Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Król Lir - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
1 stycznia 2011
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Król Lir - ebook

Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.

Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.

Kategoria: Klasyka
Zabezpieczenie: brak
Rozmiar pliku: 242 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

AKT PIERW­SZY

Sce­na pierw­sza

Sala głów­na w pa­ła­cu Lira. Kent, Glo­uce­ster i Ed­mund.

KENT

My­śla­łem, że król bar­dziej sprzy­ja al­bań­skie­mu niż korn­wal­skie­mu księ­ciu.

GLO­UCE­STER

Tak się nam za­wsze zda­wa­ło; ale te­raz, przy roz­dzia­le kró­le­stwa, nie wi­dać wca­le, żeby któ­ry z tych dwóch ksią­żąt w więk­szej był ła­sce u nie­go; bo rów­ność wzglę­dów tak… jest ści­śle od­wa­żo­ną, że naj­pil­niej­sze ba­da­nie nie może do­ciec, któ­ra z dwóch po­ło­wic wy­żej stoi.

KENT

Czy to wasz syn, mi­lor­dzie?

GLO­UCE­STER

Wy­cho­wa­łem go moim kosz­tem; tak czę­sto mu­sia­łem się ru­mie­nić uzna­jąc go za syna, że te­raz już je­stem za­har­to­wa­ny.

KENT

Pa­nie, nie mogę po­jąć, o czym mó­wisz.

GLO­UCE­STER

Ale mat­ka tego mło­de­go czło­wie­ka po­ję­ła mnie, mój pa­nie, wsku­tek cze­go łono jej się za­okrą­gli­ło, a syn do­stał się do ko­leb­ki wcze­śniej niż mąż do jej łoża. Nie wę­szysz w tym te­raz grze­chu?

KENT

Nie mogę pra­gnąć na­pra­wie­nia grze­chu, sko­ro sku­tek jego tak jest przy­stoj­ny.

GLO­UCE­STER

Mam prze­cie, pa­nie, i syna pra­wo­wi­te­go, o parę lat star­sze­go od tego, któ­ry nie jest mi jed­nak droż­szy; choć ten acan dość nie­grzecz­nie przy­szedł na świat, za­nim go o to po­pro­szo­no, to mat­ka jego była pięk­na, a że przy jego po­czę­ciu dużo mie­li­śmy ucie­chy, trze­ba bę­kar­ta uznać. Ed­mun­dzie, czy znasz tego sza­now­ne­go pana?

ED­MUND

Nie, mi­lor­dzie.

GLO­UCE­STER

Jest to mi­lord Kent: pa­mię­taj o nim jako o moim za­cnym przy­ja­cie­lu.

ED­MUND

Moje usłu­gi są na jego roz­ka­zy.

KENT

Na­przód cię już ko­cham, Ed­mun­dzie, i pra­gnę cię po­znać le­piej.

ED­MUND.

Sta­rać się będę to uspra­wie­dli­wić.

GLO­UCE­STER

Był za gra­ni­cą przez lat dzie­więć i jesz­cze się tam uda – król nad­cho­dzi.

Od­głos trąb. Król Lir, Ksią­żę Korn­wa­lii, Ksią­żę Al­ba­nii, Go­ne­ry­la, Re­ga­na i Kor­de­lia wcho­dzą z or­sza­kiem.

KRÓL LIR

Po­proś tu pa­nów Fran­cji i Bur­gun­dii, Glo­uce­ste­rze.

GLO­UCE­STER

Śpie­szę, mi­ło­ści­wy kró­lu. Wy­cho­dzi z Ed­mun­dem.

KRÓL LIR

Tym­cza­sem damy wam po­znać nasz za­miar.

Przy­nie­ście mapę. Wiedz­cie, że­śmy na­sze

Kró­le­stwo na trzy czę­ści po­dzie­li­li.

I sta­łym na­szym jest po­sta­no­wie­niem

Wy­zwo­lić na­szą sta­rość z trosk i tru­dów,

Na młod­sze kła­dąc je bar­ki, a sami

Spo­koj­nie od­tąd, wol­ni od cię­ża­ru,

Śmier­ci wy­glą­dać. Synu nasz z Korn­wa­lii

I ty, na­sze­mu ser­cu nie­mniej dro­gi,

Synu z Al­ba­nii, dla za­po­bie­że­nia

Spo­rom w przy­szło­ści mo­gą­cym się zro­dzić

Przed­się­wzię­li­śmy nie­złom­nie już te­raz

Ogło­sić po­sag każ­dej z na­szych có­rek.

Pa­no­wie Fran­cji i Bur­gun­dii, za­cni

Współ­za­wod­ni­cy do mi­ło­ści na­szej

Naj­młod­szej cór­ki, od daw­na już czy­nią

Na na­szym dwo­rze za­lot­ne za­bie­gi

I na od­po­wiedź sta­now­czą cze­ka­ją.

Za­nim ato­li zrzek­nie­my się rzą­dów,

Kró­lew­skich dzier­żaw i kło­po­tów wła­dzy,

Pra­gnie­my wie­dzieć przede wszyst­kim, któ­ra

Z was, cór­ki moje, naj­bar­dziej nas ko­cha,

Aby­śmy w mia­rę tego ozna­czy­li

Naj­roz­cią­glej­szy dział na­szych do­bro­dziejstw,

Tam gdzie na­tu­ra z za­słu­gą się ści­ga.

Ty, Go­ne­ry­lo, jako pier­wo­rod­na,

Mów naj­przód.

GO­NE­RY­LA

Oj­cze mój, ko­cham cię bar­dziej,

Ni­że­li sło­wa mogą wy­po­wie­dzieć;

Wię­cej niż świa­tło, po­wie­trze i wol­ność;

Nad wszyst­ko, co jest sza­cow­ne i rzad­kie;

Nie mniej jak ży­cie, zdro­wie, pięk­ność, ho­nor;

Jak kie­dy­kol­wiek dziec­ko mo­gło ko­chać

I kie­dy­kol­wiek oj­ciec był ko­cha­nym.

Dech mój za krót­ki i mowa za sła­ba

Do wy­ra­że­nia siły mej mi­ło­ści.

KOR­DE­LIA

do sie­bie

Cóż ja uczy­nić mam? Ko­chać i mil­czeć.

KRÓL LIR

Cały ten ob­szar od tej do tej li­nii,

Bo­ga­ty w grun­ta i cie­ni­ste lasy,

W ob­fi­te rze­ki i roz­le­głe łąki,

Od­da­jem w wiecz­ne po­sia­da­nie to­bie

I twe­mu z księ­ciem al­bań­skim po­tom­stwu. -

Cóż po­wie na­sza dru­ga cór­ka, na­sza

Dro­ga Re­ga­na, Korn­wa­la mał­żon­ka?

RE­GA­NA

Jam z tego krusz­cu co i moja sio­stra

I w sile uczuć jej nie ustę­pu­ję.

W szcze­ro­ści ser­ca znaj­du­ję, że ona

Całą mą mi­łość za­war­ła w swych sło­wach;

Tyl­ko za ską­po, bo ja się być mie­nię

Nie­przy­ja­ciół­ką wszel­kich in­nych uciech,

Naj­ży­wiej zmy­sły mo­gą­cych po­cią­gać,

I szczę­ście moje za­kła­dam je­dy­nie

Na twej mi­ło­ści, oj­cze mój i pa­nie.

KOR­DE­LIA

do sie­bie

Bied­na Kor­de­lio! jak­że ty się wy­dasz?

Nie bied­nam jed­nak, bo w ser­cu mam pew­ność,

Że moja mi­łość bo­gat­sza niż sło­wa.

KRÓL LIR

To­bie i two­im przy­pa­da w dzie­dzic­two,

Na wiecz­ne cza­sy, ta dru­ga dziel­ni­ca,

Nie mniej­sza ani pod wzglę­dem prze­strze­ni,

Ani war­to­ści, ani przy­jem­no­ści

Od tej, ja­ką­śmy dali Go­ne­ry­li.

A tyże, na­sza po­cie­cho ostat­nia,

Jako naj­młod­sza, nie jako naj­niż­sza

W mi­ło­ści na­szej, o któ­rą się wino

Fran­cji do­bi­ja i mle­ko Bur­gun­dii,

Cóż ty nam po­wiesz, gwo­li otrzy­ma­nia

Dzia­łu więk­sze­go jesz­cze niż twe sio­stry?

KOR­DE­LIA

Nic.

KRÓL LIR

Nic?

KOR­DE­LIA

Nie, pa­nie.

KRÓL LIR

Jak to? Nic? Z ni­cze­go

Może być tyl­ko nic. Od­po­wiedz jesz­cze.

KOR­DE­LIA

Nie­szczę­snaż ja! Nie umiem uczuć mo­ich

Prze­no­sić z ser­ca w usta: ja mi­łu­ję

Wa­szą kró­lew­ską mość tak, jak mi każe

Mój obo­wią­zek, ni mniej, ani wię­cej.

KRÓL LIR

Jak to? Kor­de­lio! Daj inną od­po­wiedź,

In­a­czej los swój zni­we­czysz.

KOR­DE­LIA

O pa­nie!

Tyś mi dał ży­cie, wy­cho­wał mnie, ko­chał,

I ja od­pła­cam ci te do­bro­dziej­stwa,

Tak jak po­win­nam: je­stem ci po­słusz­na,

Czczę cię i ko­cham. Na co moim sio­strom

Mieć mę­żów, sko­ro mó­wią, że wy­łącz­nie

Ko­cha­ją cie­bie? Gdy ja pój­dę za mąż,

Ten, co od­bie­rze z mych rąk za­kład wia­ry,

Otrzy­ma tak­że po­ło­wę mych uczuć,

Po­ło­wę sta­rań mych i obo­wiąz­ków.

Nig­dy bym w związ­ki mał­żeń­skie nie we­szła,

To pew­na, gdy­bym tak jak moje sio­stry

Ojca je­dy­nie ko­cha­ła.

KRÓL LIR

Kor­de­lio,

Czy ty to z ser­ca mó­wisz?

KOR­DE­LIA

Tak jest, pa­nie.

KRÓL LIR

Tak mło­da i tak nie­czu­ła!

KOR­DE­LIA

Tak mło­da

I szcze­ra, pa­nie.

KRÓL LIR

Do­brze więc, niech szcze­rość,

Któ­rą się chlu­bisz, sta­nie ci za wia­no:

Gdyż na ten świę­ty, pro­mien­ny krąg słoń­ca,

Na mi­ste­ry­je He­ka­ty i nocy,

Na ta­jem­ni­cze wpły­wy wszel­kich pla­net,

Przez któ­re ist­niem i prze­sta­jem ist­nieć,

Zrze­kam się od­tąd wszel­kiej pie­czy ojca,

Wszel­kiej łącz­no­ści i związ­ku krwi z tobą.

Bądź od tej chwi­li mnie i memu ser­cu

Obcą na za­wsze! Bar­ba­rzyń­ski Scy­ta,

Na­wet ów dzi­ki, co żre wła­sne dzie­ci,

By głód na­sy­cił, rów­nie bę­dzie bli­ski

Mo­je­mu ser­cu, rów­ne znaj­dzie wzglę­dy

I po­moc jak ty, nie­gdyś moje dziec­ko.

KENT

Naj­mi­ło­ściw­szy mój kró­lu!

KRÓL LIR

Milcz, Ken­cie,

Nie wchodź po­mię­dzy smo­ka i gniew jego.

Jam ją naj­bar­dziej ko­chał, przy jej boku

Mia­łem na­dzie­ję zna­leźć bło­gi spo­kój

Na sta­re lata.

do Kor­de­lii

Precz z mego ob­li­cza!

Obym tak w gro­bie miał spo­koj­ność, jak cię

Nie­odwo­łal­nie w tej chwi­li od­trą­cam

Od oj­cow­skie­go mego ser­ca. Hola!

We­zwać tu pa­nów Fran­cji i Bur­gun­dii!

Korn­wa­lu, i ty, Al­ba­nie, roz­dziel­cie

Po­mię­dzy sie­bie tę część po­zo­sta­łą

I do po­sa­gu swych żon ją przy­łącz­cie.

Niech ją za­ślu­bi duch py­chy, któ­re­go

Zwie du­chem praw­dy! Was dwóch przy­oble­kam

W naj­wyż­szą wła­dzę, moc i przy­wi­le­je

Ma­je­sta­to­wi słu­żą­ce. Co do nas,

Przy za­cho­wa­niu so­bie stu ry­ce­rzy,

Na wa­szym żoł­dzie być ma­ją­cych, u was

Prze­by­wać bę­dziem ko­le­ją co mie­siąc,

Wa­ru­jem so­bie tyl­ko ty­tuł kró­la

I przy­na­leż­ne… nam wzglę­dy; ster rzą­du,

In­tra­ty, wszel­kie atry­bu­cje wła­dzy

Do was na­le­żą, ko­cha­ni sy­no­wie:

Tym koń­cem mię­dzy sie­bie roz­po­łów­cie

To zło­te go­dło.

KENT

Wiel­ko­myśl­ny Li­rze,

Któ­re­gom za­wsze wiel­bił jako kró­la,

Ko­chał jak ojca, słu­chał jako pana

I jak pa­tro­na w mo­dłach mych wy­mie­niał…

KRÓL LIR

Łuk na­cią­gnię­ty, chroń się przed po­ci­skiem,

KENT

Niech pad­nie, choć­by grot ugrzązł mi w ser­cu!

Nie­chaj Kent bę­dzie gru­bia­ni­nem, kie­dy

Lir jest sza­leń­cem! Co chcesz czy­nić star­cze?

Czy my­ślisz, że się obo­wią­zek zlęk­nie

Otwo­rzyć usta, kie­dy się po­tę­ga

Gnie ku po­chleb­stwu? Ho­nor na­ka­zu­je

Otwar­tość, kie­dy ma­je­stat drwi gło­wą.

Cof­nij twe sło­wo i lep­szym roz­my­słem

Spro­stuj ten zdroż­ny po­śpiech. Gar­dło moje

Dam na po­rę­kę mo­je­go, twier­dze­nia,

Że cię naj­młod­sza cór­ka mniej nie ko­cha;

Ni brak­nie uczuć tym, któ­rych głos sła­by

Nie wtó­rzy próż­nym dźwię­kom.

KRÓL LIR

W tym celu

Prze­stań, Ken­cie,

Je­śli ci ży­cie miłe.

KENT

Ży­cie moje

Za­wszem uwa­żał tyl­ko jako za­kład

Do po­sta­wie­nia prze­ciw two­im wro­gom,

Nie lę­kam się go stra­cić, sko­ro idzie

O two­je do­bro.

KRÓL LIR

Usuń się z mych oczu!

KENT

Patrz le­piej, Li­rze, i daj mi po­zo­stać

Rze­tel­nym oczu two­ich dro­go­wska­zem.

KRÓL LIR

Na Apol­li­na!

KENT

Apol­lo jest świad­kiem,

Że bo­gów swo­ich wzy­wasz nada­rem­nie

KRÓL LIR

przy­kła­da­jąc rękę do mie­cza

Ha! nik­czem­ni­ku! re­ne­ga­cie!

KSIĄ­ŻĘ AL­BA­NII I KORN­WA­LII

Prze­bacz, ła­ska­wy pa­nie.

KENT

Uczyń, coś za­mie­rzył.

Za­bij le­ka­rza, a po­głaszcz swą sła­bość.

Od­wo­łaj swo­ją da­ro­wi­znę albo,

Do­pó­ki w pier­siach nie zbrak­nie mi gło­su,

Do­pó­ty krzy­czeć będę, że po­peł­niasz

Nie­spra­wie­dli­wość.

KRÓL LIR

Słu­chaj, bun­tow­ni­ku!

W imię len­ni­czej ule­gło­ści słu­chaj!

Po­nie­waż chcia­łeś nas do tego skło­nić,

Aby­śmy dane raz zła­ma­li sło­wo (Co się nam jesz­cze nie zda­rzy­ło nig­dy),

I po­wa­ży­łeś się, z zu­chwa­łą dumą,

Sta­nąć po­mię­dzy na­szym wy­rze­cze­niem

A na­szą wła­dzą (cze­go ani na­sza

Po­wa­ga, ani na­sze sta­no­wi­sko

Ścier­pieć nie mogą), prze­ma­wia­my te­raz

Jak pan: od­bierz to, na coś za­słu­żył.

Pięć dni ci da­jem do od­po­wied­nie­go

Za­opa­trze­nia się… w to, co wy­pa­da,

Aby po­trze­bom ży­cia sta­wić czo­ło;

Szó­ste­go precz się wy­nie­siesz z kró­le­stwa;

A je­śli two­je wy­klę­te ob­li­cze

Dnia dzie­sią­te­go jesz­cze się uka­że

Na na­szej zie­mi, śmier­cią to przy­pła­cisz.

Precz! Na Jo­wi­sza! Nie cof­nę już tego.

KENT

Bądź­że zdrów, kró­lu; przy ta­kiej twej zmia­nie

Wol­ność gdzie in­dziej, a tu jest wy­gna­nie.

do Kor­de­lii

Bo­go­wie z tobą, dzie­wi­co, co zdro­wo

My­ślisz i w traf­ne myśl ob­le­kasz sło­wo.

do Go­ne­ry­li i Re­go­ny

A z wa­szych dłu­gich prze­mów niech wy­pły­nie

Nie­płon­ny sku­tek i spraw­dzi je w czy­nie.

Tym was Kent że­gna, z smut­nej ko­niecz­no­ści

Idąc w kraj nowy po­nieść sta­re ko­ści

Wy­cho­dzi. Wcho­dzi Glo­uce­sterz Kró­lem fran­cu­skim, Księ­ciem, bur­gundz­kim i ich or­sza­kiem.

GLO­UCE­STER

Oto pa­no­wie Bur­gun­dii i Fran­cja… Do­stoj­ny wład­co.

KRÓL LIR

Szla­chet­ny, Bur­gun­dzie,

Do cie­bie mowę na­sam­przód zwra­ca­my,

Coś się z tym kró­lem współ­ubie­gać ra­czył

O na­szą cór­kę: ja­kie­go co naj­mniej

Żą­dasz z jej ręką po­sa­gu, byś wy­trwał

W za­mia­rach wzglę­dem niej?

KSIĄ­ŻĘ BUR­GUNDZ­KI

Po­tęż­ny pa­nie,

Do­syć mi na tym, co wa­sza do­stoj­ność

Już prze­zna­czy­ła, wy­so­kość zaś tego

Nie bę­dzie, tu­szę, zni­żo­na.

KRÓL LIR

I owszem.

Póki nam ona była dro­gą, póty

Sza­co­wa­li­śmy ją w tej ce­nie: te­raz

War­tość jej spa­dła. Pisz ją, mo­ści ksią­żę,

Tak jak ją wi­dzisz. Je­że­li się wa­szej

Ksią­żę­cej mo­ści coś w tej szcze­rej dziew­ce

Lub ona cała, bez ni­cze­go wię­cej

Krom zło­rze­cze­nia na­sze­go, po­do­ba,

To ją weź; mo­żesz ją na­zy­wać swo­ją.

KSIĄ­ŻĘ BUR­GUNDZ­KI

Nie wiem, co na to od­po­wie­dzieć, pa­nie;

KRÓL LIR

Chce­szże ją z tymi upo­śle­dze­nia­mi,

Ogo­ło­co­ną z mie­nia i przy­ja­ciół,

A świe­żo przed­miot na­szej nie­na­wi­ści

Upo­sa­żo­ny­li na­szym prze­kleń­stwem

Wziąć lub po­rzu­cić?

KSIĄ­ŻĘ BUR­GUNDZ­KI

Przy ta­kich wa­run­kach

Naj­lep­sza, pa­nie, chęć się nie ostoi.

KRÓL LIR

Od­stąp więc od niej, bo na tę po­tę­gę,

Co mię stwo­rzy­ła, klnę się, żem wy­mie­nił

Wszyst­ko, co jej się do­sta­nie w po­dzia­le.

do Kró­la fran­cu­skie­go

Co się was ty­czy, prze­do­stoj­ny kró­lu,

Nie lek­ce­wa­żę tak mi­ło­ści wa­szej,

Abym was łą­czył z tym, co nie­na­wi­dzę;

Skie­ruj­cie, pro­szę, do lep­sze­go celu

Swo­je ży­cze­nia, a nie do tej dziew­ki,

Któ­rą na­tu­ra ru­mie­ni się uznać

Za swo­je dzie­ło.

KRÓL FRAN­CU­SKI

To rzecz nie do wia­ry,

Żeby oso­ba, co była do­tych­czas

Przed­mio­tem wa­szych nie­ustan­nych po­chwał,

Wa­szym klej­no­tem, bal­sa­mem sta­ro­ści,

Naj­lep­szą w wa­szym uzna­niu, naj­droż­szą

Wa­sze­mu ser­cu, na­gle, w mgnie­niu oka,

Mo­gła po­peł­nić coś tak wy­stęp­ne­go,

Co ją wy­zu­ło z wszel­kich łask. Jej wina

Musi za­iste być po­twor­nie wiel­ką

Albo po­przed­nia wa­sza czu­łość dla niej

Była na­gan­ną; do wie­rze­nia wszak­że

W taką jej zmia­nę ro­zum mój bez cudu

Nig­dy nie zdo­ła mię skło­nić.

KOR­DE­LIA

do Lira

O pa­nie,

Je­że­lim win­na, prze­to że mój ję­zyk

Nie ma gięt­ko­ści do­syć i bie­gło­ści

W mó­wie­niu, cze­go nie my­ślę (co bo­wiem

Ser­ce mi ra­dzi, to nie mó­wiąc czy­nię),

Nie­chże choć wa­sza kró­lew­ska mość po­wie,

Ze to nie żad­na zbrod­nia, nie mor­der­stwo,

Nie żad­na pod­łość, nie ża­den bez­wstyd­ny

Po­stę­pek ani krok znie­sła­wia­ją­cy

Wa­szej mię ła­ski i wzglę­dów po­zba­wił;

Lecz brak, któ­ry mię tym bo­gat­szą czy­ni,

Brak umie­ją­cych się przy­mi­lać oczu

I tego daru wy­mo­wy, któ­re­go

Wolę, że nie mam, lubo przez to wła­śnie

Po­pa­dłam w wa­szą nie­ła­skę.

KRÓL LIR

Bog­daj­byś

Nie żyła le­piej, niż­bym się był z cie­bie

Ta­kie­go bra­ku po­cie­chy do­cze­kał!

KRÓL FRAN­CU­SKI

Nic wię­cej nad to? Ca­łym prze­wi­nie­niem

Jest tu więc tyl­ko owa przy­ro­dzo­na

Po­wol­ność, któ­ra czę­sto nie po­zwa­la

Z tym się wy­wnę­trzyć, do speł­nie­nia cze­go

Je­ste­śmy w grun­cie go­to­wi?

do Księ­cia bur­gundz­kie­go

Cóż te­raz

Za­mie­rzasz czy­nić, mo­ści ksią­żę? Mi­łość

Nie jest mi­ło­ścią, je­śli idzie w pa­rze

Z wzglę­da­mi, któ­re są poza ob­rę­bem

Jej celu. Chcesz­li ją po­jąć? Jej po­sag

Jest w niej.

KSIĄ­ŻĘ BUR­GUNDZ­KI

Do­stoj­ny Li­rze, daj mi tyl­ko

Tę cząst­kę, któ­rą sam wprzód wy­zna­czy­łeś,

A wraz po­wio­dę Kor­de­lię za rękę

Jako bur­gundz­ką księż­nę.

KRÓL LIR

Nie! Przy­sią­głem: To rzecz skoń­czo­na.

KSIĄ­ŻĘ BUR­GUNDZ­KI

Bo­le­ję więc, pani,

Żeś ra­zem z oj­cem utra­ci­ła męża.

KOR­DE­LIA

Mój ksią­żę, po­kój z tobą, żoną two­ją

Być nie chcę, sko­ro o two­jej mi­ło­ści

Wzgląd na for­tu­nę tyl­ko de­cy­du­je.

KRÓL FRAN­CU­SKI

Tu w sen­sie: skry­tość, nie­wy­lew­ność.

Pięk­na Kor­de­lio, ty w ubó­stwie swo­im

Bo­ga­ta, wznio­sła w swo­im po­ni­że­niu,

Naj­uko­chań­sza, bę­dąc po­gar­dzo­na,

Z za­pa­łem bio­rę w po­sia­da­nie cie­bie

I two­je cno­ty: niech mi bę­dzie wol­no

To, co zo­sta­ło od­rzu­co­nym, pod­nieść.

Rzecz dziw­na, że ich zim­na obo­jęt­ność

Tym bar­dziej wzma­ga cześć mą i na­mięt­ność.

Kró­lu, ta, któ­rąś od­są­dził od wia­na,

Jest te­raz Fran­cji kró­lo­wą, jej pana

Wszech­wład­ną pa­nią. Na próż­no by któ­ry

Z ksią­żąt bo­ga­tej w stru­mie­nie Bur­gun­dii

Za­pra­gnął te­raz tej bry­tań­skiej córy,

Tak nie ce­nio­nej, a tak dro­go­cen­nej.

Po­że­gnaj, luba, tych okrut­nych; inny,

Lep­szy kraj znaj­dziesz tra­cąc swój ro­dzin­ny.

KRÓL LIR

Wol­noć ją za­brać, Fran­cjo, niech ci słu­ży;

Bo my jej znać nie chce­my ani dłu­żej

Cier­pieć przy so­bie, otwar­ta wam dro­ga

Z dala od ser­ca na­sze­go i pro­ga.

Pójdź, cny Bur­gun­dzie.

Od­głos trąb. Król Lir, Ksią­żę bur­gundz­ki, Ksią­żę Al­ba­nii i Korn­wa­lii wy­cho­dzą; za nimi Glo­uce­ster i or­szak.

KRÓL FRAN­CU­SKI

Po­że­gnaj swe sio­stry.

KOR­DE­LIA

Klej­no­ty ojca na­sze­go, Kor­de­lia

Ze łza­mi że­gna was.

do sie­bie

Znam ja was do­brze,

Lecz jako sio­stra nie chcę po na­zwi­sku

Wy­mie­niać wa­szych przy­war.

gło­śno

Miej­cie pie­czę

O ojcu. Reszt­ki jego dni sza­now­nych od­da­ję pod straż wa­szych serc wy­mow­nych.

do sie­bie

Gdy­bym mu jed­nak jak wprzód była dro­gą,

Pod bez­piecz­niej­szą zo­stał­by za­ło­gą.

gło­śno

By­waj­cie zdro­we!

GO­NE­RY­LA

Obo­wiąz­ków có­rek

Nie ucz nas; my je zna­my.

RE­GA­NA

Two­ją rze­czą

Jest przy­po­do­bać się two­je­mu panu.

Coć przy­jął z ręki losu jak jał­muż­nę.

Ską­pi­łaś po­słu­szeń­stwa, słusz­nie tedy

Ską­pej się za to do­cze­ka­łaś sche­dy.

KOR­DE­LIA

Czas wyda na jaw, co kry­je ob­łu­da:

Kto zły, ten nig­dy dłu­go cnót nie uda;

Ży­czę wam szczę­ścia.

KRÓL FRAN­CU­SKI

Pójdź, moja Kor­de­lio.

Wy­cho­dzi z Kor­de­lią i swo­im or­sza­kiem.

GO­NE­RY­LA

Nie o ma­łej rze­czy mam z tobą do po­mó­wie­nia, sio­stro: z bli­ska się ona ty­czy nas oby­dwóch. Oj­ciec nasz za­mie­rza, jak się zda­je, dziś wie­czo­rem wy­je­chać.

RE­GA­NA

Nie in­a­czej, I to do cie­bie:, na dru­gi mie­siąc zje­dzie do nas.

GO­NE­RY­LA

Wi­dzisz sama, jak się stał ka­pry­śny na sta­rość; nie­ma­ło­śmy mie­li spo­sob­no­ści do prze­ko­na­nia się o tym: on za­wsze ko­chał na­szą sio­strę naj­bar­dziej, a z jak nie­do­rzecz­ną su­ro­wo­ścią ja ode­pchnął, by­ły­śmy tego świad­ka­mi.

RE­GA­NA

To ułom­ność wie­ku; ale on nig­dy nie wie­dział do­brze, cze­go chce.

GO­NE­RY­LA

Przy ca­łej sile i czer­stwo­ści władz był po­pę­dli­wym trze­ba nam więc być przy­go­to­wa­nym na to, że bę­dzie­my mu­sia­ły zno­sić nie tyl­ko zło z daw­na za­ko­rze­nio­nych przy­wyk­nień, ale i wy­bry­ki dzi­wactw, ja­kie zgryź­li­wa i cho­le­rycz­na sta­rość z sobą przy­wo­dzą.

RE­GA­NA

Bę­dzie­my zno­sić tak nie­ocze­ki­wa­ne ka­pry­sy jak wy­gna­nie Kon­ta.

GO­NE­RY­LA

Po­dob­nie uprzej­mych po­że­gnań, jak przy roz­sta­niu się z kró­lem fran­cu­skim, bę­dzie­my mia­ły wię­cej: trzy­maj­myż się za ręce. Je­że­li nasz oj­ciec ze­chce się utrzy­my­wać przy po­wa­dze z ta­kim jak do­tąd uspo­so­bie­niem, to owo ustą­pie­nie nam wła­dzy ob­ró­ci się na na­szą nie­ko­rzyść.

RE­GA­NA

Weź­my to pod bliż­szą roz­wa­gę.

GO­NE­RY­LA

Trze­ba nam coś przed­się­wziąć, i to pół­ki że­la­zo go­rą­ce.

Wy­cho­dzą.

Sce­na dru­ga

W zam­ku hra­bie­go Glo­uce­ste­ra. Wcho­dzi Ed­mund z li­stem w ręku,

ED­MUND

Na­tu­ro, tyś mi bó­stwem; twe­mu tyl­ko

Ule­gam pra­wu. Dla­cze­goż mam zno­sić

Pla­gę zwy­cza­ju i dać się po­tul­nie

Fan­ta­zji lu­dów wy­dzie­dzi­czać, prze­to

Żem się o mar­nych dwa­na­ście mie­się­cy

Albo czter­na­ście póź­niej niż brat ja­kiś

Zja­wił na świe­cie? Cóż z tego, żem bę­kart?!

Dla­cze­goż mię to tak ma upo­śle­dzać,

Gdy moje człon­ki są za­rów­no krzep­kie,

Umysł i rysy za­rów­no szla­chet­ne

Jak u pra­we­go jej­mo­ści po­tom­stwa?

Za cóż kłaść na nas pięt­no nie­pra­wo­ści,

Za­kał bę­karc­twa, na nas, co po czę­ści

W rześ­kiej na­tu­ry ukrad­ko­wym ak­cie

Otrzy­ma­li­śmy wię­cej tre­ści, wię­cej
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: