Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Księga nadziei - ebook

Wydawnictwo:
Tłumacz:
Data wydania:
1 sierpnia 2022
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
37,00

Księga nadziei - ebook

Jane Goodall, najsłynniejsza na świecie żyjąca przyrodniczka, w niezwykle ciekawej i aktualnej publikacji na temat kondycji naszej planety.

Kiedy patrzymy na nagłówki gazet - pogłębiający się kryzys klimatyczny, globalna pandemia, utrata różnorodności biologicznej, polityczne zawirowania – trudno o optymistyczne nastawienie. A mimo to jeszcze nigdy nadzieja nie była nam tak bardzo potrzebna.

W tej niezwykle ważnej książce Jane Goodall oraz Douglas Abrams, współautor międzynarodowego bestsellera Wielka księga radości, prowadzą intymny i skłaniający do rozważań dialog na temat jednego z najbardziej pożądanych i najmniej poznanych aspektów ludzkiej natury – NADZIEI. W Księdze nadziei Jane skupia się na „czterech powodach do nadziei”: wspaniałym intelekcie, wytrzymałości natury, mocy młodych ludzi oraz niezłomnym duchu ludzkim. Pokazuje, że pomimo wielu problemów, z jakimi zmaga się ludzkość, nadal możemy marzyć i stworzyć lepszy świat. Ta nadzieja szczególnie dziś jest nam bardzo potrzebna.

Kobieta, która wywróciła świat zoologii do góry nogami”

sir David Attenborough

„Jedna z najbardziej wpływowych i najważniejszych liderek na świecie. Jane na co dzień szerzy optymizm i świadomość, że trzeba chronić prawo do życia wszystkich stworzeń, dawać nadzieję przyszłym pokoleniom i zabierać głos w sprawie największego ekologicznego zagrożenia – zmian klimatycznych”

Leonardo DiCaprio

„Prawdziwa bohaterka”

Greta Thunberg

Kategoria: Literatura faktu
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8265-257-4
Rozmiar pliku: 7,0 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

.

WHI­SKY I FA­SO­LO­WY SOS SU­AHI­LI

To się wy­da­rzy­ło w noc po­prze­dza­jącą roz­po­częcie na­szych roz­mów. De­ner­wo­wa­łem się, bo staw­ka była wy­so­ka. Świat zda­wał się po­trze­bo­wać na­dziei bar­dziej niż kie­dy­kol­wiek. Kil­ka mie­si­ęcy wcze­śniej zwró­ci­łem się do Jane z py­ta­niem, czy ze­chcia­ła­by przed­sta­wić swo­je spoj­rze­nie pe­łne na­dziei w no­wej ksi­ążce, i od tam­tej pory te­mat ten nie­ustan­nie za­przątał moje my­śli. Czym jest na­dzie­ja? Dla­cze­go ją od­czu­wa­my? Czy na­dzie­ja jest czy­mś praw­dzi­wym? Czy mo­żna ją pie­lęgno­wać? Czy na­praw­dę jest jesz­cze na­dzie­ja dla na­sze­go ga­tun­ku? Wie­dzia­łem, że mu­szę za­dać te py­ta­nia, z któ­ry­mi wszy­scy się mie­rzy­my, gdy do­świad­cza­my prze­ciw­no­ści losu lub gdy cza­sa­mi ogar­nia nas roz­pacz.

Jane jest mi­ędzy­na­ro­do­wą bo­ha­ter­ką, któ­ra od kil­ku­dzie­si­ęciu lat pod­ró­żu­je po świe­cie, gło­sząc prze­sła­nie pe­łne na­dziei. Dla­te­go też pra­gnąłem zro­zu­mieć, skąd w niej tyle wia­ry w na­szą przy­szło­ść. By­łem rów­nież cie­kaw, jak uda­ło jej się pod­trzy­mać w so­bie to uczu­cie na­dziei, pro­wa­dząc pio­nier­skie ży­cie pe­łne wy­zwań.

Gdy pe­łen obaw, ale i eks­cy­ta­cji przy­go­to­wy­wa­łem py­ta­nia, za­dzwo­nił te­le­fon.

– Czy masz ocho­tę zje­ść ko­la­cję ze mną i moją ro­dzi­ną? – za­py­ta­ła Jane.

Nie­daw­no wy­lądo­wa­łem w Dar es Sa­la­am i od­po­wie­dzia­łem, że bar­dzo chęt­nie po­znam jej ro­dzi­nę. Była to szan­sa, aby nie tyl­ko spo­tkać się z kul­to­wą po­sta­cią, ale zo­ba­czyć ją w roli mat­ki i bab­ci; aby prze­ła­mać się chle­bem i jak po­dej­rze­wa­łem, skosz­to­wać nie­co whi­sky.

Od­na­le­zie­nie domu Jane nie jest ła­twym za­da­niem, po­nie­waż uli­ca przy któ­rej stoi, nie ma na­zwy. Trze­ba prze­je­chać kil­ka po­lnych dróg i od­szu­kać dużą po­sia­dło­ść Ju­liu­sa Ny­ere­re, pierw­sze­go pre­zy­den­ta Tan­za­nii, z któ­rym sąsia­du­je dom Jane. By­łem nie­spo­koj­ny, że spó­źnię się na ko­la­cję, po­nie­waż tak­sów­karz bez po­wo­dze­nia pró­bo­wał od­na­le­źć wła­ści­wy zjazd na gęsto za­le­sio­nym te­re­nie. Na do­miar złe­go sło­ńce szyb­ko za­cho­dzi­ło za ho­ry­zont, a w oko­li­cy bra­ko­wa­ło la­ta­rń, któ­re mo­gły­by oświe­tlić nam dro­gę.

Gdy w ko­ńcu uda­ło się nam od­na­le­źć wła­ści­wy dom, Jane po­wi­ta­ła mnie w drzwiach, ob­da­rza­jąc cie­płym uśmie­chem oraz prze­szy­wa­jącym spoj­rze­niem. Jej siwe wło­sy zwi­ąza­ne były w ku­cyk. Mia­ła na so­bie zie­lo­ną ko­szu­lę oraz spodnie kha­ki, przez co wy­gląda­ła jak w mun­du­rze le­śni­ka. Na ko­szu­li wid­nia­ło logo In­sty­tu­tu Jane Go­odall (JGI – Jane Go­odall In­sti­tu­te), przed­sta­wia­jące sym­bo­le or­ga­ni­za­cji: pro­fil Jane, szym­pan­sa po­ru­sza­jące­go się na czte­rech ko­ńczy­nach, liść sym­bo­li­zu­jący śro­do­wi­sko oraz dłoń re­pre­zen­tu­jącą ludz­ko­ść, któ­ra zda­niem Jane na rów­ni z szym­pan­sa­mi po­trze­bo­wa­ła ochro­ny.

Jane ma osiem­dzie­si­ąt sze­ść lat, ale ku mo­je­mu za­sko­cze­niu, nie zmie­ni­ła się zbyt­nio od cza­su, gdy po raz pierw­szy zna­la­zła się w Gom­be i po­ja­wi­ła się na okład­ce „Na­tio­nal Geo­gra­phic”. Za­cząłem się za­sta­na­wiać, czy to na­dzie­ja i po­czu­cie celu po­ma­ga­ją jej utrzy­mać wiecz­ną mło­do­ść.

Jed­nak to, co wy­ró­żnia­ło Jane, to była jej de­ter­mi­na­cja. Wy­zie­ra z jej mig­da­ło­wych oczu ni­czym siła na­tu­ry. To wła­śnie ona skło­ni­ła Jane do wy­jaz­du na dru­gi ko­niec świa­ta, aby roz­po­cząć ba­da­nia nad zwie­rzęta­mi w Afry­ce, i to ona była mo­to­rem na­pędo­wym jej ko­lej­nych pod­ró­ży przez ostat­nie trzy­dzie­ści lat. Przed wy­bu­chem pan­de­mii po­nad trzy­sta dni w roku Jane po­świ­ęca­ła na gło­sze­nie wy­kła­dów na te­mat za­gro­żeń wy­ni­ka­jących z za­nie­czysz­cze­nia śro­do­wi­ska na­tu­ral­ne­go oraz zni­ka­jących sie­dlisk na­tu­ral­nych. W ko­ńcu świat za­czy­na wsłu­chi­wać się w jej sło­wa.

Wie­dzia­łem, że Jane lubi wie­czo­ra­mi na­pić się whi­sky, więc przy­nio­słem jej ulu­bio­ną, Gre­en La­bel John­nie Wal­ker. Przy­jęła ją z wdzi­ęcz­no­ścią, ale po­tem stwier­dzi­ła, że po­wi­nie­nem ku­pić ta­ńszą wer­sję, Red La­bel, a ró­żni­cę w ce­nie prze­zna­czyć jako da­ro­wi­znę dla jej or­ga­ni­za­cji – In­sty­tu­tu Jane Go­odall.

W kuch­ni Ma­ria, sy­no­wa Jane, przy­go­to­wa­ła tan­za­ńskie da­nie we­ge­ta­ria­ńskie. Ryż ko­ko­so­wy po­da­ny z kre­mo­wym so­sem fa­so­lo­wym su­ahi­li; so­cze­wi­ca oraz gro­szek z do­dat­kiem zmie­lo­nych orzesz­ków ziem­nych, cur­ry i ko­len­dry oraz szpi­nak sau­te. Jane przy­zna­ła, że nie przy­wi­ązu­je zbyt du­żej wagi do tego, co je, ale ja nie mogę po­wie­dzieć tego sa­me­go o so­bie, więc do ust za­częła na­pły­wać mi śli­na.

Mój mały pre­zent sta­nął obok gi­gan­tycz­nej czte­ro­ipó­łli­tro­wej bu­tel­ki whi­sky Fa­mo­us Gro­use. Do­ro­słe wnu­ki Jane ku­pi­ły ją w pre­zen­cie dla swo­jej bab­ci, wy­ja­śnia­jąc, że duża bu­tel­ka była bar­dziej eko­no­micz­na i z pew­no­ścią wy­star­czy na czas wspól­ne­go po­by­tu. Wnu­ki miesz­ka­ją w domu w Dar es Sa­la­am, gdzie Jane prze­pro­wa­dzi­ła się po ślu­bie z dru­gim mężem, choć wów­czas wi­ęk­szo­ść cza­su spędza­ła na­dal w Gom­be. Dwa razy w roku, pod­czas krót­kich wi­zyt w Tan­za­nii, za­trzy­mu­je się u nich za­le­d­wie na kil­ka dni, po­nie­waż od­wie­dza rów­nież Gom­be oraz inne tan­za­ńskie mia­sta.

Dla Jane wie­czor­na szkla­necz­ka whi­sky sta­no­wi­ła co­dzien­ny ry­tu­ał i re­laks, a gdy nada­rza­ła się oka­zja, wzno­si­ła to­ast z przy­ja­ció­łmi.

– Wszyst­ko za­częło się od tego – wy­ja­śni­ła – gdy w domu co wie­czór wraz z mamą wy­pi­ja­ły­śmy szkla­necz­kę whi­sky. Tra­dy­cję kon­ty­nu­owa­ły­śmy na­wet, gdy pod­ró­żo­wa­łam po świe­cie. O siód­mej wie­czo­rem wzno­si­ły­śmy szkla­necz­ki we wspól­nym to­a­ście.

Jane od­kry­ła rów­nież, że gdy nad­we­ręża­ła gar­dło, wy­gła­sza­jąc licz­ne wy­kła­dy i udzie­la­jąc wy­wia­dów, mały ły­czek whi­sky po­ma­gał na­pi­ąć stru­ny gło­so­we i wy­trwać do ko­ńca.

– Do­wie­dzia­łam się, że czte­ry śpie­wacz­ki ope­ro­we i jed­na po­pu­lar­na gwiaz­da roc­ka rów­nież z po­wo­dze­niem ko­rzy­sta­ją z tej me­to­dy – przy­zna­ła.

Usia­dłem obok Jane przy sto­le usta­wio­nym na we­ran­dzie i przy­słu­chi­wa­łem się, jak ona i jej ro­dzi­na opo­wia­da­ją so­bie ró­żne hi­sto­rie. Ota­cza­jąca nas gęsta bu­gen­wil­la w świe­tle świec przy­po­mi­na­ła le­śny bal­da­chim.

Mer­lin, naj­star­szy wnuk Jane, miał w cza­sie mo­jej wi­zy­ty dwa­dzie­ścia pięć lat. Kil­ka lat wcze­śniej, jako osiem­na­sto­la­tek, po sza­lo­nej nocy spędzo­nej z przy­ja­ció­łmi sko­czył do pu­ste­go ba­se­nu. Do­szło do zła­ma­nia kręgo­słu­pa. Kon­tu­zja ta zmu­si­ła go do zmia­ny sty­lu ży­cia, ze­rwał z im­pre­za­mi i po­dob­nie jak sio­stra An­gel podążył śla­da­mi bab­ci, po­świ­ęca­jąc się ochro­nie śro­do­wi­ska. Jane, pe­łni­ąca dys­kret­nie rolę gło­wy ro­dzi­ny, sie­dzia­ła u szczy­tu sto­łu i pęka­ła z dumy.

W pew­nym mo­men­cie spry­ska­ła kost­ki środ­kiem na ko­ma­ry. Za­częli­śmy żar­to­wać, że ko­ma­ry nie są we­ge­ta­ria­na­mi.

Z moją ro­dzi­ną w Dar es Sa­la­am. Od le­wej: mój wnuk Mer­lin; jego przy­rod­ni brat Kiki, syn Ma­rii; mój wnuk Nick, przy­rod­ni brat Mer­li­na; wnucz­ka An­gel; mój syn Grub.

– Tyl­ko sa­mi­ce wy­sy­sa­ją krew – za­uwa­ży­ła Jane. – Sam­ce ży­wią się nek­ta­rem. – Z punk­tu wi­dze­nia przy­rod­ni­ka krwio­żer­cze ko­ma­ry były tyl­ko mat­ka­mi sta­ra­jący­mi się zdo­być po­ży­wie­nie dla swo­je­go po­tom­stwa. Nie zmie­ni­ło to jed­nak mo­jej nie­chęci do od­wiecz­nych wro­gów ludz­ko­ści.

Gdy roz­mo­wy i hi­sto­rie ro­dzin­ne przy­ci­chły, za­pra­gnąłem za­dać Jane py­ta­nie, któ­re nur­to­wa­ło mnie od mo­men­tu, gdy po raz pierw­szy zde­cy­do­wa­li­śmy się pod­jąć wspó­łpra­cę nad ksi­ążką o na­dziei.

An­gel pra­cu­je przy na­szym pro­gra­mie Ro­ots & Sho­ots, a Mer­lin po­ma­ga przy two­rze­niu cen­trum edu­ka­cyj­ne­go w po­zo­sta­ło­ściach pra­daw­ne­go lasu w po­bli­żu Dar es Sa­la­am.

Jako ro­do­wi­ty i nie­co scep­tycz­nie na­sta­wio­ny do ży­cia no­wo­jor­czyk mu­szę przy­znać, że nie­uf­nie pod­cho­dzi­łem do kwe­stii na­dziei. Po­le­ga­nie na niej wy­da­wa­ło mi się prze­ja­wem sła­bo­ści, pa­syw­nej ak­cep­ta­cji – „miej­my na­dzie­ję, że wszyst­ko się do­brze sko­ńczy”. Na­dzie­ja była czy­mś na kszta­łt pa­na­ceum lub prze­ja­wem fan­ta­zji. Przy­po­mi­na­ła świa­do­me wy­par­cie lub śle­py los, na któ­ry mo­żna się zdać po­mi­mo fak­tów oraz przy­gnębia­jącej rze­czy­wi­sto­ści. Oba­wia­łem się fa­łszy­wej na­dziei, ni­czym wpro­wa­dza­jące­go w błąd oszu­sta. Na­wet cy­nizm wy­da­wał się bez­piecz­niej­szym roz­wi­ąza­niem w po­rów­na­niu z ry­zy­kiem, ja­kie nio­sła ze sobą po­sta­wa pe­łna na­dziei. W moim od­czu­ciu strach i gniew były wła­ściw­szą re­ak­cją, go­to­we pod­nie­ść alarm, zwłasz­cza w tak trud­nym mo­men­cie w hi­sto­rii, w ja­kim obec­nie się zna­le­źli­śmy.

Chcia­łem rów­nież za­py­tać, jaka jest ró­żni­ca po­mi­ędzy na­dzie­ją a opty­mi­zmem, czy Jane kie­dy­kol­wiek stra­ci­ła na­dzie­ję i jak ją za­cho­wać w tak mrocz­nych cza­sach. Na od­po­wie­dzi mu­sia­łem po­cze­kać do na­stęp­ne­go ran­ka, po­nie­waż ro­bi­ło się co­raz pó­źniej i ko­la­cja do­bie­ga­ła ko­ńca.

------------------------------------------------------------------------

Za­pra­sza­my do za­ku­pu pe­łnej wer­sji ksi­ążki

------------------------------------------------------------------------
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: