- promocja
- W empik go
Li Ka-Shing & Cheung Kong Holdings. Historie sukcesu chińskich przedsiębiorców - ebook
Li Ka-Shing & Cheung Kong Holdings. Historie sukcesu chińskich przedsiębiorców - ebook
Wzrost gospodarczy i wpływy Chin były jednym z najbardziej znaczących wydarzeń w gospodarce światowej w ostatnich czasach. Siłą napędową tej ekspansji byli prywatni przedsiębiorcy i chińskie firmy, z których niektóre dosłownie zredefiniowały krajobraz gospodarczy i biznesowy, zarówno w Chinach, jak i poza nimi.
Li Ka-Shing, nazywany "Supermanem", jest jednym z najbardziej wpływowych przedsiębiorców w Azji. Urodził się w 1928 roku w Chiu Chow, w południowo-wschodnich Chinach. Wraz z rodziną wyjechał do Hongkongu, aby uniknąć niebezpieczeństw wojny. Zmuszony do opuszczenia szkoły przed ukończeniem 15 roku życia, pracował w fabryce tworzyw sztucznych. Dziś jego Cheung Kong jest wpływową firmą w wielu sektorach (m.in. w transporcie, nieruchomościach, usługach finansowych, handlu detalicznym i energetyce). To historia wybitnego przedsiębiorcy, którego rozwój jest legendarny.
Kategoria: | Ekonomia |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-272-7916-3 |
Rozmiar pliku: | 1,0 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Wstęp
„Rzeka Jangcy wchłania każdy strumień, dzięki czemu ciągnie się przez ponad 10 000 li¹”.
Błękitne niebo ponad szczytem Geladaindong w górach Dangla nad Wyżyną Tybetańską przypomina lustro, pod którym srebrzą się lód i śnieg. Cóż za piękna, baśniowa i spokojna kraina.
W słońcu rodzi się życie. Szumiący strumyk płynie zygzakami pod lodem i śniegiem niczym kiełkująca roślina, która próbuje przebić się na powierzchnię ziemi. Przypomina chudego węża, wątłego i słabego, osuwającego się bezsilnie w dół zbocza, a następnie wijącego się doliną aż do równiny. W międzyczasie dołączają do niego liczne strumienie i rzeki, które stopniowo przybierają na sile i łączą się w jedną rzekę, przepływającą przez ponad połowę obszaru Chin.
Jest to potężna Cheung Kong – ciągnąca się przez 10 000 li (pięć kilometrów) rzeka Jangcy, symbol inkluzywności, determinacji i siły oraz źródło inspiracji dla człowieka, którego historię za chwilę opowiemy.
Czternastoletni Li Ka-shing² po śmierci ojca rzucił szkołę i podjął praktykę w lokalnej herbaciarni w Hongkongu, w ramach której zajmował się sprzątaniem i podawaniem herbaty w pobliskiej firmie Zhongnan Watch. Jakiś czas później nauczył się naprawiać zegarki, obsługiwać klientów i odpowiednio zachowywać w towarzystwie. Niektórzy wspominają, że był wątłym chłopcem i miał tępe spojrzenie. Wiele osób, które wtedy go znały, było przekonanych, że niczego w życiu nie osiągnie.
Li Ka-shing był jak słaby listek trawy zmagający się z deszczem, wiatrem i innymi trudami codziennego życia. Dwa lata później dostał pracę jako sprzedawca w sklepie z zegarkami, gdzie nauczył się naprawiać i składać zarówno zegarki na rękę, jak i duże wiszące zegary. W końcu postanowił, że zacznie zarabiać na życie jako sprzedawca w fabryce artykułów metalowych. Jakiś czas później dzięki imponującym wynikom sprzedaży został dyrektorem generalnym fabryki wyrobów plastikowych.
W 1950 roku dwudziestodwuletni Li Ka-shing z odłożonych 7000 dolarów amerykańskich otworzył własną fabrykę: Cheung King Plastic Factory w Hongkongu w dzielnicy Shau Kei Wan. Wątłe źdźbło trawy dzielnie rosło w górę i nabierało siły: Li Ka-shing rozpoczął nowy etap rozwoju osobistego.
Pięć lat później w przebłysku biznesowego geniuszu Li Ka-shing zachwycił się magicznym podobieństwem sztucznych kwiatów do prawdziwych roślin. Po długich rozważaniach i starannej analizie rynku postanowił, że zacznie produkować sztuczne kwiaty w swojej fabryce. Kiedy jego produkty weszły na rynek, ludzie byli zachwyceni ich kolorem, kształtem i trwałością. Wkrótce kwiaty Li Ka-shinga zdobyły popularność i zaczęły być sprzedawane na całym świecie. Ten sukces przyniósł ogromne zyski i dał przyszłemu chińskiemu potentatowi solidne podstawy do dalszego rozwoju biznesu.
Z czasem Li Ka-shing stał się wpływową postacią w Hongkongu i Koulun, gdzie zdobył dużą sławę i zyskał przydomek „króla sztucznych kwiatów”. Był też ważną osobistością w świecie biznesu i polityki.
Dwa lata po przejściu na produkcję sztucznych kwiatów Li Ka-shing zmienił nazwę swojej fabryki na Cheung Kong Industries i zbudował jej główną siedzibę w dzielnicy North Point w Hongkongu.
W 1958 roku zakończył budowę dwunastopiętrowego biurowca. W 1960 roku powstał drugi budynek firmy w Chai Wan, przemysłowej dzielnicy Hongkongu. To było przełomowe wydarzenie zwiastujące nowy ambitny plan Li Ka-shinga: wejście na rynek nieruchomości.
Rzeka Jangcy, pełna niezliczonych zakrętów i przełomów, płynie z niepowstrzymaną siłą dolinami przecinającymi wyżynę Yunnan-Guizhou, wchłaniając po drodze rzeki Min Jiang, Tuo Jiang, Jialing Jiang i Wu Jiang, które razem łączą się w potężny strumień wody podążający ku równinie Jianghan niczym gigantyczny smok. Pod koniec lat 50. XX wieku Li Ka-shing i jego firma Cheung Kong Property Holdings Limited stała się takim właśnie smokiem.
W obliczu nieustannych wyzwań takich jak wahania na rynku, niespodziewane okazje biznesowe i nieprzewidywalne ruchy konkurencji, Li Ka-shing wykazywał się unikalnym patrzeniem na świat finansów i niezwykłym wyczuciem biznesowym. Można odnieść wrażenie, że zawsze wykonywał właściwy ruch we właściwym czasie. Dzięki serii imponujących przejęć i innych sukcesów stopniowo konsolidował swoje biznesowe imperium.
W 1967 roku Hongkong pogrążył się w chaosie wywołanym problemami na rynku pracy i społecznymi demonstracjami przeciwko brytyjskim rządom kolonialnym. Zamieszki i utarczki były na porządku dziennym. Na całym półwyspie Koulun – od Tsim Sha Tsui po Mong Koku – ceny nieruchomości gwałtownie spadały. Jednak Li Ka-shing konsekwentnie je wykupywał z myślą o dalszym rozwoju Cheung Kong Property Holdings Limited.
Było to mistrzowskie posunięcie, z którego Li był później bardzo dumny. Nabycie nowych gruntów w Hongkongu, gdzie każdy cal ziemi jest cenny niczym złoto, sprawiło, że Li Ka-shing wraz z Cheung Kong Property Holdings Limited nabrali wiatru w żagle. Już wtedy Li Ka-shing, który swoją karierę zaczynał jako pomocnik w herbaciarni, był uznawany za najbogatszego człowieka w Azji i giganta światowego biznesu.
A oto przełomowe momenty w działalności biznesowej Li Ka-shinga:
- 1979 rok: kupno 22,4 procent akcji brytyjskiej spółki Hutchison Whampoa.
- 1984 rok: kupno Hongkong Electric Company Limited.
- 1986 rok: kupno połowy akcji kanadyjskiego koncernu naftowego Husky Energy.
- 2010 rok: wylicytowanie i wykupienie (wspólnie z CK Infrastructure Holdings Limited, Hongkong Electric Company Limited, Li Ka-shing Foundation oraz Li Ka-shing Overseas Foundation) części brytyjskich sieci energetycznych należących do koncernu Électricité de France za 5,775 miliarda funtów.
- 2012 rok: Li Ka-shing, którego majątek w tamtym czasie był wyceniany na około 30 miliardów dolarów amerykańskich, znalazł się na liście najbogatszych miliarderów na świecie czasopisma „Forbes” (na dziewiątym miejscu w rankingu światowym i na pierwszym miejscu w Azji).
Zakres działalności Li Ka-shinga stopniowo się rozszerzał z produkcji wyrobów plastikowych i handlu nieruchomościami na kolejne sektory takie jak branża energetyczna, porty, telekomunikacja, sieci wodociągowe i handel detaliczny. Cztery flagowe spółki Li Ka-shinga to Cheung Kong Property Holdings Limited, Hopewell Holdings Limited, CK Infrastructure Holdings Limited i Power Assets Holdings Limited.
Niektórzy ludzie, będąc pod wrażeniem jego spektakularnych sukcesów, zaczęli go nazywać „Supermanem Li”.
Znany chiński pisarz Liu Baiyu w przepięknych słowach opisał rzekę Jangcy w swojej książce _Trzy dni na rzece Jangcy_, szczególnie rozwodząc się nad pięknem Trzech Przełomów. Oto, co napisał o wąwozie Qutang: „Wszystkie rzeki spotykają się w Wanzhou i Fuling, a następnie rywalizują ze sobą o minięcie przełomu Qutang. Dwie albo trzy dżonki mozolnie płyną pod prąd w górę rzeki, a ich wiosła poruszają się rytmicznie niczym trzepoczące skrzydła ptaków”.
Jakże żywy jest ten obraz! Cóż za trafne skojarzenia! Wspaniałe? Romantyczne? Tak… Lecz te słowa tak naprawdę opowiadają o rywalizacji, wysiłku i zmaganiach.
Rzeka Jangcy, która zaczyna swój bieg w małym źródle i zagarnia wodę z nieba i lodowców, spływa do wyżyny Junnan-Kuejczou, przedziera się przez olbrzymie bariery w Syczuanie, mija Trzy Przełomy i pozostawia Jingmen w prowincji Hubei daleko za sobą.
Liu Baiyu barwnie opisuje, jak ten potężny strumień wody pokonuje wszystkie przeszkody na swojej drodze, mija „wysokie góry, przepastne przełomy, grzmoty i burze”, mierzy się z „ponurą i niegościnną górą Wu Shan i przełomem Wu”, aż w końcu dociera do „niezmierzonych połaci Chu”.
Tymi słowami ten obdarzony niezwykłą wyobraźnią pisarz próbuje wykrzyczeć: Jaki piękny jest ten świat! To jest prawdziwe życie!
Biznesmen taki jak Li Ka-shing musi się wyróżniać zdecydowaniem i pewnością siebie, niezmąconym spokojem, silną, nieosiągalną dla innych koncentracją i wyjątkowym zmysłem równowagi. Jakiekolwiek wahanie może doprowadzić do utraty całej fortuny. Podjęta w pośpiechu decyzja może się zakończyć niespodziewanym i bolesnym upadkiem z samego szczytu.
To także jest życie: trzeba pamiętać o przeszłości, ale jednocześnie patrzeć w przyszłość, wyobrażając sobie, jakie będzie jutro… Niepewność jest czymś, czego nie da się całkowicie wyeliminować.
Czy wiele lat później Li Ka-shing, patrząc na Port Wiktorii ze swojego biura Cheung Kong Holdings w centrum Hongkongu, wspominał trudy młodości? Czy myślał o przeszkodach, które udało mu się pokonać? Czy rozmyślał z zachwytem nad swoim ekscytującym życiem?
Tego nie wiemy; wiemy natomiast, że Li Ka-shing to zdecydowanie zwycięzca w grze zwanej życiem. Obecnie jest on jednym z najbogatszych ludzi w Azji i prawdziwym gigantem światowego biznesu.
Nie da się odnieść sukcesu, nie wkładając w to żadnego wysiłku. Bez względu na to, jak inspirująca i motywująca jest legenda, pozostaje ona tylko legendą. Każdy zwycięzca musi być mocno zakorzeniony w swojej ojczyźnie i brać przykład z rzeki Jangcy, która zgarnia po drodze każdy strumień i każdą rzekę, pokonując dystans ponad 10 000 li aż do samego morza.
Co wyróżnia Li Ka-shinga i Cheung Kong Holdings? To nie tylko niezwykła wizja biznesowa, niebywałe wyczucie i umiejętność podejmowania śmiałych decyzji, lecz także otwarty umysł, wielkoduszność i prawość, a także pasja, szczerość i pragnienie robienia tego, co należy.
Zacznijmy od początku i dowiedzmy się, kim jest człowiek o imieniu Li Ka-shing.ROZDZIAŁ 1. POCZĄTKI
Rozdział 1
Początki
1. Biedny chłopak
Są jaskrawe jak fajerwerki, ale mające niszczycielską moc! Pod koniec 1941 roku w nocy z przepięknego hongkońskiego nieba posypały się bomby, a wolny port znalazł się pod ostrzałem japońskich wojsk.
Rodzina Li Ka-shinga, która jakiś czas wcześniej przeprowadziła się do Hongkongu z prowincji Guangdong, aby uchronić się przed zniszczeniami drugiej wojny światowej, ponownie stała się celem bezlitosnych bombardowań japońskich agresorów. Niedługo potem Wielka Brytania się poddała, a Japończycy przejęli pełną kontrolę nad Hongkongiem.
Japończycy okupowali Hongkong do końca wojny, co doprowadziło do zamknięcia fabryk i wyczerpania się zapasów. W tej niesprzyjającej sytuacji, gdy trudności coraz bardziej się piętrzyły, czternastoletni Li Ka-shing musiał rozstać się z rodziną. Jego matka Chong Bik Kam wróciła razem z jego młodszym bratem i siostrą do rodzinnego miasta Teochew, które znajdowało się około 300 kilometrów na północ od Hongkongu. Zanim wyjechała, czule pogłaskała syna po głowie i wielokrotnie powtórzyła:
– Słuchaj wujka i ojca i czekaj tu na mnie.
Trudy codziennego życia sprawiły, że mimo młodego wyglądu Li szybko nauczył się zachowywać jak dorosły.
– Nie martw się, mamo, tata i ja zawsze będziemy razem – odpowiedział wówczas matce ze łzami w oczach.
Jego ojciec Li Wan King był dobrze wykształcony i przed wojną pracował jako nauczyciel w Teochew. Jak jednak mógł znaleźć spokojną pracę w szkole w Hongkongu, skoro w kraju toczyła się wojna? W końcu dzięki rekomendacji wujka Li Ka-shinga znalazł zatrudnienie jako sprzedawca w małym sklepiku.
Tam miał okazję obserwować, jak mieszkańcy Hongkongu z entuzjazmem wspierają finansowo działania ruchu oporu w Chinach kontynentalnych. Bez tych pieniędzy nie dałoby się zorganizować jakiejkolwiek obrony przeciwko obcej inwazji. Dlatego Li Wan King, potomek Konfucjusza i Mencjusza, uznał, że jedyną drogą do uratowania narodu jest edukacja. Jednocześnie czuł, że przemysł może bardzo w tym pomóc. Kiedyś wyraził ten pogląd w rozmowie z młodym Li Ka-shingiem i być może właśnie wtedy zasiał ważne ziarno w sercu chłopca. Gdy tylko pojawiła się okazja, to ziarno zapuściło korzenie, wykiełkowało i zaczęło pięknie rosnąć.
Niedługo po wyjeździe matki, na skutek braku jedzenia i innych potrzebnych produktów, ojciec zachorował na gruźlicę. Wokół toczyła się wojna, wszystko pogarszało się z dnia na dzień. Wkrótce Li Wan King nie miał już sił, żeby wstać z łóżka, jednak nawet wtedy odmawiał przyjmowania leków, ponieważ wolał odłożyć pieniądze na szkołę dla Li Ka-shinga.
Nawet dziś, po wielu latach od tamtych wydarzeń, Li wspomina te chwile ze łzami w oczach. Podobnie jak przełomy górskie dające siłę płynącej rzece, miłość ojca dała temu młodemu chłopcu siłę, aby iść naprzód.
W tamtych czasach gruźlica prawie zawsze oznaczała śmierć, a gdy ojciec Li poszedł w końcu do szpitala pod wpływem nacisków ze strony Chong Ching Ona, wujka Li Ka-shinga, było już za późno. Kilka chwil przed śmiercią, kiedy nie miał już sił, żeby cokolwiek powiedzieć, Li Wan King mocno uścisnął dłonie Li Ka-shinga i spojrzał mu w oczy. Li Ka-shing zrozumiał, jakie jest ostatnie życzenie jego ojca przed śmiercią, i przysiągł mu uroczyście:
– Zapewnię naszej rodzinie godziwe życie!
Po usłyszeniu tych słów Li Wan King zamknął oczy i odszedł na zawsze.
I tak oto Li Ka-shing zaczął samotnie zmagać się z trudami codziennego życia. Tuż po śmierci ojca natrafił na dwóch oszustów, którzy chcieli mu sprzedać miejsce na cmentarzu. Wzięli od niego zaliczkę, ale Li Ka-shing był podejrzliwy i poprosił ich, żeby zaprowadzili go na cmentarz. Mężczyźni chcieli oszukać chłopaka i próbowali go zgubić gdzieś po drodze, jednak im się to nie udało. Porozumiewając się szeptem w dialekcie hakka, wspólnie uradzili, że wykopią jakiegoś nieboszczyka, a puste miejsce po nim sprzedadzą chłopakowi.
Nie przewidzieli jednak, że Li Ka-shing, którego rodzina pochodziła z Teochew, znał dialekt hakka. Chłopak aż zatrząsł się z oburzenia, gdy podsłuchał ich rozmowę. Jak to możliwe, że istnieją ludzie tak bardzo pozbawieni zasad moralnych? Zdawał sobie jednak sprawę z tego, że w starciu z nimi nie miałby żadnych szans: bez trudu pokonaliby szczupłego nastolatka. Dlatego powiedział do nich najspokojniej, jak tylko potrafił:
– Słyszałem, o czym rozmawialiście. Nie martwcie się. Możecie zatrzymać zaliczkę, a ja wykupię miejsce na cmentarzu od kogoś innego.
Jakiś czas później ojciec Li Ka-shinga został pochowany na cmentarzu Sandy Ridge niedaleko Luohu, północnej dzielnicy Hongkongu.
To wydarzenie wywarło ogromny wpływ na Li. Od tamtej pory zawsze przestrzegał zasady, aby nigdy nie zarabiać pieniędzy w sposób niezgodny z sumieniem. Z czasem stała się ona jego życiowym mottem.
Można by pomyśleć, że po śmierci ojca Li Ka-shing został zupełnie sam, jednak wcale tak nie było. Wciąż stał za nim potężny człowiek – jego wujek Chong Ching On. Kiedy na początku wojny rodzina Li Ka-shinga postanowiła wyjechać z Teochew, wybrała Hongkong, ponieważ tam mieszkał wujek, który był gotowy pomóc Li. Chong Ching On, podobnie jak ojciec Li, był jak góra: stał niezachwianie za chłopakiem i zawsze go wspierał.
Ojciec nauczył Li Ka-shinga podstawowych wartości: prawości i uczciwości, natomiast wujek nauczył go biznesowego sprytu i niezwykłej pracowitości. Obaj mężczyźni pokazali mu, dlaczego warto wybierać proste rozwiązania, nie zwracać na siebie uwagi i zawsze pomagać innym.
Bardzo możliwe, że Li Ka-shing nie zdołałby przetrwać tamtego trudnego okresu i osiągnąć tego, co osiągnął, gdyby nie jego wujek.
W późniejszym okresie Chong Ching Ona i Li połączyła nowa relacja, a mianowicie Li został zięciem tego pierwszego – ale o tym później.
Na początku wujek stał z tyłu i obserwował zmagania chuderlawego młodego siostrzeńca. Jedynie wtedy, gdy Li Ka-shing miał poważne problemy, wujek wyciągał do niego pomocną dłoń. Wszystkie pomysły, trudności, postępy i ucieczki były rezultatem wyłącznie decyzji młodego Li Ka-shinga.
Chong Ching On uważał bowiem, że człowiek musi sam pokonywać życiowe przeszkody, ponieważ w ten sposób kształtuje charakter i rozwija cenne umiejętności. Takie samo podejście prezentował również w odniesieniu do pozostałych członków swojej rodziny, którzy do wszystkiego musieli dojść sami.
Kiedy Li Ka-shing wraz z rodziną po raz pierwszy przyjechał do Hongkongu, Chong Ching On natychmiast opuścił swój dom, aby krewni mogli w nim zamieszkać. Wspomógł ich również finansowo, żeby ułatwić im osiedlenie się w nowym miejscu. Nie zatrudnił jednak Li Ka-shinga w swojej dobrze prosperującej firmie Zhongnan Watch Company. Nie zaoferował mu tej pracy nawet wtedy, gdy Li został sam po śmierci ojca.
Jego firma była duża i potrzebowała wielu rąk do pracy, więc zatrudnienie Li Ka-shinga nie stanowiłoby dla niego problemu. Chłopiec nie dostał od niego jednak żadnej oferty i musiał sam zdecydować, co zrobi dalej.
Takie podejście może wydawać się okrutne, jednak Chong Ching Onem kierowało głębokie uczucie, jakie żywił do chłopca. Podobnie jak reszta rodziny pochodził z Teochew, którego mieszkańcy wyróżniają się naprawdę niezwykłym podejściem do życia.
Teochew znajduje się na północno-wschodnim skraju prowincji Guangdong. Mówi się o nim, że jest domem podróżujących Chińczyków. Już od czasów starożytnych niezliczeni mieszkańcy Teochew żeglowali do Azji Południowo-Wschodniej, gdzie dokonywali wielkich rzeczy na obcych terenach. Teochew ma nie tylko własny dialekt, ale też całą sztukę kulinarną, architekturę i muzykę. Krótko mówiąc, region ten wyróżnia się unikalną kulturą i własnym stylem.
Dodatkowo mieszkańcy Teochew szanują ciężką pracę i nie lubią próżnowania. Nigdy nie zadawalają się tym, co już mają, i zawsze starają się iść do przodu. Możliwe, że są najbardziej pracowitą społecznością spośród wszystkich Chińczyków.
Chong Ching On, który był ucieleśnieniem typowych wartości i cech mieszkańców Teochew, chciał, żeby jego siostrzeniec samodzielnie pokonywał przeszkody na swojej drodze i doszedł do wszystkiego samodzielnie.
Li Ka-shing miał tylko 15 lat i niewiele wiedział o świecie. Jednak wtedy, gdy został bez ojca i był zdany jedynie na wujka, któremu zależało na tym, aby chłopak się uniezależnił, dźwigał duży ciężar na własnych barkach. Niczym mały ptaszek w dżungli pozbawiony rodzicielskiej ochrony nie miał innej opcji, jak wzlecieć do góry.
Na szczęście w żyłach Li Ka-shinga płynęła krew mieszkańców Teochew. Po śmierci ojca nie poprosił wujka o to, by ten dał mu pracę w swojej fabryce zegarków, lecz zaczął chodzić po sklepach, restauracjach, hotelach i fabrykach Hongkongu w poszukiwaniu zajęcia, które zapewniłoby mu dach nad głową i pożywienie.
W 1943 roku w Honkgongu, który wciąż znajdował się pod japońską kontrolą, nie działała już żadna firma. Uciekło z niego prawie milion ludzi, a na miejscu zostało tylko 600 000 mieszkańców. Można sobie wyobrazić, jak trudno było zarobić jakiekolwiek pieniądze w takich warunkach.
Po głównych ulicach chodzili tylko nieliczni spacerowicze, a autobusy przyjeżdżały dopiero w połowie dnia. Wiał silny wiatr, a w powietrzu wirowały śmieci. Widok japońskich żołnierzy na patrolach, głośno tupiących w swoich wysokich butach i uzbrojonych w połyskujące bagnety, przyprawiał wszystkich o dreszcze.
Li Ka-shing wpadł na pomysł, żeby poszukać swoich krajan z Teochew, których łączyło niezwykłe poczucie wspólnoty. Bez względu na to, gdzie się znajdowali, wszędzie zakładali własne stowarzyszenia. Jednak w tamtym czasie okoliczności były tak niesprzyjające, że nawet mieszkańcy Teochew z trudem byli w stanie zadbać o siebie, nie mówiąc już o innych.
Li Ka-shing przypomniał sobie pewnego emigranta o nazwisku Huang, który prowadził własny sklep. Nazywał go „wujek Huang”. Kilka lat wcześniej byli sąsiadami – obaj mieszkali na ulicy Beimen w Teochew. Kiedy Li był mały, wujek Huang pobierał nauki u innego wujka Li Ka-shinga – Li Wan Cheonga. Obie rodziny długo się przyjaźniły. Pełen nadziei Li Ka-shing postanowił udać się do sklepu spożywczego Huanga, ale gdy zjawił się na miejscu, spotkało go wielkie rozczarowanie. Drzwi lokalu były zamknięte i zawalone śmieciami, a szyld, który kiedyś z daleka rzucał się w oczy, po prostu zniknął. Li Ka-shing nie musiał wchodzić do sklepu, żeby wiedzieć, że biznes jest zamknięty. Nie miał pojęcia, gdzie się podział wujek Huang.
Tak wyglądał Hongkong w 1943 roku pod okupacją japońskich imperialistów. Wszelkie formy handlu i działalności zawodowej zniknęły, a ludzie nie mieli środków do życia. Li kompletnie stracił wszelką nadzieję, zupełnie jakby wpadł do lodowej jaskini, z której nie ma drogi ucieczki. Był tak przygnębiony, że z trudem doczłapał się do domu.
Wtedy odwiedziła go kuzynka Chong Yuet Ming. Tamtego mroźnego dnia jej piękne oczy rozgrzały go niczym ogień. Chong Yuet Ming, widząc czerwone i opuchnięte stopy Li, przyniosła mu ciepłą wodę. Powiedziała do niego, że kluczem do sukcesu jest wytrwałość. Li zagryzł wargi, a do oczu napłynęły mu łzy. W milczeniu przytaknął kuzynce.
Pomimo przeszywającego wiatru ogniste spojrzenie kuzynki rozgrzało Li Ka-shinga i zmotywowało go do dalszej walki. To, co wtedy do niej poczuł, nie było romantyczną miłością, ale Li zachował ciepło tego uczucia w swoim sercu niczym promień słońca, który pomógł mu pokonać chłód przenikający jego skórę.
2. Pomocnik w herbaciarni
Młody Li Ka-shing nie wiedział, że wujek Chong uważnie go obserwuje. Kiedy Chong Yuet Ming wróciła do domu, Chong Ching On od razu zapytał ją o Li. Słuchał w milczeniu o kłopotach chłopca, popijając herbatę kung-fu.
Li Ka-shing dalej przemierzał ulice Hongkongu w poszukiwaniu jakiejkolwiek pracy. Niestety większość sklepów była zamknięta, a nieliczne firmy, które zdołały przetrwać pomimo trudnej sytuacji, nie potrzebowały nowych pracowników.
W końcu Li trafił do herbaciarni o nazwie Chunming. Znajdowała się w Sai Ying Pun w zachodniej dzielnicy Hongkongu. Jej właścicielem był Li Ka-mao, który również wyemigrował z Teochew. Co ciekawe, zanim stamtąd wyjechał, miał okazję dobrze poznać ojca Li Ka-shinga.
Kiedy Li Ka-mao zobaczył biednego nastolatka wchodzącego do jego herbaciarni, od razu wiedział, że chłopak nie przyszedł napić się herbaty. Li Ka-shing grzecznie się ukłonił i wyjaśnił, że szuka pracy, mówiąc w dialekcie Teochew.
Li Ka-mao chciał mu odmówić, ale gdy usłyszał znajomy akcent, postanowił zadać kilka dodatkowych pytań. Kiedy sobie uświadomił, że ten chudy i sprawiający wrażenie wygłodzonego chłopak jest synem Li Wan Kinga, który niedawno zmarł, zrobiło mu się bardzo żal dzieciaka. Doskonale pamiętał uprzejmego i wykształconego Li Wan Kinga, który cieszył się dobrą reputacją w całej wsi. Li Ka-mao ogarnęło współczucie na widok młodego Li Ka-shinga, który był zupełnie sam na tej obcej ziemi.
W końcu powiedział:
– Jeżeli znajdziesz kogoś, kto za ciebie poręczy, dam ci pracę w mojej herbaciarni.
Po usłyszeniu tej dobrej wiadomości Li Ka-shing miał ochotę skakać z radości, jednak zamiast tego zrobił krok do tyłu, ukłonił się z szacunkiem i pożegnał z kierownikiem sklepu.
Po powrocie do domu zaczął się zastanawiać, kogo mógłby poprosić o poręczenie. Pomyślał, że najlepiej będzie się do tego nadawał wujek Chong, który także pochodzi z Teochew, a do tego ma własną fabrykę zegarków. Bez wątpienia był wiarygodną osobą.
Niemalże w tej samej chwili usłyszał kroki na podwórzu. To był Chong Ching On wraz z córką Chong Yuet Ming. Przynieśli mu worek ryżu i plik pieniędzy. Wujek Chong w milczeniu pogłaskał Li Ka-shinga po głowie. Wiedział o wysiłkach, jakie podejmował jego siostrzeniec w celu znalezienia źródła zarobku.
– Nie musisz już chodzić po mieście i szukać zatrudnienia – powiedział. – Możesz przyjść do mojej fabryki zegarków. Przyda nam się dodatkowa para rąk do pracy.
Li Ka-shing podniósł wzrok i zobaczył błyszczące oczy swojej kuzynki. Oczywiście ta propozycja bardzo go ucieszyła, ponieważ firma wujka byłaby dla niego lepszym miejscem pracy niż herbaciarnia. Nie tylko oferowała atrakcyjniejsze warunki, lecz także samo naprawianie zegarków było dla niego ciekawsze, ponieważ wymagało umiejętności importowanych z Zachodu, cenionych przez pracodawców.
Li Ka-shing nie odpowiedział od razu, co trochę zaskoczyło Chong Ching Ona. Mężczyzna spojrzał w dół na swojego siostrzeńca i zobaczył, że ten kręci głową. W końcu Li się odezwał:
– Dziękuję, wujku, ale dzisiaj dostałem pracę. Potrzebuję tylko kogoś, kto za mnie poręczy. Zgodzisz się to zrobić?
Zaskoczony Chong Ching On zaczął szczegółowo wypytywać chłopca o nową pracę. W końcu odpowiedział:
– Dobrze, poręczę za ciebie. Herbaciarnia jest tyglem wszystkich dziedzin życia. Możesz się tam nauczyć wielu innych rzeczy niż mechaniczne techniki pracy.
Być może Chong Ching On już wtedy zdawał sobie sprawę z wyjątkowości Li Ka-shinga i czuł, że chłopak kiedyś zostanie wytrawnym biznesmenem. Herbaciarnia rzeczywiście była dobrym miejscem do tego, żeby doświadczyć prawdziwego życia, ale nikt, nawet wujek Chong, nie myślał wtedy jeszcze, że Li zostanie kiedyś najbogatszym człowiekiem w Azji.
Chong Ching On zaakceptował wybór Li i poręczył za niego. Chong Yuet Ming wyjęła mały amulet, który dostała w świątyni, i życzyła kuzynowi szczęścia. I tak oto Li Ka-shing zaczął pracę w herbaciarni, gdzie podawał napary, zamiatał podłogi, witał gości i załatwiał różne inne sprawy.
W południowych Chinach herbaciarnia bardzo przypomina restaurację, ponieważ oprócz herbaty podaje się tam również wiele przysmaków. Tak zwana „poranna herbata” to w rzeczywistości śniadanie. Dlatego herbaciarnie mają niestandardowe godziny otwarcia: od szóstej rano aż do późna w nocy.
Li Ka-shing często przychodził do pracy przed świtem, żeby posprzątać stoły i krzesła, a potem czekał na pierwszych gości. Bez względu na to, kim byli, witał ich serdecznie i odprowadzał do stołów. Goście pochodzili z rozmaitych środowisk, byli różnie ubrani i mówili dialektami. Li Ka-shing uważnie ich obserwował i próbował zgadywać na podstawie ich stylu wyrażania się i ogólnego zachowania, czym się zajmują, jakie mają zainteresowania, a nawet cechy charakteru.
Jego obserwacje na temat gości herbaciarni zazwyczaj były trafne. Gdybyśmy mieli powiedzieć, jaką pierwszą życiową lekcję odebrał Li Ka-shing w pracy w herbaciarni, byłaby to sztuka „poznawania się na ludziach”.
Chong Ching Ona nie zmartwiło to, że Li Ka-shing odrzucił jego ofertę pracy. Wręcz przeciwnie, był bardzo zadowolony, ponieważ ta decyzja świadczyła o dojrzałości jego siostrzeńca. Chong podarował chłopcu budzik, żeby ten nigdy się nie spóźnił. Dzięki budzikowi Li wstawał codziennie o piątej rano, kąpał się i szedł prosto do herbaciarni.
W drodze do pracy Li bawił się w grę, którą sam wymyślił. Nazwał ją „przekraczaniem kolejnych granic”. Polegała ona na wymijaniu ludzi, którzy szli przed nim. Dzięki temu nauczył się chodzić szybkim, sprężystym krokiem i polubił prędkość. W ciągu roku pracy w herbaciarni nigdy się nie spóźnił i nigdy nie wyszedł przed czasem. To właśnie wtedy w jego umyśle wykształciło się silne upodobanie do punktualności.
Co go motywowało? Czy to była zwykła wytrwałość? A może przytłaczający ciężar biedy i świadomość, że ma na utrzymaniu całą rodzinę?
Wiele lat później Li Ka-shing, wspominając tamte czasy w rozmowie z synem, powiedział: „Wtedy moim największym marzeniem było móc zasnąć na trzy dni i trzy noce”.
Pewnego razu Li tak się zainteresował luźną rozmową prowadzoną przez gości herbaciarni, że zapomniał dolać im herbaty do pustych filiżanek. Po ostrej reprymendzie od starszego rangą kelnera chwycił duży imbryk i szybkim krokiem podszedł do stołu. W pośpiechu potknął się o stopę gościa i wylał gorącą herbatę na skrawek jego spodni. Li Ka-shing zbladł ze strachu. Stanął jak wryty i nie wiedział, co robić. To było poważne uchybienie – kiedy kilka dni wcześniej inny kelner wylał wodę na klienta, który był „białym papierowym wachlarzem triady” w chińskim gangu³, szef osobiście go przeprosił, a kelner, choć błagał o wybaczenie na kolanach, został zwolniony.
Li Ka-shing martwił się, że spotka go taki sam los. Poczuł, że kręci mu się w głowie.
Kiedy jego szef Li Ka-mao podbiegł do gościa, żeby go przeprosić, ten strzepnął krople herbaty ze spodni i powiedział łagodnie:
– Proszę go nie obwiniać. To przeze mnie się potknął.
Po czym poklepał Li Ka-shinga po plecach i uspokoił go:
– Nic się nie stało, młody człowieku.
Po tym wydarzeniu Li Ka-mao ostrzegł Li Ka-shinga:
– Musisz w przyszłości bardziej uważać. Jeśli zdarzy ci się jakiś wypadek, natychmiast przeproś gościa i postaraj się, aby duże problemy stały się mniejsze, a małe zniknęły. Tym razem trafiłeś na życzliwą osobę, ale jeśli podpadniesz komuś gorszemu, możesz mieć poważne problemy. Goście herbaciarni są dla nas jak rodzice, którzy zapewniają nam jedzenie i ubranie, dlatego uważaj.
Ten incydent wywarł na Li Ka-shinga ogromny wpływ. Nauczył go większej dokładności i staranności i ukształtował jego późniejszy styl radzenia sobie w trudnych sytuacjach. Wyrozumiałość gościa, którego ochlapał herbatą, na zawsze wyryła się mu w sercu i na swój sposób wpłynęła na całe jego życie. Li Ka-shing wracał do tego wspomnienia nawet gdy już był bogatym i potężnym właścicielem firmy Cheung Kong. Kiedyś powiedział do swoich przyjaciół: „Chociaż to była nieznacząca sytuacja, dla mnie miała wielkie znaczenie. Gdybym tylko był w stanie odnaleźć tamtego gościa herbaciarni, zadbałbym o to, żeby miał szczęśliwe życie. Tak bardzo jestem mu wdzięczny za wielką dobroć, którą mi okazał”.
W ciągu roku pracy w herbaciarni Li zdarzył się tylko jeden taki wypadek. Po nim pracował jeszcze ciężej: każdego dnia spędzał w herbaciarni 15 godzin. Niedługo później szef dał mu podwyżkę i awansował go na starszego kelnera w uznaniu za jego niezwykłą staranność i sumienną pracę.
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książkiZapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
1. Li – chińska jednostka odległości odpowiadająca 500 metrom – przyp. tłum.
2. W Chinach nazwisko zapisuje się przed imieniem, tak więc „Li” to nazwisko głównego bohatera tej książki – przyp. tłum.
3. Triada – chińska organizacja przestępcza. Jej najważniejsi członkowie mają tradycyjne nazwy, które są związane z pełnionymi przez nich funkcjami. Biały papierowy wachlarz jest odpowiedzialny za finanse mafii – przyp. tłum.