Lato w Rzymie - ebook
Lato w Rzymie - ebook
Trzy dni w Rzymie
Rico Rossi, właściciel sieci hoteli, poznaje Ellę Chandler, która omyłkowo bierze go za przewodnika po Rzymie. Zauroczony, nie wyprowadza jej z błędu. Korzysta z okazji i pokazuje Elli liczne atrakcje Wiecznego Miasta. Ich znajomość przeradza się w gorący romans. Kiedy wychodzi na jaw, że Rico ją okłamał, urażona Elli wyjeżdża bez pożegnania. Nie spodziewa się, że wkrótce znowu go zobaczy…
W cieniu Kapitolu
Amerykanka Isabella Williams podczas wakacji w Rzymie poznała Antonia Rossiego, należącego do śmietanki towarzyskiej. Zakochani zamieszkali razem. Jednak idylla szybko się kończy. Isabella zostaje wplątana w konflikt między braćmi Rossi. Nie wie, że to dopiero początek perypetii z włoską rodziną…
Rzymskie noce
Bethany przyjeżdża latem do Rzymu, by zaopiekować się apartamentem bogatej Włoszki. Zachwycona strojami pani domu, pewnego dnia przymierza jedną z jej pięknych jedwabnych sukien. W tym momencie w mieszkaniu pojawia się niespodziewany gość, Cristiano De Angelis, potomek jednej z najbogatszych rzymskich rodzin. Przekonany, że Bethany jest właścicielką domu, proponuje jej wspólny wieczór. Bethany nie potrafi się oprzeć urokowi przystojnego Włocha...
Kategoria: | Romans |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-276-1398-1 |
Rozmiar pliku: | 1,0 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
– Mi scusi? – Ella z trudem przypomniała sobie włoskie słówka, których uczyła się poprzedniego dnia podczas niedługiego lotu z Londynu do Rzymu. – Zapisałam się na dzisiaj na wycieczkę z przewodnikiem – dodała po angielsku, uśmiechając się przepraszająco do recepcjonistki w hotelu.
– Si, signora Chandler, ze mną.
Na dźwięk niskiego ciepłego głosu Ella obróciła się i oniemiała z wrażenia. Niemożliwe, żeby tak wyglądał przewodnik, nawet we Włoszech, pomyślała. Wysoki, pięknie zbudowany brunet przypominał raczej modela z reklam luksusowych samochodów: zmierzwiona gęsta czupryna kruczoczarnych włosów podtrzymywana modnymi okularami przeciwsłonecznymi, brązowe, wesołe oczy i zmysłowe usta, które w tej chwili uśmiechały się do niej serdecznie. Nieskazitelny angielski z ledwie wyczuwalnym i szalenie seksownym akcentem dodawał mu tylko uroku. Ella westchnęła ciężko. Za nic w świecie nie chciała, by uznał ją za kolejną samotną, znudzoną turystkę poszukującą wrażeń i drżącą z podniecenia na widok każdego przystojnego Włocha. Mężczyźni to kłopoty, przypomniała sobie w myślach. Wyciągnęła rękę na powitanie, uśmiechając się zdawkowo.
– Dzień dobry.
Kiedy dotknął jej palców, Ella poczuła, że za chwilę ugną się pod nią kolana i padnie do stóp obcemu mężczyźnie. Weź się w garść, zganiła się w myślach. Nie rozumiała, dlaczego reaguje aż tak gwałtownie na hotelowego przewodnika. Chociaż, zreflektowała się, nie wyglądał wcale jak inni pracownicy – zamiast uniformu z plakietką miał na sobie śnieżnobiałą koszulę z podwiniętymi rękawami, szare spodnie i wygodne zamszowe mokasyny. Niewymuszony włoski styl. Julia na pewno określiłaby go jednym słowem: „Ciacho”! Ella uśmiechnęła się do swych myśli. Julia miałaby rację, ponieważ jej przewodnik okazał się najprzystojniejszym mężczyzną, jakiego kiedykolwiek poznała.
– Jest pani gotowa? – zapytał uprzejmie.
Oczywiście, że nie, pomyślała w popłochu, ale na szczęście udało jej się wydobyć z siebie w miarę normalnie brzmiący głos:
– Oczywiście.
– Mam na imię Rico – przedstawił się.
– Ella – jęknęła żałośnie w odpowiedzi. Jego imię wypowiedziane z cudownym włoskim akcentem brzmiało niczym pieszczota.
– Ella – powtórzył, a jej zadrżały nogi. Pomocy, jęknęła w duchu, przecież mam dwadzieścia osiem lat, nie jestem nastolatką i wiem z doświadczenia, że czarujące typy są zazwyczaj najbardziej niebezpieczne.
– Idziemy?
– Jasne. – Ruszyła pospiesznie w stronę drzwi.
– To twoja pierwsza wizyta w Rzymie? – zagadnął, sunąc tuż za nią. – Co chciałabyś zobaczyć?
– Największe atrakcje, fontannę di Trevi, Schody Hiszpańskie…
– To może zaczniemy od Koloseum?
Skinęła tylko głową. Miała ochotę się uszczypnąć. Nie dość, że w końcu znalazła się w najpiękniejszym mieście na świecie, o którym marzyła od dziecka, to jeszcze miała je zwiedzać w takim towarzystwie!
– Koloseum zobaczyłam na zdjęciu, kiedy byłam małą dziewczynką, i od tamtej pory chciałam przyjechać kiedyś do Rzymu. Wydało mi się tak cudowne, że na początku nie wierzyłam, że naprawdę istnieje. – Roześmiała się na wspomnienie swego dziecięcego zachwytu. Zaraz też zarumieniła się zawstydzona swą szczerością.
– To największa budowla antycznego Rzymu, która przetrwała do dzisiejszych czasów. Mimo to nadal robi wrażenie.
Rico nie wydawał się ani zblazowany, ani znudzony jej uwagami, zauważyła z ulgą i nieco się rozluźniła. Opowiadał jej o historii miasta, a kiedy w końcu doszli do końca małej uliczki, stanęła nagle i zaniemówiła z zachwytu.
– Rany – wykrztusiła, kiedy wreszcie odzyskała głos. – Trudno uwierzyć, że tak sobie stoi, w samym centrum miasta, pomiędzy normalnymi domami.
Z bliska Koloseum wydało jej się jeszcze bardziej niesamowite, wspanialsze niż jej wyobrażenia.
– Rzym. – Rico wzruszył ramionami. – Na każdym miejscu, nawet pod na wskroś nowoczesną fasadą ukrywa się historia.
Zauważyła, że tak przywykł do otaczającego go piękna, że nie robiło ono już na nim wielkiego wrażenia. Na szczęście okazał się wystarczająco taktowny, by pozwolić jej do woli nacieszyć się majestatycznym widokiem antycznych ruin i ani razu nie okazał zniecierpliwienia.
Rico przyglądał się zapatrzonej na Koloseum Elli i z trudem ukrywał zachwyt – wyglądała olśniewająco. Słyszał kiedyś określenie „angielska róża” opisujące urodę Brytyjek i musiał przyznać, że Ella uosabiała jego najdoskonalszą wersję: porcelanowa, świetlista skóra, wielkie zielononiebieskie oczy i złociste, falujące kasztanowe włosy. Przypominała mu anioła Botticellego, a co zabawniejsze, kompletnie nie zdawała sobie sprawy z wrażenia, jakie robiła. Nawet się nie malowała! Zastanawiało go też, dlaczego zatrzymała się w apartamencie dla nowożeńców, mimo że podróżowała samotnie. Czyżby niedoszły małżonek uciekł sprzed ołtarza? Odrzucił ten pomysł natychmiast; nie potrafił sobie wyobrazić, że ktoś mógłby odrzucić miłość takiej kobiety. Potrząsnął głową, zaskoczony własnymi domysłami. Ella Chandler powinna go obchodzić jedynie jako klientka hotelu, który należał do kierowanej przez niego sieci. Co jakiś czas wcielał się w rolę szeregowego pracownika, by przekonać się na własnej skórze, co można usprawnić w działaniu hotelu, tak by i klienci, i pracownicy czuli się w nim jak najlepiej. W tej chwili, jak przystało na dobrego przewodnika, powinien sprawić, by jego podopieczna, bez tracenia czasu w długiej kolejce indywidualnych turystów mogła zobaczyć miejsce, o którym marzyła od dziecka.
– Nie spodziewałam się, że będę spacerować wśród gladiatorów i patrycjuszy! – Ella roześmiała się na widok mężczyzn w przebraniach, którzy chętnie pozowali do płatnych zdjęć.
– Niestety, za uśmiech do obiektywu każą sobie słono płacić, a do tego potrafią zachowywać się obcesowo, konkurując o klientów. Na szczęście jesteś ze mną i nic ci nie grozi – dodał, robiąc groźną minę.
– Dziękuję.
Przeprowadził ją sprawnie przez tłum przy wejściu i rozpoczął opowieść o budowli. Słuchała uważnie, chętnie pozowała do zdjęć, a rozanielony uśmiech nie znikał z jej twarzy. W pewnym momencie Rico zorientował się, że pod wpływem jej entuzjazmu, sam spogląda na świetnie mu znane mury z innej perspektywy i na nowo odkrywa ich piękno. Ile to minęło, odkąd jakaś kobieta zrobiła na nim tak piorunujące wrażenie? Zbyt wiele, pomyślał ze smutkiem. Mimo swoich zaledwie trzydziestu lat Rico nie wierzył w żadne romantyczne porywy serca. Zresztą musiał zarządzać imperium hotelowym, nie miał czasu na poważne związki. Kiedy wyszli wreszcie na zewnątrz i Ella odwróciła się, by spojrzeć po raz ostatni na miejsce, które tak ją oczarowało, Rico także nieco się rozmarzył.
– To mój ulubiony widok – przyznał.
– Bardzo ci dziękuję.
– Hej, wykonuję tylko swoją pracę. – Skłonił się z nonszalancką galanterią. Ella wyglądała tak kusząco, że musiał sobie cały czas przypominać, kim jest. Nawet jeśli wdawał się w krótki romans, to nigdy z klientką.
– Może teraz chciałabyś zobaczyć Forum? – Z trudem skupił się znowu na pracy.
– Forum, na którym Marek Antoniusz wygłosił swoje słynne przemówienie?
Rico nie potrafił powstrzymać uśmiechu.
– Przynajmniej według Szekspira. Zobaczysz zresztą, że każdy szanujący się przewodnik czuje się w obowiązku wygłosić je dla swych podopiecznych.
– Ty też?
Zauważył, że gdy się uśmiechała, w jej policzkach pojawiały się urocze dołeczki. Miał ochotę ich dotknąć i sprawdzić, czy skóra Elli faktycznie była tak delikatna, na jaką wyglądała. Zaskoczony swymi myślami, milczał przez chwilę. Nigdy wcześniej nie zdarzało mu się tracić głowy dla kobiety w pierwszej godzinie znajomości.
– Jeśli sobie tego życzysz, ale może wolałabyś to zrobić sama? – zaproponował szybko, widząc, że Ella czeka na odpowiedź.
– Nie wiem…
– Nagram cię na wideo, żebyś się mogła pochwalić w domu – zachęcał.
– O, jesteś taki miły! – zgodziła się, a jej oczy rozbłysły radością.
Miły, parsknął w duchu. Jego ostatnia dziewczyna na pewno by się uśmiała. Na pożegnanie oznajmiła mu, że nie wytrzyma dłużej z mężczyzną zakochanym bezgranicznie w pracy, cyborgiem niezdolnym do żadnego kompromisu w imię utrzymania związku. Jednak dla Rica przewodnika, miłe zachowanie należałoby przecież do obowiązków zawodowych, stwierdził zadowolony.
– Na tym polega moja praca – uśmiechnął się skromnie i dodał: – Chciałbym, żeby Rzym zapisał się na zawsze w twojej pamięci.
Wydawało mu się, że Ella zarumieniła się lekko i pospiesznie podała mu swój aparat fotograficzny, tłumacząc, jak uruchomić funkcję kamery. Niechcący musnęła palcami jego dłoń i Rico zamarł jak porażony prądem. Jego ciało zareagowało na przelotny dotyk niezwykle mocno, krew w nim zawrzała, choć przecież nic się nie wydarzyło. Reagował jak napędzany hormonami nastolatek, a nie trzydziestoletni biznesmen. Ściskając mocno aparat, nagrał Ellę deklamującą fragment mowy.
– Świetnie ci poszło – pochwalił szczerze. – Masz bardzo ładny głos.
Ella znów się zarumieniła i spuściła skromnie wzrok.
– Dziękuję.
Rico wpatrywał się jak urzeczony w jej zaróżowione policzki i zastanawiał się, czy potrafiłby wywołać taki sam efekt innym niż pochlebstwo sposobem. Jak wyglądała w chwilach namiętności, zastanawiał się, rozmarzony. Dosyć! Zganił się w myślach i postanowił zachowywać się profesjonalnie – w końcu tego właśnie wymagał od wszystkich pracowników swoich hoteli. Romanse personelu z gośćmi nie wchodziły w grę i podlegały surowym karom, przypomniał sobie, by zdyscyplinować rozszalałe libido. Jednak nadal nurtowało go, dlaczego właśnie przy Elli obudziły się w nim tak gwałtowne uczucia. Gdy spacerowali uliczkami w centrum, Ella zachwycała się porośniętymi bluszczem murami i roślinnością zdobiącą urokliwe zakątki Rzymu. Na pewno spodobałby jej się ogród na dachu mojego apartamentu, stwierdził z zadowoleniem. Oczyma wyobraźni ujrzał Ellę otoczoną kwiatami, stojącą pod rozgwieżdżonym niebem z głową przechyloną lekko w oczekiwaniu pocałunku. Rozchylone, pełne wargi kusiły go i przyciągały niczym magnes. Zanurzył dłonie w niesfornych kasztanowych lokach i przysunął jej twarz do swojej. Pomocy! Potrząsnął mocno głową, by uwolnić się od erotycznych wizji i kupić się na czymś przyziemnym.
– Czym się zajmujesz? – Temat pracy zawsze nakierowywał jego myśli na właściwe tory i dawał mu poczucie bezpieczeństwa. Z drugiej strony, nigdy wcześniej przy żadnej kobiecie nie miał problemu z zapanowaniem nad własnym umysłem.
– Zawodowo? – Wzruszyła lekceważąco ramionami i dodała bez entuzjazmu: – Jestem księgową.
– Lubisz swoją pracę?
Znów wykonała ten sam gest.
– To dobry fach, nie grozi mi bezrobocie.
Zdziwił się. Dlaczego wybrała zawód, którego najwyraźniej nie lubiła zamiast poświecić się czemuś, co dawałoby jej prawdziwą satysfakcję? Zauważył, że zasępiła się i opuściła głowę. Może zepsuł jej humor, a może była tylko zmęczona? Zdał sobie sprawę, że od wczesnego ranka są na nogach, a Ella nie wygląda na fanatyczkę fitness i ma prawo odczuwać skutki długiego spaceru.
– Czas na odpoczynek. Należy nam się przerwa na lunch – oznajmił.
Wybrał małą osterię z pysznym jedzeniem i urokliwym patiem, gdzie usiedli przy małym stoliku ocienionym pnącą winoroślą.
– Jak pięknie! Nie sądziłam, że w Rzymie jest tyle zieleni. – Ella wyglądała na zachwyconą.
– A czego się spodziewałaś? – zapytał zaintrygowany.
– Nie wiem, wypalonych południowym słońcem ruin na obrzeżach metropolii? Zaskoczyło mnie, że historia i współczesność współistnieją tu w całkowitej harmonii i tworzą niezwykłe, wyjątkowo przyjazne, a jednocześnie zachwycające miasto.
Rico zdał sobie sprawę, że mieszkając w tak niezwykłym miejscu, zobojętniał na jego urok, a przecież Ella miała rację – nie wyobrażał sobie drugiego miasta, w którym mogłoby mu się żyć lepiej. Pokazał jej zaledwie kilka atrakcji turystycznych; ciekawe, co powiedziałaby, gdyby zobaczyła jego ulubione miejsca, położone z dala od szlaków wycieczkowych? W jego głowie narodził się szalony pomysł. Im bardziej starał się go zignorować, tym bardziej go kusiło przedłużenie czasu spędzonego z Ellą. Z jej rezerwacji wynikało, że zamierzała zostać w Rzymie jeszcze przez trzy dni, a on od dawna nie miał ani jednego dnia wakacji. Wystarczyło poprosić Linę, asystentkę, by przełożyła co ważniejsze spotkania.
– Zwiedzanie chyba nie uwzględnia lunchu? Oczywiście zapłacę, to nie problem. – Ella zaskoczyła go i przez chwilę nie wiedział, jak zareagować.
Najwyraźniej orientowała się, że profesja przewodnika wycieczek nie należała do najhojniej wynagradzanych i pragnęła oszczędzić nowemu znajomemu wydatków. Jej dbałość o komfort innych bardzo go poruszyła, prawie tak mocno jak fakt, że kobieta chciała zapłacić jego rachunek. Nigdy wcześniej nie otrzymał takiej propozycji! Co prawda inne kobiety znały go jako bogatego biznesmena i może dlatego oczekiwały, że będzie za wszystko płacił. Nie zamierzał zdradzać swej prawdziwej tożsamości, przynajmniej na razie, ale nie mógł też pozwolić, by kobieta kupowała mu lunch.
– Nie ma mowy, posiłek wliczono w cenę wycieczki – skłamał i obdarzył Ellę najbardziej czarującym uśmiechem ze swego arsenału uwodziciela.
Jednocześnie zdał sobie sprawę, że wyciągnięcie przy niej platynowej karty kredytowej nie wchodziło w grę bez natychmiastowej demaskacji, której za wszelką cenę chciał uniknąć. Świetnie czuł się jako zwykły Rico, przewodnik, któremu nikt się usłużnie nie kłania, i któremu nikt nie schlebia w nadziei na zysk. Zapragnął przekonać się, jak Ella oceni go, nie wiedząc o jego bogactwie i władzy. Dlatego musi tak pokierować płaceniem rachunku, by kelner przeprowadził transakcję przy barze, poza zasięgiem wzroku Elli, postanowił zadowolony ze swego fortelu.
– Skoro tak… to dziękuję. – Ella wyglądała na zaskoczoną, ale na szczęście nie drążyła tematu. – Co polecasz?
– Zależy, co lubisz.
Skrzywił się, słysząc swój lubieżny głos. Powinien się opanować, żeby jej nie wystraszyć. Na szczęście jego towarzyszka z nosem utkwionym w menu zdawała się nie zauważać targających nim emocji.
– Chętnie spróbowałabym czegoś tradycyjnie rzymskiego.
Szybko przejrzał kartę dań.
– Może cacio e pepe? To rodzaj grubego makaronu z serem i pieprzem.
– Brzmi pysznie, poproszę.
– Wezmę to samo.
Rico zamówił także sałatki i wypytał kelnera o wina dostępne w restauracji.
– Dla mnie wystarczy kieliszek białego. – Ella wyglądała na onieśmieloną. – Nie nawykłam pić wina do lunchu. Obawiam się, że brakuje mi obycia.
– To nie brak obycia, a zdrowy rozsądek – zaprzeczył szybko Rico. – Alkohol odwadnia, a dziś panuje wyjątkowy upał.
Rico zamówił dwa kieliszki pinot grigio i karafkę wody mineralnej. Razem z napojami kelner przyniósł koszyk aromatycznego chleba z rozmarynem i oliwą. Jednocześnie sięgnęli po pieczywo i gdy ich dłonie się zetknęły, Rico zadrżał. Coś w Elli Chandler powodowało, że tracił rozum i siłą musiał się powstrzymać, by nie złapać jej za rękę. Chętnie pocałowałby wnętrze jej dłoni, ciepłej i delikatnej. Ona z kolei zdawała się całkowicie nieświadoma wrażenia, jakie na nim wywarła. Musiał się lepiej kontrolować, nie chciał się przecież skompromitować w jej oczach.
– Pyszności. – Ella odgryzła pierwszy kawałek chleba i zmrużyła oczy, a na jej twarzy odmalowała się zmysłowa przyjemność.
Ricowi zaschło w ustach. Znów musiał się powstrzymać, by nie nachylić się nad stołem i nie scałować okruszków z jej pulchnych warg… Zachwycał go entuzjazm, z jakim oddawała się prostym przyjemnościom. Jego dziewczyny, rozpieszczone luksusem, nie potrafiły wykrzesać z siebie tylu emocji, nawet gdy fundował im bilety na ekskluzywne wydarzenia kulturalne, kupował drogą biżuterię i poił prawdziwym szampanem.
– Długo już pracujesz w tym zawodzie? – zapytała.
– Już jakiś czas – odpowiedział.
Zależy, co zdefiniujemy jako „ten zawód”, pomyślał. Od trzech lat stał na czele sieci hoteli, ale już jako czternastolatek w wakacje, ferie i weekendy pomagał dziadkowi i zarabiał na kieszonkowe, wykonując wszystkie podstawowe prace w jego hotelach. Przeszedł długą drogę od portiera aż na sam szczyt i nawet teraz od czasu do czasu imał się różnych prac w hotelu, by nigdy nie stracić kontaktu z rzeczywistością.
– Twoja rodzina mieszka w Rzymie?
– Częściowo. – I w tym wypadku wszystko zależało, jak zdefiniuje się pojęcie rodziny.
Rodzice Rica mieszkali w Rzymie, ale nie uważał ich wcale za swoich bliskich. Nie zasługiwali na to. Zauważył, że Ella zmarszczyła brwi, urażona jego wymijającymi odpowiedziami.
– Mieszkają tu moi dziadkowie – dodał niechętnie.
Uratowali go przed rodzicami, gdy ich małżeństwo okazało się koszmarną porażką. Kochali go, choć czasami zastanawiał się, czy dziadek nie widział w nim przede wszystkim swojego następcy. W rękach ojca Rica firma rodzinna niechybnie poniosłaby klęskę, więc wychowanie Rica na skutecznego biznesmena stanowiło jedyną szansę na ocalenie budowanego z mozołem imperium. A teraz Rico spełniał marzenia dziadka, choć w skrytości ducha miał także swoje własne plany. Ekspansja poza terytorium ojczystego kraju na pewno przeraziłaby seniora rodu.
Przez resztę posiłku starał się trzymać z dala od poważnych tematów i zabawiał Ellę konwersacją o Rzymie. Z przyjemnością obserwował, jak z apetytem pochłaniała makaron, nie przejmując się ilością spożywanych węglowodanów. Po lunchu postanowił wyciągnąć z rękawa kolejnego asa. Zaprowadził ją do Panteonu od tyłu i satysfakcją obserwował jej rozczarowaną minę. Niewysoki budynek porośnięty gęstym bluszczem nie robił wstrząsającego wrażenia, dopóki nie obeszli go i nie stanęli przed frontowym wejściem.
– O rany! – wykrzyknęła na widok majestatycznego portyku z inskrypcją na cześć Agrypina. – Tak właśnie wyobrażałam sobie prawdziwą rzymską świątynię. – Wpatrywała się w bramę szeroko otwartymi oczyma. Kiedy zajrzeli do środka, na jej twarzy odmalował się bezgraniczny, szczery zachwyt.
– Jak oni to zbudowali? Przecież nie mieli do dyspozycji nowoczesnego sprzętu, a popatrz tylko na tę gigantyczną kopułę!
Po raz kolejny Rico ze zdziwieniem odkrył, że oglądając Rzym oczyma Elli, na nowo odkrywa piękno swojego miasta. Jej entuzjazm był zaraźliwy i sprawiał, że wszystko wokół wydawało się jeszcze lepsze i godne uwagi.
– Fontanna di Trevi też na pewno ci się spodoba.
Już z daleka słyszeli szum spadającej kaskadą wody i popiskiwanie chlapiących się w fontannie dzieci.
– Jaka wielka!
Ella znów się rozpromieniała i Rico przez moment napawał się uczuciem dumy.
– Niewiarygodnie błękitna woda, i te rzeźby, zachwycające!
Zdołali jakoś przedostać się przez tłum turystów aż do marmurowej balustrady, na której Ella natychmiast upozowała się do zdjęcia, po czym wrzuciła do wody monetę, obiecując sobie głośno, że jeszcze kiedyś wróci do Wiecznego Miasta.
– A może powinnam wrzucić trzy monety? Gdzieś czytałam… Nieważne – spłoszyła się i odwróciła tyłem.
Rico wiedział dokładnie, o czym mówiła, ale udawał, że nie zrozumiał. Jedna moneta, by wrócić do Rzymu, dwie, by znaleźć tu miłość, trzy na szczęście w małżeństwie. Ciekawe, czego Ella szukała, samotnie podróżując po świecie? Romansu czy miłości? Oczywiście, nie powinno go to obchodzić, zganił się w myślach. On w każdym razie zdecydowanie nie szukał ani miłości, ani tym bardziej nie marzył o małżeńskim szczęściu – romans to wszystko, na co mógł sobie pozwolić. Nie zamierzał powtarzać katastrofalnych błędów swoich rodziców, dlatego każdy związek kończył, zanim zdążył on wkroczyć w niebezpieczną fazę poważnych zobowiązań.
– Mówi się, że woda w Trevi jest najczystsza i najsłodsza w całym Rzymie, ale osobiście nie radzę próbować. Wchodzenie do środka też nie jest zalecane. – Ostrzegł ją, widząc parę rozochoconych turystek wspinających się na murek.
Ella roześmiała się serdecznie.
– La Dolce Vita, prawda? Moja przyjaciółka, nauczycielka angielskiego, która uwielbia stare filmy, opowiadała mi o tym.
Zdaniem Rica, Ella skąpana w spienionej wodzie wyglądałaby nawet lepiej niż Anita Ekberg. Wyobrażał sobie mokrą koszulkę przylegającą ciasno do jej apetycznych krągłości… Chyba sam powinienem wskoczyć do zimnej wody, żeby się opanować, pomyślał zrezygnowany. Oficjalny program wycieczki kończył się właśnie przy fontannie i zgodnie z zasadami powinien teraz odwieźć swą podopieczną z powrotem do hotelu. Nie potrafił się jednak zmusić, by jej to zaproponować.
– Może odpoczniemy? – rzucił, zanim rozsądek zdążył go powstrzymać. W kawiarence z widokiem na fontannę Rico zamówił dla Elli świeży sok z sycylijskich pomarańczy, a dla siebie podwójne espresso. Kiedy kawa nieco przestygła, wypił zawartość filiżanki jednym haustem. Ella posłała mu zdumione spojrzenie.
– Zły nawyk, wiem – uśmiechnął się przepraszająco.
– Jedyny? – mrugnęła do niego żartobliwie i Rico całkowicie stracił zdrowy rozsądek, który nakazywałby natychmiastowe zakończenie tej znajomości.
– Nie, lubię też dobrze zjeść w miłym towarzystwie. Masz plany na wieczór? – Nachylił się nieco nad stolikiem i przyglądał uważnie emocjom malującym się na pięknej twarzy jego towarzyszki.
– Dlaczego pytasz? – spoważniała nagle.
– Chciałbym ci zaproponować wspólną kolację. Wyłącznie tradycyjne rzymskie dania – dodał dla rozładowania napiętej atmosfery.
– Kolację? – upewniła się, jakby nie dowierzając, że dobrze usłyszała.
Skinął głową. Znał idealne miejsce.
Kolacja. Randka. Z jednej strony schlebiało jej, że tak przystojny mężczyzna chciał spędzić z nią wieczór, ale trochę się też zdenerwowała. Najchętniej uciekłaby, by nie narażać się na bolesne rozczarowanie, które niechybnie niosło ze sobą angażowanie się w związek z czarującym mężczyzną. Ledwie uwolniła się od Michaela i naprawdę nie powinna ponownie podejmować ryzyka, że ktoś ją skrzywdzi.
Z drugiej strony, kto mówił o związku? Rico zaprosił ją jedynie na kolację, a skoro los sprawił, że samotnie wyjechała na wakacje do najbardziej romantycznego miasta na świecie, mogła przynajmniej skorzystać z okazji i spędzić jeden wieczór w miłym towarzystwie. Odrobina niezobowiązującego flirtu mogła jej pomóc odzyskać wiarę w siebie, zniszczoną przez podłe zachowanie byłego narzeczonego. Musiała tylko zadać jedno, krępujące pytanie, jeśli nie chciała zachować się równie podle jak kochanka Michaela.
Wzięła głęboki oddech i zapytała:
– Zakładam, że nie masz żony ani narzeczonej?
– Nie, nawet dziewczyny.
– W porządku.
Oczywiście, nie spodziewała się, żeby Rico bardzo się różnił od reszty mężczyzn, i podejrzewała, że podobnie jak jej ojciec i narzeczony nie zasługiwał na zaufanie, ale…
– Czy to znaczy, że przyjmujesz moje zaproszenie? – nalegał.
Spojrzała w jego ciemne, magnetyczne oczy i przypomniała sobie pusty apartament w hotelu, gdzie nikt na nią nie czekał. Powinna się zabawić, na złość Michaelowi, który podczas ostatniej awantury zapewniał ją, że żaden inny mężczyzna nigdy nie zwróci uwagi na tak nieatrakcyjną, zimną kobietę.
– Tak, dziękuję, bardzo chętnie.
– Czy unikasz jakiś konkretnych produktów? Jesteś wegetarianką?
– Nie. Uwielbiam jeść – wyznała, zanim zdążyła pomyśleć.
– Wspaniale. Przyjdę po ciebie o ósmej.
Rico, o dziwo, nie skomentował jej braku wyrafinowania ani pełnej figury – Włosi faktycznie potrafili sprawić, by kobieta czuła się przy nich wyjątkowo.ROZDZIAŁ DRUGI
Rico odwiózł Ellę do hotelu i, pożegnawszy się, przemknął przez recepcję do swojego dyrektorskiego gabinetu. Lina skończyła właśnie porządkować swoje biurko i szykowała się do wyjścia.
– Wiem, że już późno, ale chciałbym cię prosić o przeniesienie wszystkich spotkań z następnych trzech dni. – Rico unikał wzroku swojej asystentki, która znała go od dziecka i natychmiast nabrała podejrzeń, słysząc tak nietypową dla niego prośbę.
– Coś się stało?
– Potrzebuję kilka dni wolnego.
– Jesteś chory? – uśmiechnęła się z przekąsem.
– Bardzo zabawne – parsknął oburzony. – Przecież nie jestem pracoholikiem!
– No nie wiem, kochany, nie wiem! – Poklepała go czule po ręce. – Nie przejmuj się, o tej porze i tak nikt już nie pracuje. Zajmę się wszystkim jutro rano, dobrze?
– Dziękuję. W razie czego dzwoń na komórkę. Albo lepiej wysyłaj esemesy – zreflektował się.
– Nie martw się, nie będę ci przeszkadzać. Krótkie wakacje dobrze ci zrobią. Oczywiście nie powinnam pytać, jakie masz plany?
– Nie.
Lina potrząsnęła zrezygnowana głową.
– Przepraszam, nie chciałem, żeby to tak zabrzmiało.
– Nie przejmuj się, znam cię nie od dzisiaj; żadnych pytań o życie osobiste, szefie! – uśmiechnęła się ciepło. – Baw się dobrze.
– Postaram się – obiecał i lekkim krokiem opuścił biuro. Sam nie wiedział, czemu tak ekscytowała go wizja spędzenia czasu z przypadkową turystką z Londynu, która za trzy dni wracała do domu. Z drugiej strony, najważniejsze, że trochę się oderwie od pracy, Lina miała rację, posądzając go o pracoholizm.
Ella siedziała od jakiegoś czasu przed otwartą, prawie pustą szafą i zastanawiała się, co założyć. Miała nadzieję, że Rico nie zabierze jej do eleganckiego lokalu w centrum, liczyła raczej na spokojną małą trattorię z dala od turystycznych szlaków. Sięgnęła w końcu po jedyną sukienkę, którą spakowała w ostatniej chwili. Jeśli upnę włosy, może wystarczy, stwierdziła bez przekonania, spoglądając na powiewną, kolorową sukienkę. Dokładnie o dwudziestej usłyszała pukanie do drzwi. Otworzyła z mocno bijącym sercem.
– Ella, bellezza, wyglądasz cudownie. – Rico przywitał ją olśniewającym uśmiechem.
Ubrany w świeżą, śnieżnobiałą koszulę i błękitne, sprane dżinsy prezentował się zabójczo i Ella na chwilę zaniemówiła z wrażenia.
– Dokąd mnie zabierasz? – przemówiła w końcu.
– Jeśli pozwolisz, do siebie, ugotowałem coś dla ciebie.
Znów prawie odebrało jej mowę.
– Umiesz gotować?
– Co w tym niezwykłego? – zdziwił się szczerze.
Właściwie, to nic, pomyślała, a jednak Michael zawsze oczekiwał, że obiad zostanie mu podstawiony pod nos i do głowy by mu nie przyszło, żeby choć raz coś dla niej przygotować.
– Po twojej minie widzę, że powątpiewasz w moje zdolności kulinarne.
Ella zaprzeczyła odruchowo, ale bez przekonania.
– Oj, Ella, bellezza, zdecydowanie nie miałaś szczęścia do mężczyzn – zażartował.
Miała nadzieję, że nie zdawał sobie sprawy, jak bardzo trafnie odgadł jej dotychczasowe doświadczenia. Teraz mogła jedynie postarać się zapomnieć o przeszłości i świetnie się bawić, zamiast nadal żyć w klatce kompleksów, w którą wtrącił ją były narzeczony. Wycieczka do Rzymu, sfinansowana z niespodziewanej wygranej na loterii, była właśnie taką małą zemstą na człowieku, który zawsze lekceważył jej marzenia.
Rico poprowadził ją do końca korytarza i wstukał kod w mały panel umieszczony na ścianie tuż obok drzwi. Pokonali parę pięter i nagle znaleźli się na dachu, w najbardziej urokliwym ogrodzie, jaki kiedykolwiek widziała. Soczystą zieloną roślinność rozświetlały małe punktowe lampki powtykane we wszystkie zakamarki, nawet pomiędzy liście bluszczu porastającego część ścian.
– Jak tu pięknie – szepnęła.
– Cieszę się, że ci się podoba.
Na środku stał stół nakryty dla dwojga, ze świecami i kubełkiem, w którym chłodziło się wino. Jednak największe wrażenie zrobił na niej widok: u ich stóp, podświetlone blaskiem księżyca znajdowało się Koloseum.
– Niesamowite. Czyj to ogród? – zapytała wpatrzona w roziskrzone światła Wiecznego Miasta.
Rico poczuł, że wpadł w potrzask własnych kłamstw. Przewodnik zdecydowanie nie mógłby pozwolić sobie na zakup apartamentu z ogrodem na dachu w centrum miasta i Ella musiała sobie z tego zdawać sprawę, ale za wszelką cenę pragnął jeszcze przez jakiś czas pozostać po prostu sobą, a nie dziedzicem fortuny.
– Pożyczyłem sobie. – Sam się zdziwił, że stosując nie całkiem poprawną konstrukcję gramatyczną, tak sprytnie uniknął kłamstwa.
– Mam nadzieję, że właściciel nie ma nic przeciwko mojej obecności?
– Nie żartuj, wszystko jest w porządku. Siadaj proszę.
Rico odsunął ceremonialnie krzesło, nalał Elli wina i nieco teatralnie zaanonsował przystawki w nadziei, że jego gość zapomni o skrępowaniu.
Bruschetta natychmiast zawładnęła uwagą Elli, która pomrukiwała z zadowolenia, chrupiąc z apetytem podpiekany chleb z czosnkiem, oliwą i świeżymi pomidorami. Przyglądał jej się z zadowoleniem – kobiety, które znał, zazwyczaj wpadały w popłoch na widok chleba i ostentacyjnie zadowalały się kilkoma kawałeczkami pomidora. Nie znosił pretensjonalnego zachowania wychudzonych piękności, które udawały, że do życia wystarczy im szampan. Ella z identycznym entuzjazmem pochłonęła także spaghetti Alfreda, jagnięcinę z rozmarynem i duszony szpinak z czosnkiem.
– Proste, typowo rzymskie jedzenie. – Rico nie krył zadowolenia, choć sam oceniał swe umiejętności najwyżej na dostateczny.
– Nie bądź taki skromny. Napracowałeś się specjalnie dla mnie, naprawdę doceniam twój trud. Wszystko jest przepyszne.
– Jeszcze nie jadłaś deseru. Muszę ci się przyznać, że kupiłem panna cottę w lokalnych delikatesach, bo i tak nie zrobiłbym lepszej – wyznał lekko zakłopotany.
– Nie jestem krytykiem kulinarnym, tylko zwykłą, nudną księgową, więc i tak nie zauważyłabym różnicy.
– Nie jesteś nudna! – zaprotestował. – Przyjemnie spędzać z tobą czas, wiesz?
– Miło mi – uśmiechnęła się nieśmiało.
Zakłopotana wyglądała uroczo! Rico nie mógł od niej oderwać wzroku. Kiedy skończyli deser, Ella podeszła do balustrady.
– Podoba ci się Rzym nocą?
Rico stanął za nią i oparł dłonie na balustradzie, zamykając Ellę w swych ramionach, a jednak jej nie dotykając. Opowiadał jej po kolei o budynkach widocznych w dali, ale jego uwagę odciągał fiołkowy zapach perfum i widok nagiej szyi odsłoniętej dzięki upiętym do góry włosom. Pchany niekontrolowanym impulsem, nachylił się i pocałował jedwabistą skórę na jej karku. Ella zadrżała, ale nie cofnęła się. Przeciwnie oparła się o niego plecami i Rico zatracił się w dotyku jej ciepłego, miękkiego ciała. Kiedy i to przestało mu wystarczać, delikatnie obrócił Ellę i musnął wargami jej usta. Zamarł ze szczęścia, kiedy rozchyliła wargi i odwzajemniła pocałunek, najpierw nieśmiało, potem coraz goręcej. Przez cienki materiał koszuli czuł jej pełne piersi, powoli wsunął dłoń pomiędzy ich splecione ciała, by dotknąć kuszącej krągłości. Potarł twardy sutek kciukiem i z ust Elli wyrwało się westchnienie. Świadomość, że odwzajemnia jego szalone pożądanie, sprawiła mu ogromną satysfakcję i podnieciła go jeszcze bardziej. Sięgnął do suwaka na plecach jej sukienki i zapytał szeptem:
– Mogę?
Skinęła głową, a on natychmiast rozpiął zamek aż do końca. Drżącymi palcami zsunął ramiączka w dół i cienki materiał opadł na biodra Elli. Jednym ruchem zręcznych palców rozprawił się ze stanikiem i zamknął pełne piersi w swoich gorących dłoniach.
– Jesteś piękna – zachwycił się. – Bellezza…
– Ja…
Nie zdążyła nic powiedzieć, bo zamknął jej usta niecierpliwymi pocałunkami. Ella odrzuciła do tyłu głowę, a kiedy polizał jeden z twardych, ciemnoróżowych sutków i zaczął go rytmicznie ssać, wplotła palce w jego włosy, pojękując z rozkoszy. Ricowi zakręciło się w głowie – jego zmysły reagowały na każdy najsubtelniejszy nawet bodziec: jedwabisty dotyk skóry, słodki, zmysłowy zapach i przyspieszony, urywany oddech. Półnaga, rozpalona, z zaróżowioną skórą i złotymi kosmykami wzburzonych włosów wokół twarzy wyglądała jak bogini. Zapragnął zobaczyć ją w swoim łóżku, z włosami rozrzuconymi na jedwabnej pościeli. Zapatrzył się przez chwilę i niestety Ella źle odczytała tę chwilę wahania.
– Rico, nie powinniśmy.
Wątpliwości. Cóż, nie zamierzał jej zmuszać. Zawsze dawał kobiecie prawo, by się rozmyśliła, niezależnie od tego, jak bardzo czuł się rozczarowany.
– W porządku – odpowiedział łagodnie i powoli schylił się, by podnieść koronkowy biustonosz z podłogi.
– To znaczy nie tutaj – sprostowała, rumieniąc się.
Znieruchomiał i spojrzał jej głęboko w oczy.
– Nie rozumiem.
– To mieszkanie twojego znajomego, nie wypada…
Rico przeklął w duchu. Wypada, chciał krzyknąć, to mój apartament! Teraz dopiero naprawdę pożałował, że uwikłał się w kłamstwo. Musiał mieć bardzo nieszczęśliwą minę, bo Ella pogłaskała go po policzku i nieśmiało zaproponowała:
– Na szczęście, na dole, w hotelu, mam przecież pokój. Moglibyśmy tam pójść. Oczywiście, jeśli chcesz – dodała szeptem.
Jak mogła w to wątpić? Rico wziął ją w ramiona i odpowiedział z przekonaniem:
– Bardzo chcę.
Nie pamiętał później, jak dostali się na dół do jej pokoju, ale kiedy stanęła w drzwiach sypialni, na jej twarzy malowało się pożądanie zmieszane z obawą. Ujął jej dłoń i pocałował cienką skórę na nadgarstku, pod którą wyczuł szaleńcze pulsowanie krwi.
– Czego się obawiasz? Chcesz zrezygnować? – zapytał łagodnie.
– Nie chcę cię rozczarować.
– Nie przejmuj się, przecież nie będziesz się do niczego zmuszać…
– Nie o to mi chodzi – przerwała mu. – Ja po prostu, hm, nie jestem specjalnie dobra…
Zrozumiał dopiero po chwili wymownego milczenia i ogarnęła go ogromna czułość dla tej zmieszanej, pięknej istoty, która nie miała pojęcia, jak była wspaniała. Zadrżał z podniecenia na samą myśl, co mógł zrobić, by zmieniła o sobie zdanie.
– Ella, bellezza, poznajmy się po prostu i cieszmy sobą.
– Przepraszam, że się tak dziwnie zachowuję, ale…
– Ktoś cię chyba strasznie skrzywdził, prawda? – przerwał jej w pół słowa. – To on powinien się wstydzić, nie ty.
Pocałował ją delikatnie, lekko i powoli rozpalał ogień, który sprawi, że Ella podda się i zapomni o zahamowaniach. Znów rozpiął jej sukienkę i napawał się widokiem pełnych, krągłych piersi, delikatnie pieszcząc twardniejące sutki.
– Tak – wyrwało się z gardła Elli, która splotła dłonie na jego karku i przysunęła się bliżej.
Rico uklęknął i zsunął sukienkę niżej, aż opadła na podłogę. Ella w sandałach na obcasie i koronkowych figach wyglądała zachwycająco i Rico poczuł falę pożądania, od której aż zakręciło mu się w głowie.
– Ella, jesteś piękna. Masz skórę jak alabaster. – Jego dłonie niecierpliwie pieściły każdy centymetr obnażonego ciała, a kiedy i to nie wystarczyło, Rico zaczął całować jej nagi brzuch aż do linii wyznaczonej przez bieliznę. Wsunął dłoń między jej uda i poczuł, jak drży.
– Pragnę cię, chcę cię zobaczyć, dotknąć, posmakować – błagał, zatracając się w przyjemności.
– Tak – zgodziła się szeptem.
Rico w sekundę uporał się z bielizną i przesunął język w dół brzucha, zostawiając wilgotny ślad wiodący ku lekko rozchylonym nogom. Oszołomiony jej smakiem, pieścił językiem coraz mocniej i szybciej, aż palce Elli zacisnęły się na jego włosach, a z jej ust wyrwał się okrzyk rozkoszy. Ugięły się pod nią nogi, gdy drżała wstrząsana spazmami orgazmu. Rico wstał, wziął ją na ręce i zaniósł do łóżka. Nareszcie ujrzał jej zamglone przyjemnością oczy i włosy rozrzucone w nieładzie na poduszce. Napawał się tym widokiem, gdy zauważył, że Ella przygląda mu się i marszczy nos z niezadowoleniem.
– Coś nie tak? – zapytał, gładząc ją po brzuchu.
– Wciąż jesteś ubrany.
– Przepraszam, ale trochę mnie poniosło i nie zdążyłem się rozebrać. Możesz temu zaradzić.
Rozparł się na łóżku i rozpiął pierwszy guzik koszuli, po czym ostentacyjnie czekał na jej ruch. Nieśmiało uklękła przed nim i zajęła się pozostałymi guzikami. Delikatnie pogładziła jego nagą klatkę piersiową i mruknęła.
– Jak miło.
Po krótkiej chwili wahania rozpięła mu spodnie i zsunęła je w dół, powoli, rozkoszując się dotykiem jego szorstkiej, ciepłej skóry. Rico przymknął oczy, modląc się, by starczyło mu sił, żeby dać Elli tyle czasu, ile potrzebowała. Najchętniej jednak posiadłby ją natychmiast. Kiedy w końcu rozebrała go całkowicie, Rico ledwie nad sobą panował. Zdołał tylko wychrypieć:
– Prezerwatywa, w kieszeni.
Podała mu mały pakiecik, ale nie zdołał opanować drżenia rąk i upuścił go. Ella bez słowa rozdarła folię i powoli, z widoczną przyjemnością, naciągnęła prezerwatywę na pulsującą męskość Rica. Nie mógł już dłużej czekać, tak bardzo pragnął poczuć jej gorące, wilgotne ciało. Pociągnął ją ku sobie, a ona usiadła na nim okrakiem i z głębokim westchnieniem pozwoliła, by w nią wszedł. Rico jęknął.
Ella poczuła, jak wnika w nią coraz głębiej, i zapomniała o wstydzie. Rico zachłannie pieścił jej ciało i wyglądał na zachwyconego, co stanowiło dla niej nie lada niespodziankę. Tak jak i siła, z jaką zawładnęło nią pożądanie, którego nigdy wcześniej nie doświadczyła z tak wielką intensywnością. A przecież nie tak miało być. Nastawiała się na odrobinę niewinnego flirtu, a nie wstrząsające emocje i dziwne uczucie, że w ramionach Rica znalazła swoje miejsce na ziemi. Nie chciała się znów angażować tylko po to, by później cierpieć. Ruchy bioder Rica nie pozwoliły jej jednak myśleć. Poddała się instynktowi. Pochyliła się i pocałowała go – zmysłowo, powoli, głęboko. Rico przeniósł dłonie z jej bioder do włosów i zanurzył w nich palce.
– Nie przestawaj, bellezza, jesteś cudowna – wymruczał pomiędzy pocałunkami, coraz szybciej poruszając biodrami.
Kiedy myślał, że za chwilę zwariuje od napięcia, które sprawiało, że czuł się, jakby miał za moment spłonąć, oddech Elli przyspieszył, stał się urywany i płytki, a jej mięśnie zacisnęły się w spazmie rozkoszy. Odrzuciła do tyłu głowę i kilkoma mocnymi, głębokimi ruchami bioder doprowadziła go do szaleństwa. Wstrząsnął nim orgazm tak silny, że na kilkanaście sekund stracił poczucie miejsca i czasu. Jedyne co czuł to gorące ciało Elli i czysta, niezakłócona żadną myślą rozkosz. Przytulił ją mocno w obawie, że magiczna nić porozumienia bez słów pęknie nagle. Gdy ich ciała ostygły odrobinę, wymknął się do łazienki, a kiedy wrócił, Ella leżała w łóżku szczelnie przykryta kołdrą po samą szyję.
– Wszystko w porządku? – zapytał i usiadł na krawędzi łóżka. Kiwnęła głową, ale unikała jego wzroku.
– Ella, powiedz mi, co cię niepokoi?
– Co będzie dalej? – wykrztusiła.
– To zależy wyłącznie od ciebie. Pogodzę się z każdą decyzją, choć oczywiście chętnie spędziłbym z tobą jeszcze trochę czasu.
– Wyjeżdżam za trzy dni.
Rico lubił, gdy jego znajomości z kobietami nie trwały zbyt długo – w przeszłości zakończenie romansu zawsze okazywało się najbardziej kłopotliwe.
– Tak się składa, że mam parę dni wolnego.
Spojrzała na niego podejrzliwie.
– W środku sezonu?
– W Rzymie sezon trwa cały rok, a ja mam prawo do urlopu, jak każdy. Chętnie pokażę ci jeszcze kilka ciekawych miejsc, oczywiście jeśli chcesz, bez zobowiązań.
– Bardzo chętnie – odparła po namyśle.
– Cieszę się. – Pochylił się i pocałował ją lekko, delikatnie, by nie czuła się do niczego zmuszana. – Jutro o wpół do dziewiątej?
Znów skinęła głową, ale już z większym przekonaniem.
– Świetnie. Do jutra. Słodkich snów. – Pocałował ją znowu, tym razem bardziej namiętnie, aż poczuł, że za chwilę nie zdoła się od niej oderwać i wyjść. Wstał szybko i uśmiechnął się do niewiarygodnie pięknej, zmysłowej kobiety, z którą miał spędzić najbliższe trzy dni.
Ella wtuliła się w miękkie poduszki i zamknęła oczy. Romans. Wszystkiego mogła się spodziewać, ale nie tego. Jednak Rico sprawiał, że czuła się wyjątkowa, piękna, zmysłowa, kobieca… Wbrew temu, co wykrzyczał jej Michael, który sprawił, że straciła wiarę w swą kobiecość. Dziś, dzięki Ricowi, przekonała się, że to nie jej oziębłość doprowadziła jej byłego narzeczonego do zdrady. Kto wie, czego jeszcze się dowie o sobie podczas krótkich wakacji w Rzymie?