Lodowy smok - ebook
Lodowy smok - ebook
Niezapomniana opowieść o odwadze, miłości i poświęceniu, stworzona przez najsławniejszego pisarza fantasy na świecie i ozdobiona pięknymi rysunkami sławnego hiszpańskiego artysty Luisa Royo
Lodowy smok był przerażającą, legendarną istotą. Nikomu dotąd nie udało się oswoić takiego smoka. Tam, gdzie przeleciał, zostawiał za sobą zimne pustkowie i zamarzniętą ziemię. Ale Adara nie czuła strachu, była bowiem zimowym dzieckiem, urodzonym podczas mrozów tak srogich, że nawet najstarsi takich nie pamiętali. Adara nie przypominała sobie, kiedy po raz pierwszy ujrzała lodowego smoka. Zdawało jej się, że zawsze był obecny w jej życiu. Dostrzegała go w oddali, bawiąc się w lodowatym śniegu, gdy inne dzieci dawno już uciekły do domu przed zimnem. W czwartym roku życia dotknęła go, a w piątym po raz pierwszy poleciała na jego szerokim mroźnym grzbiecie. Potem, w siódmym roku jej życia, na spokojne gospodarstwo rolne, w którym żyła Adara, opadły ogniste smoki z północy. Tylko zimowe dziecko i lodowy smok, który je kochał, mogły ocalić świat Adary przed całkowitym zniszczeniem...
Lodowy smok jest jedyną książką dla dzieci w dorobku George'a R.R. Martina, zdobywcy wielu nagród i autora bestsellerowej sagi "Pieśń Lodu i Ognia".
„Lodowy smok wypełnia się magią i pięknem aksamitnie bogatej prozy Martina już od pierwszego zdania. Czytelników w każdym wieku oczaruje ta fantastyczna opowieść o bohaterach i smokach, sile rodziny i dojrzewaniu wyjątkowej dziewczyny. Absolutnie obowiązkowa lektura dla każdego miłośnika fantasy”.
VOYA
Kategoria: | Fantasy |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8116-847-2 |
Rozmiar pliku: | 8,6 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Nie była do końca pewna, czy to zimno przywabia smoka, czy raczej smok sprowadza mrozy. Takie pytania często zaprzątały głowę jej brata Geoffa, który był od niej dwa lata starszy i jego ciekawość była niewyczerpana. Adary podobne sprawy nie obchodziły. Do szczęścia wystarczało jej, by zimno, śnieg i lodowy smok zjawiały się o swojej porze.
Zawsze wiedziała, kiedy należy ich oczekiwać, miała wtedy bowiem urodziny. Była zimowym dzieckiem, zrodzonym podczas mrozów tak strasznych, że gorszych nie pamiętała nawet stara Laura, która mieszkała w sąsiednim gospodarstwie i sięgała pamięcią czasów, gdy nikt z obecnie żyjących jeszcze się nie narodził. Ludzie do dzisiaj opowiadali o tych mrozach. Adara często o tym słyszała.
Mówili też o innych sprawach. Opowiadali, że to ów straszliwy chłód zabił jej matkę, pochłaniając podczas długiej nocy porodu ciepło potężnego ognia, który rozpalił jej ojciec, i zakradając się pod warstwy koców pokrywające łoże. Twierdzili również, że zimno dotarło do Adary jeszcze w macicy matki, że gdy się narodziła, jej skóra była bladosina i zimna w dotyku i że przez następne lata wcale nie zrobiła się cieplejsza. Zima jej dotknęła, zostawiła na niej swój znak i od tej pory Adara należała do niej.
To prawda, że zawsze trzymała się na uboczu. Była bardzo poważną małą dziewczynką i rzadko miała ochotę bawić się z innymi. Ludzie przyznawali, że jest piękna, ale na dziwny, odległy sposób. Skórę miała jasną, włosy blond, a oczy duże i jasnoniebieskie. Uśmiechała się, ale niezbyt często. Nikt nigdy nie widział, by płakała. Raz, kiedy miała pięć lat, nadepnęła na gwóźdź wbity w ukrytą w zaspie deskę. Przebił jej stopę na wylot, lecz nie krzyknęła ani się nie rozpłakała. Uwolniła nogę i wróciła do domu, zostawiając na śniegu ślad krwi.
— Tato, skaleczyłam się — powiedziała tylko po przyjściu. Nie dla niej były humory, napady złości i łzy zwyczajnych dzieci.
Nawet jej najbliżsi zdawali sobie sprawę, że Adara jest inna niż wszyscy. Jej ojciec był burkliwym, silnym jak niedźwiedź mężczyzną, który nie lubił zbytnio towarzystwa innych ludzi, lecz zawsze się uśmiechał, gdy Geoff zasypywał go pytaniami. Nigdy też nie brakowało mu chęci do uścisków i śmiechu dla starszej siostry Adary, Teri, która była złotowłosa, piegowata i bezwstydnie flirtowała ze wszystkimi miejscowymi chłopakami. Czasami przytulał również Adarę, zwłaszcza gdy był pijany, co podczas długich zim zdarzało się często. Wtedy jednak nie było uśmiechów. Obejmował tylko dziewczynkę ramionami, przyciskając jej maleńkie ciałko z całej siły. Głęboko w jego piersi rodziło się wówczas łkanie, a po rumianych policzkach spływały ogromne wilgotne łzy. Latem zaś nigdy jej nie obejmował. Był na to zbyt zajęty.
Wszyscy oprócz Adary mieli wtedy mnóstwo roboty. Geoff pomagał ojcu w polu i zadawał mu niezliczone pytania o to i owo, chcąc się dowiedzieć wszystkiego, co musi wiedzieć gospodarz. Gdy nie pracował, biegł z kolegami nad rzekę w poszukiwaniu przygód. Teri prowadziła dom i gotowała, a w okresie, gdy ruch był największy, dorabiała też trochę w gospodzie na skrzyżowaniu dróg. Córka oberżysty była jej przyjaciółką, a jego najmłodszy syn kimś więcej niż przyjacielem. Zawsze wracała stamtąd rozchichotana, przynosząc mnóstwo plotek i wieści zasłyszanych od wędrowców, żołnierzy i królewskich posłańców. Dla Teri i Geoffa lato było najlepszym okresem. Oboje byli wówczas bardzo zajęci i nie mieli czasu dla Adary.
Najbardziej zapracowany był jednak ojciec. Codziennie miał do wykonania tysiąc zadań, a gdy się z nimi uporał, znajdował sobie następne. Pracował od świtu do zmierzchu. Latem chudł i mięśnie mu twardniały, a kiedy wracał nocą z pola, śmierdział potem, jednak zawsze był uśmiechnięty. Po kolacji siadał z Geoffem, by snuć różne opowieści i odpowiadać na jego pytania, uczył Teri tajników gotowania bądź też wybierał się do gospody. Był prawdziwym dzieckiem lata.
Nigdy wtedy nie pił, poza kielichem wina, wychylanym od czasu do czasu z okazji wizyty brata.
To był kolejny powód, dla którego Teri i Geoff kochali lato, gdy na świecie było gorąco i zielono, a wszystko tętniło życiem. Tylko wówczas odwiedzał ich stryj Hal, młodszy brat ojca. Był smoczym jeźdźcem w służbie królewskiej, wysokim, szczupłym mężczyzną o twarzy szlachcica. Smoki nie potrafią znieść chłodu i dlatego z nadejściem zimy Hal odlatywał ze swym skrzydłem na południe. Latem jednak wracał i — odziany we wspaniały zielono-złoty królewski mundur — odwiedzał ich po drodze na pole walki, które znajdowało się na północnym zachodzie. Wojna trwała przez całe życie Adary.
Zawsze przywoził prezenty, zabawki z królewskiego miasta, biżuterię z kryształów i złota, cukierki oraz butelkę drogiego wina, którą wypijał z bratem. Uśmiechał się do Teri, która rumieniła się, słysząc jego komplementy, a Geoffa zabawiał opowieściami o wojnie, zamkach i smokach. Zawsze też próbował przywołać uśmiech na usta Adary za pomocą podarunków, żartów i uścisków. Jednak rzadko mu się to udawało.
Choć był dobroduszny, Adara go nie lubiła. Jego odwiedziny oznaczały, że zima jest daleko.
Poza tym, pewnej nocy, kiedy miała dopiero cztery lata, podsłuchała ich rozmowę przy winie. Myśleli, że dawno już usnęła.
— Mała jest okropnie poważna — zauważył Hal. — Powinieneś być dla niej serdeczniejszy, John. Nie możesz jej winić za to, co się stało.
— Nie mogę? — zapytał ojciec głosem bełkotliwym od wypitego wina. — Pewnie masz rację. Ale to trudne. Jest bardzo podobna do Beth, ale nie ma w sobie nic z jej ciepła. Jest w niej zima. Gdy tylko jej dotykam, czuję chłód i przypominam sobie, że to przez nią Beth musiała umrzeć.
— To ty jesteś dla niej zimny. Nie kochasz jej tak jak pozostałą dwójkę.
Adara do dziś pamiętała śmiech, jakim przyjął te słowa ojciec.
— Kochać ją? Ach, Hal, kochałem ją najbardziej ze wszystkich. Była moim zimowym dzieciątkiem. Ale ona nie odwzajemniła tej miłości. Nie ma w niej żadnych uczuć dla mnie, dla ciebie ani dla nikogo. To bardzo zimne dziecko.
Rozpłakał się, chociaż było lato i Hal był przy nim. Adara słuchała tego, leżąc w łóżku. Chciałaby, żeby stryjek już sobie odleciał. Nie rozumiała wówczas tego, co usłyszała, zapamiętała jednak każde słowo. Zrozumienie przyszło później.
Nie rozpłakała się ani wtedy, gdy to słyszała, ani kiedy w wieku sześciu lat wreszcie wszystko pojęła. Hal odleciał po kilku dniach. Podekscytowani Geoff i Teri machali rękami, gdy przemykało nad nimi jego skrzydło: trzydzieści wielkich smoków w dumnej formacji, rysujących się na tle letniego nieba. Adara patrzyła na nie z rączkami zwieszonymi u boków.
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki