- W empik go
Legendy warszawskie - ebook
Wydawnictwo:
Data wydania:
1 stycznia 2007
Ebook
4,69 zł
Audiobook
17,03 zł
Format ebooka:
EPUB
Format
EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie.
Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu
PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie
jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz
w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu.
Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu.
Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
Format
PDF
czytaj
na laptopie
czytaj
na tablecie
Format e-booków, który możesz odczytywać na tablecie oraz
laptopie. Pliki PDF są odczytywane również przez czytniki i smartfony,
jednakze względu na komfort czytania i brak możliwości skalowania
czcionki, czytanie plików PDF na tych urządzeniach może być męczące dla
oczu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu.
Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu.
Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
Format
MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników
e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i
tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji
znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu.
Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu.
Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji
multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka
i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej
Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego
tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na
karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją
multiformatu.
czytaj
na laptopie
Pliki PDF zabezpieczone watermarkiem możesz odczytać na dowolnym
laptopie po zainstalowaniu czytnika dokumentów PDF. Najpowszechniejszym
programem, który umożliwi odczytanie pliku PDF na laptopie, jest Adobe
Reader. W zależności od potrzeb, możesz zainstalować również inny
program - e-booki PDF pod względem sposobu odczytywania nie różnią
niczym od powszechnie stosowanych dokumentów PDF, które odczytujemy
każdego dnia.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną
aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego,
który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire
dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy
wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede
wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach
PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną
aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego,
który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla
EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Pobierz fragment w jednym z dostępnych formatów
Legendy warszawskie - ebook
„Legendy warszawskie” to zbiór najbardziej znanych legend dotyczących Warszawy m.in. „Złota kaczka”, „Bazyliszek”, „Syrena” zebranych i opracowanych przez Artura Oppmana. Książka powstała we współpracy z portalem Wolnelektury.pl.
Kategoria: | Naukowe i akademickie |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-89143-86-0 |
Rozmiar pliku: | 865 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Wstęp
Noc srebrna śniegiem, wiatr mroźny dmucha, Na skrzypcach zimy gra zawierucha, Kłębami śniegu w okna uderza, To coś zaszepce, jakby z pacierza, To się rozjęczy nutą żałosną, Jakby tęskniła za cudną wiosną, To znów na chwilę płacz swój uciszy I gwiazd milionem błyśnie w tej ciszy.
Jakże to miło w wieczór zimowy W cieple zacisznej siedzieć alkowy; W piecu się ogień dopala właśnie, W ciemnej czeluści mignie, to zgaśnie, Sypie iskierki czerwone, złote, W sercach nieznaną budzi tęsknotę Za czemś minionem, za czemś dalekiem, Za dawnym światem, za dawnym wiekiem.
Zimową nocą w alkowie starej Umarłych czasów snują się mary,
W wielkim fotelu, sprzed stu lat może, Wsłuchał się dziaduś w zamieć na dworze; Jakby ustami jakiegoś ducha Głos mu wichury gada do ucha, o tym, co było, co się prześniło,
Co już — od kiedy! — śpi pod mogiłą… i nagle dziatwa przypadnie z wrzawą:
– Powiedz nam, dziadziu, bajkę ciekawą!
– Jak szedł Twardowski do piekieł bramy?
– O, nie, dziadziusiu! Znamy to, znamy!
– Więc o Madeju, co zbrodnie knował?
– Ach, wiemy: Madej odpokutował!
– To o Kopciuszku w zgrzebnej odzieży?
– Na pamięć umiem, niech dziadziuś wierzy!
– No, to już nie wiem, co rzec w tej sprawie!
– Powiedz nam, dziadziu o. o Warszawie!
Pochylił dziaduś głowę zmęczoną, Ale mu w oczach iskry zapłoną, Strudzone serce mocniej kołata. Bo swej młodości przypomniał lata: Jak to w ulicach starej Warszawy Gonił za widmem rycerskiej sławy,
Jak każda cegła, każdy głaz w murze Wskrzeszały przeszłość w złocie, w purpurze.
Na szarej Wiśle, na mętnej fali Piosnka syreny ulata w dali, W zapadłych w ziemię lochach zwaliska Zły bazyliszek ślepiami błyska, Męczeńska Praga krwią się zalała, W królewskim zamku łka Dama Biała… A nad główkami dzieciaków grona Cudowny Chrystus wznosi ramiona.
Dali mu malcy myśl do gawędy: Starej Warszawy stare legendy.
Syrena
I
– A widzieliście ją, tę syrenę niby, kumie Szymonie?
– Widzieć nie widziałem, kumie Mateuszu, bo drzewa przesłaniały źródełko, a bliżej podejść bałem się jakości, alem słyszał, jak śpiewa.
– Alboż to syreny śpiewają?
– Jakże to? Nie wiecie o tym, kumie Mateuszu? śpiewają! I jak jeszcze! Głos to ci się tak rozchodził po Bugaju, po Wiśle, hen, aż za rzekę, jakoby właśnie dzwonek srebrzysty dzwonił. Słuchałbyś dniem i nocą.
– No, i co dalej? Co dalej?
– Ano, nic dalej. Słuchałem, słuchałem, lubość mi się jakowaś rozpływała po kościach, aż w końcu śpiewanie ucichło: widać syrena schowała się na nocleg w źródełku, bo już i słońce zachodziło, a ja powlokłem się do chaty, alem całą noc spać nie mógł, inom o tej syrenie rozmyślał.
– Ciekawość! Warto by ją wypatrzeć, zobaczyć.
– Ale jak? Toć, jeśli nas ujrzy, — umknie i skryje się w wodzie. A zresztą, może to i grzech przyglądać się takowej stworze niechrzczonej i kuszącego jej śpiewania słuchać.
– Grzech nie grzech, — niewiada! Najlepiej zapytać o to ojca Barnaby, pustelnika. To człek mądry i pobożny; on powie i nauczy, co czynić nam należy.
– Rzetelnie mówicie, kumie Mateuszu, chodźmy do pustelnika Barnaby.
– Ano, to i chodźmy! Ryby przez ten czas z Wisły nie uciekną, a my się od duchownej osoby przeróżności dowiemy.
Tak rozmawiali z sobą dwaj rybacy z nad Wisły w owych zamierzchłych czasach, gdy na miejscu dzisiejszej Warszawy, a właściwie jej Powiśla, leżała niewielka rybacka osada, otoczona gęstymi lasami, w których roiło się od grubego zwierza: łosi, turów, wilków i niedźwiedzi.
II
– Więc powiadacie, że śpiewała?
– A juści! śpiewała; gadałem przecie.
– Hm! I często se tak podśpiewuje?
– A co dnia! Jak tylko słoneczko Boże ma się ku zachodowi i czerwienią a złotem pomaluje Wisełkę, wraz ci się na Bugaju jej piosenka rozlega.
– I długo też nuci?
– Do zachodu. Jak się ino ciemno zrobi na świecie, już jej nie słychać.
– To nocami nigdy ze źródła nie wychodzi?
– Czy wychodzi, czy nie wychodzi, tego ja nie wiem, ale przepomniałem powiedzieć, że w pełnię miesiąca też śpiewa. Nieraz mnie ze snu budzi blask księżycowy, co do chałupy zagląda: siadam se na posłaniu, aż ci tu odgłos jakowyś dolata z daleka; jakby skowronek, jakby dzwonek, jakby skrzypeczki lipowe: to ona.
– O to mi chodziło właśnie. Więc trzeba tak zrobić.
Tu ojciec Barnaba zadumał się na długą chwilę, a obaj rybacy czekali w skupieniu, aż namyśli się, co poradzić.
Ojciec Barnaba był to starzec wysoki, chudy, siwobrody, łysy jak kolano, odziany w długą samodziałową opończę. Na pomarszczonym jego obliczu rysowały się powaga i dobroć. Wszyscy trzej siedzieli przed budką pustelnika, na ławie, uczynionej z dwóch pieńków, na których położono z gruba obciosaną deskę.
Noc srebrna śniegiem, wiatr mroźny dmucha, Na skrzypcach zimy gra zawierucha, Kłębami śniegu w okna uderza, To coś zaszepce, jakby z pacierza, To się rozjęczy nutą żałosną, Jakby tęskniła za cudną wiosną, To znów na chwilę płacz swój uciszy I gwiazd milionem błyśnie w tej ciszy.
Jakże to miło w wieczór zimowy W cieple zacisznej siedzieć alkowy; W piecu się ogień dopala właśnie, W ciemnej czeluści mignie, to zgaśnie, Sypie iskierki czerwone, złote, W sercach nieznaną budzi tęsknotę Za czemś minionem, za czemś dalekiem, Za dawnym światem, za dawnym wiekiem.
Zimową nocą w alkowie starej Umarłych czasów snują się mary,
W wielkim fotelu, sprzed stu lat może, Wsłuchał się dziaduś w zamieć na dworze; Jakby ustami jakiegoś ducha Głos mu wichury gada do ucha, o tym, co było, co się prześniło,
Co już — od kiedy! — śpi pod mogiłą… i nagle dziatwa przypadnie z wrzawą:
– Powiedz nam, dziadziu, bajkę ciekawą!
– Jak szedł Twardowski do piekieł bramy?
– O, nie, dziadziusiu! Znamy to, znamy!
– Więc o Madeju, co zbrodnie knował?
– Ach, wiemy: Madej odpokutował!
– To o Kopciuszku w zgrzebnej odzieży?
– Na pamięć umiem, niech dziadziuś wierzy!
– No, to już nie wiem, co rzec w tej sprawie!
– Powiedz nam, dziadziu o. o Warszawie!
Pochylił dziaduś głowę zmęczoną, Ale mu w oczach iskry zapłoną, Strudzone serce mocniej kołata. Bo swej młodości przypomniał lata: Jak to w ulicach starej Warszawy Gonił za widmem rycerskiej sławy,
Jak każda cegła, każdy głaz w murze Wskrzeszały przeszłość w złocie, w purpurze.
Na szarej Wiśle, na mętnej fali Piosnka syreny ulata w dali, W zapadłych w ziemię lochach zwaliska Zły bazyliszek ślepiami błyska, Męczeńska Praga krwią się zalała, W królewskim zamku łka Dama Biała… A nad główkami dzieciaków grona Cudowny Chrystus wznosi ramiona.
Dali mu malcy myśl do gawędy: Starej Warszawy stare legendy.
Syrena
I
– A widzieliście ją, tę syrenę niby, kumie Szymonie?
– Widzieć nie widziałem, kumie Mateuszu, bo drzewa przesłaniały źródełko, a bliżej podejść bałem się jakości, alem słyszał, jak śpiewa.
– Alboż to syreny śpiewają?
– Jakże to? Nie wiecie o tym, kumie Mateuszu? śpiewają! I jak jeszcze! Głos to ci się tak rozchodził po Bugaju, po Wiśle, hen, aż za rzekę, jakoby właśnie dzwonek srebrzysty dzwonił. Słuchałbyś dniem i nocą.
– No, i co dalej? Co dalej?
– Ano, nic dalej. Słuchałem, słuchałem, lubość mi się jakowaś rozpływała po kościach, aż w końcu śpiewanie ucichło: widać syrena schowała się na nocleg w źródełku, bo już i słońce zachodziło, a ja powlokłem się do chaty, alem całą noc spać nie mógł, inom o tej syrenie rozmyślał.
– Ciekawość! Warto by ją wypatrzeć, zobaczyć.
– Ale jak? Toć, jeśli nas ujrzy, — umknie i skryje się w wodzie. A zresztą, może to i grzech przyglądać się takowej stworze niechrzczonej i kuszącego jej śpiewania słuchać.
– Grzech nie grzech, — niewiada! Najlepiej zapytać o to ojca Barnaby, pustelnika. To człek mądry i pobożny; on powie i nauczy, co czynić nam należy.
– Rzetelnie mówicie, kumie Mateuszu, chodźmy do pustelnika Barnaby.
– Ano, to i chodźmy! Ryby przez ten czas z Wisły nie uciekną, a my się od duchownej osoby przeróżności dowiemy.
Tak rozmawiali z sobą dwaj rybacy z nad Wisły w owych zamierzchłych czasach, gdy na miejscu dzisiejszej Warszawy, a właściwie jej Powiśla, leżała niewielka rybacka osada, otoczona gęstymi lasami, w których roiło się od grubego zwierza: łosi, turów, wilków i niedźwiedzi.
II
– Więc powiadacie, że śpiewała?
– A juści! śpiewała; gadałem przecie.
– Hm! I często se tak podśpiewuje?
– A co dnia! Jak tylko słoneczko Boże ma się ku zachodowi i czerwienią a złotem pomaluje Wisełkę, wraz ci się na Bugaju jej piosenka rozlega.
– I długo też nuci?
– Do zachodu. Jak się ino ciemno zrobi na świecie, już jej nie słychać.
– To nocami nigdy ze źródła nie wychodzi?
– Czy wychodzi, czy nie wychodzi, tego ja nie wiem, ale przepomniałem powiedzieć, że w pełnię miesiąca też śpiewa. Nieraz mnie ze snu budzi blask księżycowy, co do chałupy zagląda: siadam se na posłaniu, aż ci tu odgłos jakowyś dolata z daleka; jakby skowronek, jakby dzwonek, jakby skrzypeczki lipowe: to ona.
– O to mi chodziło właśnie. Więc trzeba tak zrobić.
Tu ojciec Barnaba zadumał się na długą chwilę, a obaj rybacy czekali w skupieniu, aż namyśli się, co poradzić.
Ojciec Barnaba był to starzec wysoki, chudy, siwobrody, łysy jak kolano, odziany w długą samodziałową opończę. Na pomarszczonym jego obliczu rysowały się powaga i dobroć. Wszyscy trzej siedzieli przed budką pustelnika, na ławie, uczynionej z dwóch pieńków, na których położono z gruba obciosaną deskę.
więcej..