- W empik go
Królewna Gęsiarka i inne bajki - ebook
Królewna Gęsiarka i inne bajki - ebook
„Baśnie braci Grimm” (niem. Kinder- und Hausmärchen) – zbiór baśni spisanych przez niemieckich pisarzy i językoznawców, braci Wilhelma i Jacoba Grimmów i opublikowany w roku 1812 (tom I) i w roku 1815 (tom II). Zbiór ten, powstały na podstawie wieloletnich badań podań, mitów i opowieści ludowych, stał się klasyką literatury, przetłumaczoną na wiele języków. Bracia Grimm w publikowanych baśniach zmierzali do odtworzenia najstarszego wzorca motywów baśniowych w nich występujących, stąd charakterystyczne dla tych opowieści okrucieństwo, które zresztą występuje także u francuskiego bajkopisarza Charlesa Perraulta. W świecie tych baśni panowało zwykle żelazne prawo moralne – dobro i przezorność zwycięża niegodziwość. Pamiętać jednak należy, że od tej reguły zdarzały się u braci Grimm wyjątki (np. w baśniach ‘Spółka kota z myszą’, czy ‘Baba Jaga’). Niniejszy zbiór zawiera baśnie: Królewna Gęsiarka, Słomka, bób i węgiel, Siedmiu braci kruków, Odrobinka, Jak sobie sześciu zuchów radziło, Pies i wróbel, Dwunastu myśliwych, Wilk i lis, Mądra Małgosia, Stary dziadek i wnuczek.
Kategoria: | Dla dzieci |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-7639-108-3 |
Rozmiar pliku: | 76 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Była sobie pewna stara królowa, której mąż dawno zmarł i miała piękną córeczkę. Gdy dorosła, zaręczono ją z królewiczem sąsiedniego państwa. Nadszedł czas ślubu i królewna miała ruszyć za granicę. Wówczas matka spakowała jej wiano, składające się ze wspaniałych rzeczy, ozdób i klejnotów. Wyprawa była nader bogata, bo matka kochała swoją córkę. Dodała jej za towarzyszkę służebną i poleciła, by dowiozła szczęśliwie swą młodą panią do narzeczonego. Każda dostała konia, koń zaś królewny zwał się Falada i umiał mówić. W chwili rozstania, matka udała się do sypialni, wzięła nóż, zacięła się w palec i otarła krew chustką, tak że powstały na niej trzy plamki czerwone. Potem wręczyła chustkę córce i powiedziała:
– Drogie dziecko, zachowaj to dobrze, bo w drodze przyda ci się.
Pożegnały się czule, królewna schowała w zanadrze chustkę matki i siadłszy na koń, pojechała do narzeczonego. Jechały wraz ze służebną przez godzinę, a królewnie zachciało się pić.
– Zejdź z konia, – powiedziała służebnej – i nabierz wody w kubek z tamtego oto strumienia.
– Jeśli ci się chce pić, królewno, – odparła zła służebnica, – to idź sama, uklęknij nad wodą, i pij. Ja ci służyć nie będę!
Dręczona wielkiem pragnieniem, zeszła królewna z konia i napiła się wody. Potem zaś westchnęła:
– O Boże!
A trzy krople krwi odpowiedziały:
– Serce twej matki pękłoby, gdyby o tem wiedziała.
Królewna była pokorna i cicha, toteż nie gniewała się, ale spokojnie dosiadła swego konia i pojechały dalej.
Dzień był upalny, słońce dogrzewało. Znalazły się niebawem nad rzeką, a królewna powtórzyła:
– Zejdź z konia i podaj mi wody w złotym kubku.
Tak mówiła łagodnie, bo dawno odwykła od ostrych słów. Ale służebna odparła jeszcze butniej:
– Jeżeli cię pragnienie pali, królewno, to pij sama! Ja ci służyć nie myślę!
Znowu zsiadła królewna, uklękła nad wodą i napiła się. Potem znów westchnęła;
– O Boże!
A trzy krople krwi odpowiedziały:
– Serce twej matki pękłoby, gdyby o tem wiedziała.
Królewna, pijąc z rzeki, pochyliła się nisko, a chustka wypadła jej z zanadrza i popłynęła z prądem, czego nie spostrzegła wcale.
Służebna jednak zobaczyła, co się stało i rozradowała się bardzo. Miała ona teraz władzę nad królewną, która, zgubiwszy trzy krople krwi matczynej, stała się bezsilną i słabą.
Królewna chciała z powrotem dosiąść swego konia, ale służebna krzyknęła ostro:
– Nie tobie jeździć na Faladzie! Ja jej dosiędę, ty zaś wsiąść musisz na moją szkapę!
Królewna musiała się z tem zgodzić.
Potem służebna kazała jej zdjąć królewskie szaty, wzięła je, zaś królewnie dała swą odzież. Ponadto kazała królewnie przysiąc, że nie powie o tem, co zaszło, nikomu na królewskim dworze. Zagroziła też, że ją zabije, gdyby nie dotrzymała przysięgi. Falada jednak widziała i słyszała wszystko.
Służebna dosiadła Falady, zaś królewna lichego konia i tak dojechały do królewskiego zamku. Zapanowała tam wielka radość z powodu przybycia narzeczonej, królewicz wybiegł i zdjął z konia służebnę, sądząc, że to jego ukochana, potem zaś zaprowadzono ją do pałacu po wspaniałych schodach. Prawdziwa zaś królewna została sama na dole. Dostrzegł ją stojącą w podwórzu przez okno stary król i zauważył, że jest piękna, delikatna i zgrabna. Spytał też narzeczonej syna, co to za dziewczyna, która stoi na dole.
– Wzięłam ją sobie po drodze do towarzystwa, – odparła. – Dajcie jej jaką robotę, by nie próżnowała.
Stary król nie miał żadnej roboty dla dziewczyny, ale po namyśle rzekł:
– Mam jednego małego chłopca, który pasie gęsi. Niechże mu pomaga.
Chłopakowi na imię było Jaś i jemu to musiała odtąd pomagać królewna.
Niedługo potem powiedziała fałszywa narzeczona.
– Drogi narzeczony mój! Uczyń mi przysługę!
Odparł, że wszystko chętnie zrobi.
– Zawołaj oprawcę i każ uciąć głowę koniowi, na którym przyjechałam, gdyż zezłościł mnie bardzo w ciągu drogi.
Bała się, że Falada powie, co uczyniła z królewną.
Gdy tak się miało stać, doszło do uszu królewny, że biedna Falada skazana jest na śmierć. Dała ona tedy potajemnie oprawcy pieniądz wzamian za pewną przysługę. W mieście była ciemna brama, przez którą musiała codziennie przechodzić z gęsiami. Poprosiła więc oprawcę, by w tej bramie przybił głowę nieszczęsnej Falady. Chciała widywać w ten sposób ulubionego konia jeszcze przez czas jakiś. Oprawca uczynił wedle jej woli.
Gdy rano pędziła wraz z Jasiem gęsi na paszę, powiedziała do głowy, przechodząc obok niej:
– Wisisz tu, biedna moja Falado!
A głowa odpowiedziała:
– O, biedna królewno moja! Musisz teraz chodzić boso! Serce twej matce by pękło, gdyby o tem wiedziała!
Królewna poszła dalej z gęsiami potulnie, a gdy znalazła na łące, usiadła i rozplotła włosy. Były piękne, złociste i spodobały się Jasiowi, tak że chciał kilka wyrwać dla zabawy.
Królewna powiedziała:
– Wiej wietrzyku, wiej!
Zdejm Jasiowi czapkę z głowy,
Niech pogoni za nią w dal,
Aż zaplotę włosy
I uczeszę się.
Zerwał się silny wicher i...........................SŁOMKA, BÓB I WĘGIEL
W pewnej wsi żyła biedna kobieta. Przyniosła z pola bobu i zabrała się do gotowania go. Roznieciła pod kuchnią ogień i, chcąc by lepiej rozetlał, rzuciła weń garść słomy. Gdy rzucała bób do garnka, wypadło jedno ziarno na ziemię i znalazło się tuż obok dźbła słomy. Niedługo potem wyleciał z pod blachy węgiel i był obok tamtych dwojga. Słomka odezwała się do towarzyszy:
– Skądże to przybywacie, moi mili?
– Ja – odparł węgiel – wyleciałem na szczęście w sam czas z pieca. Inaczej byłbym się spalił na popiół.
Bób rzekł:SIEDMIU BRACI KRUKÓW
Pewien człowiek miał siedmiu synów, a ani jednej córeczki. Pragnął jej bardzo, toteż ucieszył się wielce, gdy na świat przyszła. Była wątła i słabowita, tak że zaraz musiano ją ochrzcić w domu. Ojciec posłał jednego z synów coprędzej po wodę, a sześciu innych pobiegło za nim. Że zaś każdy chciał coprędzej nabrać wody, dzbanek wpadł w studnię. Stali, nie wiedząc co począć, a bali się wracać do domu. Ojca zniecierpliwiło wielce, że nie nadchodzą i zawołał:
– Pewnie znowu zapomnieli o wszystkiem przy zabawie!
Bał się, by dziecko nie zmarło bez chrztu, więc w złości krzyknął:
– Niechby się zamienili w kruki, nieznośni smarkacze!.........................ODROBINKA
Był sobie raz pewien biedny chłopek. Siedząc u ogniska, poprawiał polana drzewa, a żona jego przędła len.
– Jakże to smutno, – powiedział, – że nie mamy dzieci. Tak cicho u nas, a domy sąsiadów pełne wesołej wrzawy i śmiechu.
– Tak! – westchnęła żona. – Radabym mieć choć jedno dziecko, a zgodziłabym się nawet, by było tak maleńkie jak palec. Kochałabym je bardzo.
I stało się, że kobieta zasłabła, a po pewnym czasie dał jej Bóg dziecko, zupełnie foremne i kształtne, tylko nie większe od grubego palca ręki.
Powiedziała:
– Spełnił Bóg życzenie moje, przeto rada jestem, mimo że dziecina nasza tak mała.........................JAK SOBIE SZEŚCIU ZUCHÓW RADZIŁO
Był raz pewien człowiek, znający się na różnych sztuczkach. Służył w wojsku i sprawiał się dzielnie, gdy się jednak wojna skończyła, odprawiono go. Dostał trzy grosze żołdu i musiał iść precz.
– Czekajcież! – powiedział ze złością. – Poszukam sobie towarzyszy i zmuszę króla, by mi oddał wszystkie skarby kraju.
Rozgniewany wielce, poszedł do lasu i spotkał tam pewnego człowieka, który wyrwał z ziemi sześć sosen tak łatwo, jakby to były dźbła trawy.
– Czy chcesz być moim sługą i iść ze mną w świat? – spytał go.
– Zgoda! – odparł siłacz. – Przedtem jednak zaniosę matce do domu tę wiązkę drew.
Rzekłszy to, zrobił z jednej sosny powrósło, związał niem pięć innych, wziął wszystko razem na ramię i poszedł. Za chwilę wrócił i ruszył w świat ze swym panem, który rzekł z otuchą:
– Takie dwa zuchy jak my, damy sobie radę w świecie!
Szli przez chwilę, aż nagle zobaczyli strzelca. Klęczał i celował do czegoś w lesie.........................DWUNASTU MYŚLIWYCH
Był sobie raz pewien królewicz, a miał narzeczoną, którą bardzo kochał. Pewnego dnia, gdy siedział obok niej, otrzymał wiadomość, że ojciec jego leży ciężko chory i wzywa go, chcąc zobaczyć syna przed śmiercią. Rzekł tedy swej ukochanej:
– Muszę jechać, muszę cię opuścić! Masz tu pierścień na pamiątkę! Gdy zostanę królem, przybędę i zabiorę cię z sobą.
Odjechał, a gdy przybył do domu, zastał ojca konającego. Ojciec rzekł do niego:
– Drogi synu, chciałem cię jeszcze przed śmiercią zobaczyć. Przyrzecz mi, że pojmiesz małżonkę wedle mojej woli.
To powiedziawszy, wymienił imię pewnej córki królewskiej, z którą chciał poślubić syna.
Syn tak był zatroskany śmiercią ojca, że powiedział bez namysłu:
– Tak, drogi ojcze, stanie się jako chcesz!
Niedługo potem zamknął oczy stary król i zmarł.
Królewicz został obwołany królem, a gdy minął czas....................WILK I LIS
Wilk miał lisa w służbie, a co wilk chciał, musiał lis czynić, bo był słabszy. Spełniał też swe powinności, ale radby był się pozbyć pana. Zdarzyło się, że szli obaj lasem a wilk rzekł:
– Lisie, daj mi coś do jedzenia, bo inaczej poźrę ciebie samego!
– Znam pewną zagrodę, gdzie są jagnięta, – odparł lis. – Jeśli chcesz, idźmy tam, a złapię jedno dla ciebie.
Wilk się zgodził, poszli, a lis skradł dla wilka jagnię, przyniósł mu i odszedł sobie. Wilk pożarł jagnię, ale niezaspokojony tem, zapragnął drugiego i poszedł po nie sam.
Ale wziął się niezręcznie do rzeczy, owca go spostrzegła i zaczęła tak przeraźliwie beczeć i wołać, że nadbiegli wieśniacy. Nabili go niemiłosiernie, tak że kulejąc i wyjąc, wrócił do lasu.
– Ładnieś mnie urządził! – powiedział mu. – Chciałem dostać drugie jagnię, a dostałem cięgi straszne od ordynarnych chłopów.
Lis odpowiedział:
– Twoja to wina! Czemuż jesteś zawsze taki nienasycony!?
Nazajutrz poszli znowu w pole, a wilk rzekł do lisa:
– Lisie, daj mi coś do jedzenia, bo inaczej poźrę ciebie samego!
Lis odparł:
– Znam ja jedną zagrodę, gdzie dziś właśnie gospodyni robi.....................MĄDRA MAŁGOSIA
Była raz kucharka, imieniem Małgosia. Nosiła buciki z czerwonemi obcasami. Idąc ulicą, obracała się na wszystkie strony wesoła i mówiła sobie:
– Śliczna z ciebie dziewczyna.
Za powrotem do domu z wielkiej radości łyknęła zawsze wina, że zaś wino daje apetyt, przeto kosztowała obficie wszystkiego, co gotowała, wybierając najlepsze kęski i mówiła sobie:
– Kucharka musi wiedzieć, jaki smak mają potrawy.
Pewnego razu powiedział jej pan:
– Małgosiu, dziś wieczór przyjdzie do mnie gość....................