Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Lato w Przytulnej - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
19 lipca 2023
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
39,99

Lato w Przytulnej - ebook

Każda rodzina ma tajemnice, ale żeby aż tyle?!

NAD RODZINĄ GAWROSZÓW ZAWISŁY CZARNE CHMURY. Młodziutka Amelia spodziewa się dziecka, co dla nieuleczalnie chorej dziewczyny jest śmiertelnym zagrożeniem. Jej bracia, Azja i Ariel, skaczą sobie do oczu. Serce ich matki, Alicji, ściskają żal i troska. Czy uda jej się znaleźć sposób, by pomóc dzieciom?

SZCZĘŚLIWA RODZINA TO PRAWDZIWY SKARB. Pieniądze, które tak niespodziewanie zaczynają płynąć na konto Alicji, nie przynoszą ani upragnionego szczęścia, ani wyczekiwanego spokoju. Zaufanie, dotąd tak silnie łączące Gawroszów, rozsypuje się jak domek z kart.

ŁATWIEJ UWIERZYĆ W SIEBIE, GDY KTOŚ INNY W NAS WIERZY. Alicja pragnie z całego serca, aby Gawroszowie z powrotem stali się rodziną. Taką prawdziwą, która pójdzie za sobą w ogień, a nie tylko z nazwy. Żeby tak było, ktoś musi uwierzyć w siebie, a ktoś inny – zawierzyć bliskim.

Druga część Sagi Przytulnej to niezwykła opowieść o niezwykłych ludziach. Emocje, nieoczekiwane zwroty akcji, sekrety, a przede wszystkim miłość, przyjaźń i słowo DOM, w wielu jego znaczeniach, a to wszystko opowiedziane przez Katarzynę Michalak tak, że tylko zapaść się w wygodny fotel, otulić kocykiem i czytać, czytać, czytać…

Czytelniczki o „Lecie w Przytulnej”

Co za opowieść! W tej jednej powieści wydarzyło się więcej niż w całym moim życiu! I ileż emocji! Radość i gniew, podejrzliwość i zaufanie. A nad tym wszystkim – głębokie poczucie, że rodzina jest największym skarbem, ale też często areną prawdziwych dramatów i szczerego poświęcenia.

ONA_CZYTA

Nikt nie potrafi wykreować tak wspaniałych bohaterów jak Kasia Michalak. Z krwi i kości, targanych silnymi uczuciami i namiętnościami. Prawdziwych do bólu. Ścierają się ze sobą nawzajem, a czasami walczą sami ze swoimi demonami. A najbardziej tajemniczy i mroczny z nich – Azja – to prawdziwy majstersztyk!

Zakątek Diany

Przeczytałam książkę w mgnieniu oka! Sceny przelatywały przed moimi oczyma i zupełnie zatraciłam się w tej historii i w jej emocjach. Na przemian śmiałam się i roniłam łezkę, złościłam się i cieszyłam, gdy los dla Gawroszów stawał się łaskawszy. Uwielbiam takie historie, kiedy nie wiadomo, co czai się na kolejnych stronach. Rodzina Gawroszów zawładnęła moim sercem w całości! Czekam na więcej!

Książki i Kawa

KATARZYNA MICHALAK to autorka pięćdziesięciu bestsellerów, których nakład przekroczył trzy miliony egzemplarzy. Jej pełne emocji powieści skradły serca Czytelniczek w Polsce i za granicą. W roku 2015 zajęła pierwsze miejsce w rankingu najpopularniejszych pisarzy według badań Biblioteki Narodowej, wyprzedzając m.in. Norę Roberts, Paula Coelha i Stephena Kinga.

Kategoria: Obyczajowe
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-240-9818-7
Rozmiar pliku: 2,1 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

ROZDZIAŁ I

Każdy – bez wyjątku – miał w życiu moment, w którym rozsypało się ono jak domek z kart i od tej pory nic już nie było takie samo. Wszystko, w co wierzyłeś, co trzymało cię w pionie, co sprawiało, że w ogóle miałeś siłę trwać na tym świecie, nagle przestawało mieć sens.

Azja, chociaż miał dopiero dwadzieścia jeden lat, przeżył więcej niż cała jego rodzina razem wzięta. Widział rzeczy tak straszne, że mimo hartu ducha złamały go one, doprowadzając niemal do samobójstwa. Wydawało mu się, że już nic nie jest w stanie nim wstrząsnąć. Z naciskiem na „wydawało się”…

Właśnie słuchał zwierzeń nieuleczalnie chorej siostry, zastanawiając się, co takiego zrobiła, że rodzina ma się jej wyrzec i ją potępić – Amelię?, serio?, tę najłagodniejszą pod słońcem istotę o dobrym, kochającym sercu? – gdy w końcu dziewczyna wydusiła:

– Jestem w ciąży.

W pierwszej chwili odetchnął. Zaczęła swoje wynurzenia z taką powagą, że naprawdę zaczął podejrzewać coś strasznego: narkotyzowanie się podpieprzoną z dyżurki pielęgniarek morfiną czy całonocne balangi pod wpływem alkoholu do dezynfekcji. A tu się dziewczynie na żarty zebrało. Pokręcił głową.

– Ami, litości, prima aprilis był jakiś czas temu. Wymyśl coś bardziej wiarygodnego, by mnie zszokować. Chociaż właściwie nie wiem, po co to robisz…

Ale ona powtórzyła z desperacją i dwiema wielkimi łzami w oczach:

– Jestem w ciąży. – I dodała cichutko: – Chyba.

Azja poderwał się na równe nogi.

– Co to ma znaczyć? – wycedził, wbijając wściekłe spojrzenie w pobladłą dziewczynę. – Bawi cię to? Takie kretyńskie żarty? Mam nadzieję, że żarty, bo jeśli nie… W twoim wieku? W twoim stanie? Ciąża?! Zaprzecz, Ama. Po prostu roześmiej się: „Nabrałam durnego brata!”, ja ci pogratuluję dowcipu, a potem udamy, że tej rozmowy nie było.

Ale Amelia nie zaprzeczyła. Patrząc na brata zogromniałymi z przerażenia oczami, wyszeptała:

– Myślę, że jestem w ciąży. Chciałam cię prosić, żebyś poszedł do apteki i kupił test. Tylko o to.

Azja usiadł. Nogi odmówiły mu posłuszeństwa. Wpił palce we włosy i trwał tak, zszokowany. Poczuł dotyk dłoni na ramieniu i aż się wzdrygnął.

– Kto ci to zrobił? – zapytał nieswoim głosem.

– P-przyjaciel.

– Przyjaciel, kurrrwa?! – ryknął, chwycił za krzesło i cisnął nim o ścianę z taką siłą, że poszło w drzazgi. – Co to za przyjaciel, który gwałci siedemnastoletnie niepełnosprawne dziewczyny?!

Amelia skuliła się na łóżku, jeszcze bardziej przerażona.

– Nie zgwałcił mnie! – odważyła się zaprotestować. A potem dodała z goryczą: – Żałuję, że ci powiedziałam. Mogłam się domyślić, że zareagujesz jak oni.

Te ciche słowa podziałały na Azję jak kubeł zimnej wody. Ostudziły furię, przywróciły logiczne myślenie. Przysiadł na łóżku, wziął głęboki oddech i rzucił:

– Przepraszam. Po każdej spodziewałbym się takiego wyznania, ale nie po tobie.

– Gardzisz mną.

– Nie, malutka. – Odgarnął kosmyk jasnych włosów z jej czoła. – Myślę, że ten przyjaciel cię wykorzystał, i chcę wiedzieć, kim jest. Pogadamy po męsku…

Pokręciła głową.

– Nie powiem. Ani tobie, ani nikomu innemu.

Nagłe podejrzenie zmroziło Azji krew w żyłach: „To lekarz! Któryś z lekarzy dobrał się do mojej siostry! Zabiję, normalnie łeb ukręcę skurwielowi!”. Chwilę czekał, aż spłynie pierwsza fala wściekłości – Azja i tak się dowie, kim ta menda jest, nie wolno jednak płoszyć Amelii! – a potem zapytał z udawanym spokojem:

– Jak mogę ci pomóc?

Dziewczyna odetchnęła z ulgą tak przemożną, aż ponownie łzy zakręciły jej się w oczach.

– Wiedziałam, że mnie nie potępisz, nie odrzucisz…

Ujęła jego szorstką dłoń i przytuliła do policzka. Delikatnie, acz stanowczo się oswobodził. Pamiętał, jak to się skończyło poprzednim razem.

– Kupię ten test. Może to fałszywy alarm – odparł.

Wstał, gotów biec do najbliższej apteki, wrócić z testem i osobiście dopilnować, by Amelia prawidłowo go użyła. Zatrzymały go jej następne słowa:

– Źle mnie zrozumiałeś, braciszku. Ja pragnę tego dziecka. Jeśli okaże się, że jestem w ciąży, urodzę je i będę kochać nad życie. Nawet jeśli wy wszyscy się nas wyrzekniecie.

– Nikt się nikogo nie będzie wyrzekał. – Azja znów musiał cedzić słowa, by zapanować nad gniewem.

Pamiętał, co mówił lekarz: każdy większy wysiłek może być dla Amelii ostatnim. Żyła na kredyt, tylko dzięki temu, że oszczędzali jej wszelkich wzruszeń i problemów. Ciąża? Nawet nie było o tym mowy! Że o porodzie nie wspomnieć…

Wybiegł z domu, trzasnąwszy drzwiami. Parę minut gnał przed siebie, pozwalając, by wiatr ostudził wściekle buzującą krew w żyłach. Wreszcie wstąpił do apteki, kupił, co trzeba, i zawrócił do domu.

Amelia siedziała na łóżku tak, jak ją zostawił. Gdy wszedł do pokoju, podniosła na niego wielkie, smutne oczy i wyciągnęła rękę naglącym gestem. Podał jej niewielkie pudełko.

– Zanieść cię…?

– Pójdę sama – ucięła, po czym odtrąciła jego dłoń, wsparła się na wezgłowiu łóżka, wstała i powoli, małymi krokami ruszyła do łazienki.

Odprowadził ją wzrokiem, czując dławiący strach. I bezsilność. Jeśli Amelia, jego kochana mała siostrzyczka, rzeczywiście jest w ciąży…

Pięć minut później stanęła w drzwiach łazienki i podała mu test.

Dwie kreski.

Była.

Wpatrywał się w ten wyrok długie, długie chwile, mając zupełną pustkę w głowie. Uczucia, jakie nim targały, były nie do opisania. Dwie myśli dobiły się do otumanionego umysłu: „zabiję skurwiela, który skazał moją siostrę na śmierć!” i „zabiję to dziecko, zanim ono zabije moją siostrę!”.

– Azja… – usłyszał, jak Amelia miękko wypowiada jego imię, i poczuł łzy pod powiekami. – Spójrz na mnie. Pragnę tego maleństwa ponad życie. Jestem szczęśliwa.

„Jesteś głupia, a nie szczęśliwa!”, chciał ryknąć, ale tylko pokręcił głową. „Co ty, dziecko, możesz wiedzieć o dzieciach?”, pomyślał z goryczą.

Amelia miała siedemnaście lat. Nieuleczalna choroba i niekończące się pobyty w szpitalach sprawiły, że musiała szybko dorosnąć, ale w oczach brata była małą niewinną istotką, którą trzeba chronić przed całym złem tego świata. Nawet jeśli to zło jest w niej samej!

– Co robimy? – odezwał się wreszcie, a ona poczuła taką ulgę, aż nogi się pod nią ugięły.

Chwycił dziewczynę na ręce i zaniósł do pokoju.

– Dziękuję, że powiedziałeś „my”, a nie „ty” – wyszeptała przez łzy. – Proszę cię, Azja, nie mów na razie nikomu. Oni… przyjęliby to znacznie gorzej.

– Nie ma sprawy – odparł, siląc się na swoją zwykłą nonszalancję. – Pod jednym warunkiem: powiesz mi, kim jest ojciec dziecka.

– Gdy ono się już urodzi, dobrze? Wtedy powiem wszystko, co będziecie chcieli wiedzieć, ty, rodzice, Ariel z Adą… Odpowiem na wszystkie pytania, niech tylko to maleństwo, mój synek albo moja córeczka, się urodzi.

„Bo jeśli się nie urodzi, nie będzie pytań?”, dopowiedział w myślach, ale na głos odrzekł:

– Deal.

– Tylko proszę, Azja, nie bądź na mnie zły. – Uniosła na niego oczy wypełnione błaganiem i obawą.

Odetchnął głęboko.

– Jeśli mam być na kogoś zły, to na drania, który cię uwiódł i wykorzystał.

– Było całkiem odwrotnie – ośmieliła się wtrącić.

Spojrzał na siostrę z niedowierzaniem. Zarumieniła się pod tym spojrzeniem.

– Chronisz bydlaka – skwitował. – Jakoś nie chce mi się wierzyć: ty pchająca się typowi do łóżka.

– Mało wiesz o nocnym życiu w szpitalu – próbowała zażartować, ale pod jego wilczym wzrokiem spoważniała. – Uwierz, proszę: oboje, ja i on, tego chcieliśmy.

– Rozumiem, że przyszły tatuś stanie tu za dzień lub dwa z bukietem róż i poprosi cię, w obecności matki i ojca, o rękę? A potem wspólnie będziecie wychowywać to, co w tobie posiał? – W głosie Azji znów rozbrzmiał gniew.

Amelia nie śmiała unieść oczu.

– Nie powiem mu o ciąży – wyszeptała tak cicho, że Azja raczej się domyślił tych słów, niż je usłyszał. – I tak nie dożyje…

– Obyś ty dożyła. Obyś dożyła! Jego mam głęboko w dupie!

– Azja, błagam, nie gniewaj się na mnie.

– Nie gniewam się! Jestem przerażony! Głupie wejście po schodach może cię zabić, więc wszędzie cię nosimy, a ty wyskakujesz z ciążą?! Spójrz na siebie, jesteś przeraźliwie chuda! Jak chcesz wyżywić dziecko, które w tobie urośnie?!

– Zacznę zdrowo się odżywiać. Przytyję. Zobaczysz, będzie dobrze. – Próbowała go obłaskawić, ujęła jego rękę i zamknęła ją w swoich dłoniach. – Mam tylko ciebie. Jedynego sprzymierzeńca. Nie zostawiaj mnie z tym.

Westchnął ciężko.

– Nie znam się na ciążach.

– Ja też nie. – Poklepała go po ramieniu. – Ale od czego są internety?

– I w internetach wyczaiłaś, jak zmarnować sobie życie? – W głosie młodego mężczyzny nie było już złości. Jedynie rezygnacja.

– Braciszku, czuję, że moje życie wreszcie się rozpoczyna. I nawet jeśli niedługo ma się skończyć, dopiero teraz zacznę z niego czerpać pełnymi garściami – odparła.

Spojrzał w jej łagodne oczy, rozjaśnione szczęściem, i ostatecznie skapitulował.

– Mów, jeśli będziesz czegoś potrzebowała – nakazał dziewczynie stanowczo. – Cokolwiek miałoby to być. Masz jakąś zachciankę? Nie wiem… kiszone ogórki z czekoladą? Żelki i kaszanka? Skoczyć do sklepu?

Zaśmiała się z przemożną ulgą.

– Kocham cię, Azja, najbardziej na świecie.

Objęła go chudymi ramionkami i przytuliła tak mocno, jak tylko dała radę. Jemu nie pozostało nic innego, jak zamknąć siostrę w mocnym uścisku i powtórzyć za nią:

– I ja cię kocham, mała.

Lecz w duchu dodał: „Miłość miłością, jednak skurwielowi, który zrobił ci dziecko, nogi z dupy powyrywam, niech no tylko go dorwę”.

Tego sekretu nie dało się jednak długo utrzymać. Parę dni później Amelia dostała torsji. Jednorazowy przypadek nie wzbudził niepokoju Alicji – może grypa żołądkowa łamie dziewczynę? – ale gdy nazajutrz rano znów ledwo zdążyła do łazienki i mama odprowadziła ją zmartwionym wzrokiem, Azja zrozumiał, że czasu mają mało. Poranne nudności u młodej dziewczyny trzeci raz z rzędu na pewno wzbudzą podejrzenia.

Gdy rodzice wyszli do pracy, Ada do szkoły, a Ariel pojechał na lotnisko wgapiać się z rozmarzeniem w samoloty, Azja zapukał do pokoju dziewczyn i słysząc słabe: „Proszę!”, wszedł do środka.

– Musimy im powiedzieć – zaczął stanowczo od progu.

– Już? – Podniosła na niego przerażone spojrzenie. – Nie jestem jeszcze gotowa!

– I nigdy nie będziesz! Nie powinnaś była nawet w myślach tak ryzykować! – znów go poniosło.

Amelia wyglądała tak mizernie, tak słabo…

– Ta ciąża cię zabije, rozumiesz to, idiotko?! – dodał ze złością.

Spuściła głowę. W jej oczach błyszczały łzy, ale minę miała zaciętą.

– Trudno. I tak umieram – odparła cicho. – Przynajmniej coś po mnie zostanie. Ktoś. Albo ktosia.

„O ile dożyjesz do porodu!”, chciał krzyknąć, ale gardło zacisnęło mu się w bolesny węzeł i nie przepuściło tych słów.

– Ami, dzieciaku, daj nam szansę cieszyć się tobą jeszcze długie, długie lata – wyszeptał, przytulając siostrę do piersi.

Była tak przeraźliwie chuda, że czuł każdą kosteczkę jej ramion i pleców. Wyplątała się z jego uścisku, spojrzała w czarne oczy brata rozjaśnionym wzrokiem.

– Może wszystko będzie dobrze? Czytałam, że ciąża czyni cuda, organizm przyszłej matki przechodzi taką rewolucję, dostaje takich mocy i sił, że zwalcza nawet najgorszą chorobę. Może to małe mnie nie zabije, a uratuje?

Co Azja miał na to powiedzieć? „Nie łudź się, sis. Właściwie już jesteś trupem”? Przywołał na twarz mizerny uśmiech i odparł, pilnując, by głos mu nie zadrżał:

– I tego się trzymajmy. Jeśli ktokolwiek na świecie zasługuje na cud, jesteś to ty, Groszku.

Objęła go chudymi ramionkami i wyszeptała przez łzy:

– Dziękuję. Jesteś najlepszym bratem pod słońcem.

– Serio? – zdobył się na żartobliwe pytanie.

