Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • promocja

Like A Death. Tom 2 - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
19 czerwca 2024
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Like A Death. Tom 2 - ebook

Amalie jest pewna, że ma już wszystko, o czym tylko mogła zamarzyć. Ma męża, który kocha ją całym sercem i dla którego jest wszystkim; ma syna, który pochłania całą jej uwagę; ma dom, w którym chce stworzyć swój piękny świat. Nazwisko Moretti zmieniło w niej wszystko, a to, co przeżyła, sprawiło, że jest jeszcze silniejsza i twardsza. Mimo to doskonale wie, że wystarczy moment, a przeznaczenie może się całkowicie odmienić. Czy będzie mogła powiedzieć w końcu „żyli długo i szczęśliwie”? Czy będzie w stanie unieść to, co ją czeka? Czy interesy jej męża nie wpłyną na nią zbyt mocno? I co najważniejsze, jak ułoży się jej dalsze życie?

Kategoria: Erotyka
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8290-528-1
Rozmiar pliku: 1,3 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Playlista

Labirynt – The Feels

Aron Dee – Breathe

Jann – One Missed Call

D4vd – Poetic Vulgarity

Arlekkin – SAVE ME

Josef Salvat – Alone

CLOVES – Don’t Forget About Me

Flume – Insane

Hiatus – Fortune’s Fool

Mr Little Jeans – The Suburbs

JPOLND – The End

Winona Oak – Break My Broken Heart

Sasha Smith – Lone wolf carousel

The Hot Damns, Smokey Jones – Last Goodbye

Cała playlista jest dostępna na moim Spotify.

Zapraszam

Spis treści

Playlista

Rozdział 1

Rozdział 2

Rozdział 3

Rozdział 4

Rozdział 5

Rozdział 6

Rozdział 7

Rozdział 8

Rozdział 9

Rozdział 10

Rozdział 11

Rozdział 12

Rozdział 13

Rozdział 14

Rozdział 15

Rozdział 16

Rozdział 17

Rozdział 18

Rozdział 19

Rozdział 20

Rozdział 21

Rozdział 22

Rozdział 23

Rozdział 24

Rozdział 25

Rozdział 26

Rozdział 27

Rozdział 28

Rozdział 29

Rozdział 30

Rozdział 31

Rozdział 32

Rozdział 33

Rozdział 34

Rozdział 35

Rozdział 36

Rozdział 37

Rozdział 38

Rozdział 39

Rozdział 40

Rozdział 41

Rozdział 42

Rozdział 43

Rozdział 44

Rozdział 45

Rozdział 46

PodziękowaniaRozdział 1

Jeżeli ktoś by mi kiedyś powiedział, że poród siłami natury to pikuś, to jako młoda, niedoświadczona dziewczyna uwierzyłabym mu na słowo. Jako kobieta, która urodziła dziecko, zupełnie bym się z tym stwierdzeniem nie zgodziła.

Chociaż wydawało mi się, że byłam na to wszystko gotowa i wyedukowana przez prywatną położną, to rzeczywistość mnie zaskoczyła. Wody odeszły mi w nocy, kiedy smacznie spałam, przez co wydawało mi się, że zesikałam się do łóżka.

Kiedy razem z Williamem pojechaliśmy do szpitala, kardiotokograf, który ma za zadanie badać tętno dziecka i wykazywać skurcze, nie wykazywał ich. Do rana byliśmy zestresowani do granic możliwości, ale nasz syn nie był jeszcze gotowy na to, aby opuścić moje ciało.

Męczyłam się więc z tymi cholernie bolesnymi skurczami pół dnia, ale na szczęście William i moja matka przez cały czas byli razem ze mną.

Gdy w końcu doszło do rozwiązania, William nie zaglądał pomiędzy moje nogi, choć znał mnie w tamtych rejonach bardzo dobrze. Za dużo naczytałam się, jak to faceci, widząc poród, zrażali się do swoich kobiet, czując obrzydzenie. Nie wiedziałam, czy to prawda, ale wolałam nie ryzykować.

Wiedziałam, że Will oglądał w swoim życiu całą masę flaków walających się pod jego nogami, ale ja byłam jego żoną i na mnie mógł zareagować inaczej. On na szczęście grzecznie spełnił moją prośbę i siedział na fotelu obok mojego łóżka, trzymając mnie mocno za dłoń. Nie przeklinałam i nie groziłam mu tak jak na filmach, skupiłam się tylko na osiągnięciu celu. Życie zweryfikowało wszystkie moje przekonania.

Moja matka pomagająca mi w porodzie natomiast z chęcią zaglądała między moje nogi i komentowała wszystko to, co się działo. Kiedy w pewnym momencie krzyknęła, że widać już ciemne włosy, widziałam, jak Will pobladł, ale szeroko się uśmiechał, bo Sebastiano miał mieć kolor włosów po nim.

Wszystkie te negatywne uczucia, emocje i wydarzenia zeszły jednak na drugi plan, gdy położyli mi na klatce piersiowej nasze dziecko. Te uczucia zostały zastąpione nowymi, na zupełnie innym poziomie. Popłakałam się, kiedy usłyszałam ten delikatny głosik. To wszystko było naprawdę cudowne i nie do opisania. Byłam pewna, że nie zapomnę tego dnia do końca mojego życia.

Mieszanka szczęścia, radości i miłości – to stanowczo zbyt mało powiedziane. To było ogromne uczucie, które zapłonęło we mnie w sekundę i oddaliło ode mnie wszystko inne. Liczył się tylko on i nikt więcej. Mój syn, moja krew.

Kiedy położna zabrała małego i wsadziła Williamowi pod koszulkę, widziałam, jak z jego oczu leciały łzy. Tak, on płakał ze szczęścia. Byłam bardzo ciekawa, co powiedzieliby jego ludzie, gdyby go takiego zobaczyli. Mnie ten obraz zapadł w pamięć na tyle mocno, że byłam pewna, iż to właśnie z nim przed oczami umrę.

Mimo wszystko te pierwsze chwile minęły szybko i bezpowrotnie. Wróciliśmy do domu, gdzie mój mąż obrał sobie za cel „oprowadzenie” śpiącego w jego ramionach Sebastiana. Z uśmiecham na ustach słuchałam, jak opowiadał małemu o każdym miejscu i przedmiocie. O zabawkach, które mu kupiliśmy, o łóżeczku, które stało obok naszego w sypialni, a nawet o pozytywce, której w dzieciństwie słuchał sam William, a którą dostał od swojej mamy.

Później zaczęła się ta nieco mniej przyjemna część bycia rodzicami. Początki były bardzo trudne, i to głównie przez brak doświadczenia. Sebastiano miał dosłownie wilczy apetyt. Budził się często i ciągle chciał jeść. Jako że zdecydowałam się karmić go piersią, za każdym razem wstawałam z nim. Czułam się jak zombie, które nie ma jak się wyspać. Oczywiście William starał się mnie wspierać na każdym kroku, prawie nie wychodząc z domu.

Zmieniał Sebastianowi pieluchy, przebierał go, kąpał, zajmował się nim, kiedy potrzebowałam chwili dla siebie, a nawet karmił moim odciągniętym mlekiem. Na szczęście nie kłóciliśmy się w tym czasie, bo wiedzieliśmy, że mogło to być destrukcyjne dla naszego małżeństwa. Po trzech miesiącach nasze doświadczenie i znajomość własnego dziecka były na takim poziomie, iż miałam wrażenie, że wszystko się uspokoiło. Nasze życie zaczęło wracać na spokojne tory.

– Jak zawsze wyglądasz przepięknie, Amalie. – William uśmiechnął się do mnie.

Spojrzałam na swoje ubrania i miałam ochotę się popłakać. Miałam na sobie zbyt szerokie, poplamione spodnie dresowe, dużą koszulkę, która sprawiała, że moje ciało robiło się niekształtne, a do tego paznokcie u stóp z obdrapanym lakierem. Dopiero w tym momencie dotarło do mnie, jak bardzo zaniedbaną kobietą się stałam, i wiedziałam, że tak nie powinno być. Nie potrafiłam powiedzieć, czy mężczyzna naśmiewa się ze mnie, czy mówi poważnie. Było mi naprawdę przykro, że przez ten czas, od kiedy urodził się Sebastiano, zapomniałam, co to kosmetyki i seksowne sukienki.

Musiałam o siebie zadbać i w końcu się ogarnąć. Chciałam godnie reprezentować nazwisko Moretti na każdej możliwej płaszczyźnie, a urodzenie dziecka nie zwalniało mnie z tego, aby zawsze wyglądać świetnie.

– Mówisz poważnie czy tylko sobie ze mnie żartujesz? – Odłożyłam sztućce na bok, spoglądając na jego twarz z niemałym zainteresowaniem. – Nie umiem tego rozpoznać.

– Amalie, nie rozumiem, co jest w tym aż takiego dziwnego. – Patrzył na mnie tym swoim spokojnym wzrokiem. – Już ci mówiłem, że choćbyś miała na sobie worek po ziemniakach, to i tak wyglądałabyś najpiękniej na świecie. Poza tym jesteś moją bohaterką, którą podziwiam. Siłaczka, która na swoich delikatnych ramionach dźwiga cały mój świat.

Powtarzał mi te słowa od dnia porodu, a one cały czas tak samo mnie zawstydzały. Will sprawiał, że czułam się podziwiana i niezwykle silna. To było miłe i budujące.

– Nie jestem żadną siłaczką. – Moje policzki się zarumieniły. – Wcale się tak nie czuję. Wiele kobiet rodzi, czasami nawet w gorszych męczarniach niż ja.

– Dla mnie nie liczą się inne kobiety, tylko ty. Pamiętaj, że byłem z tobą w szpitalu, kiedy to się działo i widziałem, że poród był dla ciebie ciężki. Chcę cię podziwiać i tak będę robił. – Włożył sobie jedzenie do ust i zamilkł.

Byłam ciekawa, czy wszyscy mężowie, partnerzy i partnerki mówili swoim kobietom po porodzie takie słowa. Było mi naprawdę przyjemnie to wszystko słyszeć i w pewnym sensie czułam się tym podbudowana. Wiedziałam, że ciało po porodzie stawało się zupełnie inne. Co prawda ja aż tak dużo nie przytyłam, ale wszystko zebrało się na moim brzuchu. Skóra w tym miejscu stała się zwiotczała i rozciągnięta; pomimo że bardzo szybko wróciłam do mojej wagi, ten brzuch nadal był inny. Mimo to zdawałam sobie sprawę, że długo był domem dla mojego dziecka, więc nie powinnam była się dziwić.

– Może pójdziemy na spacer zaraz po obiedzie? – zapytałam spokojnie i nieśmiało.

Cały czas obawiałam się, że William będzie chciał jechać załatwiać interesy i zostawi nas samych. Nie chciałam, aby jakkolwiek narażał się na rany, nie mogliśmy go stracić. Do tej pory nawet nie jeździliśmy do firmy, gdzie było względnie bezpiecznie.

– Oczywiście, jeżeli masz na to ochotę, to z miłą chęcią pospaceruję. Tutaj niedaleko jest plac zabaw w parku. Wiem, że na razie Sebastiano jest jeszcze za mały na zabawę, ale jestem pewien, że jak podrośnie, to będziemy tam chodzić dosyć często. Dzisiaj chciałem ci go pokazać. Jak zjesz, to idź się przygotować, a ja w tym czasie zajmę się naszym synem.

Zazwyczaj chodziliśmy blisko domu, bo Will obawiał się o nasze bezpieczeństwo.

Pokiwałam głową. Spokojnie dojadłam obiad, a następnie wstałam od stołu. William wziął Sebastiana na ręce i razem ze mną poszedł do sypialni, gdzie przebrał mu pieluszkę i zaczął ubierać w jakieś wyjściowe rzeczy. Ja sama pognałam do garderoby, gdzie przez dłuższą chwilę nie mogłam zdecydować się, w którą sukienkę się ubrać. To był pierwszy raz, kiedy chciałam znowu wydawać się mojemu mężowi atrakcyjna.

Pobiegłam do łazienki, aby wziąć prysznic, zajęłam się włosami i makijażem. Po półgodzinie spojrzałam na odbicie w lustrze. Wyglądałam naprawdę atrakcyjnie, zwłaszcza że bez problemu mieściłam się w moje sukienki sprzed ciąży, nawet jeżeli moje piersi były nieco większe. Spokojnym krokiem zeszłam na dół domu, gdzie w salonie na sofie siedział, a może półleżał mój mąż, a na jego brzuchu leżał Sebastiano.

– Mama zapewne odstawi się jak szprycha. – Zaśmiał się, całując główkę maluszka. – Wcale nie musi się aż tak bardzo starać, bo dla mnie cały czas jest tak samo piękna. Nawet przez sekundę nie stała się ani odrobinę mniej. Jak podrośniesz, to zobaczysz, że będą się w niej kochali wszyscy twoi kumple, ale masz im cały czas mówić, że ona należy wyłącznie do twojego taty.

Stanęłam, opierając się plecami o ścianę w takim miejscu, że mnie nie widział. Położyłam dłoń na klatce piersiowej i uśmiechnięta przymknęłam na chwileczkę oczy. William nawet nie wiedział, jak dobrze było to słyszeć. Chciałam się zestarzeć przy jego boku, chciałam wieść przy nim naprawdę piękne życie i mieć z nim całą gromadę dzieci. Nie bałam się już kolejnego porodu, bo wiedziałam mniej więcej, czego się spodziewać. Wzięłam głęboki oddech, kiedy na samą myśl o większej liczbie dzieci pod moimi powiekami pojawiły się łzy.

– Ty również jesteś pięknym chłopcem, ale jak mogłoby być inaczej, skoro masz takich rodziców jak my?

Zachciało mi się śmiać, gdy usłyszałam te słowa.

– To zobowiązuje do bycia pięknym.

Postanowiłam już dłużej nie czekać, tylko odepchnęłam się od ściany i ruszyłam do salonu. Kiedy William mnie zobaczył, jego ciemne oczy rozbłysły jak dwie gwiazdy na niebie. Nieważne, co mówił i co sądził, ja wiedziałam, że chciał mnie widzieć w takiej wersji jak najczęściej. Może i byłam dla niego piękna nawet taka zaniedbana, ale z całą pewnością kiedy o siebie dbałam, stawałam się o wiele bardziej pociągająca.

Wstał z łóżka z małym na rękach i podszedł do mnie. Nie powstrzymałam się i pomimo że miałam na stopach szpilki, to wspięłam się na palce i go pocałowałam.

– Chyba jednak nie chcesz wyjść dzisiaj z domu – wyszeptał tym swoim niskim, seksownym głosem, śmiejąc się. – Wiesz, że zaraz możemy cofnąć się do sypialni?

Spojrzałam na naszego syna. Nie wiedziałam, jak to się stało, ale gdy pojawiło się dziecko, to cały nasz system wartości zaczął się zmieniać. Normalnie od razu zaciągnęłabym Williama do sypialni i uprawiałabym z nim seks cały dzień i całą noc. Od kiedy urodził się mały, chciałam wykorzystywać każdą wolną chwilę na spędzanie z nim czasu na dworze i na spacery, wiedziałam, że nadejdą deszczowe dni i wtedy będziemy siedzieć w domu.

– Może nieco później. – Zaśmiałam się pod nosem. – Teraz chodźmy skorzystać z dobrej pogody.

Nie odpowiedział, tylko dał mi małego na ręce i szybkim krokiem skoczył na piętro, by się ogarnąć. Ja podeszłam do wózka i włożyłam do niego małego, który głużył coś pod nosem. Pochyliłam się i delikatnie uśmiechnęłam. Wiedziałam, że gdyby nie obowiązki, to siedziałabym cały dzień i nie robiłabym nic innego poza gapieniem się na Sebastiana. Zapamiętywałam każde wyciąganie się, minkę czy mrugnięcie okiem.

Po chwili obok mnie stał już William. Jak zawsze kiedy chodziliśmy razem na spacery, to właśnie on prowadził wózek, a ja ani razu mu tego nie zabraniałam. Gdy ruszyliśmy ulicą, uważnie rozejrzałam się dookoła. Oczywiście jak cień podążał za nami nie kto inny jak Tim, który miał sprawować nad nami opiekę. Dla Williama to właśnie moje i Sebastiana bezpieczeństwo było najważniejsze.

– Wiesz, zastanawiam się, czy nie zorganizować rodzinnej kolacji dla nas wszystkich. Ty, ja, Lucia i Luigi oraz moi rodzice – powiedziałam, gdy szliśmy obok siebie spokojnym krokiem. – Myślę, że byłoby miło, gdybyśmy się wszyscy spotkali. Mogłabym mieć chwileczkę dla siebie, bo z całą pewnością każde z nich chciałoby się zająć Sebastianem.

Nigdy, nawet przez sekundę nie zanegowałam tego, że Lucia i Luigi byli dziadkami dla Sebastiana. Kiedy odwiedzili nas pierwszy raz po wyjściu ze szpitala, w oczach Lucii widziałam, że zakochała się w małym już przy pierwszym spotkaniu. Poza tym skoro traktowali Williama jak własnego syna, to byłam pewna, że równie mocno będą kochać Sebastiana.

– Oczywiście jeżeli tylko masz ochotę, to możemy zaprosić ich do nas do domu albo do restauracji. – Will spojrzał na mnie z góry i się do mnie uśmiechnął. – Miło byłoby spędzić z nimi trochę czasu.

Tak, to był dobry plan. Poza tym wiedziałam, że moi rodzice zostaliby u nas chwilę dłużej i chociaż jeden wieczór mogliby zająć się Sebastianem. Uśmiechnęłam się sama do siebie. Mama zaraz po porodzie pomagała mi z małym, dzięki czemu o wiele szybciej zaadaptowałam się do nowej roli. Dała mi wiele cennych rad i wskazówek, w jaki sposób opiekować się dzieckiem. Ufałam jej w stu procentach, że wie, co robić, bo po pierwsze miała córkę, a po drugie była lekarzem. Stosunki mojego ojca i Williama bardzo się zacieśniły, w końcu zaczęli zachowywać się jak kumple.

Szliśmy obok siebie w milczeniu. Niestety nie mogliśmy trzymać się za dłonie jak to miało miejsce przed porodem, ale kompletnie mi to nie przeszkadzało. Raz na jakiś czas niby przypadkowo go dotykałam, a on się do mnie uśmiechał. Kiedy doszliśmy do parku o którym mówił, zatrzymaliśmy się jeszcze w malutkiej kawiarence po lody. Długo chodziliśmy alejkami, ciesząc się ciszą, spokojem i swoją obecnością. W pewnym momencie William zatrzymał się przy placu zabaw. Jego oczy wyrażały rozbawienie.

– Gdy byłem mały, mama bardzo często mnie tutaj zabierała. Co prawda w tamtych czasach plac zabaw nie był jeszcze aż tak nowoczesny, ale i tak się na nim świetnie bawiłem. Kiedy tato był z nami, huśtał mnie wysoko, a ja krzyczałem z radości.

Widziałam, że te wspomnienia wywołują w nim pozytywne emocje. Jego dzieciństwo musiało być naprawdę szczęśliwe i pełne cudownych chwil z rodzicami. Ja również nie narzekałam na rodzicielską miłość, ale moi rodzice byli lekarzami i praca czasami wymagała od nich poświęceń. Nie miałam im tego za złe, bo zawsze starali się, by było ze mną chociaż jedno z nich. Też miałam taki plac zabaw pełen wspomnień.

Kiedy Sebastiano w końcu zasnął, usiedliśmy na ławce, zajadając się lodami.

– Myślisz, że twoi rodzice byliby zadowoleni, gdyby dowiedzieli się, że mamy dziecko?

– Wiesz co? Myślę, że nie.

Kiedy to powiedział, poczułam się, jakbym zjeżdżała kolejką górską, w której nie było pasów.

– Oni z całą pewnością chcieliby o wiele więcej wnuków niż jeden. Wiesz, moja mama miała komplikacje podczas porodu, przez co nie mogła mieć więcej dzieci, a bardzo tego chciała.

Przez jakiś czas zastanawiałam się, dlaczego tak właściwie Will był jedynakiem. Jego rodzice mieli pieniądze, wielki dom i mogli zapewnić godne życie większej liczbie osób. Wydawało mi się, że byli wygodni tak jak moi, ale jednak stała za tym tragedia jego matki. Pomimo tego, że ich nie znałam, byłam pewna, że byliby naprawdę dobrymi dziadkami. Na szczęście pozostawili nam po sobie dwa anioły, Lucię i Luigiego.

– Będziemy mieć ich więcej, ale dopiero za jakiś czas. – Uśmiechnęłam się. – Też nie chcę mieć tylko jednego dziecka, bo sama jestem jedynaczką i zawsze chciałam rodzeństwo. Poza tym mamy wielki dom, który chciałabym zapełnić dziecięcym śmiechem, tupotem małych stóp, a czasem nawet kłótniami.

– Przyznam ci się szczerze, że uwielbiam pracować z tobą w tym temacie. – Pochylił się do mnie i pocałował w skroń. – Wiesz, jak to mówią, trening czyni mistrza.

– Wcale nie musisz się martwić, bo jesteś całkiem dobry w te klocki. – Zaśmiałam się cicho pod nosem. – Mimo to faktycznie dobrze jest trenować, aby czasami nie zapomnieć pewnych rzeczy.

Przysunęłam się do niego jeszcze bliżej i spoglądając mu w oczy, polizałam loda. William spoważniał, wpatrując się przy tym w moje usta. Mój mąż był tak łatwy w obsłudze, że chciało mi się z tego śmiać. Wystarczyło zaledwie kilka kobiecych trików i już miałam go w garści. Oblizałam usta, seksownie manewrując językiem. Wręcz widziałam i prawie słyszałam, jak głośno przełyka ślinę, otwierając przy tym nieco szerzej oczy. Położyłam wolną dłoń na jego udzie i spojrzałam do wózka na spokojną twarz Sebastiana.

– Boże, Amalie, jak ty mnie kręcisz. – Włożył twarz w moje włosy, pochylając się do mojego ucha. – Mam nadzieję, że ja również działam na ciebie w taki sam sposób.

– Nie musisz się o to martwić. – Mrugnęłam do niego.

Prawdę mówiąc, nasz celibat nadal trwał. Najpierw nie mogliśmy uprawiać seksu zgodnie z zaleceniami po porodzie, a później za każdym razem kiedy zabieraliśmy się do roboty, to trzeba było przerwać, aby zrobić coś przy Sebastianie. Finalnie jedno z nas po prostu zasypiało. To jednak kompletnie niczego pomiędzy nami nie zmieniło. Wiedziałam, że wrócimy do tego w wolnej chwili. Mogło się to wydarzyć chociażby tej nocy.

– Sebastiano jest spełnieniem moich marzeń. – Uśmiechnęłam się. – To ogromny cud móc dać drugiemu człowiekowi życie. Z naszych komórek powstał człowiek, którego tak bardzo kochamy.

– To nasza miłość. Ona jest w stanie zrobić wszystko: od stworzenia człowieka po przezwyciężanie wszystkich przeciwności losu – odpowiedział bez chwili zawahania.

Zgadzałam się z nim. Nasze uczucia względem siebie były ogromne i były w stanie przezwyciężyć wszystko. Przy Williamie nie bałam się niczego, czułam się bezpieczna i wiedziałam, że on ochroniłby mnie własnym ciałem, gdyby zaszła taka potrzeba. Spojrzałam na bok, gdzie dwie ławki dalej siedział Tim w ciemnych okularach. Właśnie dlatego William zabierał go z nami. Jemu nie chodziło o własne bezpieczeństwo, tylko o mnie i Sebastiana. Spojrzałam z powrotem na siedzącego przy mnie mężczyznę. Sprawiał, że byłam naprawdę szczęśliwa i chciało mi się żyć pełnią życia.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: