Facebook - konwersja
Przeczytaj fragment on-line
Darmowy fragment

Kupione zwycięstwo - ebook

Wydawnictwo:
Format:
EPUB
Data wydania:
24 września 2025
1169 pkt
punktów Virtualo

Kupione zwycięstwo - ebook

W chwili przystąpienia Włoch do II wojny światowej, kraj ten posiadał jedną z największych i najbardziej nowoczesnych flot wojennych świata, panującą jak się wydawało, w basenie śródziemnomorskim. W ciągu kilku miesięcy jej siła zostało poważnie nadwyrężona. Stało się tak nie tyle z braku wyposażenia, sporów kompetencyjnych między sztabami czy nieudolności dowódców, ile z zachłanności przedstawicieli faszystowskiego reżimu. Bowiem wywiad brytyjski potrafił bez większych trudności zdobyć agentów w samym sztabie marynarki włoskiej. Współpracując z aliantami nie kierowali się oni bynajmniej miłością wolności i demokracji czy wrogością do faszyzmu, lecz jedynie chęcią zdobycia pieniędzy.

Kategoria: Historia
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-11-18479-4
Rozmiar pliku: 984 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

WSTĘP

W chwili przy­stą­pie­nia Włoch do dru­giej wojny świa­to­wej, kraj ten posia­dał jedną z naj­więk­szych i naj­bar­dziej nowo­cze­snych flot wojen­nych świata, nie­po­dziel­nie, jak się wyda­wało, panu­jącą w base­nie śród­ziem­no­mor­skim. Jesz­cze w kwiet­niu 1939 roku, bez­po­śred­nio po zagar­nię­ciu Alba­nii, Mus­so­lini, prze­ma­wia­jąc z bal­konu Palazzo Vene­zia do tłumu „czar­nych koszul”, powie­dział: „Morze Śród­ziemne to _Mare Nostrum_, nasze morze wewnętrzne i nie pozwo­limy na niczyją inge­ren­cję na tym obsza­rze”, a 23 maja, po pod­pi­sa­niu „paktu sta­lo­wego” z hitle­row­skimi Niem­cami, dodał: „Flota wło­ska sta­nowi potęgę nie do poko­na­nia, to sta­lowy pan­cerz wło­skiego impe­rium”. W kilka mie­sięcy póź­niej ta potężna flota leżała zdru­zgo­tana.

Przy­czyną tej bły­ska­wicz­nej klę­ski były nie tyle braki wypo­sa­że­nia, spory kom­pe­ten­cyjne mię­dzy szta­bami róż­nych rodza­jów broni czy nie­udol­ność dowód­ców, ile zgni­li­zna moralna faszy­stow­skiego reżimu, która prze­żarła rów­nież dowódz­two „sta­lo­wego pan­ce­rza”. Ta wła­śnie zgni­li­zna moralna spo­wo­do­wała, że wywiad bry­tyj­ski potra­fił bez więk­szych trud­no­ści zdo­być agen­tów w samym szta­bie mary­narki wło­skiej; współ­pra­cu­jąc z alian­tami nie kie­ro­wali się oni by­naj­mniej miło­ścią wol­no­ści i demo­kra­cji czy wro­go­ścią do faszy­zmu, lecz jedy­nie chę­cią zdo­by­cia pie­nię­dzy. Dzięki temu jed­nak, dzięki posia­da­niu z góry infor­ma­cji o każ­dym ruchu okrę­tów wło­skich, flota bry­tyj­ska zdo­łała odnieść tak wiel­kie suk­cesy w woj­nie mor­skiej prze­ciwko Wło­chom. Kiedy docho­dziło do nie­przy­go­to­wa­nego star­cia – wyniki wcale nie były dla Angli­ków tak pomyślne.

Na pod­sta­wie dotąd nie­zna­nych doku­men­tów i rela­cji świad­ków prze­ka­zu­jemy czy­tel­ni­kom opo­wieść o roz­gro­mie­niu floty wło­skiej w dru­giej woj­nie świa­to­wej.TAJNY RAPORT GENERAŁA PRICOLO

Wcze­snym ran­kiem 30 maja 1940 roku wzmoc­nione oddziały kara­bi­nie­rów obsa­dziły wszyst­kie wyloty viale dell’ Uni­ver­sita w Rzy­mie. Trzy­dzie­stu przy­bra­nych w sta­lowe hełmy poli­cjan­tów uzu­peł­niło kor­don woj­skowy zacią­gnięty przed pała­cem delle Ricer­che, gdzie mie­ściły się biura mar­szałka Bado­glio, szefa sztabu gene­ral­nego wło­skich sił zbroj­nych. Punk­tu­al­nie o godzi­nie dzie­wią­tej do gabi­netu mar­szałka weszli gene­ra­ło­wie Soddu i Pri­colo oraz admi­rał Cava­gnari. Po chwili dowódcy armii lądo­wej, lot­nic­twa i mary­narki stali już przy dłu­gim stole, stu­diu­jąc plany ope­ra­cyjne. Za dzie­sięć dni roz­po­cząć się miały dzia­ła­nia wojenne prze­ciwko Anglii i Fran­cji. Czte­rej dowódcy już wcze­śniej prze­dys­ku­to­wali pro­ble­ma­tykę frontu zachod­niego i teraz wła­śnie oma­wiali sytu­ację w Libii.

– Jaką­kol­wiek ini­cja­tywę bry­tyj­ską prze­ciwko Cyre­najce możemy cał­ko­wi­cie wyklu­czyć – ode­zwał się Bodo­glio. – To prawda, że wywiad nasz sygna­li­zo­wał obec­ność w Egip­cie 286 czoł­gów bry­tyj­skich róż­nego typu, ale po prze­kro­cze­niu oazy Sziwa Anglicy nie mie­liby już żad­nej osłony i oddziały ich byłyby cał­ko­wi­cie odkryte. Lot­nic­two nasze mogłoby je wtło­czyć w pia­sek, po pro­stu zni­we­lo­wać. W obli­czu takich per­spek­tyw Anglicy nie odważą się na żadną akcję. Zga­dza się pan ze mną, gene­rale? – Bado­glio odwró­cił się w stronę gene­rała Pri­colo. Ten ski­nął tylko głową. Patrzył pro­sto w oczy sta­remu mar­szał­kowi i ani jeden muskuł nie drgnął mu w twa­rzy.

Gene­rał Soddu, dowódca sił lądo­wych, obser­wo­wał go uważ­nie. Wie­dział dosko­nale, że lot­nic­two w Libii zostało przed kil­koma dniami zdzie­siąt­ko­wane przez wła­snego szefa. Dokład­nie 16 maja gene­rał Pri­colo roz­ka­zał wyco­fać z linii 68 samo­lo­tów typu Breda Ba.65, przy­dzie­lo­nych do eskadr sta­cjo­nu­ją­cych w Cyre­najce i Try­po­li­ta­nii. Maszyny te prze­zna­czone zostały na złom; od tygo­dnia już trwała ich roz­biórka. Wsku­tek tej decy­zji we wło­skiej Afryce Pół­noc­nej pozo­stały tylko 92 bom­bowce, 94 samo­loty myśliw­skie i 48 szkol­nych. „A i z tego nie wszyst­kie mogą latać co dzień – pomy­ślał Pri­colo. – Nie wiem, jak sobie to wszystko Bado­glio wyobraża”. Ale gło­śno nie powie­dział ani słowa.

Soddu mil­czał rów­nież. Był zaprzy­jaź­niony z dowódcą lot­nic­twa, który ze swej strony wie­dział sporo o bra­kach w przy­go­to­wa­niu sił lądo­wych. Były to sprawy, o któ­rych obaj dowódcy mogli roz­ma­wiać mię­dzy sobą, ale ni­gdy w obec­no­ści szefa mary­narki; mię­dzy siłami lądo­wymi i lot­nic­twem z jed­nej, a mary­narką z dru­giej strony, od dawna już pano­wały napięte sto­sunki. Flota wojenna była dumą i wypiesz­czo­nym dzie­cię­ciem wszyst­kich rzą­dów wło­skich. Od osiem­dzie­się­ciu lat, tj. od cza­sów powsta­nia zjed­no­czo­nego pań­stwa wło­skiego, roz­wój mary­narki uznano tu za sprawę bytu naro­do­wego, za pro­blem życia lub śmierci. Wpraw­dzie Duce szcze­gólną uwagę poświę­cił roz­bu­do­wie lot­nic­twa, opie­ra­jąc się na teo­rii gene­rała Dohu­eta, który gło­sił, że siły powietrzne zdolne są samo­dziel­nie poko­nać nie­przy­ja­ciela, ale wpły­wowe koła monar­chi­styczne bez prze­rwy doma­gały się zwięk­sze­nia fun­du­szów prze­zna­czo­nych na roz­bu­dowę floty. Stąd pogłę­bia­jąca się rywa­li­za­cja obu rodza­jów broni, przy czym lot­nic­two uwa­żane było za naj­wier­niej­szą for­ma­cję faszy­stow­skiego reżimu, mary­narkę zaś podej­rze­wano – nie­zu­peł­nie bez powodu – o spi­sko­wa­nie z kró­lem i pań­stwami zachod­nimi prze­ciwko Mus­so­li­niemu.

Wkrótce kon­fe­ren­cja została zakoń­czona. Gene­rał Soddu i admi­rał Cava­gnari poże­gnali się i wyszli, Pri­colo pozo­stał; Bado­glio chciał z nim jesz­cze omó­wić pewną deli­katną sprawę, która od kilku dni nie dawała mu spo­koju.

Obaj woj­skowi zajęli teraz miej­sca przy niskim sto­liku pod oknem, z któ­rego roz­cią­gał się widok na czer­wone mury Castro Pre­to­rio, sta­ro­żyt­nych koszar, zbu­do­wa­nych jesz­cze przez cesa­rza Tybe­riu­sza dla jego dzie­się­cio­ty­sięcz­nej gwar­dii pre­to­ria­nów. Na prawo zie­le­niły się ogrody wiel­kiego kom­pleksu szpi­tal­nego rzym­skiej poli­kli­niki.

Bado­glio pod­su­nął swemu roz­mówcy wysa­dzaną jaspi­sem, podłużną szka­tułkę z papie­ro­sami, poda­ru­nek od Goeringa.

– Panie gene­rale – powie­dział, wyj­mu­jąc z leżą­cej na stole teczki kil­ku­stro­ni­cowy maszy­no­pis. – Chciał­bym raz jesz­cze usły­szeć pań­skie zda­nie na temat tor­ped lot­ni­czych.

Pri­colo powoli zapa­lał papie­rosa. Mil­czał. W roku 1934 inży­nie­rom wło­skim udało się roz­wią­zać pro­blem kon­struk­cji tor­ped lot­ni­czych, które zrzu­cane z wyso­ko­ści 80 metrów sta­no­wić miały potężną broń prze­ciwko nie­przy­ja­ciel­skim okrę­tom. Osią­gnię­cie o wiel­kiej donio­sło­ści na odcinku tech­niki mili­tar­nej stało się natych­miast tema­tem docie­kań obcych wywia­dów. Zwłasz­cza Anglia i Niemcy nie usta­wały w wysił­kach zmie­rza­ją­cych do zdo­by­cia tajem­nicy wyna­lazku, nad któ­rym bez­sku­tecz­nie pra­co­wały od lat sztaby tech­ni­ków, nie osią­ga­jąc zado­wa­la­ją­cych rezul­ta­tów.

To zain­te­re­so­wa­nie dwóch potęg woj­sko­wych powinno było zwró­cić uwagę rów­nież władz wło­skich. Tak się jed­nak nie stało. „Samo­loty tor­pe­dowe – dowo­dził gene­rał Ajmone Cat, wów­czas komen­dant szkoły wojen­nej lot­nic­twa, a następ­nie dowódca sił powietrz­nych w Abi­sy­nii i szef sztabu lot­nic­twa w Afryce Pół­noc­nej pod­czas dru­giej wojny świa­to­wej – nasta­wione wyłącz­nie na zata­pia­nie okrę­tów w bitwach mor­skich, są zupeł­nie zbęd­nym luk­su­sem. Eska­dry tor­pe­dowe two­rzy­łyby for­ma­cje, które ewen­tu­al­nie mogłyby być wyko­rzy­stane do akcji o przy­pad­ko­wym cha­rak­te­rze, akcji zwią­za­nych z rów­nie przy­pad­kową dzia­łal­no­ścią nie­przy­ja­ciel­skiej floty, dys­po­nu­ją­cej prze­wa­ża­jącą siłą. Kto z pokładu okrętu przy­glą­dał się zrzu­ce­niu tor­pedy z samo­lotu, ten nie może pozbyć się przy­gnę­bia­ją­cego wra­że­nia, że w ten spo­sób trwoni się jedy­nie cenny mate­riał i naraża życie pilo­tów, któ­rzy doko­nują efek­tow­nych popi­sów akro­ba­tycz­nych, ale nie są zdolni do żad­nej poważ­niej­szej akcji. Ta forma dzia­łal­no­ści bojo­wej, która powo­łać się może jedy­nie na nie­zbyt chwa­lebne przy­kłady z cza­sów minio­nej wojny, kiedy samo­lo­tów uży­wano do demo­ra­li­zo­wa­nia załóg nie­przy­ja­ciel­skich, zubo­ży­łaby tylko zasad­ni­cze prze­zna­cze­nie lot­nic­twa. Jedy­nym rezul­ta­tem byłyby akty bez­sen­sow­nego hero­izmu ze strony naszych pilo­tów oraz zała­ma­nie się ducha bojo­wego pozo­sta­łych, któ­rzy musie­liby bez­czyn­nie przy­glą­dać się nie­zmier­nym stra­tom pono­szo­nym przez ich kole­gów. Dopro­wa­dzić by to mogło do zachwia­nia zaufa­nia narodu w siłę jego obroń­ców, i to wła­śnie w momen­cie, kiedy zaufa­nie to powinno być nie­wzru­szone. Raz stra­co­nego zaufa­nia nie można by potem odbu­do­wać za cenę naj­więk­szego nawet boha­ter­stwa”.

Pate­tycz­nym wezwa­niem o ochronę „przed bez­sen­sow­nym nara­ża­niem życia naszych boha­ter­skich pilo­tów” i prze­wi­dy­wa­niem „hero­icz­nej tra­ge­dii ich non­sen­sow­nej śmierci”, dowódcy lot­nic­twa pokry­wali nie­chęć do nowej broni. Przy­czyną tej nie­chęci była obawa, że wpro­wa­dze­nie tor­ped lot­ni­czych spo­wo­duje pod­po­rząd­ko­wa­nie czę­ści lot­nic­twa dowódz­twu mary­narki wojen­nej. A przed tym Pri­colo i jego ofi­ce­ro­wie bro­nili się ze wszyst­kich sił.

Skłó­ceni gene­ra­ło­wie Mus­so­li­niego nie potra­fili zro­zu­mieć, że tor­pedy lot­ni­cze mogły mieć wpływ na wynik wojny na Morzu Śród­ziem­nym. Spór o nie przy­czy­nił się do powięk­sze­nia we wło­skim dowódz­twie zamętu, spryt­nie wyko­rzy­sty­wa­nego przez wszę­do­byl­ski wywiad angiel­ski. No a RAF i Royal Navy nie zasy­piały gru­szek w popiele. Na pokła­dach bry­tyj­skich lot­ni­skow­ców cza­iły się nie­po­zorne dwu­pła­towce Fairey Sword­fish, wypo­sa­żone w tę groźną broń, któ­rej nie mieli i nie chcieli mieć Włosi…

Sytu­acja nie ule­gła zmia­nie, kiedy po pod­pi­sa­niu „paktu sta­lo­wego” Niemcy zażą­dali od sztabu wło­skiego prze­ka­za­nia im wszyst­kich tajem­nic woj­sko­wych, a w pierw­szym rzę­dzie szcze­gó­łów kon­struk­cji tor­ped lot­ni­czych. Na wio­snę 1938 roku woj­skowe zakłady meta­lur­giczne w Fiume otrzy­mały pole­ce­nie zbu­do­wa­nia dla Luft­waffe pierw­szych trzy­stu takich tor­ped. Pię­ciu nie­miec­kich kon­struk­to­rów – trzech z zakła­dów Kruppa w Essen i dwóch z Peenemünde – odde­le­go­wa­nych zostało, aby na miej­scu dopil­no­wać reali­za­cji zamó­wie­nia. Zakłady Hein­kla przy­stą­piły do budowy spe­cjal­nego samo­lotu tor­pedowego, a w fabry­kach Dus­sel­dorfu roz­po­częto pro­duk­cję zapal­ni­ków do nowej broni.

Wszyst­kie te zarzą­dze­nia, a zwłasz­cza fakt, że przo­du­jący pod wzglę­dem tech­niki wojen­nej sojusz­nik zwró­cił się do Włoch z prośbą o wyko­na­nie prób­nej serii nowej broni, nie wpły­nęły na sta­no­wi­sko wło­skiego dowódz­twa. Po wypro­du­ko­wa­niu 300 tor­ped lot­ni­czych dla Luft­waffe, prze­stano o nich w ogóle myśleć.

Nie uszło to uwagi Bado­glio, który kil­ka­krot­nie zwra­cał się w tej spra­wie do Mus­so­li­niego. Pri­colo wie­dział o tym, toteż widząc teraz w rękach mar­szałka błę­kitne kartki ści­śle taj­nego raportu, jaki przed mie­sią­cem zło­żył Mus­so­li­niemu, poczuł się tro­chę nie­swojo. Raport ten prze­zna­czony był prze­cież tylko dla Duce, nie miał wyjść poza ściany jego gabi­netu, za żadną zaś cenę nie powi­nien się był dostać w ręce Bado­glio. Tym bar­dziej, że całą winę za ponie­cha­nie pro­duk­cji nowej broni Pri­colo zrzu­cał w swym rapor­cie wła­śnie na szefa sztabu gene­ral­nego.

Czy­nił go zresztą odpo­wie­dzial­nym nie tylko za to. Oparty na dosko­na­łej zna­jo­mo­ści fak­tów, zawie­ra­jący mnó­stwo szcze­gó­łów tajny raport gene­rała Pri­colo ujaw­niał wszyst­kie braki wło­skich sił lądo­wych i mary­narki wojen­nej, pod­da­wał ostrej kry­tyce plany stra­te­giczne i ich auto­rów. Sta­no­wił praw­dziwą bombę. Z wyjąt­kiem lot­nic­twa, które przed­sta­wione zostało jako sto­jący na naj­wyż­szym pozio­mie mono­lit, wszyst­kie inne ele­menty wło­skiej machiny wojen­nej roz­ło­żone zostały w tym rapor­cie na „czyn­niki pierw­sze”.

– Chciał­bym raz jesz­cze usły­szeć pań­skie zda­nie w tej spra­wie – powtó­rzył Bado­glio, powoli prze­rzu­ca­jąc kartki maszy­no­pisu. – Tym bar­dziej, że z wie­loma uwa­gami pana nie mogę się zgo­dzić.

Pri­colo zro­zu­miał, że dłu­żej nie może już zwle­kać z odpo­wie­dzią:

– Twier­dze­nie, że utwo­rze­nie tego rodzaju for­ma­cji bojo­wej mogłoby sta­no­wić ele­ment istotny w bitwie o pano­wa­nie w base­nie śród­ziem­no­mor­skim jest doprawdy dzie­cinne. Jeśli Anglicy tak sądzą, dowo­dzi to jedy­nie ich głu­poty i naiw­no­ści. Wystar­czy powie­dzieć, że do trans­por­to­wa­nia tor­ped prze­wi­dziano samo­loty typu Breda 3, a więc maszyny cał­ko­wi­cie prze­sta­rzałe, o nie­wiel­kiej szyb­ko­ści (180 kilo­me­trów na godzinę) i uzbro­jone jedy­nie w dwa kaemy kali­bru 7,7. Samo­loty te obcią­żone tor­pedami sta­łyby się łatwym łupem nie­przy­ja­ciel­skich myśliw­ców. Ata­ko­wa­nie floty bry­tyj­skiej przy pomocy tak prze­sta­rzałego sprzętu byłoby praw­dzi­wym sza­leń­stwem, bez jakiej­kol­wiek moż­li­wo­ści ratunku dla naszych pilo­tów i bez jakie­go­kol­wiek rezul­tatu. Na doda­tek zaś eks­perci tech­niczni uznali samo­loty tor­pedowe za mało wydajne i mniej sku­teczne niż bom­bowce.

A widząc nie­chętny gry­mas na twa­rzy Bado­glio, dodał szybko:

– Obiek­cje te można było oczy­wi­ście zwal­czyć; ja sam uwa­żam, że nowe bro­nie trzeba wpro­wa­dzać do sze­ro­kiego użytku, nawet jeśli sku­tecz­ność ich nie jest zbyt prze­ko­ny­wa­jąca. Nie mamy jed­nak odpo­wied­nich samo­lo­tów. Na prze­szko­dzie sta­nęły trud­no­ści finan­sowe. Sztab gene­ralny uwzględ­niał przede wszyst­kim potrzeby floty. A potem sprawy cią­gnęły się tak długo, że obec­nie jest już za późno na pod­ję­cie pro­duk­cji. Tym bar­dziej, że na­dal nie posia­damy odpo­wied­nich fun­du­szów.

– O to można by się posta­rać – prze­rwał Bado­glio.

– Pro­szę jed­nak nie zapo­mi­nać o kon­se­kwen­cjach. Tor­peda lot­ni­cza musi kosz­to­wać prze­szło 170 000 lirów, a do tego docho­dzi jesz­cze mate­riał wybu­chowy i zapal­nik, co łącz­nie czyni co naj­mniej 180 000. Tym­cza­sem bomba lot­ni­cza o wadze pię­ciu­set kilo­gra­mów kosz­tuje, łącz­nie z mate­riałem wybu­chowym, tylko cztery tysiące lirów. I pod­czas gdy za 180 000 lirów uzy­sku­jemy ładu­nek 150 kilo­gra­mów mate­riałów wybu­chowych, za cztery tysiące mamy 240 kilo­gra­mów, a więc o dzie­więć­dzie­siąt wię­cej. Wydaje się więc, że zamiast stu tor­ped, które kosz­to­wa­łyby nas osiem­na­ście milio­nów lirów, lepiej zbu­do­wać trzy­dzie­ści samo­lo­tów po 500 000 lirów, tysiąc bomb 250-kilo­gra­mo­wych – każda z nich po dwa i pół tysiąca lirów – oraz 123 bomby pięć­set kilo­gra­mowe po cztery tysiące lirów.

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
mniej..

BESTSELLERY

Menu

Zamknij