Krawędź otchłani - ebook
Krawędź otchłani - ebook
Kto pierwszy, Amerykanie czy Koreańczycy z Północy, odnajdzie „serce ptaka”, tajemniczą technologię sprzed siedemdziesięciu dwóch lat?
Co odkryli niemieccy naukowcy i dlaczego Adolf Hitler nigdy nie posiadł „cudownej broni”?
Jakie tajemnice kryją się jeszcze w podziemiach na Dolnym Śląsku?
Czy teorie spiskowe mówią prawdę na temat obecności nazistowskiej bazy na Antarktydzie?
Na te oraz inne pytania odpowiedzi szukajcie na stronach powieści Krawędź otchłani, debiutanckiej książki Paula Martina z pogranicza gatunków sensacji i political fiction.
Interesująca podbudowa faktograficzna oraz wartka, trzymająca w napięciu akcja powieści rozgrywającej się na kilku planach czasowych w wielu miejscach na świecie i jej zaskakujące zakończenie dostarczą czytelnikowi czegoś więcej niż tylko wakacyjnej lektury.
Kategoria: | Sensacja |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-7856-877-3 |
Rozmiar pliku: | 1,2 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Koreańska wojskowa linia demarkacyjna; 37°57ꞌ21ꞌꞌN, 126°40ꞌ36ꞌꞌE
Wspólny obszar bezpieczeństwa w strefie zdemilitaryzowanej
Poniedziałek, 6 lutego 2017, godzina 08.43 PYT
Od zawsze czekał na ten dzień. Jeszcze dzisiaj będzie wolny albo zginie, postanowił, a teraz czuł, że serce wali mu jak oszalałe, a żołądek kurczy się ze strachu i głodu. Sung-min od dobrych kilku dni nie miał w ustach niczego poza małymi łykami makgeolli z aluminiowej manierki, popijanego na odwagę. Tylu innym się w końcu powiodło, dlaczego nie miałoby udać się jemu?
„Plan ucieczki jest dobry, bo niezwykle prosty” – uspokajał się w duchu.
Terenowy łazik dowożący jak co dzień pocztę i prasę dla oficerów dziś nie stanie przed posterunkiem straży granicznej, tylko pełnym gazem pomknie na most, o ironio! „Wolności”, przerzucony nad rzeką Imjin. Wtedy znajdzie się na drodze prowadzącej prosto do linii demarkacyjnej. Na wysokości błękitnych baraków należących do wojsk rozjemczych ONZ przedrze się, korzystając z zaskoczenia, na stronę południową. Powtarzał sobie w myślach jak mantrę, żeby w sfatygowanym do granic możliwości wojskowym UAZ-ie nie używać trzeciego biegu, który od czasu do czasu nie dawał się włączyć i skutecznie blokował przekładnię. Niewiele brakowało, aby ten jego banalnie prosty plan powiódł się. Znudzeni służbą pogranicznicy Koreańskiej Republiki Ludowo-Demokratycznej grali w minhato, kiedy zamiast przepisowo zatrzymać się przed ich budynkiem, łazik pocztowy niespodziewanie przyspieszył i pognał w głąb zakazanej strefy. Zanim się połapali w sytuacji i wybiegając na drogę, otworzyli do niego ogień z kałasznikowów, samochód zdążył oddalić się o kilkaset metrów. Ale to nie był koniec. Sung-min musiał pokonać jeszcze dobrze ponad kilometr strefy zdemilitaryzowanej. Powiadomiony o akcie dezercji drugi posterunek graniczny, położony bezpośrednio przy linii demarkacyjnej, zgotował mu gorące powitanie. W kierunku UAZ-a poleciał grad kul z pistoletów maszynowych. Ostatnią rzeczą, jaką Sung-min zapamiętał, był czerwony rozbryzg jego własnej krwi na przedniej szybie terenówki.