- W empik go
Let's Talk About Sex - ebook
Let's Talk About Sex - ebook
Irwin „Wave” Northwave studiuje literaturę angielską, ale nie prowadzi typowo studenckiego życia. Wręcz przeciwnie. Unika imprez, dziewczyn i angażowania się w jakiekolwiek relacje damsko-męskie. Chłopak dawno temu zraził się do kobiet i od tamtej pory ich unika.
Jednak Connor Kane, najlepszy przyjaciel i współlokator Irwina, nie zamierza patrzeć, jak jego kumpel omija tak ważną dziedzinę życia, jaką jest studenckie randkowanie, i postanawia mu pomóc. Poznaje go z pewną dziewczyną, studentką psychologii, Yvette „Love” Loveridge, w nadziei, że pomoże Irwinowi uporać się z problemem.
Czy Yvette uda się przebić przez twardą skorupę, którą otoczył się Irwin i rozbudzić w nim… pożądanie?
Książka zawiera treści nieodpowiednie dla osób poniżej szesnastego roku życia. Opis pochodzi od Wydawcy.
Kategoria: | Romans |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8320-794-0 |
Rozmiar pliku: | 1,2 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Pięć lat wcześniej
Irwin
Przyglądałem się z niedowierzaniem Connorowi, kiedy wkładał kolejne opakowanie z piwem do wózka. Czy on chciał spić całe nasze liceum?! Nie miałem pojęcia, jakim sposobem przekonał siostrę do tego, aby kupiła mu alkohol na imprezę, którą organizował. Byłem pewien, że wykorzysta to przeciwko niemu, jeżeli ją wkurzy.
Przeszliśmy dalej, a ja pokręciłem głową ze zrezygnowaniem, gdy zaczął zdejmować z półek wszystko po kolei.
Wódkę.
Gin.
Whisky.
Westchnąłem głośno, co zwróciło jego uwagę.
– Co?
– Skąd weźmiesz na to forsę? – zapytałem.
– Dwa tygodnie temu byliśmy u babci, a wiesz, jakie są babcie. – Posłał mi wymowny uśmiech. No tak, kto jak nie on mógłby wydać wszystkie pieniądze, jakie ma, na alkohol.
Przytaknąłem tylko i popchnąłem wózek, tym razem na dział z napojami. Dlaczego się na to zgodziłem? Przecież to jakiś obłęd.
Nie przepadałem za imprezami, wolałem spędzać czas w spokojniejszy sposób, a dzisiejszy wieczór zdecydowanie nie zapowiadał się spokojnie.
Wyciągnąłem telefon z kieszeni, kiedy zatrzymaliśmy się w kolejce przy kasie. Zacząłem odpisywać Jodie, która nie mogła się zdecydować, jaką sukienkę założyć. Obejrzałem trzy zdjęcia, które mi wysłała, uśmiechając się pod nosem. Na każdym wyglądała świetnie.
– Eline, jesteś – usłyszałem głos Connora.
Przywitałem się z siostrą kumpla skinieniem głowy i zabrałem się za odpisywanie na kolejną wiadomość.
– Jesteś niedorzeczny, braciszku. Mam nadzieję, że dom będzie cały – zaśmiała się.
– O to możesz być spokojna – odparł.
– Ja bym nie był tego taki pewien – wtrąciłem.
– Ha, ha. Zabawne, Irwin – burknął i walnął mnie w ramię. Jego wzrok zatrzymał się na półce obok, a na usta wstąpił mu uśmiech. Chwycił opakowanie prezerwatyw i wrzucił je do wózka. Zerknąłem na niego, marszcząc brwi.
– Przynajmniej nie zostanę ciotką – skomentowała dziewczyna.
– Co ci jest, Wave? – zapytał brunet.
– Po co ci to? To miała być impreza, a nie…
– Co ty pieprzysz? – przerwał mi, patrząc na mnie z niedowierzaniem. – Mam dziewczynę, logiczne, że mi się to przyda. Tobie zresztą też.
– Mnie? – Byłem zaskoczony.
– Tak, tobie. Jodie to niezła laska, jak nic wymkniecie się do pokoju.
– Nie zamierzamy.
Spojrzał na mnie dziwnie, słysząc moją odpowiedź, i przyglądał mi się przez chwilę.
– Ale robiliście to już, prawda?
– Nie – wymamrotałem pod nosem, odwracając głowę.
– No więc to jest idealna okazja, abyś w końcu zamoczył. – Uśmiechnął się i poklepał mnie po plecach. – Masz moje pozwolenie na skorzystanie z pokoju. – Puścił mi oczko.
– Dzięki, nie skorzystam – odpowiedziałem.
– Jasne, jasne. Jeszcze mi podziękujesz. – Wyszczerzył się.
Szczerze w to wątpiłem. Nie zamierzaliśmy się z tym spieszyć, w zasadzie nawet o tym jeszcze nie rozmawialiśmy. Spotykałem się z Jodie dopiero dwa miesiące, to zdecydowanie za wcześnie na taki krok.
***
Od zakupów minęły jakieś trzy godziny. Właśnie zaczęli schodzić się ludzie z naszej szkoły. Wiedziałem jedno: ta impreza nie może skończyć się dobrze. Nie wiedziałem, jak on tego wszystkiego przypilnuje, a później ogarnie dom, zanim wrócą jego rodzice, ale oby nie próbował mnie w to wplątywać.
Usiadłem na sofie w salonie. Connor krążył gdzieś w pobliżu i witał się z innymi. Westchnąłem tylko i upiłem łyk piwa, które wcześniej zabrałem z kuchni.
Gdyby nie Jodie, która koniecznie chciała przyjść ze mną, nie byłoby mnie tu. Najważniejsze, że miałem plan. Posiedzimy trochę, później ją odprowadzę i sam wrócę do domu.
– Wave! – usłyszałem głos blondynki przebijający się przez dość głośno grającą muzykę. Odwróciłem głowę w bok i uśmiechnąłem się szeroko na widok dziewczyny, która wymijała właśnie kilka osób. Po chwili usiadła obok mnie i musnęła moje usta w szybkim pocałunku.
– Ślicznie wyglądasz, Jodie – skomentowałem i podałem jej piwo, na które spojrzała. Skrzywiła się lekko po upiciu niewielkiej ilości.
– Chyba jednak wolę drinka – powiedziała, oddając mi butelkę, przez co się zaśmiałem.
– Chodźmy do kuchni, to ci go zrobię.
Wstałem, chwytając jej dłoń. Skierowaliśmy kroki do wspomnianego przeze mnie pomieszczenia. Zatrzymałem się nagle w wejściu, widząc kumpla, który całował się ze swoją dziewczyną siedzącą na blacie.
– Connor, to początek imprezy – mruknąłem.
– Może idźcie do pokoju – zaśmiała się blondynka. – Wstydziłabyś się, Gina – zwróciła się do koleżanki.
Dopiero teraz para się od siebie odsunęła.
– Nie bądź zazdrosny, Irwin – burknął Connor. – Wziąłbyś z nas przykład. – Wyszczerzył się w głupkowatym uśmiechu.
– Och, zamknij się, Kane – odpyskowała mu Jodie.
– Co? Nie musicie tak świętoszkować. Prawda, skarbie? – rzucił do swojej dziewczyny.
– Idiota – podsumowała jego wypowiedź Gina, po czym zeskoczyła z blatu i podeszła do nas. – Chodź, Jodie, pogadamy w salonie.
– Jasne. – Dziewczyna spojrzała na mnie.
– Zaraz przyniosę ci drinka. – Uśmiechnąłem się, a blondynka szybko cmoknęła mnie w policzek. Niedługo później zostałem sam z kumplem i zabrałem się za robienie napoju.
– A tej o co chodzi? – zapytał Connor.
– Niektórych tematów nie porusza się w grupie – oznajmiłem.
– A co ja niby takiego poruszyłem? Moja wina, że ze sobą nie spaliście?
– To, kiedy i czy w ogóle to zrobimy, nie powinno cię interesować. To jest nasza sprawa, nie twoja. Zajmij się lepiej swoją dziewczyną, a mnie i Jodie zostaw w spokoju.
– Żebyś wiedział, że zajmę się Giną. Niech tylko impreza się trochę rozkręci. A ty się lepiej zastanów, bo kolejna taka okazja może szybko nie nadejść. – Poklepał mnie po ramieniu i wyszedł z kuchni.
Nad czym miałem niby się zastanawiać?
***
Impreza rozkręciła się na dobre i panował coraz większy chaos. Inaczej tego nazwać nie mogłem, skoro ktoś spał już na kanapie.
Naprawdę nie rozumiałem ludzi. Nie wiedziałem, czy to ja nie pasowałem tutaj, czy to oni nie pasowali do mojego otoczenia, ale nie wiedziałem, co większość z nich miała w głowach, doprowadzając się do stanu, w którym ledwie trzymali się na nogach. Dla mnie to było chyba zbyt żałosne, aby tak skończyć. Wolałem wiedzieć, co się ze mną dzieje, bo gdyby następnego dnia Connor miał mi opowiadać, co wyprawiałem, jestem pewien, że połowa historii byłaby zmyślona, tyle że nie miałbym pojęcia która.
Rozglądałem się po salonie, obserwując pijanych nastolatków, aż odnalazłem swoją dziewczynę, która uśmiechnęła się do mnie. Powiedziała coś do koleżanek i podeszła. Stanęła na palcach, kiedy już była przy mnie i złączyła nasze usta w pocałunku, który od razu oddałem.
– Możemy pogadać? – zapytała niepewnie.
– Jasne, coś się stało? – zdziwiłem się.
– Nie – zaśmiała się. – Tylko chodźmy gdzieś, gdzie jest ciszej – dodała, łapiąc mnie za rękę. Zaczęła mnie gdzieś prowadzić.
Weszliśmy na schody prowadzące na piętro. Zerknąłem na salon, gdzie od razu złapałem spojrzenie Connora, który poruszał sugestywnie brwiami. Postukałem się palcem w czoło. Nie wiedziałem, co sobie wyobrażał, ale szliśmy tylko pogadać.
Idiota.
Zamknąłem za sobą drzwi od pokoju przyjaciela i od razu skierowałem kroki na łóżko, na które opadłem plecami i przymknąłem na chwilę powieki. Usłyszałem chichot Jodie.
– Naprawdę nie przepadasz za imprezami – powiedziała. – To trochę dziwne, mając za przyjaciela Connora.
– Są męczące, on zresztą też – mruknąłem.
Poczułem, jak siada na moich udach, a chwilę później mnie pocałowała. Nie minęło nawet kilka sekund, a nasze języki przyłączyły się do tej drobnej pieszczoty. Odsunęła się ode mnie i naparła bardziej na moje krocze. Otworzyłem oczy i spojrzałem na nią zszokowany, kiedy zdejmowała sukienkę.
– C-co ty robisz? – zapytałem, gdy zdążyła zrzucić kolorowy materiał na podłogę i została w samej bieliźnie.
– Irwin – szepnęła. – Chcę tego, a ty nie? – Pochyliła się i znów złączyła nasze wargi, po czym zeszła pocałunkami na moją szyję. Zrobiło mi się gorąco, aż za gorąco i zaraz przeszły mnie dreszcze, wcale nie należące do tych przyjemnych. Zacząłem się pocić, czułem się cholernie źle.
– Jodie. – Złapałem ją za ramiona, odsuwając od siebie. Zaraz po tym znalazła się pode mną.
– Nie wiedziałam, że taki z ciebie zwierzak – wymruczała i chciała objąć mnie za szyję, jednak się odsunąłem. – Irwin? – Przyjrzała mi się dziwnie.
– Przepraszam, ja… – Ledwo łapałem oddech, a w głowie zaczęło mi się kręcić. – Nie mogę… ja… muszę… – Wstałem i jak najszybciej skierowałem się do wyjścia z pokoju.
Powietrza.
Potrzebuję powietrza.
– Irwin?! – usłyszałem za sobą, gdy zamykałem drzwi. Starałem się brać głębsze wdechy, lecz nie mogłem. Czułem zbierające się w oczach łzy.
– Wave? – rozległ się stłumiony, męski głos. – Wave? Wszystko okej? Co ci jest?
***
Przez chwilę nie miałem pojęcia, co się dzieje ani ile czasu minęło, odkąd zacząłem się źle czuć. Dlatego byłem cholernie zdziwiony, kiedy zorientowałem się, że znalazłem się na tarasie. Mój oddech powoli się normował, a ja zacząłem się rozglądać. Nikogo tu nie było, więc jak tu trafiłem?
Oparłem się plecami o barierkę i schowałem twarz w dłoniach, przecierając ją. Co tu się, do chuja, odwaliło?
– Trzymaj – usłyszałem i podniosłem wzrok.
– Connor… – odezwałem się z wyczuwalną ulgą w głosie i zabrałem od niego butelkę z wodą, którą odkręciłem i zaraz upiłem kilka łyków.
– Stary, co to było? W życiu nie widziałem kogoś w takim stanie. Brałeś coś?
– Pogrzało cię? Nigdy.
Westchnął tylko na moją odpowiedź.
– Co jest? – zapytał ponownie. – Jodie cię szukała i…
– Nie – przerwałem mu – nie powiedziałeś jej, gdzie jestem?
– Nie – odparł zdziwiony moją reakcją i usiadł obok. – Możesz mi powiedzieć, co się stało? Pokłóciliście się czy co?
– Nie, po prostu… – Nabrałem powietrza w płuca i powoli je wypuściłem. – Byliśmy u ciebie w pokoju i… całowaliśmy się, potem ona zdjęła sukienkę i…
– Pierdolisz. Zaliczyłeś? – wypalił z niedowierzaniem brunet, na co skarciłem go wzrokiem.
– Nie – odpowiedziałem od razu. Między nami zapanowała cisza, a ja czułem na sobie jego wzrok.
– Nie rozumiem. To co się wydarzyło? – dopytywał.
– Ja… Sam nie wiem. W jednej chwili się całowaliśmy, w drugiej myślałem, że umrę.
– Co? – palnął i zaśmiał się, jednak gdy znów na niego spojrzałem, natychmiast przestał się uśmiechać. Zmarszczył lekko brwi. – Czy ty… miałeś atak paniki? – dodał po chwili.
– Chyba tak – odparłem zażenowany i oparłem głowę o kolana. Między nami zapanowała cisza, za co byłem mu wdzięczny.ROZDZIAŁ PIERWSZY
Teraźniejszość
Westchnąłem, wchodząc do mieszkania, które wynajmowałem razem z przyjacielem. Znajdowało się w pobliżu uczelni, więc nie narzekałem.
Odłożyłem klucze na szafkę, ściągnąłem buty i przeszedłem dalej, od razu kierując kroki do swojego pokoju. Rzuciłem torbę pod biurko i zbliżyłem się do szafy. Rozpiąłem kilka górnych guzików szarej koszuli w kratę, którą miałem na sobie i zdjąłem ją przez głowę, by zastąpić ją czarną, bawełnianą koszulką z krótkim rękawem. Zamieniłem jeszcze czarne jeansy na szare dresy i, zabierając pusty kubek po kawie z biurka, podążyłem do kuchni. Wstawiłem kubek do zlewu i zsunąłem z nadgarstka gumkę do włosów, by związać przydługie kosmyki w kolorze ciemnego blondu w niewielką kitkę z tyłu głowy.
– Northwave! – Poczułem klepnięcie w głowę, a okulary zjechały mi na czubek nosa. Od razu je poprawiłem.
– Connor – westchnąłem z irytacją. – Nie rób tego więcej – burknąłem, włączając czajnik elektryczny. Zabrałem się za mycie kubka, aby móc zrobić w nim kawę.
– Stary, dlaczego wczoraj zniknąłeś? – Usiadł przy stole. – Ta laska ewidentnie na ciebie leciała. To miał być nasz wieczór, wyszliśmy w końcu do baru i co? Spieprzyłeś, jak tylko się do ciebie zbliżyła.
Mogłem wyczuć na sobie jego wzrok. Wziąłem głęboki wdech i odwróciłem się w jego stronę.
– Tak wyszło. – Wzruszyłem ramionami od niechcenia.
– Chuja, kurwa, wyszło. Nie po to umawialiśmy się z chłopakami, abyś zaraz nawiał. Doskonale wiesz, że trudno jest się spotkać z Milesem i Gavinem, kiedy jeden i drugi pieprzą się po kątach z kim popadnie.
– Dołącz jeszcze siebie do tej dwójki – rzuciłem pod nosem.
– Tak, wiem, jestem wspaniały i laski na mnie lecą, ale my tu nie o mnie, tylko o tobie. Ta panna była gotowa zrobić wszystko, co byś chciał, a ty co?
– Wróciłem do domu.
– Wróciłeś do domu – powtórzył i prychnął. – Bo?
– Nie dałem rady, okej? – Wypuściłem głośniej powietrze z ust. Znaliśmy się na tyle długo, że nie powinien wypominać mi już takich sytuacji. Doskonale wiedział, że sobie z tym nie radziłem, a z czasem miałem wrażenie, że było tylko gorzej. Czy on naprawdę uważał, że minie mi to ot tak? Chciałbym. – Ja po prostu nie potrafię.
– Nie pierdol głupot, w końcu do czegoś masz penisa.
Spojrzałem na niego jak na idiotę, na co on odwdzięczył mi się tym samym.
– Wciąż tego nie rozumiem. – Westchnął. – Nie jestem gejem, jednak i tak mogę stwierdzić, że brzydki nie jesteś, dziewczyny też na ciebie lecą. Więc w czym problem?
– Nie wiem – odparłem szczerze. – Po prostu kiedy mam świadomość, że może dojść do… – zawahałem się.
– Pieprzenia, posuwania, bzykania, rżnięcia… – zaczął wymieniać.
– Dziękuję za te jakże zbędne określenia na seks – westchnąłem. – Zwyczajnie nie mogę i tyle.
– Naprawdę tego nie rozumiem, chociaż znamy się już ładnych parę lat. Masz fobię? Boisz się kobiet?
– Ile razu będę ci to tłumaczyć? Nie mam gynofobii¹.
– Seksu się boisz? – zapytał z niedowierzaniem.
– Genofobii² też nie mam.
– To co, nie staje ci?
– Nie mam z tym problemu – odpowiedziałem już lekko podirytowany.
– To ja już nic nie kumam. Seks jest cudowny i wiele tracisz. Przydałoby ci się porządne obciąganie, może w końcu byś wyluzował.
– Pomocny jak zawsze, Connor – burknąłem, zalewając wrzątkiem kawę.
– W takim razie potrzebna ci laska, której nie spławisz i której nie zwiejesz, plus jest obeznana w temacie seksu i wszystkiego, co z nim związane.
– Po pierwsze: przestań używać słowa laska, a po drugie: o co ci chodzi? Mam się spotkać z prostytutką? Jeśli o tym pomyślałeś, moja odpowiedź brzmi NIE.
Czasami naprawdę się zastanawiałem, co on miał w głowie. Przyjaźniliśmy się tyle lat i nadal nie rozumiałem, jak można myśleć tylko o jednym. On chyba naprawdę miał mózg między nogami, inaczej nie dało się tego wytłumaczyć.
– Tak mało wiary w swojego przyjaciela. – Westchnął teatralnie, kręcąc głową. – Co powiesz na studentkę psychologii? – zapytał, na co zaśmiałem się z niedowierzaniem.
– Ta, już to widzę – prychnąłem.
– Ale nie byle jaką i nie pierwszą lepszą. Poczekaj chwilę. – Wstał i wyszedł z kuchni.
Co on znowu wymyślił? Jego ostatni sposób na wyleczenie mnie nie był najlepszy.
– Okej, mam. – Wrócił z laptopem, który postawił na stole i zaczął przeglądać jakiś portal społecznościowy. – Dobra, znalazłem. – Odwrócił urządzenie ekranem w moją stronę. – Oto Yvette Loveridge, czyż nie jest śliczna? – Poruszył znacząco brwiami.
Zdjęcie przedstawiało brunetkę z ciemnobrązowymi oczami, pełnymi ustami wykrzywionymi w uśmiechu, ładnie uwydatnionymi kośćmi policzkowymi, delikatną linią szczęki oraz lekko zadartym nosem. Była naprawdę… piękna.
– Nawet.
– Nawet? Te okulary na pewno są dobre? Przetrzeć ci je czy może potrzebna ci wizyta u okulisty? – Zmierzył mnie wzrokiem, na co przewróciłem oczami. Była ładna, jednak wolałem tego przy nim nie przyznawać, bo zaraz zacząłby wprowadzać swój iście genialny plan w życie, a tego nie chciałem.
– I co z nią?
– Laska, psycholożka z wiedzą o seksie, bo sama w seksie nie próżnuje. Czego chcieć więcej?
– Niby skąd wiesz, że nie próżnuje?
– Startowałem do niej – przyznał od razu. – Tyle że jest wybredna. To nie tak, że facet ją wybiera i ona leci. To ona wybiera, a koleś, któremu pozwoli, to, kurwa, farciarz nad życie. Ponoć ma magiczne usta, jeśli wiesz, o co mi chodzi.
Przyjrzałem mu się z zażenowaniem.
– A o tym to niby skąd wiesz?
– Jest wiele plotek na ten temat, nie słyszałeś? – zdziwił się. – Oczywiście, że nie – odpowiedział po chwili sam sobie. – Przecież to genialny pomysł.
– W sensie?
– Idziesz do niej, zagadujesz, ona się zgadza i poznajesz tajemnice bzykanka, mój drogi nierozdziewiczony przyjacielu. – Jego dłonie wylądowały na moich ramionach, żeby lekko mną potrząsnąć.
– O mój Boże… – westchnąłem.
– Tak, przy niej byś tak krzyczał.
Po prostu nie wierzyłem w tego człowieka. Jakim cudem my w ogóle się kumplowaliśmy? To chyba najgłupsza rzecz, jaką wymyślił. Nie licząc tej, kiedy przyprowadził dwie dziewczyny do naszego mieszkania i stwierdził, że jedna jest dla mnie.
Co za debil.
– Nie ma mowy – oświadczyłem i od razu skierowałem się do wyjścia z kuchni, aby zakończyć tę głupią rozmowę i zamknąć się w pokoju.
Connor był niedorzeczny, sądząc, że podejdę do tej dziewczyny i zapytam, czy mi pomoże. No błagam, wyśmiałaby mnie na wstępie. Jaki facet w wieku dwudziestu trzech lat jest prawiczkiem z zerowym doświadczeniem? To kpina sama w sobie.
– A może…? – mruknąłem pod nosem. – Nie, to nie wchodzi w grę. – Poklepałem się po policzkach. – Nie ma opcji, żebym zrobił coś takiego.
***
Po jakiejś godzinie, kiedy zgłodniałem, wyszedłem z pokoju i skierowałem się znów do kuchni. W mieszkaniu panowała cisza, słychać było jedynie lejącą się wodę pod prysznicem.
Podszedłem do lodówki i wyciągnąłem z niej pizzę, która zaraz wylądowała w piekarniku. Nalałem sobie coli do szklanki i usiadłem przy stole, czekając, aż jedzenie się podgrzeje. Zerknąłem na laptopa, którego Connor tu zostawił i przyglądałem mu się chwilę. Dotknąłem pada, a ekran się rozświetlił, ukazując profil dziewczyny, o której wcześniej mi mówił.
Yvette Loveridge.
Zacząłem przeglądać zdjęcia, które zamieściła. Miała naprawdę niepowtarzalną urodę. W pewnym sensie rozumiałem zafascynowanie Connora jej osobą. Na każdej fotografii wyglądała idealnie.
Tacy ludzie w ogóle istnieją?
– Co ty robisz?
Zaskoczony odruchowo zamknąłem urządzenie z lekkim trzaskiem.
– Nic – wymamrotałem i natychmiast wstałem, aby wyciągnąć pizzę z piekarnika.
– Jak chciałeś oglądać porno, było używać swojego kompa. – Zaśmiał się, podchodząc bliżej.
– C-co? Co ty gadasz? Nic takiego nie włączałem.
– No raczej, ale żebyś widział swoją minę. – Wciąż się śmiał. Podszedł do stolika i włączył ponownie laptopa.
– Cieszę się, że moja przypadłość cię bawi.
– Bardzo – stwierdził. – Widzę, że Yvette ci się spodobała. – Zagwizdał. – Przynajmniej gust masz dobry.
– Byłem tylko ciekaw.
– Yhym. Ja też jestem jej bardzo ciekaw. Bardzo – podkreślił i na pewno nie miał na myśli tego co ja.
– Skończ.
– No co? O co ci chodzi? To nie ja przeglądałem jej zdjęcia.
– Robiłeś to pewnie nieraz.
– Nie zaprzeczę, jednak dam ci radę.
– Powiedz, co masz powiedzieć, bo wiem, że nie odpuścisz, a ja chcę mieć to już z głowy – wymamrotałem.
– Odpal sobie jej fotki, jak zamkniesz się w pokoju. Jeśli wiesz, co mam na myśli. – Poruszył znacząco brwiami.
Gapiłem się na niego z niedowierzaniem. Otworzyłem usta, żeby coś odpowiedzieć, lecz zaraz je zamknąłem. Zabrałem jedzenie i bez słowa komentarza skierowałem się do wyjścia z pomieszczenia.
– Ale że tak szybko?! Nie sądziłem, że mnie posłuchasz! – krzyknął za mną.
Idiota. Skończony idiota.