Facebook - konwersja
Przeczytaj fragment on-line
Darmowy fragment

Krew i popiół. Polscy żołnierze Napoleona - ebook

Wydawnictwo:
Format:
EPUB
Data wydania:
20 lipca 2025
E-book: EPUB, MOBI
52,99 zł
Audiobook
64,99 zł
52,99
5299 pkt
punktów Virtualo

Krew i popiół. Polscy żołnierze Napoleona - ebook

Niemożliwe? Nie znam takiego słowa. Nic nie jest niemożliwe dla moich Polaków!

Napoleon Bonaparte

Dał nam przykład Bonaparte, jak zwyciężać mamy!

Mazurek Dąbrowskiego, pieśń z 1797 r., od 26 lutego 1927 r. oficjalny hymn państwowy Rzeczypospolitej Polskiej

220 lat temu zwyciężył pod Austerlitz. 210 lat temu przegrał pod Waterloo. Pierwsza z tych bitew uczyniła go Bogiem Wojny. Druga odebrała mu władzę, lecz unieśmiertelniła jego legendę.

Najwierniejsi z wiernych– Polacy, stali u jego boku w chwilach triumfów i klęsk. Do końca lojalni wobec człowieka, który obiecywał im odzyskanie ojczyzny.

Wsłuchajmy się w głos tych, którzy stali z Napoleonem ramię w ramię. Prawdziwych żołnierzy Napoleona i prawdziwych Polaków. Po ponad dwustu latach oddajmy im głos.

Piotr Korczyński sięga po relacje i wspomnienia wiarusów i po raz pierwszy w takiej formie opowiada niezwykłą historię wojen napoleońskich widzianą z siodeł szwoleżerów z orłem na czakach.


Ta publikacja spełnia wymagania dostępności zgodnie z dyrektywą EAA.

Kategoria: Historia
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8367-875-7
Rozmiar pliku: 12 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Niekończąca się opowieść: Napoleon Bonaparte – jego zwycięstwa i klęski; jego wojsko, a w nim „najwierniejsi z wiernych”: polscy żołnierze ze swym wodzem, księciem Józefem Poniatowskim, przechodzącym do nieśmiertelności w nurtach Elstery. „Dał nam przykład Bonaparte, jak zwyciężać mamy” i zwyciężaliśmy pod Hohenlinden, Somosierrą, Raszynem… Szliśmy z wiarą w jego „słońce spod Austerlitz” od Pirenejów po stepy moskiewskie – tam i z powrotem, by ostatecznie wraz z cesarzem Francuzów ponieść klęskę i przez kolejne wieki wyciągać z niej wnioski, które najczęściej sprowadzały się do konkluzji, że warto jednak było ponieść ofiarę, bo mit napoleoński stał się częścią genotypu kolejnych pokoleń Polaków podejmujących walkę o niepodległość, a w wolnej Polsce rodził dumę z chwalebnej tradycji.

Oczywiście, ten medal miał i drugą stronę, bo jeszcze w czasach Księstwa Warszawskiego, a już wyraźnie po Waterloo znajdowali się kontestatorzy, którzy starali się burzyć legendę Napoleona dobroczyńcy Polaków. Cóż on dał, prócz płonnych nadziei? – pytali i odpowiadali sami sobie: Budził nadzieje, by nas wykorzystać dla swych mocarstwowych planów, by pozyskać rekruta do swej Wielkiej Armii i mieć w niej najlepszych kawalerzystów, za jakich uważano Polaków. Rzucał ich później do szarż niemożliwych, jak ta pod Somosierrą… To rodziło rzecz jasna gwałtowne polemiki – obrońcy legendy i ich adwersarze pisali sążniste artykuły i opasłe tomy, broniąc w nich swych racji, a kiedy wymyślono kinematograf – zaczęli kręcić filmy. W jakimż innym kraju w latach sześćdziesiątych XX wieku film historyczny o czasach napoleońskich okazałby się manifestem politycznym, co stało się udziałem _Popiołów_ Andrzeja Wajdy? To było możliwe tylko w kraju nad Wisłą, gdzie nawet ołowiane żołnierzyki (a częściej – plastikowe z kiosków) przedstawiające armię Księstwa Warszawskiego w rękach dziecka były nie tylko zabawką, lecz częścią palimpsestu wolności…

Pozostańmy na chwilę jeszcze we wspomnieniu dzieciństwa – bo czasy napoleońskie były znaczącą częścią dziecięcego imaginarium, obok kowbojów z Dzikiego Zachodu, bohaterów _Trylogii_ Henryka Sienkiewicza, żołnierzy drugiej wojny światowej oglądanej z wizjera czołgu Rudy 102 czy Jedi z _Gwiezdnych wojen_ (w których tropy imperium też są widoczne). Gdy byłem kilkunastoletnim chłopcem wychowującym się na peerelowskiej wsi (którą tylko ślepcy lub pozbawieni wyobraźni nieszczęśnicy mogą nazywać szarą…), kupowani w kiosku Ruchu kosynierzy generała Tadeusza Kościuszki i żołnierze – piesi i konni – księcia Józefa Poniatowskiego (zwani przez niektórych „napoleończykami”) tudzież broszurowe wydania powieści Walerego Przyborowskiego, a zwłaszcza Wacława Gąsiorowskiego (z _Huraganem_ na czele!), a później kino – nie do końca rozumiane _Popioły_, pochłaniane jak westerny na motywach powieści Karola Maya, były ważniejsze od szkoły czy obowiązków domowo-stajennych (co czasem, a nawet dość często, generowało kłopoty). To wspomnienie służy temu, by powiedzieć wprost: od dzieciństwa po grobową deskę będę uważał cesarza Napoleona za dobroczyńcę Polaków. Oczywiście, ten Korsykanin z urodzenia był przede wszystkim wodzem i cesarzem Francuzów i to interes Francji przedkładał nad wszystko inne, co dla Polaków nie zawsze było korzystne i o tym nie należy zapominać. Lecz abstrahując od tego, był Napoleon nie tylko wskrzesicielem naszego oręża, lecz także ojcem nowoczesnego państwa i demokracji – za sam tylko Kodeks należał mu się pomnik w Warszawie.

Mądrze pisał Kazimierz Wierzyński: „Mitem Napoleona można by określić temperamenty i charaktery narodów. Napoleon w każdym kraju jest inny: jest taki jak kraj. Pokażcie mi Polaka, który by był obojętny temu imieniu i nie zadrżał na jego podźwięk. W naszym uchu brzmi ono jak wezwanie, po którym szło się bić, i pomimo wszystkich najokrutniejszych zawiedzionych nadziei narodu nie straciło odgłosu pobudki. Jeśli imię to nie znaczy dla nas tyle co wolność, rozbrzmiewa jednak w naszej pamięci jak sława, a dla iluż pokoleń polskich jedno i drugie znaczyło to samo?”¹. Tak, jakiekolwiek napomknienie o Napoleonie sprawiało, że w Polaków wstępowała nadzieja i liczyliśmy na Francję aż po czerwiec 1940 roku… Co tam zawiedzione nadzieje! Nie mogą one przezwyciężyć piękna napoleońskich zwycięstw, które były naszym udziałem, a często i naszą zasługą – jak pod Somosierrą!

Po dzieciństwie – zabawie żołnierzykami – nastała dla mnie epoka Waldemara Łysiaka z pierwszymi, ukochanymi i czytanymi wciąż od nowa _Wyspami bezludnymi_ i _MW_. Zachwycił mnie i jego cykl napoleoński, lecz te dwa pierwsze tytuły zrodziły we mnie trwały podziw dla Napoleona, marszałka Davouta, księcia Poniatowskiego i cesarskich szwoleżerów, którzy u Waldemara Łysiaka nie tylko walczyli i ginęli pod Somosierrą, ale i… w Katyniu. Oto ten fragment z _MW_: „A oni? Pomordowano ich. Mameluków nienawidzący ich Europejczycy wyrżnęli w roku 1815 w Marsylii. Szwoleżerowie poszarżowali jeszcze kilka wojen i kilka powstań, lecz im także nie darowano. Kilku z nich, a każdy wart był tysiąca, zamordowano w Bourreaugne i wrzucono do wspólnego dołu, wielkiego jak dolina ich chwały i okrytego milczeniem bardziej jeszcze strasznym niż ta cisza, która dudni na obrazie Kossaka².

Zbrodnia bez kary. I pogrzeb, który zaiste przytłacza krajobraz…

Jakże mógłbym o nich zapomnieć ja, którego serce pogrzebano razem z nimi, i który maszeruję bez nadziei krajobrazami bez bitew? Kocham ich miłością tak czułą, że czulszej być już nie może, i często myślę o nich z rozpaczą tym najpiękniejszym wierszem Kazimiery Zawistowskiej, co zwie się _Cmentarz_:

Twardo posnęli i nie wyjdą w pole,

Choć dzwonią sierpy wśród złotej kurzawy,

A dziewki, idąc wzdłuż zbożowej ławy,

Wian dożynkowy przynoszą na czole.

Posnęli – w krzyżów trójramiennych kole,

Śród jagód krasy, miętą wonnej trawy,

Gdzie gwiezdnooki kwitnie mlecz złotawy

I pachną kwiaty w cmentarnym dole.

Krasną opończę i pojas czerwony

Włożono trupom po ostatnie święto

Nad nimi trawy pachną rutą, miętą…

Z chałup się dymy wloką na zagony…

I błogosławi im przez Carskie Wrota

Preczysta Maty bizantyńska, złota”³.

W ten sposób pisarz nie tylko przechytrzył peerelowską cenzurę, lecz także pokazał, że napoleoński duch popychał polskich żołnierzy i w kolejnych epokach. Nie przesadził Łysiak ani trochę, co starałem się udowodnić w ostatnich rozdziałach tej książki. Później znajdywałem te tropy i w książkach innych autorów, a _Popioły_ Żeromskiego stały się dla mnie jedną z najważniejszych powieści polskiej literatury.

Zresztą i dziś, po upływie ponad pięćdziesięciu lat od wielkiej Polaków dyskusji o epoce napoleońskiej, czyli premiery _Popiołów_ Wajdy w roku 1965, iskry w popiele mogą nieoczekiwanie rozżarzyć się na nowo. Tak było po premierze superprodukcji Ridleya Scotta _Napoleon_ w listopadzie 2023 roku i wielkim rozczarowaniu, jakie ona przyniosła. Żaden film historyczny (nawet polski) ostatnich kilku lat nie wzbudził tylu emocji w social mediach co _Napoleon_. Wiele sobie po nim obiecywano, bo pamiętano znakomity _Pojedynek_, którym Scott rozpoczął swą wielką karierę reżyserską. Niestety _Napoleon_ nie spełnił tych nadziei, mimo sił i środków, jakimi dysponował jego reżyser, był tylko bladym odbiciem jego debiutu fabularnego z 1977 roku. Polskich widzów rozczarowywał także tym, że nie pokazał niemal zupełnie (prócz kilku statystów w mundurach przypominających wojsko Księstwa Warszawskiego) najwierniejszych żołnierzy cesarza, a Polska wspomniana jest raz – jako „miejsce do przezimowania po kampanii rosyjskiej”… O ileż uczciwszy pod tym względem był chociażby Siergiej Bondarczuk, który w swym monumentalnym _Waterloo_ z 1970 roku pięknie pokazał, jaki problem Anglicy mieli w tej bitwie z polskimi szwoleżerami-lansjerami.

Nie będę oryginalny, przyznając, że film Scotta i mnie bardzo rozczarował. Po powrocie z kina w listopadową noc na splin zaaplikowałem sobie film o tym samym tytule: _Napoleon_ – niekwestionowane arcydzieło Abela Gance’a. Film z 1927 roku bije obraz Scotta z 2023 roku na wielu poziomach. Dość powiedzieć, że u Gance’a z postaci Napoleona – zarówno będącego dzieckiem, jak i młodym oficerem pnącym się po szczeblach kariery w trudnych czasach rewolucji⁴ – tchnie autentyczna wyjątkowość i charyzma. Od razu się wie, że w tym zabiedzonym, poniewieranym chłopcu, a następnie oficerze bez przydziału w scerowanym mundurze podszytym wiatrem drzemie wyjątkowa osobowość – że kiedyś ten człowiek zmieni bieg historii. Jakże żal Joaquina Phoenixa, iż u Scotta zagrał karykaturę wodza zwanego bogiem wojny, a przez żołnierzy małym kapralem. Wpisał się tym wraz z Ridleyem Scottem w długą brytyjską tradycję ośmieszania groźnego nieprzyjaciela.

Lecz zostawmy na razie Ridleya Scotta i inne filmy o epoce napoleońskiej – jeszcze do nich powrócimy. Dość powiedzieć, że po tych dwóch długich seansach – pierwszym rozczarowującym, a drugim będącym niczym wehikuł czasu do epoki „boga wojny” – postanowiłem napisać książkę o polskich żołnierzach Napoleona. Ktoś od razu zauważy, że przecież takich książek powstało już wiele, sama lista ich tytułów mogłaby się zmienić w sporą publikację. Prawdziwy miłośnik epoki napoleońskiej odpowie na tę uwagę krótko: „Nigdy dość”.

Jednak w tym miejscu należy się wyjaśnienie wszystkim Czytelnikom, którzy po tę książkę sięgną. Spośród polskich weteranów napoleońskiej epopei wybrałem kilku oficerów i przedstawiłem ich losy podczas wojen, jakie prowadził Napoleon Bonaparte. A dokładnie pozwoliłem im przedstawić swoje losy samodzielnie – gdy siedzą nad butelką gorzałki z fajką w dłoni w jednej z przydrożnych knajp już po wszystkim – śmierci ich wodza księcia Józefa Poniatowskiego w bitwie narodów pod Lipskiem 1813 roku, stu dniach cesarza Napoleona w 1814 roku i jego ostatecznej klęsce pod Waterloo w roku następnym.

Pułkownicy Jakub Ferdynand Bogusławski, Adam Hupet, Józef Szumlański, major Kazimierz Lux i kapitanowie Antoni Białkowski, Stanisław Brekier i Aleksander Fredro wraz z obsługującym ich karczmarzem, starym wiarusem Piotrem Fuglem, dzielą się refleksjami ze swej służby wojskowej nie tylko pod rozkazami księcia Józefa czy cesarza Napoleona, lecz także generałów Tadeusza Kościuszki lub Jana Henryka Dąbrowskiego i innych wodzów. Nie ma w ich narracji żadnych zmyśleń czy odstępstw od własnych pamiętników czy źródeł, w których zostali wspomniani⁵. Ich opowieści komentarzem historycznym uzupełnia narrator. Oficerowie ci mają też do spełnienia misję, podczas której zatrzymali się na noc w knajpie Fugla – stąd wynikają kolejne rozdziały tej książki, które sięgają drugiej wojny światowej i dalej – lat sześćdziesiątych XX wieku oraz współczesności. I jak to w czasie rozmowy czy dyskusji przy stole nad butelką czasem podłego trunku, jest to opowieść nie linearna, lecz żonglująca wydarzeniami, pełna dygresji do przeszłości i przyszłości. Zwieńczeniem książki – zamiast zakończenia – jest wywiad z wybitnym z napoleonistą, profesorem Dariuszem Nawrotem z Instytutu Historii Uniwersytetu Śląskiego, za który w tym miejscu jeszcze raz Panu Profesorowi bardzo dziękuję.

Miłośnikom kina może to sugerować podobieństwo z _Nienawistną ósemką_ (2015) Quentina Tarantino, w której ośmiu tytułowych bohaterów próbuje przeczekać śnieżycę w zajeździe stojącym na pustkowiu Wyoming niedługo po zakończeniu wojny secesyjnej. Istotnie, podobieństwo jest zamierzone, lecz zakończenie i morał historii z polskimi żołnierzami Napoleona – zupełnie inne. Konstrukcja książki jest celowo nielinearna. Dla wszystkich tych, którzy nie do końca orientują się w historii polskich formacji u boku Napoleona, w poniższych akapitach przedstawiam krótki, chronologiczny szkic ich szlaku bojowego. Jednakże tych, którzy zapragną sprawdzić, ile sami pamiętają z epoki napoleońskiej, być może doświadczyć zaskoczeń niektórymi wątkami i podążać bez podręcznikowych nici po labiryncie historii, upraszam o pominięcie poniższego fragmentu i powrót do niego na końcu lektury.

Postulaty o tworzeniu polskiego wojska u boku rewolucyjnej Francji pojawiły się jeszcze w ostatnich miesiącach istnienia Rzeczpospolitej. Autorem pierwszego takiego projektu, datowanego na 25 czerwca 1793 roku był kapitan Wojciech Turski, znany też jako Albert Sarmata. Jeździł również w tej sprawie do Paryża Tadeusz Kościuszko. Zwycięstwa armii rewolucyjnej nad austriackimi i pruskimi koalicjantami – obok Rosji zaborcami ziem polskich – spowodowały, że we francuskich obozach jenieckich znalazło się sporo Polaków wcielonych do zaborczych armii. Polscy emigranci, którzy licznie przybyli do Francji po klęsce insurekcji kościuszkowskiej, postulowali, by z tych jeńców sformować polskie oddziały, które mogłyby walczyć u boku francuskich armii, lecz rządy w Paryżu na te propozycje nie przystawały. Zasadniczo z dwóch powodów: francuska konstytucja zabraniała przyjmowania cudzoziemskich oddziałów na służbę Republiki (odgrywał tu między innymi rolę kazus Gwardii Szwajcarskiej, która broniła króla Ludwika XVI) i powód istotniejszy – obawa przed Rosją, która pod pretekstem obecności polskich ochotników mogłaby wesprzeć Austrię i Prusy.

Dopiero zwycięstwa generała Napoleona Bonapartego we Włoszech w 1796 roku, kiedy do niewoli dostawało się naprawdę wielu Polaków z pobitych wojsk austriackich, otworzyły furtkę dla tych projektów. Postanowiono, że sformowany z polskich jeńców legion służyć będzie przy wojskach jednej z republik włoskich; na jego dowódcę wyznaczono generała Jana Henryka Dąbrowskiego, wsławionego zwycięskimi bojami w Wielkopolsce podczas powstania kościuszkowskiego i sprawnego organizatora.

Polski generał spotkał się z Napoleonem Bonapartem 3 grudnia 1796 roku w Mediolanie. Początkowo wódz Armii Włoch przyjął Dąbrowskiego chłodno, biorąc go za kondotiera i awanturnika, ale szybko zmienił zdanie i po dwóch dniach od spotkania, 5 grudnia, wydał rozkaz sformowania w Mediolanie polskiego batalionu. Tenże oddział okazał się najlepszym w nowo formowanej armii Republiki Lombardzkiej, tak więc jej władze z ochotą podpisały 9 stycznia 1797 roku w Mediolanie konwencję utworzenia „Legionów Polskich posiłkujących Lombardię”⁶. Umundurowanie, organizacja i tradycja formacji miały nawiązywać do wzorów armii Pierwszej Rzeczpospolitej. Bonaparte zatwierdził konwencję 25 stycznia, a Dąbrowski z wrodzoną sobie energią zabrał się do formowania swego wojska i wiosną 1797 roku miał już w szeregach sześć tysięcy żołnierzy, z których stworzono batalion grenadierów, batalion strzelców i cztery bataliony fizylierów.

Z rozkazu generała Bonapartego siły te w marcu 1797 roku podzielono na dwie legie – pierwszą generała Józefa Wielhorskiego i drugą generała Franciszka Rymkiewicza – po trzy bataliony każda. Ponadto sformowano niewielki oddział artylerii pod dowództwem Wincentego Aksamitowskiego, który wcielono bezpośrednio do armii lombardzkiej. Takie były początki Legionów Polskich we Włoszech, którym wbrew powszechnym sądom częściej przyszło tłumić powstania chłopskie i walczyć z państewkami włoskimi próbującymi zahamować francuską ekspansję niż walczyć z austriackimi zaborcami naszej ojczyzny. Polscy legioniści brali więc udział w aneksji Wenecji, a następnie Państwa Kościelnego. To Polacy zdobyli papieską fortecę San Leo, a gdy w lutym 1798 roku Francuzi opanowali Rzym, zlecili generałowi Jerzemu Grabowskiemu i pułkownikowi Władysławowi Jabłonowskiemu organizowanie wojsk nowo powołanej Republiki Rzymskiej.

Generał Dąbrowski na czele 1 Legii wkroczył uroczyście w bramy Wiecznego Miasta 3 maja 1798 roku. Jednak już pod koniec listopada tego roku Rzym odbiły wojska Królestwa Neapolu (dzielnie broniła się załoga Zamku Świętego Anioła). Lecz władcy Neapolu nie cieszyli się długo tym triumfem – 4 grudnia ich armia została pobita pod Civita Castellana, a w bitwie tej odznaczyła się 1 Legia. Następnie Polacy po forsownym marszu przez góry zdobyli twierdzę Gaeta, co między innymi przesądziło o losach neapolitańskiej pary królewskiej. Po jej ucieczce na Sycylię w południowych Włoszech powstało kolejne państewko pod protektoratem francuskim – Republika Partenopejska. Legioniści polscy znowuż zmienili się tu w żandarmów tłumiących antyfrancuskie powstania chłopskie. Tutaj też swój początek miał pułk ułanów nadwiślańskich (wtedy jeszcze tak nienazywany), który za kilka lat zyska miano _los infernos picadores_ – piekielnych lansjerów. Będzie o nich mowa na tych kartach wielokrotnie⁷.

Następny rok – 1799 – okazał się w krótkiej historii Legionów Polskich we Włoszech najtragiczniejszy. Wiosną w północnych Włoszech i w Niemczech nad Renem rozgorzał na nowo konflikt zwany drugą wojną koalicyjną, w której austriacką ofensywę we Włoszech wsparł rosyjski korpus generała Aleksandra Suworowa – dobrze znanego Polakom rzeźnika Pragi podczas insurekcji kościuszkowskiej. 26 marca pod Weroną doszło do krwawej i nierozstrzygniętej bitwy, w której wielkie straty poniosła 2 Legia, by niedługo potem – 5 kwietnia pod Magnano dać się zdziesiątkować. Dowodzący nią generał Rymkiewicz odniósł tam śmiertelną ranę. Niedobitki 2 Legii pod dowództwem generała Wielhorskiego wraz z artylerią zasiliły załogę Mantui, która broniła się mimo odwrotu wojsk francuskich z Lombardii. Jednak na wieść o klęsce pod Trebbią i przekreśleniu tym nadziei na odsiecz dowódca twierdzy, generał François-Philippe de Foissac-Latour, postanowił ją poddać Austriakom 29 lipca 1799 roku. W umowie kapitulacyjnej zgodził się na haniebne wydanie polskich legionistów, których Austriacy potraktowali jak dezerterów: oficerów uwięzili, a szeregowców po chłoście wcielili z powrotem w swoje szeregi – co przejmująco opisał Żeromski w _Popiołach_, __ a następnie pokazał Wajda w adaptacji filmowej tej powieści.

Nie lepiej wiodło się w tym czasie 1 Legii dowodzonej bezpośrednio przez generała Dąbrowskiego, która cofała się wraz z armią generała Étienne’a Macdonalda z Neapolu na północ kraju. Żołnierze przedzierali się przez tereny objęte chłopską rebelią, a następnie wzięli udział we wspomnianej bitwie pod Trebbią, która toczyła się od 17 do 19 czerwca. Z tego pogromu do Genui dotarły jedynie dwa polskie bataliony fizylierów. Generałowi Dąbrowskiemu zostało tylko tysiąc pięciuset żołnierzy, których poprowadził do bitwy pod Novi 15 sierpnia, a następnie zmuszony był tłumić bunty chłopskie w górach Ligurii. Z dwóch legii liczących około ośmiu tysięcy żołnierzy na początku 1800 roku zebrano w Marsylii około dwóch tysięcy ludzi. Lecz duch w Polakach nie ginął, bo na froncie niemieckim jesienią tego feralnego roku zaczęto formować nową jednostkę – blisko sześciotysięczną Legię Naddunajską pod dowództwem generała Karola Kniaziewicza. Złożona była ona tradycyjnie z jeńców i dezerterów z armii austriackiej oraz – tu _novum_ – rosyjskiej. Zasilił ją wspomniany pułk jazdy ściągnięty z Włoch, dowodzony przez Wojciecha Turskiego. Wybitną rolę w organizowaniu Legii miał dowódca piechoty Stanisław Fiszer oraz szef batalionu Józef Drzewiecki. Do walki Legia Naddunajska przystąpiła w maju 1800 roku, a wielką sławę bojową zyskała 3 grudnia tego roku w bitwie pod Hohenlinden. Niestety niedługo po tym zwycięstwie podpisano pokój w Lunéville, a Legia Naddunajska została przerzucona do Włoch. Napoleon Bonaparte zamierzał oddać ją na służbę hiszpańskim Burbonom, którzy z jego przyzwolenia stali się władcami nowo utworzonego Królestwa Etrurii, co wywołało protesty i dymisje wielu oficerów legii. We Włoszech wciąż też istniała legia generała Dąbrowskiego, który zdołał ją odtworzyć do stanu około dziewięciu tysięcy ludzi. Początkowo weszła ona w skład armii francuskiej (Francuzi już nie bronili przystępu obcokrajowcom do swej armii), lecz szybko została oddana do wojsk nowego tworu – Republiki Cisalpińskiej.

Koniec 1801 roku przyniósł kolejne zmiany, gdyż obydwie legie przeformowane zostały w trzy półbrygady piechoty. Dwie pierwsze zostały na żołdzie Republiki Włoskiej, natomiast trzecia, składająca się z żołnierzy Legii Naddunajskiej, została wcielona do armii francuskiej i otrzyma później numer 113. Jako część wojska francuskiego zostanie wysłana w maju 1802 roku do piekła San Domingo, by tłumić tam antyfrancuskie powstanie⁸. Śladem 113 Półbrygady w styczniu i lutym 1803 roku poszła druga, której przydano numer 114. Z sześciu tysięcy żołnierzy obu jednostek dwie trzecie zginęło w walce lub po pojmaniu przez powstańców, z ran i chorób tropikalnych lub dostało się do niewoli – niektórzy z nich zostali następnie wcieleni do armii brytyjskiej. Kilkuset osiedliło się na Karaibach lub wyjechało do Ameryki. Do Francji wróciło trzystu trzydziestu.

Tymczasem pierwsza z półbrygad, pozostająca we Włoszech, zmieniona została w polski pułk piechoty i pułk ułanów dowodzony przez Aleksandra Rożnieckiego. Oba pułki traktowane były przez Francuzów jako najemnicze i w 1803 roku rzucone zostały do walki z Anglikami i Austriakami. Odznaczyły się między innymi w bitwie pod Castelfranco 24 listopada 1805 roku. Kilkunastu oficerów polskich wzięło też udział w słynnej bitwie cesarza Napoleona pod Austerlitz 2 grudnia 1805 roku. Ostatecznie owe dwa pułki polskie w 1806 roku cesarz przekazał swemu bratu Józefowi, którego mianował królem Neapolu. Na początku lipca tego roku pułk piechoty wykrwawił się w walce z desantem angielskim pod Maidą. Ci z legionistów, którzy przeżyli tę gorzką lekcję służby w obcej armii, nie wszystko jednak stracili – mieli za sobą republikańską szkołę demokracji, pieśń skomponowaną przez ich towarzysza broni, Józefa Wybickiego w 1797 roku – _Mazurek Dąbrowskiego_ – i rzemiosło wojskowe, które w następnych latach dawało im miano najlepszych żołnierzy Napoleona.

No i doczekali jesieni 1806 roku, gdy Francuzi w pogoni za pobitymi wojskami pruskimi wkroczyli do Wielkopolski. Jeszcze na początku tej kampanii Napoleon rozkazał sformować dwie legie północne złożone z Polaków, którzy dostali się do francuskiej niewoli jako żołnierze pruscy. Po zwycięstwie pod Jeną-Auerstedt 14 października i zajęciu Berlina 24 października 1806 roku cesarz wezwał z Włoch generała Dąbrowskiego i 3 listopada rozkazał mu sformować trzydziestotysięczne Wojsko Polskie, gdyż wobec klęski Prus sprawa polska znowu nabierała aktualności.

Dąbrowski już dzień wcześniej wraz z Wybickim wydał z Berlina odezwę do rodaków o tworzeniu wojska narodowego, którą powtórzono 7 listopada. Efekty obu były nadspodziewane, bo kiedy tylko pojawiły się w Wielkopolsce awangardy francuskiej armii, Wielkopolanie samorzutnie zaczęli organizować się w oddziały wojskowe. W Poznaniu stanęła szlachecka gwardia honorowa pod komendą pułkownika Jana Umińskiego, mieszczanie też nie byli gorsi, organizując gwardię narodową w kilku miastach, która wspomogła wojsko w rozbrajaniu garnizonów pruskich. Słowem, Wielkopolanie poruszeni manifestami, paniką Prusaków i widokiem francuskich strzelców konnych, którzy jechali w awangardzie zwycięskiej armii, nie zawiedli w entuzjazmie i mobilizacji ani Napoleona, ani Dąbrowskiego i dali przykład reszcie kraju, także akcjami zbrojnymi, opanowując między innymi Kalisz 7 listopada.

Generał Dąbrowski 14 listopada przedstawił Napoleonowi projekt poboru ponad ośmiu tysięcy sześciuset rekrutów z departamentu poznańskiego, z których zaczęto formować cztery pułki piechoty w Gnieźnie, Rogoźnie, Rawiczu i Kościanie. Niedługo z formowaniem czterech pułków piechoty dołączył departament kaliski, gdzie powołano w szeregi około siedmiu tysięcy żołnierzy⁹. Na początku grudnia do mobilizacji dołączył departament warszawski – pokierował nią książę Józef Poniatowski, zbierając ponad cztery tysiące żołnierzy. Ponadto i niezależnie od tworzenia regularnego wojska sięgnięto do tradycji Pierwszej Rzeczpospolitej i zwoływano szlacheckie pospolite ruszenie – wpierw, w listopadzie, w dawnym województwie łęczyckim i sieradzkim, a na początku grudnia z polecenia cesarza ostatni wojewoda gnieźnieński Józef Radzimiński ogłosił pospolite ruszenie szlachty z województw za lewobrzeżną Wisłą. Z tychże pospolitaków sformowano w styczniu 1807 roku pułk kawalerii narodowej pod dowództwem Jana Michała Dąbrowskiego. Reszta szlachty wcielona została do regularnych pułków jazdy – strzelców konnych i ułanów – tworzonych przy każdej z trzech dywizji (zwanych legiami do 1808 roku): poznańskiej, kaliskiej i warszawskiej¹⁰. W sumie pospolite ruszenie dało ponad trzy tysiące siedmiuset kawalerzystów¹¹.

Cesarz Napoleon, pragnący mieć jak najszybciej w polu polskie oddziały, 2 stycznia 1807 roku rozkazał z pierwszych batalionów formujących się pułków poznańskich utworzyć w Bydgoszczy brygadę piechoty pod dowództwem generała Wincentego Aksamitowskiego. To samo poczyniono z pierwszych batalionów pułków kaliskich, wystawiając brygadę piechoty generała Stanisława Fiszera. Obie brygady liczące sześć tysięcy czterystu żołnierzy złożyły się na 1 Dywizję generała Jana Henryka Dąbrowskiego, do której włączono pułki jazdy oraz kompanię artylerii i wysłano do walki na Pomorzu Gdańskim. Z kolejnych batalionów poznańskich i kaliskich parę tygodni później utworzono 2 Dywizję, której dowództwo objął generał Józef Zajączek. Wysłano ją od razu do zdobywania Grudziądza, gdzie jeszcze broniła się pruska załoga. Natomiast warszawska 3 Dywizja księcia Józefa Poniatowskiego formowała się najdłużej i pełniła służbę garnizonową.

W tym czasie 1 Dywizja generała Dąbrowskiego dzielnie odznaczyła się w walkach pod Gniewem i Tczewem. Podczas zdobywania tego drugiego miasta ranny generał Dąbrowski zmuszony był oddać dowództwo generałowi „Amilkarowi” Kosińskiemu, którego znowu zastąpili generałowie Henryk Wołodkowicz i Ignacy Giełgud. Dywizja znalazła się następnie w X Korpusie marszałka François Josepha Lefebvre’a i odznaczyła się podczas niemal trzymiesięcznego oblężenia Gdańska. Po kapitulacji gdańskiej załogi wzięła jeszcze udział w bitwie pod Frydlandem 14 czerwca 1807 roku, prócz pułku piechoty księcia Antoniego Sułkowskiego, którym wzmocniono oblężenie Kolbergu¹². W szeregach X Korpusu walczyła jeszcze jedna polska formacja – licząca dwa tysiące pięciuset żołnierzy Legia Północna sformowana w Augsburgu pod koniec września 1806 roku z polskich dezerterów z armii pruskiej.

Kończące kampanię 1807 roku traktaty pokojowe w Tylży rozwiały nadzieje Polaków na przywrócenie Rzeczpospolitej na mapie Europy, ale dały im Księstwo Warszawskie, stworzone z ziem drugiego i trzeciego zaboru (bez okręgu białostockiego), z silną jak na takie państewko armią mającą liczyć trzydzieści tysięcy żołnierzy – co oczywiście było w interesie cesarza Francuzów traktujących Księstwo jako _limes_ jego imperium na wschodzie. Reorganizację Wojska Polskiego książę Józef Poniatowski¹³ rozpoczął jeszcze na początku czerwca 1807 roku od zmiany numeracji dywizji. Dowodzona przezeń dywizja warszawska otrzymała numer 1, kaliska – 2, a najstarsza, poznańska – 3. Przez to zmieniła się także numeracja pułków piechoty i jazdy. Te najstarsze miały odtąd najwyższe numery. Lecz poważniejszą sprawą była umowa zawarta w Bajonnie podpisana 10 maja 1808 roku w sprawie przyjęcia na francuski żołd ośmiu tysięcy polskich żołnierzy. Na jej mocy z armii Księstwa Warszawskiego wydzielono trzy pułki piechoty¹⁴, kompanie artylerii i saperów i jako Dywizję Księstwa Warszawskiego wysłano pod koniec tego roku na wojnę do Hiszpanii. W tym piekle od kilku miesięcy tkwili już rodacy z innej polskiej formacji – Legii Nadwiślańskiej.

Legię tę w dużej mierze tworzyli wiarusi z oddziałów pozostających na służbie Neapolu. Latem 1807 roku znaleźli się na Śląsku, gdzie dołączono do nich młodych rekrutów i nazwano Legią Polsko-Włoską. Wpierw znalazła się ona na służbie Westfalii, a w roku 1808 przeszła na żołd francuski i jako Legia Nadwiślańska w sile trzech pułków piechoty i pułku jazdy posłana została za Pireneje. Piechota brała między innymi udział w pierwszym i drugim oblężeniu Saragossy i innych twierdz hiszpańskich w Aragonii, Katalonii i Walencji. Jednak największą sławę zdobył Pułk Ułanów Nadwiślańskich, który przez skuteczność w walce zarówno z wojskiem regularnym, jak i partyzantką był przez francuskich dowódców dosłownie rozchwytywany. Jeszcze większą sławę – jedną tylko szarżą na przełęczy Somosierra – zdobył 1 Pułk Lekkokonny (Polski) Gwardii, czyli szwoleżerowie. SZWOLEŻERSKA BŁYSKAWICA¹⁵ pod Somosierrą przeszła do legendy nie tylko polskiego oręża.

Zarówno Dywizja Księstwa Warszawskiego, jak i Legia Nadwiślańska walczyły w Hiszpanii aż do roku 1812, kiedy to znalazły się w szeregach Wielkiej Armii maszerującej na Moskwę. W krwawym i gorącym od bojów dla tych żołnierzy roku 1808 gros armii Księstwa Warszawskiego pełniło służbę garnizonową w popruskich twierdzach, między innymi Kostrzynie, Głogowie, Dąbiu, Szczecinie i Gdańsku. Jak obliczył Robert Bielecki, pod koniec 1808 roku we Francji i w Hiszpanii było siedem tysięcy sześciuset polskich żołnierzy, w garnizonach pruskich i Gdańsku służyło ich dwanaście tysięcy ośmiuset dziewięćdziesięciu, a przed wojną z Austrią, która wybuchła w kwietniu 1809 roku, Księstwo Warszawskie zmobilizowało trzynaście tysięcy pięciuset dziesięciu¹⁶.

Kampania 1809 roku była dla młodego Wojska Polskiego i jej wodza, księcia Józefa Poniatowskiego, „egzaminem dojrzałości”, który wypadł nadspodziewanie dobrze. Już 19 kwietnia na groblach Raszyna Polacy uświadomili arcyksięciu Ferdynandowi, że ta wojna to nie będzie łatwy spacer, jak mu się zdawało. Wprawdzie niedługo po bitwie zajął Warszawę, ale okazało się to pułapką i początkiem klęsk jego armii. W trzy tygodnie od Raszyna żołnierze księcia Józefa biją Austriaków pod Górą Kalwarią, zdobywają Zamość i Sandomierz, a następnie wkraczają do Galicji! 15 lipca 1809 roku książę Józef Poniatowski na czele swego wojska zajmuje Kraków. Zwycięski wódz zarządza, by każdy z wyzwolonych powiatów wystawił batalion piechoty i szwadron jazdy. Zamożne rody – między innymi Czartoryscy i Zamoyscy – nie szczędzą środków na własne pułki. Z rozkazu Napoleona, który nie chce zbytnio drażnić i niepokoić cara Aleksandra, tworzone w Galicji wojsko początkowo nazywa się francusko-galicyjskim, ale szybko wcielone zostaje do armii Księstwa Warszawskiego. Na mocy pokoju podpisanego w wiedeńskim pałacu Schönbrunn 14 października 1809 roku Księstwo Warszawskie powiększone zostaje o cztery departamenty zaboru austriackiego, a jego armia miała liczyć ponad pięćdziesiąt dwa tysiące żołnierzy.

Liczbę tę znacznie przekroczono w mobilizacji na kampanię przeciw Rosji w 1812 roku, którą cesarz Napoleon nazwał drugą wojną polską. Księstwo Warszawskie wystawiło siły liczące ponad siedemdziesiąt cztery tysiące żołnierzy, a doliczywszy do tego oddziały Legii Nadwiślańskiej, pułk szwoleżerów i 8 Pułk Lansjerów Tomasza Łubieńskiego, daje to siły liczące ponad osiemdziesiąt pięć tysięcy żołnierzy! I na tym nie koniec, bo po wkroczeniu Wielkiej Armii na Litwę Napoleon 5 lipca 1812 roku nakazał tworzyć armię litewską – jej pułki oznaczono kolejnymi numerami pułkowymi Księstwa Warszawskiego. W składzie Wielkiej Armii walczącej z Rosją operował polski V Korpus pod dowództwem księcia Józefa Poniatowskiego¹⁷, lecz polskie czy litewskie oddziały były we wszystkich korpusach. Żołnierze V Korpusu bili się o Smoleńsk i w krwawej, nierozstrzygniętej bitwie pod Możajskiem¹⁸ polscy kawalerzyści (huzarzy) jako pierwsi przekroczyli bramy Moskwy, a po zarządzeniu odwrotu przez Napoleona znowuż znaleźli się w ariergardzie – chroniąc wytrwale topniejące szeregi Wielkiej Armii. W czasie przeprawy pod Berezyną polscy żołnierze znowuż zapisali piękną kartę bojową.

Do kraju wróciło ich ponad dziewiętnaście tysięcy. Doliczywszy do nich załogę Zamościa, Gwardię Narodową, nieliczne oddziały Legii Nadwiślańskiej, które nie dotarły na czas z Hiszpanii, oraz szwoleżerów i lansjerów, dawało to w styczniu 1813 roku ponad dwadzieścia osiem tysięcy żołnierzy. Książę Józef Poniatowski, przewidując, że po klęsce w Rosji będzie musiał odtwarzać wojsko od podstaw, jeszcze w listopadzie 1812 roku ogłosił pobór. Po tym, jak w lutym 1813 roku Rosjanie zajęli Warszawę, mobilizacja trwała już tylko w departamencie krakowskim. Lecz dzięki temu Polacy dali Napoleonowi na kampanię 1813 roku blisko trzydzieści dziewięć tysięcy żołnierzy! Część z nich zasiliła załogi twierdz, a większość znalazła się w VIII Korpusie dowodzonym przez księcia Poniatowskiego. Korpus walczył dzielnie na terytorium Czech i Saksonii. Po bitwie narodów pod Lipskiem 16–18 października 1813 roku VIII Korpus przestał istnieć, a jego wódz, mianowany marszałkiem Francji, książę Józef Poniatowski zginął śmiercią bohatera w nurtach Elstery.

Nie był to jednak jeszcze koniec epopei polskich żołnierzy Napoleo­na. Cesarz już 18 grudnia 1813 roku rozkazał odtworzyć polski korpus. Zebrało się w nim jeszcze kilka tysięcy piechoty, kawalerii i artylerii. W kampanii 1814 roku szczególną rolę w zmaganiach Napoleona z nieprzyjacielską koalicją odegrała polska kawaleria¹⁹ – tym bardziej że francuskiej było już niewiele. To polscy krakusi byli tymi, którzy ostatni oddali strzały na rogatkach Paryża. Podczas stu dni Napoleona w 1815 roku u jego boku walczył szwadron szwoleżerów gwardii pod dowództwem Pawła Jerzmanowskiego. Pułkownik Adam Hupet starał się odtworzyć 7 Pułk Lansjerów, a Sebastian Gołaszewski – pułk piechoty. Ostatnią kartę bojową Polaków u boku Napoleona zapisali szwoleżerowie pod Waterloo, a lansjerzy – przy moście Saint-Cloud – ostatniej potyczce napoleońskiej epopei. Pozostała jednak tradycja, której ani zaborcy, ani rodzimi malkontenci, ani totalitarni wrogowie w XX wieku zatrzeć nie zdołali.

„Marsz, marsz Dąbrowski, z ziemi włoskiej do Polski, za twoim przewodem złączym się z narodem”. Pocztówka z obrazem Juliusza Kossaka

Napoleon pod piramidami. Akwatinta na podstawie obrazu Horace’a Verneta

Cesarz Napoleon w Moskwie. Akwatinta na podstawie obrazu Horace’a Verneta

Alegoria cesarza Napoleona zmartwychwstałego. Akwatinta na podstawie obrazu Horace’a VernetaPUŁKOWNIK JAKUB FERDYNAND BOGUSŁAWSKI

Urodził się w Brześciu Litewskim 30 maja 1759 roku. Oficer w Wielkiej Armii opromieniony sławą niepospolitej odwagi w boju i licznych pojedynkach (wyliczono mu ich sześćdziesiąt). Weteran wojny polsko-rosyjskiej 1782 roku (brał udział w bitwie pod Zieleńcami i Dubienką), insurekcji kościuszkowskiej (między innymi bronił Warszawy). Od 1795 na emigracji, wpierw w armii francuskiej, następnie w Legionach Polskich we Włoszech (1797–1801). W 1803 roku brał udział w walkach na San Domingo. W latach 1804–1807 służył w polskiej 1 Półbrygadzie we Włoszech. Od 1807 roku – w armii Księstwa Warszawskiego. Brał udział w kampanii 1809 roku (w bitwach pod Raszynem i Sandomierzem). W „drugiej wojnie polskiej” roku 1812 odznaczył się pod Borysowem, uhonorowany Orderem Virtuti Militari. W Królestwie Polskim został w randze pułkownika dowódcą Korpusu Weteranów. Zmarł w Warszawie 21 lipca 1819 roku.

PUŁKOWNIK ADAM HUPET (TAKŻE HUPPÉ)

Rodowity Francuz urodzony w Warszawie 9 stycznia 1777 roku, który gros życia związał z przybraną ojczyzną. W 1792 roku wstąpił do artylerii pieszej w polskim wojsku. W insurekcji kościuszkowskiej mianowany porucznikiem. Do Legionów Polskich przyjęty bez patentu oficerskiego w 1798 roku, służył początkowo w randze sierżanta, rok później mianowany podporucznikiem w artylerii konnej. W 1802 roku przeszedł do pułku jazdy. W wojnie hiszpańskiej dowodził zorganizowaną przez siebie kompanią artylerii konnej przy Pułku Ułanów Nadwiślańskich (lansjerów), za co otrzymał Legię Honorową. Dowodził krótko pułkiem lansjerów w bitwie pod Ocañą 19 listopada 1809 roku. Ranny rok później pod Bazą i w 1811 pod Albuerą leczył się we Francji. W 1812 roku przywrócony do służby i mianowany majorem w 7 Pułku Szwoleżerów oraz komendantem zakładu pułku w Sedanie. W kampanii 1814 roku dowodził 7 Pułkiem Szwoleżerów. W czasie stu dni Napoleona w 1815 roku jako pułkownik dowodził 7 Pułkiem Lansjerów. W grudniu tego roku został wydalony z Francji. Wrócił do niej w roku 1822, a do służby w armii francuskiej – w roku 1830. Zmarł w Paryżu w 1832 roku.

PUŁKOWNIK JÓZEF SZUMLAŃSKI

Urodził się w 1766 roku w Wasylkowcach na Tarnopolszczyźnie. Absolwent Szkoły Rycerskiej, brał udział w wojnie polsko-rosyjskiej 1792 roku, a następnie w insurekcji kościuszkowskiej (między innymi jako dowódca sławnych grenadierów krakowskich). W 1796 roku wyemigrował do Włoch i wstąpił do Legionów Polskich. Po dwóch latach służby przez niefortunne uwikłanie w pojedynek przeszedł na służbę francuską. Wziął udział w wyprawie egipskiej Napoleona w 1798 roku. Ze względu na zły stan zdrowia odesłany do Europy i w drodze powrotnej pojmany przez Turków. Wykupiony z niewoli przez księcia Adama Kazimierza Czartoryskiego. Po powrocie do kraju wstąpił do armii rosyjskiej i jako kirasjer brał udział w kampanii antyfrancuskiej 1805 roku. Po utworzeniu Księstwa Warszawskiego ponownie w szeregach polskiego wojska. Jako adiutant księcia Józefa Poniatowskiego przeszedł z nim cały szlak bojowy aż do bitwy narodów pod Lipskiem w 1813 roku. W 1815 roku wrócił z Francji do kraju i osiadł w rodzinnych Sarnakach Górnych. Do śmierci działał społecznie, między innymi w pracach komitetu na rzecz budowy w Warszawie pomnika księcia Józefa Poniatowskiego. Zmarł we Lwowie w 1839 roku.

MAJOR KAZIMIERZ LUX

Urodził się w 1780 roku w Warszawie. Najsławniejszy nasz rodak pośród karaibskich korsarzy i piratów. W wieku piętnastu lat uciekł z zajętego przez zaborców kraju i wstąpił do Legionów Polskich, w których walczył podczas kampanii włoskiej. W 1803 roku trafił na San Domingo i po klęsce Francuzów parał się korsarstwem, łupiąc brytyjską i amerykańską flotę. Jakiś czas mieszkał w Hawanie. Powróciwszy do Europy, wstąpił do armii Księstwa Warszawskiego. Brał udział w kampanii 1812 roku przeciw Rosji, a po klęsce Napoleona pod Waterloo w 1815 roku znalazł się w armii Królestwa Polskiego. Jako oficer 3 Pułku Strzelców Pieszych służył w niej do 1820 roku. Następnie pełnił różne funkcje w administracji cywilnej, między innymi był komisarzem obwodu płockiego i przasnyskiego. Zmarł w 1846 roku w Warszawie.

KAPITAN ANTONI BIAŁKOWSKI

Urodził się 13 czerwca 1788 roku w Poznaniu. W 1806 roku na ochotnika wstąpił do Wojska Polskiego. Walczył w kampanii pomorskiej, między innymi w Tczewie, pod Gdańskiem i w bitwie pod Frydlandem. W szeregach 12 Pułku Piechoty przeszedł kampanię 1809 i 1812 roku. W roku 1813 jako oficer VIII Korpusu księcia Józefa Poniatowskiego bił się pod Dreznem i Lipskiem. Należał do honorowej eskorty odprowadzającej zwłoki księcia Józefa Poniatowskiego do kraju. W armii Królestwa Polskiego dosłużył się rangi podpułkownika. W powstaniu listopadowym dowodził 18 Pułkiem Piechoty. Po jego klęsce objęty amnestią zamieszkał na Podlasiu. Zmarł 30 stycznia 1852 roku, pochowany w Leśnie.

KAPITAN STANISŁAW BREKIER

Urodził się 8 maja 1789 roku pod Międzyrzeczem. Służbę wojskową rozpoczął w armii pruskiej, w której w 1806 roku walczył przeciw Francuzom na Śląsku. W 1808 roku wstąpił do 9 Pułku Piechoty Księstwa Warszawskiego i w jego szeregach wyruszył na wojnę w Hiszpanii. W sierpniu 1811 roku dostał się do hiszpańskiej niewoli w miejscowości Motril. Przeżył gehennę w obozach jenieckich w Alicante i na Balearach. W 1814 roku odzyskał wolność i powrócił do kraju. Zmarł 4 stycznia 1860 roku w Warszawie.

KAPITAN ALEKSANDER FREDRO

Urodził się 20 czerwca 1793 roku w Surochowie koło Jarosławia. Jeden z najważniejszych autorów w dziejach literatury polskiej, znany przede wszystkim z komedii wyśmiewających narodowe przywary. Do Wojska Polskiego wstąpił w 1809 roku, służył między innymi w 5 Pułku Strzelców Konnych. W 1812 roku dostał się do niewoli rosyjskiej, z której uciekł, i latem 1813 roku przedostał się do Wielkiej Armii, w której otrzymał funkcję oficera ordynansowego w sztabie marszałka Berthiera. Walczył w kampaniach 1813 i 1814 roku. Za kampanię 1812 roku odznaczony Krzyżem Złotym Virtuti Militari, a za kampanię 1814 roku – Legią Honorową. Powróciwszy do kraju, wystąpił z armii i osiadł w Galicji, by poświęcić się twórczości literackiej. Zmarł 15 lipca 1876 roku we Lwowie.

PRZYPISY

Zamiast wstępu. Szwoleżerska błyskawica

1.

¹ Cyt. za: Andrzej Pochodaj, _Legenda Napoleona I Bonaparte w kulturze polskiego romantyzmu_, Wrocław 2002, s. 331.

2.

² Waldemar Łysiak w rozdziale zatytułowanym _I pogrzeb, który zaiste przytłacza krajobraz_ opisywał dzieło Wojciecha Kossaka zatytułowane _Zamilkła bateria._ Przedstawiało ono jedną z hiszpańskich baterii pod Somosierrą zaraz po zdobyciu jej przez polskich szwoleżerów. Między działami leżą zasieczeni kanonierzy i postrzelani szwoleżerowie, widać jeszcze dym po wystrzałach, lecz bitewny zgiełk zastąpiła już śmiertelna cisza.

3.

³ Waldemar Łysiak, _MW_, Kraków 1984, s. 67.

4.

⁴ Gance pragnął nakręcić wielką epopeję o całym życiu Napoleona, ale pozwolono mu zrealizować tylko pierwszą część, w której przedstawił dzieje cesarza od jego lat szkolnych po kampanię włoską.

5.

⁵ Zob. Bibliografia (wybór) na końcu książki.

6.

⁶ Robert Bielecki, _Wielka Armia_, Warszawa 1995, s. 450.

7.

⁷ W kolejnych rozdziałach będzie też mowa o kilku Polakach z Józefem Sułkowskim na czele, którzy wzięli udział w kampanii egipskiej Napoleona (1798–1801).

8.

⁸ Napoleon wysyłał tam celowo oddziały Armii Renu, których żołnierzom nie ufał, gdyż armią tą dowodził jego rywal polityczny, zwycięzca spod Hohenlinden – generał Jean Moreau.

9.

⁹ Pobór przeprowadzano wedle polskiej tradycji – po jednym rekrucie z każdych dziesięciu dymów.

10.

¹⁰ W każdej z dywizji tworzono także kompanie artylerii pieszej, rozwinięte z czasem w bataliony.

11.

¹¹ Pod koniec stycznia całe Wojsko Polskie liczyło dwadzieścia trzy tysiące żołnierzy.

12.

¹² Kolberg (niem.) – Kołobrzeg.

13.

¹³ Książę Poniatowski od 7 grudnia 1806 roku z nadania marszałka Murata był „naczelnikiem siły zbrojnej”. 14 stycznia 1807 roku został dyrektorem wojny Komisji Rządzącej w Warszawie. Po kilku miesiącach od utworzenia Księstwa Warszawskiego – 7 października 1807 roku – otrzymał powołanie na ministra wojny (z rozkazu Napoleona komenda militarna nad Wojskiem Polskim pozostawała w rękach marszałka Davouta), a wodzem naczelnym armii Księstwa Warszawskiego mianowany został 21 marca 1809 roku tuż przed wybuchem wojny z Austrią.

14.

¹⁴ Chodziło o 4 Pułk Piechoty z 1 Dywizji księcia Poniatowskiego, 7 Pułk Piechoty z 2 Dywizji generała Zajączka i 9 Pułk Piechoty z 3 Dywizji generała Dąbrowskiego. Wyboru pułków osobiście dokonał marszałek Davout, który gwarantował cesarzowi Napoleonowi, że będą to pułki najlepsze z tychże dywizji.

15.

¹⁵ Motyw szwoleżerskiej błyskawicy będzie przewijał się przez całą książkę nieprzypadkowo wyróżniony przez autora boldem.

16.

¹⁶ Robert Bielecki, _Wielka Armia_, dz. cyt., s. 461.

17.

¹⁷ Szybko wyłączono zeń 17 Dywizję generała Dąbrowskiego, o czym jest mowa niżej.

18.

¹⁸ Lub bitwie pod Borodino – jak nazywa tę bitwę rosyjska historiografia.

19.

¹⁹ Choć i piechota zapisała piękną kartę, zwłaszcza podczas obrony Soissons.Rozdział pierwszy. Błoto

1.

¹ Gościniec – tu: sypialnia.

2.

² Tatarka – rodzaj kaszy.

3.

³ Dziś nazwano by ich strzelcami wyborowymi.

4.

⁴ Widelec – potoczna nazwa sztucera skałkowego produkowanego w latach 1790–1794 w kozienickiej manufakturze broni.

5.

⁵ Apanaże – tu: dary, korzyści.

6.

⁶ List ten przechowywany jest w Archiwum Narodowym w Paryżu. Cyt. za: _Dał nam przykład Bonaparte. Wspomnienia i relacje żołnierzy polskich 1796–1815_, wybór, komentarze i przypisy Robert Bielecki, opracowanie tekstów Andrzej T. Tyszka, cz. II, Kraków 1984, s. 252.

7.

⁷ Próbował popełnić samobójstwo, w rozpaczy połykając mieszankę opium i belladonny, którą nosił przy sobie od czasu, kiedy w październiku 1812 roku cudem tylko nie został pochwycony przez sotnię kozacką pod Horodnią. Na szczęście trucizna nie zadziałała, ale przez kolejne dni cesarz był osłabiony i chory.

8.

⁸ Jednym z warunków, jakie postawił Napoleon, godząc się na abdykację, był powrót resztek polskiego wojska z bronią w ręku. Do jego spełnienia zobowiązał się car Aleksander I.

9.

⁹ Aleksander Fredro, _Trzy po trzy_, Goleniów 2002, s. 18.

10.

¹⁰ Maneżowy – związany z ujeżdżalnią, tu: szkolny, wzorcowy.

11.

¹¹ Aleksander Fredro, _Trzy po trzy_, dz. cyt., s. 19.

12.

¹² Eklerer (z franc. _éclaireur_) – zwiadowca, żołnierz wysłany na zwiad.

13.

¹³ Adam Turno, _Z pamiętnika_, Adam Mieczysław Skałkowski, _Fragmenty. Życiorysy zasłużonych Polaków wieku XVIII i XIX_, Poznań 1928, s. 178.

14.

¹⁴ Prócz kawalerii i artylerii konnej defilowało dwadzieścia kompanii piechoty polskiej plus artyleria piesza.

15.

¹⁵ Antoni Białkowski, _Pamiętniki starego żołnierza (1806–1814)_, Warszawa 1903, s. 479.

16.

¹⁶ Tamże.

17.

¹⁷ Tamże, s. 482.

18.

¹⁸ W 1817 roku przewieziono ją do podziemi katedry na Wawelu. Członkowie eskorty karawanu otrzymali specjalnie wybite dla nich obrączki z napisem: „Ostatnia straż wodza 1814”. Jak głosi legenda, wykonano je z podków wierzchowca, którego książę Poniatowski dosiadał w bitwie pod Lipskiem. Obrączka ofiarowana kapitanowi Antoniemu Białkowskiemu zachowała się do dziś w zbiorach Biblioteki Jagiellońskiej.

19.

¹⁹ Resury – tu: kadry.

20.

²⁰ _Dał nam przykład Bonaparte. Wspomnienia i relacje żołnierzy polskich 1796–1815_, cz. II, dz. cyt., s. 277.

21.

²¹ Jako Regiment Czerwonych Lansjerów Gwardii.

22.

²² Konstytucja ta weszła w życie 24 grudnia.

23.

²³ Jej podtytuł brzmi _Hymn na rocznicę ogłoszenia Królestwa Polskiego z woli naczelnego wodza wojsku polskiemu do śpiewania podana._
mniej..

BESTSELLERY

Menu

Zamknij