Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • nowość
  • Empik Go W empik go

Las duchów - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
17 września 2024
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Las duchów - ebook

Las duchów to książka z gatunku literatury faktu. Jej kanwą jest poszukiwanie informacji o przedmiotach z tak zwanej kolekcji syberyjskiej Muzeum Etnograficznego w Krakowie, przywożonych w XIX wieku przez podróżników, zesłańców, ludzi interesu. W latach 2016-2019 autor kilkakrotnie jeździł na Syberię, rozmawiał z potomkami ludzi, do których takie rzeczy należały. Nieme przedmioty dały początek fascynującym historiom. O współczesnych i dawnych mieszkańcach tamtych terenów, o miejscach i kulturze od dziesięcioleci degradowanych na skutek decyzji podejmowanych w Moskwie. W centrum uwagi Dybczaka jest zawsze czujący człowiek na tle historii, natury, polityki albo czujące zwierzę, często od tego człowieka zależne. Las duchów dziś nie mógłby już powstać, ponieważ tocząca wojnę z Ukrainą Rosja stała się dla polskiego badacza praktycznie niedostępna. Również z tego powodu jest to świadectwo bezcenne.

Te opowieści wciągają jak rzeki. Chciałoby się już w nich pozostać. Zanurzać się coraz głębiej w głosy ludzkie i nieludzkie, które razem składają się na świat. Ku spotkaniu z drugim człowiekiem, źródłem wiedzy i niewiedzy, jak mówi nam Andrzej Dybczak.

Jego książka jest naprawdę wspaniała.

Olga Stanisławska

Andrzej Dybczak (ur.1978) – antropolog, pisarz, dokumentalista. Wydał wcześniej Gugarę, literacki reportaż ze spotkania z ewenkijskimi pasterzami reniferów (Nagroda Kościelskich 2012) oraz zbiór opowiadań Pan wszystkich krów(nominowany do Nagrody Nike 2018). Jako współtwórca pełnometrażowego dokumentu pt. Gugara został nagrodzony m.in. Złotym Lajkonikiem na Krakowskim Festiwalu Filmowym.

Kategoria: Reportaże
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-66599-85-7
Rozmiar pliku: 3,7 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

LAS DU­CHÓW

.

To był chyba już trzeci wie­czór w po­ciągu prze­su­wa­ją­cym się przez szary je­sienny kra­jo­braz już da­leko za gó­rami Ural, pro­sto na pół­noc. Za­padł wcze­sny zmrok, zro­biło się ciemno, li­sto­pa­dowo i sen­nie. Trudno było oprzeć się wra­że­niu, że świat lubi te mo­kre, je­sienne ciem­no­ści. Lubi je, bo po­zwa­lają mu od­po­cząć od sa­mego sie­bie. Za­po­mnieć. Tylko lu­dzie nie dają o so­bie tak ła­two za­po­mnieć. Ci w wa­go­nie – ki­wa­jący się na pry­czach obok mnie ro­bot­nicy – i wszy­scy inni, schro­nieni w swo­ich bań­kach: w blado oświe­tlo­nych ka­ju­tach, sy­pial­niach, sa­lo­nach, kuch­niach, knaj­pach, po­cze­kal­niach i ga­bi­ne­tach. Tym­cza­sem za­to­piony w ciem­no­ści świat ma urlop, po­dró­żuje po ścież­kach wła­snej du­szy. Co to mu­szą być za po­dróże!

