-
W empik go
Kotka Ninja i wielka ucieczka węża - ebook
Kotka Ninja i wielka ucieczka węża - ebook
Cześć, przybywacie w samą porę! Poznajcie niesamowitą Toto i jej przygody!
Toto nie jest zwyczajną puchatą kotką, o nie! W dzień może wyglądać jak każda inna, ale w nocy zamienia się w… nieustraszoną wojowniczkę ninja, rozwiązującą zagadki i przeżywającą niezwykłe przygody razem ze swoim bratem Sreberkiem.
Czy odważycie się wyruszyć z nimi na pierwszą wielką wyprawę?
Pewien groźny wąż uciekł z zoo, a Toto musi wykorzystać swoje niezwykłe umiejętności, by go odnaleźć…
Pełna humoru o powieść o przyjaźni, odwadze i pokonywaniu trudności, która zachwyci wszystkich miłośników uroczych zwierzaków!
| Kategoria: | Dla dzieci |
| Zabezpieczenie: |
Watermark
|
| ISBN: | 978-83-8387-838-6 |
| Rozmiar pliku: | 5,8 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Toto właśnie śniła najlepszy sen w życiu (w rolach głównych występowały pizza pepperoni i kubełek serowego makaronu oraz jej puszysta mordka zanurzona w ogromnym tiramisu), gdy nagle została bardzo NIEUPRZEJMIE przeniesiona z powrotem w zimną londyńską noc.
TRZASK!, ŁUP!, ani nawet BUM! nie oddadzą okropnego hałasu, który zakłócił ciszę w tej sennej uliczce. W taką noc ty i ja leżelibyśmy opatuleni w łóżkach z dodatkowym kocem i termoforem. W taką noc nikt o zdrowych zmysłach nie wstałby z łóżka przed wschodem leniwego zimowego słońca, które pozwala jako tako zmierzyć się z nowym dniem.
Tak jest w przypadku nas, ludzi. A jeśli chodzi o koty? ZAPOMNIJCIE, że jest inaczej! Żaden kot nie dałby się przyłapać na wstaniu z przytulnego legowiska w taki ziąb. Po czymś takim nie mógłby pokazać pyszczka w kulturalnym kocim towarzystwie. Nie.
„Najlepiej zostawić to lisom i szczurom”, powiedziałaby większość kotów. „Zdrzemnijmy się i zobaczmy jakoś jutro, och, powiedzmy, około jedenastej…”
Dlatego Toto była zirytowana, zmęczona i tylko ciut przestraszona, gdy usłyszała przepotężny rumor dobiegający od strony śmietników na zewnątrz.
Spojrzała na swoich opiekunów.
„Ogarną to, prawda?”, pomyślała. Ale ani jeden mięsień im nie drgnął. Nawet się nie poruszyli.
– Serio? – mruknęła pod nosem zaspana Toto. – Kto tu jest kotem, a kto człowiekiem? To my mamy ciągle spać, a wy powinniście nas karmić, głaskać, adorować, czesać, otwierać nam drzwi, odkręcać krany, żebyśmy mogły pić wodę, masować nam łapki, a co najważniejsze… WSTAĆ, jeśli z dworu dochodzą jakieś straszne dźwięki! To jest uczciwy układ. W końcu to MY jesteśmy śpiochami!
Spojrzała na swojego brata, który miał srebrzystobiałą sierść, jak wskazuje jego imię: Sreberko, a do tego duży puszysty ogon i białe skarpetki.
Toto była zaś wielką kulką czarno-szaro-brązowego futra, zwłaszcza zimą. Kreza wokół szyi nadawała jej wygląd kota, który znakomicie pasowałby do elżbietańskiej Anglii, mimo że faktycznie pochodziła z Apulii, regionu leżącego na obcasie Włoch. Toto i Sreberko byli bezdomnymi kotami, które przybyły do Londynu przed zaledwie trzema tygodniami, po tym jak uratowało je dwoje życzliwych ludzi, nazywanych teraz przez nich mamą i tatą (czy też – jak powiedziałaby Toto – MAMMĄ i PAPĄ). Ludzi, którzy w tej chwili leżą w łóżku i chrapią.
– Sreberko… – szepnęła Toto. – SREBERKO! Słyszałeś to? To chyba dobiega z dworu, od strony śmietników… NASZYCH ŚMIETNIKÓW!
– Nic nie słyszałem – odparł Sreberko, po czym ziewnął i leniwie się przeciągnął.
– Owszem, słyszałeś, kłamczuchu. Dlatego się obudziłeś. Posłuchaj, to jest teraz nasz dom, czyli nasz rewir! Musimy tam pójść i zbadać sprawę.
– No dobra, może coś słyszałem, ale mogły to być lisy! Widziałaś, jakie są wielkie? Nie takie jak te wiejskie, do których przywykliśmy. Te są wredne. Przerażające! Zostańmy tu i zaczekajmy, aż samo się uspokoi.