Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Krzyk Południa - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
2 marca 2022
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Krzyk Południa - ebook

Pierwsza bitwa w wojnie, mimo zwycięstwa, nie przyniosła pokrzepienia serc. Mieszkańcy wyspy żyją w ciągłym strachu i przygotowują się do ostatecznego starcia. Laura, Gabriel i Remek udają się na Południe w poszukiwaniu prastarego jaja. Muszą je zniszczyć, ponieważ książę Dymitr również chce je zdobyć i wykorzystać jako broń. Ta misja może zaważyć na wyniku wojny, a Krzyk Południa nie może pozostać bez odpowiedzi.
Serce Laury toczy własną walkę: pomiędzy uczuciami do dwóch mężczyzn, pomiędzy dobrem i złem. Czy ziści się przekleństwo rzucone przed laty na księcia Dymitra? Co Laura będzie musiała zrobić, żeby ocalić świat, który kocha?

Kategoria: Dla młodzieży
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-67221-01-6
Rozmiar pliku: 959 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

ROZDZIAŁ 1

NARADA

Nie­spełna ty­dzień temu do­szło do krwa­wej bi­twy na Sza­rej Wy­dmie. Laura, jako za­kład­niczka kró­le­stwa Ka­ty­ryku, miała zo­stać wy­mie­niona na Wszech­kom­pas – ma­giczny przed­miot, który wska­zy­wał drogę do nad­na­tu­ral­nych miejsc, istot i przed­mio­tów. Książę Ka­ty­ryku, Dy­mitr, chciał prze­chy­trzyć Ga­briela i za­cho­wać za­równo Laurę, jak i kom­pas dla sie­bie. Po­je­dy­nek mię­dzy Dy­mi­trem i Ga­brie­lem do­pro­wa­dził do pierw­szej bi­twy w woj­nie. Aqu­aria­nie nie mieli szans, woj­ska Ka­ty­ryku, skła­da­jące się z ra­ro­gów, gno­mów, trolli i in­nych ras, prze­wyż­szały ich li­czeb­nie. Bi­twę prze­rwało na­dej­ście ogrom­nej fali, która ura­to­wała skórę wo­jow­ni­kom z Fri­sørd. Te­raz z każ­dym dniem Fri­sørd­czycy oba­wiali się na­jazdu nie­przy­ja­ciela.

– Słu­chaj­cie – po­wie­działa Laura, prze­cho­dząc mię­dzy re­ga­łami w bi­blio­tece. – Za­mie­rzam udać się na po­łu­dnie i od­na­leźć jajo.

Przez otwarte okna było wi­dać wzbu­rzone mor­skie fale. Wszy­scy wie­dzieli, że ktoś bę­dzie mu­siał je­chać, jed­nak nikt nie chciał się zgło­sić na ochot­nika. Nikt z wy­jąt­kiem pew­nego ru­dzielca w czer­wo­nej ban­dance, który te­raz pa­trzył na nią z cie­lę­cym uwiel­bie­niem. Od kilku dni szu­kali ja­kichś wska­zó­wek do­ty­czą­cych miej­sca po­bytu mi­stycz­nego jaja, któ­rego po­szu­ki­wał rów­nież Dy­mitr.

– Sa­mo­bój­stwo – skwi­to­wał Za­giel ozię­ble. Jako je­dyny bar­dziej niż szu­ka­niem in­for­ma­cji zaj­mo­wał się sta­nem swo­ich pa­znokci.

Za­pa­dła uciąż­liwa ci­sza, kiedy po­zo­stali pod­nie­śli głowy znad ksią­żek.

Ga­briel chrząk­nął.

Olla po­pa­trzyła na niego py­ta­jąco, a pod­eks­cy­to­wany Re­mek wy­su­nął się na kra­wędź fo­tela. Je­żeli mieli zde­cy­do­wać, kto po­je­dzie szu­kać jaja, to on znał do­brego kan­dy­data.

– Ja i Laura wy­ru­szymy na po­łu­dnie. Ktoś musi zo­stać w zamku i mieć oko na sprawy. Ktoś inny musi po­je­chać i na­wią­zać so­jusz z ol­brzy­mami i kar­łami.

Laura zer­k­nęła na Ga­briela z za­cie­ka­wie­niem. Czy była jesz­cze ja­kaś fan­ta­styczna rasa, któ­rej Dy­mitr nie pod­bił, nie ku­pił, nie przy­łą­czył do swo­jej ar­mii? Jak mało jesz­cze wie­działa o świe­cie, w któ­rym żyła przez dwa­dzie­ścia kilka lat?

– Jadę z wami – oznaj­mił Re­mek, za­cie­ra­jąc ręce.

Za­giel par­sk­nął ze znie­cier­pli­wie­niem i po­pa­trzył na niego jak na ostat­niego wa­riata.

Laura uśmiech­nęła się do niego cie­pło, a Ga­briel przy­tak­nął z uzna­niem.

– Za­gielu, wraz z Le­ifem po­je­dzie­cie ne­go­cjo­wać wa­runki so­ju­szu do ol­brzy­mów. Olla i Ljam po­jadą do kar­łów – za­su­ge­ro­wał Ga­briel.

Bra­ko­wało jed­nej za­ufa­nej osoby, która pil­no­wa­łaby spraw na zamku. Ga­briel my­ślał in­ten­syw­nie dłuż­szą chwilę, prze­cze­su­jąc ner­wowo kru­czą grzywkę. Już otwie­rał usta, żeby coś po­wie­dzieć, kiedy otwo­rzyły się drzwi.

Wszy­scy się wzdry­gnęli i od­wró­cili ner­wowo. W drzwiach stał czer­wony jak bu­rak Lars, dy­go­cząc z wy­siłku. Dło­nią z pier­ście­niem opie­rał się o fra­mugę, dy­sząc ciężko. Gdy wresz­cie zła­pał od­dech, uśmiech­nął się z ulgą.

– Tu są wszy­scy… Ja­śnie Pa­nie... Hra­bia Oskar się obu­dził.

Wszy­scy obecni w bi­blio­tece ode­tchnęli i pod­nie­śli się po­spiesz­nie z miejsc. Olla za­częła biec, zo­sta­wia­jąc resztę z tyłu. Jej dłu­gie czarne włosy po­wie­wały za nią jak we­lon.

Laura ru­szyła za nimi nie­chęt­nie. Jej dłoń od­na­la­zła rę­ko­jeść szty­letu za pa­skiem ciem­nych dżin­sów.

Ga­briel cze­kał na nią przy drzwiach na ko­ry­tarz.

– Nic nie zro­bię – syk­nęła.

Lekko się uśmiech­nął, a w jego oczach za­tań­czył zna­jomy za­wa­diacki ognik.

– Już nie można prze­pu­ścić damy w drzwiach? Nie po­dej­rze­wam cię o złe za­miary.

Laura wes­tchnęła i pu­ściła rę­ko­jeść. Dama… Czy dama nosi nóż za pa­skiem spodni?

– Ja bym so­bie nie ufała – stwier­dziła, na co Ga­briel par­sk­nął śmie­chem.

Rzu­ciła mu ukrad­kowe spoj­rze­nie i do­piero te­raz zdała so­bie sprawę, jak bar­dzo tę­sk­niła za jego gło­sem. Przez te wszyst­kie mie­siące od­su­nęła go od sie­bie, pró­bo­wała za­po­mnieć o tej pięk­nej twa­rzy. Chwila jego nie­sły­sza­nego od dłu­giego czasu śmie­chu spra­wiła, że jej spięte plecy za­częły się lekko roz­luź­niać. Do­tarli pod wrota kom­naty, w któ­rej prze­by­wał hra­bia.

Re­mek i Ljam cze­kali pod ścianą, po­zwa­la­jąc ro­dzi­nie na chwilę pry­wat­nej roz­mowy. Laura za­sta­na­wiała się, czy do nich nie do­łą­czyć, ale Ga­briel zła­pał ją za rę­kaw i bez ostrze­że­nia wcią­gnął za sobą do środka.

Hra­bia Oskar sie­dział na po­ście­lo­nym łóżku i za­wią­zy­wał pod szyją je­dwabną apaszkę. Na ra­miona za­rzu­cony miał atła­sowy gra­na­towy sur­dut ze stójką. Olla sie­działa obok, opie­ra­jąc głowę na jego ra­mie­niu, a łzy ra­do­ści spły­wały po jej bla­dych po­licz­kach. Chory nie tylko się obu­dził ze śpiączki. Jego jesz­cze nie­dawno po­prze­ty­kane si­wi­zną włosy wró­ciły do ko­loru atra­men­to­wej czerni, a skóra na po­licz­kach na­pięła się i wy­gła­dziła. Sto­jące przed nim dzieci i żona nie mo­gły ukryć zdzi­wie­nia. Ja­kim cu­dem po tylu mie­sią­cach śpiączki do­szło do tak na­głego wy­zdro­wie­nia?

– Wy­glą­da­cie, jak­by­ście zo­ba­czyli du­cha – po­wie­dział hra­bia i dźwi­gnął się na nogi.

Ro­sel rzu­ciła mu się na szyję, a Za­giel i Ga­briel oto­czyli ich swo­imi rę­koma.

Laura stała w ką­cie, na­dal nie do­wie­rza­jąc. Czy fak­tycz­nie łzy fe­niksa były w sta­nie uzdro­wić aqu­aria­nina? Je­żeli tak, nie miała za­miaru ni­komu o tym mó­wić.

– No już do­brze, po­ła­mie­cie mi że­bra – za­śmiał się hra­bia i ode­pchnął ich de­li­kat­nie od sie­bie.

– Oj­cze… – za­czął Ga­briel. – Jest tyle do omó­wie­nia…

Laura za­kasz­lała wy­mow­nie i po­słała mu zna­czące spoj­rze­nie. Nie ufała hra­biemu.

Olla zer­k­nęła na nią z nutką iry­ta­cji. Ga­briel wy­cią­gnął ka­wa­łek kartki z kie­szeni.

– Kim jest Bed­narz? – za­py­tał sta­now­czo.

Hra­bia przy­cią­gnął li­ścik do oczu, szu­ka­jąc w gło­wie na­zwi­ska.

– Nie wiem. A po­wi­nie­nem? – od­parł po chwili, od­da­jąc mu kartkę.

Laura uważ­nie na­słu­chi­wała ude­rzeń jego serca, nie przy­spie­szyły na­wet o mi­li­se­kundę. Albo mó­wił prawdę, albo do per­fek­cji opa­no­wał sztukę ma­ni­pu­la­cji.

– Po­sta­raj się so­bie przy­po­mnieć... – mó­wił Ga­briel. – To ważne.

– Skąd to ma­cie? – za­py­tała Ro­sel szorstko.

– List le­żał na ko­mo­dzie – wtrą­ciła Laura.

Hra­bina spoj­rzała na nią z dez­apro­batą i po­tarła po­dejrz­li­wie brodę. Była nie­zwy­kle wy­soką ko­bietą, opa­da­jące na ra­miona włosy i zmarszczki wo­kół oczu spra­wiały, że biły od niej ma­je­sta­tyczny blask i mą­drość. Jed­nak w tych oczach dało się doj­rzeć coś jesz­cze. Gdyby ktoś miałby po­pro­sić Laurę o opi­sa­nie jed­nym sło­wem Ro­sel, opi­sa­łaby ją jako prze­bie­głą.

– To je­den z pod­da­nych, który zaj­mo­wał się do­stawą ma­te­ria­łów na szaty – udzie­liła in­for­ma­cji hra­bina.

Ga­briel już otwie­rał usta, aby da­lej drą­żyć te­mat, ale Laura była szyb­sza.

– Ach, w po­rządku. Miej­cie go na oku, wy­da­wało mi się, że sły­sza­łam to na­zwi­sko wśród straż­ni­ków Dy­mi­tra.

Po­liczki Ro­sel przy­brały ko­lor doj­rza­łego jabłka, a hra­bia zro­bił minę, jakby Laura po­zwo­liła so­bie brzydko za­kląć w jego obec­no­ści. Skąd ona się tu wzięła? Ro­sel za­pew­niała go, że naj­okrut­niejsi łowcy po­lo­wali na dziew­czynę w Pol­sce i już ktoś praw­do­po­dob­nie ją schwy­tał. A ona stała tu­taj cała i zdrowa. W do­datku mó­wiła o straży księ­cia Ka­ty­ryku, o któ­rego ist­nie­niu nie po­winna wie­dzieć. Ile lat był w śpiączce, skoro wy­rok Za­giela się już skoń­czył i ten rów­nież stał obok? Czuł się za­kło­po­tany i zdez­o­rien­to­wany.

– Do sali au­dien­cyj­nej – za­rzą­dził. – Po­słu­cham, co ma do po­wie­dze­nia.

– Nie­moż­liwe... Umarł wraz z pierw­szą falą mor­dow­nika... – po­wie­działa z te­atral­nym smut­kiem Ro­sel. – Jego ciało spa­lono.

Gar­dło Oskara za­ci­snęło się w przy­pły­wie stresu. Już otwie­rał usta, żeby za­py­tać, kto ośmie­lił się...

– Ade­mar – wtrą­ciła Olla. – To on jest od­po­wie­dzialny za epi­de­mię.

Hra­bia pró­bo­wał po­skła­dać my­śli. Rzu­cił okiem na pier­ścień Laury i bez pro­blemu roz­po­znał sym­bol fe­niksa po­że­ra­ją­cego ru­bin.

– Zo­staw­cie nas sa­mych – po­pro­sił, przy­glą­da­jąc się ba­daw­czo dziew­czy­nie.

Olla spoj­rzała na ojca z za­cie­ka­wie­niem, a Ro­sel wy­glą­dała na nie­za­do­wo­loną. Za­giel zła­pał matkę pod rękę i wy­pro­wa­dził z kom­naty de­li­kat­nie, lecz sta­now­czo. Ga­briel rzu­cił Lau­rze pełne nie­po­koju spoj­rze­nie i rów­nież wy­szedł. Hra­bia mu­siał chrząk­nąć, żeby Olla wstała z łóżka i opu­ściła po­miesz­cze­nie.

Gdy za­mknęły się drzwi, Laura unio­sła brwi py­ta­jąco, a hra­bia wska­zał jej fo­tel przy stole. Nie­chęt­nie za­jęła miej­sce, a on usiadł na­prze­ciwko, lu­stru­jąc ją spoj­rze­niem nie­bie­skich oczu.

– Kim jest Bed­narz? – po­no­wiła py­ta­nie.

Mina Oskara zdra­dzała cie­ka­wość. Żadne z nich nie uwie­rzyło, że jego ciało zo­stało spa­lone. Hra­bia prze­szedł się le­ni­wym kro­kiem wzdłuż kom­naty i wyj­rzał przez okno. Czarne włosy błysz­czały jak płynna smoła. Ga­briel był bar­dzo po­dobny do ojca i to spra­wiało, że Laura za­czy­nała au­to­ma­tycz­nie ufać hra­biemu. Mu­siała so­bie po­wta­rzać, że to pu­łapka.

– Nie wiem, ty mi po­wiedz, wszystko, co o nim wiesz, a po­sta­ram się to usta­lić.

– Czemu pani Ro­sel pró­buje go chro­nić?

Dziew­czyna była by­strzej­sza, niż po­dej­rze­wał.

– To też po­sta­ram się usta­lić. Nie mu­sisz się ni­czego oba­wiać ze strony mo­jej żony. A te­raz opo­wiedz mi wszystko od po­czątku – na­ka­zał, od­wra­ca­jąc zie­lone oczy od fa­lu­ją­cego mo­rza.

Laura za­sznu­ro­wała usta. Niby czemu mia­łaby mu za­ufać? Na tym dwo­rze ufała tylko i wy­łącz­nie Ga­brie­lowi. We­dług niej na za­ufa­nie nie za­słu­gi­wał na­wet jej pies Leon, który mógłby na nią do­nieść Ana­to­li­jowi za ka­wa­łek pa­rówki.

Hra­bia do­sko­nale roz­po­znał tę minę i za­czął za­sta­na­wiać się, co może jej za­ofe­ro­wać, żeby ją prze­ko­nać.

– Je­steś tu z po­le­ce­nia Dy­mi­tra? – za­py­tał wprost. Jego palce bęb­niły ner­wowo o rzeź­bie­nia na sty­lo­wym pa­ra­pe­cie. W nie­bie­skich oczach Laury wzbu­rzyła się złość. Po­czuła, jakby hra­bia wy­mie­rzył jej po­li­czek i spło­nęła ru­mień­cem. Hra­bia wy­pro­sto­wał się bar­dziej i od­chrząk­nął.

– To do­brze, że nie… Mu­sisz mi wy­ba­czyć. Tro­chę mnie omi­nęło przez ostat­nie mie­siące. Prze­mie­rzył kom­natę i usiadł przy stole.

– Na zamku jest zdrajca – po­wie­działa Laura bez ogró­dek. Jej palce ner­wowo ob­ra­cały pier­ścień z ru­bi­nem.

– Ale nie je­steś nim ty…

– Skąd ta pew­ność? – Wy­zy­wa­jąco unio­sła pod­bró­dek. Hra­bia zmarsz­czył brwi i przyj­rzał jej się uważ­nie.

– Łzy fe­niksa, wspa­niały dar – stwier­dził ci­chym gło­sem. – Nie­wielu mo­gło mieć tyle szczę­ścia, co ja. Dzię­kuję.

– Nie ma za co.

– Po­wiedz mi, komu ufasz.

– Tylko Ga­brie­lowi.

Hra­bia lu­stro­wał ją mą­drym spoj­rze­niem, pró­bu­jąc wszystko po­ukła­dać w gło­wie.

– We­dług prawa nie po­winno być tu ani cie­bie, ani Za­giela. Czy Ga­briel we­zwał cię, abyś mnie ule­czyła? Jak to się stało, że do­łą­czy­łaś do ra­ro­gów?

Laura po­pa­trzyła na niego wście­kle, zgrzy­ta­jąc zę­bami.

– Do ni­kogo nie do­łą­czy­łam – po­wie­działa cier­pli­wie, za­ci­ska­jąc dłoń na pier­ście­niu. Złoto zda­wało się pa­rzyć jej palce i szep­tać jak szem­rząca woda na ka­mie­niach po­toku. Laura zi­gno­ro­wała ten zew, cho­wa­jąc go w poły tu­niki. – Tak wy­szło. Zna­la­złam się w nie­od­po­wied­nim miej­scu w nie­od­po­wied­nim cza­sie i zo­sta­łam pod­stę­pem ścią­gnięta do Ka­ty­ryku. Nikt mnie nie we­zwał… Sama stwier­dzi­łam, że to mo­głoby panu po­móc.

– Fa­scy­nu­jące.

Oczy hra­biego nie­spiesz­nie ana­li­zo­wały jej twarz. Dłu­go­wieczne istoty zu­peł­nie ina­czej od­bie­rały czas. Po­śpiech miał inny wy­miar. Laura wstała nie­cier­pli­wie.

– Je­ste­śmy w sta­nie wojny – stwier­dził nieco na­pa­stli­wie.

Hra­bia po­pa­trzył na nią, nie kry­jąc zdu­mie­nia.

– Resztę wia­do­mo­ści może prze­ka­zać któ­ryś z sy­nów. Mogę odejść?

– Nie. Chcę usły­szeć twoją wer­sję wy­da­rzeń, od po­czątku. Ja i Ro­sel je­ste­śmy od­po­wie­dzialni za te wszyst­kie nie­szczę­ścia, które cię spo­tkały. Jak udało ci się unik­nąć si­deł łow­ców?

Laura otwo­rzyła usta ze zdzi­wie­nia, a po­tem ogar­nęła ją zwie­rzęca złość. Jej dło­nie zwi­nęły się w pię­ści, go­towe do ciosu.

– Czyli jed­nak wiesz, kim jest Bed­narz? – W przy­pły­wie fu­rii zlek­ce­wa­żyła wszyst­kie ty­tuły i zwró­ciła się do hra­biego „na ty”.

– Nie, a co on ma wspól­nego z tym te­ma­tem?

Hra­bia na­dal pa­trzył na nią tym sku­pio­nym, ła­god­nym wzor­kiem, który za­czy­nał ją już po­waż­nie iry­to­wać.

– Wszystko – wy­pluła z sie­bie z od­razą. Na wspo­mnie­nie ataku w jej domu za­lała ją świeża fala zło­ści. – Bed­narz do­wo­dził ze­spo­łem łow­ców, któ­rzy mnie zła­pali. Za­giel mnie ura­to­wał. – Chciała mu do­piec, że bez­myśl­nie na­ra­ził i swo­jego syna, który ru­szył jej na ra­tu­nek.

Hra­bia od­chy­lił się na opar­cie pi­ko­wa­nego fo­tela.

– Prze­pra­szam cię za to, co wy­cier­pia­łaś. Chcie­li­śmy cię od­su­nąć od Ga­briela. Wasz ro­mans za­chwiał mię­dzy­na­ro­do­wymi so­ju­szami i na­szą po­zy­cją.

– Fan­ta­stycz­nie – po­wie­działa, nie kry­jąc sar­ka­zmu.

– Bed­narz i łowcy nie dzia­łali z mo­jego roz­kazu – oznaj­mił hra­bia.

– Prze­staję na­dą­żać – przy­znała Laura, mru­żąc oczy.

– Za­raz wszystko wy­ja­śnimy...

Hra­bia Oskar już na­ci­skał przy­cisk w pa­nelu. Laura nie za­uwa­żyła, kiedy wstał z fo­tela i prze­szedł przez kom­natę. Po­ru­szał się za­ska­ku­jąco szybko.

– Przy­pro­wadź­cie Ro­sel – wy­dał po­le­ce­nie.

Laura po­now­nie usia­dła na fo­telu, krzy­żu­jąc ręce wy­cze­ku­jąco. Kon­fron­ta­cja z matką Ga­briela jej nie prze­ra­żała. Była cie­kawa, co ma na swoje uspra­wie­dli­wie­nie.

Pięć mi­nut póź­niej w drzwiach po­ja­wił się Za­giel.

– Matka znik­nęła.

mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: