Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • promocja
  • Empik Go W empik go

Letnia propozycja - ebook

Wydawnictwo:
Tłumacz:
Data wydania:
31 maja 2023
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Letnia propozycja - ebook

Wystarczy jedno lato, aby się zakochać. Ile czasu potrzeba, by zapomnieć?

To była najbardziej szalona randka w ciemno w życiu Georgii. Jej partner to ideał – przystojny, seksowny, czarujący… W dodatku naprawdę dobrze im się rozmawiało. To znaczy do czasu, aż pojawił się mężczyzna, z którym Georgia rzeczywiście była umówiona, a Max okazał się oszustem, gotowym zrobić wszystko, żeby tylko spędzić z nią choć kilka minut. Mimo niezwykłego początku znajomości Georgia decyduje się znowu spotkać z Maksem na meczu hokejowym, na który ją zaprosił. Nie wiedziała tylko, że kiedy ona będzie obserwować rozgrywkę z trybun, mężczyzna będzie największą gwiazdą meczu – na lodzie.

Max okazał się wszystkim, czego Georgia w tym czasie potrzebowała, a co najważniejsze – był w pobliżu tylko przez kilka miesięcy, ponieważ podpisał kontrakt z nowym zespołem w Los Angeles. Zaproponował Georgii pewien układ – spędzą razem lato, świetnie się bawiąc i nie myśląc o przyszłości. Skoro ich związek miał wyznaczoną datę ważności, sprawy nie mogły stać się zbyt poważne… Prawda?

Kategoria: Erotyka
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8321-456-6
Rozmiar pliku: 3,3 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

— ROZDZIAŁ 1 —

Georgia

Co podać? – Barman położył przede mną serwetkę.

– Hm… Czekam na kogoś, więc może zamówię coś później.

Stuknął knykciami w ladę.

– Okej. To podejdę, kiedy zobaczę, że masz towarzystwo – rzucił na odchodne, ale ja zdążyłam już zmienić zdanie.

– Właściwie to coś wezmę! – Podniosłam rękę jak w szkole.

– A jednak? – Barman odwrócił się do mnie z uśmiechem i uniósł brew.

Skinęłam głową.

– Nie chciałam być nieuprzejma, ale mam tu randkę w ciemno, więc chyba przyda mi się coś na rozluźnienie.

– Dobry pomysł. Czego się napijesz?

– Pinot grigio byłoby super. Dziękuję.

Wrócił parę minut później z kieliszkiem szczodrze napełnionym winem i oparł się łokciem o ladę.

– Randka w ciemno, co?

Napiłam się wina, westchnęłam i pokiwałam głową.

– Pozwoliłam siedemdziesięcioczteroletniej przyjaciółce mojej mamy, Frannie, umówić mnie z jej wnukiem, żeby zadowolić mamę. Frannie opisała go jako „raczej zwyczajnego, ale sympatycznego”. Mam się tu z nim spotkać o siedemnastej trzydzieści. Przyszłam kilka minut przed czasem.

– To twoja pierwsza randka w ciemno?

– Właściwie druga. Pierwsza była siedem lat temu. Potrzebowałam aż tylu lat, żeby dojść po niej do siebie, więc chyba sobie wyobrażasz, jak przebiegła.

Barman się roześmiał.

– Aż tak źle?

– Powiedziano mi, że jest komikiem, więc uznałam, że co jak co, ale spotkanie z kimś, kto zarabia na życie rozśmieszaniem ludzi, nie może być nieprzyjemne. Tymczasem facet pojawił się z kukiełką. Okazało się, że jest brzuchomówcą. Nie pozwolił mi nawet się do siebie zwracać… Miałam mówić do jego kukiełki, którą nawiasem mówiąc, nazwał Brudnym Dave’em. Nieprzypadkowo zresztą, bo wszystkie jego wypowiedzi były nieprzyzwoite. Poza tym usta tego faceta i tak przez cały czas się poruszały, więc nie był nawet dobry w swoim fachu.

– O cholera. – Barman zachichotał. – Nie wiem, czy po czymś takim umówiłbym się jeszcze kiedyś na randkę w ciemno. Nawet po kilku latach.

Westchnęłam.

– Chyba już trochę żałuję, że się zgodziłam.

– No cóż, jeśli zjawi się ktoś z kukiełką, masz moje wsparcie. – Wskazał na korytarz za sobą. – Wiem, gdzie są wyjścia awaryjne, i mogę cię stąd wyprowadzić.

– Dzięki – odparłam z uśmiechem.

Jakaś para usiadła na drugim końcu baru, więc barman poszedł ich obsłużyć, a ja dalej gapiłam się na wejście. Celowo usiadłam w tylnym rogu, żeby móc obserwować drzwi frontowe w nadziei, że zdążę się przyjrzeć facetowi, z którym jestem umówiona, zanim jeszcze mnie zauważy. Nie żebym miała zamiar zwiać, jeśli nie okaże się wystarczająco przystojny, ale chciałam mieć czas na ukrycie ewentualnego rozczarowania. Zawsze byłam kiepska w maskowaniu swoich uczuć.

Kilka minut później drzwi się otworzyły i do środka wszedł oszałamiający mężczyzna. Wyglądał jak wyjęty prosto z reklamy męskiej wody kolońskiej na tle krystalicznie czystego, błękitnego Morza Karaibskiego. Przez chwilę byłam naprawdę podekscytowana, dopóki nie uświadomiłam sobie, że to nie może być moja randka.

Frannie opisała Adama jako maniaka komputerowego. I prawie na każde pytanie, które jej zadałam na jego temat, wzruszała ramionami i mówiła, że jest niczym niewyróżniającym się mężczyzną.

„Jakiego jest wzrostu?” – „Średniego”.

„Jest przystojny?” – „Przeciętnie”.

„Budowa ciała?” – „Zwyczajna”.

A ten mężczyzna był wysoki i barczysty. Miał niebieskie oczy, uwodzicielskie spojrzenie, mocno zarysowaną szczękę i ciemne, nieco zmierzwione włosy, w których było mu bardzo do twarzy. Poza tym nawet w koszuli z długim rękawem i spodniach nie sposób było nie zauważyć, że jest wspaniale umięśniony. Frannie musiałaby być szalona, żeby uznać kogoś takiego za przeciętnego czy zwyczajnego.

Ach.

No tak!

Frannie była trochę… inna. Kiedy podczas mojej ostatniej wizyty u mamy na Florydzie poszłyśmy z nią na lunch, aż świeciła na pomarańczowo od samoopalacza, który kupiła w ramach telezakupów. Przez całe popołudnie opowiadała nam o swojej ostatniej wycieczce do Nowego Meksyku, gdzie wzięła udział w konwencie UFO w Roswell.

Tylko że nawet biorąc to pod uwagę, facet w niczym nie przypominał maniaka komputerowego. A jednak się uśmiechnął, napotkawszy moje spojrzenie.

Dołeczki. I to głębokie.

O Boże. Serce zabiło mi mocniej.

Czyżbym miała aż takie szczęście?

Wszystko wskazywało na to, że tak, bo mężczyzna kierował się prosto w moją stronę. Chyba powinnam była udawać bardziej wyluzowaną i odwrócić wzrok, ale nie mogłam go od niego oderwać.

– Adam?

– Jasne. – Wzruszył ramionami.

Ta odpowiedź wydała mi się trochę dziwna, lecz kiedy jego uśmiech się poszerzył, te przepastne dołeczki zamieniły mój mózg w papkę.

– Miło cię poznać. Jestem Frannie. Moja mama przyjaźni się z Georgią. – Przerwałam i potrząsnęłam głową. – Przepraszam. Miałam na myśli, że jestem Georgia, a moja mama przyjaźni się z Frannie.

– Miło cię poznać, Georgio.

Wyciągnął rękę, a kiedy ją uścisnęłam, moja dłoń wydała mi się nagle bardzo… mała.

– Przyznaję, że nie tak sobie ciebie wyobrażałam. Frannie zupełnie inaczej cię opisała.

– Lepiej czy gorzej?

Czy on próbuje sobie żartować?

– Opisała cię bardziej jako typ kujona.

Usiadł na stołku obok.

– Zazwyczaj nie przyznaję się do tego na pierwszym spotkaniu, ale mam kolekcję figurek z _Gwiezdnych wojen. _– Sięgnął do kieszeni i wyciągnął z niej coś. – Właściwie to prawie zawsze noszę jakąś ze sobą. Jestem trochę przesądny, a one przynoszą mi szczęście.

Adam rozłożył swoją wielką dłoń, odsłaniając ukrytego w niej maleńkiego Yodę. Pochylił się i postawił go na barze przede mną, a ja poczułam w powietrzu zapach jego wody kolońskiej. Pachnie równie dobrze, jak wygląda, pomyślałam. Coś musiało być z nim nie tak. Nikt nie jest aż tak doskonały.

– Kobiety z jakiegoś powodu nie lubią _Gwiezdnych wojen_ – stwierdził. – Ani dorosłych mężczyzn noszących ze sobą figurki.

– Właściwie to ja je lubię.

– Piękna kobieta, która lubi _Gwiezdne wojny_? – Położył rękę na sercu. – To może pominiemy formalności i od razu polecimy do Vegas się pobrać?

Roześmiałam się.

– Może, ale najpierw przyrzeknij, że nie jesteś brzuchomówcą.

Narysował krzyż palcami nad swoim sercem.

– _Gwiezdne wojny_ to moje najgorsze hobby.

Barman podszedł do nas, by przyjąć zamówienie od Adama, który, o dziwo, poprosił tylko o dietetyczną colę.

– Nie napijesz się ze mną drinka ani wina?

– Chciałbym, ale idę jeszcze do pracy. – Potrząsnął głową.

– Dziś wieczorem?

– Tak. – Pokiwał głową. – Też żałuję, ale będę musiał za chwilę iść.

Z tego co mi było wiadomo, mieliśmy się spotkać na drinka i zjeść razem kolację, ale może Frannie coś się pomyliło.

– Och, okej. – Zmusiłam się do uśmiechu, lecz najwyraźniej Adam mnie przejrzał.

– Przysięgam, że nie zmyślam. Naprawdę muszę iść do pracy. Bardzo chciałbym zostać, ale nie mogę. Czy to byłoby za wcześnie, gdybym już teraz zaprosił cię na następną randkę?

– Hm… Nie wiem. – Upiłam łyk wina. – Zwykle pierwsza randka służy zapoznaniu się ze sobą, przynajmniej na tyle, by wyeliminować wariatów i seryjnych morderców. A skąd mam teraz wiedzieć, czy nie jesteś następnym Tedem Bundym?

Adam pogładził zarost na brodzie i spojrzał na zegarek.

– Mam jeszcze jakieś piętnaście minut. Może darujemy sobie gadkę szmatkę i przemaglujesz mnie w tematach, które naprawdę cię interesują?

– I mogę pytać o wszystko?

– Nie mam nic do ukrycia. – Wzruszył ramionami. – Pytaj, o co tylko chcesz.

Napiłam się wina i odwróciłam twarzą do niego.

– Dobra. Ale chcę na ciebie patrzeć, kiedy będę cię maglować. Sama nie potrafię kłamać, za to jestem świetna w rozpoznawaniu kłamstw.

Uśmiechnął się i też odwrócił twarzą do mnie, poświęcając mi całą swoją uwagę.

– Dawaj.

– Mieszkasz z matką?

– Nie, madame. Nie mieszka nawet w tym stanie. Ale dzwonię do niej co niedzielę.

– Czy kiedykolwiek cię aresztowano?

– Tak, na studiach, za obnażanie się w miejscu publicznym. W ramach inicjacji do bractwa studenckiego razem z kilkoma innymi chłopakami musieliśmy przejść nago przez centrum miasta. Zatrzymała nas grupka dziewczyn, które zapytały, czy potrafimy kręcić hula-hoopem. Wszyscy moi kumple poszli dalej. Uznałem ich za tchórzy i jako jedyny się zatrzymałem. Niestety okazało się, że chłopaki nie byli aż takimi tchórzami, za jakich ich wziąłem. Po prostu zobaczyli gliniarza wychodzącego ze sklepu kawałek dalej.

Roześmiałam się.

– Naprawdę umiesz kręcić hula-hoopem?

– Tylko nago. – Mrugnął do mnie. – Chcesz zobaczyć?

– Wierzę ci na słowo. – Uśmiech na mojej twarzy się poszerzył.

– Szkoda.

– Kiedy ostatnio uprawiałeś seks?

Po raz pierwszy uśmiech na jego twarzy zgasł.

– Dwa tygodnie temu. Czy to przemawia na moją niekorzyść?

– Niekoniecznie. – Potrząsnęłam głową. – Doceniam twoją szczerość. Mogłeś skłamać lub powiedzieć: „Jakiś czas temu”.

– Świetnie. To co jeszcze chcesz wiedzieć?

– Czy byłeś kiedyś w poważnym związku?

– Dwa razy. Raz na studiach przez rok, a potem spotykałem się z kimś przez osiemnaście miesięcy. Rozstaliśmy się dwa lata temu.

– Dlaczego?

– To był szalony czas w moim życiu… Kobieta, z którą się umawiałem, chciała wyjść za mąż i założyć rodzinę, a ja nie byłem na to gotowy.

Dotknęłam dolnej wargi palcem wskazującym.

– Hm… A jednak byłeś gotów polecieć ze mną do Vegas, żeby mnie poślubić.

– Nie lubiła _Gwiezdnych wojen_. – Uśmiechnął się szeroko.

Oboje tak dobrze się bawiliśmy, że z początku nawet nie zauważyliśmy mężczyzny, który do nas podszedł. Pomyślałam, że to pewnie znajomy Adama, więc uśmiechnęłam się do niego grzecznie, ale on niespodziewanie zwrócił się do mnie.

– Przepraszam, że przeszkadzam, ale czy to ty jesteś Georgia Delaney?

– Tak?

– Jestem Adam Foster. – Uśmiechnął się. – Frannie pokazała mi twoje zdjęcie z halloween. – Zatoczył kółka palcami z boku głowy. – Byłaś przebrana za księżniczkę Leię, z włosami upiętymi po bokach, więc wyglądałaś nieco inaczej niż teraz.

– To ty jesteś Adamem? – Zmarszczyłam brwi.

– Tak.

Wydawał się równie zdezorientowany jak ja, ale ten facet rzeczywiście odpowiadał opisowi Frannie. Był ubrany w sfatygowaną tweedową brązową marynarkę i miał starannie przystrzyżone i zaczesane na bok włosy, jak typowy komputerowiec z działu IT. Ale… Jeśli to on był Adamem, to kim był mój towarzysz?

Spojrzałam na siedzącego obok mnie mężczyznę, oczekując jakiegoś wyjaśnienia, ale go nie dostałam.

– Naprawdę przebrałaś się za księżniczkę Leię na halloween? – zapytał.

– Tak, ale…

Adam, czy kimkolwiek, u licha, był ten facet, położył mi palec na ustach i zwrócił się do nowo przybyłego mężczyzny.

– Możesz nam dać chwilę? – zapytał.

– Hm… Jasne.

– Kim ty, do cholery, jesteś? – syknęłam do seksownego Adama, gdy tylko przeciętny Adam odszedł.

– Przepraszam. Mam na imię Max.

– Masz jakiś zwyczaj podszywania się pod innych ludzi?

Potrząsnął głową.

– Po prostu… Zobaczyłem cię przy barze przez okno, kiedy przechodziłem obok. Miałaś taki ładny uśmiech. Przyszedłem się przedstawić, ale szybko zrozumiałem, że na kogoś czekasz. Chyba trochę spanikowałem, że nie zechcesz ze mną rozmawiać, jeśli nie okażę się Adamem, więc nie zaprzeczyłem.

– A gdyby on się nie pojawił? Udawałbyś Adama na naszej drugiej randce?

– Nie wybiegałem jeszcze myślą tak daleko. – Max przeczesał włosy dłonią.

W normalnych okolicznościach przyłapanie na kłamstwie w czasie randki wprawiłoby mnie w złość, ale teraz czułam raczej rozczarowanie, że Max okazał się nie być Adamem. Zaiskrzyło między nami i nie pamiętam, kiedy ostatnio tak się z kimś uśmiałam na pierwszym spotkaniu.

– Czy każda twoja odpowiedź była kłamstwem? Lubisz w ogóle _Gwiezdne wojny_?

– Przysięgam. – Uniósł obie ręce. – Jedyna rzecz, która nie była prawdą, to moje imię.

Westchnęłam.

– Cóż, Max, dzięki za rozrywkę, ale nie chcę, żeby mężczyzna, z którym naprawdę się tu umówiłam, czekał.

Zmarszczył brwi, lecz skinął głową i wstał.

– Miło było cię poznać. Rozumiem, że w takiej sytuacji nie podasz mi swojego numeru telefonu?

– Zgadza się. – Rzuciłam mu wymowne spojrzenie. – Dobrego wieczoru, Max.

Patrzył na mnie przez parę sekund, a potem wyjął sto dolców z portfela i położył na ladzie.

– Wzajemnie, Georgio. Naprawdę dobrze się bawiłem.

Zrobił kilka kroków w stronę drzwi, ale się zatrzymał i zawrócił. Znów wyjął portfel, tylko tym razem wyciągnął z niego coś, co wyglądało jak jakiś bilet. Położył go przede mną.

– Bardzo chciałbym cię jeszcze zobaczyć. Jeśli twoja randka okaże się niewypałem lub zmienisz zdanie, obiecuję, że nigdy więcej cię nie okłamię. – Wskazał na bilet. – Będę na meczu hokejowym w Garden o dziewiętnastej trzydzieści, jeśli zdecydujesz się dać mi drugą szansę.

Wydawał się mówić szczerze, ale przyszłam tu spotkać się z kimś innym. Nie wspominając już o tym, jak bardzo byłam rozczarowana jego mistyfikacją.

– Nie sądzę – odparłam.

Max po raz ostatni skinął głową z ponurą miną. Nie miałam czasu przetworzyć tego, co się stało, a jednak poczułam, że coś tracę, gdy patrzyłam, jak zmierza do drzwi. Adam znalazł się przy mnie, kiedy tylko Max zniknął mi z pola widzenia. Musiałam się zmusić do uśmiechu.

– Przepraszam za to. My, ekhm, musieliśmy coś sobie wyjaśnić.

– Nie ma problemu. – Uśmiechnął i usiadł. – Ulżyło mi tylko, że facet nie był natrętny i nie musiałem cię przed nim bronić. To kawał chłopa. Zamówić ci drugi kieliszek wina?

– Świetny pomysł. Dziękuję.

– Więc… Rozumiem, że jesteś wielką fanką _Gwiezdnych wojen_.

– Hm? Och, z powodu kostiumu?

– I małego Yody. – Adam wskazał na bar.

Spuściłam wzrok. Max zostawił swoją figurkę. Chyba nie kłamał na temat swojej fascynacji _Gwiezdnymi wojnami_, skoro nosił ją w kieszeni. A przynajmniej miałam nadzieję, że nie był to tylko rekwizyt, którego używał, żeby oszukiwać nieznajome kobiety i podszywać się pod kogoś innego.

• • •

Prawdziwy Adam bardzo dużo mówił o sztucznej inteligencji.

Starałam się wrócić do gry po rozczarowaniu sytuacją z Maxem, ale od początku wiedziałam, że to będzie nasza pierwsza i ostatnia randka. Musiałam tylko dopić wino. Adam był miłym facetem, ale nic mnie z nim nie łączyło i nie poczułam żadnego fizycznego przyciągania. Nie interesowały mnie komputery ani bitcoin, którymi się fascynował, a do niego nie przemawiało żadne moje hobby, jak na przykład góry, podróże czy oglądanie starych czarno-białych filmów. Nie przepadał nawet za chodzeniem do kina. Kto nie lubi objadać się popcornem i popijać colę przed dużym ekranem? Nie wspominając już o tym, że kiedy powiedziałam mu o swojej pracy, odparł, że ma alergię na kwiaty. Kiedy więc podeszła do nas kelnerka z kartą deserów, grzecznie odmówiłam.

– Na pewno nie chcesz kawy ani niczego takiego? – spytał Adam.

Potrząsnęłam głową.

– Idę z samego rana do pracy, a jak wypiję kawę po południu, nie mogę w nocy spać. Ale dziękuję.

Skinął głową, chociaż zauważyłam rozczarowanie na jego twarzy.

Kiedy wyszliśmy z restauracji, zaproponował, żebyśmy wzięli razem taksówkę, ja jednak mieszkałam tylko osiem przecznic dalej, więc wyciągnęłam rękę na pożegnanie.

– Bardzo miło było cię poznać, Adamie.

– Ciebie też. Może moglibyśmy to kiedyś powtórzyć?

Łatwo jest zdobyć się na szczerość i odmówić facetowi drugiej randki, kiedy okazuje się palantem, ale zawsze miałam problem z tymi miłymi. Wzruszyłam ramionami.

– Tak, może. Trzymaj się, Adamie.

Był już koniec kwietnia, ale tego roku zima nie chciała ustąpić wiośnie. Wiał zimny wiatr, gdy czekałam na przejściu dla pieszych przy restauracji. Wsadziłam ręce do kieszeni, żeby je ogrzać, i coś niespodziewanie ukłuło mnie w palce. Wyciągnęłam to coś, żeby zobaczyć, co to jest.

Yoda.

Jego plastikowe uszy miały spiczaste końce i lewe było lekko wyszczerbione. Zapomniałam, że wsadziłam go do kieszeni, kiedy razem z Adamem przenieśliśmy się do stolika. Westchnęłam, patrząc na figurkę. Boże, dlaczego to nie z twoim właścicielem miałam dziś randkę?

Minęło już sporo czasu, odkąd poczułam motyle w brzuchu w obecności mężczyzny, czyli od dnia, gdy poznałam Gabriela. Może więc to znak, że Yoda znalazł się w mojej kieszeni? Światło zmieniło się na zielone i przeszłam jeszcze kilka przecznic pogrążona w myślach. Czy to naprawdę miało znaczenie, że udawał Adama? Wyjaśnił przecież, że zrobił to tylko po to, żeby móc ze mną chwilę porozmawiać. Spójrzmy prawdzie w oczy: gdyby podszedł i przedstawił się jako Max, nie poprosiłabym go, by usiadł koło mnie. Choć był tak oszałamiająco przystojny, zachowałabym się, jak należy, i powiedziała mu, że na kogoś czekam. Nie mogłam go więc winić za to niewinne kłamstwo. Chyba.

W drodze na 2nd Avenue, gdzie mieszkałam, zatrzymałam się na kolejnym przejściu dla pieszych na Dwudziestej Dziewiątej, tym razem na rogu Siódmej. Czekając na zielone światło, spojrzałam w prawo, prosto na neonowy szyld Madison Square Garden. To musiał był znak – i nie tylko w dosłownym sensie. Nie dość, że miałam w kieszeni Yodę fałszywego Adama, to jeszcze przechodziłam obok miejsca, w którym dziś pracował…

Sprawdziłam godzinę na telefonie. Dwudziesta dwadzieścia. Powiedział, że będzie tam o dziewiętnastej trzydzieści, ale mecz na pewno trwa dłużej niż godzinę. Czy powinnam tam pójść?

Przygryzłam wargę, gdy światło przede mną zmieniło się na zielone. Ludzie po obu stronach mnie zaczęli przechodzić przez pasy, ale ja nie ruszałam się z miejsca, wpatrując się w małego Yodę.

Pieprzyć to.

Dlaczego miałabym tam nie pójść?

Co mam do stracenia?

Co najgorszego mogło się stać? Najwyżej już między nami nie zaiskrzy lub okaże się, że kłamstwa to jedno z hobby fałszywego Adama. A może chemia, jaka pojawiła się między nami, okaże się dokładnie tym, czego szukałam i co pozwoli mi odwrócić uwagę od tego, co mnie dręczy? Nie dowiem się tego, jeśli nie zaryzykuję.

Zwykle jestem dość konserwatywna, jeśli chodzi o kontakty z mężczyznami. Ale dokąd mnie to zaprowadziło? Byłam dwudziestoośmioletnią pracoholiczką umawiającą się na randki w ciemno z krewnymi przyjaciółki mojej mamy. Chrzanić to – postanowiłam pójść na ten mecz.

Kiedy już podjęłam decyzję, nie mogłam się doczekać dotarcia na miejsce. Praktycznie rzuciłam się biegiem do Madison Square Garden w swoich szpilkach. Pokazałam wejściówkę bileterowi stojącemu przy wejściu, a on poszedł ze mną, żeby wskazać mi moje miejsce.

Schodząc po schodach stadionu, rozejrzałam się i zauważyłam, że nie jestem odpowiednio ubrana. Większość ludzi miała na sobie zwykłe T-shirty i dżinsy. Było nawet kilku facetów bez koszulki z pomalowanymi torsami, a ja miałam na sobie jedwabną kremową bluzkę, czerwoną ołówkową spódnicę i moje ulubione szpilki Valentino. Przynajmniej Max był ładnie ubrany.

Nie sprawdziłam wcześniej numeru rzędu na bilecie, zanim wręczyłam go bileterowi, ale prowadził mnie w dół w kierunku lodowiska. Kiedy dotarliśmy do pierwszego rzędu, wyciągnął rękę.

– Proszę bardzo. Drugie miejsce.

– Wow, pierwszy rząd, i to dokładnie na wprost linii środkowej boiska.

Facet się uśmiechnął, ale siedzenie obok tego, które mi wskazał, było puste, a wszędzie dookoła ani śladu Maxa.

– Widział pan może osobę zajmującą miejsce na końcu? – zapytałam.

Bileter wzruszył ramionami.

– Nie wiem, ale chyba się jeszcze nie zjawiła. Życzę dobrej zabawy.

Patrzyłam przez chwilę na te dwa puste siedzenia. Nie przewidziałam tego, że mogę zostać wystawiona. Tylko czy można to tak w ogóle nazwać, skoro osoba, która mnie wystawiła, nawet nie wiedziała, że przyjdę? Nie byłam tego pewna, ale skoro już się tam znalazłam, równie dobrze mogłam usiąść i chwilę poczekać. Może Max się jeszcze zjawi. W końcu powiedział, że musi tu przyjść do pracy, więc może był spóźniony. A może poszedł do toalety lub stoi w kolejce po piwo?

Kiedy w końcu zajęłam swoje miejsce, kobieta siedząca po mojej drugiej stronie uśmiechnęła się do mnie.

– Cześć. Przyszłaś obejrzeć Yearwooda? Daje dziś czadu. Już dwa razy trafił krążkiem do bramki. Szkoda, że pewnie nie będą mogli go zatrzymać na kolejny sezon.

Potrząsnęłam głową.

– Och, nie, właściwie to miałam się tutaj z kimś spotkać. Nigdy jeszcze nie byłam na meczu hokeja.

Gdy tylko to powiedziałam, dwóch zawodników uderzyło w szklaną ścianę tuż przede mną. Podskoczyłam, a kobieta obok się zaśmiała.

– To się często zdarza. Przyzwyczaisz się. – Wyciągnęła do mnie rękę. – A tak przy okazji, jestem Jenna. Żona Tomassa. – Wskazała na lodowisko. – Numer dwanaście.

– Wow. Chyba siedzę obok właściwej osoby jak na swój pierwszy mecz. – Położyłam rękę na piersi. – Jestem Georgia.

– W razie czego wszystko ci wyjaśnię. Wystarczy, że zapytasz.

Przez następne dwadzieścia minut próbowałam oglądać mecz, ale ciągle wypatrywałam Maxa. Niestety nigdzie go nie zobaczyłam. O dwudziestej pierwszej było już dla mnie całkiem jasne, że tylko marnuję swój czas. Chciałam się już zbierać do wyjścia, bo miałam spotkanie nazajutrz z rana, ale zegar wskazywał niecałą minutę do końca drugiej części, więc postanowiłam jeszcze poczekać, żeby nie zasłaniać nikomu lodowiska, kiedy będę wchodzić po schodach. Ci fani hokeja wydawali się bardzo zaangażowani.

Gdy zegar pokazał dziewięć sekund do końca, jeden z zawodników strzelił gola i tłum znów oszalał. Ludzie zaczęli podskakiwać, więc do nich dołączyłam, korzystając z okazji, aby zarzucić na siebie kurtkę. Pochyliłam się do kobiety obok i krzyknęłam:

– Moja randka chyba się nie zjawi, więc czas na mnie! Dobrej nocy.

Ale kiedy się odwróciłam, coś przykuło moją uwagę na telebimie. Zawodnik, który zdobył bramkę, podniósł wysoko kij, a grupa kolegów z jego drużyny waliła go swoimi kijami w głowę. Kask zakrywał większość jego twarzy, ale te oczy… wydały mi się dziwnie znajome. Hokeista wyjął z ust ochraniacz na zęby, pomachał nim w powietrzu i uśmiechnął się prosto do kamery.

Dołeczki. Głębokie.

Oczy rozszerzyły mi się ze zdziwienia.

Nie… To niemożliwe.

Nadal wpatrywałam się w ekran z opadniętą szczęką, dopóki nie zniknęła z niego jego twarz.

Kobieta obok mnie przerwała wiwatowanie i zapytała:

– Widziałaś? Mówiłam, że daje dziś czadu. Jeśli to twój pierwszy mecz, to świetnie trafiłaś. Rzadko widujemy zawodników, którzy zaliczają trzy gole z rzędu w jednej części. To jego najlepszy sezon. Szkoda, że nie można tego powiedzieć o reszcie drużyny Yearwooda.

– Yearwood? Tak nazywa się facet, który właśnie strzelił gola?

Jenna się roześmiała w reakcji na moje pytanie.

– Tak. Kapitan drużyny i prawdopodobnie najlepszy gracz w NHL w dzisiejszych czasach. Z oczywistych powodów nazywają go Adonisem.

– Jak ma na imię?

– Max. Domyśliłam się, że go znasz, bo zajmujesz jego siedzenia.

• • •

Max wyszedł z szatni. Spojrzał na prawo i lewo, ale nie zauważył mnie siedzącej na ławce naprzeciwko wejścia.

– Hej, Adonisie. Szukasz kogoś?

Uśmiechnął się na mój widok i gdy do mnie podszedł, cała jego twarz się rozjaśniła. Wiedział, że widziałam mecz. Tuż przed przerwą po drugiej części podjechał do miejsca, w którym siedziałam, i uderzył w szybę. Nie wiedział jednak, że siedząca obok mnie kobieta dała mi swoją przepustkę, żebym mogła zejść na dół do szatni i zobaczyć się z nim po meczu.

– Zaczekałaś na mnie…

Sięgnęłam do kieszeni i wyciągnęłam z niej Yodę.

– Musiałam ci go oddać. Powiedziałeś, że jesteś przesądny.

Wziął ode mnie figurkę i wsunął ją sobie do kieszeni. Potem splótł palce z moimi.

– Tak, jestem. Właśnie rozegrałem najlepszy mecz w swojej karierze. Więc zgadnij, gdzie od teraz musi być Yoda podczas kolejnych moich meczów?

– Gdzie?

– W kieszeni mojej dziewczyny siedzącej na trybunach.

– Och, to teraz jestem twoją dziewczyną, tak?

Pomachał naszymi splecionymi dłońmi.

– Może jeszcze nie. Ale noc jest młoda.

– Hm… Jest prawie jedenasta, a ja muszę iść rano do pracy.

Max spojrzał mi w oczy i mój żołądek wykonał salto. Podniósł nasze złączone ręce do ust i pocałował wierzch mojej dłoni.

– Cieszę się, że przyszłaś – powiedział. – Nie byłem pewien, czy się zjawisz.

– Naprawdę? – Przechyliłam głowę. – Z jakiegoś powodu mam wrażenie, że zwykle dostajesz to, czego chcesz.

– Czy to źle? Może dlatego, że niełatwo mnie zniechęcić. Nie mam nic przeciwko zapracowywaniu sobie na coś, na czym mi zależy.

– Bardzo musiałeś się starać dla tamtej kobiety, z którą się przespałeś kilka tygodni temu?

Max zachichotał i potrząsnął głową.

– Nie będziesz mi niczego ułatwiać, co?

– Na pewno nie zaciągniesz mnie do łóżka słodkimi słówkami.

– Nigdy? – Uniósł brew.

Roześmiałam się.

– Wiesz, co mam na myśli.

– W porządku. Nie śpieszy mi się. Zgodzisz się przynajmniej pójść ze mną na drinka?

– Jednego – zaznaczyłam z uśmiechem. – Jutro muszę wcześnie wstać.

– Umowa stoi. Wezmę wszystko, co tylko mi dasz. – Objął moje ramię i poprowadził mnie do wyjścia. – Muszę cię jednak ostrzec. Bez względu na to, którędy stąd wyjdę, na zewnątrz zwykle rzuca się ku mnie kilka osób z prośbą o autograf. Nie mam serca im odmówić, więc to pewnie trochę potrwa, zanim się stąd wydostaniemy.

Spodobało mi się, że jest typem gwiazdy, która dba o swoich fanów.

– W porządku.

Gdy tylko wyszliśmy na zewnątrz, jego imię zaczęło wykrzykiwać nie „kilka” osób, ale cały tłum. Ochroniarze otoczyli nas po obu stronach, podczas gdy Max składał autografy. Paru fanów poprosiło o selfie, a on się pochylił do ich aparatów. Te jego dołeczki prawie nie schodziły mu z twarzy. Niektórzy wyznawali mu swoją dozgonną miłość, a inni zadawali pytania dotyczące dzisiejszego meczu. Max reagował na to wszystko ze spokojem, odpowiadając uprzejmie. Minęło prawie pół godziny, zanim kolejka się zmniejszyła. Kiedy zostało już kilka ostatnich osób, jakiś chłopak wyglądający na osiemnastolatka uniósł brodę w moją stronę.

– To twoja dziewczyna? Niezła laska.

Max przerwał składanie autografu i rzucił dzieciakowi ostrzegawcze spojrzenie.

– Hej, uważaj na słowa. Trochę szacunku dla kobiety. Zwłaszcza tej. Może być przyszłą panią Yearwood. – Jego oczy błysnęły, napotykając moje spojrzenie. – Tylko jeszcze o tym nie wie.INNE KSIĄŻKI AUTORKI

Zaproszenie

Niestosowne zachowanie

Nie powinniśmy

Spark

Rywale

Naga prawda

Nie dla mnie

Seks, nie miłość

Kusząca pomyłka

Egomaniac

Bossman

Gracz

To, co za nami

Rytm

Show

Walka

Szansa

Przebaczenie

Tylko twój

Tylko dla ciebie

First Thing I See

Well Played. Zakład o więcej niż wszystko

(napisane wspólnie z Penelope Ward)

Słodki drań

(napisane wspólnie z Penelope Ward)

Playboy za sterami

(napisane wspólnie z Penelope Ward)

Milioner i bogini

(napisane wspólnie z Penelope Ward)

Romans po brytyjsku

(napisane wspólnie z Penelope Ward)

Park Avenue

(napisane wspólnie z Penelope Ward)

Stuck-Up Suit

(napisane wspólnie z Penelope Ward)

Zbuntowany dziedzic

(napisane wspólnie z Penelope Ward)

Zbuntowane serce

(napisane wspólnie z Penelope Ward)

Zgryźliwe wiadomości

(napisane wspólnie z Penelope Ward)

Sprośne listy

(napisane wspólnie z Penelope Ward)

Najpiękniejsza pamiątka

(napisane wspólnie z Penelope Ward)

Miłość w zamkniętej kopercie

(napisane wspólnie z Penelope Ward)
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: