- W empik go
Ludwik Kondratowicz - ebook
Wydawnictwo:
Data wydania:
31 grudnia 2014
Format ebooka:
EPUB
Format
EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie.
Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu
PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie
jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz
w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu.
Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu.
Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
Format
MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników
e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i
tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji
znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu.
Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu.
Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji
multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka
i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej
Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego
tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na
karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją
multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną
aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego,
który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire
dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy
wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede
wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach
PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną
aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego,
który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla
EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Pobierz fragment w jednym z dostępnych formatów
Ludwik Kondratowicz - ebook
Opowieść o życiu i dziełach Ludwika Kondratowicza, czyli Władysława Syrokomli. (ur. 29 września 1823 w Smolhowie, zm. 15 września 1862 w Wilnie) – polskiego poety i tłumacza epoki romantyzmu. Nazywanego często lirnikiem wioskowym, autora ironicznych wierszy stylizowanych na XVIII-wieczną sielankę oraz przyśpiewek ludowych. (za Wikipedią).
Kategoria: | Biografie |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-7950-974-4 |
Rozmiar pliku: | 254 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Ludwik Kondratowicz -
- urodził się 29 września 1823 roku we wsi Smolhowie na Polesiu w dawnem województwie Mińskiem, a na chrzcie św, otrzymał drugie imię Władysław; połączywszy je z herbem rodzinnym Syrokomla, utworzył sobie pseudonim literacki, którym do końca życia się posługiwał. Rzadko kiedy warunki otoczenia wpłynęły tak wybitnie na rozwój talentu i charakter poety, jak w tym wypadku. Wyszedł on ze sfery tego drobiazgu szlacheckiego, którego pełno jeszcze dotychczas na Litwie. Szare, pracowite życie przy ciągłej trosce o chleb powszedni i jutro, zbliżało zaścianki, okolice i folwarczki szlacheckie do sfery pracy i życia ludu wiejskiego, Tradycye przeszłości, trochę więcej wykształcenia i ogłady, a najwięcej może niezależność ekonomiczna - oto były te cechy, które szaraczkową szlachtę Litwy od ludu wiejskiego dzieliły. Zresztą łączyło wszystko, nawet ubóstwo niekiedy, rola, praca, kościół. W takich warunkach urodził się Syrokomla. Ojciec jego Aleksander był komornikiem, jak dawniej mówiono, czyli geometrą w dobrach Radziwiłłowskich, a później drobnym dzierżawcą folwarczku Marchaczewszczyzny. Nie chował się zatem przyszły poeta na łakociach, lecz uganiając po łąkach i pastwiskach leśnych z rówiennikami z chłopskich sadyb, dzielił z nimi zabawy, życie i chleb razowy. W 10-m roku poszedł do szkody do Nieświeża, a stamtąd do Nowogródka, gdzie 5-ą i ostatnią klasę ukończył. Z tym zasobem wiedzy - bardzo maluczkim, wrócił do Marchaczewszczyzny, a następnie powędrował wraz z ojcem na drugą dzierżawę do Załucza. Ze szkół, pod względem wiedzy, wyniósł nie wiele. Alwar i dyscyplina «z sarnią nóżką, a w niej z pod kopyta czworo konopnych sznurków jak kwiatków» - oto były najdzielniejsze środki naukowe, Na szczęście Alwarem kierowała wyrozumiałość, a dyscypliną - miłość. Charakter i ducha tej szkoły pięknie i wiernie odmalował Wł. Syrokomla w poematach: «Urodzony Jan Dęboróg» i «Szkolne czasy.» Nauka chromała tam często, ale księża potrafili między uczniem a szkołą zadzierżgnąć tak silny węzeł moralny, że żaden z młodzieńców nie chował do profesorów goryczy w duszy.
