- W empik go
Kwartet kryminalny - ebook
Kwartet kryminalny - ebook
„Kwartet kryminalny” to zbiór czterech nowel. Każda z nich ukazuje skłonność ludzi do zbrodni oraz przedstawia ich motywy. Złamane serce, fanatyzm czy odrzucenie to częste powody, przez które ludzie dopuszczają się najgorszych czynów. Każda zbrodnia nie jest dziełem przypadku, lecz konsekwencją zmian zachodzących w psychice zbrodniarza pod wpływem zewnętrznych bodźców. Takie bodźce otrzymali bohaterowie „Kwartetu kryminalnego”, którzy pod ich wpływem dopuścili się najgorszego.
Kategoria: | Kryminał |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8104-126-3 |
Rozmiar pliku: | 1,2 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
I
Ciemna noc, mrok rozjaśnia jedynie lekki blask księżyca. W gęstym powietrzu unosi się delikatny zapach. To słodki zapach świeżej krwi. Na ziemi leży on, księżyc oświetla jego ciało, ciało pozbawione ducha. Ciało, które jeszcze kilka godzin wcześniej tętniło życiem, a teraz jest sztywne i martwe. Cios prosto w serce pozbawił go wszelkich szans, wszelkich nadziei na ratunek, wyrwał z niego ducha. Nad nim stoi ona, w jej oczach widać obłęd. W blasku księżyca wyraz jej twarzy jest jeszcze bardziej wyraźny, choć trudno go zinterpretować. Przerażenie, satysfakcja, a może żal? Trudno powiedzieć, co siedzi teraz w jej głowie. Co ją do tego posunęło? Co zadecydowało o tak radykalnym kroku, co zrobiło z niej morderczynię? Odpowiedź jest prosta — miłość. Może i miłość cierpliwa jest, łaskawa jest, ale tylko do czasu. Ten czas właśnie się skończył w ich przypadku. Nie wytrzymała, uniosła się gniewem i postanowiła zakończyć wszystko. Może nie chciała go zabić, ale jednak to stało się i na pewno się nie odstanie. Krew na jego klatce piersiowej powoli krzepnie, skóra sinieje, a powietrze coraz bardziej gęstnieje. Ona spogląda na jego twarz. Twarz, na której tak często malował się uśmiech, a teraz nie ma na niej żadnego wyrazu, jego osobowość zniknęła wraz z duszą. Ona dopiero teraz zaczyna rozumieć co zrobiła. Wybucha płaczem, ale na łzy jest już za późno. Chyba po chwili zrozumiała i to, bo ciszę nocy przerwał nagle szaleńczy śmiech…
II
Sala prosektoryjna miejskiego szpitala. W powietrzu wisi śmierć, która dusi jej gardło. Jej gardło ściśnięte żalem. Żalem, który wbija się w serce niczym sztylet. Jeszcze wczoraj była najszczęśliwszą osobą na świecie, gdyż miała u swego boku mężczyznę swojego życia. Wiernego i kochającego partnera, przyszłego męża. Przecież już wkrótce mieli się zaręczyć. A teraz? Teraz balon jej szczęścia pękł i z hukiem odbił ją od ściany zwanej życiem. Powoli podchodzi do stołu, na którym leży przykryte ciało. W jej duszy tli się jeszcze nadzieja, że to jednak nie on, że to fatalna pomyłka. Nadzieja ulatuje wraz z odkrywaniem zmasakrowanego ciała. Jego włosy, jego twarz, jego ciało. To on, ale jednak jakiś inny. Brak uśmiechu, który rozświetlał jego twarz, brak wszelkich oznak osobowości, którą pokochała. Teraz padła na ziemię zanosząc się płaczem, który idealnie imituje dźwięk łamiącego się serca.
— Panno Wiktorio, czy potrzebuje Pani pomocy? — zapytał się lekarz.
Lecz jedyną jej odpowiedzią był płacz, niepohamowany odruch zranionej duszy. Jej łzy spływały niczym wodospad bólu na zimną posadzkę prosektorium. Jej pięści ze złością uderzały w śnieżnobiałe kafelki, a w głowie huczało niczym dźwięk moździerzy jedno pytanie. Dlaczego? Na to pytanie chyba nigdy nie będzie w stanie sobie odpowiedzieć. Lekarz pomaga jej wstać, powoli staje na roztrzęsionych nogach. Z tej pozycji znów widzi jego ciało.
— Doktorze, jak to się stało? — zapytała resztką sił. Mężczyzna przez chwilę zastanawiał się czy odpowiedzieć jej teraz.
— Kilkanaście ciosów w klatkę piersiową ostrym narzędziem — w końcu odpowiedział. Kobieta schowała twarz w dłoniach, co stłumiło jęk bólu. Niemal osunęła się na ziemię, lecz lekarz zdążył ją złapać.
— Pani Wiktorio, proszę się uspokoić, wszystko będzie dobrze. Spojrzała na niego wzrokiem pełnym żalu. — Nie doktorze, już nic nie będzie dobrze — odpowiedziała, a jej oczom ukazała się ciemność. Zemdlała.
III
Tygodnie mijały, lecz ból nie ustawał. Jego śmierć nadal jest owiana pewną tajemnicą, śledztwo trwa, ale nie wnosi nic nowego. Wiktoria próbuje wrócić do normalnego życia, lecz jest to syzyfowa praca, gdyż każde wspomnienie ukochanego budzi w niej coraz głębszy ból. Jej urlop powoli się kończy. Wie, że będzie musiała wrócić do normalnego życia. Ale czy te życie może być jeszcze normalne? Od czasu jego pogrzebu wychodzi tylko na cmentarz, gdzie spędza kilka godzin. W domu odwiedzają ją przyjaciele, codziennie zjawia się rodzina. Wszyscy chcą obudzić w niej ponowną radość z życia, ale nawet oni widzą, że to w niej umarło. Teraz leży w bezruchu i patrzy w sufit, słuchając „„Don’t Cry” Guns N” Roses, ich wspólną ulubioną piosenkę. Tragiczne jest to, że stali się jej bohaterami. Nagle w mieszkaniu rozlega się pukanie. Pewnie znów ktoś z rodziny przyszedł wesprzeć ją dobrym słowem. Wstać czy nie wstać? Toczyła walkę ze sobą za każdym razem, gdy słyszała pukanie. Rozmowa z bliskimi pomagała, lecz po ich wyjściu było tylko gorzej. Jednak wie, że izolacja nie pomoże jej w powrocie do normalnego życia. Wstała, podeszła do drzwi i otworzyła bez patrzenia kto przyszedł. Za progiem stała jej najlepsza przyjaciółka Alicja. Nie widziała jej od czasu pogrzebu.
Darmowy fragment