopcy, to mleko, tylko przerobione w specjalny sposób. Krowa daje mleko a my z tego mleka robimy masło, sery i inne rzeczy.
Pawełek i Michałek słuchali w skupieniu i przyznali, że krowa oprócz tego, że jest piękna, o czym już wcześniej się przekonali ale nie można o tym zapomnieć, jest także bardzo ważna skoro daje ludziom tak dużo - mleko ale także masło, sery i inne produkty z mleka. Babcia potwierdziła, że krowa jest niezwykle ważna, ale równie ważne są inne zwierzęta na wsi. Kury, owce, kozy, koń, pies, kot.
- Wszystko na wsi ma sens i działa ze sobą - powtórzyła babcia.
- A traktor? - zapytał Pawełek - Do czego służy?
- Pewnie do prowadzenia wojny - powiedział Michałek - Wygląda zupełnie jak te maszyny bojowe, dzięki którym pokonaliśmy Bananowców.
- Ech, chłopaki, tylko wojny wam w głowach. Gdyby nie traktor to też nie moglibyśmy przygotowywać pierogów - odpowiedziała babcia - Ta mąka, którą mieszamy z jajami i z masłem powstaje ze zboża, które właśnie traktor pozwala nam zbierać i przewozić. Jak już mówiłam, wszystko działa ze sobą.
Kosmici westchnęli z zachwytu.
- Jakie to wszystko mądre. Jaka ta Ziemia wspaniała - powiedział Michałek.
Zachwyceni kosmici wspólnie z babcią lepili dalej pierogi, dziadek Stefan sprzątał podwórko, krowa stała w oborze, nie zdając sobie sprawy, że jest obiektem tak wielu zachwytów, kury grzebały sobie w ziemi, flota inwazyjna czekała na rozkazy, imperator Rafałek kończył załatwianie ważnych spraw a generał Agatka właśnie wylądowała za oborą. Agatka wyskoczyła ze statku i szybko pobiegła na podwórko gdzie natknęła się na dziadka Stefana.
- Rafałek? - spytał dziadek niepewnie, pamiętając o poprzedniej pomyłce gdy zamiast Rafałka powitał Michałka.
- Generał Agatka - powiedziała Agatka niskim głosem. Sama także była bardzo niska, dużo mniejsza od Pawełka i Michałka. Widać było, że pochodzi z innej planety - Gdzie są kury? Muszę, przed przybyciem imperatora, sprawdzić czy kury są bezpieczne. Imperator pewnie będzie chciał osobiście dotknąć te śmieszne noski i małe nóżki a ja muszę się upewnić, że nie jest to groźne.
- Nie noski, tylko dziobki - mruknął do siebie dziadek Stefan. A głośno powiedział - Kury są tam za rogiem. Jak już Agatko je sprawdzisz to przyjdź do domu na pierogi.
Agatka skinęła głową w stronę dziadka Stefana i bez dalszego zwlekania, szybko pobiegła w kierunku kur. Gdy się do nich zbliżyła, przystanęła i zaczęła im się dokładnie przyglądać.
- Na żywo wyglądają jeszcze bardziej uroczo - westchnęła Agatka i wyciągnęła swoją małą rączkę w kierunku najbliższej kury. Kura zagdakała ostrzegawczo.
Agatka szybkim ruchem próbowała dotknąć kurzej łapki ale kura okazała się szybsza, odskoczyła, zamachała skrzydłami i dziobnęła dziobkiem Agatkę w palec. Agatka była doskonale wyszkolonym żołnierzem więc natychmiast odskoczyła od kury, zrobiła fikołka, przeturlała się po podwórku jednocześnie wyciągając z kabury swój kosmiczny, generalski pistolet. Wycelowała w kurę i zamarła w oczekiwaniu, gotowa zaatakować jeżeli tylko będzie to konieczne. Na szczęście kura, zupełnie nieświadoma grożącego jej niebezpieczeństwa, powróciła do grzebania pazurkami w ubitej ziemi. Generał Agatka po chwili, powoli schowała broń do kabury. Pomyślała, że kury mogą jednak być trochę niebezpieczne, pomimo faktu, że są takie urocze. Trzeba będzie ostrzec Rafałka, żeby zachowywał się przy nich wyjątkowo ostrożnie. Tymczasem Agatka postanowiła udać się do domu na spotkanie z Pawełkiem i Michałkiem. Zerknęła jeszcze kątem oka na kury, westchnęła i ruszyła w kierunku domu. Gdy była już niedaleko usłyszała, że z budynku dobiega wesoły śpiew. Kilka głosów głośno śpiewało:
“Pierogi, pierogi, hej, moje pierogi
Każdego człowieka stawiają na nogi”
Najgłośniej słychać było głos Michałka, który przerwał śpiew i powiedział:
- Nie tylko człowieka. Kosmitę też.
I znowu śpiew.
“Pierogi, pierogi, hej, moje pierogi
Każdego kosmitę stawiają na nogi
Matulu, matulu, daj masło i jajka,
Pierogi najlepsze, prawda to, nie bajka”
Agatka weszła do domu i zastała tam wesołe i rozśpiewane towarzystwo przygotowujące pierogi. Babcia, Pawełek i Michałek śpiewali głośno, woda gotowała się w olbrzymim garnku, na stole leżały pierogi. Gdy zobaczyli Agatkę, przestali na chwilę śpiewać ale nadal pozostali w doskonałych humorach. Michałek wytłumaczył Agatce, że wspólne robienie pierogów połączone ze śpiewem i żartami to jedna z najprzyjemniejszych czynności jakie go spotkały w ostatnim czasie. I Michałek zaśpiewał:
“Mleko krowa daje, nasza żywicielka,
Krowę wszyscy lubią, nawet generał Agatka”
- Nie ma rymu - powiedziała Agatka.
- Czasami są takie wiersze bez rymu - powiedział dziadek, który właśnie wszedł do pomieszczenia - Nazywają się wierszami białymi.
- To ja też bym coś może zaśpiewała - powiedziała Agatka, która już wpadła w ten wesoły nastrój śpiewu i zabawy.
- Oczywiście Agatko, śpiewaj i baw się - krzyknął rozradowany Pawełek.
Dziadek nachylił się do babci:
- Co ty dodałaś do tych pierogów? - szepnął.
- Tylko truskawki - szepnęła babcia
Agatka przyjęła odpowiednią pozę, uniosłą głowę, otworzyła usta i zaśpiewała:
“Hej kury, moje kury
Hej kury z plasteliny”
I tu Agatka przestała śpiewać i widać było, że bardzo intensywnie myśli nad ciągiem dalszym. Dziadek szepnął do babci, że już chyba gdzieś to słyszał. Pawełek szepnął do Michałka, że nie rozumie dlaczego kury są z plasteliny. Mijały sekundy i wszyscy czekali aż Agatka zakończy jakoś swoją piosenkę i pewnie jeszcze by trochę poczekali ale nagle otworzyły się drzwi i stanął w nich imperator Rafałek.
- Dzień dobry, kochani - zwrócił się do babci i dziadka - Ja, imperator Rafałek witam was, mieszkańców planety Ziemniak. Przybyłem tu osobiście zobaczyć te fantastyczne stworzenia nazywane kurami.
Babcia z dziadkiem tylko popatrzyli na siebie. Za to Pawełek zareagował:
- Rafałku, to planeta Ziemia a nie planeta Ziemniak.
Rafałek wyglądał na zaskoczonego.
- Ziemia? Bardzo dziwna nazwa. Trudno, zobaczę kury a potem polecimy na Ziemniaka, bo przecież mamy go zniszczyć.
Do Pawełka właśnie dotarło co się właściwie stało. Zaczerpnął powietrza i zwrócił się do babci i dziadka:
- Przepraszam, właśnie uświadomiłem sobie swoją pomyłkę. To nie Ziemia ma być zniszczona lecz mała, bezludna planeta Ziemniak. Narobiłem zamieszania. Jeszcze raz przepraszam.
- To po co moja flota? Na Ziemniaka wystarczyłaby jedna mała rakieta - Agatka była wyraźnie zdenerwowana.
- Spokojnie kochani - powiedział Michałek - Błędy się zdarzają. Na szczęście dzięki pomyłce Pawełka poznaliśmy naszych gospodarzy, zobaczyliśmy piękno tej planety, krowę, kury, traktor, pierogi. A jeszcze przecież nasz gospodarz obiecał, że pokaże nam inne piękne rzeczy w Internecie.
Wszyscy zgodzili się, że korzyści wynikające z pomyłki Pawełka są niezaprzeczalne. Babcia szybko poczęstowała kosmitów świeżymi pierogami, następnie Rafałek został oprowadzony po gospodarstwie, zobaczył kury oraz krowę i traktor. Wszystko mu się bardzo podobało. Potem wszyscy zasiedli przed komputerem, dziadek wszedł do Internetu i zaczął pokazywać piękno naszej planety.
Najpierw uzgodnili z babcią, że pokażą kosmitom Wawel. Babcia powiedziała, że to być może najsłynniejszy budynek w Polsce. Rafałek spytał kto tam mieszka więc babcia wyjaśniła, że kiedyś mieszkali tam królowie, tacy jak Rafałek a teraz to już jest zabytek i służy do zwiedzania i zachwycania się nim. Kosmici przyznali rację, że faktycznie jest to piękny budynek. Dziadek zaproponował, żeby pokazać jeszcze jakiś słynny budynek leżący poza Polską i pokazał słynne piramidy w Egipcie. Kosmici powiedzieli, że bardzo ładne ale Wawel zdecydowanie ładniejszy.
Dziadek potem stwierdził, że musi pokazać najsłynniejszy obraz polski i zagraniczny. Po krótkiej dyskusji z babcią zdecydowali, że pokażą “Bitwę pod Grunwaldem” polskiego malarza Jana Matejki oraz słynną “Mona Lisę” włoskiego malarza Leonardo da Vinci. Oba obrazy szalenie podobały się kosmitom ale Michałek powiedział, że bitwa ciekawsza, więcej się na niej dzieje i przypomina mu pewną bitwę na planecie Kapusta.
Na koniec babcia włączyła muzykę słynnego polskiego kompozytora Fryderyka Chopina, a konkretnie utwór “Etiuda Rewolucyjna”. Okazało się, że był to strzał w dziesiątkę. Rafałek powiedział, że nie słyszał nigdy niczego równie pięknego i na tym musi zakończyć przeglądanie Internetu, bo więcej wrażeń może nie wytrzymać jego wrażliwe na piękno serce. Gdy utwór dobiegł do końca, wzruszony Rafałek podziękował babci i dziadkowi, powiedział, że nigdy nie zapomni tej wizyty ale muszą już lecieć. Babcia zapakowała kosmitom do słoika kilka pierogów i wraz z dziadkiem odprowadzili ich do statku. Kosmici weszli na pokład, pomachali, drzwi się zamknęły i statek powoli się uniósł w powietrze.
Dziadek pochylił się do babci i powiedział:
- Nikt nam nie uwierzy, że to wszystko się wydarzyło
- To prawda, nikt nam nie uwierzy - odpowiedziała babcia.
Autor: Sebastian Śliwa
więcej..