- W empik go
Kosztowni dobrodzieje: sylwetki z bruku - ebook
Kosztowni dobrodzieje: sylwetki z bruku - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 196 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
(Meble na raty).
Dlaczego celibat liczy tylu zwolenników? nie rozumiem! Przekonany nawet jestem, że hymenofobia nie wynika z przyczyn wyłącznie zależnych od brzydszej połowy rodzaju ludzkiego. Na dnie tej, mającej z przyrostem ludności związek sprawy leży jakaś zagadka, dotychczas przez żaden kwestyonaryusz nie rozwiązana. O rozwiązanie jej nie kuszę się bynajmniej; gdyby mię jednak spytano: "czyja wina?" pomimo wrodzonej uległości dla ziemskich aniołów, odpowiedziałbym:
– Wasza, piękne panie.
– Dlaczegóż?
– Z nader prostych powodów. Ponieważ druga strona, do której piszący te słowa zaliczać się ma nieszczęście, cierpi bez porównania więcej, przeto, gdyby to od nas zależało, niktby się dobrowolnie takiej katuszy nie poddał.
Nie przesadzam. Przedewszystkiem już sam brak tego "puchu marnego," co życie na tym padole łez ukwieca, ta ustawiczna pogoń nerwów i serca za… za… najpiękniejszym tworem ziemi, ta nieugaszona pożądliwość serdecznego tętna, nurtująca «stan kawalerski» – toż to kara nad kary! cierpienia Tantala! a w dodatku… "pokój przy familii!!"
Któremuż z kawalerów nie stanęła kością w gardle taka kwatera… z "wszelkiemi wygodami, obsługą i samowarem?" Kto po dwugodzinnem słuchaniu gam, wygrywanych w sąsiednim pokoju przez utalentowaną dziatwę gospodarstwa, nie zamarzył choć na chwilę o własnem cichem gniazdku? kto nie zatęsknił do własnego rodzinnego ogniska? Kto? – pytam, biorąc na świadków wszystkich sublokatorów Warszawy. W tych warunkach zdeklarowany asceta, rozgoryczony śledziennik, zdziczały monoman, westchnąłby jeszcze do słodkich więzów hymenu i, gdyby to od niego zależało, wybrałby z dwojga złego mniejsze – żonę… nawet z dodatkiem teściowej.
Tak jest. "Pokój przy familii" w życiu bezżennych osobników rodzaju męskiego zastępuje w zupełności dziesięć plag egipskich. "Pokój przy familii" to codzienne tortury, składające się: z krzyku dzieci, egzercycyi na fortepianie, z kuchennego swędu "gospodarskich obiadów na świeżem maśle," – to niewola wolnego człowieka, któremu spokoju "porządnego domu" naruszać nie wypada… – to męczeństwo, przy którem zrzędzenie teściowej wydać się może uśmierzającym kataplazmem.
A takich męczenników liczy Warszawa co najmniej dziesięć tysięcy. Za dokładność liczby nie poręczam, gdyż nie mam pod ręką urzędowych danych statystycznych; w każdym jednak razie nie mogę się dopuścić zbyt rażącej pomyłki, " gdyż obliczenia swe oparłem na ilości kart, wywieszanych co miesiąc z zawiadomieniem: "dla kawalera spokojnego charakteru w każdym czasie pokój do odnajęcia," jako też na łaskawie udzielonej mi informacyi przez pana Kalchasgrüna, prawdziwego dobroczyńcę kawalerskiego stanu, posiadacza prześlicznego składu mebli z "wypłatą na raty."
– Na "raty?" Me widzimy w tem dobrodziejstwa – gotów ktoś niewtajemniczony powiedzieć.
– Za pozwoleniem. Powtarzani po raz drugi, że pan J. Kalchasgrün jest największym dobroczyńcą wszystkich "bezżenników" (tak zwykł nazywać kawalerów), chociaż ma i inną, więcej solidną klientelę.
Wracam do założenia.
Kto w większości wypadków wynajmuje "pokoje przy familii?"
Kawalerowie nie mogący się ożenić z powodu braku środków materyalnych, kawalerowie nie żeniący się z obawy teściowej, kawalerowie nie mający na razie funduszu na kupno mebli.
Oto lista skazańców, znanych pod nazwą sublokatorów.
Czyż więc nie jest prawdziwym dobrodziejem ten, kto wyrywa tych biedaków z niewoli porządnej rodziny, kto udziela im możności przepłynięcia bezpiecznie między Scyllą a Charybdą, między "pokojem umeblowanym przy familii" a… teściową?
Pomniki za życia stawiać takiemu altruiście! a jest nim właśnie p. J. Kalchasgrün, którego pomocy spokój kawalerski, otomanę, cztery gięte krzesełka, stolik do kart i umywalkę na trzech nogach zawdzięczam. Winien mu jestem za to wdzięczność dozgonną i 18 rubli niedopłaconych rat, na które on ma już prawomocny wyrok, ja zaś nie mam jeszcze pieniędzy.
Ponieważ niedowiarstwo, wada brzydka, zapuściła tek głęboko korzenie w rdzeń społeczny, że dziś bez dowodu lub świadka prawda najświętsza wiary nie znajdzie, przeto zarówno dla wygody mogących się znaleźć w położeniu mojem, jak i dla przekonania niewiernych, niniejszym opisem chcę czynom p. J. Kalchasgrüna dać jak najszerszy rozgłos i świadectwo.
Mieszkałem wtedy "przy familii," złożonej z ojca rodziny, zajmującego się w chwilach podniecenia rozbijaniem lamp o podłogę, pani domu, przypominającej z głosu sokratesową Ksantyppę, i trojga "cudownych" dzieci. Papa, członek nadzwyczajny warszawskiej orkiestry, występujący czasami w Bagateli w roli kontrabasisty, od kolebki wdrażał w nieletnią progeniturę talent muzyczny.
Najstarszy, 9-letni Józio, miał, zdaniem rodziców, zakasować z czasem Józia Hoffmana; młodszy rokiem, Jaś, zapowiadał drugiego Barcewicza, a o jedynaczce, Kloci, cała kamienica wiedziała, że to przyszła Patti, a co najmniej Russel!
Przy akompaniamencie brzęku talerzy i szklanek, łoskocie siekanego na zrazy mięsa, kształciła się artystyczna drużyna od rana do wieczora. Prócz tego w niedziele i święta miewałem bezpłatne popisy "cudownych" dzieci wobec zaproszonych gości.
Pewnego dnia, właśnie po takim koncercie, postanowiłem nieodwołalnie porzucić dotychczasowe locum standum i przenieść się do mniej utalentowanej rodziny. Po skrupulatnem obliczeniu środków okazało się, że rozporządzany fundusz nie starczy na wynajęcie umeblowanego pokoju. Udałem się przeto do znajomego kapitalisty po skromną pożyczkę. Na szczęście trafiłem w dobrą chwilę. Zacności Chil Eselpferd, po krótkiej pertraktacji, w której firma Patka czynną odegrała rolę, zasilił mię gotówką, zapytawszy jednak uprzednio, na co mi potrzeba. Opowiedziałem.