Facebook - konwersja
Przeczytaj fragment on-line
Darmowy fragment

Lewis Carroll w Krainie Czarów - ebook

Wydawnictwo:
Format:
EPUB
Data wydania:
13 października 2025
60,00
6000 pkt
punktów Virtualo

Lewis Carroll w Krainie Czarów - ebook

To jedna z najlepszych książek, jakie kiedykolwiek napisano o autorze „Przygód Alicji w Krainie Czarów”. Robert Douglas-Fairhurst opowiada o zawiłych losach Lewisa Carrolla i Alice Liddell (później Alice Hargreaves) oraz – do dziś budzącym wiele kontrowersji – związku pisarza z kilkuletnią wówczas dziewczynką.

Łatwiej jednak potępić Carrolla, niż z całkowitym przekonaniem postawić zarzuty. Historia tych dwojga jest bowiem równie zagmatwana i tajemnicza, jak świat „Przygód Alicji w Krainie Czarów” i „Po drugiej stronie lustra”. Nie ulega wątpliwości, że to właśnie Alice Liddell zawdzięczamy, iż szanowany matematyk, profesor Uniwersytetu Oksfordzkiego Charles Lutwidge Dodgson napisał jedną z najważniejszych książek w literaturze dziecięcej i przeszedł do historii jako Lewis Carroll.

Robert Douglas-Fairhurst jest profesorem literatury angielskiej w Magdalen College na Uniwersytecie Oksfordzkim, a także członkiem Królewskiego Towarzystwa Literackiego. Jako pisarz koncentruje się na historii literatury angielskiej.

Ta publikacja spełnia wymagania dostępności zgodnie z dyrektywą EAA.

Kategoria: Biografie
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8391-861-7
Rozmiar pliku: 7,7 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

PRZYGODY Z ALICJĄ I JEJ BIOGRAFIĄ

Jedna z najbardziej intrygujących książek świata, Alice’s Adventures in Wonderland Lewisa Carrolla (właściwie Charlesa Lutwidge’a Dodgsona, 1832–1898), zadomowiła się w światowym kanonie literackim na dobre. Bez względu na szerokość i długość geograficzną czy tłumaczenia na mniej lub bardziej egzotyczne języki powieść brytyjskiego matematyka stała się jedną z najważniejszych książek XX i XXI wieku. Czytelnicze przygody z Alicją, co potwierdzają rankingi obecności dzieła Carrolla w świadomości użytkowników kultury, stawały się w ciągu półtora wieku jednymi z najważniejszych wyzwań dla dzieci i młodzieży całego świata. Historię Alicji po prostu się czytało i wpadało razem z nią w głąb króliczej nory, by zanurzyć się w żywiole niesamowitego i poddać się działaniu wyobraźni i magii. Przygody te kształtowały bowiem osobowość. Uczyły podejrzliwego namysłu nad światem. Kierunkowały umiejętności nazwania jego zjawisk i fenomenów, rolę dowcipu, żartu językowego i gry jako fundamentalnych prawideł określających dojrzewanie dziecka. A to pomagało zwrócić uwagę na istotę i możliwości języka jako narzędzia komunikacji pozwalającego określać tożsamość.

Świat Alicji to świat znaków na opak, absurdów i licznych gier, które mają przedziwnie obmyślane instrukcje stosowania się do nich i nieadekwatne zakończenia. Alicja ma rozumieć znaki, ale od początku zaczyna dostrzegać, że znaki oszukują i zwodzą, a więc nastawiona jest też na pułapki umysłu. Bo umysł i pamięć (ciała, nabytych doświadczeń, ale też wdrukowanych w szkole lektur) zawodzi, kiedy trzeba wziąć odpowiedzialność za zupełnie niemożliwe do pomyślenia role, jakie stawia przed nią Kraina Czarów – tytułowy Wonderland. Na polskim gruncie cuda kojarzą się z kwestiami religijnymi, mimo że mamy frazeologizm „cuda-niewidy”, ale ten zakłada nieufność wobec historii opowiadanej przez kogoś, kto opowiada historię dającą się określić takim mianem. W polskim wyborze słowa „czary” ginie co prawda źródłosłowowe odniesienie do słowa wonder – zdumienia wynikającego z namysłu, zastanawiania się, ale czarowanie (tak bliskie pojęciu białej magii, niegroźnej, sprzyjającej, mającej moc kreacyjną ustanawiania nowego porządku) wydaje się słuszne. Wpisane w ten akt ustanawianie świata i kreowanie go od początku do końca przygód Alicji ma swój ważny cel. Alicja, tropiąc świat i spotykając się z kolejnymi postaciami, musi uznać, że wydawane są jej kolejne polecenia. Wrzucana jest w wir wymagań. Ma zastosować się do różnych reguł, a więc aktów działania i stwarzania.

Alicja, uważna na język w jego różnych wymiarach: symbolicznym, brzmieniowym, ilustracyjnym, wizualnym, widzi słowa, przygląda się ich znaczeniu i stara się rozumieć różnorodne konstrukcje składniowe związane z orzekaniem i definiowaniem. Próbuje zrozumieć zagadki językowe, których mnóstwo napotyka w Krainie Czarów. Carroll każe dziecku podejrzliwie patrzeć na prawidła języka służące definiowaniu świata, a więc ustanawianiu jego znaczenia i ramy, pozwalającej opisać jego kształt, charakter i możliwie wszystkie cechy. Dziecko ma również możliwość dostrzegać paradoksalność i absurdalność wpisane w reguły definiowania, kiedy ma do czynienia z etymologią ludową. Ryba piła nie jest wszak tą, która piłuje – dowiaduje się Alicja. Słowotwórstwo (zwłaszcza w przekładach) pozostaje tu na usługach najważniejszego wymiaru filozofii, a więc tłumaczenia świata od podstaw dzięki zadziwieniu jego wieloznacznością i niesamowitością. To niezwykle ważne i pionierskie – jak na połowę lat sześćdziesiątych XIX wieku – wpisać owo prawidło w świat tekstu bohaterów książki dla dzieci i dorosłych jednocześnie. Nigdy nie jest za późno, żeby pytać o możliwości języka, a co za tym idzie – kompetencje odbiorcy. Carroll stawia tu wyzwanie nie tylko swoim rodzimym czytelnikom i odbiorcom kodów kulturowych wpisanych we frazeologizmy, idiomatykę oraz szerokie gry intertekstualne, które prowadzą bohaterowie jego książki, lecz także tłumaczom.

Alicja, doświadczająca karnawału i przygody, szuka odpowiedzi na pytania i błądzi po lesie znaków. Nieustannie zadaje sobie fundamentalne pytanie: „Kim jestem?”, a więc próbuje uzgodnić swoją tożsamość w relacji, w zmianie, w procesie nabywania nowych doświadczeń. Musi się uczyć po swojemu języka nazywania świata, bo jedynie w doświadczeniu, relacji i sprawdzeniu organicznie tego, czym jest świat oraz jakie bodźce z niego można zrozumieć, potrafi go poznać. Nie może on być zadany i odgórnie narzucony razem z normą przyswojenia go w danym języku, ale dany, żeby go po swojemu penetrować, oswajać i w konsekwencji nazywać. To wyjątkowo ważny sygnał dla dziecięcego odbiorcy i wykładnia podejścia Carrolla do procesu nabywania przez dziecko znaczeń i reguł budowania świata oraz kreowania wyobraźni. Nawet wówczas, kiedy język potrafi zaskakiwać, a może właśnie wtedy – zdaje się sugestywnie dowodzić pisarz swoją opowieścią – można najbardziej zbliżyć się do jego istoty. W tym okazał się po raz kolejny wizjonerem i pisarzem, który daje się dzisiaj czytać na różne sposoby. Jedne z ciekawych ujęć pochodzące z kręgu skandynawskiego i dotyczące rozumienia psychologii bohaterki Carrolla mówią na przykład o jej byciu w spektrum i autyzmie. Dziwactwa i odstępstwa są bowiem wpisane w naturę dziecka i człowieka w ogóle. Określają go, a poziom odmienności, którą ma w sobie każdy z nas, jest jedynie stopniem nasilenia jakiejś cechy czy stylu myślenia. Carroll w swojej niezwykle nośnej powieści pokazał dziecko funkcjonujące w świecie na sobie właściwych zasadach, bo inaczej nie potrafi. W rezultacie bohaterka staje się ikoniczną postacią wyobraźni i psychologii dziecięcej. Alicja (co prawda w pierwszych dwóch tłumaczeniach ujawniających ówczesną skłonność do spolszczenia w formie zdrobnienia imienia głównej bohaterki jako Alinki i Ali) to postać, która konstruuje się ciągle na nowo, w interakcji z innymi i z nowymi doświadczeniami. Musi karcić się i weryfikować gotowe klisze i stereotypowe nakazy własnej psychiki, wchodząc w nowe interakcje. Próbując zdefiniować siebie, doświadcza wszystkich możliwych uczuć. Bywa przerażona (choćby postawą Królowej Kier), bywa zafascynowana opowieściami Szaraka bez Piątej Klepki, bywa znużona opowieściami Przeżułwacza.

Carroll wybrał na bohaterkę swojej opowieści dziewczynkę, a nie chłopca. To ogromna zmiana w stosunku do ponadwiekowej tradycji pokazywania bohaterów chłopięcych w literaturze przygodowo-podróżniczej i awanturniczej literatury brytyjskiej. Wszystkie przygody czytelnik tej powieści poznaje razem z Alicją. To ona jest ich siłą sprawczą i to dzięki niej odbiorca rozwija wyobraźnię i możliwości rozumienia przez nią reguł świata. Mała zmiana, a zmienia wszystko. Carroll oddaje dziewczynce tłamszoną i zupełnie niemożliwą do zaistnienia podmiotowość. Oddaje jej rolę nie tylko w literaturze (przywracając tym choćby w małym stopniu proporcje), lecz także w kulturze. Oddaje jej bowiem głos, a więc tożsamość i sprawczość jako fundamentalną istotę samostanowienia o sobie i świecie. Alicja mimo zagubienia w lesie znaczeń, lęków, iluzji, nakazów i przepisów, które przeżywa, kiedy trafia w głąb króliczej nory, okazuje się silna i wychodzi ze świata marzeń, z Krainy Czarów obronną ręką. Dzięki temu łatwiej jej funkcjonować w realnym świecie, a taką wizję pozwala przyjąć perspektywa nakreślona w ostatnich scenach tej książki.

Pisarz decyduje się wykorzystać w swojej opowieści popularną w całej dziewiętnastowieczności konwencję snu. Alicja z siostrą już na samym początku, siedząc na brzegu lub ławce (bo mamy w oryginale do czynienia z sugestywnym homonimem bank, oznaczającym zarówno ławkę, jak i brzeg czegoś), zmaga się ze snem i mu ulega. Tylko uważny czytelnik jest w stanie tego drobnego sygnału nie przeoczyć. Alicja śnić będzie swoją opowieść, bo sen jest doświadczeniem, w którym wszystko może się wydarzyć, wszystko ze wszystkim spotkać i pomyśleć. Carroll, kreując swoją opowieść o przygodach Alicji, łamie wszystkie dotychczasowe wzorce opowiadania, sposoby przedstawiania bohaterki i możliwości, jakie przed nią stoją. Łamie wszelkie zasady prawdopodobieństwa mimo zachowania konwencjonalnej realnej ramy, w którą wpisuje senne przygody Alicji.

Bohaterka dziwi się od samego początku, jak jej siostra może czytać książkę bez obrazków i rozmów. To ważny sygnał dla potencjalnych czytelników, zwłaszcza dziecięcych. Ilustracyjność staje się tu niezbywalnym komponentem budowania wyobraźni dziecka. Pomaga wzmacniać przekaz, ale jest też wyzwaniem intertekstualnym. Współgra z graficznym rozumieniem prawideł języka, jak choćby z wierszykami w kształcie obrazów, które jako carmina figurata mają mówić o istocie i kształcie językowych zabaw, gier, potencji kryjących się w wyobraźni językowej i możliwościach kreacyjnych. Wierszyk w kształcie mysiego ogona odnosi w oryginale angielskim do homonimicznego znaczenia słowa tail i tale – oznaczającego w wymowie zarówno ogon, jak i opowieść, które to pojęcia rozwijają się i kręcą w stosownym i symetrycznie sobie odpowiadającym kierunku. Symetryczności i wzajemnych odniesień w tej przemyślanej strukturze gry, w którą Carroll wrzuca Alicję i napotykane przez nią w Krainie Czarów postaci, jest tu po prostu ogrom. Upodobanie do symetrii i układów wzajemnej odpowiedniości, a także potencjalnej nieskończoności tych układów to stała cecha twórczości literackiej pisarza, ale też domena jego codzienności, nawyków i rytuałów – jak przekonuje o tym zaskakująca biografia Roberta Douglasa-Fairhursta. Carroll jest matematykiem z wykształcenia i profesorem oksfordzkiego college’u, ponadto znakomitym ilustratorem. Dlatego przywiązanie do umiejętności logicznego nazywania, ścisłego określenia znaczeń, a także obnażania praw, które są mylące bądź błędne, wiodą prym w jego życiu zawodowym. Pasja ilustratorska i próba określenia tego, co napisane poprzez ilustracje, są dla niego fundamentalną umiejętnością pozwalającą rozumieć świat. Umieć go przełożyć z jednego języka na inny (ze słowa na obraz) to znaczy go zrozumieć i objaśnić innym. O tej profesji i pasji Carrolla opowiada niniejsza książka zajmująco i sugestywnie.

Ilustracje, począwszy od pierwszych autorstwa czołowego angielskiego karykaturzysty Johna Tenniela, z którymi zapoznał się w pierwszym wydaniu z 1865 roku brytyjski czytelnik, w mniemaniu Carrolla od początku miały pomagać w kreowaniu skarnawalizowanego świata przygód Alicji – wydłużającej się i zmniejszającej się bohaterki, jej szalonych możliwości, i wreszcie absurdów, w których uczestniczy, bo absurdalne bywają przecież różne życiowe doświadczenia.

Kiedy powieść ujrzała światło dzienne sto sześćdziesiąt lat temu, nikt w 1865 roku nie przypuszczał, że zrewolucjonizuje czytelniczą percepcję i rozumienie literatury, a także ustawi młodego odbiorcę w centrum, pokazując, że jego język i sposób nazywania świata są na pierwszym planie. I że stanie się jedną z najważniejszych książek o możliwościach kreacyjnych, sile marzenia, roli znaków w życiu człowieka, a także roli wdrukowanych w umysłowość dziecka stereotypów, z którymi musi się mierzyć, żeby ocenić ich wiarygodność. Powieść Carrolla zmieniła bowiem nie tylko pojmowanie statusu dziecka, lecz także rolę języka kształtującego dziecięcą tożsamość. Zrewolucjonizowała również znaczenie podejścia do pamięci i możliwości czerpania z niej, pamięci jako magazynu prawd i wiedzy o świecie oraz własnym doświadczeniu. Dzięki przygodom Alicji i relacji, jakie buduje ona w swoim świecie, propozycja Carrolla dowartościowała formy refleksji nad związkami w świecie i jego skomplikowaną naturą, która rządzi się prawem przypadku i koniecznej zmiany myślenia. Lewis Carroll okazał się czujnym i empatycznym diagnostą, szalenie otwartym wizjonerem, prekursorem późniejszych nurtów pedagogicznych i edukacyjnych, a więc niemożliwego jak na ówczesne standardy oraz normy sposobu widzenia i nazywania kreowanej rzeczywistości. Pokazał, że należy każde dziecko traktować jako indywiduum, pozwalać mu nazywać świat po swojemu, pozwalać mu wyrażać wszystkie możliwe emocje, bo tylko ich wyrażanie i nazywanie pozwala na harmonijny rozwój tożsamości i wzmocnienie poczucia własnej wartości.

Scholastyczne czasy wiktoriańskiej Anglii połowy lat sześćdziesiątych XIX wieku, wykładowa metoda panująca w ówczesnych szkołach, pamięciowe reguły budowania wiedzy o świecie i nieumiejętność myślenia (zwłaszcza logicznego, a więc przyczynowo-skutkowego) wstrząsnęły profesorem college’u na tyle, że postanowił dać ówczesnemu czytelnikowi książkę kompletnie inną od wszystkich, jakie istniały na ówczesnym rynku wydawniczym i w tradycji literackiej Albionu, zyskującego wówczas jako potęga imperialna coraz większe znaczenie. Instytucjonalny system edukacyjny Brytanii oraz wychowanie domowe przyczyniały się do traktowania dziecka jako bezpodmiotowego i mało ważnego. Dziecko pomijano w rozmowach, nakazywano mu, pouczano je, egzekwowano obowiązki, domagano się dyscypliny, porządku i bycia correct. Nie dawano prawa do samostanowienia. Najlepszym tego dowodem jest powieściopisarstwo Charlesa Dickensa (1812–1870), które w zasadzie jako pierwsze na gruncie angielskim tak usilnie próbowało zdiagnozować ten stan i zmienić jego realia. Ośmiogodzinna praca dzieci, przerastające możliwości formy zarobkowania, ciągłe obowiązki, kary cielesne i wtłaczanie dziecka do panoptików zła, jakimi były szkoła, szpital, sierociniec, więzienie, różnego rodzaju instytucje i ośrodki poprawy, to norma ówczesnego systemu edukacji, o której opowiadają David Copperfield, Mała Dorrit, Przygody Olivera Twista, Ciężkie czasy, Wielkie nadzieje czy Samotnia. Tyle że dzieci u Dickensa pokazane są w sposób zapośredniczony, z perspektywy dorosłego i opisane jego językiem. W zasadzie zawsze w relacji z dorosłymi i uzależnione od nich.

Lewis Carroll jako pierwszy tak silnie oddał głos dziecku. Pozwolił mu mówić, mylić się, popełniać błędy, tworzyć słowa niezgodne z istniejącym uzusem językowym. Przygodami Alicji w Krainie Czarów Carroll pokazał fundamentalną rolę języka konstytuującego się wraz z emocjonalnością dziecka. Definiować i nazywać to powoływać do istnienia. Błądzić w świecie i w języku – jak błądzi Alicja – to szukać wyjścia w labiryncie znaczeń, żeby rozumieć swoje w nim miejsce.

Polscy tłumacze od stu piętnastu lat radzą sobie nadzwyczaj produktywnie. Na podstawie jednej z kluczowych formuł powieści otwierających rozdział The Pool of Tears można powiedzieć, że eksperymentują oni z wymagającym tekstem oryginału „coraz najciekawiej”, „coraz to zdumiewajęcej i zdumiewajęcej”, bo jest „coraz to ciekawiejsze i ciekawiejsze!”. Powieść stawia nieustające wyzwania lingwistyczne, począwszy od nazw własnych, które są przecież fundamentem tożsamościowej przynależności postaci. Dla najważniejszego odbiorcy dzieł Carrolla – dziecka – są fundamentalnym elementem świata czytanej książki. The Mock Turtle bywa tu w zależności od tłumaczenia Fałszywym Żółwiem, Niby Żółwiem, Pseudo-Żółwiem, À la Żółwiem, Żółwicielem, Przeżułwaczem, Włóżem. Która z tych postaci jest prawdziwa? – gotowe zapytać dziecko, kiedy napotka różne przekłady i będzie próbowało zrozumieć, że chodzi o tę samą postać. Każde z tych określeń odsyła do innego rejestru znaczeniowego. Wskazuje na inny sposób rozumienia i sytuuje tę postać w innym charakterze, uwyraźniając jej bardziej lub mniej stabilny, pewny, intensywny rodzaj istnienia. Humor na usługach zabawy językowej ma tu jeszcze jedno zadanie. Oswaja szkołę, w której – w zależności od tłumaczeń – polski czytelnik na przestrzeni wieku z okładem mógł się dowiedzieć, że w świecie Alicji uczono się łysiny, gryki, obejmowania, mrożenia, gdzielenia.

I to wszystko za sprawą nietuzinkowej postaci Lewisa Carrolla, którego „prawdziwą historię Alicji” poznać ma czytelnik dzięki dotarciu do unikatowych źródeł przez Roberta Douglasa-Fairhursta. Biografia Alicji została napisana z prawdziwym znawstwem, mistrzowską dbałością o szczegóły i konteksty, które ją dopełniają, zajmująco i intrygująco, od sceny do sceny, od fotografii do fotografii. Profesor literatury brytyjskiej, znany z wybitnych ujęć biografii Charlesa Dickensa, literatury wiktoriańskiej, fenomenu odczytywania literatury jako nośnika znaczeń, od początku każe czytelnikowi płynąć od wątku do wątku, od zdarzenia do zdarzenia, od spotkania do spotkania z realnymi postaciami. Osadza je w macierzystych kontekstach, pokazując wielobarwną i zaskakującą sieć połączeń, wspólnych śladów, lektur, ścieżek prowadzących do kolejnych nici znaczeń. Z książki Roberta Douglasa-Fairhursta wyłania się postać Lewisa Carrolla, a zza niej postać literackiego prototypu Alicji – Alice Pleasance Hargreaves (z domu Liddell). Biografista maluje przed czytelnikami portret człowieka nieoczywistego, wymykającego się wszelkim próbom opisu. A to jest siłą jego dzieła i tłumaczenia Magdaleny Moltzan-Małkowskiej, pokazują bowiem autora takim, jakim był w rzeczywistości.

Robert Douglas-Fairhurst od pierwszych zdań intryguje czytelnika i każe wpatrywać się w pewne zdjęcie. Wniknąć w nie i przyglądać się postaci starszej kobiety, w której chce dojrzeć znacznie więcej niż tylko dziewczynkę będącą niegdyś prototypem literackiej postaci. Namawia, żeby płynąć z nią dalej, jak płynęły w prologu pierwszego wydania Alice’s Adventures in Wonderland trzy siostry – łódką w południe po morzu rytmu, znaczeń i poszukiwania właściwego sensu nazywania świata. Przygląda się fotografii, żeby wyczytać z niej wszystko to, do czego może prowadzić i jak czytać biografię od punktu dojścia wstecz, rekonstruując fakty, zdarzenia, sytuacje, ludzi, dokumenty. A dzięki temu scalać ślady, które prowadzą na drugą stronę lustra do wnętrza biograficznych ścieżek.

Czy fotografie mówią prawdę, czy kłamią? Dzięki klasykom i badaczom istoty fotografii z Susan Sontag na czele wiadomo, że nie należy im zbytnio ufać, bowiem pozorna werystyczność jest jedynie wycinkiem rzeczywistości i zatrzymuje w biegu czas, który wpisany był w jakąś swoistą dynamikę połączeń i znaczeń. Ale Robert Douglas-Fairhurst na lekturze fotografii nie poprzestaje. Sięga do archiwów, analizuje korespondencję, szuka najdrobniejszych wzmianek, żeby zbudować „prawdziwą historię” swojej bohaterki, a co za tym idzie – jej autora, bo to on jest równorzędnym bohaterem tej ogromnie wciągającej opowieści biograficznej. Pisze „prawdziwą historię” – a więc poddaną wątpieniom. Prawdziwą – a więc zrekonstruowaną z różnych odprysków, śladów i znaków. Prawdziwą – bo pokazującą możliwości i sposoby czytania skomplikowanej postaci Alicji i jej pierwowzoru. Prawdziwą – bo przywróconą do życia, ocalałą z archiwalnego pyłu, a zrekonstruowaną z finezją, akrybią i szczerością. Prawdziwą – jak prawdziwe jest życie w jego zmiennych biegach i dynamice, w jego różnicach i białych plamach, w jego niedomówieniach i domysłach, w jego niepełności, które historyk literatury próbuje ująć, by znaleźć do niej klucz opisu i pokazać najlepiej, jak potrafi. Prawdziwą – bo napisaną z pasją i wiarą, że opowieści o bohaterach mają wartość właśnie dlatego, że ukazują ich bez upiększeń. I takich należy próbować zrozumieć. Prawdziwą – jak lustro, które zaprasza do spojrzenia w głąb… A gdy poznamy niezwykłą biografię twórcy, świat ten stanie się jeszcze bardziej fascynujący.

Dawid Maria Osiński

Uniwersytet Warszawski
mniej..

BESTSELLERY

Menu

Zamknij