Lekcje zalotów - ebook
Lekcje zalotów - ebook
Scarlet Elliott w skrytości serca kocha Johna, narzeczonego swojej siostry bliźniaczki. Gdy siostra zrywa zaręczyny, Scarlet udaje się do niego, by go pocieszyć. Sytuacja wymyka się spod kontroli i spotkanie niespodziewanie przeradza się w gorącą noc. Scarlet, chcąc nadal widywać Johna, proponuje, że udzieli mu kilku lekcji, jak oczarować i zdobyć kobietę...
Kategoria: | Romans |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-238-7536-9 |
Rozmiar pliku: | 930 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Początek marca
John Harlan w jednej ręce ściskał zaręczynowy pierścionek, a w drugiej szklankę whisky Glenfiddich, trzecią już w ciągu ostatniej godziny. Po tym, co się dziś stało, jego duszę, kości i serce opanował chłód. Miał nadzieję, że alkohol choć trochę go rozgrzeje. Gdy wrócił do domu, nie chciało mu się nawet zapalać lamp. Mrok salonu rozjaśniały jedynie światła Nowego Jorku wpadające przez duże okna. Mógł dojrzeć zaledwie niezbyt wyraźny zarys butelki stojącej na stoliku. Ale też co więcej potrzebował widzieć w tej chwili?
Kilka godzin temu jego narzeczona – była narzeczona – łagodnie wcisnęła mu do ręki pierścionek. Nie wypuścił go do tej pory.
John myślał, że zna i rozumie Summer Elliott. Tak samo jak on była skupiona na pracy zawodowej, spokojna, wytrwała. Razem stanowili dynamiczną, silną parę, o doskonałym rodowodzie i wspaniałej przyszłości. Miał dwadzieścia dziewięć lat, zajmował eksponowane stanowisko w agencji reklamowej i, jego zdaniem, nadeszła pora na małżeństwo. Wszystko toczyło się zgodnie z planem.
Tymczasem ona dziś po południu zniweczyła jakąkolwiek możliwość wspólnej przyszłości.
A on nie zauważył, że to nadchodzi.
Spotykali się od miesięcy – wystarczająco długo, by się przekonać, że do siebie pasują. Trzy tygodnie temu, w walentynki, zaręczyli się romantycznie i zgodnie ze wszystkimi regułami. A teraz, podczas gdy on przez tydzień przebywał w interesach w Chicago, ona znalazła sobie innego mężczyznę – gwiazdę rocka, na miłość boską! Spokojna, zrównoważona Summer Elliott, kobieta tak podobna z charakteru do niego, zakochała się w gwieździe rocka!
John wypił do dna kolejną szklaneczkę whisky i zastanawiał się, czy jeszcze sobie nie nalać, gdy wtem rozległ się dzwonek do drzwi. Nie ruszył się. Dzwonek odezwał się ponownie. Wziął butelkę, nalał. Intruz za drzwiami zaczął w nie głośno stukać, a kobiecy głos zawołał go po imieniu.
Summer? Nie. Ona by nie przyszła.
W końcu zaciekawiony odstawił szklankę i niepewnie wstał. Chociaż rzadko pił więcej niż jedną whisky, nie czuł się pijany. Zaledwie trochę podchmielony.
Otworzył drzwi i aż się zachłysnął. Summer stała przy windzie tyłem do niego. Widocznie już chciała odejść.
– Co ty tu robisz? – spytał.
Odwróciła się, ale się nie odezwała. Miała na sobie króciutką czerwoną sukienkę i wyglądała zupełnie inaczej niż zwykle, chociaż nie wiedział dokładnie, na czym ta różnica polega. Jej lśniące złotobrązowe włosy opadały w miękkich, naturalnych lokach na ramiona. Jasnozielone oczy wpatrywały się w niego z troską. Z troską? Dlaczego miałaby się o niego troszczyć? Przecież bezlitośnie go rzuciła, nie zważając na jego uczucia.
Właśnie. To doskonale określało ich znajomość. Bez uczuć. Bez seksu. Partnerstwo z przyszłością, oparte na solidnej przyjaźni i zdrowym wzajemnym szacunku, chociaż bez namiętności. Ale on ją kochał i wierzył, że ona też go kocha. Zawsze sobie wyobrażał, że namiętność przyjdzie z czasem, i szanował jej życzenie, by z miłością fizyczną zaczekać do ślubu.
Czy zrozumiała, że zrywając z nim, popełniła błąd? I dlatego przyszła?
Ale czemu nic nie mówi?
– Przyszłaś, żeby przeprosić? – spytał. Tylko czy naprawdę chciał przeprosin?
– To był błąd – powiedziała tak cicho, że ledwo usłyszał. Podeszła bliżej. – Ogromny błąd. – Musnęła palcami jego pierś, potem cofnęła rękę, jakby się oparzyła.
Jej dotyk był lekki, ale poruszył go tak, że omal nie stracił równowagi. Chociaż ból odrzucenia nie mijał, zaczęła się w nim budzić nieśmiała nadzieja. Nagle zorientował się, że Summer go całuje. Zaskoczony, namiętnie oddał pocałunek. Jęknęła. Jakiś ostrzegawczy głos w głowie krzyczał, że nie powinien jej tak łatwo przebaczać, jej, swojej narzeczonej, która nie chciała z nim sypiać, ale za to natychmiast oddała się mężczyźnie, którego ledwo zdążyła poznać.
Nie zamierzał się jednak opierać. Całe miesiące musiał się opanowywać. Tym razem nie będzie się hamował.
Wziął ją w ramiona, zaniósł do sypialni i położył na kołdrze. Jeszcze raz jej się przyjrzał. Jakże różniła się od tej Summer, którą tak dobrze znał. To pewnie przez tę sukienkę, uznał. Czyżby przyszła tu po to, by go uwieść?
Na myśl, że dokonała dla niego takiego wysiłku, ogarnęło go miłe ciepło. Chciał jej wierzyć, ale się bał.
– Nigdy nie przypuszczałam, że będę się z tobą kochać – szepnęła.
– Co chcesz przez to powiedzieć?
– Właśnie to.
To niczego nie wyjaśniało, ale najwyraźniej nic więcej nie usłyszy. Czyżby gwiazda rocka już ją rzuciła? I czy to ma jakieś znaczenie? Tak, oczywiście, że ma. Ale o przyszłości pomyśli później. Teraz pokaże jej, co straciła przez te wszystkie miesiące, gdy musiał się trzymać w garści, honorując jej życzenie. Tego domagało się jego ego.
Zapalił nocną lampkę, rozwiązał krawat i rozpiął koszulę, a ona nie kazała mu przestać się rozbierać. Naprawdę chciała z nim być?
Odrzucił koszulę na bok, rozpiął klamerkę paska, wyciągnął go ze szlufek i rzucił na podłogę. Zauważył czerwone szpilki Summer i znów pomyślał, jak inaczej dziś wygląda. Nigdy nie widział, by nosiła pantofle na obcasach.
Spojrzał jej w twarz, by poszukać odpowiedzi na pytania, których nie zadał, bo nie był pewien, czy rzeczywiście chce wiedzieć. Nie tylko nie kazała mu przestać się rozbierać, lecz uważnie, bez cienia dziewiczej wstydliwo-ści, obserwowała każdy jego ruch. Zrzucił buty, zsunął spodnie.
Slipy miał ciasne, a w ostatnich minutach stały się jeszcze ciaśniejsze. Przesunęła powoli spojrzeniem po jego figurze, i było to bardziej podniecające niż pocałunek. Przełknęła ślinę i znów spojrzała mu w oczy. Brodawki piersi odznaczyły się pod cienkim materiałem sukienki. Serce zaczęło mu walić.
Czy ucieknie, gdy zdejmie slipy? Trzymała go na dystans przez całe miesiące, ale może po tym, jak przespała się z in-nym mężczyzną, zapragnęła jego? Dlaczego? Dla porównania? To byłoby całkiem sprzeczne z jej charakterem.
A jeśli teraz się z nią prześpi, czy to będzie wybaczenie, czy zemsta? Tak czy owak chciał spróbować. Nawet gdyby w końcu jednak go odepchnęła. Albo upokorzyła.
Ale powiedziała, że popełniła błąd…
Zdjął slipy. Uklękła na łóżku i wyciągnęła do niego ręce. Przesunęła palcami po jego piersi. Poczuł się tak, jakby spłynęła po nim ciepła, jedwabista woda. Ukląkł przed nią i zdjął jej przez głowę tę przylegającą do ciała jak druga skóra sukienkę. Pod nią miała czerwony koronkowy stanik i takie same majteczki. Zapachniało cytrynowymi perfumami.
Zaschło mu w ustach. Zawsze sobie wyobrażał, że Summer nosi białą bawełnianą bieliznę.
Spojrzał jej w oczy i położył ręce na jej piersiach. Poczuł gładką, gorącą skórę. Była taka inna od tego, czego się spodziewał. Taka seksowna. Taka chętna. Taka.
To nie jest Summer!
– Scarlet? – wydukał. Cofnął ręce, uświadomiwszy sobie, kim jest ta dziewczyna. Nic dziwnego, że była taka inna. To nie Summer, lecz jej siostra bliźniaczka. Scarlet miała nieciekawą reputację, ale nigdy by nie przypuszczał, że będzie udawać siostrę. Po co? Zawsze była przy nim taka pełna rezerwy, zupełnie jakby go nie cierpiała.
Odsunęła się, w oczach miała wyraz skrępowania.
– Czy widziałeś kiedykolwiek, żeby Summer się tak ubierała?
Mógł jej powiedzieć, że jest trochę pijany, ale zabrzmiałoby to jak obelga.
– Myślałem, że przyszła mnie uwieść.
Nie odpowiedziała.
A on uświadomił sobie, że gdy się dowiedział, że to nie Summer, tylko jej siostra-bliźniaczka, jego podniecenie wcale się nie zmniejszyło, lecz przeciwnie – wzrosło. Może dlatego, że tak długo musiał zachowywać abstynencję.
– Po co przyszłaś? – zapytał, zirytowany jej zachowaniem i swoją reakcją.
Znów uklękła i położyła mu dłonie na piersi. Przez kilka nieskończenie długich sekund patrzyli sobie w oczy.
– Czy to ważne?
Nie w tej chwili, ale niedługo pewnie będzie bardzo ważne. Zabrzmiały mu w głowie jej słowa: że nie spodziewała się, że kiedykolwiek będzie się z nim kochać.
– Nie przyszłaś po to, by iść ze mną do łóżka. Więc po co…
– Może nie powinieneś się nad tym tyle zastanawiać – powiedziała i przyciągnęła go bliżej.
Jej dotyk spowodował, że z głowy uleciały mu wszelkie wątpliwości. Zapomniał o Summer. Teraz całował Scarlet. A Scarlet wydawała nieprawdopodobnie seksowne, pożądliwe dźwięki, od których wibrowała jej krtań, a ręce przesuwały się po jego ciele. Nagle odezwała się w nim resztka rozsądku i pomyślał, że to chyba najgłupsza rzecz, jaką w życiu robi. Spróbował się odsunąć, ale nie mógł. A właściwie mógł. Ale nie chciał.
Leżał na plecach obok Scarlet. Ciągle jeszcze brakowało mu tchu po tym, co przeżył. Jej cytrynowe perfumy mieszały się z zapachem podniecenia. Odwrócił się na bok, by znów wziąć ją w ramiona.
Materac ugiął się, gdy się od niego odsunęła i wstała.
Zebrała ubranie i pobiegła do łazienki, zatrzaskując za sobą drzwi.
Scarlet ubierała się w eleganckiej łazience Johna, próbując jednocześnie dojść do ładu ze swoimi myślami.
Co ona najlepszego zrobiła?
Przyszła tu tylko po to, by mu powiedzieć, że jej zdaniem Summer popełniła wielki błąd, zrywając zaręczyny. A potem, jakimś sposobem, już się całowali. Powiedziała mu prawdę. Nigdy się nie spodziewała, że będzie się z nim kochać. Może i miała reputację kobiety zdolnej do wszystkiego, ale to przechodziło wszelkie granice, nawet jak na nią.
Problem polegał na tym, że od dawna była zakochana w Johnie, ale gdy się okazało, że jej siostrę coś z nim łączy, musiała zachować swoje uczucie w tajemnicy.
Była zazdrosna o względy, jakimi John darzył Summer. Gdy coś mówiła, słuchał jej uważnie. Zazdrościła sposobu, w jaki jej dotykał, gdy byli razem, muśnięć dłonią pleców, wyjątkowo seksownego gestu, jakim głaskał ją po włosach. Była zazdrosna o to, ile czasu z nią spędzał. Wydawało się, że nigdy nie brakuje im tematów do rozmowy. Codziennie wieczorem dzwonił, by powiedzieć „dobranoc”, a rano dzwonił, by powiedzieć „dzień dobry”.
Scarlet nigdy żaden mężczyzna tak nie traktował.
No, były ku temu powody.
Na chwilę zamknęła oczy, nie chcąc się zastanawiać nad swoimi niedostatkami.
Przez długi czas unikała Johna, unikała nawet rozmów z nim, bo się bała, że może po sobie pokazać, co czuje, chociaż wydawało jej się, że kontroluje swoje uczucie. Jednak dziś, gdy zobaczyła, jak cierpi, zrozumiała, że nie przestało jej na nim zależeć. Po prostu ze względu na Summer wepchnęła swoją miłość w najdalszy zakątek serca.
A teraz musi zabić to uczucie raz na zawsze. Ona i John nigdy nie będą mogli być razem, choćby z samego poczucia przyzwoitości. Zresztą on na pewno nie będzie chciał mieć z nią nic wspólnego, bo wtedy nie zdołałby uniknąć widywania Summer. Ten wieczór był jedyny. Stało się, ale się nie powtórzy.
Wygładziła sukienkę i wyszła z łazienki. John jeszcze leżał.
Scarlet znalazła pantofle, włożyła je, trochę się chwiejąc, bo cała drżała.
John odrzucił kołdrę, wstał i położył jej ręce na ramionach.
– Uspokój się. Nic…
– Mógłbyś się przynajmniej okryć – parsknęła i aż się wzdrygnęła, słysząc swój ostry ton.
Uśmiechnął się, ukazując chwytające za serce dołecz-ki. Powstrzymała westchnienie. Był taki przystojny z tymi ciemnymi oczami i brązowymi włosami. Kto by pomyślał, że pod nudnymi służbowymi garniturami kryje się tak fantastyczne ciało, silne, muskularne, jędrne. Pociągające.
– Wychodzisz? – spytał.
– Oczywiście. Masz mnie za ostatnią idiotkę? – Chociaż rzeczywiście zachowała się jak idiotka.
Popatrzył na nią z ciekawością, chwycił slipy i włożył je.
– Scarlet, dlaczego to się wydarzyło?
Zastanawiała się, co mu powiedzieć, żeby uwierzył. Uśmiechnęła się słabo.
– Dlaczego to się wydarzyło? – powtórzył.
– Bo nas poniosło.
– Wiem, dlaczego poniosło mnie, ale ty?
Nie mogła mu wyznać, że go kocha. Więc co miała powiedzieć? Dotknął palcem jej policzka. Czułość tego gestu spowodowała, że niemal rzuciła mu się w ramiona.
– Chyba wiesz, że nigdy nie spałem z twoją siostrą.
Skinęła głową.
– Wiele straciła. Jesteś takim namiętnym mężczyzną.
– Może przy tobie. Może ty to we mnie obudziłaś. – Musnął jej włosy, potem pogłaskał po uchu. – Nie zechciałabyś mi pomóc nabrać trochę praktyki, żebym nie rozczarował kolejnej kobiety?
– To nie pora na żarty. Nie potrzebujesz lekcji, a my nie mamy przed sobą wspólnej przyszłości. To się nie powinno było zdarzyć i bardzo cię przepraszam.
– Przepraszasz? Za co?
– Wiem, że musiałeś się czuć zraniony i zły, może nawet pragnąłeś zemsty, ale proszę, nie mów nikomu o tym, co się stało – powiedziała i odsunęła się, zanim mógł ją zatrzymać. Miała mętlik w głowie. Potrzebowała chwili samotności, by wszystko przemyśleć. Chwyciła torebkę i wybiegła.
Na dworze było zimno. Uświadomiła sobie, że zostawiła u Johna płaszcz. Ale nie mogła po niego wrócić.
Nie mogła też wrócić do domu. Mieszkała razem z Summer w miejskim domu dziadków. Miały tam apartament na najwyższym piętrze. Summer pewnie była gdzieś z Ze-kiem, ale Scarlet wolała nie ryzykować. Spędzi tę noc w hotelu, zamówi sobie butelkę wina, wykąpie się i zastanowi, dlaczego doszło do tak fatalnej sytuacji.