– Byłeś podły, co fakt, to fakt, ale i tak wszyscy kochali cię najbardziej. A teraz to już w ogóle… – Machnęła ręką. – Cholerny rodzinny bohater.

Uniósł kącik ust w swym zwykłym krzywym uśmieszku.

– Daj się „przyjaciołom” potraktować nożem, też będziesz bohaterką. Wiesz przynajmniej, który to miesiąc? – musiał wrócić do tematu.

Pokręciła głową.

– Robiliśmy to… – zaczęła, ale wpadł jej w słowo, znów czując napływ zimnej furii do mendy, który zabawiał się z jego siostrą, niepełnoletnią chorą siostrą:

– Oszczędź mi szczegółów. Powinnaś jak najszybciej pójść do lekarza. To chyba ważne, w którym jesteś miesiącu.

Nie miał pojęcia o ciążach, nie był pewien, czy rzeczywiście jest to ważne, ale Amelia wiedziała jeszcze mniej. Ktoś musiał za nią myśleć, skoro wykazała się taką beztroską, by wpaść.

– Zawieziesz mnie? – Spojrzała na brata z nadzieją, lecz szybko ją zgasił:

– Nie ma mowy. Zresztą mama i tak lada moment zorientuje się, że coś jest bardzo nie halo. Od dwóch dni rzygasz jak kot.

– Musimy im powiedzieć? – raczej stwierdziła, niż zapytała, czując, jak serce ściska się jej ze strachu.

Przytaknął i dodał:

– Jak najszybciej. Jeszcze dzisiaj.

Zwiesiła głowę, na mocno splecione dłonie skapnęły dwie łzy.

– To będzie straszne – wyszeptała łamiącym się głosem.

– Będzie. Ale rodziną jesteśmy nie tylko z nazwy. Kochamy się i wspieramy bez względu na wszystko. Nie tylko wtedy, gdy jest lekko, łatwo i przyjemnie, lecz także w tych najgorszych, najtrudniejszych chwilach – odparł mocnym głosem. – Rodzice pozwolili wrócić mi, czarnej owcy, na pewno nie odrzucą więc ciebie, jagnięcino.

Uśmiechnęła się blado.

– A więc dzisiaj?

– Dzisiaj, gdy tylko zbierze się komplet.ROZDZIAŁ II

Trafił się akurat wtorek. Dzień bez internetu. Jak co tydzień późnym wieczorem wszyscy zebrali się w salonie. Z radia sączyła się muzyka klasyczna, mama wertowała katalog róż czy innej zieleniny, ojciec dłubał przy swoim najnowszym nabytku: telewizorze kineskopowym, Ariel ślęczał nad mapami topograficznymi okolic Warszawy, zaś Ada próbowała zgłębiać tajemnice szachów, swojej najnowszej pasji.

Azja stanął na progu salonu, patrząc na najbliższych zgaszonym wzrokiem. Za chwilę zburzy tę ciszę i ten spokój, a czerwcowy wieczór, który zaczął się tak niewinnie, zapamiętają do końca życia. Azja był tego pewien. Przed chwilą rozmawiał z siostrą. Śmiertelnie przerażoną siostrą.

– Błagam, Azja, powiedz im o wszystkim sam. Ja… ja dołączę później, gdy już się wywściekają. Dobrze?

Prosiła go dotąd, aż się zgodził. Wprawdzie mógł jej uprzejmie przypomnieć, że to ona nawarzyła tego piwa, więc ona powinna je wypić. Tak odważnie, jak odważnie ciążę sobie zafundowała. Ale patrząc w pociemniałe ze strachu oczy siostry, odparł tylko:

– Okej, sam rzucę się w paszczę lwa. I naszego ojca.

Teraz stał w progu pokoju i zbierał siły na następny krok.

– Chcę z wami pogadać – odezwał się wreszcie.

Cała czwórka uniosła głowy. Alicja uśmiechnęła się do syna zachęcająco.

– To będzie trudna rozmowa, bo temat jest poważny – zaczął, patrząc na matkę przepraszającym wzrokiem. Dla niej będzie to największy cios.

Uśmiech znikł.

– Zanim rzucicie się mi do gardła, uprzedzam, że jestem tylko posłańcem złych wiadomości – dodał, patrząc teraz na ojca. – I nie mam z tym, o czym za chwilę powiem, nic wspólnego.

Andrzej wstał, podszedł do barku, nalał sobie odrobinę whiskey i rzekł:

– Zamieniam się w słuch. Jeśli zamierzasz wrócić na wojnę, od razu mówię: nie.

Azja tylko pokręcił głową, a potem rzucił:

– Amelia jest w ciąży.

Andrzej zesztywniał. Zacisnął palce na szklance tak, że mało jej nie zmiażdżył, syknął: „Wiedziałem!”, a potem cisnął szklankę na stolik i ruszył na syna, pobladły z furii. Azja zatrzymał go na odległość ramienia, chwycił za przód koszuli, wycedził: „Opanuj się! Powiedziałem: nie mam z tym nic wspólnego!”, i odepchnął.

– Gdzie ona jest?! – ryknął mężczyzna i chciał wyminąć syna, ale Azja ani myślał zejść mu z drogi.

Stał w drzwiach, broniąc dostępu do siostry, tak jak go prosiła.

– Azja, synku… – odezwała się Alicja drżącym głosem. – Co ty wygadujesz? Chcesz nas zdenerwować? Zszokować? Po co? W jakim celu?

– Możecie usiąść i mnie wysłuchać w miarę spokojnie? – odpowiedział pytaniem.

– Wygadujesz brednie, że twoja nastoletnia siostra jest w ciąży, a ja mam być spokojny?!

– Tak właśnie. Masz się ogarnąć i dać mi dojść do słowa! – zwrócił się do ojca surowym tonem.

Andrzej sięgnął z powrotem po szklankę, wychylił jednym haustem jej zawartość, po czym stanął przed synem i rzucił sucho:

– Mów.

– Trzy dni temu Amelia poprosiła mnie, bym kupił test ciążowy…

Alicja jęknęła. Ada parsknęła śmiechem.

– Ale kretyn. Takie durne żarty sobie z nas robić. Amelia i testy ciążowe. Serio?

– Serio. Też byłem… zaskoczony.

Ada spojrzała na niego, jakby był niespełna rozumu. Szukała w oczach brata złośliwej iskry, dowodu, że ich wkręca, ale był poważny. Śmiertelnie poważny.

– Test okazał się dodatni. Amelia jest w ciąży.

– Synku, to niemożliwe – zaoponowała Alicja tak blada, jakby zaraz miała zemdleć. Jak bardzo w tym momencie pragnął wykrzyknąć: „Prima aprilis!”. – Amelia jest ciężko chora, nie miesiączkuje. To po prostu niemożliwe. Taki wysiłek jak ciąża by ją zabił. Wiesz przecież o tym. Dlaczego nam to robisz? Po co wygadujesz takie rzeczy na własną siostrę? Już raz ją zraniłeś. Pamiętasz?

– Azja mówi prawdę – rozległo się za jego plecami. Amelia stanęła obok, wsparła się na ramieniu brata i dodała drżącym ze zdenerwowania i strachu głosem: – Jestem w ciąży.

Ojciec poderwał się na równe nogi.

– Jedziemy do szpitala. Ktoś musi to dziecko zbadać. Natychmiast! Potem na policję!

Ruszył w kierunku córki, ale Azja stanął mu na drodze.

– Nie będzie żadnej policji.

– Jakiś bandzior zgwałcił moją córkę!

– To nie był gwałt. Amelia i ten koleś… jej przyjaciel… poszli na całość. I cóż. Skutecznie.

W pokoju zapadła cisza.

– Córciu, ty… współżyłaś z kolegą ze szpitala? – wyszeptała Alicja słabym głosem.

Nagle wszyscy ujrzeli w Amelii nie wątłą paprotkę, która trzyma się życia siłami magii, a młodą kobietę, która – jeśli wierzyć jej słowom – nie tylko dojrzała do seksu, ale i zaliczyła wpadkę! I to gdzie?! W szpitalu?!

– To jakiś obłęd – wydusił Andrzej. – Nie mogę tego słuchać. Zejdź mi z drogi – rzucił do syna, ale Azja odparł twardo:

– Ucieczka nie rozwiąże problemu. Musimy postanowić wspólnie, co dalej.

– Jakie „dalej”? – odezwał się nagle Ariel, do tej pory milczący. – Lekarze non stop powtarzają, że jakikolwiek wysiłek może młodą zabić. Ciąża jest wysiłkiem. Potężnym wysiłkiem. Nawet jeśli skończy się cesarką. W przypadku zagrożenia życia aborcja jest dozwolona, no nie?

Amelia aż się skuliła z przerażenia, wtulając się w Azję. Ten objął ją opiekuńczym gestem.

– Chcę urodzić to dziecko! – krzyknęła. – Nie pozwolę go skrzywdzić!

– Twoje „chcę urodzić” nie ma żadnego znaczenia, bo go nie urodzisz. Zabije cię, rozumiesz?

– Ariel, jak możesz…! – krzyknęła z bólem Alicja, ale chłopak spojrzał na matkę twardo.

– Mogę. Amelia, nie za bardzo wiedząc, co mówi i robi, ryzykuje życie dla jakiejś mrzonki, a ja mam milczeć albo temu przyklaskiwać? Może jeszcze imię zaczniemy wybierać? Nie chcę stracić siostry! Koniec. Kropka.

– Ciąża czyni cuda… – próbowała się bronić dziewczyna, ale ojciec wybuchnął:

– Jakie cuda, dziecko, co ty wygadujesz?! Cudem będzie, jeśli… – Urwał. Nie dokończył, że cudem jest każdy dzień wyrwany śmierci z gardła, każdy ranek bez wiadomości o śmierci Amelii, a ona… Ciąża?! Na litość boską!!!

– Nie zmusimy Amelii do aborcji – odezwał się Azja, twardo stojąc po stronie siostry, tak jak przyrzekł. – Zdecydowała, że urodzi to dziecko, i my jej decyzję musimy uszanować.

Alicja zaczęła cicho płakać. Nie dała rady dłużej powstrzymywać łez. Widząc ból matki, Azja poczuł się jak najgorszy bydlak, ale nie mógł nic poradzić ani na te łzy, ani na ich powód.

– Mamuś, przepraszam… – wyszeptała Amelia, sama płacząc bezgłośnie.

– Było myśleć, a nie teraz „przepraszam” – syknęła Ada. – Po każdym spodziewałabym się takiej głupoty, ale po tobie? Tej „mądrzejszej i bardziej odpowiedzialnej”?

– To była świadoma decyzja Amelii. – Azja znów musiał bronić siostry, chociaż, Bóg mu świadkiem, sam miał ochotę przełożyć młodą przez kolano i wtłuc jej jak bezmyślnemu dziecku.

– Kim jest przyszły tatuś? – zwrócił się do niego Ariel.

Odpowiedział wzruszeniem ramion.

– Nie wiem.

„Ale się dowiem”, dodał w myślach. Dawno nie zaglądał do telefonu i laptopa młodszej siostry. Jak widać, to był błąd. Poważny błąd niosący jeszcze poważniejsze konsekwencje.

– To chyba nie jest tajemnica? – Ariel zmiażdżył siostrę wzrokiem, ta zacisnęła usta w wąską kreskę i pokręciła głową. Nagle przeniósł spojrzenie na Azję. – Dlaczego właśnie tobie się zwierzyła? Ma matkę, ma siostrę, a z takimi rewelacjami biegnie do brata? Tego samego, który…

– Nie kończ, Ariel, dobrze ci radzę.

– …już raz brał udział w podobnej aferze? A dziś broni cię z takim zacięciem, jakbyś to ty…

Azja w dwóch skokach był przy nim, jedną ręką wpychał go plecami w ścianę, drugą chwytał za gardło.

– Prosiłem: nie kończ – wycedził.

– Chłopcy, chłopcy, dajcie spokój! – krzyknęła z rozpaczą Alicja. – Mało mamy problemów?!

Azja rozwarł palce, Ariel odepchnął go i wygładził bluzę na piersiach.

– To, że ten pętak rzuca mi się do gardła, nie jest odpowiedzią. I serio chcę wiedzieć, kto posiał dziecko w mojej siostrze! Z kim podjęłaś tę arcyodpowiedzialną decyzję?! – zwrócił się do Amelii, która bez słowa pokręciła głową. – Chociaż to nie typ ryzykuje życiem, a ty. Zdajesz sobie sprawę, jak się o ciebie do tej pory baliśmy? I jak podwójnie… potrójnie… po tysiąckroć będziemy się bać od dzisiaj? – Głos mu się załamał.

Amelia posłała bratu spojrzenie zbitego psa. Ostatnie, czego pragnęła, to zranić Ariela, tatę, mamę, ale… nie usunie ciąży! Nie zabije życia, które w niej kiełkowało!

– Urodzę to maleństwo. Nie dla siebie. Dla was – zaczęła mocnym, pewnym głosem. – Umieram. Nie mówiłam wam o tym, bo nie chciałam was martwić, ale po prostu… czuję, że zostało mi mało czasu. Kilka miesięcy, nie więcej. Nie ma dla mnie ratunku, o czym wszyscy wiemy od sześciu lat. Mogę jedynie zostawić wam cząstkę siebie. Maleńkie życie, które zrodzi się w miejsce śmierci. Córeczkę albo synka, kruszynkę, która będzie wam mnie przypominać. Tego właśnie pragnę. Pomóżcie mi. Nie odtrącajcie mnie i tego maleństwa. Nie teraz, gdy tak bardzo was wszystkich potrzebuję.

Alicja przyskoczyła do córki i zamknęła ją w mocnym uścisku. Ariel odwrócił wzrok, rozdarty między wściekłością a rozpaczą. Jego ojciec stał przy barku, walcząc ze łzami. I tylko Ada rozglądała się po pokoju pełnym niedowierzania wzrokiem, szepcząc do siebie: „To się nie dzieje naprawdę. Obudźcie mnie!”, ale nawet szczypanie po ręce nie zmieniło rzeczywistości. Azja posłał jej pełne zrozumienia spojrzenie. On też wolałby obudzić się z matrixa, niż za parę miesięcy rozpaczać po śmierci Amelii. Nagle… przypomniał sobie słowa babci Poli. I jej wizję: maleńka Amelia w jego dłoniach i prośba, by był dla niej łagodny. Może to nie była Amelia, a jej dziecko?!

– Zdajesz sobie sprawę, w jakim świetle stawiasz ordynatora oddziału? – usłyszał naraz głos ojca.

Andrzej patrzył na Amelię surowo.

– To mogło stać się wszędzie. Nawet u nas w domu. – Alicja natychmiast wzięła córkę w obronę.

– Mówisz poważnie? – Andrzej posłał żonie miażdżące spojrzenie. – Nie przypominam sobie, by ktokolwiek pod moim dachem zostawał z moimi córkami sam na sam.

– Taka będzie legenda. To będziemy powtarzać właśnie dlatego, żeby nie stawiać w trudnej sytuacji doktora Ślęzaka.

– Nie uważasz, że powinien ponieść konsekwencje? Zostawiłem niepełnoletnią córkę pod jego opieką, odpowiada za nią prawnie, do cholery! To szpital czy burdel?!

– Andrzejku, proszę cię… – Alicja znów była bliska łez.

Nagle jej spokojne i szczęśliwe życie – a takie się wydawało przez ostatnie miesiące – zmieniło się w jakiś obłęd! Amelia w ciąży, chłopcy skaczą sobie do oczu, mąż chce pozywać ordynatora oddziału, na który Amelia musi przecież wrócić… Ponownie przytuliła córkę.

– Pomyślmy najpierw o Amelii i jej dziecku. Trzeba ją zabrać do lekarza. Czy wiesz, kochanie, który to miesiąc?

Dziewczyna zaprzeczyła, zwieszając ze wstydu głowę.

– Nawet tego… – zaczął ojciec, ale pod wilczym spojrzeniem Azji umilkł.

Chłopak przeniósł czujny wzrok na siostrę, a widząc, że ta ledwo trzyma się na nogach, chwycił ją na ręce i wyniósł z pokoju. Zapadła martwa cisza. Zarówno Andrzej z Alicją, jak i Ariel z Adą trwali w milczeniu i bezruchu, unikając swoich spojrzeń.

– Nie wiem, jak to się mogło stać – przerwała milczenie cichym szeptem Alicja. – Przecież wiedziała, skąd się biorą dzieci. Rozmawiałam z nią o tym. Ma świadomość ryzyka. Żyje z nim od sześciu lat. Jak mogła być tak beztroska i nieodpowiedzialna? I to kto? Amelia? Moja rozsądna, wydawałoby się, córeczka? – W tym momencie spojrzała na Adę. – Kochanie, mam nadzieję, że ty jeszcze przez parę lat nie zastrzelisz nas podobną rewelacją.

Dziewczyna wzruszyła ramionami.

– Nie spieszy mi się – odparła nonszalancko, w duchu dodając: „Poza tym nie mam z kim”. – Prędzej Ariel zapyli którąś ze swoich licznych miłości.

Posłała złośliwe spojrzenie bratu. Ten zamiast się roześmiać i odpowiedzieć podobną złośliwością, aż pobladł z gniewu.

– Serio uważasz, że moją jedyną ambicją jest zapylanie lasek? Licznych na dodatek? Do twojej wiadomości: od kiedy Azja wrócił, jestem sam.

– A co ma do tego Azja?

Ariel wzruszył ramionami.

– Przed jego kadencją żyliśmy sobie cicho i spokojnie. Od kiedy znów zaistniał w naszym życiu, nic, tylko rozpirza rodzinę.

– Też cię kocham, bracie – padły od progu zimne słowa. Azja stał w drzwiach i zmrużonymi z gniewu oczami patrzył na Ariela. – W jakim sensie rozpirzam rodzinę? Co masz mi do zarzucenia? Dom w Zalesiu? Twoje kursy latania? Dobrą szkołę dla Adeli? A może ciążę Amelii? Aż tak cię zazdrość zżera, Ari, że obwiniasz mnie o to wszystko?

Ariel uciekł wzrokiem, zawstydzony swoimi słowami i zazdrością, której sobie do tej pory nie uświadamiał. A jednak ją czuł.

– Czego mi zazdrościsz, Ariel? – ciągnął młody mężczyzna tym samym zimnym, wysyconym urazą i gniewem głosem. – Połamanej psychiki? Blizn? Może tłumu dziewczyn pchających mi się do łóżka, których jakoś brak?

_Dalsza część książki dostępna w wersji pełnej_
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: