- W empik go
Kryzysy Punkty zwrotne dla krajów w okresie przemian - ebook
Kryzysy Punkty zwrotne dla krajów w okresie przemian - ebook
Fascynująca książka ukazująca czynniki wpływające na to, jak całe kraje i pojedynczy ludzie mogą reagować na wielkie wyzwania i jak podnoszą się z kryzysów
Jared Diamond porównuje, jak sześć wybranych przez niego krajów przetrwało rozmaite turbulencje w czasach nowożytnych – poczynając od otwarcia się Japonii na świat wymuszonego przez przebycie amerykańskiej floty komandora Perry’ego i napaści Związku Radzieckiego na Finlandię, przez krwawe zamachy stanu w Chile i Indonezji, po przeobrażenia w Niemczech i Australii po drugiej wojnie światowej.
Kraje te uporały się z nękającymi je problemami – w niejednakowym stopniu - dzięki takim mechanizmom, jak uznanie własnej odpowiedzialności, boleśnie uczciwa samoocena czy uczenie się na wzorach zapożyczonych od innych krajów. Patrząc w przyszłość, Diamond sprawdza, czy Stany Zjednoczone, Japonia i cały świat skutecznie radzą sobie z poważnymi kryzysami, przed którymi stoją obecnie.
Czy potrafimy wyciągać wnioski z przeszłości? Czy zrealizuje się dziś scenariusz optymistyczny, w którym ludzie uświadomią sobie, że tylko wspólnie można pokonać globalne zagrożenie jakim są COVID czy zmiany klimatyczne?
„Wciągająca i pouczająca tour de force o tym, jak kraje walczą z kryzysami – książka, która może pomóc całej ludzkości w uporaniu się z naszym obecnym globalnym kryzysem”.
Yuval Noah Harari, autor Sapiens i 21 lekcji na XXI wiek
Kategoria: | Socjologia |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8202-261-2 |
Rozmiar pliku: | 13 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Dwie historie – Co to jest kryzys – Kryzysy osobiste i narodowe – O czym jest, a o czym nie jest ta książka – Układ treści
Parę razy w życiu większość z nas przechodzi osobiste zawirowania bądź kryzys, który udaje nam się bądź nie udaje rozwiązać w drodze osobistych zmian. Z kolei narody przechodzą kryzysy narodowe, które również udaje się bądź nie udaje zwalczyć i rozwiązać w drodze zmian na poziomie całego kraju. Dysponujemy licznymi badaniami i doniesieniami terapeutów na temat rozwiązywania kryzysów osobistych. Czy płynące z tej literatury wnioski mogą nam pomóc w zrozumieniu kwestii rozwiązywania kryzysów narodowych?
Aby zilustrować kryzysy osobiste i narodowe, zacznę tę książkę od dwóch historii z własnego życia. Według naukowców pierwsze konkretne wspomnienia dziecka pochodzą z wieku około czterech lat, aczkolwiek dzieci zachowują również niewyraźne wspomnienia wcześniejszych wydarzeń. Uogólnienie to stosuje się również do mnie, ponieważ najwcześniejsze wspomnienie, które potrafię umiejscowić czasowo, dotyczy pożaru klubu Cocoanut Grove w Bostonie, który wydarzył się tuż po moich piątych urodzinach. Chociaż (na szczęście) byłem wtedy gdzie indziej, przeżyłem ten pożar pośrednio poprzez przerażające relacje mojego ojca, który był lekarzem.
28 listopada 1942 roku w zatłoczonym bostońskim klubie nocnym Cocoanut Grove (nietypową pisownię nazwy wybrał właściciel) wybuchł pożar, który szybko się rozprzestrzeniał, a jedyne wyjście szybko się zablokowało. 492 osoby poniosły śmierć, a setki innych trafiły do szpitali na skutek urazów, zatrucia dymem, podeptania lub oparzeń (fot. 1). Bostońska służba zdrowia nie nadążała z niesieniem pomocy, ponieważ lekarze musieli się zajmować nie tylko rannymi i umierającymi ofiarami samego pożaru, ale również jego ofiarami psychologicznymi: żonami, mężami, rodzicami i rodzeństwem osób, które poniosły tak straszną śmierć, a także ocalonymi, których dręczyło poczucie winy, ponieważ oni przeżyli, a setki innych nie. Do godziny dziesiątej piętnaście wieczorem ich życie było normalne i w ten weekend skupiało się na obchodach Święta Dziękczynienia, meczu futbolowym i przyjazdach żołnierzy na przepustkę. O jedenastej większość ofiar już nie żyła, a życie ich rodzin oraz klientów klubu nocnego, którzy przeżyli, wpadło w kryzys, zboczyło z przewidywanej trajektorii. Czuli wstyd, że żyją, podczas gdy bliska im osoba poniosła śmierć. Rodziny straciły coś, na czym opierała się ich tożsamość. Nie tylko u ocalonych z pożaru, ale również u tych bostończyków, który przebywali wówczas gdzie indziej (łącznie z pięcioletnim dzieckiem, którym byłem wtedy ja), pożar wstrząsnął wiarą w świat sprawiedliwości. Ukarani nie byli chuliganami ani złoczyńcami, lecz zwykłymi ludźmi, którzy zginęli nie ze swojej winy.
U niektórych ocalonych i członków rodziny ofiar trauma pozostała do końca życia. Kilkoro popełniło samobójstwo. Jednak po dojmująco bolesnych kilku tygodniach, podczas których nie mogli się pogodzić ze swoją stratą, większość z nich rozpoczęła powolny proces żałoby, przewartościowań, odbudowy swojego życia i odkrywania, że nie cały ich świat runął w gruzy. Wielu z tych, którzy stracili żonę lub męża, zawarło ponowne związki małżeńskie. Ale nawet ci, którzy poradzili sobie stosunkowo najlepiej, przez wiele dziesięcioleci byli mozaiką dwóch osobowości: sprzed pożaru i po pożarze. W całej tej książce często będziemy mieli okazję posłużyć się metaforą „mozaiki” w stosunku do osób i narodów, w których nieprzystawalne elementy są skazane na trudną koegzystencję.
Cocoanut Grove dostarcza skrajnego przykładu kryzysu osobistego, który był jednak skrajny tylko w tym sensie, że tragedia dotknęła dużą liczbę ofiar jednocześnie – tak dużą, że pożar wywołał również kryzys wymagający znalezienia nowych rozwiązań w dziedzinie psychoterapii, jak zobaczymy w rozdziale 1. Wielu z nas doświadcza w życiu tragedii, bezpośrednio lub pośrednio, za sprawą członka rodziny lub znajomego. Tragedie, w których pojawia się tylko jedna ofiara, są dla niej i jej otoczenia równie bolesne jak Cocoanut Grove dla rodzin i znajomych 492 ofiar.
Dla porównania podam teraz przykład kryzysu narodowego. Na przełomie lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych mieszkałem w Wielkiej Brytanii, która przeżywała wtedy kryzys narodowy, chociaż ani moi brytyjscy znajomi, ani ja nie do końca to dostrzegaliśmy. Wielka Brytania przewodziła światu w dziedzinie nauki, mogła się poszczycić wybitnymi osiągnięciami kulturalnymi, była dumna ze swojej wyjątkowości i nadal pławiła się we wspomnieniach o największej flocie i największym bogactwie na świecie oraz o powierzchniowo największym imperium w dziejach. Niestety, w latach pięćdziesiątych Wielka Brytania słabo rozwijała się gospodarczo, po trochu utraciła swoje imperium i wpływ, była wewnętrznie skonfliktowana w kwestii swojej roli w Europie i zmagała się z utrwalonymi podziałami klasowymi, a także powojennymi falami imigrantów. Te negatywne zjawiska osiągnęły swoje apogeum w latach 1956–1961, kiedy to Wielka Brytania zezłomowała ostatnie okręty wojenne, przeżyła pierwsze zamieszki na tle rasowym, zaczęła przyznawać niepodległość swoim afrykańskim koloniom, a kryzys sueski obnażył jej upokarzającą utratę zdolności do niezależnego działania jako światowe mocarstwo. Moi brytyjscy znajomi mieli kłopoty ze zrozumieniem tych wydarzeń i wyjaśnieniem ich przybyszowi z Ameryki. Na skutek wymienionych ciosów nasiliły się dyskusje – między ludnością i politykami – na temat tożsamości i roli Wielkiej Brytanii.
Dzisiaj, po sześćdziesięciu latach, Wielka Brytania jest mozaiką swojego nowego i starego „ja”. Pozbyła się statusu imperium, stała się społeczeństwem wieloetnicznym, a w celu zniwelowania różnic klasowych wprowadziła państwo opiekuńcze i szkoły państwowe o wysokim poziomie nauczania. Nie odbudowała swojej dominacji morskiej i gospodarczej, a jej rola w Europie nadal jest przyczyną zażartych konfliktów (vide brexit). Wielka Brytania wciąż należy jednak do grona sześciu najbogatszych krajów świata, pozostaje demokracją parlamentarną nominalnie rządzoną przez monarchę, jest światowym liderem w dziedzinie nauki i technologii oraz zachowała własną walutę, zamiast wprowadzić euro.
Powyższe dwie historie ilustrują temat tej książki. Kryzysy i presje na zmiany dotykają osób i grup osób na wszystkich poziomach, od pojedynczych ludzi przez zespoły i firmy po narody i cały świat. Kryzysy mogą wynikać albo z czynników zewnętrznych, na przykład kiedy ktoś owdowieje lub zostanie porzucony przez współmałżonka, a kraj stanie przed obliczem ataku lub groźby ataku innego kraju, albo z czynników wewnętrznych, na przykład kiedy ktoś zachoruje lub krajem wstrząsną zamieszki. Skuteczne radzenie sobie z negatywnymi czynnikami zewnętrznymi lub wewnętrznymi wymaga selektywnych zmian. Dotyczy to zarówno narodów, jak i osób.
Należy tutaj położyć nacisk na słowo „selektywny”. Nie jest ani możliwe, ani pożądane, aby osoby lub kraje zupełnie zmieniały i w całości odrzucały swoją dawną tożsamość. Wyzwaniem dla narodów i osób w kryzysie jest ustalenie, które elementy ich tożsamości już teraz dobrze funkcjonują i nie wymagają zmiany, a które przestały działać i trzeba je zmodyfikować. Jednostki i kraje pod presją muszą rzetelnie ocenić swoje możliwości i wartości. Muszą zdecydować, co w nich nadal działa i dobrze się sprawdza również w nowych okolicznościach, a zatem można to zachować. I na odwrót, muszą odważnie rozpoznać elementy, które należy zmienić, aby się uporać z nową sytuacją. Wymaga to znalezienia nowych rozwiązań współmiernych do możliwości i charakteru danej osoby lub kraju. Jednocześnie trzeba wytyczyć wyraźną granicę i określić te elementy danej osoby lub kraju, które są fundamentalne dla ich tożsamości, a tym samym nie podlegają zmianie.
Wymieniłem niektóre paralele między osobami i narodami w odniesieniu do kryzysów, istnieją jednak pod tym względem również jaskrawe różnice.
*
Jak definiujemy „kryzys”? Dobrym punktem wyjścia będzie etymologia tego słowa, które pochodzi od greckiego rzeczownika krisis i czasownika krino, które mają wiele powiązanych ze sobą znaczeń: „oddzielić”, „zdecydować”, „rozróżnić” i „punkt zwrotny”. Można zatem myśleć o kryzysie jako o momencie prawdy: punkcie zwrotnym, w którym warunki przed i po tym „momencie” różnią się od siebie „znacznie bardziej” niż warunki przed i w „większości” innych momentów. Słowa „moment”, „znacznie bardziej” i „większość” podaję w cudzysłowie, ponieważ jest wyłącznie kwestią formalną, jak krótki może być ten moment, na ile muszą się zmienić warunki oraz ile razy rzadszy od innych momentów powinien być punkt zwrotny, abyśmy mogli nadać mu miano „kryzysu”, zamiast nazwać go kolejnym małym zakrętem lub stopniową i naturalną zmianą ewolucyjną.
Punkt zwrotny stanowi wyzwanie. Stwarza presję na stworzenie nowych metod radzenia sobie z sytuacją, kiedy dawne metody okażą się nieadekwatne. Jeśli osobie lub narodowi uda się wymyślić nowe i lepsze metody, mówimy, że kryzys został skutecznie zażegnany. Ale jak zobaczymy w rozdziale 1, różnica między sukcesem a porażką w zwalczaniu kryzysu często jest nieostra – sukces może być tylko częściowy albo nietrwały. (Pomyślmy o Wielkiej Brytanii, która w 1973 roku „rozwiązała” problem swojej roli w świecie, wstępując do Unii Europejskiej, a w 2017 roku przegłosowała w referendum wystąpienie z niej).
Zilustrujmy teraz ten formalny problem: Jak długi, jak poważny i jak rzadki musi być punkt zwrotny, aby zasłużyć na miano „kryzysu”? Jak często w życiu osoby albo w milenium historii regionu można sensownie nazwać jakieś wydarzenie „kryzysem”? Istnieją różne odpowiedzi na te pytania, które przydają się do różnych celów.
Jedna skrajna odpowiedź zastrzega termin „kryzys” do długich okresów i rzadkich, dramatycznych zaburzeń: powiedzmy, kilka razy w życiu jednostki i co kilka stuleci w życiu narodu. Przykładowo, historyk starożytnego Rzymu może użyć słowa „kryzys” do zaledwie trzech wydarzeń po powstaniu Republiki Rzymskiej około 509 roku p.n.e.: pierwszych dwóch wojen punickich (264–241 i 218–201 p.n.e.), zastąpienia ustroju republikańskiego cesarskim (około 23 p.n.e.) oraz inwazji barbarzyńców, które doprowadziły do upadku Zachodniego Cesarstwa Rzymskiego (476 n.e.). To oczywiście nie oznacza, że wszystko, co się wydarzyło w historii Rzymu między rokiem 509 p.n.e. a 473 n.e., nasz przykładowy historyk uważa za trywialne, lecz jedynie, że rezerwuje termin „kryzys” dla tych trzech wyjątkowych wydarzeń.
Na drugim biegunie lokują się znakomite badania „kryzysów technologicznych” w amerykańskich miastach opublikowane przez mojego kolegę, Davida Rigby’ego, i jego współpracowników, Pierre-Alexandre’a Ballanda i Rona Boschmę, w których zdefiniowali oni kryzysy technologiczne jako okresy długotrwałych spadków liczby aplikacji patentowych, a słowo „długotrwały” zdefiniowali liczbowo. Zgodnie z tymi definicjami ustalili, że przeciętne amerykańskie miasto przechodzi kryzys technologiczny średnio co dwanaście lat, że taki kryzys trwa średnio cztery lata oraz że przeciętne amerykańskie miasto znajduje się w stanie kryzysu technologicznego przez około trzech lat w każdej dekadzie. Uznali tę definicję za przydatną do zrozumienia kwestii o niebagatelnym znaczeniu praktycznym: Co umożliwia pewnym amerykańskim miastom unikanie tak zdefiniowanych kryzysów technologicznych? Historyk starożytnego Rzymu zbyłby wydarzenia badane przez Davida i jego kolegów jako ulotne i błahe, lecz David i jego koledzy zareplikowaliby na to, że historyk starożytnego Rzymu pomija wszystko, co się wydarzyło w ciągu 985 lat rzymskiej historii poza trzema wydarzeniami.
Chodzi mi o to, że „kryzys” można definiować różnie, zależnie od częstości, trwania i skali skutków. Badanie częstych małych kryzysów może być równie użyteczne jak badanie kryzysów rzadkich i dużych. Skala czasowa, którą przyjąłem na potrzeby tej książki, mieści się w przedziale od kilku dekad do jednego stulecia. Wszystkie omawiane przeze mnie kraje doświadczyły za mojego życia czegoś, co uznaję za „poważny kryzys”. To nie oznacza, że nie doświadczały również częstszych, ale łagodniejszych punktów zwrotnych.
W kryzysach zarówno osobistych, jak i narodowych często skupiamy się na jednym momencie prawdy, na przykład na dniu, kiedy żona informuje męża, że składa pozew rozwodowy, albo (w kontekście historii Chile) na dacie 11 września 1973, kiedy wojsko chilijskie obaliło demokratyczny rząd, a prezydent popełnił samobójstwo. Niektóre kryzysy rzeczywiście przychodzą bez ostrzeżenia jak grom z jasnego nieba, na przykład tsunami, które 26 grudnia 2004 roku zabiło 200 tysięcy mieszkańców Sumatry, albo śmierć mojego kuzyna w kwiecie wieku, kiedy na przejeździe kolejowym pociąg zmiażdżył jego samochód, skutkiem czego jego żona została wdową, a czwórka dzieci sierotami. Jednak większość kryzysów osobistych i narodowych to kulminacje ewolucyjnych zmian, które rozciągają się na lata, na przykład długotrwałe kłopoty małżeńskie rozwodzącej się pary albo kłopoty polityczne i gospodarcze Chile. „Kryzys” jest nagłym uświadomieniem sobie albo nagłą reakcją na presje, które narastały od długiego czasu. Prawdę tę explicite wyraził premier Australii, Gough Whitlam, który (jak zobaczymy w rozdziale 7) stworzył program gruntownych zmian w ciągu dzięwiętnastu dni grudnia 1972 roku, lecz nazwał własne reformy „uznaniem tego, co wydarzyło się już wcześniej”.
*
Narody nie są zwielokrotnionymi jednostkami, różnią się od nich pod wieloma oczywistymi względami. Dlaczego spojrzenie na kryzysy narodowe przez pryzmat kryzysów osobistych jest mimo to użyteczne? Jakie są zalety takiego podejścia?
Jedna z zalet, którą często dostrzegam, rozmawiając o kryzysach narodowych ze znajomymi i studentami, polega na tym, że kryzysy osobiste są bardziej znajome i zrozumiałe dla niehistoryków. Perspektywa kryzysów osobistych ułatwia czytelnikom laikom „odniesienie się” do kryzysów narodowych i zrozumienie ich zawiłości.
Kolejna zaleta jest taka, że dzięki badaniom kryzysów osobistych dysponujemy instrumentarium złożonym z kilkunastu czynników, które pomagają nam w zrozumieniu rozmaitych skutków kryzysów. Czynniki te stanowią użyteczny punkt wyjścia do stworzenia analogicznego zestawu czynników, które pomogą nam w zrozumieniu rozmaitych skutków kryzysów narodowych. Jak zobaczymy, niektóre czynniki bezpośrednio przekładają się z kryzysów osobistych na narodowe. Na przykład osoby w kryzysie często otrzymują pomoc od znajomych, tak jak narody w kryzysie mogą uzyskać pomoc od krajów sojuszniczych. Osoby w kryzysie mogą oprzeć zastosowane rozwiązania na użytych w podobnych kryzysach przez inne osoby. Narody w kryzysie mogą pożyczyć i dostosować do swoich celów rozwiązana wymyślone wcześniej przez inne kraje, które stanęły przed obliczem podobnych problemów. Zarówno osoby, jak i narody w kryzysie mogą czerpać wiarę w siebie z tego, że już wcześniej udało im się przebrnąć przez kryzysy.
Oprócz bezpośrednich paralel istnieją czynniki kryzysów osobistych, których nie da się wprawdzie wprost przenieść na kryzysy narodowe, ale mogą posłużyć za użyteczne metafory podsuwające czynniki, które mogą być istotne w kontekście kryzysów narodowych. Na przykład terapeuci stwierdzili, że użytecznie jest zdefiniować cechę charakteru zwaną siłą ego. W odniesieniu do narodów nie mówimy wprawdzie o psychologicznej sile ego, lecz pojęcie to wskazuje na pokrewną ideę, która jest ważna w kontekście narodu, a mianowicie „tożsamość narodową”. Ponadto jednostki często konstatują, że ich swobodę wyboru metody rozwiązania kryzysu ograniczają okoliczności praktyczne, takie jak obowiązki związane z opieką nad dziećmi lub pracą zawodową. Narodów nie ograniczają oczywiście obowiązki związane z opieką nad dziećmi lub pracą zawodową, ale jak się przekonamy, ich swobodę wyboru metody rozwiązania kryzysu mogą ograniczać inne czynniki, takie jak uwarunkowania geopolityczne czy możliwości budżetowe.
Porównanie z kryzysami osobistymi uwydatnia również te cechy kryzysów narodowych, które nie mają analogii w kryzysach osobistych. Do tych cech charakterystycznych należy fakt, że narody mają przywódców, a jednostki nie, wobec czego tylko w kontekście kryzysów narodowych regularnie pojawiają się kwestie przywództwa. Wśród historyków od dawna toczy się spór o to, czy wyjątkowi przywódcy rzeczywiście zmienili bieg historii (taki pogląd na historię często nazywa się koncepcją „wielkich ludzi”) czy też obraz dziejów wyglądałby podobnie, gdyby przywódcą był ktoś inny. (Przykładowo czy druga wojna światowa by wybuchła, gdyby w 1930 roku Hitler zginął w wypadku samochodowym, z którego o włos uszedł z życiem?) Narody mają swoje instytucje polityczne i gospodarcze, a jednostki nie. Rozwiązywanie kryzysów narodowych zawsze opiera się na interakcjach i decyzjach grupowych, lecz jednostki często mogą podejmować decyzje same. Kryzys narodowy może rozwiązać pokojowa ewolucja (np. Australia po drugiej wojnie światowej) albo gwałtowna rewolucja (np. Chile po 1973 roku), lecz ta druga opcja dla jednostek jest niedostępna.
Z powodu tych podobieństw, metafor i różnic uznałem porównywanie kryzysów narodowych i osobistych za pomocne dla moich studentów na UCLA w zrozumieniu kryzysów narodowych.
Ryc. 1. Mapa świata
*
Czytelnicy i recenzenci często orientują się w trakcie lektury, że zakres książki i podejście autora nie są takie, jak się spodziewali albo chcieli. O co chodzi w tej książce i w jaki sposób zamierzam przybliżyć czytelnikom te kwestie? Które obszary dyskusji pominąłem?
Książka ta jest porównawczym, narracyjnym, eksploracyjnym studium kryzysu i selektywnych zmian trwających przez wiele dziesięcioleci w siedmiu nowożytnych krajach, z którymi mam wiele osobistych powiązań, krajach analizowanych przez pryzmat selektywnych zmian znanych z kryzysów osobistych. Kraje te to Finlandia, Japonia, Chile, Indonezja, Niemcy, Australia i Stany Zjednoczone.
Po kolei rozważmy każde z tych słów i zwrotów.
Jest to książka porównawcza. Nie ogranicza się do jednego tylko kraju, lecz pokazuje ich siedem, aby można je było ze sobą porównać. Autorzy literatury faktu muszą wybrać między przedstawianiem pojedynczych przypadków i porównywaniem wielu przypadków. Każde z tych podejść ma swoje zalety i ograniczenia. Przy danej objętości tekstu w badaniach pojedynczego przypadku można oczywiście zawrzeć znacznie więcej szczegółów, lecz badania porównawcze mogą przedstawiać ogólne perspektywy i wykrywać kwestie, które by się nie wyłoniły ze studium jednego przypadku.
Porównania historyczne zmuszają do stawiania pytań, które raczej nie wynikną z badania pojedynczego przypadku: Dlaczego pewien typ wydarzenia doprowadził do rezultatu R1 w jednym kraju, skoro w innym poskutkował odmiennym rezultatem R2? Na przykład opracowania historyczne amerykańskiej wojny domowej, które uwielbiam czytać, mogą poświęcić sześć stron drugiemu dniowi bitwy pod Gettysburgiem, lecz nie analizują kwestii, dlaczego po zakończeniu amerykańskiej wojny domowej, inaczej niż hiszpańskiej i fińskiej, zwycięzcy darowali życie pokonanym. Autorzy studiów pojedynczego przypadku często krytykują badania porównawcze jako nadmiernie uproszczone i powierzchowne, natomiast autorzy studiów porównawczych równie często krytykują studia pojedynczych przypadków za brak szerszej perspektywy. Ten drugi pogląd znajduje wyraz w powiedzeniu, że „ci, którzy badają tylko jeden kraj, koniec końców nie rozumieją żadnego”. Ta książka jest badaniem porównawczym ze wszystkimi płynącymi z tego korzyściami i ograniczeniami.
Mam bolesną świadomość, że ponieważ dzielę strony swojej książki między siedem krajów, moje relacje o każdym z nich muszą być zwięzłe. Kiedy odwrócę głowę, siedząc za biurkiem, widzę na podłodze mojego gabinetu kilka stosów książek i papierów o wysokości do półtora metra – każdy z nich zawiera materiały do jednego rozdziału. Potwornie cierpiałem, myśląc o tym, że półtora metra materiału o powojennych Niemczech muszę skondensować do jednego rozdziału liczącego 11 tysięcy słów. Tyle trzeba pominąć! Jednak zwięzłość ma swoje zalety: można porównać, jak przedstawiały się pewne ważne kwestie w powojennych Niemczech i innych krajach, bez rozpraszającego uwagę natłoku fascynujących szczegółów, wyjątków, dywagacji i zastrzeżeń. Czytelnicy, którzy zechcą poznać więcej fascynujących szczegółów, na końcu książki znajdą bibliografię, w której wymieniam książki i artykuły z badaniami pojedynczych przypadków.
Zastosowany w tej książce styl prezentacji ma charakter narracyjny, czyli jest tradycyjnym stylem historyków wypracowanym ponad dwa tysiące czterysta lat temu przez Herodota i Tukidydesa, autorów greckich. „Styl narracyjny” oznacza, że argumenty buduje się za pomocą rozumowania ujętego w tekst prozą, bez równań, tabel liczbowych, wykresów czy statystycznych testów istotności, a także omawia się tylko niewielką liczbę przypadków. Styl ten można skontrastować z robiącym furorę nowym podejściem ilościowym współczesnych nauk społecznych, które obficie wykorzystują równania, weryfikowalne hipotezy, tabele danych, wykresy i próby o dużych rozmiarach (wiele badanych przypadków), które umożliwiają przeprowadzenie statystycznych testów istotności.
Nauczyłem się doceniać siłę przekonywania współczesnych metod ilościowych. Posłużyłem się nimi w statystycznych badaniach procesu wylesiania na siedemdziesięcu trzech wyspach polinezyjskich1 i uzyskałem wnioski, których nie mógłbym przekonująco wyciągnąć z narracyjnej relacji o wylesianiu na kilku wyspach. Współredagowałem również książkę2, w której część autorów pomysłowo wykorzystała metody ilościowe do rozstrzygnięcia kwestii, o których wcześniej bez końca i bez konkluzji debatowali historycy narracyjni, na przykład, czy podboje militarne Napoleona i związane z nimi zaburzenia polityczne wpłynęły negatywnie czy pozytywnie na późniejszy rozwój gospodarczy Europy.
Początkowo chciałem do mojej książki włączyć współczesne metody ilościowe. Poświęciłem temu wiele miesięcy trudów, lecz ostatecznie doszedłem do wniosku, że zadanie to będzie musiało zaczekać na osobny przyszły projekt. A to dlatego, że w tej książce postawiłem sobie za cel rozpoznanie za pomocą studium narracyjnego, hipotez i zmiennych do zweryfikowania w późniejszym badaniu ilościowym. Moja próba – złożona z zaledwie siedmiu krajów – jest zbyt mała, aby oprzeć na niej jakiekolwiek statystycznie istotne wnioski. Potrzeba dużo pracy, aby „zoperacjonalizować” moje narracyjne pojęcia jakościowe, takie jak „skuteczne rozwiązanie kryzysu” czy „rzetelna samoocena”, czyli przełożyć te werbalne pojęcia na coś wymiernego. Książka ta jest zatem narracyjną eksploracją, która – mam nadzieję – zachęci innych do przeprowadzenia weryfikacji ilościowej.
Spośród ponad dwustu dziesięciu krajów świata omawiam w tej książce tylko siedem bliżej mi znanych. Wszystkie wielokrotnie odwiedziłem. Przez długie okresy, najwcześniej już siedemdziesiąt lat temu, mieszkałem w sześciu z nich i mówię albo mówiłem używanymi tam językami. Wszystkie te kraje lubię i szanuję, z radością tam jeżdżę, odwiedziłem wszystkie w ciągu ostatnich dwóch lat i poważnie rozważałem przeprowadzenie się na stałe do dwóch z nich. W rezultacie mogę o nich pisać z sympatią i rozeznaniem, które zawdzięczam zarówno własnym doświadczeniom, jak i doświadczeniom mieszkających w nich moich długoletnich znajomych. Doświadczenia te obejmują dostatecznie długi okres, abyśmy byli świadkami poważnych zmian. Siódmym krajem, w którego kontekście moje osobiste doświadczenia są bardziej ograniczone, jest Japonia, ponieważ nie mówię tamtejszym językiem i składam tam krótsze wizyty, które sięgają wstecz tylko dwudziestu jeden lat. Rekompensuje to jednak fakt, że mogę czerpać z całożyciowych doświadczeń japońskiej rodziny mojej żony oraz moich japońskich znajomych i studentów.
Rzecz jasna, siedem krajów, które wybrałem na podstawie tych osobistych doświadczeń, nie składa się na próbę losową. Pięć z nich to bogate kraje uprzemysłowione, jeden jest względnie zamożny, a tylko jeden to biedny kraj rozwijający się. Żaden nie leży w Afryce. Dwa są w Europie, dwa w Azji i po jednym w Ameryce Północnej, Ameryce Południowej i Australii. Inni autorzy mogą sprawdzić, czy moje wnioski oparte na tej nielosowej próbie stosują się do innych krajów. Pogodziłem się z tym ograniczeniem i wybrałem tę siódemkę, ponieważ uznałem, że będzie znacznie korzystniej, jeśli przeanalizuję kraje, które rozumiem dzięki długim i intensywnym osobistym doświadczeniom, przyjaźniom i (w sześciu przypadkach) znajomości języka.
Ta książka dotyczy wyłącznie współczesnych kryzysów narodowych, które nastąpiły za mojego życia, co pozwala mi pisać przez pryzmat własnego doświadczenia. Elementem odstającym, w którego kontekście omawiam zmiany sprzed moich narodzin, znów jest Japonia, której poświęcam dwa rozdziały. Jeden z tych rozdziałów dotyczy dzisiejszej Japonii, drugi mówi jednak o epoce Meiji (1868–1912). Rozdział o Japonii epoki Meiji zamieściłem dlatego, że dostarcza frapującego przykładu świadomych selektywnych zmian, że dotyczy względnie niedawnej przeszłości oraz że pamięć o tamtej epoce i związanych z nią kwestiach nadal jest żywo obecna w świadomości współczesnych Japończyków.
Rzecz jasna, do kryzysów i przemian narodowych dochodziło również w przeszłości i stwarzały podobne problemy. O kwestiach z przeszłości nie mogę mówić z osobistej perspektywy, ale także istnieje obszerna literatura na temat takich dawnych kryzysów. Znane przykłady obejmują schyłek i upadek Zachodniego Cesarstwa Rzymskiego w IV i V wieku naszej ery, powstanie i upadek południowoafrykańskiego państwa Zulusów w XIX wieku, rewolucję francuską i późniejszą reorganizację państwa francuskiego czy katastrofalną klęskę Prus w bitwie pod Jeną w 1806 roku, ich podbój przez Napoleona i wynikłe z tego reformy społeczne, administracyjne i wojskowe. Kilka lat po przystąpieniu do pisania tej książki odkryłem, że istnieje już pozycja o tytule odnoszącym się do podobnych tematów (Crisis, Choice, and Change) opublikowana przez mojego amerykańskiego wydawcę (Little, Brown) już w 1973 roku!3 Książka ta różni się jednak od mojej w wielu podstawowych aspektach, między innymi zawiera kilka studiów przypadku z przeszłości. (Było to dzieło zbiorowe napisane pod egidą „funkcjonalizmu systemowego”).
Studia zawodowych historyków kładą akcent na badania archiwalne, to jest analizę zachowanych źródeł pisanych. Każda nowa książka historyczna uzasadnia swoje istnienie tym, że posłużono się w niej wcześniej niewykorzystanymi lub niedostatecznie wykorzystanymi źródłami archiwalnymi bądź na nowo zinterpretowano źródła archiwalne użyte już przez innych historyków. W odróżnieniu od większości z licznych prac wymienionych w bibliografii moja książka nie opiera się na badaniach archiwalnych. Swoją rację istnienia zawdzięcza nowym ramom pojęciowym wywiedzionym z kryzysów osobistych, na explicite porównawczym podejściu oraz na perspektywie zaczerpniętej z moich własnych doświadczeń oraz przeżyć moich znajomych.
*
Nie jest to artykuł do czasopisma na bieżące tematy polityczne, który z założenia ma być czytany kilka tygodni po powstaniu, a potem się dezaktualizuje. Jest to książka, która – mam nadzieję – pozostanie dostępna przez wiele dziesięcioleci. Wspominam o tej oczywistości, abyście się nie zdziwili, że nie znajdziecie tutaj niczego na temat konkretnych posunięć obecnej administracji prezydenta Trumpa i jego przywództwie ani o brytyjskich negocjacjach wokół brexitu. Wszystko, co mógłbym dzisiaj napisać o tych dynamicznie zmieniających się procesach, byłoby kompromitująco nieaktualne w momencie ukazania się książki i bezużyteczne za kilkadziesiąt lat. Czytelnicy zainteresowani polityką prezydenta Trumpa i brexitem bez problemu znajdą wiele publikacji na ten temat. Jednak w rozdziałach 9 i 10 poświęcam sporo miejsca najważniejszym kwestiom amerykańskim z ostatnich dwóch dekad, które za obecnej administracji budzą jeszcze większą uwagę i najprawdopodobniej nadal będą odgrywały ważną rolę co najmniej przez dekadę.
*
Przedstawię teraz marszrutę, którą obrałem dla tej książki. W pierwszym rozdziale omówię kryzysy osobiste, a kolejne poświęcę kryzysom narodowym. Wszyscy wiemy, na podstawie własnych kryzysów i obserwacji kryzysów znajomych i członków rodzin, że skutki kryzysów są bardzo zróżnicowane. W najlepszym razie ludziom udaje się wymyślić nowe, lepsze metody radzenia sobie z trudnymi sytuacjami i wychodzą z kryzysu silniejsi. W najsmutniejszych przypadkach kryzys ich przygniata i albo tkwią w dawnych zwyczajach, albo stosują nowe, lecz gorsze metody. Niektórzy posuwają się do samobójstwa. Terapeuci zidentyfikowali wiele czynników – w rozdziale 1 omawiam dwanaście spośród nich – określających prawdopodobieństwo, że osobisty kryzys zostanie skutecznie zwalczony. Zestawiam je z analogicznymi czynnikami określającymi skutki kryzysów narodowych.
Tym, którzy przed chwilą jęknęli „Dwanaście czynników! Kto to spamięta! Nie mógłbyś tego zmniejszyć do kilku?”, odpowiadam: Niedorzecznością byłoby sądzić, że przebieg życia ludzi lub dziejów narodów można z pożytkiem zredukować do kilku chwytliwych haseł. Jeśli pech sprawi, że wpadnie wam w ręce książka, której autor chwali się takim osiągnięciem, bez wahania wyrzućcie ją do kosza. I na odwrót, jeśli pech sprawi, że wpadnie wam w ręce książka, która omawia wszystkie siedemdziesiąt sześć czynników wpływających na rezultaty kryzysów, ją również wyrzućcie, ponieważ zadanie ogarnięcia nieskończonej złożoności życia i umieszczenie jej w jakichś użytecznych ramach jest zadaniem autora, a nie czytelnika. Uznałem, że posłużenie się dwunastoma czynnikami stanowi akceptowalny kompromis między tymi dwiema skrajnościami: jest to metoda dostatecznie szczegółowa, aby wyjaśnić spory kawał rzeczywistości, lecz nie na tyle szczegółowa, aby można ją było wykorzystać wyłącznie jako narzędzie do inwentaryzacji świata, a nie jego zrozumienia.
Po rozdziale wprowadzającym następują trzy pary rozdziałów, każda poświęcona innemu rodzajowi kryzysu narodowego. Pierwsza para dotyczy kryzysów w dwóch krajach (Finlandii i Japonii), na które spadła niespodziewana zawierucha wywołana przez wstrząsy w innym kraju. Druga para (Chile i Indonezja) również dotyczy kryzysów, które wybuchły nagle, lecz z powodów wewnętrznych. Ostatnia para (Niemcy i Australia) opisuje kryzysy, które nie zaczęły się wybuchowo, lecz rozwijały się stopniowo, przede wszystkim pod wpływem obciążeń wywołanych drugą wojną światową.
Kryzys fiński (rozdział 2) wybuchł po wkroczeniu do kraju wojsk sowieckich w dniu 30 listopada 1939 roku. Podczas tzw. wojny zimowej Finlandię w gruncie rzeczy porzucili wszyscy potencjalni sojusznicy i doznała ciężkich strat, lecz mimo to udało jej się zachować niepodległość, chociaż ludność kraju najeźdźcy była czterdziestokrotnie liczniejsza. Dwadzieścia lat później spędziłem w Finlandii lato, goszczony przez weteranów, wdowy i sieroty wojny zimowej. Dziedzictwem tej wojny była gruntowana selektywna zmiana, która uczyniła z Finlandii bezprecedensową mozaikę, stop kontrastujących ze sobą elementów: niewielką, lecz zamożną demokrację liberalną, która w swojej polityce zagranicznej ze wszystkich sił starała się zdobyć zaufanie biednej, wielkiej i reakcyjnej dyktatury sowieckiej. Wielu nie-Finów, którzy nie rozumieli uwarunkowań historycznych, uznało tę politykę za haniebną i potępiło jako „finlandyzację”. Jeden z najbardziej dojmujących momentów mojego pobytu w Finlandii przeżyłem po tym, jak w swojej ignorancji wyraziłem podobny pogląd w rozmowie z weteranem wojny zimowej: w odpowiedzi uprzejmie mi wyjaśnił, że porzuceni przez inne kraje Finowie wyciągnęli z tej zdrady gorzką naukę.
Drugi z kryzysów wywołanych przez wstrząs zewnętrzny dotyczył Japonii. Jej wieloletnia polityka izolacjonistyczna zakończyła się w dniu 8 lipca 1853 roku, kiedy u wylotu Zatoki Tokijskiej pojawiła się flotylla amerykańskich okrętów wojennych z żądaniem podpisania traktatu przyznającego specjalne przywileje amerykańskim statkom i marynarzom (rozdział 3). Ostatecznie doprowadziło to do przekształcenia japońskiego ustroju politycznego, do drastycznych zmian połączonych ze świadomym zachowaniem wielu tradycyjnych elementów, dzięki którym Japonia jest dzisiaj najbardziej charakterystycznym spośród bogatych krajów uprzemysłowionych. Okres transformacji po przybyciu flotylli amerykańskiej, tzw. era Meiji, dobitnie ilustruje wiele czynników z poziomu krajowego, które występują również w kryzysach osobistych. Procesy decyzyjne i wynikające z nich sukcesy wojskowe Japonii ery Meiji dzięki kontrastom pomagają nam zrozumieć, dlaczego w latach trzydziestych następnego stulecia Japonia podjęła inne decyzje, co doprowadziło do jej miażdżącej klęski w drugiej wojnie światowej.
Rozdział 4 dotyczy Chile, pierwszego z pary krajów, których kryzysy były wewnętrznymi eksplozjami wynikającymi z załamania się kompromisu politycznego między obywatelami. W dniu 11 września 1973 roku, po wieloletnim okresie politycznego pata, demokratycznie wybrany rząd Chile pod kierunkiem prezydenta Allende został obalony w wyniku wojskowego zamachu stanu, którego przywódca gen. Pinochet utrzymał się u władzy przez prawie siedemnaście lat. Od kilku lat mieszkałem wtedy w Chile i moi chilijscy znajomi nie przewidzieli ani samego puczu, ani rekordowych na skalę świata sadystycznych tortur. Z dumą opowiadali mi o długich tradycjach demokratycznych swojego kraju, tak różnego pod tym względem od innych państw Ameryki Południowej. Dzisiaj Chile znowu jest demokratycznym wyjątkiem w Ameryce Południowej, ale zmieniło się selektywnie, włączywszy do dzisiejszego systemu elementy modeli zarówno Allende, jak i Pinocheta. Moich amerykańskich znajomych, którzy czytali maszynopis tej książki, w rozdziale chilijskim najbardziej przeraziła szybkość i gruntowność, z jaką demokrację przekształcono w sadystyczną dyktaturę.
Z rozdziałem tym połączony jest rozdział 5 o Indonezji, gdzie załamanie się politycznego kompromisu między obywatelami również doprowadziło do próby zamachu stanu w dniu 1 października 1965 roku. Pucz zakończył się inaczej niż w Chile: antypucz doprowadził do masowego mordu na zwolennikach partii, której przypisano odpowiedzialność za próbę zamachu stanu. Indonezja kontrastuje ze wszystkimi innymi krajami omawianymi w tej książce pod jeszcze jednym względem: jest najbiedniejszym, najmniej uprzemysłowionym i najmniej zokcydentalizowanym spośród wybranych przeze mnie siedmiu krajów. Ponadto jego tożsamość narodowa jest najświeższej daty, ostatecznie ukształtowała się bowiem dopiero w ciągu czterdziestu lat, w których tam okresowo pracowałem.
Dwa kolejne rozdziały (6 i 7) omawiają kryzysy narodowe w Niemczech i w Australii, które z pozoru rozwijały się stopniowo, a nie rozpoczęły się gwałtownym wybuchem. Niektórzy czytelnicy zawahaliby się może z nazwaniem takich stopniowych zjawisk „kryzysem” czy „zaburzeniami”. Lecz nawet jeśli ktoś woli określić je innym terminem, uważam za użyteczne przeanalizować je w tych samych ramach, które stosuję wobec gwałtowniejszych transformacji, ponieważ ilustrują te same zagadnienia selektywnych zmian i te same czynniki określające ostateczne skutki. Ponadto różnica między „wybuchowym kryzysem” a „stopniową zmianą” nie jest ostra: płynnie w siebie przechodzą i wyznaczenie ścisłej granicy między nimi byłoby arbitralne. Do transformacji, które wydają się gwałtowne, na przykład chilijskiej, doprowadziły dziesięciolecia stopniowo rosnących napięć, a później nastąpiły dekady stopniowych zmian. Napisałem powyżej, że kryzysy z rozdziałów 6 i 7 tylko „z pozoru” rozwijały się stopniowo, ponieważ w rzeczywistości powojenny kryzys niemiecki rozpoczął się od najbardziej dramatycznych spustoszeń pośród doświadczonych przez wszystkie kraje omówione w tej książce: w dniu kapitulacji, ogłoszonej 8 maja 1945 roku, Niemcy były w ruinie. Powojenny kryzys australijski również rozwijał się stopniowo, ale jego początek wyznaczają trzy szokujące klęski wojskowe w okresie niecałych trzech miesięcy.
Pierwszym z moich dwóch krajów ilustrujących kryzysy niewybuchowe są powojenne Niemcy (rozdział 6), które jednocześnie musiały się zmierzyć z kwestiami swojego dziedzictwa nazistowskiego, sporami o hierarchiczną organizację społeczeństwa oraz traumą podziału Niemiec. W przyjętych przeze mnie porównawczych ramach cechy wyróżniające przebieg kryzysu w powojennych Niemczech obejmują wyjątkowo gwałtowne konflikty między pokoleniami, silne ograniczenia geopolityczne oraz proces pojednania z narodami ofiar niemieckich zbrodni wojennych.
Drugim przykładem niewybuchowego kryzysu jest Australia (rozdział 7), która w pięćdziesięciopięcioletnim okresie moich wizyt w tym kraju przebudowała swoją tożsamość narodową. W 1964 roku, kiedy przybyłem tam po raz pierwszy, Australia sprawiała wrażenie odległego przyczółka brytyjskiego na Oceanie Spokojnym, nadal szukającego źródeł swojej tożsamości w metropolii i nadal prowadzącego politykę białej Australii, oznaczającą ograniczenia albo całkowity zakaz imigracji z krajów nieeuropejskich. Australia musiała się jednak zmierzyć z kryzysem tożsamości, ponieważ tożsamość dominująca, biała i brytyjska, była w coraz silniejszym konflikcie z położeniem geograficznym kraju, potrzebami polityki zagranicznej, strategią obronną, wymogami gospodarki i składem ludnościowym. Dzisiaj polityka zagraniczna i handel Australii są zorientowane na Azję. Na ulicach miast i kampusach uniwersyteckich jest mnóstwo Azjatów, a propozycja odebrania królowej angielskiej tytułu głowy państwa australijskiego została odrzucona w referendum tylko niewielką większością głosów. Jednak podobnie jak w Japonii ery Meiji i w Finlandii zmiany te miały charakter selektywny: Australia wciąż jest demokracją parlamentarną, jej językiem urzędowym pozostaje angielski, a znaczna większość ludności ma brytyjskie korzenie.
Wszystkie z omówionych dotychczas kryzysów narodowych są dobrze znane i zostały przezwyciężone (a w najgorszym razie sytuacja od dawna do tego zmierza), dzięki czemu możemy ocenić ich skutki. W ostatnich czterech rozdziałach omawiam bieżące i przyszłe kryzysy, których rezultaty nie są jeszcze znane. Tę część zaczynam od Japonii (rozdział 8), która jest również przedmiotem rozdziału 3. Dzisiejsza Japonia stoi przed obliczem licznych fundamentalnych problemów, częściowo powszechnie uznanych i rozpoznanych przez społeczeństwo i władze, a częściowo niedostrzeganych lub negowanych. W obecnej chwili nie widać, aby problemy te wyraźnie zmierzały w stronę rozwiązania. Przyszłość Japonii jest całkowicie otwarta, znajduje się w rękach społeczeństwa. Czy wspomnienia o tym, jak odważnie i skutecznie przezwyciężyła kryzys Japonia ery Meiji, pomogą odnieść sukces również Japonii współczesnej?
Kolejne dwa rozdziały (9 i 10) dotyczą mojego własnego kraju, Stanów Zjednoczonych. Wskazuję na cztery narastające kryzysy, które w ciągu najbliższej dekady potencjalnie mogą rozsadzić amerykańską demokrację i osłabić kraj, tak jak to się stało w Chile. Nie odkryłem oczywiście tych zjawisk: o każdym z tych czterech kryzysów toczy się publiczna dyskusja, a poczucie kryzysu jest dzisiaj w USA rozpowszechnione. W moim odczuciu żaden z tych czterech problemów nie zmierza w stronę rozwiązania – wręcz przeciwnie, wszystkie się pogłębiają. Jednak USA, podobnie jak Japonia ery Meiji, ma swoje wspomnienia o przezwyciężaniu kryzysów, zwłaszcza o długiej i wyniszczającej wojnie domowej oraz o nagłym zerwaniu z izolacjonizmem w wyniku przystąpienia kraju do drugiej wojny światowej. Czy wspomnienia o dawnych kryzysach pomogą mojemu krajowi zwalczyć obecny kryzys?
Na koniec zajmuję się całym światem (rozdział 11). Lista problemów, przed którymi stoi nasz świat, jest prawie nieskończona, ale skupiam się na czterech, o których sądzę, że jeśli obecne trendy się utrzymają, to w ciągu następnych kilkudziesięciu lat kryzysy te doprowadzą do obniżenia się poziomu życia na całej planecie. Inaczej niż Japonia i Stany Zjednoczone, które mają za sobą długą historię tożsamości narodowej, samostanowienia i wspomnień o skutecznych zbiorowych działaniach, świat jako całość jest takiej historii pozbawiony. Czy bez tego rodzaju wspomnień, które nas inspirują, światu uda się rozwiązać problemy, które po raz pierwszy w dziejach grożą globalną katastrofą?
Książkę wieńczy epilog, w którym nasze badania siedmiu krajów i całego świata analizuję w świetle wspomnianych dwunastu czynników. Stawiam pytanie, czy narody potrzebują kryzysu, aby nareszcie przystąpić do zasadniczych zmian. Potrzeba było wstrząsu w postaci pożaru klubu Cocoanut Grove, aby przeobrazić psychoterapię interwencyjną. Czy narody zdecydują się na transformacje bez porównywalnego szoku? Rozważam kwestię, czy decydujący wpływ na historię mają przywódcy, proponuję kierunki dalszych badań i podpowiadam rodzaje wniosków, jakie można wyciągnąć z badania historii. Jeśli narody czy choćby nawet tylko ich przywódcy przemyślą dawne kryzysy, to zrozumienie przeszłości może nam pomóc w rozwiązaniu kryzysów obecnych i przyszłych.
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
------------------------------------------------------------------------
1 Barry Rolett, Jared Diamond, Environmental predictors of pre-European deforestation on Pacific islands, „Nature” 431: 443–446, 2004.
2 Jared Diamond, James Robinson (red.), Natural Experiments of History, Harvard University Press, Cambridge, MA, 2010.
3 Gabriel Almond, Scott Flanagan, Robert Mundt (red.), Crisis, Choice, and Change: Historical Studies of Political Development, Little, Brown, Boston, 1973.