- W empik go
Loveless - ebook
Loveless - ebook
Powieść twórczyni cyklu komiksów HEARTSTOPPER.
Nagrodzona YA Book Prize 2021 wzruszająca opowieść o odnajdywaniu własnej tożsamości.
Wszystko to zaczęło do mnie docierać. Nigdy w nikim się nie kochałam. Ani w chłopcach, ani w dziewczynach, ani w żadnej osobie, którą kiedykolwiek poznałam. Co to znaczy?
Georgia nie była dotąd zakochana, z nikim się nawet nie całowała. Jednak jest przekonana, że pewnego dnia odnajdzie swoją drugą połowę.
Kiedy jej starania spełzają na niczym, zaczyna się zastanawiać, dlaczego miłość wydaje się tak prosta dla innych, a dla niej nie. W zderzeniu z nowymi pojęciami – aseksualnością i aromantycznością – Georgia jest jeszcze bardziej niepewna swoich uczuć. Czyżby przeznaczone jej było żyć bez miłości? A może przez cały czas szukała nie tego, co jest odpowiednie dla niej? A może miłość to nie tylko romantyczne uczucie…
Alice Oseman to jeden z najbardziej autentycznych i najmocniej wybrzmiewających głosów we współczesnej literaturze Young Adult.
Ośmioodcinkowy serial na podstawie pierwszego tomu Heartstoppera
w Netflixie! Start emisji 1. sezonu: 22 kwietnia 2022.
Komentarze do YA Book Prize 2021
Alice Oseman: „Byłam w szoku, kiedy usłyszałam, że jestem laureatką YA Book Prize 2021! Loveless było najtrudniejszym projektem twórczym w moim życiu i jestem niezmiernie podekscytowana tym, że otrzymało tak prestiżową nagrodę. Wielka Brytania jest domem dla niesamowitej i wyjątkowej społeczności fanów literatury YA. Czuję się zaszczycona, że zostałam przez nich uhonorowana.”
Jurorka Layla Hudson, dyrektorka inkluzywnej księgarni Round Table Books w Brixton: „Niezmiernie się cieszę, że Loveless wygrało w tym roku YA Book Prize. Wiele osób aromantycznych i aseksualnych mogło utożsamić się z główną bohaterką książki. To powieść, która z pewnością będzie uwielbiana i czytana wielokrotnie”.
Kategoria: | Young Adult |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8266-164-4 |
Rozmiar pliku: | 1,1 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Wokół ogniska siedziały trzy pary, które całowały się tak, jakby brały udział w jakiejś zorganizowanej orgii. Wypełniły mnie totalnie ambiwalentne uczucia. Jakaś część mnie myślała „fuj”, ale jednocześnie gdzieś z głębi duszy coś wołało: „Kurczę, też bym tak chciała!”.
Cóż, chyba właśnie tego powinnam się spodziewać na afterku po balu maturalnym. Ale w sumie nie imprezuję zbyt często, więc nie zdawałam sobie sprawy, że tak to wygląda.
Odeszłam od ogniska i ruszyłam w stronę ogromnej posiadłości Hattie Jorgensen. Jedną ręką podtrzymywałam sukienkę, żeby się nie potknąć, drugą pisałam wiadomość do Pip.
Georgia Warr
nie mogłam podejść do ogniska po pianki bo wszędzie dookoła siedzieli całujący się ludzie
Felipa Quintana
Jak mogłaś mnie tak zdradzić i rozczarować Georgia
Georgia Warr
kochasz mnie jeszcze czy z nami koniec
Znalazłam ją w kuchni. Pip opierała się o narożną szafkę, w jednej ręce trzymała plastikowy kubek pełen wina, a w drugiej telefon. Krawat miała częściowo wciśnięty w kieszonkę koszuli. Jej aksamitna marynarka w kolorze ciemnej czerwieni była rozpięta. Krótko ścięte loki Pip oswobodziły się z upięcia – pewnie podczas tańca – i teraz spadały jej na ramiona niesforną, puszystą falą.
– Wszystko w porządku? – zapytałam.
– Chyba jestem trochę wstawiona – powiedziała. Szylkretowe okulary zjechały jej z nosa. – Poza tym: tak, kocham cię, do cholery.
– Bardziej niż pianki?
– Jak możesz stawiać mnie przed takim wyborem?
Objęłam ją ramieniem i razem oparłyśmy się o szafki kuchenne. Dochodziła północ, z salonu Hattie dudniła muzyka, a odgłosy rozmów, śmiechów, krzyków i pisków naszych koleżanek i kolegów dobiegały z każdego kąta domu.
– Trzy pary siedziały przy ognisku i się całowały. JEDNOCZEŚNIE. To było jakieś takie…
– Perwersyjne – stwierdziła Pip.
– Trochę chciałabym być na ich miejscu.
Pip popatrzyła na mnie przeciągle.
– Fuuj.
– No co? Po prostu chciałabym kogoś pocałować – powiedziałam.
To było trochę dziwne, bo przecież nie byłam pijana. Nie piłam, bo miałam odwieźć Pip i Jasona.
– Możemy się pocałować, jeśli chcesz.
– Nie to miałam na myśli.
– Wiesz, Jason jest singlem już od paru miesięcy. Jestem pewna, że też nie miałby nic przeciwko.
– Zamknij się, mówię serio.
Byłam naprawdę poważna. Bardzo, ale to bardzo chciałam kogoś pocałować. Poczuć chociaż odrobinę tej magii balu maturalnego.
– To może Tommy? – zaproponowała Pip, unosząc brew i uśmiechając się złośliwie. – Może to już czas, by się do czegoś przyznać?
Do tej pory podkochiwałam się tylko w jednej osobie. W Tommym. Jednym z najbardziej atrakcyjnych chłopaków z naszego rocznika. Tommy mógłby zostać modelem, gdyby tylko zechciał – był wysoki, chudy i klasycznie atrakcyjny, tak w stylu Timothée Chalameta (choć tak naprawdę nigdy nie rozumiałam, dlaczego wszyscy kochali Timothée Chalameta). Moim zdaniem wiele osób na pokaz podkochuje się w różnych gwiazdach, żeby się dopasować do reszty.
Ja bujałam się w Tommym od siódmej klasy, odkąd jakaś dziewczyna zapytała mnie: „Jak myślisz, kto jest najseksowniejszym chłopakiem w Truham?”. Wtedy pokazała mi w telefonie zdjęcie grupy najpopularniejszych chłopaków z siódmej klasy męskiego gimnazjum po drugiej stronie ulicy. Wśród nich, mniej więcej pośrodku, stał Tommy. Od razu wpadł mi w oko – ta jego fryzura na gwiazdę boysbandu i modne ciuchy – wskazałam więc właśnie jego. I tyle.
Minęło prawie siedem lat, a ja w zasadzie nigdy z nim nie rozmawiałam. Tak naprawdę wcale tego nie chciałam, prawdopodobnie z powodu swojej nieśmiałości. Traktowałam go bardziej jako pojęcie abstrakcyjne – był atrakcyjny, podkochiwałam się w nim, jednocześnie mało prawdopodobne było, żeby coś się między nami mogło wydarzyć – i to mi zdecydowanie odpowiadało.
Parsknęłam.
– Oczywiście, że nie Tommy.
– Czemu nie? Przecież go lubisz.
Myśl o tym, że mogłabym podążyć za swoim zauroczeniem, bardzo mnie zdenerwowała.
Wzruszyłam ramionami, a Pip odpuściła dyskusję.
Nadal objęte, wyszłyśmy z kuchni na korytarz luksusowej posiadłości Hattie Jorgensen. Ludzie leżeli na podłodze w sukniach balowych i smokingach, wokół nich walały się puste kubki i resztki jedzenia. Dwie osoby całowały się na schodach; patrzyłam na nie przez chwilę, niepewna, czy budzi to we mnie wstręt, czy może jest to najbardziej romantyczny widok, jaki w życiu widziałam. Prawdopodobnie to pierwsze.
– Wiesz, czego ja chcę? – zagadnęła Pip, gdy wtoczyłyśmy się do ogrodu zimowego Hattie i opadłyśmy na kanapę.
– Czego?
– Chcę, żeby ktoś spontanicznie zaśpiewał piosenkę, aby wyrazić swoją miłość do mnie.
– Jaką piosenkę?
Zastanowiła się przez chwilę.
– Your Song z Moulin Rouge – westchnęła. – Boże, jestem smutną, samotną lesbijką.
– Niezły wybór piosenki, ale nadal nie tak realny jak pocałunek.
Pip przewróciła oczami.
– Jeśli tak bardzo chcesz kogoś pocałować, po prostu idź do Tommy’ego. Podoba ci się od siedmiu lat. To twoja ostatnia szansa, nim zaczniemy studia.
Mogła mieć rację. Jeśli miałabym kogoś pocałować, to tylko Tommy’ego. Ale ta myśl napawała mnie jednak lękiem.
Skrzyżowałam ręce na piersiach.
– Może zamiast tego pocałuję jakiegoś nieznajomego.
– A weź, spierdalaj.
– Mówię poważnie.
– Nie, nie mówisz. Nie jesteś taka.
– Nie wiesz, jaka jestem.
– Właśnie, że wiem. Znam cię lepiej niż ktokolwiek inny – odparła Pip.
Miała rację. Znała mnie doskonale i wiedziała, że dzisiejszy wieczór to moja ostatnia szansa, żeby wyznać Tommy’emu, że podkochuję się w nim od siedmiu lat. Ostatnia szansa, by jeszcze jako uczennica kogoś pocałować, zaznać tej wymarzonej, nastoletniej ekscytacji i młodzieńczej magii, których – jak się wydawało – wszyscy inni już zdążyli posmakować.
To była moja ostatnia szansa, by to poczuć.
Może więc będę musiała się z tym pogodzić i mimo wszystko pocałować Tommy’ego.ROMANS
Kocham romanse. Od zawsze. Kocham animacje Disneya (zwłaszcza niedoceniane arcydzieło, jakim jest Księżniczka i Żaba). Kocham fanfiki (nawet te o bohaterach, których nie znam, a te o Draco i Harrym oraz Korze i Asami wciąż chętnie czytam na poprawę nastroju). Często wyobrażałam sobie, jak wyglądałby mój ślub (ceremonia – w stodole, z jesiennymi liśćmi i jagodami, kolorowymi lampkami i świeczkami; suknia – koronkowa i w stylu vintage; mój przyszły mąż ledwo powstrzymujący łzy; moja wzruszona rodzina; ja płacząca ze szczęścia, bo znalazłam tego jedynego).
Po prostu. Kocham. Miłość.
Wiem, że to ckliwe. Ale nie jestem cyniczna. Jestem raczej marzycielką, która pragnie miłości i wierzy w jej magię. Jak główny bohater z Moulin Rouge, który uciekł do Paryża, aby pisać historie o prawdzie, wolności, pięknie i miłości, mimo że raczej powinien myśleć o znalezieniu pracy, żeby mieć za co kupić jedzenie. Tak. Cała ja.
Prawdopodobnie to u nas rodzinne. Wszyscy Warrowie to wyznawcy wiecznej miłości – moi rodzice wciąż są w sobie tak samo zakochani jak w tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiątym pierwszym, kiedy to moja mama pracowała jako nauczycielka baletu, a tata grał w zespole. Serio, nie żartuję. Tekst piosenki Sk8er Boi Avril Lavigne dosłownie opowiada ich historię, tylko ze szczęśliwym zakończeniem.
Moi jedni i drudzy dziadkowie też nadal są razem. Mój brat ożenił się ze swoją dziewczyną, gdy miał dwadzieścia dwa lata. Nikt z bliskich krewnych się nie rozwiódł. Większość moich starszych kuzynów ma partnerów i partnerki, niektórzy pozakładali rodziny.
Za to ja nigdy nie byłam w związku.
Co więcej, nigdy nikogo nawet nie pocałowałam.
Jason pocałował Karishmę, z którą chodziłam na historię, podczas Wyprawy Księcia Edynburga. Przez kilka miesięcy umawiał się też z tą okropną dziewczyną, Aimee, zanim zdał sobie sprawę, że to kompletna kretynka. Pip pocałowała na domówce Millie z Akademii oraz Nicolę z naszej młodzieżowej grupy teatralnej na jednej z prób kostiumowych do Drakuli. Większość ludzi miała podobne historie – głupi pocałunek z kimś, w kim się podkochiwali, albo i nie. Niekoniecznie to do czegoś prowadziło, ale stanowiło po prostu część bycia nastolatkiem.
Większość osiemnastolatków miała za sobą pierwszy pocałunek, większość podkochiwała się w kimś, choćby w jakimś celebrycie. Przynajmniej połowa ludzi, których znałam, uprawiała seks, chociaż pewnie część z nich kłamała, podciągając pod seks macanie piersi albo – co gorsza – innych części ciała.
W sumie mnie to nie odchodziło, wiedziałam, że i na mnie przyjdzie czas. Prędzej czy później przychodzi na każdego. „W końcu i ty kogoś znajdziesz” – pocieszali mnie moi przyjaciele. A ja sobie myślałam, że wcale mi się nie spieszy. Nastoletnie romanse udawały się tylko w filmach.
Musiałam po prostu zaczekać na swoją wielką miłość. Kiedyś KOGOŚ znajdę. Zakochamy się w sobie. I będę miała swój happy end.PIP, JASON I JA
– Georgia musi pocałować Tommy’ego – oznajmiła Pip Jasonowi, gdy klapnęłyśmy obok niego na kanapie w salonie Hattie.
Jason, będący w połowie gry w scrabble na telefonie, popatrzył na mnie krzywo.
– Czy mogę spytać dlaczego?
– Bo minęło siedem lat i uważam, że to najwyższy czas – odparła Pip. – Jakieś uwagi?
Jason Farley-Shaw był naszym najlepszym przyjacielem. Tworzyliśmy naprawdę zgrane trio. Pip i ja chodziłyśmy razem do żeńskiego gimnazjum, a Jasona poznałyśmy dzięki corocznym szkolnym przedstawieniom, do których zapraszano chłopców z męskiego gimnazjum. Po kilku latach przeniósł się do naszej szkoły, która od szóstej klasy wzwyż była mieszana, wstąpił też do naszej grupy teatralnej.
Bez względu na to, co wystawialiśmy, czy musical, czy sztukę, Jason zazwyczaj grał role surowych starszych mężczyzn. Głównie dlatego, że był wysoki i szeroki w barach, a dodatkowo na pierwszy rzut oka sprawiał wrażenie stanowczego. Wcielał się w postacie między innymi: Javerta w Nędznikach, Prospera w Burzy i srogiego George’a Banksa w Mary Poppins.
Mimo to Pip i ja szybko się zorientowałyśmy, że pod tą surową powłoką kryje się łagodny, wyluzowany koleś, który zdawał się lubić nasze towarzystwo bardziej niż ktokolwiek inny. Spokój i opanowanie Jasona doskonale nas równoważyły – Pip, będącą chodzącym chaosem, i mnie z moją tendencją do zamartwiania się i niezręczności w niemal każdej sytuacji.
– Ach – westchnął Jason, spoglądając na mnie. – Cóż… naprawdę nie ma znaczenia, co ja o tym myślę.
– Nie wiem, czy chcę pocałować Tommy’ego.
Jason wyglądał na zadowolonego i odwrócił się do Pip.
– I masz. Sprawa zamknięta. W takich kwestiach trzeba mieć jednak pewność.
– Nie! No, proszę cię! – krzyknęła Pip i popatrzyła na mnie. – Georgia. Wiem, że jesteś nieśmiała. Ale pamiętaj, to jest ostatnia szansa, żebyś wyznała mu swoje uczucia. A nawet gdyby cię odtrącił, to co z tego? Przecież wyjeżdża na studia!
Mogłam wprawdzie zaznaczyć, że gdyby jednak jakimś cudem zareagował pozytywnie, zapewne pojawiłyby się pewne trudności w budowaniu związku, ale jednak się nie odezwałam.
– Pamiętasz, jak się cykałam, gdy miałam powiedzieć Alicii, że mi się podoba? – kontynuowała Pip. – A ona mi na to odpowiedziała: „Sorry, jestem hetero”. Płakałam chyba przez dwa miesiące. A teraz?! Kwitnę! – Kopnęła nogą w powietrzu, podkreślając swój punkt widzenia. – To się nazywa scenariusz bez konsekwencji.
Jason przez cały czas wpatrywał się we mnie, jakby próbował zgadnąć, co myślę.
– No nie wiem – powiedziałam. – Po prostu… nie wiem. Chyba rzeczywiście go lubię.
Przez twarz Jasona przemknął cień smutku, ale szybko zniknął.
– Cóż – powiedział, wpatrując się swoje kolana – myślę, że powinnaś zrobić to, na co masz ochotę.
– Wydaje mi się, że jednak chcę go pocałować…
Rozejrzałam się po pokoju i – jak można się było spodziewać – dostrzegłam Tommy’ego stojącego w małej grupce ludzi przy drzwiach. Znajdował się na tyle daleko, że nie mogłam dokładnie przyjrzeć się jego twarzy – nadal był tylko koncepcją osoby, bezkształtną plamą, typowo atrakcyjnym facetem. Moim siedmioletnim zauroczeniem. Widząc go niewyraźnie, z daleka, cofnęłam się wspomnieniami do siódmej klasy, do momentu, gdy wskazałam na zdjęciu chłopca, który wydał mi się najbardziej pociągający.
I to zadecydowało o mojej decyzji. Tak, mogłabym to zrobić.
Mogłabym pocałować Tommy’ego.
Czasami zastanawiałam się, czy będę z Jasonem, czy raczej z Pip. Gdyby nasze życie było filmem, przynajmniej dwoje z nas byłoby razem.
Ale szczerze powiedziawszy, nigdy nie żywiłam romantycznych uczuć wobec żadnego z nich.
Z Pip przyjaźniłyśmy się prawie od siedmiu lat. Od pierwszego dnia w szkole, kiedy to usiadłyśmy razem w ławce i zostałyśmy zmuszone do wymienienia się trzema interesującymi faktami o sobie. Dowiedziałyśmy się wówczas, że obie chcemy zostać aktorkami, i tyle. Zostałyśmy przyjaciółkami.
Pip zawsze była bardziej towarzyska niż ja, zabawniejsza i ogólnie bardziej interesująca. Ja zaś zawsze byłam dobrą słuchaczką, wspierającą przyjaciółką w trudnych chwilach, na przykład gdy w wieku czternastu lat przechodziła kryzys pod tytułem „Czy jestem lesbijką?”; gdy w zeszłym roku przeżywała rozterki, czy ma zostać aktorką, czy może naukowczynią; oraz gdy kilka miesięcy temu chciała ściąć włosy na krótko, ale strasznie się tego bała.
Z Jasonem poznaliśmy się później, lecz zaprzyjaźniliśmy się znacznie szybciej, niż mogłabym się spodziewać, biorąc pod uwagę moje trudności w nawiązywaniu nowych znajomości. Był pierwszą osobą, jaką poznałam, z którą mogłam siedzieć w ciszy i nie czuć się z tym niezręcznie. Przy nim nigdy nie musiałam starać się być zabawną i rozrywkową. Zawsze mogłam być sobą i wiedziałam, że on nie przestanie mnie z tego powodu lubić.
Wszyscy troje mieliśmy wrażenie, jakbyśmy nocowali u siebie tysiące razy. Wiedziałam dokładnie, gdzie znajdują się popsute sprężyny w łóżku Pip. Wiedziałam, że ulubioną szklanką Jasona w mojej szafce jest ta z wyblakłym Kaczorem Donaldem, którą dostałam w Disneylandzie, jak miałam dwanaście lat. Zawsze, kiedy się spotykaliśmy, oglądaliśmy Moulin Rouge – znaliśmy ten film na pamięć, słowo w słowo.
Nigdy nie było między mną, Pip a Jasonem żadnych romantycznych relacji. Sądzę jednak, że łącząca nas wieloletnia przyjaźń jest więzią równie silną, co u wielu znanych mi par, a może nawet silniejszą.TOMMY
Pip i Jason zeszli już po drinki, a ja zostałam na górze. Powiedziałam im, że muszę wziąć swoją kurtkę z jednej z sypialni, bo zrobiło mi się zimno. Potem po prostu stałam w ciemnym korytarzu, próbując oddychać i zebrać myśli.
Wszystko w porządku. Jeszcze nie było za późno.
Nie byłam dziwna ani obrzydliwa.
Miałam czas, żeby wykonać jakiś ruch.
Znalazłam kurtkę oraz pozostawioną na parapecie miskę kiełbasek koktajlowych, które również zabrałam. Gdy wyszłam na korytarz, zauważyłam, że drzwi do jednej z sypialni są lekko uchylone. Z ciekawości zajrzałam do środka i zobaczyłam, jak komuś najwyraźniej robiono palcówkę.
Dreszcz przebiegł mi po plecach. Jakby… dobra, spoko. Zapomniałam, że w prawdziwym życiu ludzie rzeczywiście to robią. Fajnie się o tym czytało w fanfikach czy oglądało to na filmach, ale rzeczywistość była trochę… jakby to ująć: „Ojej. Czuję się niezręcznie, zabierzcie mnie stąd”.
Pomijając to – z pewnością warto by pomyśleć o porządnym zamknięciu drzwi, jeśli ktoś miałby zamiar włożyć w ciebie jakąś część swojego ciała.
Trudno mi było wyobrazić sobie siebie w takiej sytuacji. Szczerze mówiąc, ten pomysł podobał mi się tylko w teorii – mała seksualna przygoda w ciemnym pokoju w czyimś domu z kimś, z kim flirtujesz sporadycznie od kilku miesięcy – ale w rzeczywistości? Wzajemne dotykanie się po genitaliach? Fuj.
Myślę, że potrzeba czasu, żeby ludzie byli gotowi na coś takiego. I koniecznie trzeba znaleźć kogoś, z kim czujesz się komfortowo. Nigdy nie miałam do czynienia z kimś, kogo chciałabym pocałować, a co dopiero z kimś, z kim chciałabym…
Spojrzałam na miskę kiełbasek koktajlowych. Straciłam apetyt.
A wtedy ciszę wokół mnie przerwał głos.
– Hej. – Usłyszałam, a gdy podniosłam głowę, zobaczyłam Tommy’ego.
Pierwszy raz w życiu rozmawiałam z Tommym.
Oczywiście widywałam go dosyć często. Na kilku domówkach, czasami przy szkolnej bramie. Kiedy przeniósł się do naszej szkoły w szóstej klasie, nie mieliśmy żadnych wspólnych zajęć, ale od czasu do czasu mijaliśmy się na korytarzu.
Zawsze byłam podenerwowana, kiedy był w pobliżu. Myślałam, że to z powodu mojego zauroczenia.
Nie za bardzo wiedziałam, jak mam się przy nim zachowywać.
Tommy wskazał na sypialnię.
– Jest tam ktoś? Mój płaszcz chyba został na łóżku.
– Wydaje mi się, że ktoś tam komuś robi dobrze – odpowiedziałam z nadzieją, że nie na tyle głośno, aby mnie usłyszeli.
Ręka Tommy’ego opadła.
– Ach. Jasne. Okej. Eee… To chyba przyjdę po niego później.
Zapadła cisza. Staliśmy skrępowani przed drzwiami. Nie mogliśmy słyszeć tych osób w sypialni, ale sama świadomość, co tam się dzieje i że oboje o tym wiemy, sprawiała, że miałam ochotę umrzeć.
– Jak się masz? – zapytał.
– Ach, no wiesz – powiedziałam, podnosząc miskę z kiełbaskami. – Mam kiełbaski.
– Świetnie, gratuluję. – Pokiwał głową.
– Dzięki.
– Swoją drogą, bardzo ładnie wyglądasz.
Miałam na sobie połyskującą liliową sukienkę. Czułam się w niej dość nieswojo, bo na co dzień nosiłam zwykłe wzorzyste swetry i dżinsy z wysokim stanem, ale wydawało mi się, że w tej kiecce wyglądam ładnie. Miło było otrzymać potwierdzenie.
– Dzięki.
– Sorki za to „prawda czy wyzwanie” – zaśmiał się cicho. – Ludzie potrafią być dupkami. Żeby było jasne: ja całowałem się pierwszy raz, jak miałem siedemnaście lat.
– Naprawdę?
– Serio. Wiem, że to dość późno, ale… no wiesz, lepiej poczekać, aż będzie się miało poczucie, że to jest to, prawda?
– Jasne – zgodziłam się, ale pomyślałam, że jeśli siedemnaście lat to „późno”, to ja muszę być w zasadzie staruszką.
To wszystko wydawało się dziwne. Podkochiwałam się w Tommym od siedmiu lat. Teraz ze mną rozmawiał. Dlaczego nie skakałam z radości?
Na szczęście w tej chwili zabrzęczał mój telefon. Wyciągnęłam go ze stanika.
Felipa Quintana
Słuchuj, gdzie jesteś zaraz ruchamy
Haha chuj
Ten chuj był niechcący
I RUCHAMY
Haha ruchamy
Jason Farley-Shaw
Wróć proszę zanim pip wypije kolejny kieliszek wina
Felipa Quintana
Przestań pisać o mnie na naszym czacie gdy stoję tuż obok ciebie
Jason Farley-Shaw
Serio Georgia gdzie jesteś
Szybko wygasiłam ekran, by Tommy nie pomyślał, że go ignoruję.
– Eee… – zaczęłam, nie wiedząc do końca, co powiedzieć. – Jeśli ci zimno, mogę ci pożyczyć moją kurtkę. – Podniosłam moją oversize’ową dżinsową katanę, by mu ją wręczyć.
Tommy popatrzył na nią. Wydawał się nieporuszony faktem, że to „dziewczyńska” kurtka, co było okej, bo gdyby zaprotestował, oznaczałoby to najpewniej koniec mojego zauroczenia.
– Jesteś pewna? – zapytał.
– Jasne.
Wziął katanę i ją włożył. Sama świadomość, że jakiś koleś, którego nie znałam zbyt dobrze, nosi moją kurtkę, sprawiła, że poczułam się trochę dziwnie. Czy nie powinnam być zadowolona z takiego obrotu sprawy?
– Miałem właśnie pójść posiedzieć przy ognisku – powiedział Tommy, zgarbił się nieco przy ścianie i pochylił delikatnie w moją stronę z uśmiechem. – Może… chcesz pójść ze mną?
Wtedy właśnie zdałam sobie sprawę, że próbuje ze mną flirtować.
Wyglądało na to, że to działało.
Naprawdę uda mi się pocałować Tommy’ego.
– Pewnie – powiedziałam. – Dam tylko znać Pip.
Georgia Warr
jestem z tommym, lol
Szkolny romans to jeden z moich ulubionych motywów w fanfikach. Na liście ulubieńców znajdowały się także wątki z alternatywnych światów: z pokrewnymi duszami, kawiarniami, a także motyw zranienia/pocieszenia i chwilowej amnezji.
Uznałam, że największe szanse mam na szkolny romans, jednak teraz – kiedy prawdopodobieństwo, że to się wydarzy, było powyżej zera – zaczęłam wariować.
Serce mi waliło, pociłam się, ręce mi się trzęsły.
Coś takiego czuje się podobno przy zauroczeniu, więc to normalne, prawda?
Wszystko było zupełnie normalne.CAŁOWANIE
Przy ognisku nikogo nie było. Tylko my. Żadnej pocałunkowej orgii w zasięgu wzroku.
Wybrałam miejsce obok stosu koców, a Tommy usiadł obok mnie, balansując butelką piwa na poręczy swojego krzesła. Co się teraz stanie? Czy po prostu zaczniemy się całować? Boże, oby nie.
Zaraz, czy nie tego właśnie chciałam?
Pocałunek musi się zdarzyć, tak czy owak. To było dla mnie jasne. To moja ostatnia szansa.
– Więc… – powiedział Tommy.
– Więc? – odparłam.
Zastanawiałam się, jak zainicjować pocałunek. W fanfikach po prostu pytają: „Czy mogę cię pocałować?”, co jest bardzo romantyczne, kiedy się to czyta. Jednak w mojej głowie zabrzmiało to strasznie żenująco, gdy wyobraziłam sobie, że mówię to na głos. Mam wrażenie, że w filmach to się po prostu wydarza, bez żadnych wcześniejszych dyskusji, ale obie strony są w pełni świadome tego, co się dzieje.
Skinął na mnie głową, popatrzyłam na niego, czekając, aż się odezwie.
– Wyglądasz bardzo ładnie – powiedział.
– Już to mówiłeś – odparłam, uśmiechając się z zakłopotaniem. – Ale dzięki.
– Dziwne, że właściwie nie rozmawialiśmy zbyt wiele w szkole – ciągnął.
Położył rękę na oparciu mojego krzesła, tak że jego dłoń znalazła się dziwnie blisko mojej twarzy. Nie wiem, czemu poczułam się przez to nieswojo. Chyba dlatego, że po prostu tam była.
– Cóż, nie kumplujemy się z tymi samymi ludźmi.
– Tak, a ty też jesteś raczej cicha, co nie?
Nie mogłam nawet temu zaprzeczyć.
– Tak.
Teraz, kiedy był tak blisko, trudno mi było dostrzec, co mnie w nim tak pociągało przez tych siedem lat. Był zwyczajnie atrakcyjny – to samo można powiedzieć o gwiazdach pop czy aktorach – ale nic w nim nie sprawiało, że miałam motyle w brzuchu. Co to w ogóle znaczy „mieć motyle w brzuchu”? Co dokładnie powinnam teraz czuć?
Pokiwał głową, jakby już wszystko o mnie wiedział.
– W porządku. Ciche dziewczyny są miłe.
Co to w ogóle miało znaczyć?
Co z nim było nie tak? Nie mogłam tego stwierdzić. Prawdopodobnie byłam zbyt zdenerwowana. Wszyscy się denerwują w obecności osób, w których się podkochują.
Zerknęłam w stronę domu, nie miałam już ochoty patrzeć na Tommy’ego. W ogrodzie zimowym dostrzegłam dwie przyczajone i obserwujące nas postacie – Pip i Jason. Pip od razu do mnie pomachała, a Jason, nieco zakłopotany, odciągnął ją na bok.
Oboje chcieli zobaczyć, co się stanie między Georgią i jej trwającym siedem lat zauroczeniem.
Tommy pochylił się nieco w moją stronę.
– Powinniśmy więcej rozmawiać czy coś.
Widziałam, że naprawdę tak nie myśli. Po prostu grał na zwłokę. Wiedziałam, co powinno się zaraz zdarzyć.
Miałam się nachylić, zdenerwowana i jednocześnie podekscytowana, on odgarnąłby mi włosy z twarzy, ja spojrzałabym na niego spod rzęs, a potem pocałowalibyśmy się delikatnie i stalibyśmy się jednością – Georgia i Tommy. Następnie poszlibyśmy do domu, oszołomieni i szczęśliwi, i być może to by się więcej nie powtórzyło. A może napisałby do mnie i postanowilibyśmy pójść na randkę, żeby zobaczyć, jak nam się ułoży. Wtedy zdecydowalibyśmy się spotykać, po trzecim spotkaniu zostalibyśmy parą, kilka tygodni później uprawialibyśmy seks. Kiedy ja byłabym na uczelni, on pisałby do mnie esemesy na dzień dobry, przyjeżdżałby w odwiedziny co drugi weekend. Po studiach zamieszkalibyśmy razem w małym mieszkaniu nad rzeką, wzięlibyśmy psa, Tommy zapuściłby brodę, a potem pobralibyśmy się i tak by się to skończyło.
Tak powinno się stać.
W głowie mogłam sobie wyobrazić każdy moment. Prostą drogę. Łatwe wyjście.
Mogłam to zrobić, prawda?
Gdybym tego nie zrobiła, co powiedzieliby Pip i Jason?
– Wszystko w porządku, wiem, że z nikim się wcześniej nie całowałaś – powiedział to w taki sposób, jakby mówił do świeżo urodzonego szczeniaka.
– Okej – odparłam.
Irytowało mnie to. On mnie irytował.
Tego właśnie chciałam, prawda? Słodkiej chwili w ciemności?
– Hej, posłuchaj – powiedział z uśmiechem politowania na twarzy. – Każdy w końcu ma swój pierwszy pocałunek. To nic nie znaczy. To nic złego być świeżynką, wiesz, w romansach i tym wszystkim.
„Świeżynką w romansach”? Miałam ochotę się roześmiać. Studiowałam romanse na poziomie akademickim. Niczym obsesyjna badaczka. W temacie romansów mogłabym być specjalistką.
– Jasne – powiedziałam.
– Georgia… – Tommy pochylił się bliżej i wtedy to do mnie dotarło.
Obrzydzenie.
Poczułam falę absolutnego, niepohamowanego obrzydzenia.
Był tak blisko, że chciałam krzyknąć, rozbić szklankę i zwymiotować w tym samym momencie. Zacisnęłam dłonie na oparciu krzesła. Próbowałam patrzeć na Tommy’ego, zbliżyć się, pocałować go, jednak jego bliskość sprawiała, że czułam okropne, narastające obrzydzenie; chciałam, żeby to się skończyło.
– To nic złego, że się denerwujesz – powiedział. – To nawet dość urocze.
– Nie denerwuję się – zaprzeczyłam.
Czułam wstręt na samą myśl o tym, że jest tak blisko mnie. Że czegoś ode mnie chce. To nie było normalne, prawda?
Położył rękę na moim udzie.
I wtedy się wzdrygnęłam, odepchnęłam jego rękę, strącając przy tym drinka z oparcia. Tommy zamachnął się do przodu, żeby go złapać, po czym spadł z krzesła.
Prosto do paleniska.W OGNIU
Już wcześniej dostawałam znaki. Przegapiłam je wszystkie, bo rozpaczliwie chciałam się zakochać.
Pierwszy był Luke z piątej klasy. Zrobił to za pomocą karteczki wciśniętej do kieszeni mojego płaszcza podczas przerwy.
„Do Georgii. Jesteś taka piękna, czy zostaniesz moją dziewczyną? Tak Nie Luke”.
Zaznaczyłam „Nie”, a on płakał przez całą lekcję arytmetyki.
W następnym roku szkolnym, gdy wszystkie dziewczyny z mojej klasy postanowiły, że chcą mieć chłopaków, zapytałam Luke’a, czy nadal ma ochotę ze mną chodzić, ale wtedy spotykał się już z Ayeshą, więc mi odmówił. Wszystkie nowe pary bawiły się ze sobą na drabinkach podczas grilla na zakończenie roku, a ja byłam smutna i samotna.
Drugi był Noah ze szkolnego autobusu w dziewiątej klasie, choć nie jestem pewna, czy to się liczy. Zaprosił mnie na randkę w walentynki, ponieważ to właśnie robi się w walentynki – wtedy wszyscy chcą kogoś mieć. Noah mnie przerażał, bo był głośny i bawiło go rzucanie w ludzi kanapkami, więc pokręciłam tylko przecząco głową i wróciłam do gapienia się przez okno.
Trzeci był Jian ze szkoły dla chłopaków, w jedenastej klasie. Wiele osób uważało go za niesamowicie atrakcyjnego. Podczas imprezy długo dyskutowaliśmy o tym, czy Love Island jest dobrym programem czy nie. Wtedy spróbował mnie pocałować, gdy wszyscy byli pijani, łącznie z nami. Mogłam po prostu pójść za ciosem.
Pochylić się i to zrobić.
Ale nie chciałam. Nie podobał mi się.
Czwartym okazał się Tommy, którego znałam go ze szkoły i który wyglądał jak Timothée Chalamet. Nie znałam go co prawda zbyt dobrze, ale ta chwila trochę mnie złamała, ponieważ myślałam, że go lubię. Ale nie mogłam tego zrobić, bo tak naprawdę mi się nie podobał.
Moje siedmioletnie zauroczenie Tommym było całkowicie zmyślone.
Przypadkowy wybór z czasów, gdy miałam jedenaście lat, kiedy dziewczyna pokazująca zdjęcie kazała mi wybrać chłopaka.
Tommy mi się nie podobał.
Najwyraźniej nikt mi się nigdy nie podobał.
Wrzasnęłam. Tommy wrzasnął. Cała jego ręka płonęła.
Przewrócił się i nagle pojawiła się Pip, chwyciła koc i rzuciła się na Tommy’ego, gasząc płomienie, podczas gdy on powtarzał w kółko: „Cholera, cholera”. A ja po prostu stałam nad nim i patrzyłam, jak się pali.
Pierwszą rzeczą, jaką poczułam, był szok. Zamarłam. Jakby to się nie działo naprawdę.
Drugą rzeczą, jaką poczułam, był gniew z powodu mojej kurtki.
To moja ulubiona pieprzona kurtka.
Nigdy nie powinnam była dawać jej jakiemuś chłopakowi, którego ledwo znałam. Chłopakowi, którego nawet nie lubiłam.
Jason też tu był. Pytał Tommy’ego, czy bardzo się poparzył, ale Tommy tylko kręcił głową, ściągając z siebie resztki mojej ulubionej kurtki. Popatrzył na swoje nietknięte ogniem ramię.
– Co, do kurwy? – spytał, po czym spojrzał na mnie i powtórzył: – Co, do kurwy?
Spojrzałam na niego – na osobę, którą przypadkowo wybrałam ze zdjęcia – i powiedziałam:
– Nie lubię cię w ten sposób. Bardzo mi przykro. Jesteś miły, ale ja po prostu nie lubię cię w taki sposób.
Jason i Pip równocześnie odwrócili się w moją stronę. Wokół zaczął się tworzyć niewielki tłum naszych kolegów z klasy, którzy wyszli na zewnątrz, by zobaczyć całe zamieszanie.
– Co, do kurwy? – powtórzył Tommy po raz trzeci, zanim otoczyli go przyjaciele, by sprawdzić, czy wszystko z nim w porządku.
Wpatrywałam się w niego i myślałam: „To była moja pieprzona kurtka” i „Minęło siedem lat” oraz „Nigdy mi się nie podobałeś”.
– Georgia – powiedziała Pip. Stała obok i ciągnęła mnie za rękę. – Myślę, że czas iść do domu.NIEZDOLNA DO MIŁOŚCI
– Nigdy go nie lubiłam – powiedziałam w samochodzie, kiedy dotarliśmy pod dom Pip i wyłączyłam silnik. Pip siedziała obok mnie, Jason z tyłu. – Przez te siedem lat po prostu się oszukiwałam.
Oboje byli dziwnie milczący. Jakby nie wiedzieli, co powiedzieć. Choć wiedziałam, że to niesprawiedliwe, w głębi duszy obwiniałam ich za całą sytuację. Przynajmniej Pip. To ona mnie do tego popychała. To ona dokuczała mi przez siedem lat, wypominając, że podoba mi się Tommy i nic z tym nie robię.
Nie, to niesprawiedliwe.
To nie jej wina.
– To moja wina – powiedziałam.
– Nie rozumiem – stwierdziła Pip, gestykulując gwałtownie. Wciąż była mocno pijana. – Ty… podkochiwałaś się w nim od siedmiu lat… – Jej głos stawał się coraz cichszy.
– To była twoja… twoja wielka szansa.
Zaczęłam się śmiać.
Niesamowite, jak długo możesz oszukiwać samą siebie. I wszystkich dookoła.
Drzwi do domu Pip otworzyły się. Pojawili się w nich jej rodzice w śmiesznych, pasujących do siebie szlafrokach. Manuel i Carolina Quintana byli kolejną z tych idealnych, zakochanych i niezwykle romantycznych par, które znałam. Carolina, która dorastała w Popayán, w Kolumbii, i Manuel, który wychował się w Londynie. Poznali się, gdy Manuel jako siedemnastolatek pojechał odwiedzić swoją umierającą babcię w Popayán. Carolina była dosłownie dziewczyną z sąsiedztwa, a reszta historii dopisała się już sama. Takie rzeczy po prostu się zdarzają.
– Nigdy w życiu w nikim się nie zadurzyłam – powiedziałam. Wszystko zaczęło do mnie docierać. Nigdy się w nikim nie podkochiwałam. W żadnym chłopaku, żadnej dziewczynie, żadnej osobie, jaką kiedykolwiek poznałam. Co to znaczyło? Czy to w ogóle coś znaczyło? A może po prostu źle kierowałam swoim życiem? Czy coś było ze mną nie tak? – Możecie w to uwierzyć?
Znowu zapanowała cisza.
W końcu odezwała się Pip:
– No dobra. W porządku, dziewczyno. W końcu znajdziesz kogoś…
– Nie mów tego. Proszę cię, nie mów tego – poprosiłam.
Zamilkła.
– Wiesz, wyobrażanie sobie tego jest miłe. Wyobrażanie sobie, że lubię Tommy’ego, całuję się z nim i przeżywam z nim jakąś romantyczną chwilę przy ognisku po balu. To takie miłe. I tego właśnie chciałam. – Poczułam, jak ściskam kierownicę. – Ale co innego wyobrażać sobie coś, a co innego przeżywać to naprawdę. To mnie przeraża i budzi we mnie obrzydzenie…
Nic nie powiedzieli. Nawet Pip, która zawsze była bardzo rozmowna po pijaku. Moi najlepsi przyjaciele nie znajdowali żadnego słowa pocieszenia...
– Cóż… To była niezła noc, co? – wybełkotała Pip i wytoczyła się z samochodu. Przytrzymując przednie drzwi pasażera otwarte, dramatycznie wskazała na mnie; uliczne latarnie odbijały się w jej okularach. – Ty. Bardzo dobrze. Wybitnie. A ty – szturchnęła Jasona w klatkę piersiową, gdy przesiadał się do przodu – fantastycznie. Naprawdę, fantastyczna robota.
– Wypij dużo wody – powiedział Jason, poklepując ją po głowie.
Obserwowaliśmy, jak podchodzi do drzwi wejściowych i jak jej mama delikatnie ją karci za stan upojenia. Odmachaliśmy ojcu Pip, który do nas pokiwał, a potem uruchomiłam silnik i odjechaliśmy.
To mogła być dobra noc. Mogła być najlepszą nocą mojego życia, gdybym tylko naprawdę podkochiwała się w Tommym.
Teraz jechaliśmy do Jasona. Mieszkał w domu zbudowanym przez jego ojców – obaj byli architektami. Rob i Mitch poznali się na uniwersytecie – studiowali na tym samym kierunku i rywalizowali o ten sam staż architektoniczny. Rob wygrał – jak twierdzi – zasłużenie, ale Mitch zawsze podkreśla, że pozwolił mu wygrać, bo go lubił.
– Większość ludzi w naszym wieku już kogoś pocałowała – powiedziałam, gdy dotarliśmy na miejsce.
– To nie ma znaczenia – odparł.
Wiedziałam, że jednak ma. To ma znaczenie. Nieprzypadkowo to właśnie ja pozostawałam w tyle. Wszystko, co wydarzyło się tej nocy, wskazywało, że muszę bardziej się postarać albo będę sama przez resztę życia.
– Nie czuję się jak prawdziwa nastolatka. Nie wychodzi mi to.
A Jason najwyraźniej nie wiedział, co na to odpowiedzieć, bo nie odezwał się słowem.
Siedząc w samochodzie na podjeździe przed moim domem, ze wspomnieniem dotyku ręki chłopaka na moim udzie, wymyśliłam plan.
Wkrótce wybierałam się na studia. To moja szansa na zdefiniowanie siebie na nowo – na stanie się kimś, kto może się zakochać; kimś, kto pasowałby do mojej rodziny, do rówieśników, do świata. Zaprzyjaźnię się z masą nowych ludzi. Dołączę do różnych kół zainteresowań. Będę miała chłopaka. Albo nawet dziewczynę. Partnera. Lub partnerkę. Kogoś. Przeżyję swój pierwszy pocałunek i będę uprawiać seks. Nie miałam zamiaru umierać w samotności. Po prostu dojrzewałam trochę później niż inni.
Będę się mocniej starać.
Chcę wiecznej miłości.
Nie chcę być niezdolna do miłości.