- W empik go
Lana - ebook
Lana - ebook
Lana Wilczyńska to trzydziestopięcioletnia policjantka, która po niefortunnie zakończonej sprawie powraca do czynnej służby, a jej nowo przydzielonym zadaniem będzie rozpracowanie szajki handlującej żywym towarem w północno-wschodniej Europie.
Mało tego przełożony przydziela Lanie nowego, zadziornego partnera, Artura Dobrzańskiego — ich silne charaktery oraz chęć dominacji z pewnością rozgrzeją atmosferę.
Pikanterii doda też fakt, że dwoje partnerów będzie musiało podjąć współpracę z Agencją Bezpieczeństwa, a ich bezpośrednim współpracownikiem będzie były mąż Wilczyńskiej, Maksymilian — mężczyzna prowadzący sieć trójmiejskich luksusowych lokali lubujących się w klimacie BDSM oraz swingu.
Jak zakończy się ich wspólna przygoda? Które z nich okaże się tym silniejszym ogniwem? Z czym będą musieli zmierzyć się partnerzy, przełamując swoją strefę komfortu?
Kategoria: | Erotyka |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-68175-19-6 |
Rozmiar pliku: | 4,5 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Jeśli jesteś czytelnikiem o słabych nerwach, a sceny seksu wywołują u Ciebie niesmak, to proszę, odpuść sobie czytanie tej serii. Jest ona kontrowersyjna, więc nie chciałabym później słuchać bądź czytać, że: jest popie..., obleśna, brutalna, ani innych tego typu komentarzy, bo bardzo dobrze o tym wiem.
Natomiast jeżeli nie są Ci obce motywy przemocy psychicznej i fizycznej oraz różne kombinacje łóżkowe w literaturze, to zapraszam.
Wejdź do świata Lany.
Rozgość się wygodnie i czerp przyjemność garściami.31.01.2017, Trójmiasto
Babciu, dlaczego ona nie chce się obudzić…? Czy ona nie wie, że tak bardzo jej potrzebuję…? Mamo… Mamusiu… Proszę cię, wróć do mnie!… Mamusiu…
Słowa z wielkim bólem wydobywały się z dziecięcego gardła, a ten głos – znałam go – wydawał się tak bliski memu sercu. Gdzieś w odmętach pamięci błysnęły mi wizje twarzy pięknej dziewczynki o wielkich brązowych oczach, które zawsze patrzyły na mnie z nadzieją. Wiedziałam, że nie mogę jej zawieść, musiałam do niej wrócić – czekała na mnie.
Wkrótce potem ogarnęła mnie kompletna cisza i z powrotem odpłynęłam w nicość.
Podczas kolejnej próby odzyskania świadomego myślenia zakodowałam, że jedynym dźwiękiem, który roznosił się echem po całym pomieszczeniu, było uporczywe: pik… pik… pik… Był to odgłos urządzenia monitorującego czynności życiowe, który rozbrzmiewał tak cały czas, na okrągło, dręcząc mnie. Pierwszą myślą było: Niech to ktoś, kurde, wyłączy! A zaraz potem: Gdzie jestem?! Niczego nie rozumiałam.
Przygwożdżona do łóżka pragnęłam się poruszyć, jednak ból trawił całe moje ciało, paląc przy tym każdą pojedynczą komórkę. Wzięłam się w garść i nieznacznie przechyliłam głowę na bok.
Cierpienie wywołane przy próbie otwarcia oczu okazało się wręcz nie do opisania. Pomimo zamkniętych powiek czułam, jak łzy próbują wydostać się na zewnątrz. Mój oddech zaczął się rwać, coraz trudniej było mi złapać powietrze. Panika powodowała suchość w ustach. Nie byłam w stanie przełknąć śliny, by nawilżyć krtań.
Światło przebijające się przez ociężałe powieki było na tyle intensywne, że zebrało mi się na wymioty. Żółć podeszła mi do gardła, paląc jego ścianki. Nie byłam w stanie unieść ręki, aby uchronić się przed uporczywym blaskiem.
Czy byłam wkurzona? To niedopowiedzenie roku – byłam zajebiście wkurwiona! Byłam wściekła i zdezorientowana, chociażby samym faktem, że nie miałam pojęcia o niczym, co się dookoła mnie działo.
Kolejną myślą, która przyszła mi do głowy, było słowo: kac. Wiedziałam jednak, że to niemożliwe. Już od dłuższego czasu nie spożywałam alkoholu, a przynajmniej w ilości, która doprowadziłaby mnie do takiego stanu. Zawsze byłam czujna pod tym względem.
Moje myśli zaczęły krążyć wokół pytania: dlaczego nic nie pamiętam?
Nagle usłyszałam kogoś krzątającego się obok mojego bezwładnego ciała przyszpilonego do materaca. Ten ktoś był dosłownie na wyciągnięcie ręki. Wiedziałam, że muszę jakoś zareagować. Ostatkiem sił wysłałam impuls, co wywołało wydobywający się z mojego gardła jęk.
Boże, jaka tortura!
Nie wiedziałam, czy faktycznie udało mi się poruszyć, czy było to tylko moje skromne pragnienie. Pewności nabrałam, gdy poczułam na sobie ciepłą dłoń, głaszczącą mnie po przegubie. Spokojny kobiecy głos przywoływał mnie do rzeczywistości:
– Lana, kochanie…
Kobieta drugą ręką zaczęła czule gładzić mnie po głowie, bawiąc się włosami.
– Wróć do nas, skarbie – szeptała cicho przy moim uchu. Jej oddech owiewał mój policzek. – Jeżeli mnie słyszysz, to ściśnij mój palec – prosiła z nadzieją w głosie.
Z moich ust znowu wyrwał się pojedynczy jęk.
Chciało mi się wyć z rozpaczy oraz bólu, który oplatał bez litości całe ciało. Resztką sił wysłałam kolejny sygnał do kończyny, po czym czekałam na reakcję osoby przy moim boku. To wszystko, na co było mnie stać w tamtej chwili. Opadłam z sił i straciłam przytomność – znowu.
Zanim jednak odpłynęłam, zdążyłam usłyszeć skrawek rozmowy:
– Cześć, Witold… Nie uwierzysz! Lana zaczęła się wybudzać… Tak, poruszyła palcami… Tak… Musicie przyjechać…
To ostatnie, co usłyszałam.