Ogromna czarna rzeka po­ja­wiła się na­gle, a wraz z nią nie­po­kój, co się sta­nie, je­śli po­ciąg ru­nie z wą­skiego mo­stu bez końca. W ci­chym wa­go­nie ro­ze­szły się szepty, że Sur­gut już bli­sko. Nic dziw­nego, że w drugą stronę śmi­gały mo­stem cy­sterny cią­gnięte przez złą­czone dwój­kami i trój­kami lo­ko­mo­tywy. Wa­gon za wa­go­nem. Zresztą przez całą roz­le­głą rów­ninę bez prze­rwy su­nęły że­la­zne ka­ra­wany naf­to­wych skła­dów. W roz­świe­tlo­nych na ró­żowo ka­bi­nach tkwili ma­szy­ni­ści, mocni i pewni. Praw­dziwi władcy tej prze­strzeni. Nie­dba­jący o nic poza swoją że­la­zną drogą i swoim ła­dun­kiem. Miesz­kańcy wi­docz­nych po dro­dze blo­ków w mia­stach, któ­rych nazw nie zdo­ła­łem za­pa­mię­tać. Albo nie­wiel­kich do­mów i do­mecz­ków w bez­i­mien­nych z per­spek­tywy po­ciągu wsiach przy­kry­tych bez­mia­rem oło­wia­nego nieba.

Za rzeką, po­nad li­nią po­kry­wa­ją­cych rów­ninę brzó­zek, chwiał się w ciem­no­ściach po­ma­rań­czowy ję­zyk ognia. Nie­rze­czy­wi­sty w oto­cze­niu mo­krej nocy i pól peł­nych sza­rych łat śniegu.

– Fa­kiel – ode­zwał się wą­saty fa­cet na­prze­ciwko mnie, wi­dząc, że pa­trzę.

– Ropa?

– Gaz.

Nie chciał roz­ma­wiać, ale ile można sie­dzieć vis-à-vis i tylko pa­trzeć za okno. Dzień, dwa?

(...)

– A ten to kto? – py­ta­nie za­brzmiało gło­śno i wy­raź­nie, ale nie za­dał go czło­wiek z czaj­ni­kiem. W drzwiach do są­sied­niego po­miesz­cze­nia stała ko­bieta. Miała znisz­czoną twarz, wy­glą­dała na pi­jaczkę. – Kto to jest? – po­wtó­rzyła py­ta­nie, zwra­ca­jąc się do Sier­gieja.

– Uczony – od­po­wie­dział.

– Et­no­graf – uści­śli­łem.

– Et­no­graf? – po­wtó­rzyła. I umil­kła, jakby się nad czymś za­sta­na­wiała.

Za nią, w głębi po­koju wi­dać było frag­ment że­la­znego łóżka, ktoś wła­śnie się z niego pod­no­sił. Pod­szedł do niej i po­nad nią wy­sta­wiał głowę przez otwór. Ta sama strze­cha co u czło­wieka z czaj­ni­kiem, te same oczy, te same grube rysy i za­my­ślony wy­raz twa­rzy. Bliź­niacy! Ten pierw­szy kroił już po­dany mu przez ko­goś chleb, drugi, tak samo bosy i przy­gar­biony, prze­szedł nie­pew­nie, jak po omacku, przez kuch­nię i usiadł na zy­delku pod ścianą. Tam gdzie już nie się­gało świa­tło świec. Jedna z ko­biet po­dała mu ku­bek. Zła­pał go w dwie ręce i wy­pił jed­nym hau­stem. To nie była her­bata.

– Masz! – Kie­rowca dru­giego bu­rana trą­cił mnie i po­dał mi zimny ku­bek.

Wódka. Wy­pi­łem. Na­lał każ­demu.

– Po co tu przy­jeż­dża­cie?

Nie mu­sia­łem pod­no­sić wzroku, żeby wie­dzieć, że pyta ko­bieta sto­jąca w progu. Było ci­cho, tylko ogień trza­skał w piecu. Bliź­niak od­sta­wił czaj­nik, usiadł na pod­ło­dze obok brata i pod­cią­gnął ko­lana.

– Kto? – za­py­ta­łem, żeby ukryć za­kło­po­ta­nie.

Spoj­rza­łem – pa­trzyła roz­gnie­wana.

– No... – zro­biła pauzę, świ­dru­jąc mnie wzro­kiem. Szu­kała wła­ści­wego słowa. – Sam po­wie­dzia­łeś. Et­no­gra­fo­wie – wy­du­siła w końcu.

– Je­ste­ście rzadcy. Dla­tego przy­jeż­dżają do was et­no­gra­fo­wie.

Zdzi­wiła mnie moja wła­sna od­po­wiedź. Po­my­śla­łem o mi­liar­dach lu­dzi, wła­śnie wsta­ją­cych do pracy albo kła­dą­cych się spać, do któ­rych nikt nie przy­jeż­dża. Może by­łem pi­jany. Spi­ry­tus szybko ko­pie. Ale ro­zej­rza­łem się – le­d­wie wi­doczne twa­rze słu­chały mnie w na­pię­ciu, za­in­try­go­wane. Może z wy­jąt­kiem braci. Ten, który po­ja­wił się jako drugi i sie­dział na krze­sełku, ki­wał się w przód i w tył. Sie­dzący na pod­ło­dze splótł dło­nie wo­kół ko­lan i opu­ścił głowę tak, że wi­dzia­łem tylko jego włosy.

– Nie chcemy was tu – głos ko­biety był bar­dzo zde­cy­do­wany. – Nie chcemy – po­wtó­rzyła jakby z bez­sil­no­ści, tylko do sie­bie.

(...)

Opar­łem głowę o grubo cio­saną belkę ściany. Mech gryzł mnie w kark. Ściana przy­le­gała do ca­łego wil­got­nego i zim­nego świata, po­grą­żo­nego te­raz w ciem­no­ści. A tu, w nie­wiel­kim po­miesz­cze­niu, tylu lu­dzi. Księgi za­pi­sane i księgi nie­mal pu­ste, ich hi­sto­rie do­piero się two­rzyły. Czu­łem to. Sły­sza­łem w każ­dym od­de­chu. Trzy­ma­łem kciuki za to, żeby to były do­bre hi­sto­rie. Chcia­łem do nich do­łą­czyć, za­snąć. Żeby już było ju­tro.

– A kim był jego dzia­dek? – wy­szep­ta­łem jesz­cze, jak szep­cze się w głąb studni, je­śli tylko ma się od­wagę, je­śli nie boi się usły­szeć od­po­wie­dzi.

Stud­nia mo­jego dziadka była głę­boka, prze­pastna. Poił z niej krowy. Uwiel­bia­łem klę­czeć przy be­to­no­wej cem­bro­wi­nie i pa­trzeć na peł­ga­jącą da­leko w dole czarną ta­flę. I czarny za­rys mo­jej wła­snej głowy, jak głowy ja­kie­goś in­nego chłopca. Wy­obra­ża­łem so­bie, że pa­trzy na mnie stam­tąd ostroż­nie. Cie­ka­wie. I cho­wał się za każ­dym ra­zem, kiedy cho­wa­łem się ja.

– Ich dzia­dek był te­typy – usły­sza­łem szept.

Te­typy, sza­man, „czło­wiek, który wie”. Serce za­biło mi moc­niej. Tak my­śla­łem.

– Złym te­typy – do­dał ten sam głos i umilkł, jakby po­ża­ło­wał tego okre­śle­nia.

– Tacy są naj­moc­niejsi. – Tym ra­zem szept był ko­biecy, miękki. – Mają szpony ja­strzębi.

– Ich już nie ma – wy­szep­ta­łem w stud­nię.

– Są! – od­po­wie­działo coś z jej głębi.

– Żyją! – do­dał ktoś inny.

– Ale gdzie?

– Sam zo­ba­czysz.

– Spać, chłopcy, spać.

Giena za­sze­le­ścił śpi­wo­rem. Ja też za­nu­rzy­łem nogi w swoje okry­cie, osu­ną­łem się na fu­tro rena. Pu­chową kurtkę pod­ło­ży­łem so­bie za­miast po­duszki. Krę­ciło mi się w gło­wie od jej za­pa­chu, za­pa­chu śniegu i ben­zyny.

------------------------------------------------------------------------

Za­pra­szamy do za­kupu peł­nej wer­sji książki

------------------------------------------------------------------------
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: