- W empik go
Kryształowe Królestwo - ebook
Kryształowe Królestwo - ebook
Podobno rodzina Stevensów zawsze miała jakieś związki z magią, ale dziś już nikt w to nie wierzy. Nick i Sophie wiodą życie przeciętnych nastolatków. Gdy jednak rodzice wysyłają ich na wakacje do rodzinnej miejscowości taty, przeżywają największą przygodę w życiu.
Ukryty gabinet okazuje się portalem do Kryształowego Królestwa, które jest w niebezpieczeństwie. Potężny czarnoksiężnik wydostał się z więzienia i próbuje zatrzeć granice między dwiema krainami, a realizacja tej wizji oznaczałaby koniec Ziemi, jaką znamy.
Nick i Sophie oraz ich kuzyni Charlie i Zack będą musieli stawić czoła niebezpieczeństwu i podjąć próbę uratowania obu światów. Czy dzieciom uda się pokonać zło i przywrócić równowagę w Kryształowym Królestwie?
Ludzie, smoki, wróżki, trolle, ogry i wszystkie zwierzęta – w tym humbak Gallagher, król morskiego świata, utrzymujący równowagę między wodą a lądem w świecie ludzi – są w niebezpieczeństwie. Nie powinienem tego pisać, zwłaszcza ze względu na Wasz wiek, ale nie mam wyboru. Jesteście naszą ostatnią nadzieją. Setki lat temu to Wasi przodkowie w znacznej mierze przyczynili się do rozdzielenia naszych światów i liczę na to, że z Waszą pomocą także tym razem uda się przywrócić równowagę i bezpieczeństwo.
Czy się tego podejmiecie? Ostateczna decyzja należy do Was. Jeśli jednak nic nie zrobicie, nie tylko nasz świat będzie zagrożony.
Fragment tekstu
Dołącz do młodych bohaterów, którzy wyruszają w niezapomnianą podróż przez magiczną krainę. „Kryształowe Królestwo” to ekscytująca, pełna zwrotów akcji opowieść, która przeniesie cię w niezwykły świat tajemnic i przygód! Polecam wszystkim fanom „Baśnioboru”!
Brandon Mull, autor m.in. „Baśnioboru” i „Smoczej Straży”
FILIP ILUKOWICZ (OCZYTANIEC) ma 20 lat i na co dzień zajmuje się działaniem w social mediach, gdzie szerzy swoją pasję do czytania (głównie fantastyki i romansów). Często można go spotkać na różnych wydarzeniach książkowych. W 2021 roku zajął trzecie miejsce w plebiscycie Opowiem ci w kategorii "Insta debiuty", w 2022 został wyróżniony w zestawieniu przygotowanym przez granice.pl w kategorii "Promotorzy czytelnictwa", a w 2024 roku był w finale Vivelo Top Creators w kategorii "Bookmedia". "Kryształowe królestwo" jest jego debiutem.
Kategoria: | Dla dzieci |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8387-285-8 |
Rozmiar pliku: | 5,2 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Mężczyzna zamoczył pióro w kałamarzu i zastygł w bezruchu. Nie wiedział, od czego zacząć. „Istnienie nas wszystkich zależy od was”? „Musicie wypełnić przeznaczenie, bo oba światy przestaną istnieć”? Czuł, że żadne z tych słów nie są odpowiednie. W końcu jak komuś powiedzieć, że musi uratować… wszystko, co żyje? Zwłaszcza gdy ten ktoś jest dzieckiem?
Zerknął na zegar, który dźwięcznie wystukiwał mijające minuty. Czas uciekał.
Nie miał wyboru. Westchnął przeciągle i zaczął pisać, tak jak dyktowało mu serce. Rozum na nic by się tutaj nie zdał – ostateczna decyzja i tak nie należała do niego. Musiał wierzyć, że zdoła przekonać ich do odpowiedniej decyzji.
Gdy cały ludzki świat śpi, Kryształowe Królestwo tętni życiem. Pojęcie czasu jest tam dość względne – niektórzy muszą prowadzić stały tryb życia ze względu na potrzebę snu, jednak nie jest to aż tak powszechne. Wiele Kryształowych Istot nie potrzebuje czasu na regenerację; wystarczy im energia dostarczana przez Kryształ Wieczności.
Pisanie zajęło mu dobrą godzinę. Za każdym razem, gdy myślał, że tekst jest gotowy, musiał coś wykreślić. W końcu jak w jednym liście wyjaśnić historię całego magicznego świata, który był sensem jego istnienia?
Setki lat temu to Wasi przodkowie w znacznej mierze przyczynili się do rozdzielenia naszych światów i liczę na to, że z Waszą pomocą także tym razem uda się przywrócić równowagę i bezpieczeństwo.
Czy się tego podejmiecie? Ostateczna decyzja należy do Was. Jeśli jednak nic nie zrobicie, nie tylko nasz świat znajdzie się w ogromnym niebezpieczeństwie.
Ostatni raz przeczytał tekst, po czym złożył kartkę na pół. Umieścił ją w najpiękniejszej kopercie, jaką miał, i zapieczętował woskiem. Wykorzystał pieczęć, która czekała od lat na ważną chwilę. Nie sądził jednak, że to będzie takie wydarzenie.
Podszedł do kominka, w którym tlił się delikatny płomień. Przez moment patrzył przed siebie w zamyśleniu, a potem dmuchnął w ogień, a ten natychmiast buchnął z ogromną mocą, rozświetlając całe pomieszczenie.
Wiedział, że od tego momentu zależy naprawdę wiele. Także jego życie.
Wyciągnął rękę z listem i wrzucił go do ognia. Nie po to jednak, by go spalić.
Wrócił do biurka i zaczął rozmyślać. Wiedział, że sam nie zdoła powstrzymać Ozzara. Przeznaczenie jest inne. Wybrało Stevensów…ROZDZIAŁ 1. NIESPODZIEWANA ZMIANA PLANÓW
Czwartkowy poranek zaczął się dla Nicka tak samo jak każdy inny dzień – w najgorszy możliwy sposób.
– Nick, do szkoły! – krzyknęła mama najgłośniej, jak umiała.
A potrafiła być naprawdę głośna.
– Chwila, już się ubieram – odburknął niechętnie.
Zupełnie nie chciało mu się wstawać.
Nick nienawidził, gdy się go budziło. Jeśli miałby porównać z czymś uczucie, które mu wtedy towarzyszyło, byłoby to wrzucenie do lodowatej wody.
Kiedy tylko zwlekł się z łóżka, dalej przecierając zaspane oczy, pobiegł do łazienki, by wziąć szybki prysznic. Myślał, że jak zwykle zastanie tam Sophie, ale – dzięki niebiosom – tym razem jego starsza siostra nie okupowała tego pomieszczenia. Sprawnie się ogarnął, nasunął na stopy ulubione jordany i zbiegł na dół.
– Co na śniadanie? – zapytał.
Kilka sekund później mama postawiła przed nim talerz z zimnymi tostami. Chwila…
– Jest już dziesięć po siódmej, jeśli nie wyjdziesz w ciągu paru minut, masz przechlapane. Drugi raz w tym tygodniu nie zadzwonię do pani Jenkins i nie będę wymyślała kolejnych wymówek. Chcesz być traktowany jak dorosły, to zacznij od brania odpowiedzialności za swoje czyny. – Mama wyraźnie nie była w humorze.
„A zadałem tylko krótkie pytanie”, pomyślał Nick.
– Tak się składa, że w poniedziałek naprawdę byłem chory – mruknął pod nosem, niby do siebie, ale mama to usłyszała.
Posłała mu groźne spojrzenie, od którego aż stracił apetyt.
Hmm… Mama bywała… niebezpieczna. Trudno w to uwierzyć, ale naprawdę potrafiła dać się we znaki. Ostatnim razem, gdy dostał od niej szlaban (który według niego był zupełnie nieuzasadniony – po prostu świętował z kumplami Halloween, więc to nic dziwnego, że obrzucili dom sąsiadów papierem toaletowym i starymi jajkami), nie dość, że musiał siedzieć miesiąc w domu, to jeszcze kazała mu przeprosić tych staruszków!
„Nie wspomnę już o kupieniu kwiatów i czekoladek za pieniądze potrącone z kieszonkowego”, przypomniał sobie.
Dla dziesięciolatka był to cios poniżej pasa. Wtedy postanowił, że nigdy więcej już nie podpadnie mamie. Ale zarówno on, jak i ona zdawali sobie sprawę, że nie wytrwa długo w tym postanowieniu. Taki już był.
– Nie będę z tobą prowadzić debaty! Zbieraj się, a jak dotrzesz do szkoły, wyślij mi SMS. Jeśli nauczycielka wpisze ci nieobecność, osobiście się z tobą policzę. – Pogroziła mu palcem.
Uśmiechnął się lekko pod nosem na te słowa. Ostatecznie stwierdził jednak, że lepiej odpuścić, i zrobił tak, jak powiedziała.
***
– Kogo my tu mamy? Usiądź od razu w pierwszym rzędzie z całą świętą trójcą, Nick. Jeśli jeszcze raz się spóźnisz, odbijesz się od drzwi sali i polecisz w stronę gabinetu dyrektora. Zrozumiano?
Chyba każdy marzy o takim przywitaniu w szkole. Zwłaszcza gdy biegł do niej przez większość drogi, jest przepocony… (a jeszcze nawet nie wybiła ósma) i zdyszany.
– Tak, pani profesor – odpowiedział bez zbędnych dyskusji i skierował się na miejsce, które mu wskazała.
Mówiąc o świętej trójcy, Żyrafa – bo tak uczniowie mówili na anglistkę, która była naprawdę wysoka – miała na myśli Nicka, Matteo i Jacka. Matteo był najlepszym przyjacielem Nicka, podobnie jak on roztrzepanym i z głową pełną pomysłów. Zwykle nie najlepszych… Jack z kolei był nieśmiały i dość cichy, więc czasami można było wręcz zapomnieć o jego obecności. Chłopcy kolegowali się niemal od zawsze.
Kiedyś Jack znalazł się w poważnych tarapatach – podpadł grupce starszych chłopaków, którzy czuli potrzebę wyżycia się na kimś słabszym. Kto wie, co by się stało, gdyby Nick nie wkroczył do akcji. Co prawda sam nie budził strachu – był wtedy jeszcze niższy niż teraz – ale samo to, że stanął w obronie kolegi, wystarczyło. Starszaki się zmieszały i odeszły. Od tamtego momentu Nick z Jackiem trzymali się razem, chociaż nie była to najprostsza relacja. Z Jackiem czasami naprawdę trudno było się dogadać. Dodatkowo na każdej przerwie znikał jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, co nie sprzyjało zacieśnieniu więzi.
„Przysięgam, oddałbym ostatnią babeczkę Reese’s, żeby się dowiedzieć, co on wtedy robi”, pomyślał Nick.
Nick też czasami miał ochotę odciąć się od wszystkich, ale w ich szkole było to właściwie niemożliwe. Wszędzie panował tłok i gwar. Nie chodziło o to, że nie lubił towarzystwa rówieśników. Ogólnie mówiąc, nie miał na co narzekać. Był raczej lubiany, otwarty i miał sporo kolegów, więc zazwyczaj podczas przerw się nie nudził. Jeśli nie rzucał piłki do kosza, to zapewne wymieniał się durnymi żartami z Matteo, Chase’em albo Christianem. Ewentualnie przepisywał od dziewczyn zadania domowe, ale na to zazwyczaj szkoda mu było czasu. „Trzeba nim produktywnie zarządzać, co nie?”
Do końca lekcji chłopiec nie mógł się na niczym skupić. Poprzedniego wieczoru, gdy siedział z Sophie oraz mamą na sofie i oglądali po raz tysięczny Epokę lodowcową 3, tata oznajmił, że jutro (czyli już dzisiaj) będzie miał dla nich ważną informację. Nick zapytał siostrę, o co chodzi, ale nie miała pojęcia. Na początku podejrzewał, że tylko udaje, ale Sophie nie potrafi kłamać. Albo może on jest tak dobry w rozpoznawaniu, kiedy siostra próbuje go zwodzić. Jedno z dwóch.
Za każdym razem, gdy próbowała coś zataić, marszczyła nos i uciekała wzrokiem. W skrócie: nie potrafiła kłamać prosto w oczy. Nick zauważył te zachowania już parę lat temu i teraz za każdym razem, gdy miał do niej ważne pytanie, zwracał na nie uwagę. Może i nie uchodził za najbardziej rozważnego, ale na pewno był sprytny.
– Wiesz co? Myślę nad zgłoszeniem się na kapitana drużyny w przyszłym sezonie – zwrócił się teraz do Matteo. – Właściwie to ostatni dzwonek… Później będziemy w innej szkole, pewnie będzie trudno się przebić – wyjaśnił.
Razem z Matteo od piątego roku życia grali w koszykówkę. Kiedyś każde lato spędzali razem. Co więcej, tata Matteo często się nimi zajmował – pracował zdalnie, dzięki czemu miał sporo czasu. To właśnie on nauczył ich pierwszych ruchów na boisku. Na początku nie szło im najlepiej, ale z czasem na poważnie się w to wkręcili. Trzy lata temu trener James założył w ich szkole drużynę, więc Nick bez zastanawiania się zapisał do niej zarówno siebie, jak i przyjaciela.
– W sumie to niegłupie. Możemy się wykazać i zyskać większe szanse na karierę w middle school – odpowiedział Matteo. – Jak dobrze pójdzie, nie powinieneś mieć większego problemu z pokonaniem Zacka. Jesteście na podobnym poziomie, a może nawet rzucasz trochę lepiej od niego.
– Nie wiem, muszę się nad tym zastanowić. Ale jeśli nie teraz, to kiedy? Szkoda zmarnować taką… – Chłopiec urwał, bo nagle ktoś wrzasnął mu prosto do ucha:
– NICK, MATTEO! Zostajecie po lekcjach. Nie będę tolerowała takiego zachowania. To, że jesteście na angielskim, nie oznacza, że możecie do siebie paplać, kiedy tylko chcecie. – Oczywiście była to Żyrafa. – Do czego to doszło, za moich czasów uczniowie by się nie odważyli… – burczała jeszcze pod nosem, ale przestali słuchać.
Wymienili rozbawione spojrzenia i w końcu zaczęli notować.
***
Kilka godzin później Nick wchodził już do domu. Zabawne jest to, że nauczyciele uważali półgodzinną kozę za karę. Dla niego była to czysta przyjemność. No dobra, gorzej było, gdy musiał siedzieć sam, ale zazwyczaj był z nim jakiś kolega. Sophie mówiła, że w middle school wygląda to całkiem inaczej i nie można ze sobą rozmawiać, a do tego trzeba wykonywać jakieś prace lub odrabiać zadania domowe, ale nie zaprzątał sobie głowy przyszłością.
Dzisiaj cieszył się tym, że zyskał dodatkowy czas na omówienie taktyki na zbliżający się mecz. New York Skyriders, ich szkolna drużyna, podejmowała Chicago Lions. Nick i jego koledzy nie powinni mieć z nimi większego problemu, ale wiecie – przezorny zawsze ubezpieczony. Przynajmniej w sporcie chłopak starał się wcielać tę zasadę w życie.
– O, Nick, w końcu wróciłeś. Już myśleliśmy, że cię porwali. – W progu domu przywitał go tata.
– Przestań! Nie można żartować z takich rzeczy – zbeształa go mama. – Ostatnio czytałam, że kilkanaście przecznic od nas zaginęła dziewczynka… Nie pamiętam dokładnie, chyba ośmiolatka? Nie wyobrażam sobie, co muszą teraz czuć jej rodzice – powiedziała, przecierając kuchenny blat.
To oznaczało jedno: obiad był już gotowy.
– Tak, nie można z tego żartować, tato… – Chłopiec mrugnął do ojca i obaj cicho zachichotali.
Nick najbardziej lubił w ojcu poczucie humoru podobne do jego.
– Siadajcie do stołu, mam już gotowe lasagne – rzuciła mama.
Sophie oczywiście już siedziała na swoim miejscu, jak zwykle z nosem w tablecie. Nick spróbował zajrzeć jej przez ramię, ale zwinnie się przesunęła i zasłoniła ekran ciałem. A przynajmniej tak myślała.
– Możesz być starsza, ale to ja jestem wyższy! – Wyrwał jej urządzenie.
– Oddawaj to! – wrzasnęła, a on wybuchł śmiechem.
Gdy wypowiadała ostatnie słowo, był już na schodach.
– Siadajcie do stołu, nie mam dzisiaj energii na wasze kłótnie. – Mama wychyliła się zza framugi drzwi prowadzących do jadalni.
Nie chcąc podpaść, Nick zszedł na dół i oddał siostrze tablet, chociaż wcześniej trochę się jeszcze z nią podroczył. Sophie często zachowywała się tak, jakby była od niego lepsza, ale gdy ostatecznie doszło do jakiegoś starcia między nimi, to on zawsze wygrywał. Chyba z niczego (no dobra, może poza wygranymi meczami) nie był tak dumny. Dzięki regularnym treningom był naprawdę zwinny, więc siostra zwykle nie miała z nim szans.
– Jesteś okropny – syknęła w jego stronę.
– Ty bardziej. – Puścił jej oczko.
Obiad upływał w dość niezręcznej atmosferze. Zazwyczaj wszyscy przy stole opowiadali sobie, jak minął im dzień, rozmawiali o tym, co się wydarzyło, ale nie tym razem. Nick dowiedział się tylko, że Sophie dostała kolejne A+. Nic, co wniosłoby do jego życia coś wartościowego. Rodzice z kolei wydawali się czymś zmartwieni, ale nie chcieli powiedzieć, o co chodzi. Dopiero gdy wynieśli do kuchni naczynia i wrócili na swoje miejsca, tata się odezwał:
– Jak pewnie wiecie, razem z mamą od dłuższego czasu planowaliśmy remont domu.
– Czy w końcu będę miała garderobę? – zapytała Sophie.
– Czy w końcu przejmę jej pokój? – dodał Nick.
Kłótnie o sypialnię prowadził już od dawna i nie zamierzał odpuścić tego tematu. Według niego to niesprawiedliwe, że Sophie dostała większy pokój tylko dlatego, że jest dwa lata starsza. Uznał, że teraz powinni się zamienić, niestety rodzice zdawali się głusi na jego słowa.
– Nie i nie. Nick, ile razy mamy ci powtarzać, że nie dostaniesz pokoju siostry? To robi się nudne. – Ojciec przewrócił oczami. – Chcieliśmy wam powiedzieć, że remont zacznie się w te wakacje, dokładnie za dwa tygodnie.
Chłopiec się zdziwił, a po reakcji Sophie domyślił się, że ona też. Oboje myśleli, że wspomniany remont to sprawa w stylu „za kilka miesięcy”. W końcu co roku na początku wakacji gdzieś wyjeżdżali i tym razem miało być tak samo.
– Wiemy, że to niespodziewane – dodała mama. – Zdecydowaliśmy jednak, że to najlepszy czas. Przed nami dużo pracy, a wy nie możecie opuścić tylu dni w szkole. – Zlustrowała dzieci wzrokiem.
Nick od razu zrozumiał, że jest ciekawa ich reakcji.
– Chwila, ale dlaczego mielibyśmy opuszczać szkołę? Przecież się nie przeprowadzamy – zapytała jego siostra, a on przytaknął.
„O co tu chodzi?”, zastanawiał się.
– Nie przeprowadzamy się, ale będziemy musieli zaprosić do domu kilkuosobową ekipę remontową. Razem z tatą doszliśmy do wniosku, że najlepszym rozwiązaniem będzie wysłanie was na ten czas do kuzynów w Sunny Flow – wyrzuciła z siebie kobieta.
Wyglądała na spiętą.
Nick posłał jej zdumione spojrzenie, a potem spojrzał na Sophie. Odwzajemniła ten gest i też wydawała się zagubiona, co odrobinę go pocieszyło, ale niewystarczająco mocno.
– Nigdzie nie jadę – oznajmił. – Nie widzieliśmy się od dłuższego czasu, a ostatnie spotkanie trwało tylko kilka godzin. Przecież oni są dla nas niemal obcy!
Po wypowiedzeniu tych słów rzucił siostrze błagalne spojrzenie. To oczywiste, że tym razem liczył na jej wsparcie.
– Nie wierzę, że to mówię, ale zgadzam się z Nickiem. Zresztą jestem już zapisana na wakacyjny kurs hiszpańskiego w ramach programu Młodzi Poligloci. Nie dam rady uczestniczyć w nim z Wisconsin… – zaczęła dziewczynka.
– Sprawa nie podlega dyskusji – wtrącił się tata stanowczym głosem. – Macie jeszcze dwa tygodnie do wyjazdu, więc na spokojnie pozałatwiacie swoje sprawy. Hej, przecież to nie koniec świata! – Próbował brzmieć radośnie. – Wychowywałem się w Sunny Flow i mam stamtąd same dobre wspomnienia. W okolicy posiadłości są las i strumyk, spędzicie więcej czasu na świeżym powietrzu. – Delikatnie się uśmiechnął.
Niestety, dzieci nie podzielały jego entuzjazmu. Próbowały jeszcze oponować, ale zdało się to na nic. „Jak rodzice się na coś uprą, to nie ma szans ich przegadać”, pomyślał Nick. Wstał i wyszedł z jadalni. Po chwili to samo zrobiła Sophie. Rodzeństwo już do końca dnia nie opuszczało swoich pokojów, obrażone.
Jedno było pewne: najbliższe lato zapowiadało się okropnie.