Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Lapidarium mistrzów - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
1 stycznia 2011
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Lapidarium mistrzów - ebook

„Lapidarium mistrzów” to zbiór cytatów z rozmów, esejów i felietonów publikowanych przez lata na łamach „Gazety Wyborczej”. W tomie znalazły się obok siebie krótkie refleksje dwunastu osób niezwykle ważnych dla polskiej kultury, religii, filozofii i polityki: Marka Edelmana, Bronisława Geremka, Zbigniewa Herberta, Ryszarda Kapuścińskiego, Jana Karskiego, Leszka Kołakowskiego, Jacka Kuronia, Stanisława Lema, Jana Nowaka-Jeziorańskiego, Barbary Skargi, Józefa Tischnera i Józefa Życińskiego. Sylwetki tych wielkich autorytetów podano w kolejności alfabetycznej. Według tej samej zasady ułożono także hasła przyporządkowane mistrzom. Wyszukiwanie ich ułatwia dodatkowo indeks zamieszczony na końcu książki. „Lapidarium...” można więc studiować, ale można też po prostu przeczytać, zagłębiając się w intelektualną spuściznę autorów, poznając ich styl myślenia, umiejętność osądzania spraw niejednoznacznych i trudnych, dowcip i lekkość argumentacji i wreszcie – hart ducha. Wyboru fragmentów opublikowanych w niniejszym zbiorze dokonała dziennikarka Aleksandra Klich, a wstępem opatrzył go Jarosław Kurski, pierwszy zastępca redaktora naczelnego „Gazety Wyborczej”.

Kategoria: Felietony
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-832-680-349-9
Rozmiar pliku: 5,6 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Marek Edelman

1919–2009

Doktor medycyny, wybitny kardiolog. Socjalista, jeden z dowódców powstania w getcie warszawskim. Uczestnik Powstania Warszawskiego. Po wojnie pozostał w Polsce. Tłumaczył: „Tutaj pochowany jest mój naród. Jestem strażnikiem żydowskich grobów”. Został lekarzem, by dalej, jak w getcie, wyrywać ludzi śmierci. Jego historię opisała Hanna Krall w książce „Zdążyć przed Panem Bogiem”.

Nigdy nie dał się uwieść komunizmowi. Współpracownik KOR-u, delegat na I Zjazd „Solidarności”. W stanie wojennym internowany, po wyjściu na wolność działał w podziemnej „S”. Członek Komitetu Obywatelskiego przy Lechu Wałęsie, uczestnik rozmów Okrągłego Stołu.

„On po prostu zajmował się ludzkimi sprawami – wspominał Kazik Ratajzer, jego przyjaciel od czasu wojny. – I w getcie, i w szpitalu w Łodzi, i wtedy, gdy jechał z konwojem do Sarajewa”. Pokazywał, że zawsze trzeba być po stronie tych, których biją. Pomagać potrzebującym i słabym. Gdziekolwiek się żyje.

Beczka

Na samym początku wojny zobaczyłem, jak na Żelaznej Niemcy postawili starego Żyda na beczce i obcinali mu nożycami brodę i pejsy. A wokół zebrali się gapie i pękali ze śmiechu.

Wtedy powiedziałem sobie, że nigdy, przenigdy nie pozwolę w czasie tej wojny postawić się na beczce.

Cena wolności

Przywódcy wolnego świata prezydent Roosevelt i premier Churchill nie potrafili w czasie wojny zapobiec ludobójstwu. Mówili, że kiedy wojna się zakończy, kiedy wygra demokracja, wszyscy, niezależnie od rasy, narodowości, religii, będą znów równi, wszyscy będą znów mogli czuć się ludźmi, a nie ściganą zwierzyną.

Tylko że kiedy skończyła się wojna i wygrała demokracja, tych milionów ludzi, o których toczyła się walka, już nie było i nie mogli się cieszyć owocami pokoju.

Chamstwo

Przyjechał po wojnie mój szkolny kolega, którego ojciec tuż przed jej wybuchem wysłał do Australii, bo czuł, że zbliża się coś okropnego. Cała jego rodzina zginęła w Polsce i on chciał tutaj, w Łodzi, odwiedzić mieszkanie swej babci, zobaczyć raz jeszcze pokoik, w którym mieszkał. Poszliśmy razem na Gdańską, zapukaliśmy do drzwi i spytaliśmy jakąś panią, czy on nie mógłby wejść na chwilę do pokoju, który pamięta z dzieciństwa.

A ona zatrzasnęła nam drzwi przed nosem: „Won, Żydzie, won stąd, tu nic twojego nie ma”. Czy zachowanie tej pani to antysemityzm? Nie, to czyste chamstwo.

Chrześcijaństwo

Z tego, co mi wiadomo o chrześcijaństwie, jest to religia miłości. Człowiek, który posługuje się językiem nienawiści, sam wyklucza się z chrześcijaństwa.

Człowiek

Człowiek jest bestią, mordercą. Żeby zapanować na tej ziemi, musiał wybić konkurentów do bycia ludźmi. Tak więc nasi przodkowie wyrżnęli wszystkich i to jest w naszej naturze. Z jednej strony mamy otoczkę cywilizacyjną, cienką i kruchą, łatwo ją zniszczyć, a z drugiej – instynkty, które władają nami od tysiącleci.

Żeby przeżyć, trzeba było być silnym.

Demokracja

Demokracja to nie jest coś, co zostało nam dane raz na zawsze. Historia osądziła nie tylko tych, którzy faszyzm zaprowadzili, ale i tych, którzy do tego dopuścili swoim milczeniem i biernością.

Wrogiem demokracji jest ten, kto dopuszcza do szerzenia antysemickich, nacjonalistycznych i faszystowskich haseł; ten, kto chce wzbudzić nienawiść do „innych”, „obcych”, do ludzi, którzy mają odmienne poglądy na świat, więc nazywa ich wrogami Polski.

Dom

Do mnie czasem przypływają jakieś obrazki.

Na przykład że w jakiś piątkowy wieczór siedzę na parapecie w naszym mieszkaniu na Franciszkańskiej 14 i liczę Żydówki, które niosą garnki z czulentem, żeby je wsadzić do rozgrzanego pieca w pobliskiej piekarni. Idą w stronę Gęsiej, do tych większych numerów. A w sobotę po południu te garnki z czulentem niosą z powrotem szabes gojki. Albo że siedzę w stołowym u naszej sąsiadki z Franciszkańskiej pani Lewinson, która była buchalterką i po śmierci mamy zapraszała mnie czasem w sobotę na rybę podawaną na ciepło z kluseczkami. Jej córka była żoną malarza Fridmana i on namalował jej akt. Ten obraz wisi w sypialni, oglądam go przez szparę w drzwiach. Taka świetlista, naga kobieta na intensywnie niebieskim tle.

W 1939 roku na nasz dom spadła bomba, u Lewinsonów wszystko się spaliło, obraz też, i już tylko ja jeden mam go przed oczami.

Druga strona muru

W złych czasach zawsze dobrze jest mieć bliskich po tej „drugiej stronie muru”.

Hańba

Kiedy skończyła się wojna, w której zginęło 40 milionów ludzi, w tym sześć milionów Żydów, pomyślałem: Europa tak się zhańbiła, że nic takiego nie może się już nigdy więcej powtórzyć.

Tymczasem co się okazało? Wchodzimy w XXI wiek, a ludobójstwo z powodów ideologicznych i rasowych wcale nie zniknęło. Kambodża, Biafra, Somalia, Rwanda... Dziś w Kosowie, w samym sercu Europy, tej samej Europy, która patrzyła na zagładę Żydów, znów morduje się ludzi.

Trzeba przypominać światu, że ludobójstwo jest zbrodnią przeciwko samej istocie człowieczeństwa i że nie można bezkarnie być obojętnym świadkiem, bo wychodzi się z tego okaleczonym.

Dlatego dla dobra nas samych nie powinniśmy patrzeć na dzisiejsze zbrodnie w milczeniu, tak jak patrzono przed laty na Holocaust. Musi powstać jakiś ruch zdolny wymuszać na rządach demokratycznej, sytej Europy czynne przeciwstawianie się ludobójstwu i pomaganie ofiarom.

Izrael

Państwo Izrael powstało w wyniku konfliktu międzynarodowego... Mocarstwom chodziło o posiadanie lotniskowca na Bliskim Wschodzie. Chyba nikt nie wątpi, że Izrael to dla państw zachodnich taki wielki, bardzo przydatny lotniskowiec.

Kuroń

Jacek wiedział, że większość nieszczęść tego świata bierze się z nienawiści do tych uznanych za „obcych” czy „innych”.

Mania Kac

Ojciec Mani Kac, który miał pracownię kołder na Żelaznej, zaproponował mi, że będzie mi dobrze płacił – a było to już po śmierci mojej mamy – bylebym tylko nauczył Manię czytać. To byłby chyba etat dożywotni, bo Mania miała – jak byśmy dziś powiedzieli – dysleksję i nie wiem, czy wyszliśmy poza „Ala ma kota”. Ale przyszła wojna, Mania zaczęła występować w SKIF-owskim teatrzyku prowadzonym przez Polę Lipszyc i okazało się, że świetnie tańczy i śpiewa, a do tego umiejętność czytania wcale nie jest potrzebna.

A potem umarła z głodu.

Milczenie

Czasami nam się wydawało, że mimo terroru, który panował w Warszawie, tam, po drugiej stronie, jest normalne życie. Bo ludzie chodzą po ulicach, bawią się, bo kręci się karuzela. Dla nas było to niezrozumiałe. Czuliśmy się zapomniani, rozgoryczeni, że świat nie widzi tego, co się z nami dzieje. Nie tylko ci po drugiej stronie muru, ale cały świat. Wiedzieliśmy, że ten wolny świat wie o tym, co się dzieje, ale nikt nie pisnął, żaden z wielkich rządów nie odważył się zagrozić Niemcom retorsjami, nawet największe autorytety moralne wolnego świata milczały.

Są ludzie, którzy zabijają, i ludzie, którzy pomagają, ale najwięcej jest obojętnych. To tych później gryzie sumienie i stąd jest ten wielki krzyk, że wszyscy pomagaliśmy, że byliśmy wspaniali. Z wyrzutów sumienia, które trzeba zakrzyczeć.

Miłość

Gdyby nie było miłości, w getcie nie dałoby się żyć. Chodziło o to, żeby nie być samemu, żeby ktoś na ciebie czekał. Z miłości ludzie ratowali komuś życie albo szli na Umschlagplatz, byle tylko być do końca z bliską osobą.

Opuszczenie

Nigdy nie myślałem o samobójstwie. Ale nadziei na ocalenie też nie miałem. Wiedziałem, że nikt nie chce wiedzieć, co się z nami dzieje, i na nikogo nie możemy liczyć.

Pogarda i chciwość

Już po wojnie niedaleko Łodzi szła grupa dziesięciu Żydów do Sulejowa i ciągnęła na sankach swój dobytek z łagru. Mieli już niedaleko, ale zapadła noc i zatrzymali się w jakiejś chałupie. Wtedy przyszło dwóch panów, zaproponowali im, że ich podwiozą do Sulejowa. Po czym wywieźli ich do lasu i zabili.

Cała wieś, całe miasteczko wiedziały, kto to zrobił, nikt nigdy nikogo nie wydał. A Sulejów to było przed wojną szalenie postępowe miasteczko, tam ostatni burmistrz był z PPS-u, działała opieka społeczna, była kasa chorych, naprawdę opiekowano się swoimi obywatelami. No i w takim miejscu znalazły się osoby, które popełniły zbrodnię, a wszyscy milczą. Przecież tam mieszkali przyzwoici ludzie, nie sami bandyci.

Morderca jest podlecem i tyle. A ten, kto patrzy i odwraca głowę, jest jego pomocnikiem.

Mordowanie Żydów to był czysty bandytyzm i ja bym tego antysemityzmem nie tłumaczył. Tłumaczyłbym pogardą dla człowieka, dla ludzkiego życia, podłością. Wiadomo, że bandyta nie uderzy w silniejszego, nie rzuci się na uzbrojony oddział wojska, tylko tam, gdzie widzi słabość. Bo my jesteśmy silni, a Żydzi są słabi.

Ludzie widzieli, jak Niemcy traktują Żydów, zabili trzy miliony bezkarnie, bez żadnych skrupułów. A co to może znaczyć? Że najwidoczniej oni sobie na to zasłużyli. Że Żydzi to robactwo, które należy wytępić. Żydów można bić i zabijać, a ludzie lubią zabijać. Jeśli do tego dodasz, że cały czas myśleli, że się Bóg wie jak obłowią na Żydach.

Polska

O Polsce myślę jako o miejscu, gdzie mam przyjaciół, o miejscu, na którym mi zależy, bo zależy mi, żeby w moim otoczeniu byli przyzwoici ludzie, żeby to społeczeństwo było przyzwoite. Mnie nie jest obojętne, jakich słów używam. Pewnego języka używać nie chcę. Ja nigdy nie mówię: mój kraj, moja ojczyzna. Mogę sobie wyobrazić, że mieszkam nie w Polsce, ale w Argentynie i angażuję się w tamtejsze sprawy tak samo, jak angażowałem się w polskie.

Ratowanie

Mógłbym mieć wyrzuty sumienia, że nie uratowałem tych tysięcy, ale co miałem robić? Inaczej mogłem sobie tylko powiedzieć: skoro nie mogę uratować wszystkich, nie uratuję nikogo.

Spryt

Przeżyłem, bo byłem sprytny i zwinny. Przecież ja nie opowiadam o tych wszystkich sztuczkach, jakie wyprawiałem pod nosem Niemców. Pytają mnie: „Jak pan przeżył?”. „Jakoś się udało” – odpowiadam, bo co innego mogę powiedzieć. Przecież to wstyd opowiadać, jakim byłem cwaniakiem. Musiałem na przykład przebiec przez ulicę, a tam stał Niemiec. No więc kombinowałem, że on musi za jakiś czas stracić czujność. Za ile? Powiedzmy za dziesięć minut. Ale jak wyliczyć czas, skoro nie mam zegarka? Paleniem papierosów. Jak jesteś zdenerwowany, to wypalasz papierosa najwyżej w trzy minuty. No więc trzy papierosy, jeszcze chwilę odczekać i skok. I te strzały rozlegały się zawsze, jak już byłem w bramie po drugiej stronie ulicy.

Strażnik

Zostałem tutaj, w Polsce, razem z tymi, za których byłem odpowiedzialny. Przez jakiś czas za ich życie. A teraz, kiedy nie żyją – za ich groby.

Kiedy jest się świadkiem tego, jak 500 tysięcy ludzi idzie na śmierć, kiedy jest się jednym z tych 500 tysięcy i tylko przypadkiem udało ci się przeżyć, to nie ma się prawa ich zostawić.

Umrzeć z bronią

Na wojnie jest inna moralność: jak nie zabijasz, to jesteś marnym człowiekiem. Ale też o wiele łatwiej umrzeć znienacka od kuli, niż na przykład stanąć nad grobem, który musisz sam wykopać, rozebrać się i czekać, aż ktoś ci strzeli w głowę. Nie wiem, czy od początku tak myśleliśmy, w każdym razie już w październiku 1942 roku żobowcy na pewno uważali, że lepiej umrzeć z bronią w ręku, broniąc getta.

Wplątanie

Po doświadczeniu ludobójstwa nikt i nic nie jest takie jak przedtem. I kat, i ofiara, i świadek zostali wplątani w zbrodnię.

Wybór

Któregoś wieczoru widziałem taką scenę: moja koleżanka ze szpitala mogła wyprowadzić jedną dziewczynę, która była jej przyjaciółką, z którą pracowała w podziemiu od czterech lat. Znalazła ją na strychu, a obok niej leżała druga dziewczyna z matką. Ta matka miała w garści brylanty i mówiła: „Weź brylanty i weź moje dziecko”. I kogo ona miała wziąć? W końcu zostały brylanty i ta druga dziewczyna z matką.

Niełatwo jest wyrokować, kto ma umrzeć, a kto żyć. Ja postępowałem wedle pewnej zasady. Wtedy nie miałem wątpliwości, gdybym je miał, nie uratowałbym nikogo. Starałem się ocalić tych, których znałem, którzy robili ze mną podziemną robotę, bo uważałem, że jeśli ich uratuję, to się dalej będzie kręciło.

Tak, wiedziałem, że na ich miejsce musi iść do transportu ktoś inny. Z człowiekiem, którego wyciągasz z Umschlagplatzu, musisz mieć jakiś osobisty związek, zwłaszcza że to wcale nie było takie bezpieczne. Niejeden z tych, którzy wyciągali ludzi, sam zostawał w wagonie razem z tymi, których próbował ocalić.

Wyrwa

Co z tego, że wojna była skończona, skoro ja czułem się kompletnie przegrany?

Nie było moich przyjaciół z Bundu, nie było Żydów. Z wielkiej działalności, jaką prowadziłem w czasie wojny, nic nie zostało. Czułem rozpaczliwą pustkę, zrobiła się w moim życiu straszna wyrwa. Nie było nic do roboty, nic mi się nie chciało.

Zakłamanie

Miałem nadzieję, że w wolnej Polsce społeczeństwo będzie inne, ale nie jest. Okazało się, że w demokratycznym państwie wyraźnie widać nacjonalistyczne trendy.

Zakłamuje się polską historię, udaje się, że Polacy byli zawsze i wszędzie w porządku, a to nieprawda.

Zdążyć przed Panem Bogiem

Przez całe lata byłem zdania, że nie ma co wracać do tematu powstania w getcie. Napisałem swoje i dosyć. Uważałem, że ludzie i tak tego nie zrozumieją, zresztą nie będą nawet chcieli tego słuchać. Aż tu któregoś dnia, to była pierwsza połowa lat 70., zadzwoniła z Paryża moja żona Ala – ona wtedy już od kilku lat była z dziećmi w Paryżu – i zrobiła mi awanturę: że nie mam prawa milczeć, że nazwiska moich przyjaciół z Żydowskiej Organizacji Bojowej są zapomniane, że oni w ogóle nie istnieją w świadomości, natomiast wszędzie pojawiają się inne nazwiska – rzekomych uczestników powstania w getcie. A wtedy akurat przychodziła do mnie Hania Krall, żebym jej różne rzeczy opowiadał. Robiła reportaż na temat ostrych zawałów serca. Chyba przyszła wtedy ostatni raz, żeby autoryzować tekst. Szliśmy ulicą, to było tuż po telefonie Ali, i wtedy opowiedziałem Hani parę kawałków z getta, też o powstaniu. I to się ukazało najpierw w gazecie.

Wtedy z kolei zadzwoniły moje dzieci: „Dosyć mówienia o przeszłości. Nie możesz wciąż wspominać tego koszmaru. Trzeba myśleć o tym, co jest dziś, o przyszłości”. Ale wtedy już mnie męczono, żebym jednak opowiadał dalej. W końcu stanęło na tym, że będę mówił o przeszłości i teraźniejszości, o getcie i o medycynie, o śmierci, ale też o ratowaniu życia, o byciu bojowcem ŻOB-u i byciu lekarzem. Tak powstała książka Hani Krall „Zdążyć przed Panem Bogiem”.

Źródła

Opowiem ci o Mani Kac, rozmawiała Joanna Szczęsna, „Gazeta”, 3.10.2009

Prezes PiS wezwał mnie do tablicy, rozmawiała Joanna Szczęsna, „Gazeta”, 2.05.2006

Edelman: Żeby historia się nie powtórzyła, rozmawiały Anna Bikont i Joanna Szczęsna, „Gazeta”, 20.04.2006

Powszechna rzecz zabijanie, rozmawiała Joanna Szczęsna, „Gazeta”, 19.01.2008

I nic już nie było tak jak przedtem, rozmawiała Joanna Szczęsna, „Magazyn”, dodatek do „Gazety”, 22.04.1999

Pan zostaje w Warszawie? To ja też, not. TB, „Gazeta”, 29.08.2009

On naprawdę kochał bliźnich, rozmawiały Anna Bikont i Joanna Szczęsna, „Gazeta”, 26.06.2004

Z rozmów z Markiem Edelmanem, Joanna Szczęsna, „Magazyn”, dodatek do „Gazeta”, 16.04.1993, str. 9

Joanna Szczęsna Koniec żydowskiego życia w Polsce, „Gazeta”, 07.06.2003

Joanna Szczęsna Przyszła do mnie Polska, „Gazeta”, 05.10.2009

Apel Marka Edelmana, „Gazeta”, 03.04.1999
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: