- W empik go
Krzyk Południa - ebook
Krzyk Południa - ebook
Pierwsza bitwa w wojnie, mimo zwycięstwa, nie przyniosła pokrzepienia serc. Mieszkańcy wyspy żyją w ciągłym strachu i przygotowują się do ostatecznego starcia. Laura, Gabriel i Remek udają się na Południe w poszukiwaniu prastarego jaja. Muszą je zniszczyć, ponieważ książę Dymitr również chce je zdobyć i wykorzystać jako broń. Ta misja może zaważyć na wyniku wojny, a Krzyk Południa nie może pozostać bez odpowiedzi.
Serce Laury toczy własną walkę: pomiędzy uczuciami do dwóch mężczyzn, pomiędzy dobrem i złem. Czy ziści się przekleństwo rzucone przed laty na księcia Dymitra? Co Laura będzie musiała zrobić, żeby ocalić świat, który kocha?
Kategoria: | Dla młodzieży |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-67221-01-6 |
Rozmiar pliku: | 959 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
NARADA
Niespełna tydzień temu doszło do krwawej bitwy na Szarej Wydmie. Laura, jako zakładniczka królestwa Katyryku, miała zostać wymieniona na Wszechkompas – magiczny przedmiot, który wskazywał drogę do nadnaturalnych miejsc, istot i przedmiotów. Książę Katyryku, Dymitr, chciał przechytrzyć Gabriela i zachować zarówno Laurę, jak i kompas dla siebie. Pojedynek między Dymitrem i Gabrielem doprowadził do pierwszej bitwy w wojnie. Aquarianie nie mieli szans, wojska Katyryku, składające się z rarogów, gnomów, trolli i innych ras, przewyższały ich liczebnie. Bitwę przerwało nadejście ogromnej fali, która uratowała skórę wojownikom z Frisørd. Teraz z każdym dniem Frisørdczycy obawiali się najazdu nieprzyjaciela.
– Słuchajcie – powiedziała Laura, przechodząc między regałami w bibliotece. – Zamierzam udać się na południe i odnaleźć jajo.
Przez otwarte okna było widać wzburzone morskie fale. Wszyscy wiedzieli, że ktoś będzie musiał jechać, jednak nikt nie chciał się zgłosić na ochotnika. Nikt z wyjątkiem pewnego rudzielca w czerwonej bandance, który teraz patrzył na nią z cielęcym uwielbieniem. Od kilku dni szukali jakichś wskazówek dotyczących miejsca pobytu mistycznego jaja, którego poszukiwał również Dymitr.
– Samobójstwo – skwitował Zagiel ozięble. Jako jedyny bardziej niż szukaniem informacji zajmował się stanem swoich paznokci.
Zapadła uciążliwa cisza, kiedy pozostali podnieśli głowy znad książek.
Gabriel chrząknął.
Olla popatrzyła na niego pytająco, a podekscytowany Remek wysunął się na krawędź fotela. Jeżeli mieli zdecydować, kto pojedzie szukać jaja, to on znał dobrego kandydata.
– Ja i Laura wyruszymy na południe. Ktoś musi zostać w zamku i mieć oko na sprawy. Ktoś inny musi pojechać i nawiązać sojusz z olbrzymami i karłami.
Laura zerknęła na Gabriela z zaciekawieniem. Czy była jeszcze jakaś fantastyczna rasa, której Dymitr nie podbił, nie kupił, nie przyłączył do swojej armii? Jak mało jeszcze wiedziała o świecie, w którym żyła przez dwadzieścia kilka lat?
– Jadę z wami – oznajmił Remek, zacierając ręce.
Zagiel parsknął ze zniecierpliwieniem i popatrzył na niego jak na ostatniego wariata.
Laura uśmiechnęła się do niego ciepło, a Gabriel przytaknął z uznaniem.
– Zagielu, wraz z Leifem pojedziecie negocjować warunki sojuszu do olbrzymów. Olla i Ljam pojadą do karłów – zasugerował Gabriel.
Brakowało jednej zaufanej osoby, która pilnowałaby spraw na zamku. Gabriel myślał intensywnie dłuższą chwilę, przeczesując nerwowo kruczą grzywkę. Już otwierał usta, żeby coś powiedzieć, kiedy otworzyły się drzwi.
Wszyscy się wzdrygnęli i odwrócili nerwowo. W drzwiach stał czerwony jak burak Lars, dygocząc z wysiłku. Dłonią z pierścieniem opierał się o framugę, dysząc ciężko. Gdy wreszcie złapał oddech, uśmiechnął się z ulgą.
– Tu są wszyscy… Jaśnie Panie... Hrabia Oskar się obudził.
Wszyscy obecni w bibliotece odetchnęli i podnieśli się pospiesznie z miejsc. Olla zaczęła biec, zostawiając resztę z tyłu. Jej długie czarne włosy powiewały za nią jak welon.
Laura ruszyła za nimi niechętnie. Jej dłoń odnalazła rękojeść sztyletu za paskiem ciemnych dżinsów.
Gabriel czekał na nią przy drzwiach na korytarz.
– Nic nie zrobię – syknęła.
Lekko się uśmiechnął, a w jego oczach zatańczył znajomy zawadiacki ognik.
– Już nie można przepuścić damy w drzwiach? Nie podejrzewam cię o złe zamiary.
Laura westchnęła i puściła rękojeść. Dama… Czy dama nosi nóż za paskiem spodni?
– Ja bym sobie nie ufała – stwierdziła, na co Gabriel parsknął śmiechem.
Rzuciła mu ukradkowe spojrzenie i dopiero teraz zdała sobie sprawę, jak bardzo tęskniła za jego głosem. Przez te wszystkie miesiące odsunęła go od siebie, próbowała zapomnieć o tej pięknej twarzy. Chwila jego niesłyszanego od długiego czasu śmiechu sprawiła, że jej spięte plecy zaczęły się lekko rozluźniać. Dotarli pod wrota komnaty, w której przebywał hrabia.
Remek i Ljam czekali pod ścianą, pozwalając rodzinie na chwilę prywatnej rozmowy. Laura zastanawiała się, czy do nich nie dołączyć, ale Gabriel złapał ją za rękaw i bez ostrzeżenia wciągnął za sobą do środka.
Hrabia Oskar siedział na pościelonym łóżku i zawiązywał pod szyją jedwabną apaszkę. Na ramiona zarzucony miał atłasowy granatowy surdut ze stójką. Olla siedziała obok, opierając głowę na jego ramieniu, a łzy radości spływały po jej bladych policzkach. Chory nie tylko się obudził ze śpiączki. Jego jeszcze niedawno poprzetykane siwizną włosy wróciły do koloru atramentowej czerni, a skóra na policzkach napięła się i wygładziła. Stojące przed nim dzieci i żona nie mogły ukryć zdziwienia. Jakim cudem po tylu miesiącach śpiączki doszło do tak nagłego wyzdrowienia?
– Wyglądacie, jakbyście zobaczyli ducha – powiedział hrabia i dźwignął się na nogi.
Rosel rzuciła mu się na szyję, a Zagiel i Gabriel otoczyli ich swoimi rękoma.
Laura stała w kącie, nadal nie dowierzając. Czy faktycznie łzy feniksa były w stanie uzdrowić aquarianina? Jeżeli tak, nie miała zamiaru nikomu o tym mówić.
– No już dobrze, połamiecie mi żebra – zaśmiał się hrabia i odepchnął ich delikatnie od siebie.
– Ojcze… – zaczął Gabriel. – Jest tyle do omówienia…
Laura zakaszlała wymownie i posłała mu znaczące spojrzenie. Nie ufała hrabiemu.
Olla zerknęła na nią z nutką irytacji. Gabriel wyciągnął kawałek kartki z kieszeni.
– Kim jest Bednarz? – zapytał stanowczo.
Hrabia przyciągnął liścik do oczu, szukając w głowie nazwiska.
– Nie wiem. A powinienem? – odparł po chwili, oddając mu kartkę.
Laura uważnie nasłuchiwała uderzeń jego serca, nie przyspieszyły nawet o milisekundę. Albo mówił prawdę, albo do perfekcji opanował sztukę manipulacji.
– Postaraj się sobie przypomnieć... – mówił Gabriel. – To ważne.
– Skąd to macie? – zapytała Rosel szorstko.
– List leżał na komodzie – wtrąciła Laura.
Hrabina spojrzała na nią z dezaprobatą i potarła podejrzliwie brodę. Była niezwykle wysoką kobietą, opadające na ramiona włosy i zmarszczki wokół oczu sprawiały, że biły od niej majestatyczny blask i mądrość. Jednak w tych oczach dało się dojrzeć coś jeszcze. Gdyby ktoś miałby poprosić Laurę o opisanie jednym słowem Rosel, opisałaby ją jako przebiegłą.
– To jeden z poddanych, który zajmował się dostawą materiałów na szaty – udzieliła informacji hrabina.
Gabriel już otwierał usta, aby dalej drążyć temat, ale Laura była szybsza.
– Ach, w porządku. Miejcie go na oku, wydawało mi się, że słyszałam to nazwisko wśród strażników Dymitra.
Policzki Rosel przybrały kolor dojrzałego jabłka, a hrabia zrobił minę, jakby Laura pozwoliła sobie brzydko zakląć w jego obecności. Skąd ona się tu wzięła? Rosel zapewniała go, że najokrutniejsi łowcy polowali na dziewczynę w Polsce i już ktoś prawdopodobnie ją schwytał. A ona stała tutaj cała i zdrowa. W dodatku mówiła o straży księcia Katyryku, o którego istnieniu nie powinna wiedzieć. Ile lat był w śpiączce, skoro wyrok Zagiela się już skończył i ten również stał obok? Czuł się zakłopotany i zdezorientowany.
– Do sali audiencyjnej – zarządził. – Posłucham, co ma do powiedzenia.
– Niemożliwe... Umarł wraz z pierwszą falą mordownika... – powiedziała z teatralnym smutkiem Rosel. – Jego ciało spalono.
Gardło Oskara zacisnęło się w przypływie stresu. Już otwierał usta, żeby zapytać, kto ośmielił się...
– Ademar – wtrąciła Olla. – To on jest odpowiedzialny za epidemię.
Hrabia próbował poskładać myśli. Rzucił okiem na pierścień Laury i bez problemu rozpoznał symbol feniksa pożerającego rubin.
– Zostawcie nas samych – poprosił, przyglądając się badawczo dziewczynie.
Olla spojrzała na ojca z zaciekawieniem, a Rosel wyglądała na niezadowoloną. Zagiel złapał matkę pod rękę i wyprowadził z komnaty delikatnie, lecz stanowczo. Gabriel rzucił Laurze pełne niepokoju spojrzenie i również wyszedł. Hrabia musiał chrząknąć, żeby Olla wstała z łóżka i opuściła pomieszczenie.
Gdy zamknęły się drzwi, Laura uniosła brwi pytająco, a hrabia wskazał jej fotel przy stole. Niechętnie zajęła miejsce, a on usiadł naprzeciwko, lustrując ją spojrzeniem niebieskich oczu.
– Kim jest Bednarz? – ponowiła pytanie.
Mina Oskara zdradzała ciekawość. Żadne z nich nie uwierzyło, że jego ciało zostało spalone. Hrabia przeszedł się leniwym krokiem wzdłuż komnaty i wyjrzał przez okno. Czarne włosy błyszczały jak płynna smoła. Gabriel był bardzo podobny do ojca i to sprawiało, że Laura zaczynała automatycznie ufać hrabiemu. Musiała sobie powtarzać, że to pułapka.
– Nie wiem, ty mi powiedz, wszystko, co o nim wiesz, a postaram się to ustalić.
– Czemu pani Rosel próbuje go chronić?
Dziewczyna była bystrzejsza, niż podejrzewał.
– To też postaram się ustalić. Nie musisz się niczego obawiać ze strony mojej żony. A teraz opowiedz mi wszystko od początku – nakazał, odwracając zielone oczy od falującego morza.
Laura zasznurowała usta. Niby czemu miałaby mu zaufać? Na tym dworze ufała tylko i wyłącznie Gabrielowi. Według niej na zaufanie nie zasługiwał nawet jej pies Leon, który mógłby na nią donieść Anatolijowi za kawałek parówki.
Hrabia doskonale rozpoznał tę minę i zaczął zastanawiać się, co może jej zaoferować, żeby ją przekonać.
– Jesteś tu z polecenia Dymitra? – zapytał wprost. Jego palce bębniły nerwowo o rzeźbienia na stylowym parapecie. W niebieskich oczach Laury wzburzyła się złość. Poczuła, jakby hrabia wymierzył jej policzek i spłonęła rumieńcem. Hrabia wyprostował się bardziej i odchrząknął.
– To dobrze, że nie… Musisz mi wybaczyć. Trochę mnie ominęło przez ostatnie miesiące. Przemierzył komnatę i usiadł przy stole.
– Na zamku jest zdrajca – powiedziała Laura bez ogródek. Jej palce nerwowo obracały pierścień z rubinem.
– Ale nie jesteś nim ty…
– Skąd ta pewność? – Wyzywająco uniosła podbródek. Hrabia zmarszczył brwi i przyjrzał jej się uważnie.
– Łzy feniksa, wspaniały dar – stwierdził cichym głosem. – Niewielu mogło mieć tyle szczęścia, co ja. Dziękuję.
– Nie ma za co.
– Powiedz mi, komu ufasz.
– Tylko Gabrielowi.
Hrabia lustrował ją mądrym spojrzeniem, próbując wszystko poukładać w głowie.
– Według prawa nie powinno być tu ani ciebie, ani Zagiela. Czy Gabriel wezwał cię, abyś mnie uleczyła? Jak to się stało, że dołączyłaś do rarogów?
Laura popatrzyła na niego wściekle, zgrzytając zębami.
– Do nikogo nie dołączyłam – powiedziała cierpliwie, zaciskając dłoń na pierścieniu. Złoto zdawało się parzyć jej palce i szeptać jak szemrząca woda na kamieniach potoku. Laura zignorowała ten zew, chowając go w poły tuniki. – Tak wyszło. Znalazłam się w nieodpowiednim miejscu w nieodpowiednim czasie i zostałam podstępem ściągnięta do Katyryku. Nikt mnie nie wezwał… Sama stwierdziłam, że to mogłoby panu pomóc.
– Fascynujące.
Oczy hrabiego niespiesznie analizowały jej twarz. Długowieczne istoty zupełnie inaczej odbierały czas. Pośpiech miał inny wymiar. Laura wstała niecierpliwie.
– Jesteśmy w stanie wojny – stwierdził nieco napastliwie.
Hrabia popatrzył na nią, nie kryjąc zdumienia.
– Resztę wiadomości może przekazać któryś z synów. Mogę odejść?
– Nie. Chcę usłyszeć twoją wersję wydarzeń, od początku. Ja i Rosel jesteśmy odpowiedzialni za te wszystkie nieszczęścia, które cię spotkały. Jak udało ci się uniknąć sideł łowców?
Laura otworzyła usta ze zdziwienia, a potem ogarnęła ją zwierzęca złość. Jej dłonie zwinęły się w pięści, gotowe do ciosu.
– Czyli jednak wiesz, kim jest Bednarz? – W przypływie furii zlekceważyła wszystkie tytuły i zwróciła się do hrabiego „na ty”.
– Nie, a co on ma wspólnego z tym tematem?
Hrabia nadal patrzył na nią tym skupionym, łagodnym wzorkiem, który zaczynał ją już poważnie irytować.
– Wszystko – wypluła z siebie z odrazą. Na wspomnienie ataku w jej domu zalała ją świeża fala złości. – Bednarz dowodził zespołem łowców, którzy mnie złapali. Zagiel mnie uratował. – Chciała mu dopiec, że bezmyślnie naraził i swojego syna, który ruszył jej na ratunek.
Hrabia odchylił się na oparcie pikowanego fotela.
– Przepraszam cię za to, co wycierpiałaś. Chcieliśmy cię odsunąć od Gabriela. Wasz romans zachwiał międzynarodowymi sojuszami i naszą pozycją.
– Fantastycznie – powiedziała, nie kryjąc sarkazmu.
– Bednarz i łowcy nie działali z mojego rozkazu – oznajmił hrabia.
– Przestaję nadążać – przyznała Laura, mrużąc oczy.
– Zaraz wszystko wyjaśnimy...
Hrabia Oskar już naciskał przycisk w panelu. Laura nie zauważyła, kiedy wstał z fotela i przeszedł przez komnatę. Poruszał się zaskakująco szybko.
– Przyprowadźcie Rosel – wydał polecenie.
Laura ponownie usiadła na fotelu, krzyżując ręce wyczekująco. Konfrontacja z matką Gabriela jej nie przerażała. Była ciekawa, co ma na swoje usprawiedliwienie.
Pięć minut później w drzwiach pojawił się Zagiel.
– Matka zniknęła.