Książę Manhattanu. The Royals. Tom III - ebook
Książę Manhattanu może stracić wszystko, na co tak ciężko pracował.
Wywodzę się z brytyjskiej arystokracji, ale fortuny dorobiłem się na Manhattanie. Nowy Jork jest teraz moim królestwem, firma Westbury Group – moim imperium. Żeby zdobyć tytuł księcia Fairfax, musiałbym się ożenić. A przecież nie warto iść na taki kompromis, nie mógłbym ograniczyć się do jednej kobiety.
A przynajmniej tak mi się wydawało, dopóki mój świat nie wywrócił się do góry nogami. Teraz jedynym sposobem na uratowanie mojej firmy jest odziedziczenie tytułu, którego nigdy nie chciałem – więc potrzebuję żony.
Tylko noc pełna przyjemności i namiętności jest w stanie oderwać moje myśli od interesów. Muszę znaleźć nieznajomą, która pomoże mi się odprężyć.
Ale czy Scarlett King to przygoda na jedną noc, czy może materiał na żonę?
| Kategoria: | Romans |
| Zabezpieczenie: |
Watermark
|
| ISBN: | 978-83-272-8902-5 |
| Rozmiar pliku: | 1,2 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
RYDER
W prywatnym samolocie wszystko jest lepsze. Brytyjska arystokracja nie lata prywatnymi samolotami. Moja rodzina uznałaby to za zbyt frywolne – nowobogackie, jak to określali. Nie była to ani pierwsza, ani ostatnia rzecz, co do której moi bliscy i ja się nie zgadzaliśmy. Kochałem wszystko w tym samolocie. Sposób, w jaki skórzane fotele dopasowywały się do mojego tyłka. To, że spódnice stewardes wyglądały na krótsze, a przez to ich nogi wydawały się dłuższe. Nawet ich uwaga była bardziej zalotna. Blond piękność przydzielona do tego lotu pochyliła się nisko, by nalać mi wodę i pozwolić rzucić okiem pod bluzkę na jej jędrne, zaokrąglone piersi. Doceniłem tę uprzejmość.
Gdybym wracał do Londynu w lepszych okolicznościach, mógłbym rozważyć sprawdzenie, czy jej dbałość o szczegóły obejmuje również sypialnię. Bardzo lubiłem obciąganie i miałem wrażenie, że Melanie z przyjemnością robiłaby to tak długo, jak bym chciał. Ale nawet ściskanie głowy tej pięknej kobiety, gdy chowała twarz w moich kolanach, nie poprawiłoby mi dnia.
Zerknąłem na zegarek.
– Za trzydzieści minut lądujemy – powiedziała stewardesa. Szkoda byłoby przepuścić taką szansę z Melanie. Normalnie nie rezygnowałem z takich okazji, ale teraz nie miałem do tego głowy. – Czy mogę zaproponować coś jeszcze?
– Nie. Idę wykonać szybki telefon.
Musiałem powiedzieć siostrze, że mam jeszcze przed sobą około godziny drogi.
Odkleiłem palce od miękkiej, kremowej skóry na ramieniu fotela. Minęło sześć godzin, odkąd dowiedziałem się o upadku dziadka. Nieczęsto tęskniłem za Londynem, ale właśnie w takich chwilach jak ta żałowałem, że Nowy Jork nie jest oddalony o czterdzieści pięć minut jazdy samochodem od mojej rodziny.
Musiałem sobie powtarzać, że nie ma nic, co mógłbym zrobić dla dziadka, czy to siedząc obok niego przy jego łóżku, czy tu w powietrzu.
– Wylądowałeś? – zapytała Darcy, gdy odebrała mój telefon.
– Trzydzieści minut.
– Więc będziesz tu za godzinę. Napisz do mnie wiadomość tuż przed przyjazdem, a ja zejdę do ciebie.
– Dlaczego? Czy jest coś, czego mi nie mówisz? – Czy stan dziadka pogorszył się od czasu mojej ostatniej rozmowy z nią?
– Nie. Po prostu w tym szpitalu łatwo się zgubić. – W jej głosie brzmiało zmęczenie, jakby nie spała całą noc. Po przyjeździe będę mógł ją trochę odciążyć.
– Czy jest przytomny? – zapytałem, wciąż nieprzekonany, że mówi mi całą prawdę.
– Tak. Twierdzi, że nigdy nie czuł się lepiej, ale złamanie biodra w wieku osiemdziesięciu dwóch lat to poważna sprawa. – Jej głos był napięty. Trzymała się dzielnie. Starała się nie tracić fasonu.
– Nic mu nie będzie. – Tym razem. – Masz już wyniki tomografii?
– Nie. Wiesz, że zajęło im kilka godzin, aby przekonać go do wykonania tego badania.
Uśmiechnąłem się mimowolnie. Całe szczęście Darcy nie usłyszała rozbawienia w moim głosie, bo byłaby na mnie wściekła, że staję po jego stronie.
Dziadek miał niepokorny charakter, mało kto mógł go namówić do czegoś, czego nie chciał. I odwrotnie, kiedy ludzie mówili mu, że czegoś nie może, on znajdował sposób, by to zrobić. Pod tym względem byliśmy do siebie podobni. Podziwiałem go jako dziecko. Praktycznie wychował mnie i Darcy, bo zajmował się nami częściej niż nasi beznadziejni rodzice. Ojciec uciekł z kelnerką, zanim zdążyłem go zapamiętać, a matka nigdy się nie pozbierała i większość czasu spędzała na poszukiwaniu duchowego oświecenia w różnych miejscach w Azji. Nasz dziadek był człowiekiem, który koił nas, gdy byliśmy zdenerwowani, przychodził na szkolne przedstawienia, udzielał rad.
– On nie znosi, gdy ludzie zawracają mu głowę – stwierdziłem.
– Wiem, ale po udarze nie możemy ryzykować.
Udar dziadka dwa lata temu był dla nas wszystkich szokiem. Na szczęście był wojownikiem i odzyskał niemal pełną sprawność ruchów i mowę. Ale lewa strona jego ciała pozostała wątła i słaba, co czyniło go podatnym na upadki.
– To prawda, ale wszystko będzie dobrze – powiedziałem z takim autorytetem, na jaki mogłem się zdobyć, lecz jeśli upadek był spowodowany krwawieniem w mózgu…
Wziąłem głęboki oddech i próbowałem uspokoić rosnące tętno.
– Victoria dzwoniła – oznajmiła krótko Darcy.
Zacisnąłem szczęki i nie odpowiedziałem. Nie mogłem znieść rozmowy o egoistycznej żonie mojego kuzyna.
– Bez wątpienia chciała wiedzieć, czy mogą zacząć liczyć srebra – powiedziała jeszcze.
Wziąłem głęboki oddech. Musiałem trzymać się w ryzach, inaczej zdenerwowałbym siostrę.
Tytuł mojego dziadka przechodził na następnego żonatego męskiego spadkobiercę. Byłem najstarszy i powinienem być to ja. Ale ponieważ monogamia nie była moją mocną stroną, mój kuzyn Frederick i jego żona Victoria będą kolejnymi księciem i księżną Fairfax.
To nie było tak, że potrzebowałem pieniędzy. Zarobiłem więcej niż mój dziadek i z pewnością nie zależało mi na tytule. Nigdy nie chciałem być księciem Fairfax. Szczerze mówiąc, nie rozumiałem, dlaczego moja siostra nie może być następna w kolejce przez to, że jest kobietą. Powinna dostać tytuł, pieniądze, majątek – i wszystkie bóle głowy, które się z tym wiążą. Frederick i ja nigdy nie byliśmy blisko, ale jako dziedzica Woolton i wnuka mojego dziadka widywałem go częściej, niżbym chciał. W dzieciństwie był zazdrosny i podły, i nigdy z tego nie wyrósł. Zdawał się zazdrościć mi wszystkiego, co miałem – zabawek, przyjaciół, a później kobiet. Frederick nienawidził tego, że moja siostra i ja mieszkamy w Woolton, a on nie, mimo że musieliśmy zostać z dziadkiem, bo rodzice nas nie chcieli. Nigdy nie przegapił okazji, by skrytykować to, co Darcy robiła dla posiadłości.
I ciągle czynił uwagi na temat mojej ucieczki do Ameryki. Obelgi, z którymi mogłem sobie poradzić. Co mi się nie spodobało, to fakt, że kiedy zadzwoniłem do niego, aby poinformować o udarze dziadka, zamiast zapytać o rokowania albo w którym szpitalu się znajduje, od razu powiedział, że oddzwoni, kiedy porozmawia ze swoim prawnikiem.
Po tym nie było już szans na poprawienie naszych relacji.
– Cóż, przekaż Victorii, żeby w przyszłości rozmawiała ze mną. Nie będę miał problemu z powiedzeniem jej, żeby się odpieprzyła.
Prawdą jest, że gdy tylko dziadek umrze, srebra będą należały do niej. I chociaż historia mojej rodziny nie była dla mnie tak pociągająca jak dla Darcy, w dalszym ciągu wydawało mi się to niesprawiedliwe.
– Musimy porozmawiać, kiedy tu dotrzesz. Jak należy.
Wiedziałem, co nadchodzi. Mieliśmy zamiar omówić, jak mój ślub zmieniłby wszystko.
– Oczywiście.
– Chodzi mi o Aurorę – doprecyzowała.
Darcy już wiele razy sugerowała, że nasza przyjaciółka z dzieciństwa byłaby idealną żoną. Tym razem brzmiała bardziej zdecydowanie. Ale musiałbym jasno powiedzieć, że Aurora nie była kimś, kogo zamierzałem poślubić.
– Zamierzam spotkać się z prawnikami podczas pobytu w Londynie.
Wciąż miałem nadzieję, że znajdziemy prawne rozwiązanie kwestii dziedziczenia majątku przez Fredericka.
Minęło kilka sekund ciszy.
– Wiesz, co o tym myślę – powiedziała.
– Nie chcę walczyć o majątek dziadka – odparłem.
Darcy nie znosiła tego, że moglibyśmy toczyć bitwę o pieniądze dziadka, ponieważ wydawało się, że w jakiś sposób umniejsza to znaczenie naszej miłości do niego. Wiedziałem jednak, jak bardzo pragnął, by to moja siostra została dziedziczką, i z radością przyjąłby takie rozwiązanie.
– Ale jaka jest alternatywa?
– Naprawdę chcę, żebyś rozważył układ z Aurorą. Zależy jej na naszej rodzinie i byłaby doskonałą żoną.
– Nie chcę się żenić.
Na pewno nie z kimś, kto chciał mnie tylko dla tytułu, który bym odziedziczył. Ale myśl, że chciałaby mieć mnie za prawdziwego męża, była jeszcze gorsza. Aurorę i mnie łączyło dziecięce, pierwsze zauroczenie, ale nie miała pojęcia, jakim człowiekiem się stałem.
– Jestem pewna, że większość mężczyzn tak się czuje. I to nie jest tak, że musicie… no wiesz… żyć jak mąż i żona.
– Nie o to chodzi, Darcy.
Pieprzenie Aurory byłoby najmniejszym z moich problemów. Zawsze była atrakcyjna. Przespałbym się z nią wcześniej, gdybym nie obawiał się, że dopatrzy się w tym zbyt wielu najróżniejszych znaczeń. Ale znałem siebie na tyle dobrze, by wiedzieć, że nigdy nie będę wierny jednej kobiecie. Na świecie było tyle pięknych dziewczyn. Wolałem te, których nie znałem. Tak było prościej.
– Nie mówimy przecież o całym twoim życiu.
Naprawdę chciałem wszystkiego co najlepsze dla mojej siostry. Wiedziała, że mogę kupić jej inną nieruchomość, bardzo podobną do Woolton Hall. Domyślałem się, że to nie byłoby dokładnie to samo, ale jej życie nie zmieniłoby się znacząco. Rzecz w tym, że wyszła za mąż za tę posiadłość – to było jej całe życie, odkąd byliśmy dziećmi. Po studiach, kiedy Darcy powiedziała, że zamierza pracować na pełen etat w Woolton, namawiałem ją, żeby znalazła swoją własną drogę. Ale ta praca była jedyną rzeczą, którą chciała robić. Kochała to miejsce.
– Myślałem o tym. Dużo. – Rozmawialiśmy o tym od lat. Wylew dziadka tylko pogorszył sprawę. – Wiesz, że Aurora nie jest dla mnie odpowiednią kobietą.
– Jest tak samo dobra jak każda. Pozwoliłaby ci robić swoje.
Nie byłem typem faceta, który zdradza żonę. Małżeństwo to zobowiązanie, obietnica wierności, a ja nie łamałem obietnic, więc nie składałem żadnych, których nie mógłbym dotrzymać – nie miałem zamiaru stać się jak rodzice. Chciałem spojrzeć wstecz na swoje życie i być dumny z człowieka, którego wychował mój dziadek. Chciałem zadośćuczynić jego poświęceniu.
– Porozmawiamy, jak już przyjedziesz. Czy nam się to podoba czy nie, dziadek ma osiemdziesiąt dwa lata. Kończy ci się czas na przemyślenia. Musisz działać szybko, bo inaczej będzie za późno.
Sądziła, że mnie przekona. Nienawidziłem rozczarowywać siostry, ale nic mnie nie skłoni do małżeństwa. Moim ulubionym sportem było pieprzenie i już dawno temu przeszedłem do ligi zawodowej. Nie miałem zamiaru opuszczać boiska na chwilę przed gwizdkiem. A już na pewno nie przerwę gry dobrowolnie, dopóki krew płynie w moich żyłach. Poza tym, kim ja byłem, żeby pozbawiać kobiety Manhattanu?
Starałem się opanować drżenie, gdy otwierałem drzwi do pokoju dziadka. Nienawidziłem tego specyficznego zapachu szpitala. Nie byłem pewien, czy wszyscy używali tych samych środków czystości, czy też śmierć i choroba miały swój własny zapach.
– Co ty tu, do cholery, robisz?! – Dziadek ryknął na mnie ze swojego łóżka, gdy wszedłem do środka.
Zachichotałem.
– To nie jest zbyt miłe powitanie. Mam nadzieję, że jesteś nieco bardziej czarujący dla pielęgniarek. – Mrugnąłem do dziewczyny w wieku dwudziestu lat, która sprawdzała odczyty ciśnienia krwi.
– Wszyscy robią takie cholerne zamieszanie, Ryder. Przewracam się od osiemdziesięciu dwóch lat. Nie jestem pewien, dlaczego wszyscy zachowują się, jakbym był na łożu śmierci.
Potrząsnąłem głową.
– Złamałeś biodro, dziadku. Czy spodziewałeś się, że nikogo to nie będzie obchodzić?
– Mówią o operacji. – Usłyszałem Darcy z tyłu.
Odwróciłem się.
– Operacja? Po co?
Przytuliłem moją siostrę. Wyglądała blado.
– To biodro. Mówią, że potrzebna jest endoproteza – wymamrotała w moją koszulę.
Uściskałem ją i puściłem.
– Wszystko będzie dobrze. Porozmawiam z lekarzami.
– Już to zrobiłam. Powiedzieli, że operacja prawie zawsze jest konieczna po takim upadku.
– Przestań marudzić – zawołał dziadek.
Roześmiałem się. Gdyby sama siła woli mogła utrzymać kogoś przy życiu, dziadek żyłby wiecznie.
– Dobrze wyglądasz. – Poklepałem dziadka po ramieniu.
Uścisnął moją dłoń.
– Jak tam interesy? – zapytał.
Zawsze się martwił, jak mi się wiedzie w Nowym Jorku. Przez całe życie zarządzał rodzinnym majątkiem, który obejmował Woolton Hall, duży, okazały dom pod Londynem, okoliczne ziemie i pobliską wioskę oraz kamienicę w Londynie. Nigdy go nie zapytałem, czy nie ciąży mu odpowiedzialność, jaka wiązała się z tym tytułem, czy może robiłby coś innego, gdyby dano mu wybór co do jego przyszłości. Ale był człowiekiem honoru i w pełni się angażował. Zasługiwał na podziw. Ja też chciałem taki być.
– Dobrze – odpowiedziałem. – W tej chwili próbuję kupić małą firmę produkującą luksusowe perfumy.
– Zapachy? Nie wydaje się, żeby to do ciebie pasowało.
– Pasuje mi wszystko, co przynosi pieniądze. – Miałem oko do znajdowania rozwijających się firm i kupowania ich tuż przed tym, kiedy zostały wezwane do spłaty pożyczek lub kiedy paraliżował je brak przepływów gotówki. – To solidny biznes, który wymaga inwestycji, by zrobić krok do przodu.
– I zamierzasz dać im to, czego potrzebują? – zapytał, wskazując na mnie palcem.
Wzruszyłem ramionami.
– Jestem hojnym facetem. Wiesz o tym.
Darcy przewróciła oczami.
– Bez wątpienia będzie więcej dla ciebie niż dla nich.
Przytaknąłem.
– Ale wciąż na tym zyskują. I o to właśnie chodzi. Nie oszukuję ich. Jestem po prostu sprytny.
Byłem podekscytowany firmą, którą w tej chwili miałem na celowniku. Nie działała zbyt długo, a mimo to radziła sobie niewiarygodnie dobrze. Handel detaliczny nie należał do moich ulubionych zajęć, ale ten biznes był wart tego, by się dla niego poświęcić.
– Jak się mają sprawy w domu? – zapytałem, podsuwając krzesło do łóżka dziadka.
– Stajnie potrzebują nowego dachu – odpowiedziała Darcy. – Jak większość zachodniego skrzydła.
– Ona nie wie, o czym mówi – odparł dziadek.
W ciągu ostatnich kilku lat moja siostra przejęła większość obowiązków związanych z prowadzeniem posiadłości. Pracowała ramię w ramię z dziadkiem od czasu ukończenia studiów, a on skrupulatnie przekazywał jej całą swoją wiedzę.
– Dziadku, Darcy zawsze dokładnie wie, o czym mówi.
Warknął i wyjrzał przez duże okna na Tamizę. Zabrakło mu argumentów, a to znaczyło, że przyznawał nam rację.
– Idę zadzwonić – powiedziała Darcy. – Mogę coś dla ciebie zrobić?
Ścisnąłem jej rękę. Wiedziałem, ile kosztowało ją prowadzenie posiadłości, zwłaszcza że miała świadomość, iż w końcu będzie musiała odejść i zostawić wszystko, co zrobiła. Nigdy nie rozumiałem, dlaczego nie wyjechała, nie znalazła czegoś własnego, w co mogłaby zainwestować całą swoją energię.
Uwolniła rękę i uśmiechnęła się do mnie.
