Facebook - konwersja
Przeczytaj fragment on-line
Darmowy fragment

  • Empik Go W empik go

Legendy - ebook

Wydawnictwo:
Format:
EPUB
Data wydania:
2 grudnia 2020
E-book: EPUB, MOBI
7,99 zł
Audiobook
9,99 zł
7,99
799 pkt
punktów Virtualo

Legendy - ebook

Wśród polskich pól, łąk i lasów pojawiają się niezwykłe postacie. Znani święci, aniołowie, a nawet sama Matka Boża z Jezusem odwiedzają mieszkańców wsi. Pomagają potrzebującym, przywracają ład i sprawiedliwość. Tych historii nie znajdziesz w Biblii, ale czy to znaczy, że nie mogły wydarzyć się naprawdę?

Janina Porazińska jest jedną z najbardziej cenionych autorek polskiej literatury dla dzieci. Jej utwory bawią i uczą rodzimego folkloru kolejne pokolenia. Tym razem rzeczywistość polskiej wsi niespodziewanie miesza się z chrześcijańskimi wierzeniami. Autorka serwuje mieszankę wzruszeń i humoru, która spodoba się czytelnikom w każdym wieku.

Kategoria: Dla dzieci
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-87-266-2350-5
Rozmiar pliku: 217 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

UCIECZKA

Gdy srogi Herod kazał wymordować wszystkich młodzianków, by zaś i Jezusa śmierć spotkała, Matka święta, ostrzeżona przez aniołów, ze swym Dzieciątkiem do ziemi egipskiej uciekała.

Tak jadą sobie ścieżyną polną: Maria z Jezusem na osiełku, święty Józef pobok. Widzą z dala chłop w polu sieje. A był to stary gospodarz, jeden z tych, co to ich ród do dziś dnia za wodą pod Wieliczką siedzi.

Akuratnie siał ozimą pszenicę. Pełną płachtę ziarna pięknego nabrał i jako to we zwyczaju, rzucił pierwszą garść i powiedział:

„Dla Pana Boga“.

Rzucił drugą garść i powiedział:

„Dla ptaszków“.

Rzucił trzecią garść i powiedział:

„Dla mnie“.

I szedł już tak równym polem i nie spieszący się pszenicą je obsiewał. Nadjechała święta rodzina.

— Panie Boże, dopomóż — powiada Panienka.

— Panie Boże zapłać. A dokąd to Bóg prowadzi?

— Do ziemi egipskiej. Dobrze to jedziemy?

— Dobrze. Zawsze się tak trzymajcie, cobyście przy śniadaniu mieli słońce na chleb, a przy jużynie na cyganka.

Nie mogła Matka Boża tego pojąć, ale święty Józef wyrozumiał, że to znaczy: do południa słońce po lewej ręce, a po południu po prawej.

— A wy co, gospodarzu, siejecie?

— Pszenicę.

— Niechże wam Bóg poszczęści, cobyście już jutro żniwa z tej siejby mieli.

— Panie Boże zapłać — mówi chłop, a w duszy się dziwi, jaka ta kobieta nie znająca! Myśli, że pszenica za jeden dzień - noc wyrośnie i dostoi.

Ano nic. Pojechali. A chłop dalej sieje.

Zasiał, broną zawłóczył — poszedł do domu.

Na drugi dzień idzie w pole dać baczenie, by mu jaka psota ziarna nie wygrzebała — patrzy... raty przeraty! W polu łan pszenicy na chłopa wysokiej do słonka się złoci, a za wiatrem z szumem się kołysze, że jeno te dostałe kłoseczki trącają się i chrzęszczą.

Poleciał chłop z tą nowiną do chałupy. Zwołał całą rodzinę — wyszli synowie z kosami, wyszły córki z sierpami i dalej pszenicę ciąć, a wiązać, a w mendle ustawiać. Pracują w polu, a cudują się temu dziwu, cudują... że ani pojęcia. Zmordowali się okrutnie, bo pszenica była gęsta jak mur. Siedli nade drogą pośniadać — patrzą: jakowiś obcy ludzie jadą.

Nadjechali i ani Pana Boga nie pochwalili, ani nawet nie pozdrówkali człowieka, tylko prosto a hardo pytają:

— Nie jechała to tędy kobieta z dzieckiem i ze starym chłopem?

— Jechała — powiada gospodarz — co nie miała jechać.

— A kiedy to było?

— Wczoraj, jakem tę pszenicę siał.

— Toś ty, chłopie, wczoraj tę pszenicę siał! — powiada obcy, bo nawet nie dwoił człowiekowi. — Widzę, że kiepski rozum masz.

— I... powiada drugi — jeśli oni tędy jechali wtedy, kiedy ten chłop pszenicę siał, to i nie warto już gonić.

I zawrócili.

Tak to gospodarz spod Wieliczki Jezusa maluśkiego, sam nie wiedzący, że to czyni, od Herodowych pachołków wyratował.

Jużyna — podwieczorek. Cyganek, kozik — nożyk. Dostoi — dojrzeje. Cudować się — dziwić się. Dwoić — mówić komuś w liczbie mnogiej, czyli „wy“ a nie „ty“.A BYŁO TO TAK

A było to tak:

Szła Matka Boża ścieżyną polną. Szła ku chacie tej, kędy spało jej Dzieciątko — a postępowało za nią trzech aniołów.

Jednemu aniołowi było Piotr, drugiemu aniołowi było Gabriel, trzeciemu aniołowi było Zachariasz.

Idą... idą... aż-ci tu patrzą: pod gruszą polną śpi trzech podróżnych. Ubranie na nich nie tutejsze, brodziska czarne, kędzierzawe, miecze krótkie za pasem.

Złym przeczuciem rzuciło się serce w piersiach Marii, a że była utrudzona wielce, zatrzymała się w cieniu gruszy i przysiadła na kamieniu.

Mało-wiele czasu upłynęło — budzą się tamci.

Marii nie widzą, aniołów nie widzą, jako że zaczynało już mrocznieć, a księżyc był jeszcze nie wychynął nad ziemię.

Powiada pierwszy:

— Okrutnie ciężka droga ku Polsce: a to grzęzawy niezgłębione, a to lasy nieschodzone, a to góry - Tatry pod niebo wydźwignięte.

Powiada drugi:

— Wiele już lat u Heroda służę, a jeszczem się nigdy tak nie utrudził, jakom utrudził się dzisiaj.

Powiada trzeci:

To niestety koniec bezpłatnego fragmentu. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki.
mniej..

BESTSELLERY

Menu

Zamknij