- W empik go
Król Lir - ebook
Król Lir - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 242 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Scena pierwsza
Sala główna w pałacu Lira. Kent, Gloucester i Edmund.
KENT
Myślałem, że król bardziej sprzyja albańskiemu niż kornwalskiemu księciu.
GLOUCESTER
Tak się nam zawsze zdawało; ale teraz, przy rozdziale królestwa, nie widać wcale, żeby który z tych dwóch książąt w większej był łasce u niego; bo równość względów tak… jest ściśle odważoną, że najpilniejsze badanie nie może dociec, która z dwóch połowic wyżej stoi.
KENT
Czy to wasz syn, milordzie?
GLOUCESTER
Wychowałem go moim kosztem; tak często musiałem się rumienić uznając go za syna, że teraz już jestem zahartowany.
KENT
Panie, nie mogę pojąć, o czym mówisz.
GLOUCESTER
Ale matka tego młodego człowieka pojęła mnie, mój panie, wskutek czego łono jej się zaokrągliło, a syn dostał się do kolebki wcześniej niż mąż do jej łoża. Nie węszysz w tym teraz grzechu?
KENT
Nie mogę pragnąć naprawienia grzechu, skoro skutek jego tak jest przystojny.
GLOUCESTER
Mam przecie, panie, i syna prawowitego, o parę lat starszego od tego, który nie jest mi jednak droższy; choć ten acan dość niegrzecznie przyszedł na świat, zanim go o to poproszono, to matka jego była piękna, a że przy jego poczęciu dużo mieliśmy uciechy, trzeba bękarta uznać. Edmundzie, czy znasz tego szanownego pana?
EDMUND
Nie, milordzie.
GLOUCESTER
Jest to milord Kent: pamiętaj o nim jako o moim zacnym przyjacielu.
EDMUND
Moje usługi są na jego rozkazy.
KENT
Naprzód cię już kocham, Edmundzie, i pragnę cię poznać lepiej.
EDMUND.
Starać się będę to usprawiedliwić.
GLOUCESTER
Był za granicą przez lat dziewięć i jeszcze się tam uda – król nadchodzi.
Odgłos trąb. Król Lir, Książę Kornwalii, Książę Albanii, Goneryla, Regana i Kordelia wchodzą z orszakiem.
KRÓL LIR
Poproś tu panów Francji i Burgundii, Gloucesterze.
GLOUCESTER
Śpieszę, miłościwy królu. Wychodzi z Edmundem.
KRÓL LIR
Tymczasem damy wam poznać nasz zamiar.
Przynieście mapę. Wiedzcie, żeśmy nasze
Królestwo na trzy części podzielili.
I stałym naszym jest postanowieniem
Wyzwolić naszą starość z trosk i trudów,
Na młodsze kładąc je barki, a sami
Spokojnie odtąd, wolni od ciężaru,
Śmierci wyglądać. Synu nasz z Kornwalii
I ty, naszemu sercu niemniej drogi,
Synu z Albanii, dla zapobieżenia
Sporom w przyszłości mogącym się zrodzić
Przedsięwzięliśmy niezłomnie już teraz
Ogłosić posag każdej z naszych córek.
Panowie Francji i Burgundii, zacni
Współzawodnicy do miłości naszej
Najmłodszej córki, od dawna już czynią
Na naszym dworze zalotne zabiegi
I na odpowiedź stanowczą czekają.
Zanim atoli zrzekniemy się rządów,
Królewskich dzierżaw i kłopotów władzy,
Pragniemy wiedzieć przede wszystkim, która
Z was, córki moje, najbardziej nas kocha,
Abyśmy w miarę tego oznaczyli
Najrozciąglejszy dział naszych dobrodziejstw,
Tam gdzie natura z zasługą się ściga.
Ty, Gonerylo, jako pierworodna,
Mów najprzód.
GONERYLA
Ojcze mój, kocham cię bardziej,
Niżeli słowa mogą wypowiedzieć;
Więcej niż światło, powietrze i wolność;
Nad wszystko, co jest szacowne i rzadkie;
Nie mniej jak życie, zdrowie, piękność, honor;
Jak kiedykolwiek dziecko mogło kochać
I kiedykolwiek ojciec był kochanym.
Dech mój za krótki i mowa za słaba
Do wyrażenia siły mej miłości.
KORDELIA
do siebie
Cóż ja uczynić mam? Kochać i milczeć.
KRÓL LIR
Cały ten obszar od tej do tej linii,
Bogaty w grunta i cieniste lasy,
W obfite rzeki i rozległe łąki,
Oddajem w wieczne posiadanie tobie
I twemu z księciem albańskim potomstwu. -
Cóż powie nasza druga córka, nasza
Droga Regana, Kornwala małżonka?
REGANA
Jam z tego kruszcu co i moja siostra
I w sile uczuć jej nie ustępuję.
W szczerości serca znajduję, że ona
Całą mą miłość zawarła w swych słowach;
Tylko za skąpo, bo ja się być mienię
Nieprzyjaciółką wszelkich innych uciech,
Najżywiej zmysły mogących pociągać,
I szczęście moje zakładam jedynie
Na twej miłości, ojcze mój i panie.
KORDELIA
do siebie
Biedna Kordelio! jakże ty się wydasz?
Nie biednam jednak, bo w sercu mam pewność,
Że moja miłość bogatsza niż słowa.
KRÓL LIR
Tobie i twoim przypada w dziedzictwo,
Na wieczne czasy, ta druga dzielnica,
Nie mniejsza ani pod względem przestrzeni,
Ani wartości, ani przyjemności
Od tej, jakąśmy dali Goneryli.
A tyże, nasza pociecho ostatnia,
Jako najmłodsza, nie jako najniższa
W miłości naszej, o którą się wino
Francji dobija i mleko Burgundii,
Cóż ty nam powiesz, gwoli otrzymania
Działu większego jeszcze niż twe siostry?
KORDELIA
Nic.
KRÓL LIR
Nic?
KORDELIA
Nie, panie.
KRÓL LIR
Jak to? Nic? Z niczego
Może być tylko nic. Odpowiedz jeszcze.
KORDELIA
Nieszczęsnaż ja! Nie umiem uczuć moich
Przenosić z serca w usta: ja miłuję
Waszą królewską mość tak, jak mi każe
Mój obowiązek, ni mniej, ani więcej.
KRÓL LIR
Jak to? Kordelio! Daj inną odpowiedź,
Inaczej los swój zniweczysz.
KORDELIA
O panie!
Tyś mi dał życie, wychował mnie, kochał,
I ja odpłacam ci te dobrodziejstwa,
Tak jak powinnam: jestem ci posłuszna,
Czczę cię i kocham. Na co moim siostrom
Mieć mężów, skoro mówią, że wyłącznie
Kochają ciebie? Gdy ja pójdę za mąż,
Ten, co odbierze z mych rąk zakład wiary,
Otrzyma także połowę mych uczuć,
Połowę starań mych i obowiązków.
Nigdy bym w związki małżeńskie nie weszła,
To pewna, gdybym tak jak moje siostry
Ojca jedynie kochała.
KRÓL LIR
Kordelio,
Czy ty to z serca mówisz?
KORDELIA
Tak jest, panie.
KRÓL LIR
Tak młoda i tak nieczuła!
KORDELIA
Tak młoda
I szczera, panie.
KRÓL LIR
Dobrze więc, niech szczerość,
Którą się chlubisz, stanie ci za wiano:
Gdyż na ten święty, promienny krąg słońca,
Na misteryje Hekaty i nocy,
Na tajemnicze wpływy wszelkich planet,
Przez które istniem i przestajem istnieć,
Zrzekam się odtąd wszelkiej pieczy ojca,
Wszelkiej łączności i związku krwi z tobą.
Bądź od tej chwili mnie i memu sercu
Obcą na zawsze! Barbarzyński Scyta,
Nawet ów dziki, co żre własne dzieci,
By głód nasycił, równie będzie bliski
Mojemu sercu, równe znajdzie względy
I pomoc jak ty, niegdyś moje dziecko.
KENT
Najmiłościwszy mój królu!
KRÓL LIR
Milcz, Kencie,
Nie wchodź pomiędzy smoka i gniew jego.
Jam ją najbardziej kochał, przy jej boku
Miałem nadzieję znaleźć błogi spokój
Na stare lata.
do Kordelii
Precz z mego oblicza!
Obym tak w grobie miał spokojność, jak cię
Nieodwołalnie w tej chwili odtrącam
Od ojcowskiego mego serca. Hola!
Wezwać tu panów Francji i Burgundii!
Kornwalu, i ty, Albanie, rozdzielcie
Pomiędzy siebie tę część pozostałą
I do posagu swych żon ją przyłączcie.
Niech ją zaślubi duch pychy, którego
Zwie duchem prawdy! Was dwóch przyoblekam
W najwyższą władzę, moc i przywileje
Majestatowi służące. Co do nas,
Przy zachowaniu sobie stu rycerzy,
Na waszym żołdzie być mających, u was
Przebywać będziem koleją co miesiąc,
Warujem sobie tylko tytuł króla
I przynależne… nam względy; ster rządu,
Intraty, wszelkie atrybucje władzy
Do was należą, kochani synowie:
Tym końcem między siebie rozpołówcie
To złote godło.
KENT
Wielkomyślny Lirze,
Któregom zawsze wielbił jako króla,
Kochał jak ojca, słuchał jako pana
I jak patrona w modłach mych wymieniał…
KRÓL LIR
Łuk naciągnięty, chroń się przed pociskiem,
KENT
Niech padnie, choćby grot ugrzązł mi w sercu!
Niechaj Kent będzie grubianinem, kiedy
Lir jest szaleńcem! Co chcesz czynić starcze?
Czy myślisz, że się obowiązek zlęknie
Otworzyć usta, kiedy się potęga
Gnie ku pochlebstwu? Honor nakazuje
Otwartość, kiedy majestat drwi głową.
Cofnij twe słowo i lepszym rozmysłem
Sprostuj ten zdrożny pośpiech. Gardło moje
Dam na porękę mojego, twierdzenia,
Że cię najmłodsza córka mniej nie kocha;
Ni braknie uczuć tym, których głos słaby
Nie wtórzy próżnym dźwiękom.
KRÓL LIR
W tym celu
Przestań, Kencie,
Jeśli ci życie miłe.
KENT
Życie moje
Zawszem uważał tylko jako zakład
Do postawienia przeciw twoim wrogom,
Nie lękam się go stracić, skoro idzie
O twoje dobro.
KRÓL LIR
Usuń się z mych oczu!
KENT
Patrz lepiej, Lirze, i daj mi pozostać
Rzetelnym oczu twoich drogowskazem.
KRÓL LIR
Na Apollina!
KENT
Apollo jest świadkiem,
Że bogów swoich wzywasz nadaremnie
KRÓL LIR
przykładając rękę do miecza
Ha! nikczemniku! renegacie!
KSIĄŻĘ ALBANII I KORNWALII
Przebacz, łaskawy panie.
KENT
Uczyń, coś zamierzył.
Zabij lekarza, a pogłaszcz swą słabość.
Odwołaj swoją darowiznę albo,
Dopóki w piersiach nie zbraknie mi głosu,
Dopóty krzyczeć będę, że popełniasz
Niesprawiedliwość.
KRÓL LIR
Słuchaj, buntowniku!
W imię lenniczej uległości słuchaj!
Ponieważ chciałeś nas do tego skłonić,
Abyśmy dane raz złamali słowo (Co się nam jeszcze nie zdarzyło nigdy),
I poważyłeś się, z zuchwałą dumą,
Stanąć pomiędzy naszym wyrzeczeniem
A naszą władzą (czego ani nasza
Powaga, ani nasze stanowisko
Ścierpieć nie mogą), przemawiamy teraz
Jak pan: odbierz to, na coś zasłużył.
Pięć dni ci dajem do odpowiedniego
Zaopatrzenia się… w to, co wypada,
Aby potrzebom życia stawić czoło;
Szóstego precz się wyniesiesz z królestwa;
A jeśli twoje wyklęte oblicze
Dnia dziesiątego jeszcze się ukaże
Na naszej ziemi, śmiercią to przypłacisz.
Precz! Na Jowisza! Nie cofnę już tego.
KENT
Bądźże zdrów, królu; przy takiej twej zmianie
Wolność gdzie indziej, a tu jest wygnanie.
do Kordelii
Bogowie z tobą, dziewico, co zdrowo
Myślisz i w trafne myśl oblekasz słowo.
do Goneryli i Regony
A z waszych długich przemów niech wypłynie
Niepłonny skutek i sprawdzi je w czynie.
Tym was Kent żegna, z smutnej konieczności
Idąc w kraj nowy ponieść stare kości
Wychodzi. Wchodzi Gloucesterz Królem francuskim, Księciem, burgundzkim i ich orszakiem.
GLOUCESTER
Oto panowie Burgundii i Francja… Dostojny władco.
KRÓL LIR
Szlachetny, Burgundzie,
Do ciebie mowę nasamprzód zwracamy,
Coś się z tym królem współubiegać raczył
O naszą córkę: jakiego co najmniej
Żądasz z jej ręką posagu, byś wytrwał
W zamiarach względem niej?
KSIĄŻĘ BURGUNDZKI
Potężny panie,
Dosyć mi na tym, co wasza dostojność
Już przeznaczyła, wysokość zaś tego
Nie będzie, tuszę, zniżona.
KRÓL LIR
I owszem.
Póki nam ona była drogą, póty
Szacowaliśmy ją w tej cenie: teraz
Wartość jej spadła. Pisz ją, mości książę,
Tak jak ją widzisz. Jeżeli się waszej
Książęcej mości coś w tej szczerej dziewce
Lub ona cała, bez niczego więcej
Krom złorzeczenia naszego, podoba,
To ją weź; możesz ją nazywać swoją.
KSIĄŻĘ BURGUNDZKI
Nie wiem, co na to odpowiedzieć, panie;
KRÓL LIR
Chceszże ją z tymi upośledzeniami,
Ogołoconą z mienia i przyjaciół,
A świeżo przedmiot naszej nienawiści
Uposażonyli naszym przekleństwem
Wziąć lub porzucić?
KSIĄŻĘ BURGUNDZKI
Przy takich warunkach
Najlepsza, panie, chęć się nie ostoi.
KRÓL LIR
Odstąp więc od niej, bo na tę potęgę,
Co mię stworzyła, klnę się, żem wymienił
Wszystko, co jej się dostanie w podziale.
do Króla francuskiego
Co się was tyczy, przedostojny królu,
Nie lekceważę tak miłości waszej,
Abym was łączył z tym, co nienawidzę;
Skierujcie, proszę, do lepszego celu
Swoje życzenia, a nie do tej dziewki,
Którą natura rumieni się uznać
Za swoje dzieło.
KRÓL FRANCUSKI
To rzecz nie do wiary,
Żeby osoba, co była dotychczas
Przedmiotem waszych nieustannych pochwał,
Waszym klejnotem, balsamem starości,
Najlepszą w waszym uznaniu, najdroższą
Waszemu sercu, nagle, w mgnieniu oka,
Mogła popełnić coś tak występnego,
Co ją wyzuło z wszelkich łask. Jej wina
Musi zaiste być potwornie wielką
Albo poprzednia wasza czułość dla niej
Była naganną; do wierzenia wszakże
W taką jej zmianę rozum mój bez cudu
Nigdy nie zdoła mię skłonić.
KORDELIA
do Lira
O panie,
Jeżelim winna, przeto że mój język
Nie ma giętkości dosyć i biegłości
W mówieniu, czego nie myślę (co bowiem
Serce mi radzi, to nie mówiąc czynię),
Niechże choć wasza królewska mość powie,
Ze to nie żadna zbrodnia, nie morderstwo,
Nie żadna podłość, nie żaden bezwstydny
Postępek ani krok zniesławiający
Waszej mię łaski i względów pozbawił;
Lecz brak, który mię tym bogatszą czyni,
Brak umiejących się przymilać oczu
I tego daru wymowy, którego
Wolę, że nie mam, lubo przez to właśnie
Popadłam w waszą niełaskę.
KRÓL LIR
Bogdajbyś
Nie żyła lepiej, niżbym się był z ciebie
Takiego braku pociechy doczekał!
KRÓL FRANCUSKI
Nic więcej nad to? Całym przewinieniem
Jest tu więc tylko owa przyrodzona
Powolność, która często nie pozwala
Z tym się wywnętrzyć, do spełnienia czego
Jesteśmy w gruncie gotowi?
do Księcia burgundzkiego
Cóż teraz
Zamierzasz czynić, mości książę? Miłość
Nie jest miłością, jeśli idzie w parze
Z względami, które są poza obrębem
Jej celu. Chceszli ją pojąć? Jej posag
Jest w niej.
KSIĄŻĘ BURGUNDZKI
Dostojny Lirze, daj mi tylko
Tę cząstkę, którą sam wprzód wyznaczyłeś,
A wraz powiodę Kordelię za rękę
Jako burgundzką księżnę.
KRÓL LIR
Nie! Przysiągłem: To rzecz skończona.
KSIĄŻĘ BURGUNDZKI
Boleję więc, pani,
Żeś razem z ojcem utraciła męża.
KORDELIA
Mój książę, pokój z tobą, żoną twoją
Być nie chcę, skoro o twojej miłości
Wzgląd na fortunę tylko decyduje.
KRÓL FRANCUSKI
Tu w sensie: skrytość, niewylewność.
Piękna Kordelio, ty w ubóstwie swoim
Bogata, wzniosła w swoim poniżeniu,
Najukochańsza, będąc pogardzona,
Z zapałem biorę w posiadanie ciebie
I twoje cnoty: niech mi będzie wolno
To, co zostało odrzuconym, podnieść.
Rzecz dziwna, że ich zimna obojętność
Tym bardziej wzmaga cześć mą i namiętność.
Królu, ta, którąś odsądził od wiana,
Jest teraz Francji królową, jej pana
Wszechwładną panią. Na próżno by który
Z książąt bogatej w strumienie Burgundii
Zapragnął teraz tej brytańskiej córy,
Tak nie cenionej, a tak drogocennej.
Pożegnaj, luba, tych okrutnych; inny,
Lepszy kraj znajdziesz tracąc swój rodzinny.
KRÓL LIR
Wolnoć ją zabrać, Francjo, niech ci służy;
Bo my jej znać nie chcemy ani dłużej
Cierpieć przy sobie, otwarta wam droga
Z dala od serca naszego i proga.
Pójdź, cny Burgundzie.
Odgłos trąb. Król Lir, Książę burgundzki, Książę Albanii i Kornwalii wychodzą; za nimi Gloucester i orszak.
KRÓL FRANCUSKI
Pożegnaj swe siostry.
KORDELIA
Klejnoty ojca naszego, Kordelia
Ze łzami żegna was.
do siebie
Znam ja was dobrze,
Lecz jako siostra nie chcę po nazwisku
Wymieniać waszych przywar.
głośno
Miejcie pieczę
O ojcu. Resztki jego dni szanownych oddaję pod straż waszych serc wymownych.
do siebie
Gdybym mu jednak jak wprzód była drogą,
Pod bezpieczniejszą zostałby załogą.
głośno
Bywajcie zdrowe!
GONERYLA
Obowiązków córek
Nie ucz nas; my je znamy.
REGANA
Twoją rzeczą
Jest przypodobać się twojemu panu.
Coć przyjął z ręki losu jak jałmużnę.
Skąpiłaś posłuszeństwa, słusznie tedy
Skąpej się za to doczekałaś schedy.
KORDELIA
Czas wyda na jaw, co kryje obłuda:
Kto zły, ten nigdy długo cnót nie uda;
Życzę wam szczęścia.
KRÓL FRANCUSKI
Pójdź, moja Kordelio.
Wychodzi z Kordelią i swoim orszakiem.
GONERYLA
Nie o małej rzeczy mam z tobą do pomówienia, siostro: z bliska się ona tyczy nas obydwóch. Ojciec nasz zamierza, jak się zdaje, dziś wieczorem wyjechać.
REGANA
Nie inaczej, I to do ciebie:, na drugi miesiąc zjedzie do nas.
GONERYLA
Widzisz sama, jak się stał kapryśny na starość; niemałośmy mieli sposobności do przekonania się o tym: on zawsze kochał naszą siostrę najbardziej, a z jak niedorzeczną surowością ja odepchnął, byłyśmy tego świadkami.
REGANA
To ułomność wieku; ale on nigdy nie wiedział dobrze, czego chce.
GONERYLA
Przy całej sile i czerstwości władz był popędliwym trzeba nam więc być przygotowanym na to, że będziemy musiały znosić nie tylko zło z dawna zakorzenionych przywyknień, ale i wybryki dziwactw, jakie zgryźliwa i choleryczna starość z sobą przywodzą.
REGANA
Będziemy znosić tak nieoczekiwane kaprysy jak wygnanie Konta.
GONERYLA
Podobnie uprzejmych pożegnań, jak przy rozstaniu się z królem francuskim, będziemy miały więcej: trzymajmyż się za ręce. Jeżeli nasz ojciec zechce się utrzymywać przy powadze z takim jak dotąd usposobieniem, to owo ustąpienie nam władzy obróci się na naszą niekorzyść.
REGANA
Weźmy to pod bliższą rozwagę.
GONERYLA
Trzeba nam coś przedsięwziąć, i to półki żelazo gorące.
Wychodzą.
Scena druga
W zamku hrabiego Gloucestera. Wchodzi Edmund z listem w ręku,
EDMUND
Naturo, tyś mi bóstwem; twemu tylko
Ulegam prawu. Dlaczegoż mam znosić
Plagę zwyczaju i dać się potulnie
Fantazji ludów wydziedziczać, przeto
Żem się o marnych dwanaście miesięcy
Albo czternaście później niż brat jakiś
Zjawił na świecie? Cóż z tego, żem bękart?!
Dlaczegoż mię to tak ma upośledzać,
Gdy moje członki są zarówno krzepkie,
Umysł i rysy zarówno szlachetne
Jak u prawego jejmości potomstwa?
Za cóż kłaść na nas piętno nieprawości,
Zakał bękarctwa, na nas, co po części
W rześkiej natury ukradkowym akcie
Otrzymaliśmy więcej treści, więcej