– Musimy porozmawiać – odezwał się mój dziadek, gdy tylko Darcy wyszła. Takie słowa nigdy nie wróżyły nic dobrego.
Odchyliłem się do tyłu na krześle, gotów przyjąć wszystko, co miał do powiedzenia.
– Starzeję się, Ryder.
Chryste, czy Darcy omawiała z nim mój ożenek z Aurorą? Uzgodniliśmy, że nie będziemy mieszać w to dziadka. Nie chciałem, żeby martwił się, że po śmierci zostawia mnie i Darcy wielki bałagan.
Żołądek mi się wywrócił i pochyliłem się do przodu.
– Jeśli martwisz się o operację biodra, nie powinieneś. Słyszałeś Darcy, to zupełnie normalne po złamaniu. Będzie dobrze.
– Muszę ci coś powiedzieć, zanim poddam się operacji. – Jego oczy wpatrywały się w moje, tak samo jak wtedy, gdy byłem dzieckiem i miałem kłopoty. Nienawidziłem go rozczarowywać. Co się stało? – Chodzi o moją inwestycję w Westbury Group.
– Twoją inwestycję?
Dziadek dał mi kilka tysięcy funtów, kiedy zaczynałem, w zamian za udziały. Ale zawsze odmawiał przyjmowania jakichkolwiek dywidend i nigdy nie wykazywał zainteresowania codziennymi operacjami. Prawie o tym zapomniałem.
– Powinniśmy byli to załatwić już dawno temu. Chyba po prostu podobało mi się to, że zainwestowałem w twój sukces.
– O czym ty mówisz? – Brzmiał jak człowiek pokonany, a nie mężczyzna, którego znałem i kochałem. – Czy potrzebujesz pieniędzy na naprawy, o których wspomniała Darcy?
Zachichotał i poklepał mnie po ręce, którą oparłem o bok łóżka. Nigdy nie kwestionowałem miłości dziadka, ale nie okazywał jej poprzez uściski i deklaracje. Darcy i ja po prostu wiedzieliśmy, że zawsze był w pobliżu, upewniając się, że niczego nie potrzebujemy, nie mamy kłopotów, nie jesteśmy samotni ani zapomniani. Był naszą kotwicą.
– Nie, nie chcę twoich pieniędzy. – Zerknął na nasze dłonie, zanim skinął głową. – Obawiam się, że jeśli twój kuzyn dostanie w swoje ręce moją część, może mieć inny pogląd.
Zmrużyłem oczy, gdy wczesnoporanne słońce odbijało się od okien i wpadało do pokoju.
– Nie rozumiem. Co moje interesy mają wspólnego z Frederickiem?
Wziął głęboki oddech i zaczął kaszleć. Jezu, nie mogłem oglądać go takiego wątłego. Nalałem trochę wody z plastikowego dzbanka, ale machnął ręką.
– Nic mi nie jest – powiedział, sapiąc.
– Musisz się uspokoić.
– Powiedziałem, że nic mi nie jest. – Jego oddech się wyrównał. Usiadłem z powrotem na krześle, starając się wyglądać na bardziej zrelaksowanego, niż się czułem. – Pamiętasz, jak zainwestowałem w Westbury Group? Wykupiłem te specjalne udziały, żebyś nie miał obciążenia w postaci pożyczki.
– Tak, oczywiście. – Uważnie wpatrywałem się w jego twarz, próbując odgadnąć, do czego zmierza.
– No cóż, pieniądze pochodziły z majątku, a więc udział jest w imieniu majątku.
– Pamiętam – odpowiedziałem.
– Jakiś rok temu poszedłem do Gilesa, aby sprawdzić, czy da się coś zrobić z tą cholerną sprawą dziedziczenia. To nie w porządku, że trzeba być żonatym, aby dziedziczyć. Majątek, Woolton, tytuł. To wszystko należy do ciebie.
Byłem na spotkaniu z naszym rodzinnym prawnikiem i powiernikiem majątku, aby omówić możliwe scenariusze na przyszłość, ale nigdy nie przeprowadziłem rozmowy na ten temat z dziadkiem. Nie lubiłem, gdy przypominano mi, że pewnego dnia nie będzie go w pobliżu, żeby utrzymać mnie w ryzach.
– Wiesz, że to nie jest dla mnie ważne. Mam własny majątek i mogę się zaopiekować Darcy.
Nienawidziłem mówić o tym, co dopiero się wydarzy. Świat bez mojego dziadka nie był tym, o czym chciałem myśleć.
– No właśnie, o to chodzi. Nie jestem pewien, czy będzie twój.
Czy dobrze usłyszałem?
– Co mam przez to rozumieć?
– Warunki trustu określają, że nie mogę zmieniać ani sprzedać żadnego z aktywów trustu po ukończeniu osiemdziesięciu lat.
Mój dziadek mógł być księciem Fairfax i spadkobiercą majątku Woolton, ale wszystko było zarządzane przez trust, który dokładnie regulował, co można, a czego nie można zrobić, aby zachować majątek dla przyszłych pokoleń.
– Jasne. Ale w dalszym ciągu nie wiem, o co ci chodzi.
Zerknąłem na drzwi, spodziewając się, że Darcy wróci w każdej chwili. Być może zrozumiałaby lepiej, co dziadek próbował mi powiedzieć.
– Więc nie mogę przenieść tego udziału z powrotem na ciebie. Nie możesz mnie wykupić – wyjaśnił.
Wzruszyłem ramionami.
– Okej. Twoja inwestycja w ogóle nie wpłynęła na sposób, w jaki prowadzę firmę. Zatrzymaj ten udział.
– Ale on nie jest mój. Należy do trustu. Co oznacza, że kiedy ja umrę – skrzywiłem się, gdy wypowiedział te słowa – przechodzi na Fredericka.
Nadal nie pojmowałem. Studiowałem jego twarz, próbując dokładnie zrozumieć to, co mówił.
– Więc będzie miał niewielki udział. I co z tego?
– Czy spojrzałeś na dokumentację, którą wprowadziliśmy w życie w tamtym czasie? – zapytał, przesuwając się na łóżku.
Nie pamiętałem nic z tego, co wówczas robiliśmy. Byłem zbyt podekscytowany rozpoczęciem działalności, by się tym przejmować. Znalazłem małą firmę biotechnologiczną w Cambridge, w którą chciałem zainwestować. I była to jedna z najlepszych decyzji, jakie podjąłem. Przyniosła mi fortunę i otworzyła drzwi do nowych możliwości. To właśnie dzięki tej inwestycji odniosłem wszystkie późniejsze sukcesy i w końcu poczułem, że zasługuję na swoje miejsce w świecie. Choć kochałem dziadka, jako dziecko wciąż żyłem w przekonaniu, że brakuje mi rodziców. Grupa Westbury pomogła mi poczuć grunt pod nogami. To było moje. Na zawsze.
– Nie pamiętam szczegółów. Ale wszystko ułożyło się dobrze. W czym problem?
– Abym mógł dać ci pieniądze z funduszu powierniczego, z moim udziałem musiały się wiązać pewne przywileje. Gdyby nie spodobał mi się sposób, w jaki prowadzisz grupę, mógłbym przejąć kontrolę nad firmą.
– To jednak nigdy nie było problemem.
Nikomu na świecie nie ufałem bardziej niż dziadkowi, zwłaszcza gdy chodziło o interesy.
– Ale kiedy akcje przeniosą się na Fredericka…
Szuranie mojego krzesła odbiło się echem po pokoju, gdy wstałem gwałtownie. Wsadziłem ręce do kieszeni, starając się zachować spokój.
– Mówisz mi, że Frederick może przejąć kontrolę nad moją firmą? – Dziadek był osobą, której ufałem najbardziej na świecie. Frederick był osobą, której ufałem najmniej. – Że będzie mógł zabrać wszystko, na co pracowałem przez te wszystkie lata?
– Przepraszam, mój chłopcze. Nigdy nie chciałem, żeby do tego doszło.
Przechadzałem się wzdłuż jego łóżka.
– Więc wprowadzimy zmiany w dokumentacji. Musimy przyjąć uchwałę, która zmienia prawa do tego udziału. – Zatrzymałem się i chwyciłem kremowy metalowy pręt u stóp łóżka, czekając na odpowiedź dziadka. To musiało być rozwiązanie, prawda? – Nadal jestem właścicielem większości udziałów w firmie.
Potrząsnął głową.
– Chciałbym, żeby to było takie proste. Gdy skończyłem osiemdziesiąt lat, straciłem możliwość wprowadzania podobnych zmian. Tak mi przykro, nie miałem pojęcia, że moja inwestycja w twoją firmę, w twoją przyszłość, może się obrócić przeciwko tobie.
Moje knykcie pobielały, gdy zacieśniłem chwyt na łóżku.
– To nie jest twoja wina.
– Powinienem był zlecić Gilesowi przeprowadzenie pełnego przeglądu naszych aktywów dużo wcześniej, ale…
Ale wydarzył się udar, a nam zależało tylko na jego zdrowiu.
– Nie myśl o tym.
Nie chciałem, żeby dziadek się tym przejmował. Mogłem to zrobić za nas obu. Przez całe życie pracowałem na Westbury Group. Oznaczało to, że nigdy nie musiałem na nikim polegać. Nie byłem od nikogo zależny w żadnej sprawie.
– Chciałbym wierzyć, że Frederick postąpi właściwie, ale…
Westchnęłam. Obaj wiedzieliśmy, że to się nigdy nie stanie. Gdyby Frederick dostał szansę zrujnowania mnie, chwyciłby ją obiema rękoma. Czekał całe swoje życie, aby udowodnić, że jest lepszy ode mnie. Nie przepuściłby takiej okazji.
Musiałem to uporządkować.
– Znajdziemy jakieś rozwiązanie. Porozmawiam o tym z Gilesem.
Może nie będę następnym księciem Fairfax, ale zrobię wszystko, co w mojej mocy, aby upewnić się, że Frederick nie zniszczy tego, na co tak ciężko pracowałem.ROZDZIAŁ 2
SCARLETT
Nowy Jork jest najgorszym miejscem na randki.
Stosowałam się do wszystkich oferowanych w internecie rad – nie być zbyt dostępną, nie uprawiać seksu zbyt wcześnie i nie stawiać wszystkiego na jedną kartę. Ale i tak przeskakiwałam od jednego rozczarowania do kolejnej katastrofy. Myślałam, że facet w ostatni czwartek był supersłodki, gdy komplementował moje buty, dopóki nie wyznał, że lubi się przebierać w damskie ciuszki w weekend i chciałby sprawdzić, czy moje różowe, zamszowe, trzynastocentymetrowe szpilki będą na niego pasować. Może byłam zbyt wybredna, ale po prostu nie chciałam walczyć z moim facetem o to, kto w co się ubierze, kiedy wychodzimy na kolację.
A potem pojawił się facet, który wyglądał, jakby nigdy nie był u fryzjera i nie spojrzał mi w oczy ani razu podczas całej naszej randki. Nie zapomnę też o czterdziestokilkuletnim, spoconym mężczyźnie, który powiedział naszej kelnerce, że ma niezłe zderzaki.
Przesunęłam palcem po ekranie telefonu, żeby zobaczyć esemesa od Andrew – jak dotąd nie było najgorzej. Mieliśmy tylko jedną randkę i poza tym, że wyglądało, że ma bzika na punkcie czystości, wydawał się względnie normalny. Za bardzo mnie nie pociągał. Ani nie rozśmieszał. Ale nie miałam ochoty wbić mu widelec w oko po dwudziestu minutach spotkania, więc zgodziłam się na randkę numer dwa.
„Nie mogę się doczekać, aż cię dziś zobaczę”.
Wyciągnęłam swój kalendarz i znalazłam wpis o treści „Kolacja z Peterem”. Spojrzałam z powrotem na mój telefon. Czy pomyliłam kontakty? Peter to ten z kaloryferem na klacie, który miał kota. Zgodziłam się na trzecią randkę z kolacją, ponieważ na naszym drugim spotkaniu dał kelnerce naprawdę duży napiwek, chociaż było jasne, że nie zarabiał zbyt wiele. Peter też mnie nie pociągał.
Przewinęłam historię wiadomości. Nie, ten tekst był zdecydowanie od Andrew.
Cholera.
Zafundowałam sobie podwójną rezerwację.
Drzwi do mojego biura otworzyły się na oścież i pojawiła się w nich burza loków. Należały do mojej partnerki biznesowej Cecily.
– Jesteś wolna? – zapytała.
– Pewnie, jeśli pomożesz mi rozwiązać mój randkowy dylemat.
Dzieliłam się problemami sercowymi z Cecily od czasu studiów. Byłyśmy współlokatorkami na drugim roku, związałyśmy się, gdy tylko rozpakowałyśmy nasze egzemplarze _Pamiętnika_ Sparksa i zmarnowałyśmy dzień dla kilku godzin z Ryanem Goslingiem. Ja studiowałam finanse, a ona marketing. Idealnie się uzupełniałyśmy, prowadząc wspólny biznes.
– To brzmi jak zabawa. Małżeństwo jest czasami takie nudne.
Usiadła na krześle naprzeciwko mojego biurka.
Nigdy nie sądziłam, że małżeństwo jest nudne. Kochałam mojego męża, nie mogłam się doczekać wieczornego powrotu do domu i spędzania z nim czasu. Od naszego rozwodu minęły już dwa lata, a ja wciąż za nim tęskniłam. Tęskniłam za wspólnikiem w zbrodni. Brakowało mi mojego najlepszego przyjaciela. Zmusiłam się do uśmiechu.
– Tak właśnie powiedział Marcus.
Najwyraźniej bycie ze mną w Connecticut nie wystarczyło mojemu eksmężowi. To był powód, dla którego teraz byłam tutaj, patrząc na Hudson z małego apartamentu w centrum Manhattanu z dziewięćdziesięcioma procentami mojego dobytku przechowywanego w magazynie. Jako mężatka mieszkałam w Connecticut, w pięknym, obłożonym drewnem domu, z czterema sypialniami, niesamowitym widokiem na wodę, oddalonym o piętnaście minut jazdy do mojego biura. Zmiana wciąż była dla mnie nieco otwartą raną. Miałam dwadzieścia kilka lat i powinnam cieszyć się życiem w mieście, które nigdy nie śpi.A może to ja byłam nudna?
Kiedy mnie zostawił, powiedział mi, że nie znosił myśli, że jego życie zostało całkowicie zaplanowane. A ja? Czułam się szczęśliwa. Zadowolona. Z Marcusem u boku wszystko było tak, jak sobie wyobrażałam jako mała dziewczynka. Nie myślałam, że można pragnąć czegoś więcej.
– Przepraszam. Nie chciałam być nieczuła.
Uśmiechnęłam się.
– W porządku. To było dawno temu.
Ale w takie dni jak dziś wcale nie było w porządku. Nie miałam ochoty na randki. Wolałam wrócić do domu i położyć się do łóżka z książką, niż iść do jakiejś wytwornej restauracji i próbować być ujmującą i zabawną.
Randki były wyczerpujące.
– Więc jaki jest twój dylemat? Podzielę się moim, jeśli ty podzielisz się swoim – powiedziała.
– Masz dylemat związany z randkami? Czy twój mąż o tym wie? – zapytałam, szczerząc się.
– Jestem dyskretna – odparła i puściła do mnie oko. – No dalej, wyrzuć to z siebie.
– Mam podwójną rezerwację na dzisiejszy wieczór. Zgodziłam się na kolację z Andrew i Peterem jednocześnie.
– Znowu? Czy to nie jest już drugi taki przypadek w ciągu ostatnich kilku tygodni?
Tak. Jak mogłam do tego dopuścić?
– To chyba oznacza, że chcesz się z nimi spotkać.
Wręcz przeciwnie. Andrew i Peter byli dość mili, ale nie widziałam z nimi przyszłości. Żaden z nich nie był moją bratnią duszą.
– To nic wielkiego. Po prostu odwołam jednego z nich. – Albo obu i umówię się na randkę z moim e-czytnikiem. – Zakładam, że twój dylemat nie jest randkowy.
Loki Cecily podskakiwały kiedy się zaśmiała.
– Nie mam takiego szczęścia jak ty, ale to nie jest tylko mój dylemat. To także twój. Mieliśmy kolejne podejście z Westbury.
Westbury była zdecydowanie najbardziej entuzjastycznie nastawioną firmą inwestycyjną, prowadzącą z nami rozmowy na temat spłacenia naszych pożyczek, co miało nastąpić już wkrótce. Ale była też najmniej elastyczna w swoich warunkach.
– Bardzo mi przykro, że jesteśmy w takiej sytuacji – powiedziała Cecily.
– Nie przepraszaj. Musiałyśmy zdobyć te pieniądze i nie miałyśmy żadnych innych ofert.
Cecily Fragrance odniosła sukces trochę zbyt szybko i rok temu potrzebowałyśmy dużo pieniędzy, aby móc zrealizować zamówienia. Cecily mogła podpisać dokumentację kredytową, ponieważ byłam poza miastem, ale to była tak samo moja decyzja, jak i jej.
– Spodziewałyśmy się, że będzie to sprawa krótkoterminowa. Kto by przypuszczał, że odniesiemy taki sukces?
Kredyt trzeba było spłacić, ale jednocześnie musiałyśmy zachować płynność finansową, aby móc nadal inwestować w zapasy. Potrzebowałyśmy odroczenia terminów spłaty. W przyszłym miesiącu. Jeśli ich nie dostaniemy, nasze przepływy gotówki po prostu znikną.
– I Westbury nie zmieniło swojej oferty?
– Nadal wszystko albo nic. Biorą cały biznes, zatrudniają nas jako pracowników, a my tracimy udziały.
Westbury miało reputację sprytnego i odnoszącego sukcesy gracza.
– Pieniądze są jednak lepsze. – Starała się brzmieć bardziej pozytywnie.
Większość inwestorów była zadowolona z mniejszościowego udziału w firmie, ale Westbury Group chciała mieć wszystko. Cecily i ja stworzyłyśmy ten biznes. Zrekrutowałyśmy każdego z naszych pracowników. Do diabła, wybrałam nawet ekspres do kawy. Nie chciałyśmy tak po prostu z tego zrezygnować. Ale czy Cecily miała wątpliwości? Czy już się poddała?
– W jakim sensie pieniądze są lepsze?
Jej wzrok przesunął się po powierzchni mojego biurka.
– Wystarczy, by wypłacić wszystkim udziałowcom to, co miałyśmy nadzieję otrzymać na koniec trzeciego roku.
Zacisnęłam usta. To było dużo pieniędzy.
Cecily i ja mogłyśmy zacząć od nowa. Ale kochałam Cecily Fragrance, choć nigdy nie przypuszczałam, że praca może być pasją.
Zajmowała moją uwagę, gdy opłakiwałam utratę małżeństwa. Nigdy nie rozumiałam, kiedy moi przyjaciele mówili o swojej pracy jak o hobby, dopóki Cecily i ja nie zaczęłyśmy naszej działalności. Dla mnie to nigdy nie była praca. Kochałam to. A Cecily Fragrance była jedyną dobrą rzeczą w moim życiu od czasu rozwodu. Potrzebowałam zmiany, żeby nie widzieć pustki po moim mężu, gdziekolwiek bym nie spojrzała. Marcus odchodząc, wstrząsnął moim światem, ale chęć udowodnienia, że podjął złą decyzję, rozpaliła we mnie ogień.
Dla mojego męża był to dowód na to, że nie jestem tak przewidywalna, nudna i bezpieczna, jak myślał – bez wątpienia spodziewał się, że do końca życia zostanę na etacie w korporacji, w banku inwestycyjnym ze stałą miesięczną pensją. Założenie własnej firmy, bez żadnej struktury i procedur innych niż te, które sama stworzyłam, i podejmowanie ryzyka finansowego każdego miesiąca było dla niego czymś absolutnie niespodziewanym. Nigdy by nie pomyślał, że jestem do tego zdolna. Ja sama też nigdy nie wyobrażałam sobie, że zdecyduję się na taki krok. Ale kiedy twój świat staje na głowie, czasami chwytasz się brzytwy. Być może nie potrafiłam uratować mojego małżeństwa, ale nie byłam gotowa na to, by zrezygnować z Cecily Fragrance.
– Co ty sobie myślisz? Chcesz odejść? Zrezygnować ze wszystkiego, na co tak ciężko pracowałyśmy, i pozwolić komuś innemu spijać śmietankę i zgarniać wszystkie nagrody? – Powiedz nie. Proszę, powiedz nie.
Skrzywiła się.
– Cóż, nie, kiedy tak to ujmujesz. Ale nie jestem pewna, czy mamy wybór. Żadna z pozostałych ofert nie spłaca naszych kredytów w całości.
Czy ona tak łatwo się poddała?
Ja na pewno nie. Mój brat był bogatym facetem i z pewnością by nam pomógł, gdybym opowiedziała mu o sytuacji. Ale wiedziałam, że jego firma przejęła ostatnio konkurenta i nie miał w tej chwili zbyt wiele wolnych funduszy. Poza tym wolałam to zrobić na własną rękę. Nie chciałam, żeby mój brat musiał mnie ratować.
– Rozumiem, że wolisz, aby Cecily Fragrance kontynuowała działalność bez ciebie, niż upadła z tobą.
Nie sądziłam, że do tego dojdzie. Byłam pewna, że nam się uda. Zaszłyśmy już tak daleko.
Jako twarz firmy Cecily zajmowała się wszystkimi ważnymi spotkaniami biznesowymi, podczas gdy ja koncentrowałam się na utrzymaniu ciągłości codziennych operacji. Słyszałam wiele przerażających historii o kierownictwie rozkojarzonym przez nowe inwestycje i byłam zdeterminowana, aby do tego nie dopuścić. Nie miałam do czynienia z inwestorami, ale jeśli Cecily została pokonana, nadeszła moja kolej, aby wkroczyć na ring.
– Nadal możemy otrzymać inne oferty, być może nawet będziemy w stanie wykorzystać je do podbicia aktualnych ofert.
Zebrała kłaczki ze swojej spódnicy.
– Może. Po prostu naprawdę nie chcę, żebyśmy poszły na dno. I nadal miałybyśmy pracę.
– A może spotkam się ze wszystkimi oferentami i spróbuję negocjować? – zasugerowałam. – Pracowałam dla banku inwestycyjnego i nauczyłam się przy tym kilku rzeczy.
Z pewnością istniał sposób, w jaki Cecily i ja mogłybyśmy wciąż prowadzić ten biznes z restrukturyzowanymi kredytami.
– Myślisz, że mogłabyś nakłonić ich, by zmienili zdanie? – zapytała.
Wzruszyłam ramionami.
– Kto wie? Ale warto spróbować, prawda? Zostało w nas jeszcze trochę woli walki, racja?
Chciałam mieć pewność, że jej nie straciłam.
– Następna rata za pożyczki wypada za miesiąc. Nie mamy dużo czasu.
Przytaknęłam, starając się zignorować drżącą powiekę, sygnalizującą, że to zadanie prawie niewykonalne.
– Nie możemy się poddać, Cecily. To jest nasze dziecko.
Uśmiechnęła się półgębkiem.
– Tyle energii kosztowało mnie, aby dotrzeć tak daleko… Nie jestem pewna, czy zostało jej wystarczająco dużo, aby ukończyć wyścig.
– Cóż, dlatego tu jestem. Doprowadzę nas obie do mety. Za wszelką cenę.
Zamierzałam uratować Cecily Fragrance.
Zamierzałam też odwołać spotkanie z Andrew i Peterem, zadzwonić do mojej siostry Violet i umówić się z nią na drinka. Spędzę ten wieczór tak, jak chciałam, a nie tak, jak wydawało mi się, że powinnam jako dwudziestokilkulatka na Manhattanie.
– Mam nadzieję, że bzykasz ich obu. I to o tej samej porze w każdy wtorek – powiedziała Violet, gdy zwierzyłam się jej z podwójnej randkowej rezerwacji.
Moja siostra zawsze mówiła mi tylko prawdę i wierzyła we mnie bardziej niż ktokolwiek inny. Jeśli miałam zamiar walczyć z Westbury Group o zachowanie udziałów, to nikt nie da mi więcej wsparcia niż Violet, moja najwierniejsza cheerleaderka.
– Ciii – powiedziałam, rozglądając się dookoła, by sprawdzić, czy nikt nie słyszy.
Bar, jeden z moich ulubionych, przypominał klub dżentelmenów z lat pięćdziesiątych, ze swoim słabym oświetleniem, sofami Chesterfield i amerykańskimi standardami płynącymi z fortepianu w rogu. Reprezentował mój wyobrażony, idealny Manhattan.
– Dlaczego tak naprawdę przyprowadziłaś mnie w takie miejsce jak to? – zapytała.
No cóż, to faktycznie było miejsce, do którego Harper i ja przychodziłyśmy z naszą najlepszą przyjaciółką Grace. Z Violet zwykle szłyśmy na burgery do centrum miasta.
– Podoba mi się tutaj.
– I co? – Violet wróciła do tematu. – Bzykasz ich obu? Wiem, że to zbyt wiele, by mieć nadzieję, że robisz to z nimi w tym samym czasie. – Zmrużyła oczy, patrząc na grupę gości w garniturach po drugiej stronie baru, którzy, jak zauważyłam, sprawdzili ją już wcześniej, gdy tylko weszła do środka. – Myślę, że chciałabym spróbować trójkąta, zanim będę stara. Dwóch mężczyzn – wyjaśniła. – W college’u przetestowałam kombinację dwie dziewczyny i facet, ale to na mnie nie działało.
Parsknęłam do mojej szklanki i zakrztusiłam się.
– Violet, proszę. Uratuj mnie od śmierci przez zawstydzenie. Przynajmniej dzisiejszego wieczoru.
– Cóż, jeśli odpowiesz na moje pytanie, przestanę się nadmiernie zwierzać.
– Nie, nie bzykam ich. Na pewno nie obu jednocześnie.
– Uhh – westchnęła Violet. – Mogłam się domyślić. Powiedz mi, że pieprzyłaś się z kimkolwiek od czasu rozwodu. Proszę. Powiedz mi, że twój wibrator nie jest jedyną rzeczą, która dała ci orgazm w ciągu ostatnich dwóch lat.
Violet mogła się droczyć, ale sposób, w jaki to powiedziała, sprawił, że poczułam się lekko zawstydzona, ponieważ wciąż nie udało mi się zrobić tego kroku, jakim był pierwszy seks po rozwodzie. Moja siostra była tak… liberalna w swoich relacjach z mężczyznami, wiedziałem, że trudno jej będzie zrozumieć, dlaczego nie spałam z żadnym z facetów, z którymi się umawiałam. Nawet ja sama tego nie rozumiałam. Ale żaden z nich nie wydawał się tym, kogo szukałam. Nie byli wyjątkowi. Umawiałam się z wieloma mężczyznami od czasu Marcusa, wróciłam do gry. Tylko nie zrobiłam tego ostatniego kroku.
Spotykałam się nawet wyłącznie z jednym facetem. Przez około tydzień, aż stało się jasne, że nie ma mowy, abym się z nim przespała, więc zakończyłam sprawę.
Violet złapała mnie za rękę.
– Wiem, że często to powtarzam, ale potrzebujesz przygody na jedną noc. Przesadzasz z myśleniem o seksie. To zwykła sprawa. Jak mycie zębów czy ćwiczenia. To po prostu jest część życia.
– To trudne.
Rozumiałam Violet i zgadzałam się z nią. Ale seks po rozwodzie był przerażający. Może dlatego, że stanowiłby potwierdzenie, że moje małżeństwo definitywnie się skończyło, a także dlatego, że wyznaczyłby rozpoczęcie nowego rozdziału. Seks był progiem, który musiałam przekroczyć. Jeśli trzymałam się tej strony, to byłam bezpieczna. Nikt nie będzie mógł powiedzieć, że poniosłam porażkę. A nie chciałam iść przez życie, zostawiając za sobą szlak rozczarowań i zerwanych relacji.
– Wcale nie jest trudne. I szczerze mówiąc, jeśli jesteś naprawdę zdenerwowana, to możesz po prostu leżeć i nic nie robić, podczas gdy on wykona całą pracę. To nie będzie tak dobre, ale jeśli to wszystko, na co cię stać, z tym twoim wystrzałowym ciałem i piękną twarzą, nie musisz robić nic, aby poderwać faceta.
– Czy my naprawdę prowadzimy tę rozmowę?
Nie byłam zdenerwowana. Brakowało mi seksu. Po prostu nie chciałam związku skazanego od początku na porażkę.
Violet wyciągnęła rękę i poklepała mnie po ramieniu.
– Będziemy kontynuować tę rozmowę, dopóki nie poradzisz sobie z problemem, który wiąże się z twoją pierwszą wielką miłością. Twoje życie nie jest reklamą coca-coli. A Marcus odszedł i już nie wróci. Na marginesie, wiesz, że teraz pieprzy Cindy Cremantes?
Słyszałam tę plotkę, kiedy ostatnio byłam w domu mojego brata w Connecticut. Cindy nadal pracowała w aptece w Westchester, tak jak za czasów szkolnych. Nie wiedziałam, dlaczego była atrakcyjniejsza ode mnie.
– Nie uważam, że moje życie to reklama coli.
– Błagam, nie zgadzam się. Rozumiem, że Marcus jest jedynym facetem, z którym kiedykolwiek spałaś, ale pomimo wystroju tego baru nie jesteśmy w rzeczywistości lat pięćdziesiątych. – Zakreśliła palcem kółko w powietrzu. – Nie jesteś gospodynią domową. Nie musisz udawać, że nie lubisz seksu. Nie tak wygląda życie we współczesnym świecie.
– Lubię seks. Nie jestem oziębła.
Violet westchnęła.
– Marcus nie zostawił cię, bo jesteś nudna w łóżku. Nie musisz się bać.
– Tak, wiem.
Marcus nie był nudny w sypialni, a seks z nim sprawiał mi przyjemność. Ale byłabym otwarta na coś… nowego, coś więcej. Nie interesowały mnie kolacje w wiejskim klubie swingersów, ale może mógłby przelecieć mnie na podłodze w kuchni lub mówić mi od czasu do czasu trochę świństw. Raz, kiedy byliśmy nowożeńcami, przerwałam jego prysznic i opadłam na kolana gotowa zrobić mu loda, kiedy niezręcznie powiedział mi, że nie ma czasu, bo spóźni się do pracy.
– Po prostu nie jestem gotowa na związek.
– Seks nie jest związkiem. Czekasz, aby zobaczyć, czy ten facet, z którym umawiasz się na randki, jest Panem Właściwym, zanim będziesz się z nim pieprzyć? – zapytała, ściągając brwi, jakby to była najbardziej niedorzeczna rzecz, którą kiedykolwiek słyszała.
Wzruszyłam ramionami.
W empik go