Facebook - konwersja
Przeczytaj fragment on-line
Darmowy fragment

  • promocja

Kurt. Tom 3. Jednorożec z misją - ebook

Wydawnictwo:
Tłumacz:
Format:
EPUB
Data wydania:
11 lipca 2025
1398 pkt
punktów Virtualo

Kurt. Tom 3. Jednorożec z misją - ebook

Przyjaźń? Zobowiązania? Na to raczej Kurt nigdy się nie pisał… Ale kiedy przywódca dzielnych złotych rybek ninja potrzebuje pomocy – jednorożec jest na miejscu.

Bohaterska dwójka może liczyć też na pewnego dwurożca. Można wyruszać na misję!

Kategoria: Dla dzieci
Zabezpieczenie: brak
ISBN: 978-83-272-9386-2
Rozmiar pliku: 1,1 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

ROZDZIAŁ 1

PRZYJACIELE SĄ JAK JEŻYNY

Kurt przeciągał się leniwie i budził powoli. Spod półprzymkniętych powiek widział kołyszące się w popołudniowym słońcu kaczeńce, rosnące nad strumieniem. Zamrugał, jeszcze zaspany, szykując się na powolne wejście w resztę tego dnia.

Może wybierze się na krótką ekspedycję z Tynką i Trylem? Nie tak dawno Kurt uratował tę filigranową, dzielną księżniczkę i jej pierzastego przyjaciela z łap podłego księcia. A potem także młodszego braciszka Tryla, Tyrlika. I jeszcze zaczarowane prosię. I gigantycznego nietoperza. Nawet przez sen Kurt zdążył się już zmęczyć od samego myślenia o tych wszystkich bohaterskich czynach. Na szczęście po solidnej dawce eliksiru przymilności książę przestał być groźny.

Księżniczka, mały ptaszek i Kurt mogli więc spędzić beztrosko wspólny piknik. Tynka mogłaby przynieść wypełniony smakołykami koszyczek, a Kurt zjeść całą jego zawartość. Podział pracy jest bardzo ważny.

Mruknął i przekręcił się na drugi bok. Oczywiście Tryl będzie chciał zagrać w Widzę coś, czego ty nie widzisz i w Tak, nie, czarne, białe. Ale i potem jeszcze długo się nie uspokoi. Kurt wiedział dokładnie, jak będzie przebiegać ich rozmowa:

Tryl: Kuuurt, zrób wodną sztuczkę!

Kurt: To nie są sztuczki, to magia.

Tryl (przewracając oczami): To pokaż magię.

Kurt (dostojnie): Swoje magiczne umiejętności rezerwuję na specjalne okazje.

Tryl: No dobrze, w takim razie puść chociaż bąka! Czy je też trzymasz na specjalne okazje?

I tak było za każdym razem, odkąd Tryl odkrył, że bąki jednorożców naprawdę pachną różami i… no tak! Specjalne okazje.

Kurt oprzytomniał w jednej chwili. Księżniczka pojechała przecież na zjazd rodzinny! A skrzydlata papla jest tam oczywiście razem z nią.

Ech. Kurt osunął się z powrotem na swoje posłanie z koniczyny. Dobry humor opuścił go szybciej, niż słowo „bąk” opuszczało dzióbek Tryla.

W czasach, kiedy Kurt nie miał jeszcze żadnych przyjaciół, w ogóle mu ich nie brakowało. Przyjaciele są jak jeżyny – pomyślał. Mają różne irytujące cechy, dokładnie tak jak jeżyny mają te małe kłujące kolce. Ale ostatecznie nie zwraca się uwagi na ukłucia, bo nie da się ich uniknąć, jeśli chce się zjeść słodziutką, soczystą jeżynę. No pięknie – pomyślał Kurt. Teraz w dodatku jestem głodny.

Dźwignął się na nogi i poczłapał na brzeg strumienia, żeby pocieszyć się trochę kaczeńcami. Ale nawet one mu dziś nie smakowały.

– Panie jednorożcu! – Rozległ się nagle radosny głos. – Już dawno cię nie widziałem musisz w końcu odwiedzić naszą akademię narybku i opowiedzieć nam jak to jest być bohaterem nasi nauczyciele są tacy nuuudniii… bulbulbul… – Mała złota rybka ninja nie wyskoczyła wystarczająco wysoko nad powierzchnię wody, żeby mogła dokończyć zdanie, zanim wpadła z powrotem do strumienia. Nie pomogło nawet to, że nie robiła przerw na przecinki czy kropki. Ale za chwilę znów się wynurzyła i bulgotała dalej, nie posiadając się z zachwytu. – Robisz teraz coś ciekawego mogę iść z tobą czy zrobiłeś już dziś jakiś bohaterski czyn…?

– Dokonałeś! – przerwał jej inny, głębszy głos. – Mówi się: dokonać bohaterskiego czynu, nie: zrobić bohaterski czyn. – Fred, przyjaciel Kurta i naczelny dowódca ławicy, a przy tym wyjątkowo okazała złota rybka ninja, też wynurzył się z wody. – Przydałoby ci się jeszcze kilka nudnych lekcji, młody narybku! Migiem do swoich zajęć!

Daj spokój – prawie powiedział Kurt. Lubię go. Ma w sobie coś… z Tryla.

– Ci młodzi ninja – westchnął Fred. – Ciągle tylko psoty im pod łuską. I niech ktoś mi powie, jak niby zliczyć ławicę takich wodnych bączków!

Nie uszło uwagi Kurta, że Fred brzmiał, jakby był zmartwiony.

– Zliczyć? – powtórzył.

– Tak – odparł Fred. – Mam wrażenie, że nie cały narybek pojawia się na zajęciach. Ale nie mam pewności. Cwaniaki są kute na cztery płetwy. – Wzruszył płetwami. – Tak jak my w ich wieku. Jak się kryło kolegę, wystarczyło podnieść płetwę dwa razy przy sprawdzaniu listy.

– Czyli wagarowanie jest normalne w tym wieku? – zapytał Kurt.

– W zasadzie tak. – Zamyślony Fred pokiwał głową. – Tylko wydaje mi się, że niektórych adeptów nie widziałem już od kilku dni. – Ninja westchnął. – Ale może nie mam racji i niepotrzebnie się martwię. – Fred potrząsnął płetwą grzbietową, żeby pozbyć się nieprzyjemnych myśli. – Gotowy na pięć minut dla magii, panie jednorożcu?

– Och – odrzekł bez entuzjazmu Kurt. – No tak.

Fred wytłumaczył mu wcześniej, że magiczne umiejętności trzeba regularnie ćwiczyć, żeby być w nich coraz lepszym. Co najmniej pięć minut dziennie. Żeby móc skorzystać z magii, gdy będzie taka potrzeba.

Fred uważnie przyglądał się Kurtowi swoimi wielkimi okrągłymi oczami.

– Moje niezwykle czułe zmysły wykazują spadek nastroju. Odrobina magii na pewno poprawi humor panu jednorożcowi. Kontynuujemy ćwiczenia z rzeźb lodowych?

Kurt poddał się i pokiwał głową.

– Wspaniale – uznał Fred. – Poprzednio zrobiliśmy przepiękne jabłko i idealnego maślaka chrapiącego. Dziś będzie trochę trudniej, więc proszę o pełną koncentrację. Zwilżamy róg!

Kurt posłusznie zanurzył róg w strumieniu i poczuł, jak magia wody zaczyna krążyć po całym jego ciele.

– Co powiesz na… słonecznik?! – wykrzyknął Fred.

Kurt podniósł róg nad wodę i spróbował wyobrazić sobie słonecznik. Ale choć mocno się koncentrował, za każdym razem obraz kwiatu rozmywał się, zanim się w pełni skrystalizował w wyobraźni Kurta.

– Stop, stop, stop! – przerwał mu Fred.

Kurt sapnął i otworzył oczy. Na brzegu strumienia topniała powoli bezkształtna kupka lodu.

– Och – westchnął Kurt. Odkąd odkrył swoją magię, nic nie poszło mu jeszcze aż tak źle.

– Hmm – mruknął Fred. – Może zacznijmy jednak od czegoś łatwiejszego na rozgrzewkę. Może od piłki?

I znowu Kurt zwilżył swój róg wodą, a potem skoncentrował się najmocniej, jak umiał. Tym razem, gdy otworzył oczy, zobaczył na brzegu strumienia niewielką kałużę, w której pływało kilka kulistych bryłek lodu.

– Wygląda na to, że pan jednorożec próbuje żeglować na magicznej flaucie – stwierdził Fred i się zamyślił.

– Przykro mi – odpowiedział przybity Kurt. – Sam nie wiem, co się dzieje.

– Spróbujmy jeszcze raz – zaproponował Fred. – Zwilżamy róg.

Po raz trzeci Kurt zanurzył róg w wodzie. Zacisnął powieki i zazgrzytał zębami. W końcu musi się udać!

– Nie używaj głowy, panie jednorożcu – zwrócił mu miękko uwagę Fred. – Użyj serca! Co widzisz jako pierwsze?

Jeszcze zanim Kurt zdał sobie sprawę z tego, o czym pomyślał, usłyszał zachwycony głos Freda.

– Karamba!

Kurt otworzył oczy. Nad strumieniem stała kunsztowna lodowa rzeźba naturalnej wielkości, przedstawiająca dziewczynkę wyciągającą rękę, na której przysiadł mały ptaszek; bez wątpienia byli to księżniczka Tynka i Tryl!

Każde piórko małego ptaszka było idealne, każdy włos księżniczki starannie ułożony. Magii Kurta udało się nawet uchwycić łobuzerski uśmiech Tynki i jak zwykle szeroko otwarty dzióbek Tryla. Wydawało się, że lada moment popłynie z niego śpiew.

– Sądzę, że nie musimy się martwić o magiczne umiejętności pana jednorożca – stwierdził Fred z uśmiechem. – Pięć minut minęło. Może byśmy rozegrali rundkę Widzę coś, czego ty nie widzisz?

– Wyśmienity pomysł! – Kurt odetchnął z ulgą. – A potem może jeszcze: Tak, nie, czarne, białe?
mniej..

BESTSELLERY

Menu

Zamknij