- W empik go
Kosmiczny ratunek - ebook
Kosmiczny ratunek - ebook
Czy prezent-niespodzianka może stać się początkiem kosmicznej przygody? Czy babcia i wnuczka zdołają uratować wyjątkową planetę? I kto im pomoże w tej nieziemskiej akcji ratunkowej? „Kosmiczny ratunek” to wyprawa w kosmos z dziewczynką Elaną, starszą panią Alulą i z pewną znaną wszystkim dzieciom postacią!
Siedmioletnia Elana w liście do Świętego Mikołaja nie zażyczyła sobie lalki, klocków czy zestawu koralików – poprosiła o… niespodziankę. Nie spodziewała się jednak, że 6 grudnia otrzyma prezent, o którym nawet nie marzyła i dzięki któremu wyruszy na kosmiczną akcję ratunkową, aby pomóc najbardziej niezwykłej planecie w całym wszechświecie! Nie sądziła również, że w tej podróży towarzyszyć jej będzie babcia i ktoś jeszcze…
Kto?
Przeczytajcie sami lub z opiekunami! Czeka na Was prawdziwie
kosmiczna wyprawa!
Kategoria: | Dla dzieci |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-67036-25-2 |
Rozmiar pliku: | 1,8 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Piątego grudnia wieczorem dwie siostry – ośmioletnia Arielka i rok młodsza Elana – wyjątkowo wcześnie znalazły się w łóżkach.
Nikogo to nie dziwiło, gdyż powszechnie wiadomo, że jeśli człowiek nie może z jakichś powodów doczekać się jutra, to najlepiej możliwie prędko pójść spać i w stanie nieświadomości dotrwać do świtu. Dziewczynki z niecierpliwością wyczekiwały poranka, a konkretnie momentu, w którym spodziewały się odnaleźć przy swoich poduszkach paczki z prezentami od Świętego Mikołaja. W Polsce bowiem (a historia ta właśnie tam miała miejsce) brodaty staruszek przychodzi do dzieci z podarkami właśnie szóstego grudnia, na pamiątkę dużo wcześniej czczonego na ziemiach słowiańskich Spasa – równie hojnego i lubianego przez najmłodszych gościa, który w tym dniu miewał swoje święto. Pod choinkę tymczasem upominki podrzucają Aniołki, Dzieciątko lub sama Gwiazdka.
Arielka, zupełnie niepodobna do Syrenki z Disneyowskiej bajki, spodziewała się eleganckiej sukienki oraz nowego zestawu klocków, z których można wybudować kawiarnię wraz z salonem mody dla malutkich, dołączonych do zestawu laleczek. O takie cuda poprosiła w swoim bardzo starannie i odpowiednio wcześnie wysłanym liście, a że była zazwyczaj grzeczna, oczekiwała, że otrzyma paczkę skomponowaną dokładnie według swojej instrukcji. Elana niepokoiła się trochę. Ona także napisała do Mikołaja, ale w tym roku postanowiła zaryzykować i nie wskazała konkretnej rzeczy. Wyznała, że pragnie niespodzianki – czegoś naprawdę wyjątkowego i… teraz nie była pewna, czy postąpiła słusznie.
– Myślę, że to bez sensu – powtarzała jej Arielka. – List pisze się po to, aby ułatwić Mikołajowi zadanie i dostać to, czego się pragnie. Jeśli nie wiesz, czego chcesz, to po co zawracać sobie głowę korespondencją na Biegun Północny?!
– No tak było grzeczniej – tłumaczyła Elana. – A poza tym chciałam, żeby on wiedział, że nie zapomniałam napisać, tylko że proszę o coś niezwykłego. I żeby dobrze się zastanowił nad tym, co mi dać… – Urwała trochę zawstydzona, bo zrozumiała, że zabrzmiało to tak, jakby Mikołaj zazwyczaj nie myślał o tym, co przynosi dzieciom.
Spodziewała się, że jej starsza siostra zgani ją zaraz za podobne sugestie, ale zamiast tego usłyszała jej równy oddech wskazujący na to, że Arielka w międzyczasie zasnęła. Elana westchnęła cicho i mocniej przytuliła się do poduszki. Jeszcze przez jakiś czas rozmyślała o swoim ryzykownym prezencie, po czym zamknęła oczy i pozwoliła w końcu, aby i ją zmorzył sen.
Obudził ją dźwięk rozrywanego papieru, z którego obok sąsiedniego łóżka wyłaniały się właśnie zwoje falbanek niezwykle szykownej błękitnej sukienki.
– Jest faktycznie piękna! – zachwycała się Arielka, oglądając kreację i raz po raz przykładając ją do siebie przed lustrem.
Po chwili znowu zaszeleściła opakowaniem i zaczęła grzechotać pokaźnym pudełkiem klocków. Tak jak myślała – wszystko było zgodnie z jej zamówieniem.
Elana przetarła solidnie oczy i przyjrzała się swojemu prezentowi. Był duży i nieforemny. Ciemnogranatowy papier w srebrne gwiazdki okrywał bardzo dziwny, wysoki kształt. Gdy dziewczynka sięgnęła po niego i zaczęła rozpakowywać, do pokoju weszła babcia i z uśmiechem przyglądała się swym wnuczkom.
– Och! – wyrwało się młodszej z nich, gdy połyskujące opakowanie opadło na podłogę. – Co to właściwie jest? – zapytała zaskoczonym i może nawet ciut rozczarowanym tonem.
Przed nią stało coś czarnego na trójnogu przypominającym statyw, na którym czasami tatuś montował aparat fotograficzny, gdy chciał zrobić zbiorowe zdjęcie portretowe całej rodziny. Tym razem nie było to na pewno urządzenie do robienia zdjęć. Przypominało raczej… lunetę?
– To teleskop – wyjaśniła babcia Alula. – Można nim podglądać tajemnice nocnego nieba. Faktycznie dostałaś wyjątkowy prezent, Elano!
– No tak – przyznała dziewczynka. – Ale czy na tym niebie znajdę coś ciekawego?
– Ja tam wolę mój prezent – wtrąciła się stanowczo Arielka. – Mam przynajmniej w co się ubrać na sylwestra i mogę zaraz pobawić się klockami.
– Znajdziesz ogromne mnóstwo ciekawych rzeczy – zapewniła Elanę babcia. – Przez taki teleskop jak ten możesz bardzo dokładnie obejrzeć Księżyc, zobaczyć rozmaite gwiazdy, a nawet niektóre planety. Zobaczysz, jakie to interesujące, zwłaszcza dla kogoś, kto pochodzi z TAKIEJ rodziny i nosi TAKIE kosmiczne imię!
– Jak to: kosmiczne? – zdziwiły się obie siostry.
– Ja mam bajkowe imię! Jak syrena! – pochwaliła się starsza z nich, zanim babcia zdążyła odpowiedzieć.
– Nie do końca – odparła na to starsza pani. – Zarówno ja, jak i wy nazywamy się tak samo jak pewne cuda kosmosu. To rodzaj tradycji w naszej rodzinie i wielu jej członków nosi takie właśnie imiona.
– Wytłumacz to jaśniej – domagała się Elana, którą temat zaczął interesować i już nie czuła się zawiedziona tym, co dostała.
– Elana to nazwa jednego z księżyców Jowisza – największej planety krążącej wokół naszego Słońca, a Ariel to nie tylko imię syrenki, ale także najjaśniejszego z księżyców Urana.
– Co to jest Uran? – spytała niechętnie Arielka.
– Kilku? – zdziwiła się równocześnie jej młodsza siostra.
– Uran to także jedna z planet, które znamy – wyjaśniła babcia. – Akurat on ma aż dwadzieścia siedem księżyców, podczas gdy nasza Ziemia ma zaledwie jeden.
– Dwadzieścia siedem?! – wykrzyknęła Elana. – To niesamowite!
– Dziwne… – bąknęła Arielka i otworzyła swoje klocki.
– A co oznacza twoje imię, babciu? – zapytała właścicielka teleskopu, zaglądając od góry w okrągłe szkiełko całkiem szerokiego obiektywu.
– Alula to jedna z pierwszych odkrytych bliźniaczych gwiazd w konstelacji, czyli grupie gwiazd tworzących razem pewien obraz na niebie, zwanej Wielką Niedźwiedzicą lub Wielkim Wozem.
– O! Wiem, jak wygląda Wielki Wóz! – ucieszyła się Elana. – Kiedyś w lecie mi pokazywałaś na jednym z naszych wieczornych spacerów!
– No widzisz! – ucieszyła się babcia. – Teraz będziesz mogła przyjrzeć się tym gwiazdom z bliska.
– Cieszę się! – pisnęła dziewczynka. – Nie mogłam wczoraj doczekać się poranka, a teraz znów czekam na wieczór – dodała. – Dobrze, że zaryzykowałam i zaufałam Mikołajowi.