Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Kroniki czasu istnienia - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
20 marca 2025
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, PDF
Format PDF
czytaj
na laptopie
czytaj
na tablecie
Format e-booków, który możesz odczytywać na tablecie oraz laptopie. Pliki PDF są odczytywane również przez czytniki i smartfony, jednakze względu na komfort czytania i brak możliwości skalowania czcionki, czytanie plików PDF na tych urządzeniach może być męczące dla oczu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(3w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na laptopie
Pliki PDF zabezpieczone watermarkiem możesz odczytać na dowolnym laptopie po zainstalowaniu czytnika dokumentów PDF. Najpowszechniejszym programem, który umożliwi odczytanie pliku PDF na laptopie, jest Adobe Reader. W zależności od potrzeb, możesz zainstalować również inny program - e-booki PDF pod względem sposobu odczytywania nie różnią niczym od powszechnie stosowanych dokumentów PDF, które odczytujemy każdego dnia.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Kroniki czasu istnienia - ebook

Kolejna książka z cyklu „Kroniki Czasu…” jest kontynuacją opowieści o tym, skąd pochodzimy stanowiącą kanwę „Kronik Czasu Ziemi”. Tym razem jednak spójrzmy w przyszłość i zadajmy sobie pytanie – dokąd zmierzamy?

Kim jesteśmy na bezmiernej scenie Wszechświata – biernymi, małymi statystami, czy może głównymi bohaterami?

Czy hamletowskie „być albo nie być” zastąpić „być równym bogom albo pozostać robakiem”?

Jaką rolę wyznacza nam Opatrzność w niebiańskim spektaklu?

Czy boscy widzowie mogą pokłonić się nisko Człowiekowi?!

Odpowiedzi znajdziemy w tej odsłonie Kronik.

Kategoria: Science Fiction
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-68432-12-1
Rozmiar pliku: 778 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Asystent Thoriana
i trzy białe łabędzie

Adam po zburzeniu Uroczyska oraz lekkim przeprofilowaniu swego wyglądu zajął się wieloma nurtującymi go sprawami, w których obecność Thora byłaby niezwykle istotna, a można nawet powiedzieć – niezbędna. Jednak Thor nie palił się do wielkich zadań, ograniczając swoją rolę do biernej obserwacji procesów zachodzących w ludzkich społecznościach. A to, co działo się na Ziemi, wprawiało go w najwyższe zdumienie. Dynamika zachodzących przemian wykraczała poza wszelkie modele kreowane przez systemy prognostyczne HSS NAI i poza granice wiedzy, jaką posiadali Wagowie na temat rozwoju cywilizacji planetarnych. Ogromne zróżnicowanie ziemskich społeczności, niesłychana mozaika obyczajów, kultur, sposobów organizowania życia i struktur społeczno-politycznych wytworzyły mieszankę wybuchową. Życie społeczności na Ziemi kipiało i wrzało w najprzeróżniejszych formach aktywności, jak nagle wystrzelona z otwartej butelki szampana struga szlachetnego napoju, wzburzona niezliczoną ilością bąbelków gazu.

Wszystko tutaj działo się szybko, nie tylko w skali czasu procesów planetarnych, lecz w skali czasu bieżącego. Wrzący kocioł ludzkiej energii napędzał w błyskawicznym tempie przemiany technologiczne i społeczne. O dziwo, te ostatnie zdawały się nadążać za technologicznym ekspresem. Rodziły się nawet nurty kreujące zrozumienie skutków obciążenia środowiska naturalnego. Powoli ruchy środowiskowe docierały ze swoimi ideami do świadomości społecznej i wszystko wskazywało na to, że niedługo rozpocznie się proces przeciwdziałania niepożądanym zmianom. Potencjał zdolności ludzi do szybkiego profilowania tych procesów zdawał się bardzo skuteczny i bezcenny z punktu widzenia kształtowania przyszłych, pozaplanetarnych możliwości gatunku.

Oczywiście, obraz ten psuły liczne incydenty wojenne, które jednak wydawały się stanowić integralny element kształtujący te niezwykłe zdolności cywilizacji ludzkiej. W pewnym wymiarze wydawały się one stanowić główne koło zamachowe tych procesów. Nawet dwie ostatnie wielkie wojny, nazywane światowymi, które trudno nazwać incydentami, przyczyniły się do rozwoju technologicznego. Nie mówiąc już o zimnej wojnie i związanym z tym wyścigiem zbrojeń. Tych spostrzeżeń nie należy w żadnym przypadku traktować jako pochwały przemocy, masowego ludobójstwa i bestialstwa. Thorian nigdy nie zdobyłby się na ich akceptację. Stwierdzał i odnotowywał jedynie obiektywny fakt.

Jego zadziwienie i fascynacja cywilizacją ludzką wynikały z tego, że nigdzie w zasobach informacyjnych Wagów nie odnotowano istnienia, nawet w przybliżeniu, podobnej cywilizacji. Wszystkie inne rozwijały się stopniowo, w powolnym tempie, przez miliony lat budując zręby trwałej, stabilnej egzystencji. Nawet cywilizacja homoriańska cechowała się dążeniem do statycznej formy rozwoju, a wszelkie zmiany zachodziły powoli. Thor szukał przyczyn tych różnic i było dla niego oczywiste, że ich źródłem był poziom zróżnicowania struktur społecznych. W przypadku homorian jedność społeczna wynikała prawdopodobnie z mniej zróżnicowanej budowy mózgu, przez co ich osobowości przejawiały większy poziom unifikacji. Stąd jednolity język, kultura i obyczaje. Ludzie pod tym względem byli o wiele bardziej różnorodni, a skala „odchyleń od normy” (może lepiej nazwać to rozrzutem statystycznym wokół średniej) znacznie większa.

Thorian konsekwentnie odmawiał Adamowi angażowania systemu HSS NAI w różne projekty zmierzające do pomocy przy rozwiązywaniu problemów ludzi, głównie dotyczących środowiska naturalnego. Tak było do momentu, kiedy znienacka pojawił się złowrogi sygnał. Systemy HSS NAI filtrujące informacje z układu monitoringu wychwyciły krótką wzmiankę, a właściwie uwagę rzuconą przez jednego z członków ekipy eksploracyjnej Setorii, prowadzącej działania badawcze i obserwacyjne na Ziemi. Brzmiała następująco1: „Oni są niebezpieczni. Nasze władze powinny wreszcie podjąć decyzję o neutralizacji tej cywilizacji”.

Setoria jest planetą oddaloną od Ziemi o ok. 83 lata świetlne, na której rozwinęła się cywilizacja techniczna. Typowa, ustabilizowana społeczność, która kształtowała się przez ponad 500 milionów lat ziemskich od momentu pojawienia się pierwszych naczelnych. Setorianie są istotami humanoidalnymi, podobnymi z wyglądu do homorian i ludzi, jednak o odmiennej strukturze molekularnej i innym aparacie przekazywania informacji genetycznej. Odbywa się ono poprzez cząsteczki wielołańcuchowe, kodujące dane inaczej niż DNA. Jest to społeczeństwo niezwykle stabilne i jednolite.

Władzę ustawodawczą i wykonawczą sprawuje Rada składająca się z jedenastu członków wybieranych w powszechnych wyborach spośród kandydatów wyłanianych w bardzo skomplikowanym i trwającym wiele lat procesie. Rada ta podejmuje wszystkie decyzje na poziomie całego społeczeństwa w sposób jednomyślny, na zasadzie konsensu uzyskiwanego w drodze wewnętrznej dyskusji. Stosunkowo wysoki poziom rozwoju technicznego osiągnięto w drodze powolnych przemian społecznych. Rozwój ten znacznie przyśpieszył po nawiązaniu kontaktów z Wagami. Setorię łączył z Ziemią bezpośredni tunel podprzestrzenny. Jednak blokada zastosowana przez Thoriana po incydencie z Tayaną odcięła ten kanał, podobnie jak wszystkie inne. Ponieważ Setoria stanowiła najbliższy Ziemi i osiągalny dla Wagów punkt dostępowy, stąd podjęto próbę „wydrążenia” następnego tunelu umożliwiającego nawiązanie kontaktu z ziemskim HSS NAI.

Kiedy Wagowie zniknęli w tajemniczy sposób z Galaktyki, automatyczny statek nadal drążył tunel w kierunku Ziemi. Teraz jednak, korzystając z okazji, Setorianie przejęli kontrolę nad projektem. Drążenie tunelu zakończyło się 193 lata temu w okolicy pasa asteroid. Wtedy też do Układu Słonecznego przybyły pojazdy Setorian, którzy przystąpili do badań i obserwacji cywilizacji ludzkiej. Setorianie dysponują co prawda wyższą technologią niż ludzie obecnie, ale i tak dosyć prymitywną. Stąd liczne manifestacje ich działalności w postaci niezidentyfikowanych pojazdów latających. Wszystko to Thor przedstawił Adamowi.

– Sądzisz, że oni naprawdę chcieliby nas zniszczyć?

– Nie wiem. Przekazałem ci tylko słowa jednego z nich.

– Ale ty masz głębszą wiedzę o ich mentalności, rozwoju, moralności, etyce.

Thor przez chwilę zastanawiał się nad odpowiedzią.

– Oceniam, że to możliwe.

– Musimy podjąć jakieś działania. Pozyskać informacje o ich zamiarach.

– Tu na miejscu zrobiłem, co tylko było można. Niewiele jednak się dowiedziałam. Na Ziemi działają ich naukowcy, a nie decydenci. Potrzebny będzie rekonesans na Setorii.

– Jestem gotowy. Jednak nie mam pojęcia, co robić. Jak porozumieć się z nimi i jak dotrzeć do władz? – Adam rwał się do działania.

– Dotrzeć tam można drugim tunelem, który kontroluję. Jednak atmosfera Setorii jest dla ciebie trująca. Musimy rozważyć różne warianty. Mógłbym wysłać urządzenia monitorujące, które przenikając do gabinetów Rady, będą rejestrować rozmowy. Jednak istnieje ryzyko, że zostaną wykryte lub nie dotrą we właściwe miejsca. Innym rozwiązaniem byłoby wysłanie twojego awatara w postaci Setorianina. Musiałbyś nim sterować na miejscu, gdyż nie mamy tam końcowego węzła kwantowego. Nie wiem, gdzie mógłbyś się zainstalować. To kwestia rozpoznania. Jest jeszcze trzecia możliwość. Przeniknąć i opanować umysł jednego z nich, ale tu w grę wchodzą kwestie etyczne. Do zastanowienia się.

– Ja bym nie miał skrupułów. Oni chcą zniszczyć cywilizację na Ziemi.

– Tego tak naprawdę nie wiemy.

Po kilku dniach odezwał się Thor.

– Chyba podjęli decyzję. Wycofują sprzęt i naukowców. Uruchomili też statek drążący. Pewno chcą przeciągnąć tunel jak najbliżej Ziemi. Mamy najwyżej dwa tygodnie.

Adam rozłożył się wygodnie w kabinie statku schowanego przezornie w podprzestrzeni i orbitującego po ukośnej w stosunku równika Setorii, niskiej orbicie. Nie powinien być dostrzeżony przez ich systemy namierzania. Wysłany na powierzchnię awatar był doskonałą kopią jednego z działających na Ziemi setoriańskich naukowców. Adam przy jego pomocy prowadził rozpoznanie w ogromnym habitacie, który według wiedzy HSS NAI był centrum zarządzania planetą. Przypuszczali, że tu mieści się siedziba Rady zarządzającej. Awatar był wyposażony w komunikator kwantowy i system translacji mowy. Adam liczył, że w ten sposób uda się poznać zasady funkcjonowania tej społeczności, a docelowo przejąć umysł, któregoś z mieszkańców.

Poznanie struktury zachowań Setorian okazało się stosunkowo łatwym zadaniem. Nie mieli tak rozbudowanej obyczajowości i złożonych zachowań międzyosobniczych jak ludzie. To było społeczeństwo oparte na prostych, logicznych schematach, przypominających funkcjonowanie roju owadów. Dominował ścisły podział zadań i bardzo precyzyjna współpraca w gromadzie. Adam kilkakrotnie przejmował kontrolę nad umysłami wybranych osobników i szybko zorientował się, w jaki sposób myślą, współdziałają i uczestniczą w życiu całej zbiorowości. Najprościej rzecz ujmując, była to społeczność wąsko wyspecjalizowanych osobników, działających w perfekcyjnie dopasowany sposób jak koła zębate złożonego mechanizmu. Przy penetracji umysłu wybranej jednostki doznawał jej indywidualnych i po części zbiorowych uczuć i stanów emocjonalnych. Zaskakiwało go poczucie grupowej więzi, radości z wykonywanej pracy i osiągnięć zespołu. Ciekawym doświadczeniem były emocje związane z prokreacją – też grupowe, choć sam akt fizjologiczny ograniczał się do dwu osobników odmiennej płci. Uczucia z tym związane były dzielone przez całą grupę lokalną. Zastanawiał się, co czuje i jak reaguje taka grupa w przypadku śmierci jednego z osobników. Nie miał okazji, by się o tym przekonać.

Skanując tę społeczność, szybko dotarł do zespołów zajmujących się obsługą tunelu podprzestrzennego prowadzącego do Ziemi. Choć na Setorii istniał cały węzeł wagowiańskich tuneli, Setorianie nie mieli pojęcia o ich istnieniu. Jedyny, którym zarządzali, był ten ostatnio utworzony. Podczas pośpiesznego drążenia Wagowie korzystali z setoriańskich pomocników, stąd ich wiedza o technologii tunelowania. Teraz w stacji bazowej trwały intensywne prace inżynierskie. Zakończono przyjmowanie sprzętu i naukowców wycofywanych z Ziemi i przystąpiono do montowania ogromnego walcowatego pocisku, który miał być skierowany kanałem na Ziemię. Pocisk zawierał potężny ładunek antymaterii. Thorian obliczył, że wystarczy ona do zniszczenia całej planety.

Adam otrzymał od Thora miniaturowy skaner z manipulatorem. Jego zadaniem było rozpoznanie detonatora. Kilka prostych zmian wystarczyło. Na wszelki wypadek zamieścił jeszcze dwa inne zapalniki wytworzone przez HSS NAI. Z bijącym sercem obserwował, jak załoga obsługi umieszcza pocisk w wylocie tunelu. Transfer miał nastąpić niedługo. Zaczęło się. Adam nie czekał, ewakuował się natychmiast na Ziemię, skąd za pomocą teleskopu HSS NAI mógł obserwować efekt swoich działań. Eksplozja w odległości czterdziestu lat świetlnych od Ziemi, czyli w połowie setoriańskiego kanału, była widoczna nawet gołym okiem. Tunel został zniszczony na zawsze. Ziemscy astronomowie głowili się nad nową zagadką. Nie potrafiono wyjaśnić tego krótkiego, ogromnego rozbłysku, który zarejestrowało kilka automatycznych systemów skanowania nieba.

Thor, z uśmiechem słyszanym w jego głosie, gratulował Adamowi sukcesu.

– Daj spokój, to przecież nasze wspólne działanie.

– Szkoda, że nie mogę się z tobą napić, ale ty powinieneś. No już, odbijaj szampana.

– Żebyś wiedział, że to zrobię, a nawet chyba upiję się do nieprzytomności.

– Najważniejsze, że oni długo już się tu nie pojawią.

– Mam nadzieję, że my pierwsi zawitamy do nich.

Adam postanowił wykorzystać okazję.

– To jak, może zrobimy coś więcej dla Ziemi?

Thor był skłonny spróbować.

– Tylko pamiętaj, z dużym rozmysłem i małymi krokami. Konsultuj wszystko ze mną.

– Przecież bez ciebie nic nie zrobię. Zacznijmy od zbudowania zaplecza organizacyjno-finansowego. To będzie punkt wyjścia do dalszych działań.

– Dobrze, zajmij się tym. Ty najlepiej wiesz, jak się do tego zabrać.

Adam rozpoczął od założenia kilkudziesięciu firm w różnych regionach świata, zwłaszcza tych najbardziej sprzyjających swobodnej działalności. Na pierwszy ogień poszły raje podatkowe. Tworzył struktury kadrowe i budował subtelne powiązania między firmami. Aż sam się dziwił, skąd u niego takie zdolności managerskie. „Odkrywam ukryte predyspozycje” – cieszył się. Teraz należało pozyskać odpowiednie środki. Światowy system finansowy tak naprawdę jest bardzo wirtualny. Opiera się na strukturze wzajemnych umów i uzgodnień. Gdy ma się takie możliwości techniczne, jakie miał Adam, nie było nic trudnego w tym, by w systemie wygenerować nowe, fikcyjne umowy i fikcyjny, dobrze umotywowany pieniądz.

Wszystkie stosowane systemy zabezpieczeń były dla HSS NAI zupełnie przeźroczyste. Adam mógł ingerować wszędzie i na każdym poziomie banków i urzędów różnych krajów, grup kapitałowych, giełd oraz ponadnarodowych legalnych i nielegalnych instytucji. Oczywiście, należało to robić dyskretnie i w wielu drobnych krokach. Nie trzeba dodawać, że działania te były nielegalne i sprzeczne z prawem poszczególnych krajów. Jednak tak zręcznie przeprowadzone, że praktycznie nie do wykrycia. Za pomocą tak wykreowanego kapitału firmy bazowe przejmowały większe korporacje, średnie banki oraz fundusze inwestycyjne, tworząc trudną do zidentyfikowania sieć powiązań.

Adam szybko stworzył ogromne zaplecze do dalszych działań. Celem było ukierunkowanie światowych przedsięwzięć gospodarczych na zadania związane z ochroną klimatu, zmniejszeniem obciążenia środowiska i ziemskiej biosfery. Działania były zakamuflowane, by nie zrażać pozostałych, niekontrolowanych przez niego gałęzi gospodarek. Wspierano firmy i projekty proekologiczne, a przedsiębiorcy działający ekologicznie mogli liczyć na jego pomoc. Zauważyć też można było nieintencjonalne oddziaływanie na pozostałe instytucje. Natomiast firmy prowadzące politykę rabunkową bezwzględnie tępiono. Adam nie wahał się przed stosowaniem najbardziej radykalnych rozwiązań. Kilka takich firm doprowadził do ruiny. W ten sposób na przykład wyeliminował wielkie przedsiębiorstwo stosujące rabunkowe wyręby w puszczy amazońskiej. Jego zasoby kapitałowe nagle wyparowały w dziwny sposób.

* * *

Abigalle mocnym ściągnięciem wodzy opanowała wierzchowca, zmuszając go do zastygnięcia w nieruchomej pozie. Stojąc na niewielkim wzniesieniu drogi u wylotu Strażniczej Doliny, chłodnym okiem lustrowała nadciągający niewielki oddział Gwardii Książęcej. Z raportów strażników leśnych wiedziała, że liczy on czternastu gwardzistów. Najciekawsze było to, że żołnierzom towarzyszyły wierzchem dwie kobiety, które tutaj na podjeździe wyprzedzały o kilkanaście stai zwarty orszak. Panie, całe odziane w białe obcisłe stroje do jazdy wierzchem, wyglądały zjawiskowo na tle ciemnych mundurów. Duże, również białe, wysokie kapelusze osłaniały ich twarze. Abi podziwiała, jak idealnie dostrajały się do rytmu kroków potężnych, umięśnionych wierzchowców. Było widać, że są znakomitymi jeźdźczyniami. Ich gibkie, szczupłe sylwetki emanowały siłą i płynnością ruchu. Nagle jedna z nich spięła rumaka i galopem ruszyła w jej stronę, krzycząc:

– Abi, Abi!

Abigalle zeskoczyła zwinnie na ziemię i ukłoniła się głęboko.

– Księżno.

Santarayana, ściągając wodze, zeskoczyła niemal w pełnym pędzie i złapała Abigalle w objęcia. Po chwili dołączyła do nich Georgaya.

– Boże, ile to lat! – wyszeptała Sant.

– Dwadzieścia pięć2. – Ge nie ukrywała wzruszenia, potrząsając nimi w porywach szalonej radości.

Abi dziwnie się poczuła, gdy serce zaczęło jej podchodzić do gardła.

– Chodźcie. Mam nadzieję, że nie pogardzicie moją skromną gościną.

Gwardziści ochrony rozlokowali się w stajniach i koszarach strażników leśnych, którzy rzadko tu przebywali. Ich zadania sprowadzały się głównie do patrolowania ogromnych przestrzeni książęcych, podgórskich lasów i tropienia orgonów, którzy przed kilkudziesięciu laty masowo, nie wiadomo skąd, pojawili się w tej okolicy, napadając na gospodarstwa rolne. Zabijali miejscowych i rabowali ich dobytek. Dzięki zorganizowanej przez Wielkiego Łowczego akcji osłonowej wytępiono większość grup napastników. Ci, którzy przeżyli, rzadko pojawiali się teraz na terenach odsłoniętych. Zalegli w swoich legowiskach w wysokich partiach gór, starając się przeżyć. Po śmierci męża obowiązki Wielkiego Łowczego Księstwa przejęła Abigalle.

Rozłożyły się swobodnie na podłodze usianej grubymi futrami leśnych zwierząt w dużej, od dawna zresztą nieużywanej sali balowej warowni Abigalle. Wolały tak niż przy wielkich masywnych stołach. W kominkach płonął ogień, a powietrze przesycone było zapachem leśnej żywicy, tworząc przytulną, tajemniczą atmosferę przesiąkniętą nostalgią i wspomnieniem chwil, które przeminęły. Abi kazała wyciągnąć najlepsze odmiany windrona z dużych rodowych piwnic i przyrządzić wyszukane, miejscowe potrawy. Jednak tylko windron przyciągał ich uwagę.

Abigalle spoglądała z zadumą na swe przyjaciółki. Zestarzały się – pomyślała. Miała doskonałą skalę porównawczą. Poprzednio widziała je, gdy wszystkie miały po dwadzieścia kilka lat. Teraz dobijały pięćdziesiątki. Trzeba przyznać, że doskonale się trzymały. Wszystkie trzy zawsze były szczupłe i wysportowane. To się nie zmieniło. Twarze jeszcze pozostawały piękne, choć widać już było pierwsze oznaki upływu czasu. Minimalne zmarszczki wokół oczu i ust ujawniały się przy złożonej mimice, gdy głębsze uczucia dochodziły do głosu. Tu, w swoim gronie, nie musiały panować nad emocjami. Uśmiech, a nawet radość, zmartwienie i smutek rzeźbiły na twarzach nowe, subtelne ślady lat, które przeminęły. Również bagaż życiowych doświadczeń odzwierciedlających stan przeoranej duszy i ran, jakie życie zawsze zadaje naszej psychice, odbijał się w oczach jak w zwierciadle.

Nie były już tamtymi beztroskimi, niewinnymi dziewczynami, które miały wspaniałe marzenia i niepohamowaną chęć ich realizowania, czerpania pełnymi garściami ze wszystkiego, co życie mogło im ofiarować. Teraz zniknęła siła uczuć, które czas stępił, a niektóre całkowicie wyplenił. Nie chciały tego, broniły się z całych sił przed normalnością, zobojętnieniem i świadomością zmierzania do końca bytu. Wszystko to mogła odczytać z ich twarzy, gdyż sama przechodziła ten okrutny proces zobojętnienia i poczucia bezsensowności wszelkich działań. Była jak księga, której kończą się puste stronice do zapisania.

– Dlaczego dopiero teraz przypomniałyście sobie o moim istnieniu? – Abigalle starała się zignorować stan smętnej zapaści, który czaił się gdzieś w głębi umysłu.

– Przypominam, że to ty się od nas oddaliłaś. – Ge zawsze była bezpośrednia. – Jako jedyna z nas wybrałaś ścieżkę miłości do ukochanego mężczyzny. Zakochałaś się bez pamięci w swoim królewiczu, który wywiózł cię na koniec świata, w te dzikie strony. Nie potrzebowałaś już nas.

– To nieprawda. Nawet nie wiecie, jak za wami tęskniłam. Czekałam na jakiś sygnał od was.

Sant ze smutkiem spojrzała jej w oczy.

– Jesteś pewna, że byłyśmy ci potrzebne do szczęścia, że nie zaburzyłybyśmy go wtedy?

– Masz rację, tak by się stało, ale cierpiałam, gdy was przy mnie nie było. Właściwie to powinnam być wdzięczna, że zostawiłyście mnie w spokoju. Anadarian dał mi miłość, jaką pewno trudno znaleźć. Mogę powiedzieć, że byłam szczęśliwa i niczego nie żałuję. Ale on zmarł dwa lata temu. Wiedziałyście, bo do was pisałam. Czemu nie otrzymałam żadnej odpowiedzi?

– Uznałyśmy, że musisz przeżyć swój czas żałoby. A teraz jesteśmy. Może już nie takie jak przed laty, ale zawsze z tobą, zawsze razem. Jesteśmy wypalone, przeżycia i czas nas bardzo zmieniły. Nie czujesz się staro? – Ge z napięciem wpatrywała się w jej oczy.

– Jeszcze nie, nie poddaję się. Mam siłę, by zrobić coś nowego w życiu.

– W takim razie witaj w domu. My też nie zamierzamy się poddawać. Pamiętasz, z jakim zapałem chciałyśmy rozwiązywać różne tajemnice? Ważne, że czułyśmy i czujemy ich istnienie. A jak są, to trzeba je poznawać. – Ge rozpalała się coraz bardziej, w miarę jak znikał windron w butelkach. – Popatrz, jak różnymi drogami powędrowałyśmy w życiu. Sant wybrała władzę, wyszła za starego, zakochanego w niej księcia Dostona zamiast, jak ty, za młodego kawalera. Zapytaj jej, czy go kochała i czy żałuje?

– Daj spokój, Ge, to było dawno i może nieprawda.

– Sant, Abi jest z nami, jak dawniej. Możesz wyrzucić z siebie wszystkie brudy, które gnębią twoją duszę.

Zapadła niezręczna cisza. Sant przyłożyła do ust butelkę i piła długo, chyba do dna.

– Ge, masz rację. Z całą premedytację wybrałam Dostona, choć był stary, choć brzydziłam się dzielić z nim łoże. Wszystko dla władzy, by zostać władczynią Księstwa. Ale klnę się na wszystkie świętości, że go nie otrułam, jak głoszą podłe plotki. Pielęgnowałam go do końca, gdy chorował. Dałam mu dwójkę wspaniałych dzieci. Mattersan będzie następcą po mojej śmierci, a Vitostrava poślubiła księcia Ferentona, włada razem z nim Czwartym Księstwem. Są i były chwile, gdy nie mogłam sobie darować swojej decyzji. Kochałam Matheosa tak jak ty, Abi, Anadariana, bez pamięci. Zdarzało się, że musiałam zadawać sobie fizyczny ból, by zdławić to uczucie, nie mówiąc o nieprzespanych nocach czy upijaniu się na umór. Uratowała mnie Ge, poświęcała mi cały swój czas i uczucia. Dzięki niej wróciłam do normalnego życia. Czy żałuję? Czasem tak.

Georgaya przytuliła mocno Sant.

– A ja nie żałuję. Poślubiłam Adastamiana, gdyż wiedziałam, że jest we mnie całkowicie zakochany. Moja miłość była jednak ulokowana gdzie indziej. – Spojrzała przeciągle na Santarayanę, która odpowiedziała jej czułym uśmiechem. – Mam, tak jak i ty Abi, dwójkę wspaniałych dzieci i byłabym nadal z nim, gdyby nie postanowił inaczej. Nie mógł zaakceptować mojej miłości i choć wiem, że nadal mnie kocha, poślubił inną. Nasze prawie dorosłe dzieci rozumieją tę sytuację. Wiecie, jestem szczęśliwa jako dama dworu księżnej, zawsze przy tobie Sant, a jeśli pozwolisz, Abi, to i przy tobie.

– Jaka tajemnica was porwała i przywiodła do mnie?

– Ta jedna, jedyna, która jest największą, godną nas. Tajemnica przejścia do innego świata, z którego, jak mówią legendy, tu przybyliśmy. Abi, mamy mapy, jakie wykonał przyjaciel Anadariana, Rodneysyn. Przejście jest zaznaczone w Dolinie Żółtych Mgieł.

Na wspomnienie pobytu Rodneysyna w Strażniczej Warowni Abi przymknęła oczy. Tyle lat już minęło od tamtej pory.

– Słuchajcie, Anadarian i Rodneysyn przeczesali tę dolinę kawałek po kawałku i nic nie znaleźli. Nie ma tam przejścia.

Ge obrzuciła ją spojrzeniem, które mogłoby zabić kogoś, kto nie znał jej tak dobrze jak Abigalle.

– Abi, nie rań mnie. Tylko ta tajemnica może dać nam siłę do dalszego życia.

Abigalle uśmiechnęła się do niej przekornie.

– Bramy tam nie ma, bo znalazłam ją w innej dolinie. Tu blisko.

Wrażenie było piorunujące. Rzuciły się na nią, tarmosząc i turlając po całej podłodze.

– Ty podła zdrajczyni. Wiedziałaś, jak nam zależy, i ani słowa nie powiedziałaś, pewno zaśmiewałaś się z nas w duchu.

– To nie tak. Zagadałyście mnie wspomnieniami, prawie zapomniałam o wszystkim.

– Byłaś w innym świecie? Jak tam jest? – Sant aż zadygotała.

– Byłam krótko. To świat gorący, z jasnym, białym słońcem. Panuje tam straszna dżungla. Roślinność panoszy się wszędzie, pełno dziwnych owadów i upiornych dźwięków, jakie wydają chyba tamtejsze zwierzęta. Szybko stamtąd uciekłam. Jeśli zaplanujemy wyprawę, to musimy być uzbrojone. Nie wiem, co nam przyjdzie z dostępu do takiego okropnego świata.

– To jednak wyzwanie. Może warto założyć tam kolonię? Pewno ziemie są żyzne, skoro rośnie tak bujna roślinność… – zastanawiała się Ge.

– Trzeba się będzie dobrze przygotować do tej wyprawy.

– Jeden warunek. Idziemy same. Żołnierze zostają tu. – Abi jasno wyraziła swoje warunki.

– Dobrze – zgodziła się Sant.

Nazajutrz pospały dłużej. Abigalle obudziła się późno w swoim łóżku, nie pamiętając, jak się w nim znalazła. Słońce przebijało przez zasłonę w oknie. Do sypialni wtargnęły chichoczące przyjaciółki. Obie w przeźroczystych koszulkach.

– Wstawaj, Abi. Czas odkrywać tajemnice.

Nie było specjalnie widać, że sporo wczoraj wypiły. Abi też trzymała się nieźle. Odrzuciła przykrycie i wyciągnęła się w łóżku.

– Nadal śpisz na golasa? – zaśmiała się Sant.

– Nie pamiętasz? Zawsze spała nago. Nasza odkrywczyni tajemnic już wtedy je całkiem odkrywała. – Ge taksowała jej ciało z uwagą.

Sant usiadła obok na łóżku i położyła dłoń na jej smukłym brzuchu.

– Co my tu mamy?

Ge usiadła z drugiej strony.

– Trzeba się przyjrzeć tym tajemnicom.

Sant przesuwała dłoń niżej.

– Musisz nas zaprowadzić do swojej doliny. Zejdziemy po zboczu w dół.

Abi rozchyliła lekko uda.

– I tu w dole poszukamy tajemniczego przejścia w głąb.

* * *

Adam postanowił udać się do Amazonii, by osobiście oszacować, jak duże szkody wyrządziła działalność rabunkowa człowieka. Systemy HSS NAI przeniosły momentalnie jego pojazd, upozorowany na śmigłowiec Sikorsky S-76, do amazońskiej dżungli w miejsce, w którym działał teraz jego zespół oceniający stopień zniszczenia. Tam, gdzie przedtem rozciągała się nieprzebyta dżungla, teraz widniała wypalona powierzchnia obnażonej ziemi. Widok był przygnębiający i przerażający, gdyby z bliska przyjrzeć się hekatombie ofiar zwierzęcych, które pochłonął pożar. Niedopalone truchła zwierząt dużych i małych zaścielały zgliszcza. Jeden z ekologów pocieszał Adama.

– Pogorzelisko wydaje się potworne, ale roślinność już zaczyna odrastać. Popatrz, ile zielonych pędów odbija. Za dziesięć lat dżungla odrodzi się zupełnie, byleby tylko człowiek w nią nie ingerował.

Adam postanowił wybrać się na dalsze rozpoznanie. Teren był bardzo nierówny, pagórkowaty, miejscami bagnisty. Niestrawione przez ogień pnie i korzenie utrudniały poruszanie się. W pewnym momencie okolica zaczęła się obniżać, przechodząc w szeroki, płytki jar. Adam z zadowoleniem zauważył, że zieleń odradza się w szybkim tempie, tak jak zapewniał pracownik. Sprzyjała temu duża wilgotność i wysoka temperatura. Wywołał system monitoringu Thora, by lepiej ocenić sytuację w szerszej skali.

Wtem w polu widzenia pojawiły się trzy sylwetki dziwnych osób. Dosłownie na jego oczach zmaterializowały się dwunożne postaci. Zelektryzowany uaktywnił system namierzania. Zrozumiał, że odkrył jeden z poszukiwanych, dzikich tuneli podprzestrzennych. Od dawna starali się z Thorianem je zlokalizować. To były kanały tworzone na szybko przez Wagów po Wielkiej Wojnie homorian 65 milionów lat temu w celu ewakuacji pokonanych Nihibirijczyków. Oczywiście wtedy nie było czasu na drążenie ich w całości. Stworzono więc krótkie dojścia z kontynentu południowo-zachodniego do już istniejących. Tunele te, niezarejestrowane, zostały z czasem zapomniane i stały się bardzo trudne do zlokalizowania, nawet przy pomocy zaawansowanej technologii Wagów. Jeśli miał rację, to odkryli pierwszy z nich. Przemieścił się ukradkiem do dziwnych postaci, jak można było sądzić – potomków homorian. Gdy się nagle ujawnił, spowodował gwałtowną reakcję gości, a w ich dłoniach pojawiły się różne artefakty, prawdopodobnie broń. Adam oczywiście przybrał formę awatara, więc nic mu nie groziło, jednak zamierzał nawiązać przyjacielski kontakt. Podniósł więc ręce, ukazując otwarte, puste dłonie. Ze zdumieniem stwierdził, że wszystkie trzy to homoriańskie kobiety, pięknej zresztą urody, co podpowiedziała mu reakcja Thora, który natychmiast zlokalizował się w jego umyśle.

– Kim jesteście? – zwrócił się do nich, korzystając z systemowego translatora.

Kobiety były wyraźnie zdezorientowane. Język był podobny, jednak w wielu wyrażeniach zupełnie inny. W ich pierwszych wypowiedziach pogubił się nawet inteligentny system HSS NAI. Po dłuższej wymianie zdań udało się zidentyfikować strukturę znaczeniową i składnię wzorca translatorskiego.

– Pochodzimy ze świata Winstn. Znalazłyśmy przejście do twojego i chcemy go poznać.

Po dłuższej wymianie zdań konwersacja zmieniła się w bardziej płynną. Adam stał się jedynie cielesną formą reprezentującą Thoriana, który prowadził intensywną rozmowę z damami. Był to chyba bardzo interesujący dialog, gdyż Thor zaczynał się niezwykle emocjonalnie angażować.

– Thorianie, musimy zdecydować, co z nimi począć. Rozumiem, że dla ciebie te panie, a może tylko jedna z nich, są bardzo pociągające. W związku z tym spróbuj określić swoje zamiary.

– Adamie, staram się tylko zapoznać z sytuacją na ich planecie.

– Wiem, mój drogi, ale jak się zorientowałem podczas waszej rozmowy, jest to społeczność dosyć słabo rozwinięta i mało perspektywiczna z punktu widzenia naszych zamierzeń.

– Masz rację, choć szkoda, gdyż indywidualnie mają niezwykle rozwinięte i interesujące osobowości.

– Co więc zamierzasz?

– Musimy ograniczyć ich możliwości korzystania z tunelu, lecz z drugiej strony nie chciałbym całkowicie zrywać kontaktu. Poprowadź dalej rozmowę w tym kierunku.

Przyjaciółki ze zdumieniem dowiedziały się, że nie rozmawiają ze stojącym przed nimi osobnikiem, tylko z homonem Thorianem, który znajduje się gdzieś daleko.

– Chcemy spotkać się osobiście z Thorianem – upierała się Santarayana.

– Niestety, to niemożliwe – odparł Adam. – Ponadto musimy zabezpieczyć przejście, tak by osoby postronne nie mogły z niego korzystać.

– Kogo masz na myśli? – zdziwiła się Abigalle.

– Ustalmy, że tylko wy oraz ja i ewentualnie jeszcze jedna osoba z naszej strony może korzystać z tego tunelu. Każde przejście musi być zgłoszone. Wasze do mnie, nasze do was.

– Jak? – Georgaya miała wątpliwości.

– Dostaniecie odpowiedni komunikator. – W jego ręku pojawiła się dziwna dla nich bransoleta.

– A jeśli się nie zgodzimy? – buntowała się nadal Sant.

– Zamkniemy przejście – uciął Adam.

Nagle wszystkie przykucnęły i nachyliły się do siebie, cicho wymieniając poglądy. Adam udawał, że nie słyszy. Tak przycupnięte, całe przyodziane w białe szaty i wysokie dziwacznie pozaginane kapelusze z osobliwym zakończeniem na czubku, wyglądającym jak skomplikowane figury origami, skojarzyły mu się z trzema białymi łabędziami.

– Dobrze, ale chcemy mieć również możliwość rozmawiania przez to z Thorianem. – Sant wskazała na urządzenie w ręku Adama.

– Zapewniam, że zawsze będzie taka możliwość.

– Jak się to obsługuje?

– Jedna z was musi założyć bransoletę na rękę, o tak. – Pokazał. – Żeby rozpocząć rozmowę lub zakończyć, należy nacisnąć ten przycisk.

Zaczęły cicho się spierać, która będzie nosiła komunikator. Stanęło na tym, że Abigalle. Założyła bransoletę na rękę i wcisnęła na próbę przycisk. Odezwał się Thorian i porozmawiał chwilę z paniami.

Abi zwróciła się do Adama:

– To będzie działało też w naszym świecie?

– Oczywiście – potwierdził Adam. – A teraz musicie wracać do siebie.

Posłusznie udały się do przejścia i zniknęły mu z oczu. Adam westchnął, przewidując kłopoty. Kobiety, jak to kobiety, nieważne, czy ludzkie, czy homoriańskie, zawsze ściągają jakieś problemy, a niedoświadczonego Thoriana już zaczęły owijać sobie wokół palców – pomyślał wcale nie złośliwie, a nawet z sympatią.

Wysłana flotylla systemów monitorujących dosyć dokładnie spenetrowała nową planetę. Wyłonił się obraz dobrze funkcjonującego społeczeństwa na etapie oświeconego i zaawansowanego feudalizmu. Nie było tu większych konfliktów pomiędzy księstwami ani skrajnego wyzysku społecznego. Można powiedzieć, że władza książęca i system zarządzania z nią związany pozwalały ludności żyć dosyć przyzwoicie, bez nadmiernych obciążeń podatkowych. Pod tym względem Księstwo Santarayany nie wyróżniało się niczym. Księżna powoli wycofywała się z życia publicznego, a jej obowiązki zaczął przejmować syn.

Adam postawił sprawę jasno.

– Thorianie, nie ma sensu ingerować. Rozwijają się stabilnie, nie widać większych zagrożeń. Możemy ich tylko obserwować.

– Masz rację, ale to moi krajanie.

– Chciałeś powiedzieć krajanki – zaśmiał się Adam bez cienia złośliwości. – To bierz się do dzieła. One są chyba chętne. Ciągle o ciebie wypytują.

– Tak, ale nie mogę i nie chcę wchodzić żadnej do głowy, jak w przypadku Tayany.

– Dlaczego?

– Bo to nie ten poziom uczuć, a taka relacja otwierałaby wrota do prawie całej wiedzy, jaką posiadam. Tobie zaufałem, masz odpowiednie priorytety i motywację. Nie mówiąc już o wiedzy, jaką wstępnie posiadałeś, i inteligencji.

– Uwierz, każda z nich jest równie inteligentna.

– Jednak one są ze sobą bardzo związane uczuciowo. Musiałbym zaangażować całą trójkę jako asystentki. To za dużo.

– Zgoda. Trzeba coś wymyślić. Może jednak mógłbyś działać w oparciu o jakiegoś bardzo zaawansowanego awatara?

– Sam wiesz, że to na nic. Awatary są tworami sztucznymi, mechanizmami. Żaden nie odda i nie przekaże odczuć związanych z subtelnością dotyku i skojarzeń wielozmysłowych. Nie da się za pomocą naszych systemów odtworzyć pełnej realności. Tylko bezpośredni kontakt umysłów może to zapewnić.

– Masz rację. – Zapał Adama, by pomóc przyjacielowi, opadł jak bańka mydlana. – Pomyślmy jednak i pójdźmy tym tropem. Jak kontakt umysłowy przystosować do relacji uczuciowych przy ograniczeniu dostępu do twojego umysłu?

– Nie wiem. – Thor był całkiem zniechęcony.

– Poczekaj. Rozumujmy analitycznie. Muszą być dwa obiekty, dziewczyna i obiekt, który reprezentuje ciebie, czyli kawałek twojego umysłu zlokalizowany w głowie drugiej dziewczyny.

– Ciekawe, ale ten kawałek mnie w głowie drugiej dziewczyny spowoduje, że ona będzie mieć dostęp do mojego umysłu.

– Trzeba oszukać jej umysł, niech myśli, że ktoś inny siedzi w jej głowie – kombinował Adam.

– Kto? – zdziwił się Thor.

– Trzecia dziewczyna. Eureka! – wykrzyknął Adam. – Dwie dziewczyny czują, że ich umysły dzielą się sobą wzajemnie, podczas gdy to ty siedzisz u obu pod przykrywką tej drugiej. Obie reprezentują ciebie w autentycznych uczuciach do trzeciej.

– Strasznie nieetyczne! – zaperzył się Thorian.

– Chyba że wyrażą na to zgodę – nie odpuszczał Adam.

– Perfidny plan. Jesteś strasznie przebiegły. Nie znałem cię od tej strony. – W głosie Thoriana nadal pobrzmiewało oburzenie.

– Czego się nie robi dla przyjaciela. Twój udział w ich trójkącie znacznie wzmocni relacje uczuciowe, które jak sam wiesz, będą wygasały. Czas i proces starzenia robią swoje. – Zamyślił się przez chwilę. – Możesz im dużo zaoferować. Odnowę psychiczną, a nawet odnowę cielesną i spowolnienie starzenia. Pomyśl o tym.

– Muszą się zgodzić. Poproszę cię, byś z nimi porozmawiał.

Spotkanie odbyło się w warowni Abigalle, gdzie Sant i Ge zadomowiły się już na stałe. Adam przybył do nich w postaci homoriańskiego awatara. Mógł więc jeść i pić wszystko, co podadzą. Awatary niczego nie metabolizują. Dziewczyny dziwiły się tej przemianie.

– Możecie tak zmieniać swoje ciała? Na pewno jesteś człowiekiem? – Ge musiała sprawdzić.

Adam na moment przybrał swoje stare awatarskie ciało, po czy powrócił z powrotem do homoriańskiej postaci, czym wzbudził zachwyt i podziw.

– My też tak chcemy. – Sant próbowała coś osiągnąć.

– Niestety, nie możemy wam tego oferować, ale mam inną propozycję. Bardzo starałyście się zbliżyć do Thoriana. Dlaczego?

– Bo to, jak sam mówiłeś, rodowity homon. Dobrze byłoby poznać homona, który nie urodził się na Winstn. – Sant była powściągliwie rzeczowa.

– Tylko tyle? – Adam obłudnie podsumował sprawę i machnął ręką. – To nic się nie stanie, jak go nie poznacie.

Ge nagle bardzo się oburzyła.

– A ja chciałabym go bliżej poznać. Przez komunikator wydawał się taki miły i inteligentny.

– Chciałabyś go uwieść? – zdziwił się Adam.

– A jeśli tak, to co? Nie mogę?

– No właśnie, jest w takim miejscu, że nie może tutaj przybyć. Jednak był pod wielkim wrażeniem waszej urody i osobistego uroku. Bardzo żałuje, że nie może się z wami spotkać.

– Szkoda – westchnęła Ge.

– Mógłby jednak umówić się na wirtualną randkę.

– Co to znaczy? – Abi w skupieniu słuchała rozmowy.

– No, takie spotkanie umysłów, przy którym można dowiedzieć się, co druga strona myśli i czuje.

Sant zmarszczyła brwi i niecierpliwie uderzyła dłonią w stół.

– Mówisz zagadkami. My nie znamy takich sposobów przekazywania uczuć.

– Najpierw takie uczucia trzeba żywić do partnera, a nie wiem, czy któraś z was coś takiego czuje do Thoriana.

– Załóżmy, teoretycznie, że tak. – Ge przybrała obojętny wyraz twarzy.

– Teoretycznie która? – drążył Adam.

– Przyjmijmy, że wszystkie. Oczywiście teoretycznie. – Abi spojrzała mu drwiąco w oczy.

Nie dał się speszyć.

– Razem czy każda z osobna? – dociekał.

– Chyba przegiąłeś. – Sant udawała, że kończy dyskusję.

– Mnie tam wszystko jedno. Jestem tylko niezainteresowanym posłańcem. Moje pytania zmierzają do określenia warunków technicznych. Macie trochę inne umysły niż Thorian, staram się tylko ustalić, czy taka wirtualna randka, czy też wirtualne spotkanie, jest możliwa.

Abi niecierpliwie machnęła ręką, udając, że nie rozumie, o co chodzi.

– Powiedzmy, że chciałybyśmy spotkać się razem, wszystkie trzy, z Thorianem.

– Nie ukrywam, że taka wersja, technicznie, jest bardziej możliwa – podsumował Adam.

– Musisz nam wyjaśnić, jak to ma wyglądać. Rozumiem, że jest to jakieś połączenie umysłów. Nas wszystkich? – drążyła Ge. – Co, wszystkie sobie zajrzymy do głowy? Thorianowi też?

– Niezupełnie, dwie z was muszą przekazać Thorianowi małe kawałki swoich umysłów, w których on zaistnieje. Tak małe, że nawet go nie poczujecie. Wtedy on nawiąże poprzez nie relację uczuciową z trzecią z was. W tej relacji finalnie będziecie uczestniczyć wszystkie, równorzędnie. Jak daleko się posuniecie, zależy tylko od was. W każdej chwili możecie przerwać.

– Później można będzie wrócić do takiego spotkania? – zaciekawiła się Abi.

– Tak, ale musicie mieć świadomość, że to może przekształcić się w trwały związek.

Sant kręciła głową.

– Nie podoba mi się to. Wchodzimy w trójkę do głowy Thoriana, a on może zrobić nie wiadomo co i jeszcze się uzależnimy od tego związku. To chore, co my zyskujemy w zamian?

Adam przechylił kielich, udając, że zaciąga się windronem. Musiał coś szybko wymyślić.

– Po pierwsze, zastanówcie się, po co wam o tym wszystkim opowiadam. W świecie Thoriana obowiązuje twarda zasada. Nic nie możemy robić z umysłami innych bez ich zgody. Dlatego wyjaśniam wam wszystkie szczegóły. Możecie być pewne, że każdy element tego spotkania będzie pod waszą kontrolą i każda z was może je w każdej chwili przerwać. Thorian nie zrobi nic, co mogłoby wam zaszkodzić, wręcz przeciwnie. Takie relacje wzmacniają i potęgują uczucia. Powiedzmy sobie szczerze, zmierzacie do granicy, po której przekroczeniu siła waszych uczuć będzie nieodwołalnie słabnąć. Pewno już słabnie. Staną się wyblakłe, niepotrzebnie absorbujące, zbędne. Pojawią się inne priorytety, utrzymanie sił do jakiegokolwiek działania, żeby rano wstać z łóżka, żeby coś zrobić, gdzieś pójść, z kimś porozmawiać. Nic się wam nie będzie chciało, pozostanie tylko chęć trwania. Wszystko inne stanie się nieważne, wygląd, relacje z bliskimi, wydarzenia na świecie. To, co proponujemy, odnowi wasz stan uczuć i emocji. Odmłodzi was duchowo i fizycznie. Nie chcę zabierać tu głosu w sprawie wykorzystania naszej technologii do spowolnienia procesów starzenia się, a nawet usunięcia tych defektów, jakie już wystąpiły. Istnieje taka możliwość, ale to leży w gestii Thoriana.

Po tej wypowiedzi Adama zaległa cisza. Musiały przemyśleć jego słowa.

– Wracam już. Postarajcie się podjąć jakąś wspólną decyzję.

Po wyjściu Adama cisza trwała nadal. Sant z zainteresowaniem przyglądała się swoim dłoniom, na których zaczęły pojawiać się już pierwsze plamy. O zmarszczkach i skórze, która stawała się coraz mniej elastyczna, nawet nie chciała myśleć. Doskonale znała wszystkie nieubłaganie zachodzące w jej ciele zmiany. Ge w milczeniu przyglądała się swojej kochance. Z nich wszystkich tylko Abi miała sprecyzowane zdanie. Spojrzała twardo na przyjaciółki.

– Co nam szkodzi spróbować?

Adam starał się zrelaksować w swoim mieszkaniu w Los Angeles. Odczuwał jakiś drobny dyskomfort psychiczny, odrobinę niesmaku po tej rozmowie. Wszystko, co powiedział, było prawdą. Miał pewność, że dziewczyny z Winstn skorzystają bardzo na relacji z Thorem fizycznie i duchowo. Tylko czy w tym wszystkim nie było jakiegoś, może bardzo malutkiego, elementu prostytucji? Czy on aby nie został sutenerem?

Po przebudzeniu następnego dnia odezwał się Thor cały w skowronkach.

– Nie wiem, Adamie, jak ci dziękować. Dziewczyny były wspaniałe i wszystko udało się nawet lepiej, niż myślałem. Zawiązuje się trwały związek.

------------------------------------------------------------------------

1 W tłumaczeniu HSS NAI.

2 Rok na Wistn jest niewiele krótszy od ziemskiego.Spis treści

Lily

Asystent Thoriana i trzy białe łabędzie

Arthur

Artefakt

Dawn

Tkacz uczuć

Powrót do przeszłości

Trzynaste plemię

Exilandia

Santarayana

Ruletka szczęścia

Wojna światów

Miłość i przeznaczenie

Niewolnica

Ostatnia posługa

Narodziny nowego Wszechświata

Ziemia Obiecana

Machina Legatharian

Sąd Ostateczny

Pielgrzymi

Królowa Edenu

Posłowie
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: