Księżniczka szuka męża - ebook
Księżniczka szuka męża - ebook
Księżniczka Kaliana Benhamed musi wyjść za mąż. Wybór ojca padł na dużo starszego oschłego mężczyznę. Kalianie udaje się wynegocjować, że jeśli do dnia swoich dwudziestych szóstych urodzin zaręczy się z kimś, kogo ojciec zaakceptuje, to nie będzie się upierał przy swoim kandydacie. Kaliana ma na to jednak tylko cztery miesiące. Niemożliwe, by w tak krótkim czasie znaleźć odpowiednią partię. Załamana, postanawia wykorzystać ostatnie chwile wolności na zabawę. W londyńskim barze poznaje Sycylijczyka Raffaelego Casellę…
Kategoria: | Romans |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-276-6452-5 |
Rozmiar pliku: | 611 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Kaliana zaznała wolności. Teraz przyszło jej za nią zapłacić. Pięć lat unikania konieczności wypełnienia nakazu tradycji jej kraju poszło na marne. Nie mogła dłużej ignorować zobowiązań wobec Ardu Safry.
Kaliana Benhamed stała przed gabinetem ojca. Dobrze wiedziała, po co ściągnął ją z Londynu, dlaczego oderwał od życia, które zbudowała sobie po tragedii sprzed pięciu lat.
Nalegał, żeby porzuciła uwielbianą pracę menedżerki kampanii w organizacji społecznej Charity Resources. Nie obchodziło go, że zmusza ją do pożegnania z Claire, jedyną przyjaciółką, która znała jej tożsamość, a mimo to traktowała jak zwykłą koleżankę. Tym jednym rozkazem zburzył jej świat. Nie zostawił jej innego wyboru, jak tylko wrócić do ojczyzny i zrobić to, co do niej należy.
Wyprostowała się i wzięła głęboki oddech. Serce biło jej mocno na myśl o czekającej ją dyskusji. Nie mogła pozwolić, żeby ojciec zobaczył jej zdenerwowanie. Wróciła jako zupełnie inna osoba niż ta, która opuściła Ardu Safrę po stracie ukochanego. Odnalazła niezależność i szczęście. Porzuciła marzenia o szczęśliwej miłości. Nie zamierzała łatwo rezygnować z nowego życia, nawet dla ojca, władcy małego pustynnego królestwa na północno-wschodnim krańcu Afryki.
Był surowym, ale sprawiedliwym rodzicem. Czy naprawdę zmusi ją do zrobienia jedynej rzeczy, której nie chciała zrobić? Czy po tym wszystkim, co przeszła, zmusi ją do zaakceptowania wybranego przez niego kandydata na męża?
Na chwilę zamknęła oczy, modląc się o siłę. Żałowała, że matka nie ma bardziej nowoczesnego poglądu na życie, że nie stanie w obronie jedynaczki. Dobra i kochająca, myślała jednak w kategoriach zamierzchłej epoki.
Walcząc z narastającym napięciem, rozkazała stale stacjonującym w pałacu strażnikom, żeby ją wpuścili.
Gdy otworzyli dla niej dwuskrzydłowe drzwi, przeszła przez wielką, pustą salę po marmurowej podłodze do ozdobnego biurka na przeciwległym końcu pokoju. Ojciec uniósł głowę znad papierów i bacznie ją obserwował. Czy dostrzegł w niej przemianę? Czy widział jej siłę i gotowość do walki o prawo do bycia nowoczesną kobietą we współczesnym świecie?
Wiedziała, że musi wyjść za mąż. Kiedy to nastąpi, planowała wprowadzić małe królestwo Ardu Safra w dwudziesty pierwszy wiek dla dobra swego narodu i dla siebie, ale jeszcze nie była na to gotowa.
– Kaliano – zwrócił się do niej ojciec chłodnym tonem, jakby przemawiał do podwładnej, a nie do jedynego dziecka, swojej jedynej następczyni. – Wreszcie wróciłaś do kraju.
Nagana w jego głosie stanowiła ostrzeżenie, że nie zniesie jej samowoli, jak zwykł określać jej dążenie do niezależności.
Kaliana z satysfakcją obserwowała jego zagniewaną minę na widok ostrzyżonych na „boba” włosów. Wybrała tę współczesną fryzurę jako część nowego wizerunku.
– Nie zostawiłeś mi wyboru – odparła, starannie ukrywając zdenerwowanie. – Jasno dałeś do zrozumienia, że nie prosisz o mój powrót, tylko go żądasz.
Nadal nie ochłonęła po otrzymaniu krótkiej wiadomości, która groziła utratą wszystkiego, co sobie wypracowała. Ojciec oczekiwał, że w wieku dwudziestu pięciu lat zostanie mężatką.
Na pięć lat porzuciła życie księżniczki. Teraz nadeszła pora wypełnienia związanych z tytułem niechcianych zobowiązań.
Ojciec popatrzył z dezaprobatą na białą bluzkę, dopasowaną granatową spódnicę i buty na obcasach, które nosiła do pracy.
– Coś ty na siebie włożyła? – zapytał z wyraźną niechęcią.
Nie aprobował zachodniego stylu ubierania, tak samo jak matka. Rozczarowała ich pod wieloma względami. Nie krył urazy, że zlekceważyła wielowiekową tradycję. Jego zdaniem przynosiła wstyd rodzicom i krajowi.
– Czegokolwiek ode mnie chcesz, to część mojej obecnej tożsamości – odrzekła z dumnie uniesioną głową.
Gdyby okazała strach przed tym, czego od niej wymaga, oddałaby mu władzę nad sobą. Odbierała mu ją stopniowo przez minionych pięć lat. Z powodzeniem. Udowodniła, że nie potrzebuje książęcego tytułu, żeby odnieść sukces. Dostała kierownicze stanowisko i zdobyła przyjaciół, na których mogła liczyć, nie wyjawiając swej społecznej pozycji ani szefom, ani znajomym, ani współpracownikom. Tylko jedna Claire znała prawdę. Wszystkie te samodzielne osiągnięcia irytowały jej ojca bardziej, niż przyznawał.
– Żądam, żebyś wypełniła swój dynastyczny obowiązek – odpowiedział. – Jako moja jedyna spadkobierczyni i następczyni tronu musisz wyjść za mąż.
Kaliana zacisnęła dłonie w pięści.
– Nie teraz, ojcze, nie w życiu, jakie obecnie prowadzę.
– Zbyt długo pozwalałem ci spełniać swoje zachcianki – odburknął z urazą.
– To nie zachcianka. To moje prawdziwe życie. Sama musiałam na nie zapracować.
Władca westchnął i popatrzył na córkę nieco życzliwiej. Wreszcie nieco przypominał ciepłego, serdecznego tatę, jakiego znała z wcześniejszych lat, póki nie odziedziczył tronu wraz z poważnymi kłopotami finansowymi. Kochał ją, mimo że nie urodziła się chłopcem.
– Zrozumiałem, że musisz wyjechać. Nie protestowałem, kiedy odrzuciłaś styl życia, związany z twoim tytułem.
– Więc na pewno zrozumiesz też, dlaczego nie mogę wyjść za mąż. Nigdy.
– To jedyne wyjście, Kaliano. Naszemu krajowi grozi ruina. Tylko w ten sposób możesz uchronić rodaków od nędzy – wyznał szczerze jak za dawnych lat.
– Kogo dla mnie wybrałeś, ojcze? Mój ukochany Alif, którego akceptowałeś, nie żyje.
Serce ją rozbolało na wspomnienie wstrząsu po usłyszeniu wiadomości o katastrofie helikoptera, w której jej narzeczony zginął zaledwie kilka tygodni przed ślubem.
– Nassif poprosił o twoją rękę.
Kaliana nie wierzyła własnym uszom. Jak mógł wyrazić zgodę?
– Wuj Alifa? Ten okrutny, złośliwy człowiek? – dopytywała drżącym z przerażenia głosem. – Nie! Wykluczone!
– To małżeństwo połączy nasze kraje, tak jak pięć lat temu powinien je połączyć twój planowany związek z Alifem.
– Jego wuj jest ode mnie znacznie starszy – argumentowała w popłochu.
– To prawda. Teraz, kiedy umarła mu żona, zapragnął poślubić ciebie – odpowiedział spokojnie, jakby przećwiczył odpowiedź.
Kaliana najchętniej by uciekła, ale wpajane przez matkę od najmłodszych lat poczucie odpowiedzialności zwyciężyło.
W głębi duszy wiedziała, że ojciec rozumiał jej potrzebę wyleczenia złamanego serca po stracie narzeczonego, ale teraz nadszedł czas wypełnienia dynastycznego obowiązku. Tylko dlaczego na tak straszliwych warunkach? W ogóle nie odpowiadała jej perspektywa małżeństwa, a już zwłaszcza z Nassifem.
– To niemożliwe! – jęknęła.
Ojciec nawet nie drgnął, gdy popatrzyła na niego błagalnie, bliska łez.
– Ardu Safra stoi w obliczu finansowej ruiny. Podczas twojego pobytu w Londynie finanse kraju jeszcze podupadły.
– Dlaczego mi nie powiedziałeś?
– Liczyłem na to, że twój ślub z Alifem poprawi sytuację.
Kaliana posmutniała. Podczas kiedy ona korzystała z wolności za granicą, jej rodzice samotnie dźwigali brzemię kryzysu.
– Już wtedy mieliśmy problemy? – spytała.
– Tak. A teraz muszę cię prosić o pomoc – oświadczył stanowczo, jakby chciał ukryć wstyd, że samodzielnie nie podźwignął kraju z upadku.
Obudził w niej poczucie winy, pomieszane ze strachem. Wyglądał na załamanego, nie jak władca, lecz jak bezbronny człowiek, którego los zależy od niej. Serce ją rozbolało na ten widok.
– Błagam, ojcze, nie wydawaj mnie za Nassifa – poprosiła jeszcze raz.
– Jest bardzo bogaty i gotowy zainwestować w Ardu Safrę. Wniesie do budżetu środki, które otrzymalibyśmy, gdybyś wyszła za mąż przed pięcioma laty – tłumaczył z rozpaczliwą determinacją. – Wyobraź sobie, jaki wstyd przyniesiesz matce, jeżeli odmówisz.
Skoro zastosował moralny szantaż, przypominając o ich silnej emocjonalnej więzi, nie ulegało wątpliwości, że zrobiłby wszystko, żeby ratować gospodarkę, łącznie z oddaniem rodzonej córki. Nie zamierzała na to pozwolić.
– Tu nie chodzi o mamę – zaprotestowała.
– Przede wszystkim o naród. Czy skażesz go na nędzę i głód, mogąc przywrócić mu bogactwo? Jak zareaguje twoja organizacja dobroczynna na wieść, że odwróciłaś się plecami od własnego ludu?
Kaliana pojęła, że przemawia przez niego rozpacz, skoro zagroził ujawnieniem jej tożsamości, którą do tej pory pomagał utrzymać w sekrecie.
– To nieuczciwe zagranie – wytknęła.
– Musisz wyjść za kogoś bardzo bogatego, za kogoś, kto będzie w stanie współrządzić z tobą, kiedy nadejdzie czas. To twoja ojczyzna, twój kraj.
Za kogoś! Sam podsunął jej mniej odrażające rozwiązanie. Po dość długiej wewnętrznej walce zebrała się na odwagę, żeby je przedstawić.
– Więc poszukam sobie innego męża, takiego, który zaspokoi finansowe potrzeby Ardu Safry – wyrzuciła z siebie w panice. Zanim zdążył zaprotestować, dodała: – Za nic w świecie nie wyjdę za Nassifa.
Myślała, że go rozgniewa, ale tylko popatrzył na nią ze zdziwieniem.
– Myślisz, że znajdziesz kogoś bogatszego, kto zechce cię poślubić i spełnić wymagania związane z tytułem małżonka księżniczki?
– Tak, ojcze – odpowiedziała bez wahania, choć nie wyobrażała sobie, jak zdoła osiągnąć cel.
– Świetnie. W takim razie rozpocznę przygotowania do ślubu.
– Co takiego?
– W dniu swoich dwudziestych szóstych urodzin zostaniesz mężatką.
– Ale to… już w pierwszych dniach października. – Przerwała, żeby obliczyć. – Zaledwie za cztery miesiące.
Monarcha z powagą skinął głową. Chciała zaprotestować, ale nagle dostrzegła w nim zmianę, która chwyciła ją za serce. Pod maską absolutnego władcy dostrzegła twarz kochającego, czułego ojca, którego uwielbiała w dzieciństwie. Nie zamierzała rezygnować z szansy, którą jej dał.
– A jeżeli do tego czasu nie znajdę nikogo? – spytała na wszelki wypadek.
– Wtedy wyjdziesz za Nassifa w dniu swoich dwudziestych szóstych urodzin.