Facebook - konwersja
Przeczytaj fragment on-line
Darmowy fragment

Lucek, Ludwika i sprawa Świętego Jogurta - ebook

Wydawnictwo:
Format:
EPUB
Data wydania:
12 lutego 2025
E-book: EPUB, PDF
39,99 zł
Audiobook
36,99 zł
39,99
3999 pkt
punktów Virtualo

Lucek, Ludwika i sprawa Świętego Jogurta - ebook

Ile przygód mieści się w jednym opakowaniu jogurtu?

Lucek i Ludwika przekonają się o tym na własnej skórze! Najzwyklejsze pod słońcem odwiedziny u wujka Pietrka Pirata w miejscowości Krowia Wielka nieoczekiwanie stają się doświadczeniem, o jakim nie śniło się filozofom. Dom wujka okazuje się lokalną atrakcją. Wszystko za sprawą tajemniczego Świętego Jogurta, który pojawił się na kuchennym stole.

Mateusz Pakuła z humorem opowiada o rodzinie, przed którą stanęło niezwykłe wyzwanie. Kto zajrzy głębiej, zobaczy tu też rzecz o manipulacji. Do zilustrowania tej historii autor zaprosił Tomasza Minkiewicza. Ten duet, po wymieszaniu, zdecydowanie nadaje się do spożycia!

Kategoria: Young Adult
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-838-0196-4
Rozmiar pliku: 5,4 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Rozdział 1

W DRODZE

Święty Jogurt mieszkał już od jakiegoś czasu z wujkiem Pietrkiem Piratem we wsi Krowia Wielka.

Ale Lucek i Ludwika o tym nie wiedzieli. W tej chwili siedzieli sobie w aucie z rodzicami: mama za kierownicą, tata obok mamy z psem Ciumką na kolanach, rodzeństwo z tyłu. Mknęli dziurawymi drogami, mijali wsie o zastanawiających nazwach, takich jak: Gęsia Mała, Niedźwiada Duża, Bobra Stara, Ptaka Taka Owaka, i próbowali sobie przypomnieć, co w ogóle wiedzą o wujku, oraz ustalić, czy na pewno muszą się u niego zatrzymywać i co gorsza nocować.

Czy my musimy się u niego zatrzymywać i co gorsza nocować?

– Co my w ogóle o nim wiemy? Przecież my go w ogóle nie znamy!

– Znacie, po prostu go nie pamiętacie, to wujek Pietrek, mój brat – powiedziała mama.

– A dlaczego mówicie o nim wujek Pietrek Pirat?

– Yyy – zawiesiła się mama.

– Yyy – próbował jej pomóc tata.

– Ma drewnianą nogę? – dopytywał Lucek.

– Nie...

– Hak zamiast ręki?

– Nie...

– Papugę zamiast ręki?

– Cooo?

– Papugę zamiast nogi?

– Ha, ha!

– Żywą papugę zamiast drewnianej nogi? Drewnianą papugę zamiast żywej nogi?

– Ha, ha, ha, nie!

– Nie ma oka?

– Ma, nawet dwoje oczu.

– No to co to za pirat?! – Lucek aż podskoczył, a Ciumka zahaukał.

– Hau! – Było to specyficzne hauknięcie bassetowatego kundla.

– Dawno temu wujek kopiował filmy na kasetach VHS i płytach DVD. I sprzedawał nielegalnie. To były tak zwane pirackie kopie – powiedziała w końcu mama.

– Kopii przecież używali rycerze, nie piraci... – zażartował tata.

– Hau, hau!

– O, Ciumka skumał żart!

– Lubi suchary – mruknęła Ludwika.

– O osobach, które robiły takie rzeczy, mówiło się „piraci”.

– Czyli, zaraz, zaraz, momencik, czyli wujek jest przestępcą?! – podekscytował się Lucek.

– Był...

– Nie, no nie był!

– Nie był?

– Czyli nadal jest?

– Nie!

– Nie?

– Nie jest!

– No ale jednak był...

– No chyba jednak trzeba przyznać, że...

– Super! Prawdziwy przestępca, złoczyńc! – Lucek był już purpurowy z radości.

– A nie złoczyńca? – Ludwika próbowała nawiązać z bratem kontakt wzrokowy.

– Już nie... – Mama chciała wyjaśnić sprawę, ale ekscytacji Lucka nie dało się już zatrzymać:

– Ciekawe, czy ma swoją złoczyńcową tajną bazę w piwnicy pod domem, tajne centrum dowodzenia z czasów przestępczej świetności! Ożeż ty, jak wspaniale byłoby odkryć sekretne pomieszczenie wujka Pirata i te wszystkie, wiecie, bajery, ecie-pecie, komputery, jakieś pirackie pojazdy, na przykład czaszkopter, piszczelolot, papugocykl...!

– Taaak. I zahibernowaną armię minionków... – mruknęła Ludwika.

– Noo, ho, ho, już mi się podoba! – zawołał Lucek.

– A mnie nadal nie! – Ludwika pociągnęła za sznurówki w kapturze tak mocno, że poza bluzą został jej tylko nos.

Mama zahamowała gwałtownie, skręciła, zahamowała, skręciła i jeszcze raz skręciła. I znów zahamowała, tym razem już na dobre.

– No to dojechaliśmy.

Ciumka puścił pawia.

Lucek na szczęście nie. Poprawił swój strój hardkorowca, dziurawe dżinsy, dziurawy tiszert, swoją bandanę w tygrysy, swoje włosy do pasa, przewiązaną w pasie wojskową koszulę. Zawiązał trampki, przetarł okulary i pochuchał na tatuaże na rękach zrobione długopisem.

Ludwika natomiast zsunęła tylko z głowy kaptur gigantycznej czarnej bluzy sięgającej do kostek, zmierzwiła krótką różową czuprynę, wzięła głęboki oddech i powiedziała:

– Dobra, chodźmy, w końcu jesteśmy rodziną superbohaterów.

– Tak? A jakie mamy moce? – zainteresował się tata.

– Jesteśmy niewierzący.

mniej..

BESTSELLERY

Menu

Zamknij