W Marchaczewszczyźnie i Załuczu, pracując przy ojcu, uzupełniał czytaniem braki szkolne. Trwało to wszakże tylko do r. 1842. Na małej dzierżawie ojcowskiej nie było dla niego przyszłości. Staropolskim przeto zwyczajem poszedł po chleb do Radziwiłłów, przyjmując obowiązek biurowy. W zarządzie dóbr w Nieświeżu. Tu rozbudziła się w nim zdolność poetycka. Wesoły w gronie kolegów, sypał ulotnemi wierszykami na prawo i na lewo. Wierszyki te zwróciły nań uwagę głównego zarządzcę dóbr Radziwiłłowskich, Krzemieńczanina, Adolfa Dobrowolskiego, Pożałował młodzieńca, nudzącego się trochę przy pracy biurowej, i polecił mu zrejestrowanie akt zamku Kopylskiego. Praca ta dostarczyła mu później trochę materyału poetyckiego. Obcowanie z ludźmi rozumnymi i wykształconymi, jak Dobrowolski, Rychter i inni, i rozczytywanie się w literaturze poważnej, kształciło umysł młodzieńca. Poezya rozpościerała nad nim skrzydła swoje coraz szerzej. Pomimo przyjaźni i uznania kolegów, jakie go otaczały, «wlókł dni powszednie biedny biuralista.» («Wspomnienia Nieświeża»), Uczuwał lot skrzydeł i krępujące więzy codziennego życia.
W tym czasie trafił się zwykły w drodze młodego człowieka wypadek, który stanowczo zwrócił w inną stronę kierunek życia budzącego się poety: Syrokomla zakochał się w młodziutkiej kuzynce Adolfa Dobrowolskiego, pannie Paulinie Mitraszewskiej. Mówiono później, że kochał inną kobietę, a chcąc zapomnieć gorycz odebranej odmowy, «serce żądne kochania oddał pierwszej miłej dzieweczce, którą spotkał, i poprzysiągł być jej towarzyszem do zgonu,» («Wł. Syrokomla» J. I. Kraszewskiego). Domysł to niesłuszny, o ile wnosić wolno z tego, co sam o sobie później pisał. On miał lat 21, ona mało co więcej nad 16, kiedy pobrali się w r. 1844. Oboje nie mieli środków do życia i musieli ich szukać w pracy. Jako dar przedślubny otrzymał Syrokomla egzemplarz «Historyi literatury polskiej» Wiszniewskiego. Cieszył się z tego daru więcej niż z posagu - i słusznie, bo znalazł w nim skarb nieprzebrany dla żądnego wiedzy umysłu. Książka ta stała mu się impulsem do napisania później historyi literatury. Na razie stosunki ułożyły się w ten sposób, że ojciec Syrokomli ustąpił synowi dzierżawę na Załuczu, a sam przeniósł się do sąsiedniej wioski Tulonki. Rozpoczęło się nowe życie bardzo pracowite i płodne. Zamknięty w dwóch izdebkach wiejskiego dworku, dzielił czas między poezyą i zatrudnieniami rolniczemi bez skarg, bez narzekań ze spokojem pełnym poetyckiej pogody. Trochę książek i zasób wrażeń i obrazów, zaczerpniętych z życia, starczyło mu za skarby. Cieszył się, że może się «zaczytać, zamarzyć, umrzeć dla materyalnego świata.» W tej dobie swego życia pisał: «szczęście domowe, miłość ludzka za domem - to moje skarby, to uprzyjemnienia pobytu w pustem i głuchem Załuczu, to moje natchnienia literackie, słowem: wszystko moje.» Nie byłby tak pisał, gdyby szczęścia nie czuł w sobie, gdyby nie kochał szczerze.
Z tego też ustronia powoli począł nawiązywać stosunki literackie; rozpoczęło się współpracownictwo jego w «Gwieździe» kijowskiej, w «Tygodniku petersburskim» i innych pismach, a za pracą szedł rozgłos. Zatrudnienia rolnicze, twarde warunki walki o chleb powszedni, nie zdołały wszakże złamać w nim żywiołowej siły poezyi, tkwiącej w jego duszy, ani go zniechęcić do szukania pokarmu dla duszy i umysłu. Trochę szkolnej łaciny, wykutej z Alwara, dopomogło mu do zapoznania się z poezyą łacińsko-polską XVI w.; tu też powziął plan przekładu poezyj Janickiego, Sarbiewskiego, Szymonowicza i in. Z tego też zacisza wyszły pierwsze próby, które dały poznać Syrokomlę jako poetę: W «Pamiętniku» Podbereskiego ukazał się Błogosławiony Sadoch, a w «Gwieździe» kijowskiej, redagowanej przez Zenona Fisza: Pocztylion, Trzy gwiazdki, Chodyka i in, (1844-1849). Na Załucze przypada najpłodniejszy okres twórczości poetyckiej Syrokomli i pracy literackiej. Z próbek przekładów poetów polsko-łacińskich powstało 6 tomików, wydanych u Józefa Zawadzkiego (1851-1852). Wydawnictwo to objęło Poemata Klemensa Janickiego, Rymy łacińskie Jana Kochanowskiego, Ziemie Czerwonej Rusi (Roxolania) S. Klonowicza i Poezye księdza Macieja Sarbiewskiego; dodatkowy tomik VI mieścił Pienia liryczne Smoguleckiego, koresp. Sarbiewskiego ze Stanisł. Łubieńskim, biskupem Płockim, i wreszcie przedruk Roxolandii z edycyi Piotrowczyka 1584 r. Jakkolwiek znawcy utrzymywali, że zbyt mała znajomość łaciny Syrokomli nie pozwoliła mu zrobić dobrego przekładu, to jednak zasługa spopularyzowania tych poetów - niewątpliwa i wielka - należy się Wł. Syrokomli.
Studya nad epoką Złotego wieku otworzyły mu drogę do badań rozwoju umysłowości polskiej z tego okresu, z czego się wyłonił projekt napisania Dziejów literatury polskiej, projekt, przekraczający nietylko skalę wykształcenia Wł. Syrokomli, ale i jego zasoby biblioteczne. To też, pomimo trudów, braków i zmartwień, doprowadził je tylko do w. XVII. (Wilno 2 t., 1851-1852). Nie posiadała ona cechy suchej erudycyi, lecz była raczej poetycką próbą odtworzenia minionego życia, o ile fale jego odbijały się w poezyi i nauce; stąd też brakło jej gruntowności i ścisłości, lecz posiadała..................
- urodził się 29 września 1823 roku we wsi Smolhowie na Polesiu w dawnem województwie Mińskiem, a na chrzcie św, otrzymał drugie imię Władysław; połączywszy je z herbem rodzinnym Syrokomla, utworzył sobie pseudonim literacki, którym do końca życia się posługiwał. Rzadko kiedy warunki otoczenia wpłynęły tak wybitnie na rozwój talentu i charakter poety, jak w tym wypadku. Wyszedł on ze sfery tego drobiazgu szlacheckiego, którego pełno jeszcze dotychczas na Litwie. Szare, pracowite życie przy ciągłej trosce o chleb powszedni i jutro, zbliżało zaścianki, okolice i folwarczki szlacheckie do sfery pracy i życia ludu wiejskiego, Tradycye przeszłości, trochę więcej wykształcenia i ogłady, a najwięcej może niezależność ekonomiczna - oto były te cechy, które szaraczkową szlachtę Litwy od ludu wiejskiego dzieliły. Zresztą łączyło wszystko, nawet ubóstwo niekiedy, rola, praca, kościół. W takich warunkach urodził się Syrokomla. Ojciec jego Aleksander był komornikiem, jak dawniej mówiono, czyli geometrą w dobrach Radziwiłłowskich, a później drobnym dzierżawcą folwarczku Marchaczewszczyzny. Nie chował się zatem przyszły poeta na łakociach, lecz uganiając po łąkach i pastwiskach leśnych z rówiennikami z chłopskich sadyb, dzielił z nimi zabawy, życie i chleb razowy. W 10-m roku poszedł do szkody do Nieświeża, a stamtąd do Nowogródka, gdzie 5-ą i ostatnią klasę ukończył. Z tym zasobem wiedzy - bardzo maluczkim, wrócił do Marchaczewszczyzny, a następnie powędrował wraz z ojcem na drugą dzierżawę do Załucza. Ze szkół, pod względem wiedzy, wyniósł nie wiele. Alwar i dyscyplina «z sarnią nóżką, a w niej z pod kopyta czworo konopnych sznurków jak kwiatków» - oto były najdzielniejsze środki naukowe, Na szczęście Alwarem kierowała wyrozumiałość, a dyscypliną - miłość. Charakter i ducha tej szkoły pięknie i wiernie odmalował Wł. Syrokomla w poematach: «Urodzony Jan Dęboróg» i «Szkolne czasy.» Nauka chromała tam często, ale księża potrafili między uczniem a szkołą zadzierżgnąć tak silny węzeł moralny, że żaden z młodzieńców nie chował do profesorów goryczy w duszy.
W Marchaczewszczyźnie i Załuczu, pracując przy ojcu, uzupełniał czytaniem braki szkolne. Trwało to wszakże tylko do r. 1842. Na małej dzierżawie ojcowskiej nie było dla niego przyszłości. Staropolskim przeto zwyczajem poszedł po chleb do Radziwiłłów, przyjmując obowiązek biurowy. W zarządzie dóbr w Nieświeżu. Tu rozbudziła się w nim zdolność poetycka. Wesoły w gronie kolegów, sypał ulotnemi wierszykami na prawo i na lewo. Wierszyki te zwróciły nań uwagę głównego zarządzcę dóbr Radziwiłłowskich, Krzemieńczanina, Adolfa Dobrowolskiego, Pożałował młodzieńca, nudzącego się trochę przy pracy biurowej, i polecił mu zrejestrowanie akt zamku Kopylskiego. Praca ta dostarczyła mu później trochę materyału poetyckiego. Obcowanie z ludźmi rozumnymi i wykształconymi, jak Dobrowolski, Rychter i inni, i rozczytywanie się w literaturze poważnej, kształciło umysł młodzieńca. Poezya rozpościerała nad nim skrzydła swoje coraz szerzej. Pomimo przyjaźni i uznania kolegów, jakie go otaczały, «wlókł dni powszednie biedny biuralista.» («Wspomnienia Nieświeża»), Uczuwał lot skrzydeł i krępujące więzy codziennego życia.
W tym czasie trafił się zwykły w drodze młodego człowieka wypadek, który stanowczo zwrócił w inną stronę kierunek życia budzącego się poety: Syrokomla zakochał się w młodziutkiej kuzynce Adolfa Dobrowolskiego, pannie Paulinie Mitraszewskiej. Mówiono później, że kochał inną kobietę, a chcąc zapomnieć gorycz odebranej odmowy, «serce żądne kochania oddał pierwszej miłej dzieweczce, którą spotkał, i poprzysiągł być jej towarzyszem do zgonu,» («Wł. Syrokomla» J. I. Kraszewskiego). Domysł to niesłuszny, o ile wnosić wolno z tego, co sam o sobie później pisał. On miał lat 21, ona mało co więcej nad 16, kiedy pobrali się w r. 1844. Oboje nie mieli środków do życia i musieli ich szukać w pracy. Jako dar przedślubny otrzymał Syrokomla egzemplarz «Historyi literatury polskiej» Wiszniewskiego. Cieszył się z tego daru więcej niż z posagu - i słusznie, bo znalazł w nim skarb nieprzebrany dla żądnego wiedzy umysłu. Książka ta stała mu się impulsem do napisania później historyi literatury. Na razie stosunki ułożyły się w ten sposób, że ojciec Syrokomli ustąpił synowi dzierżawę na Załuczu, a sam przeniósł się do sąsiedniej wioski Tulonki. Rozpoczęło się nowe życie bardzo pracowite i płodne. Zamknięty w dwóch izdebkach wiejskiego dworku, dzielił czas między poezyą i zatrudnieniami rolniczemi bez skarg, bez narzekań ze spokojem pełnym poetyckiej pogody. Trochę książek i zasób wrażeń i obrazów, zaczerpniętych z życia, starczyło mu za skarby. Cieszył się, że może się «zaczytać, zamarzyć, umrzeć dla materyalnego świata.» W tej dobie swego życia pisał: «szczęście domowe, miłość ludzka za domem - to moje skarby, to uprzyjemnienia pobytu w pustem i głuchem Załuczu, to moje natchnienia literackie, słowem: wszystko moje.» Nie byłby tak pisał, gdyby szczęścia nie czuł w sobie, gdyby nie kochał szczerze.
Z tego też ustronia powoli począł nawiązywać stosunki literackie; rozpoczęło się współpracownictwo jego w «Gwieździe» kijowskiej, w «Tygodniku petersburskim» i innych pismach, a za pracą szedł rozgłos. Zatrudnienia rolnicze, twarde warunki walki o chleb powszedni, nie zdołały wszakże złamać w nim żywiołowej siły poezyi, tkwiącej w jego duszy, ani go zniechęcić do szukania pokarmu dla duszy i umysłu. Trochę szkolnej łaciny, wykutej z Alwara, dopomogło mu do zapoznania się z poezyą łacińsko-polską XVI w.; tu też powziął plan przekładu poezyj Janickiego, Sarbiewskiego, Szymonowicza i in. Z tego też zacisza wyszły pierwsze próby, które dały poznać Syrokomlę jako poetę: W «Pamiętniku» Podbereskiego ukazał się Błogosławiony Sadoch, a w «Gwieździe» kijowskiej, redagowanej przez Zenona Fisza: Pocztylion, Trzy gwiazdki, Chodyka i in, (1844-1849). Na Załucze przypada najpłodniejszy okres twórczości poetyckiej Syrokomli i pracy literackiej. Z próbek przekładów poetów polsko-łacińskich powstało 6 tomików, wydanych u Józefa Zawadzkiego (1851-1852). Wydawnictwo to objęło Poemata Klemensa Janickiego, Rymy łacińskie Jana Kochanowskiego, Ziemie Czerwonej Rusi (Roxolania) S. Klonowicza i Poezye księdza Macieja Sarbiewskiego; dodatkowy tomik VI mieścił Pienia liryczne Smoguleckiego, koresp. Sarbiewskiego ze Stanisł. Łubieńskim, biskupem Płockim, i wreszcie przedruk Roxolandii z edycyi Piotrowczyka 1584 r. Jakkolwiek znawcy utrzymywali, że zbyt mała znajomość łaciny Syrokomli nie pozwoliła mu zrobić dobrego przekładu, to jednak zasługa spopularyzowania tych poetów - niewątpliwa i wielka - należy się Wł. Syrokomli.
Studya nad epoką Złotego wieku otworzyły mu drogę do badań rozwoju umysłowości polskiej z tego okresu, z czego się wyłonił projekt napisania Dziejów literatury polskiej, projekt, przekraczający nietylko skalę wykształcenia Wł. Syrokomli, ale i jego zasoby biblioteczne. To też, pomimo trudów, braków i zmartwień, doprowadził je tylko do w. XVII. (Wilno 2 t., 1851-1852). Nie posiadała ona cechy suchej erudycyi, lecz była raczej poetycką próbą odtworzenia minionego życia, o ile fale jego odbijały się w poezyi i nauce; stąd też brakło jej gruntowności i ścisłości, lecz posiadała..................
więcej..