Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • promocja
  • Empik Go W empik go

Lot jastrzębia - ebook

Wydawnictwo:
Seria:
Data wydania:
12 marca 2025
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Lot jastrzębia - ebook

Jestem niezniszczalnym drzewem twojego serca

Przed Warcisławą walka o odrodzenie jej rodu i odbudowanie chramu bogini, spalonego przez najeźdźców. Po znalezieniu sprzymierzeńców w grodzie kniazia Dargorada wyrusza wraz z nimi na niebezpieczną wyprawę, by wypełnić swoje przeznaczenie. Czy jej zamiary się powiodą? Jakie przeszkody spotka młoda księżna na swojej drodze?

Magdalena Wolff – Słowianka, japonistka, wielbicielka mitologii wszelakich. Jej korzenie są mocno związane z pewną osadą na Mazowszu, gdzie jej przodkowie od połowy XIX w. wytwarzali piękne przedmioty ze szkła. Nie dziwi więc, że jej ulubioną polską baśnią jest „Szklana góra”. Jest również miłośniczką piór wiecznych, którymi pisze swoje książki.

Kategoria: Fantasy
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-67875-80-6
Rozmiar pliku: 4,1 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Rozdział pierwszy

To była jej najświetniejsza chwila. Możni, którzy tak długo nie potrafili się zdecydować, czy pójdą za ostatnią z Jastrzębców, krzyczeli i walili w ławy, ochoczo okazując poparcie.

Warcisława zwróciła się teraz bezpośrednio do kniazia Dargorada:

– Wyruszam bezzwłocznie. Mam nadzieję, że dołączysz do moich sił, Wasza Wysokość.

Ukłoniła mu się i wyszła, powiewając krzeszącym iskry płaszczem. Snowid dopiero teraz zwrócił uwagę, że nie było z nią leszego. Dyskretnie opuścił salę i pobiegł za kuzynką, zabrawszy ze sobą dzban pełen miodu, bo przeczuwał, że jeszcze mu się przyda tej nocy.

Dogonił ją tuż pod drzwiami sypialni. Zauważyła go i gestem zaprosiła do środka. Posadziła swoją kukułkę, Złotooką, na oparciu krzesła, a szatę z piór położyła na skrzyni, po czym z impetem padła na wznak na posłanie.

– Wybacz, ale nie mam siły nawet siedzieć – jęknęła, masując twarz dłońmi.

– A rozmawiać? – zapytał, przysiadając na brzegu łóżka.

– Jeśli dasz mi coś na wzmocnienie.

Snowid zakolebał dzbanem, napitek zapluskał zachęcająco. Warcisława otworzyła oczy.

– Tak mi się zdawało, że coś niosłeś. Polej, jeśli łaska.

Świerczyński rozejrzał się w poszukiwaniu naczynia. Znalazł tylko drewniany kubek, którego Warcisława zapewne używała, gdy w nocy męczyło ją pragnienie. Obok stał dzbanek z wodą.

– Gdzie właściwie jest twoja pokojówka? – Nieufnie zerknął na maleńkie drzwiczki, za którymi kryła się sypialenka szpiegującej dla Dargorada służącej.

– Zdaje się, że chora. Ponoć zaniemogła w czasie obchodów Stada. Kniaź przysłał kogoś na zastępstwo, ale ją odprawiłam. Więcej z tym kłopotu niż wygody.

– Odprawiłaś? Tak po prostu? – Podał jej kubek z miodem.

Usiadła i upiła spory łyk, odetchnęła.

– Tak po prostu. Kto by pomyślał, że to takie łatwe, co? Chcesz trochę? – Uniosła kubek.

Snowid również się napił. Ta noc wymagała specjalnych środków zaradczych. Jeszcze nie pozbył się z uszu przeszywającego krzyku, który wydała z siebie kuzynka, gdy zaczęła płonąć wraz z posągiem jastrzębskiej bogini.

– Twój sen… To był pożar chramu Dziedzilii?

Skinęła głową, a wzrok jej stwardniał.

– Baba Jaga mnie ostrzegała, ale nie chciałam wierzyć, że do tego dojdzie. To tak, jakby Bygost podpalił mi serce. – Chwyciła za przód sukni, ścisnęła materiał w garści. – Nie wiem, czy to po mnie widać, ale robię wszystko, żeby nie panikować. Trudno mi wyrazić, jak wiele znaczyło dla mnie to miejsce… Dla wszystkich ludzi w Jastrzębcach.

– Twoje sposoby na opanowanie nerwów są bardzo interesujące. Czy zawsze wtedy rozstawiasz możnych kniaziów po kątach?

Zaśmiała się nerwowo.

– Nie, to był pierwszy raz. – Przejęła kubek i znów się napiła. – W tej chwili chyba nie mam już w sobie miejsca na więcej gniewu, smutku i bólu – powiedziała, patrząc w przestrzeń. – Czuję tak wiele naraz, że sama się w tym gubię. A w środku… dygoczę.

– A jednak wydajesz się dziwnie spokojna.

– Prawda? Pewnie dlatego, że jeszcze się nie zdecydowałam, co czuję. Ale coś mi się zdaje, że gniew zwycięży w tej rywalizacji. Pomaga pozbyć się strachu.

– Tak, często również zdrowego rozsądku.

– Nie gadaj, polej. – Podała mu pusty kubek, a on spełnił jej życzenie.

– Dlaczego zaczęłaś płonąć razem z chramem? Zdarzały ci się już takie wizje?

– Nie. Sama nie wiem. Może to dlatego, że… spotkałam Dziedzilię w Wyraju. To było bardzo intensywne przeżycie. Prawdziwie połączyłam się z jastrzębskim chramem… Miejscem, gdzie Dziedzilia zawsze zaznawała największej czci i gdzie biło serce Jastrzębiec… – Ze złością otarła wierzchem dłoni cieknące po policzkach łzy.

– Tak bardzo mi przykro, Warcisławo.

– Odbuduję chram! Postawię nowy posąg. To również powiedziała mi Baba Jaga: budynek można postawić na nowo… – Otarła kolejne łzy. – Chociaż aż mnie trzęsie ze złości na myśl o tym, co tam się stało! Spalili kawałek mojego serca, i nie tylko mojego! I ta obłuda, że robią to dla dobra „ciemnych pogan”, chcą naszego oświecenia… Nasłuchałam się o tym w Wassen. Chcą naszego posłuszeństwa i zawartości sakiewek, ot co! Jak ja ich nienawidzę…

– Warcisławo… – Snowid położył dłoń na jej ramieniu.

– Nie martw się – przerwała mu z bladym, zawziętym uśmiechem, przykrywając jego dłoń swoją. – Nie poddam się temu ogniowi. Zanim mnie uwolniłeś z tego snu, słyszałam głos bogini. „Ogień mnie nie spali. Rozpacz mnie nie wygna. Bo ja zostaję zawsze i do końca, nawet kiedy ty sama nie masz już nadziei. Odrastam niczym chwast i rozkwitam jak lilia, kiedy tylko zwrócisz na mnie wzrok. Jestem niezniszczalnym drzewem twojego serca. Jestem w tobie zawsze, nawet gdy o tym nie pamiętasz”.

Znów miała oczy pełne łez. Snowid chciał ją jakoś pocieszyć, ale nie leżało to w jego mocy. Drżała z bólu od wewnętrznej rany, na którą nie można było przyłożyć gojącej maści. Wobec tego podał jej chustkę do nosa i powiedział:

– Nie będziesz odbudowywać sama. Masz Dalesię i mnie, masz innych krewnych, masz sprzymierzeńców.

Księżniczka otarła oczy jego chustką, skinęła głową.

– Dziękuję.

Siedzieli przez chwilę w milczeniu, Warcisława, z zamkniętymi oczami, uspokajała się powoli. Czoło jej się wygładzało, oddech wyrównywał. Snowid myślał już, że zasnęła, kiedy uniosła powieki.

– Co do snów, to nie wiedziałam, że możesz wchodzić do cudzych! – powiedziała. – Albo w ogóle je widzieć!

– Normalnie nie zobaczyłbym twojego snu, gdybym sam nie był uśpiony. Twoja wizja jednak była na tyle intensywna, że wystarczyło się nieco odprężyć i zamknąć oczy.

– I z daleka wyłapujesz te sny?

– Zdarza mi się, i to nie zawsze, zobaczyć sen kogoś, kto śpi tuż obok mnie. Dlatego zwykle nalegam, żeby mieć osobny pokój.

Warcisława z wrażenia pociągnęła za duży łyk miodu i rozkaszlała się gwałtownie.

– To musi być bardzo dziwne – wydusiła, kiedy nieco doszła do siebie. – Oglądanie własnych snów bywa dezorientujące, a jak do tego dochodzą sny kogoś, z kim… – Odchrząknęła.

– Zapewniam, że jest to wyjątkowo dziwne. I czasami krępujące. A jeżeli chodzi o podróże poprzez sny, to nauczył mnie tego mój nauczyciel z chramu Nyji, stary Krzesigniew. Kto wie, może teraz ty będziesz się musiała uczyć ode mnie. Jeżeli miałaś jeden taki sen, to mogą nadejść następne…

Wzdrygnęła się.

– Nie, dziękuję. Ten był wystarczająco koszmarny. I dziękuję, że mnie z niego wyciągnąłeś. Gdyby nie ty… – Ponownie się wzdrygnęła, po czym potarła powieki. – Jestem taka zmęczona, ale chyba nie zasnę już tej nocy.

Snowid zajrzał do dzbanka.

– Niedobrze, miód nam się kończy. Pójdę po więcej.

Kiedy wrócił z zapasem napitku, wędzoną szynką i pszennym chlebem, Warcisława rzeczywiście nie spała. Siedziała na łóżku, obejmując się ramionami, zapatrzona przed siebie.

– Możemy rozmawiać do rana, jeśli chcesz – zaproponował.

Tak też uczynili. Prowiant znikał powoli, miód trochę szybciej. A oni rozmawiali – nie o planach na przyszłość, a o przeszłości. Wspominali, opowiadali sobie nawzajem o swoim życiu.

– Kiedyś nad Węgorkami, to takie jezioro niedaleko Jastrzębiego Gniazda, zostałam sama przy ognisku, podczas gdy moja rodzina poszła łowić ryby albo się kąpać. Nie wiem, co im strzeliło do głowy, żeby zostawiać taką małą dziewczynkę samą, ja jednak za bardzo się przejęłam rolą i postanowiłam zrobić wielkie ognisko, które ich zadziwi, kiedy wrócą. W ten sposób zużyłam większość chrustu i szczap przygotowanych do pieczenia ryb… Już nigdy nie zostawiali mnie samej przy ognisku. W dodatku nie dostałam kolacji, bo nie było na czym jej upiec. A brwi odrosły mi dopiero po jakimś czasie.

– Cóż za rozmach, podziwiam! – Snowid się roześmiał. – Co mi przypomina… Pamiętasz szklane karafki mojej matki? Ojciec sprowadza je dla niej z dalekich stron, bardzo je sobie upodobała… I jedna kiedyś się stłukła. Zanim służba sprzątnęła odłamki, zabrałem denko i nosiłem je wszędzie ze sobą. Skaleczyłem się raz czy dwa, potem byłem ostrożniejszy. Podobało mi się, jak szkło przepuszcza światło. Odkryłem, że przenikające przez nie promienie nagrzewają moją rękę, więc zacząłem eksperymentować z innymi przedmiotami, aż udało mi się w ten sposób zapalić kilka słomek… Stodołę w końcu odbudowano, a ja mogłem znowu siadać na tyłku.

Warcisława chwyciła się za obolały od śmiechu brzuch.

– Zawsze ciekawski! – powiedziała w końcu, ocierając łzy rozbawienia. – Jesteś niebezpieczny dla otoczenia, wiesz? Ile miałeś wtedy lat?

– Chyba osiem. Ojciec chciał mnie zamknąć w pokoju na tydzień, ale matka się za mną wstawiła i posiedziałem tylko jeden dzień.

Księżniczka zadumała się na chwilę, spoważniała.

– Zawsze byłeś z nią blisko, prawda?

Skinął głową i nagle poczuł ucisk w żołądku. Przeczuwał, o co zapyta Warcisława.

– Nigdy nie myślałeś, żeby jej powiedzieć o…

– Nie – odparł zbyt szybko.

Przypadek zrządził, że Warcisława poznała jeden z jego najpilniej strzeżonych sekretów, i było to dla niego sporą ulgą.

– Dlaczego? – zapytała cicho. – Może byłoby ci lżej.

Brwi miała zmarszczone, niebieskie oczy pełne troski. Należała jej się odrobina szczerości.

– Bo jest moim… jedynym miękkim miejscem.

– Miękkim…? – Zmarszczyła brwi jeszcze bardziej. – Takim, które sprawia, że możesz się odsłonić? – domyśliła się.

Pociągnął łyk miodu, odepchnął nieprzyjemne wspomnienia. Był kiedyś dużo bardziej naiwny niż teraz, ale nawet wtedy miał na tyle rozsądku, żeby nie opowiadać matce o swoich skłonnościach. Ryzyko odrzucenia było zbyt wielkie. Nawet jeśli przez to okruch lodu w jego sercu nigdy nie mógł stopnieć.

Warcisława wciąż siedziała ze zmarszczonymi brwiami, podbródek wysunęła do przodu. Wydawała się zarazem zła i nieszczęśliwa. Snowid pił, nie odzywał się.

– Nie jedynym – powiedziała w końcu z żarem, patrząc mu prosto w oczy.

Zamrugał.

– Słucham?

Ujęła jego dłoń i uścisnęła ją mocno.

Dotarło do niego dopiero po chwili. A niech cię, Warcisławo.

Jego usta rozciągnęły się w mimowolnym uśmiechu. Oddał uścisk i ponownie uniósł kielich.

– Tego dnia, kiedy wyjechaliśmy po ciebie ze Świerków… Wiedziałem, że stanie się coś niezwykłego. Za spotkanie na skraju lasu!

Warcisława wychyliła puchar do dna.

Ledwo zdążyła przełknąć, kiedy na parapecie otwartego okna wylądował wielki puchacz. Zeskoczył na posadzkę i zakręcił się wokół własnej osi.

– Chyba mamy gości – obwieścił. – Widziałem twoją wujeczną siostrę z Ładziców.

DALSZA CZĘŚĆ DOSTĘPNA W WERSJI PEŁNEJSpis treści

Rozdział pierwszy

Rozdział drugi

Rozdział trzeci

Rozdział czwarty

Rozdział piąty

Rozdział szósty

Rozdział siódmy

Rozdział ósmy

Rozdział dziewiąty

Rozdział dziesiąty

Rozdział jedenasty

Rozdział dwunasty

Rozdział trzynasty

Rozdział czternasty

Rozdział piętnasty

Rozdział szesnasty

Rozdział siedemnasty

Rozdział osiemnasty

Rozdział dziewiętnasty

Rozdział dwudziesty

Rozdział dwudziesty pierwszy

Rozdział dwudziesty drugi

Rozdział dwudziesty trzeci

Rozdział dwudziesty czwarty

Rozdział dwudziesty piąty

Rozdział dwudziesty szósty

Rozdział dwudziesty siódmy

Rozdział dwudziesty ósmy

Epilog

Podziękowania

Alfabetyczny spis postaci
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: