- promocja
- W empik go
Krucjata przeciw albigensom. Militarna i polityczna historia wojny oksytańskiej, 1209-1218 - ebook
Krucjata przeciw albigensom. Militarna i polityczna historia wojny oksytańskiej, 1209-1218 - ebook
W 1209 roku, po tym jak papież Innocenty III wezwał do krucjaty przeciwko katarom z Langwedocji, potępiając ich jako heretyków, stali się oni celem kampanii prowadzonej przez Szymona z Montfort. Zniszczenie herezji stało się pretekstem do okrutnej wojny, której militarny aspekt wciąż pozostaje w ogromnym stopniu niezbadany. Laurence Marvin opisuje krucjatę przeciwko albigensom bardziej pod kątem historii wojskowej i politycznej, aniżeli religijnej. Przedstawia owe wymiary konfliktu do momentu śmierci Montforta w 1218 roku. Pokazuje jego sukcesy militarne, odniesione w obliczu nieprzyjaznej ludności, niemożliwych do osiągnięcia celów wojskowych, armii rozchodzących się co czterdzieści dni, a także papieża, często nie wywiązującego się z zadania moralnego lub finansowego wsparcia krucjaty. Omawia także domniemaną brutalność wojny, powody, dla których ludność tak długo nie była w stanie się skutecznie bronić, oraz wpływ tych wydarzeń na Oksytanię. Niniejsza oryginalna praca zainteresuje badaczy zajmujących się średniowieczną Francją, krucjatami oraz historią wojskowości tego okresu.
Laurence W. Marvin jest profesorem nadzwyczajnym historii na Evans School of Humanities w Berry College w Georgii.
Kategoria: | Historia |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-7889-947-1 |
Rozmiar pliku: | 2,3 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
---------------- -----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
ATF Alberic z Trois Fontaines, Chronica, red. P. Scheffer-Boichorst, MGH SS 23, 1863, 674-950.
Cat. des actes „Catalogue des actes de Simon et d’Amauri de Montfort”, red. Auguste Molinier, Bibliothèque de l’Ecole des Hautes Etudes 34 (1873), 153-203, 445-501.
Chanson Chanson de la Croisade Albigeoise, tomy 2 i 3, red. i tłum. Eugène Martin-Chabot, Paryż, Société d’Edition Les Belles Lettres, 1957-1961.
HGL Histoire générale de Languedoc, red. C. de Vic i J. Vaissète, korekta A. Molinier, 15 tomów, Tuluza, Edouard Privat, 1872-1904.
Layettes Layettes du Trésor des Chartes, red. Alexandre Teulet i inni, 5 tomów, Paryż, 1863-1909.
L’Epopée L’Epopée cathare, Michel Roquebert, 4 tomy, Tuluza, Privat, 1970-1994.
MGH SS Monumenta Germaniae Historica: Scriptores, 32 tomy, Hanower i Lipsk, 1826-1934.
PL Patrologiae Cursus Completus series latina, 221 tomów, red. J. P. Migne, Paryż, 1844-1890.
PVC Hystoria Albigensis, red. Pascal Guébin i Ernest Lyon, 3 tomy, Librairie Ancienne Honoré Champion, 1926-1939.
PVCE The History of the Albigensian Crusade, tłum. W. A. Sibly i M. D. Sibly, Woodbridge, Boydell Press, 1998.
Potthast Regesta Pontificum Romanorum, red. Augustus Potthast, 2 tomy, (1875), wznowienie, Berlin, Graz, 1957.
Presutti Regesta Honorii Papae III, red. Peter Presutti, 2 tomy, Rzym, Watykan, 1888.
RHGF XIX Recueil des historiens des Gaules et de la France, tom 19, red. M. Bouquet, drugie wydanie, Paryż, 1880.
RS The Chronicles and Memorials of Great Britain and Ireland during the Middle Ages, Londyn, 1857-1996. Powszechnie znane jako „Rolls Series”.
SCW Song of the Cathar Wars. A History of the Albigensian Crusade, tłum. Janet Shirley, Aldershot, Ashgate, 1996.
WB Gesta Philippi Augusti. Oeuvres de Rigord et de Guillaume le Breton, red. François Delaborde, Paryż, Librairie Renouard, 1882.
WP William of Puylaurens, Chronique 1203-1275, red. i tłum. Jean Duvernoy, Paryż, Editions du Centre National de la Recherche Scientifique, 1966.
WPE The Chronicle of William of Puylaurens, tłum. W. A. Sibly i M. D. Sibly, Woodbridge, Boydell Press, 2003.
WTud Wilhelm z Tudeli, La Chanson de la Croisade Albigeoise, tom I, trzecie wydanie, red. i tłum. Eugène Martin-Chabot, Paryż, Société d’Edition Les Belles Lettres, 1976.
---------------- -----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------TŁUMACZENIE IMION I NAZW MIEJSC, OBLICZANIE ODLEGŁOŚCI
Do niedawna historycy i inni autorzy po prostu zangielszczali większość średniowiecznych imion. W ostatnim czasie popularne stało się jednak zostawianie ich w oryginalnej formie. W niniejszej książce zdecydowałem się na pośrednie rozwiązanie. Być może w ten sposób zadowolę jedynie siebie samego, niemniej jednak czytelnik powinien zdawać sobie z tego sprawę. Pisownia średniowiecznych imion, tak jak i współczesnych, nie była ujednolicona i nie miała żadnego racjonalnego uzasadnienia. Nie wprowadzałem więc definitywnego standardu, starałem się jednak pozostać konsekwentny w swej niekonsekwencji. Imiona francuskie i północnoeuropejskie zostały zanglicyzowane w tradycyjny sposób. Imiona oksytańskie, prowansalskie i katalońskie pozostawiłem natomiast w jakiejś formie oryginału, niektóre postacie nazywane są bowiem Peire, a inne Pere, co w obu przypadkach jest odpowiednikiem „Piotra”. Gdyby czytelnik zechciał oskarżyć mnie o celowe ukazywanie różnic pomiędzy regionami, z przyjemnością przyznam się do winy. Zbyt często krucjatę przeciwko albigensom przedstawia się w taki sposób, jakby wszystkie kluczowe postacie wywodziły się z tej samej kultury i mówiły wspólnym językiem, dobrze się rozumiejąc. Podejście takie jest niesprawiedliwe, ponieważ ludzie biorący udział w krucjacie oraz mieszkańcy obszaru na terenie którego miała miejsce wojna oksytańska, byli przedstawicielami różnych kultur, używającymi różnych języków. Pozostawienie imienia takiego jak Piotr w bardziej egzotycznej (przynajmniej dla anglofonów) pisowni pozwala czytelnikowi zdać sobie sprawę z istnienia ogromnych różnic kulturowych. Niektóre imiona są zapisywane w tak wielu formach, że w każdym przypadku musiałem przyjąć standardową wersję. Być może najlepszy przykład stanowi imię tłumaczone powszechnie jako „Fulko”. W zależności od autora, średniowiecznego lub współczesnego, występuje ono jako „Folc”, „Folq”, „Folque”, „Foulque”, lub „Folquet”. Zdecydowałem się na ostatnią formę.
Imiona autorów również tłumaczyłem w zależności od konkretnego przypadku, jednak w większości zangielszczyłem je dla uproszczenia. W związku z tym dwaj ważni kronikarze z południa to Wilhelm z Tudeli i Wilhelm z Puylaurens, natomiast król Aragonii Jakub to Jaume¹.
Nazwy miejsc zostały podane w wersji współczesnej.
Z dużą ostrożnością podawałem odległości, chcąc pokazać czytelnikowi, jak trudne zadanie stanowiło przemierzanie tego regionu w okresie, kiedy istniały tylko gruntowe trakty, a konie były dostępnie jedynie dla bogatych. Niestety obliczanie odległości wzdłuż dróg musiałoby stanowić osobny projekt. Każdy, kto odwiedził południową Francję, wie, o czym mówię. Dla pozostałych wystarczająca jest informacja że, zwłaszcza w miejscach takich jak Góry Czarne, drogi bywają tak kręte i pełne serpentyn, iż kilka kilometrów na mapie stanowi w istocie znacznie większy dystans do pokonania w rzeczywistości, nawet nie biorąc pod uwagę faktu, że pochylenie części traktów wynosi nawet 13%. Dla ułatwienia, wszystkie odległości zostały obliczone w linii prostej z jednego punktu do drugiego z wykorzystaniem map Michelin 234, 235, 240 i 256. Każdy dystans mierzono od centrum średniowiecznego miasta.PRZEDMOWA I PODZIĘKOWANIA
„Ale czy ktoś już tego nie zrobił?” – pytanie to padło z ust mojej koleżanki kilka lat temu, podczas obiadu po ostatniej tego dnia sesji w trakcie Międzynarodowego Kongresu Badań nad Średniowieczem w Kalamazoo w stanie Michigan. Tak jak i ona, ludzie zaznajomieni z krucjatą przeciwko albigensom będą zastanawiać się, w jaki sposób niniejsza książka dodaje cokolwiek do prac anglofońskich badaczy, takich jak Walter M. Wakefield, Joseph Strayer, Jonathan Sumption czy Michael Costen, a także wielotomowych relacji francuskich, jak chociażby Michela Roqueberta, opublikowanych w przeciągu ostatnich trzydziestu pięciu lat. Nie liczę przy tym wkładu autorów popularnych, jak Zoé Oldenbourg, Stephen O’Shea i innych powieściopisarzy, a także twórców coraz liczniejszych stron internetowych poświęconych katarom i krucjacie. Owa wyprawa krzyżowa zdecydowanie nie stanowi niezbadanego obszaru, co właśnie miała na myśli moja towarzyszka podczas obiadu.
Jej pytanie było uzasadnione, jednakże słuchała cierpliwie, kiedy tłumaczyłem jej konieczność powstania jeszcze jednej książki o krucjacie przeciwko albigensom. Wyprawy krzyżowe na Bliski Wschód zawsze cieszyły się zainteresowaniem naukowców patrzących na nie długofalowo, jak Hans Eberhard Meyer i Jonathan Riley-Smith. Były także przedmiotem wielotomowych projektów, jak choćby redagowanego przez Kennetha Settona. Dłuższa perspektywa jest cały czas konieczna do zrozumienia, jak powstała i rozwijała się koncepcja krucjat, jak przebiegały wydarzenia polityczne i wojskowe, jaki wpływ miały poszczególne postacie, a także, jak kształtowały się relacje pomiędzy Wschodem i Zachodem na przestrzeni dwustu lat. W tym samym czasie ciągłe zainteresowanie wyprawami krzyżowymi zarówno ze strony badaczy, jak i społeczeństwa pozwoliło historykom zająć się poszczególnymi krucjatami, chociażby pierwszą, a ostatnio także drugą, czwartą i piątą (trzecia krucjata wciąż nie doczekała się monografii), czyli wydarzeniami trwającymi zaledwie po kilka lat. Głębsze omawianie konkretnych wypraw krzyżowych pozwala nam zrozumieć, jak rozwijały się one na przestrzeni lat, przy jednoczesnym unikaniu streszczania informacji i pomijaniu niuansów w celu przebrnięcia przez setki lat historii.
Krucjata przeciwko albigensom nie została potraktowana w taki sam sposób. Prawie zawsze pisano o niej w dłuższej perspektywie. Prace Wakefielda, Strayera, Sumptiona, Costena i Roqueberta zaczynają się w połowie XII wieku, na długo przed jej rozpoczęciem i opisują wydarzenia co najmniej do 1271 roku, kiedy to ziemie hrabiów Tuluzy przypadły koronie francuskiej. Jest to wprawdzie uzasadnione z historycznego punktu widzenia, jednakże we wszystkich tych publikacjach pominięte zostały dwie ważne kwestie. Po pierwsze, nacisk położony na tak długi okres sprawia, że kampanie wojenne wydają się tylko dodatkiem do dwóch głównych kwestii: narodzin, rozwoju i charakterystyki kataryzmu oraz inkwizycji, która doprowadziła ostatecznie do jego upadku. Najnowsze prace naukowe dotyczące krucjaty przeciwko albigensom, jak chociażby te napisane przez Malcolma Barbera i Michaela Costena, przeznaczają na omówienie aspektu militarnego jedynie nieco ponad jeden rozdział. Wymienieni wyżej badacze pisali o historii, którą według nich powinno się poruszać. Ich publikacje pozostają kluczowe dla zrozumienia czasów, epok i historiografii krucjaty przeciwko albigensom. Cały czas mam wobec nich wielki dług. Niemniej jednak należy pamiętać że, zwłaszcza w latach 1209-1218, miała miejsce wojna, według niektórych wyjątkowo okrutna nawet jak na średniowieczne standardy. Nietrudno wyobrazić sobie, że dla ludzi biorących w nim udział lub żyjących w jego okresie, konflikt zbrojny znajdował się pod każdym względem w centrum uwagi. Mimo tego w publikacjach na temat krucjaty zdajemy się umniejszać jego znaczenie.
Badania na ten temat ogranicza również zbyt dalekie i szerokie spojrzenie. Wojna oksytańska składała się ze skomplikowanej serii kampanii wojennych i nie jest tak łatwa do zrozumienia, jak niektórzy mogliby sądzić. Jest to historia zasługująca na opowiedzenie bez konieczności ukazywania jej jako fragmentu kilkusetletniego okresu oraz omówienia innych, niezliczonych czynników. W latach 1209-1218 miała miejsce zdecydowanie największa aktywność wojskowa, był to też czas największej płynności sytuacji politycznej i militarnej. Najlepsze ze źródeł także opisują te właśnie lata. Innymi słowy, krucjata przeciwko albigensom nie różni się od poszczególnych krucjat do Outremer, mających swe „numery” lub etapy. Okres od rozpoczęcia działań wojskowych w 1209 roku do śmierci Szymona z Montfort w roku 1218 tworzy z pewnością wyraźną fazę. Wprawdzie walki trwały jeszcze przez kilka lat, jednak od momentu stałego zaangażowania się korony francuskiej konflikt stał się zupełnie inny niż w 1209 roku, przemieniając się w całkowicie świeckie zmagania polityczne. Niniejsza książka stanowi w związku z tym historię dziewięcioletniego okresu, na zawsze już potem fascynującego historyków i powieściopisarzy, w którym region nawiedziła wojna i towarzyszące jej nieszczęścia. Herezja katarska, uwielbiana przez tych, którzy badają „innych”, odgrywa w niniejszej relacji bardzo niewielką rolę. Tak też w istocie było, od czasu kiedy pod murami Béziers w 1209 roku miecze wyciągnięto z pochew i wystrzelono pierwszy bełt z kuszy.
PODZIĘKOWANIA
To wielka przyjemność podziękować wielu ludziom oraz instytucjom, którzy bezpośrednio i pośrednio przyczynili się do powstania tej pracy. Grant na podróże międzynarodowe Berry College pozwolił mi udać się do południowej Francji i przemierzyć pieszo większość opisywanych w książce miejsc. Późniejszy grant na cele rozwojowe pomógł mi ją natomiast ukończyć. Jonathan Harwell, Judy Thompson, Xiaojing Zu i Casey Robinson, bibliotekarze zajmujący się wypożyczaniem międzybibliotecznym w Berry College, sprowadzili dla mnie rzeczy, co do których nie sądziłem, że zmieszczą się w skrzynce pocztowej. Dziękuję Cambridge University Press za zgodę na przyjęcie projektu, zwłaszcza Michaelowi Watsonowi i Simonowi Whitmore’owi, a także anonimowym czytelnikom, którzy przeczytali rękopis przed wydrukowaniem. Jeden z nich był wyjątkowo hojny w swej krytyce, ratując mnie przed kilkoma kompromitującymi błędami.
Louis Haas, Thomas F. Madden, zmarły Donald E. Queller, Kristine T. Utterback i Roger L. Williams przez wiele lat byli dla mnie mentorami, przyjaciółmi i źródłem inspiracji. John A. Lynn i Kelly De Vries jako pierwsi zasugerowali, że historia militarna krucjaty przeciwko albigensom stanowi dobry materiał na książkę. Nigdy nie zapomniałem ich propozycji, dziękuję im także za wsparcie w trudnym momencie. Michael Frasetto zgodził się uprzejmie przeczytać cały rękopis, kiedy kończyłem pisać i służył mi zarówno zachętą, jak i krytyką w tym i wcześniejszych projektach. Diane Land z Berry College i Rosemary Williams z Cambridge University Press zapewniły bezcenne wsparcie redaktorskie. C. Derek Croxton poddał krytyce niektóre z początkowych rozdziałów. Heather Henderson i Alex Fordney sporządzili dla mnie wiele kopii i zamówili tuziny książek. Moi przyjaciele i koledzy z wydziału historii Berry College, Jonathan M. Atkins, Christy J. Snider oraz zmarła Amy J. Johnson, przez cały czas służyli mi wsparciem, przeczytali początkowe rozdziały i zmusili mnie, bym podzielił się moimi pomysłami z szerszą publicznością. Biegłość redaktorska Amy była szczególnie pomocna. Wciąż opłakuję jej stratę dla Berry i całego zawodu. Dziękuję również gronu spotykającemu się na lunch w First Floor Evans, zwłaszcza Peterowi Lawlerowi, Michaelowi Papazianowi oraz Kirsten Rafferty, za wiele lat towarzystwa, śmiechu i plotek. Joseph Gaygi, Louis A. Le Blanc, David J. Snyder, Daniel A. Swan i Sean M. Tyson zasługują na moją wdzięczność nie tylko za długotrwałą przyjaźń, ale również fakt, iż nigdy nie traktowali mnie zbyt poważnie.
Największe podziękowania składam mojej rodzinie za wsparcie i świecenie przykładem. Zadedykowałem tę książkę dwóm osobom, w tym miejscu dziękuję jednak trzem. Mój ojciec nauczył mnie, że ciężka praca uszlachetnia, bez względu na jej charakter. Mój syn pokazał mi, iż wartościowe jest dążenie do szczytnego celu nawet w obliczu niepowodzeń. Moja żona Alicja narysowała mapy do niniejszej książki, ale, co ważniejsze, dwadzieścia lat temu wykonała skok wiary, podążając za mną z małego miasteczka w stanie Wyoming do mojego miejsca odosobnienia. Dziękuję jej za ponad dwie dekady małżeństwa i miłości oraz pewność siebie, jaką mi dała.
Rome, Georgia
sierpień 2007 rokuROZDZIAŁ I WSTĘP
W 1209 roku na terenach stanowiących obecnie południową część Francji rozpoczęła się wojna przeciwko herezji. Szybko przekształciła się ona w walkę o kontrolę nad regionem, czego nigdy nie chciał inicjator konfliktu, papież Innocenty III. Kiedy wojna się zaczynała, tereny te nie były francuskie zarówno pod względem kultury, jak i języka. Długo po 1218 roku region ten stał się znany jako „Languedoc” („język oc”), bowiem mieszkańcy odpowiadali twierdząco „oc”, w przeciwieństwie do ludzi z północy, posługujących się „Languedoïl”. „Oïl” to starofrancuski odpowiednik „oui”. W ostatnich latach historycy, specjaliści zajmujący się literaturą, przedstawiciele nauk społecznych oraz sami mieszkańcy zaczęli nazywać owe tereny Oksytanią. Jest to kolejna zmyślona nazwa, jednakże łatwa do wymówienia dla osoby anglojęzycznej².
Herezja, której wyznawcy byli nazywani przez swych przeciwników „katarami” lub „albigensami”, przez ponad pół wieku istniała w Oksytanii razem z tradycyjnym chrześcijaństwem³. Wciąż debatuje się nad rzeczywistym charakterem i początkami kataryzmu. Katarzy twierdzili, iż istnieje dwóch bogów: światła i ciemności. Niebo, będące królestwem duchowym, a także dusza ludzka, należą do boga światła, podczas gdy wszystkie rzeczy fizyczne, w tym ciała, w których uwięzione są dusze, są własnością boga ciemności⁴. Katarzy wierzyli, iż dzięki przejściu rygorystycznej ceremonii oczyszczania, zwanej consolamentum, po śmierci ich dusze uciekną ze świata fizycznego i połączą się z Bogiem. Jeśli nie przystąpiono do tego rytuału, dusza reinkarnowała się w ciele innego człowieka, a nawet zwierzęcia, musząc znów przejść przez trudy kolejnego życia pośród zła świata fizycznego. Katarska hierarchia składała się z biskupów oraz świątobliwych, zwanych „doskonałymi” bądź „dobrymi”. Przeszli oni przez consolamentum i mogli udzielać je innym⁵. Doskonali tworzyli szkielet klasy „księży” Kościoła katarskiego. Nie mogli oni spożywać niczego powstałego na skutek stosunku płciowego, oprócz ryby, żeby nie jeść reinkarnowanej duszy. Oznaczało to, że z przyczyn praktycznych byli wegetarianami. Dochowywali również celibatu, nie chcieli bowiem tworzyć kolejnego fizycznego ciała, stanowiącego więzienie dla duszy. Doskonali prowadzili proste życie, utrzymując się głównie z jałmużny otrzymywanej od credentes, szeregowych wyznawców, którzy wierzyli w doktrynę kataryzmu, przechodzili jednakże consolamentum dopiero na łożu śmierci⁶. Ponieważ katarzy używali Nowego Testamentu jako źródła swej religii i żyli pośród chrześcijan, znalezienie różnicy między chrześcijaninem a chcącym pozostać w ukryciu katarem było ogromnym problemem.
Równie wielkie wyzwanie stanowiła reputacja doskonałych jako ludzi prostszych, skromniejszych, biedniejszych i bardziej troskliwych od przedstawicieli istniejącego już Kościoła. Herezja tak atrakcyjna, iż zdołała uwieść szlachetnie urodzonych, w związku z tym zapewniając ochronę wyznawcom, nie była na rękę Rzymowi. Od połowy XII wieku papieże wysyłali do Oksytanii duchownych, mających poprzez naukę wykorzenić kataryzm. Jednak nawet tak znaczna postać religijna, jak Bernard z Clairvaux, zdołała osiągnąć jedynie chwilowy sukces w zatrzymaniu rozprzestrzeniania się herezji, nie mówiąc o zniszczeniu jej⁷. Kanon 27 soboru laterańskiego III z 1179 roku grzmiał przeciw albigensom, wyklinając nie tylko ich, ale także tych, którzy ich wspierali, chronili, lub nawet handlowali z nimi⁸. W ciągu dwóch lat od tego oświadczenia papieski legat, stojący na czele niewielkich sił zbrojnych, krótko oblegał i zdobył miasteczko Lavaur, a następnie zmusił jego mieszkańców do powrotu do owczarni⁹. Ten niewielki i tymczasowy sukces religijny, odniesiony dzięki środkom wojskowym, pokazał że istnieje taka właśnie opcja. Nie nastąpiły jednak kolejne ekspedycje karne. Duchowni i papieże pomstowali na sytuację w Oksytanii, dopóki jednak nie posiadano dalszego pretekstu, nie popierano rozwiązania siłowego. Sytuacja pozostała więc bez zmian przez kilka następnych dekad.
Wraz ze wstąpieniem na tron Innocentego III sytuacja na południu zaczęła się zmieniać. Innocenty jest powszechnie uznawany za największego krzyżowca pośród papieży, sponsorował bowiem czwartą i piątą krucjatę, a także nadzorował zintensyfikowane działania krzyżowe od Półwyspu Iberyjskiego do Morza Bałtyckiego. Zdeterminowany odbić chrześcijańskie ziemie za morzem i utrzymać wiarę chrześcijańską pośród ludności Europy, papież zaciągnął tylu krzyżowców i powiększył skarb tak bardzo, jak tylko było to możliwe. Chciał osiągnąć cele uważane wówczas przez wielu za godne pochwały. W latach poprzedzających rok 1208 Innocenty korespondował z Bernardem, arcybiskupem Auch, dostojnikiem kościelnym z południa, oraz Rajmundem VI, hrabią Tuluzy, nakłaniając ich do działań przeciwko herezji i grożąc hrabiemu gdyby pozostał bezczynny¹⁰. W 1204 i 1205 roku papież namawiał króla Francji, Filipa Augusta, oraz jego syna, księcia Ludwika, do podjęcia akcji przeciw heretykom. Monarcha był jednak zbyt zajęty zdobywaniem i utrzymywaniem położonych na kontynencie ziem swego andegaweńskiego przeciwnika, by martwić się sytuacją na południu¹¹. W 1207 roku papież posunął się jeszcze dalej, oferując odpuszczenie grzechów tym, którzy podążą za Filipem na południe, by zniszczyć herezję. To samo obiecywano krzyżowcom udającym się do Lewantu. Król Francji wciąż nie wyrażał wszakże zainteresowania podjęciem wyprawy krzyżowej¹². W 1208 roku legat papieski na południu, Piotr z Castelnau, został zamordowany w tajemniczych okolicznościach po zakończonym kłótnią spotkaniu z Rajmundem VI. Innocenty III i inni oskarżyli hrabiego o popełnienie tej zbrodni¹³. Morderstwo legata, będącego nie tyle wysłannikiem papieża, co uosobieniem jego autorytetu, stanowiło cios sztyletem w samo serce Kościoła¹⁴. Wprawdzie katarzy nie byli odpowiedzialni za spiskowanie ani dokonanie zabójstwa, jednakże papież wykorzystał śmierć Piotra z Castelnau nie tylko do zemszczenia się na Rajmundzie VI, który został wyklęty i pozbawiony swych ziem, ale również do wezwania wierzących chrześcijan do fizycznego wykorzenienia herezji z terytoriów należących do hrabiego Tuluzy. W istocie Innocenty III zezwolił więc na użycie sił zbrojnych przeciwko chrześcijańskiemu krajowi z powodu nieporozumień na tle religijnym. Tym, którzy wezmą udział w wyprawie obiecał odpuszczenie grzechów, nagrodę znaną co najmniej od czasów pierwszej krucjaty¹⁵. Dzięki morderstwu i złożonej obietnicy, papież zyskał w końcu przychylnych mu ludzi, niecierpliwych by pomścić zło wyrządzone Kościołowi, pozbyć się religijnego raka i zdobyć darowanie grzechów. Zabójstwo i odpust nakłoniły gorliwych ludzi do podjęcia wyprawy krzyżowej i wyruszenia na południe przeciwko innym żarliwie wierzącym ludziom oraz rozpoczęcia straszliwego okresu wojny, masakry, represji i podboju. Główne przyczyny interwencji wojskowej, herezja i wsparcie jej, tudzież przyzwolenie na nią, ze strony szlachetnie urodzonych, istniały przez ponad pół wieku. Do rozpętania konfliktu potrzebne było jednak zabójstwo Piotra z Castelnau.
SYTUACJA POLITYCZNA NA TERENIE OKSYTANII W PRZEDEDNIU KRUCJATY
Jak zauważa Joseph Strayer i inni, „Oksytania” nie stanowiła na początku XIII wieku państwa, lecz luźno zdefiniowany region (patrz mapa 1, s. 17)¹⁶. W żadnym wypadku nie była francuska. Poza tym nikt żyjący w XIII wieku nie myślał o zamieszkiwanym królestwie bądź terytorium w ten sam sposób, w jaki ludzie XXI wieku myślą o swej narodowości. Większa część Oksytanii należała do regnum Francorum, królestwa Franków. Sytuacja taka trwała od VI wieku, kiedy władzę nad nią przejęła dynastia Merowingów¹⁷. W późniejszym średniowieczu oznaczało to, że król Francji, rezydujący w północnej części swego królestwa, mógł teoretycznie korzystać ze wsparcia, lojalności i oddania mieszkańców Oksytanii, od największych możnowładców, jak hrabia Tuluzy, do najbiedniejszego chłopa. Teoria ta w bardzo małym stopniu pokazuje jednak rzeczywistą sytuację. Król Francji nie był w stanie żądać lojalności od oksytańskiej szlachty bardziej skutecznie, niż hrabia Tuluzy od tych znajdujących się na niższych stopniach drabiny społecznej. Nikt nie kontrolował Oksytanii. Była ona raczej gmatwaniną ziem podległych różnym panom. Na jej terenie rodziny szlacheckie aranżowały małżeństwa, zawierając formalne i nieformalne sojusze zarówno między sobą, jak i z możnowładcami i królami z innych regionów. W związku z tym ustalenie, wobec kogo dany baron był ostatecznie lojalny, mogło i wciąż może być niemożliwe nawet dla najbardziej wnikliwego badacza (patrz mapa 2, s. 18).
Najznaczniejszymi możnowładcami w centralnej części Oksytanii byli hrabiowie Tuluzy. Regularnie zawierali oni małżeństwa z królewskimi dziećmi, zdarzało się także, iż ich dzieci okazywały się odpowiednimi partnerami dla królów¹⁸. Pozycja najznamienitszych arystokratów regionu niekoniecznie przynosiła hrabiom bogactwo, bezpieczeństwo czy możliwość sprawowania władzy. Nie rządzili oni Oksytanią, byli raczej pierwszymi pośród szlachetnie urodzonych równych. W kulturowych, językowych i regionalnych granicach Oksytanii mieściły się Gaskonia i Akwitania, stanowiące obecnie południowo-zachodnią i środkowo-zachodnią Francję, a także położona na wschodzie Prowansja. Jak wszystkie ziemie regnum Francorum, terytoria zachodnie podlegały ostatecznie królowi Francji. Spora część wschodniej Oksytanii znajdowała się jednak pod władaniem królów i cesarzy niemieckich. Na początku XIII wieku kontrolę nad obszarami leżącymi na zachód od posiadłości hrabiego Tuluzy sprawował de facto książę Akwitanii. Sytuację komplikował fakt, iż od 1152 roku książęta Akwitanii byli również królami Anglii. W związku z tym angielski monarcha, z uwagi na swe oksytańskie ziemie, składał hołd królowi Francji jako książę. W drugiej połowie XII wieku hrabiowie Tuluzy mieli na zachodnich granicach ciągłe problemy ze swymi andegaweńskimi sąsiadami. Każdy z nich próbował rozszerzać swe wpływy siłą, wykorzystując jako pretekst małżeństwa lub więzy krwi. Jak stwierdził Richard Benjamin, skutkiem była „wojna czterdziestoletnia” pomiędzy Andegawenami i Rajmundynami, trwająca niemal do końca wieku. Małżeństwo Rajmunda VI z Joanną, siostrą Ryszarda I, zawarte w 1196 roku, ogromnie pomogło w polepszeniu sytuacji¹⁹. W ramach ugody Ryszard przekazał Rajmundowi VI wchodzący w skład Akwitanii region Agenais jako posag swej siostry²⁰. Joanna zmarła zaledwie trzy lata później, w 1199 roku, jednak hrabia Tuluzy odnowił hołd z Agenais w imieniu swego niepełnoletniego wówczas syna. Od wybuchu wojny oksytańskiej do końca 1212 roku król Anglii Jan czynił niewiele, by bronić interesów swego siostrzeńca (i wasala) oraz własnych w Oksytanii. Kiedy wreszcie podjął taką próbę, osiągnął bardzo mało²¹. Jan podejmował próby odbicia położonych na północy ziem, jak chociażby Normandii, znajdującej się po 1204 roku we władaniu króla Francji, miał jednak ciągłe problemy z papiestwem. W 1214 roku jego sojusznicy ponieśli klęskę z rąk korony francuskiej, musiał też udaremnić inwazję księcia Ludwika na Anglię w 1216 roku. Dysponował więc niewielką ilością czasu i zasobów, które mógłby wykorzystać do interwencji na południu.
Po 1196 roku najpoważniejsze problemy trapiące Rajmunda VI były związane z jego bliskim sąsiadem, wicehrabią Béziers, Carcassonne i Albi. Ich wspólna rubież okazała się być największą wylęgarnią herezji katarskiej, co prawdopodobnie było znamienne dla problemów politycznych tego granicznego regionu²². W początkach średniowiecza tytuł wicehrabiego miał charakter biurokratyczny, oznaczał wysłannika hrabiego bądź człowieka zarządzającego częścią hrabstwa. W późniejszym okresie wicehrabiowie często działali niezależnie od jakiejkolwiek wyższej władzy. Tak też w dużej mierze było w Oksytanii²³. Dzięki ostrożnej strategii zawierania małżeństw, której początek miał miejsce pod koniec XI wieku, Trencavelowie, dynastia sprawująca urząd wicehrabiego Béziers, sami stali się wielkimi możnowładcami²⁴. Mimo zaciętej rywalizacji Trencavelów z Béziers i Rajmundynów z Tuluzy, dwa rody były ze sobą blisko związane. W 1209 roku hrabia Tuluzy był wujem wicehrabiego Béziers²⁵.
Ten, kto „posiadał” ziemie Trencavelów lub był w stanie nimi rozporządzać, stanowił podczas wojny oksytańskiej główny przedmiot gier politycznych. Z większości terenów położonych na wschodzie i południu wicehrabia Béziers składał hołd hrabiemu Barcelony. Ten w 1137 roku doprowadził do jeszcze większego skomplikowania sytuacji, dzięki małżeństwu został bowiem królem Aragonii²⁶. Monarcha ten sam był zresztą oksytańskim możnowładcą. Posiadał liczne ziemie na terenie Prowansji, w tym rejon wokół Montpellier²⁷. W 1204 roku król Aragonii Piotr II jeszcze bardziej utrudnił uporządkowanie spraw związanych z posiadaniem ziemi. Chcąc uzyskać protekcję papieża i być może wsparcie finansowe na potrzeby krucjaty przeciwko muzułmanom, stał się jego wasalem, przekazując mu swe królestwo. Posunięcie to sprawiło, iż po śmierci Piotra w 1213 roku jeszcze trudniejsze stało się ustalenie, kto powinien uzyskać władzę zwierzchnią nad ziemiami Trencavelów. Nie było bowiem jasne, czy cesja z 1204 roku obejmowała tereny położone poza królestwem Aragonii, na przykład w Oksytanii²⁸. Na początku XIII wieku rosło znaczenie króla Aragonii w regionie należącym teoretycznie do królestwa Francji. Było to częściowo spowodowane faktem, iż aragoński monarcha wykazywał się tam znacznie większą aktywnością, pochodził też z regionu bliższego Oksytanii pod względem kulturowym, niż jego francuski odpowiednik. W 1209 roku siostra Piotra II przedłużyła więzy z regionem, zawierając małżeństwo z Rajmundem VI. Miało to miejsce dziesięć lat po śmierci andegaweńskiej żony hrabiego²⁹. W ten sposób hrabia Tuluzy stał się byłym lub obecnym szwagrem dwóch różnych monarchów oraz wujem swego największego regionalnego rywala. Królów Aragonii często absorbowała rekonkwista na terenie Hiszpanii, nie inaczej było w początkowych etapach wojny oksytańskiej. Sytuacja taka trwała do 1212 roku, kiedy to Piotr II, wspólnie z królem Kastylii, odniósł rozstrzygające zwycięstwo nad Almohadami w bitwie pod Las Navas de Tolosa³⁰. Mimo tego, podczas pierwszego lata wojny w 1209 roku, Piotr II zwiększył swe zaangażowanie w Oksytanii w celu utrzymania i rozciągnięcia swych praw oraz wsparcia swych krewnych i wasali. W 1213 roku był już wolny od trosk związanych z muzułmanami na terenie Hiszpanii, w coraz większym stopniu niepokoił się natomiast dominacją Szymona z Montfort w Oksytanii. Piotr II zaangażował się więc na południu dyplomatycznie, a ostatecznie przeprowadził interwencję zbrojną. Kosztowała go ona życie i w dużej mierze położyła kres nadziejom Aragończyków na ekspansję w Oksytanii.
Na wschód od Rodanu, w Burgundii i Prowansji, Oksytania stanowiła gmatwaninę tytułów, powiązań i rodowych posiadłości. Do 1216 roku region ten nie odgrywał większej roli w wojnie. Jego większa część należała teoretycznie do cesarzy niemieckich, których prawa do tych ziem datowały się od XI wieku. W istocie ich władza była tam niewielka. Realne zwierzchnictwo cesarzy niemal urzeczywistniło się w 1156 roku, kiedy Fryderyk Barbarossa poślubił dziedziczkę Burgundii. Dzięki temu stał się nie tylko suzerenem feudalnym, ale właściwym posiadaczem tamtejszych ziem³¹. Interesy Fryderyka koncentrowały się wszakże w innym miejscu, w związku z czym przez cały XII wiek władza monarchów niemieckich pozostawała nieznaczna. Podczas wojny oksytańskiej kontrola sprawowana przez cesarzy była jedynie iluzoryczna. Dwa rody rywalizujące o tron, Hohenstaufowie i Welfowie, toczyły walkę o zwierzchnictwo nad cesarstwem i w dużej mierze nie zajmowały się wydarzeniami w Oksytanii³². Wysunięta najdalej na południe część wschodniej Oksytanii, położona za rzeką Durance, stanowiła od początków XII wieku przedmiot sporu pomiędzy hrabiami Tuluzy i Barcelony (później królami Aragonii)³³. W 1125 roku rywalizujące rody podzieliły region między siebie. Hrabiowie Tuluzy zajęli niektóre miasta nad Rodanem i terytoria na północ od Durance, przyjmując tytuł „markizów Prowansji”. Ziemie na południe od Durance były natomiast kontrolowane przelotnie przez krewnych hrabiów-królów z Barcelony, tudzież przez nich samych³⁴. Sporadycznie rody toczyły walkę o dominację we wschodniej Oksytanii, jednak wiele bogatych miast w regionie, zwłaszcza tych położonych nad Rodanem, prosperowało w dużej mierze niezależnie od jakiejkolwiek zewnętrznej władzy.
Komu więc możni oksytańscy byli koniec końców wierni? W rzeczywistości nikomu. Posłuszeństwo i lojalność zależały od przymierzy małżeńskich, osobistych ugód i niejasnych praw do posiadania ziemi. Te ostatnie były szczególnie płynne. Stare powiedzenie „posiadanie stanowi dziewięć dziesiątych prawa” pozostawało prawdziwe. W tym czasie ani w Oksytanii, ani nigdzie indziej w Europie Zachodniej nie istniały precyzyjnie określone granice. W istocie monarchowie i możni kontrolowali strefy wpływów z niejasnymi rubieżami, zmieniającymi się gwałtownie w wyniku małżeństwa, śmierci lub wojny. Dziedziczenie pozostawało najważniejszym kryterium w określaniu, kto powinien kontrolować dany teren, jednakże fizyczne posiadanie było równie lub nawet bardziej istotne. Jeśli możnowładca nie był w stanie narzucić swego zwierzchnictwa drogą wojskową, jego prawo własności z urodzenia bądź małżeństwa znaczyło niewiele. Kiedy natomiast arystokrata zajmował dany obszar w wyniku działań wojennych, miał prawo do zatrzymania go. To właśnie płynność kontroli politycznej w tej epoce stanowiła czynnik, który przez niemal dziewięć lat wykorzystywał Szymon z Montfort. Jego roszczenia do położonych na południu ziem, zyskane dzięki podbojowi, przeważały nad prawowitym dziedziczeniem, małżeństwem, osobistymi więzami i prawem zwyczajowym.
W dużej mierze ta dotycząca własności zasada pozostawała prawdziwa także na niższych szczeblach drabiny społecznej. Przedstawiciele znacznie biedniejszej szlachty zasadniczo rządzili swymi ziemiami jak gdyby byli ich jedynymi właścicielami, choć teoretycznie powinni składać z nich hołd komuś innemu. Jeśli suweren nie egzekwował aktywnie swych praw, nie kontrolował tych, którzy zarządzali posiadłościami w jego imieniu. Na przykład panowie Cabaret, mający zamki położone wysoko w Górach Czarnych, byli rzekomo wasalami wicehrabiów Béziers. W praktyce słuchali ich jedynie, kiedy mieli na to ochotę. Nie istniały sposoby na zmuszenie ich do zrobienia czegoś wbrew ich własnej woli, nie licząc wysłania ekspedycji wojskowej, która usunęłaby ich z górskich kryjówek³⁵. To natomiast wymagało większego wysiłku niż wicehrabiowie Béziers byli skłonni się podjąć. Panowie Cabaret żyli więc w górach niczym królowie aż do początku wojny oksytańskiej, kiedy dynamika polityczna regionu zaczęła ulegać zmianom. Przymierza i kontrprzymierza, spory i lokalne wojny były wszechobecne w Europie Zachodniej. Żaden możny nie kwestionował sprawiedliwości tego systemu. Dopiero pojawienie się działania z zewnątrz, w tym wypadku krucjaty, zakłóciło bieg wydarzeń politycznych i militarnych w Oksytanii, rozpoczynając transformację tych obszarów w region zarządzany częściowo spoza jego granic.