-
promocja
Ludzie Hitlera - ebook
Ludzie Hitlera - ebook
Na ulicach Berlina, w biurach ministerstw, w studiach filmowych i sztabach wojskowych – ci, którzy tworzyli aparat nazistowskiej władzy, byli częścią codziennego świata; zwyczajni, a jednak zdolni do czynów, które zmieniły bieg historii i naznaczyły XX wiek. Richard J. Evans wydobywa ich portrety z mroku przeszłości, pokazując, jak zwykli ludzie stawali się wykonawcami zbrodniczej ideologii.
Obok nazwisk doskonale znanych – takich jak Goebbels czy Himmler – Evans przypomina także tych, którzy pozostają w cieniu wielkich narracji historycznych. Szkolny nauczyciel Julius Streicher, odpowiedzialny za szerzenie antysemickiego jadu, czy Leni Riefenstahl, aktorka i reżyserka filmowa, której twórczość stała się wizualnym orężem nazizmu – to przykłady, jak różnorodne środowiska wspierały machinę Trzeciej Rzeszy.
Ludzie Hitlera to wnikliwe studium środowiska, które umożliwiło narodziny i funkcjonowanie nazistowskiego państwa. Evans, jeden z najwybitniejszych historyków zajmujących się dziejami nazizmu, obala przekonanie, że sprawcy stanowili odrębną kategorię ludzi – pokazuje ich raczej jako jednostki zakorzenione w zwyczajnym życiu społecznym, w którym ambicje, lojalność czy karierowiczostwo stopniowo prowadziły ku zbrodni.
Sir Richard John Evans reprezentuje to, co najlepsze w anglosaskiej literaturze poświęconej Trzeciej Rzeszy.
PROF.ANDRZEJ CHWALBA, AUTOR KSIĄŻKI POLSKA KRWAWI, POLSKA WALCZY
To nie historia psychopatów czy szaleńców, a urzędników, dziennikarzy i artystów. Evans ostrzega, że nawet niepozorne jednostki mogą być wspólnikami w jawnie zbrodniczym systemie. W 2025 roku lektura obowiązkowa!
GRZEGORZ BOBREK, YOUTUBER, AUTOR WOJNY OCZAMI WROGA
Rzeczowe spojrzenie na epokę nazizmu i ludzi, którzy przyczynili się do realizacji jej złowrogich celów.
,,KIRKUS REVIEWS”
Co sprawiło, że niemieccy obywatele i przywódcy poparli reżim oparty na wojnie, ludobójstwie i dyktaturze? Evans, wybitny historyk nazizmu, podejmuje wciąż aktualne pytanie, szukając – poprzez portrety tak różnych postaci Trzeciej Rzeszy jak Hermann Göring, Rudolf Hess, Adolf Hitler, architekt Albert Speer czy reżyserka Leni Riefenstahl – wspólnego mianownika ludzkiego doświadczenia.
„THE NEW YORK TIMES”
Ta publikacja spełnia wymagania dostępności zgodnie z dyrektywą EAA.
| Kategoria: | Historia |
| Zabezpieczenie: |
Watermark
|
| ISBN: | 978-83-08-09301-6 |
| Rozmiar pliku: | 4,2 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
„WIEDŹMA” I „BESTIA”:
ILSE KOCH I IRMA GRESE
Niewiele osób w służbie Trzeciej Rzeszy spotkało się z tak powszechnym i gwałtownym potępieniem jak Ilse Koch. Inne nazistki popełniały znacznie gorsze zbrodnie; na przykład Erna Petri, żona oficera SS, który zarządzał majątkiem ziemskim w okupowanej Polsce, powiedziała śledczym w Niemczech Wschodnich w 1962 roku, iż chciała udowodnić mężowi i jego kolegom z SS, że nie jest gorsza od żadnego mężczyzny, zaprowadziła więc czterech Żydów i sześcioro małych żydowskich dzieci do lasu, ustawiła ich nad rowem i zastrzeliła, nie zważając na ich błagania o łaskę. Później, kiedy sobie uświadomiła, że wpłynie to na zaostrzenie wyroku, odwołała swoje zeznanie, ale potwierdziło je siedemnastu świadków. Inna żona esesmana, Elisabeth Willhaus, której mąż był komendantem osławionego obozu pracy przy ulicy Janowskiej we Lwowie, zwykła siadywać na balkonie swojej willi, usytuowanej przy samym obozie, i strzelać z francuskiego karabinu salonowego do więźniów bez żadnego powodu – poza tym, że chciała się popisać celnością¹. Gertrude Segel, sekretarka Gestapo, która pracowała w Drohobyczu na południe od Lwowa, została po wojnie oskarżona przez żydowskich świadków o to, że kazała zabić trzy pokojówki, robotnice przymusowe z obozu, i zadeptała na śmierć małe żydowskie dziecko. Ona i jej mąż też strzelali podobno do żydowskich więźniów z balkonu swojej willi. Przyjaciółka Gertrude, Josefine Block, zwykła okładać więźniów szpicrutą i zabiła sześcioletnią żydowską dziewczynkę, przewracając ją na ziemię i depcząc jej po głowie. Ale żadna z tych kobiet nie zyskała takiego rozgłosu jak Koch, zapewne dlatego, że ich zbrodnie zostały popełnione w Europie Wschodniej, nie na zachodzie, a ofiarami nie były szczególnie znane osoby².
Nietrudno zrozumieć, dlaczego Koch zdobyła rozgłos, który nie stał się udziałem tamtych kobiet. Była żoną Karla Ottona Kocha, wyższego oficera SS, pełniącego kolejno funkcję komendanta obozów koncentracyjnych w Sachsenburgu, Esterwegen, Sachsenhausen, Buchenwaldzie i Majdanku, zanim w sierpniu 1942 roku został zwolniony z obowiązków po masowej ucieczce więźniów z Majdanka. Ilse Koch stawała przed sądem pod różnymi zarzutami aż trzykrotnie: po raz pierwszy w 1944 roku wraz z mężem, na wniosek samej SS, za korupcję; po raz drugi w 1947 roku przed amerykańskim trybunałem wojskowym w Dachau; po raz trzeci w latach 1950–1951 przed zachodnioniemieckim sądem w Augsburgu. Wysunięte przeciwko niej oskarżenia wywołały światową sensację. Pisząc o jej skazaniu przez amerykański trybunał wojskowy 25 sierpnia 1947 roku, magazyn „Time” obwieścił: „Sprawiedliwość dosięgła rudowłosą czterdziestoletnią Wiedźmę z Buchenwaldu, która dla przyjemności chłostała więźniów w nazistowskim obozie koncentracyjnym, a kiedy zmarli na skutek tortur, kazała robić z ich skóry rękawiczki i abażury do lamp”. Była „maniaczką seksualną”, stwierdził autor artykułu³. Rzecznik oskarżenia William Denson określił ją jako „zboczoną sadystkę na monumentalną skalę niespotykaną w historii”. Główny oskarżyciel na jej procesie w Niemczech Zachodnich w latach 1950–1951, Johann Ilkow, powiedział w swoim przemówieniu końcowym, że „opętana przez demona brutalności i nieposkromionych instynktów”, dopuszczała się „niewyobrażalnych zbrodni z zimnym wyrachowaniem” i „bezwstydnie folgowała swoim seksualnym popędom”⁴. Po jej śmierci we wrześniu 1967 roku „New York Post” doniósł, że kazała „więźniom uczestniczyć w orgiach połączonych z sadyzmem i wynaturzeniem”, z kolei „Washington Post” poinformował czytelników, że „podniecała więźniów seksualnie”, „jeżdżąc po obozie w obcisłych bryczesach” i „zdejmując bluzkę”. Magazyn „Newsweek” nie był odosobniony w swojej opinii, kiedy nazwał ją nimfomanką oraz masową morderczynią. W świetle tego wszystkiego trudno się dziwić, że w 1957 roku powstał film z gatunku soft porno zatytułowany _Ilsa: Wilczyca z SS_ („Najbardziej przerażająca ze wszystkich nazistów: popełniła zbrodnie tak straszne, że nawet esesmani się jej bali!”)⁵.
Ilse Koch, 1940 rok.
Irma Grese oczekująca na proces w Celle, 1945 rok.
Kim była zatem Ilse Koch i dlaczego zdobyła taką ponurą sławę? Urodzona w 1906 roku w Dreźnie w protestanckiej rodzinie z niższej klasy średniej, uczęszczała do szkoły podstawowej w tym mieście, a później skończyła kurs dla sekretarek. Podobnie jak wielu młodych ludzi z jej środowiska, miała silnie nacjonalistyczne, prawicowe poglądy, a pracując jako sekretarka w kilku tamtejszych firmach, stykała się z kręgami towarzyskimi, w których obracali się funkcjonariusze drezdeńskiej SS. W maju 1932 roku, w wieku dwudziestu pięciu lat, wstąpiła do partii nazistowskiej, co w tamtym czasie było dla młodej kobiety krokiem dosyć niezwykłym. W 1934 roku związała się z jednym z esesmanów, Karlem Ottonem Kochem. Urodzony w 1897 roku Karl służył w wojsku w czasie wojny światowej i – jak wielu weteranów – miał trudności z przystosowaniem się do cywilnego życia: przechodził z jednej dorywczej posady biurowej do następnej, a w długich okresach braku zatrudnienia dokonywał drobnych kradzieży i malwersacji. Jego pierwsze małżeństwo zakończyło się rozwodem. Pochodzący również z niższej klasy średniej – jego ojciec pracował w Urzędzie Stanu Cywilnego – znalazł rozwiązanie dla swoich problemów w marcu 1931 roku, wstępując do partii nazistowskiej, a później do SS, gdzie też wykonywał pracę biurową. W październiku 1934 roku, niedługo po tym, jak poznał Ilse, Karl Otto Koch uzyskał przydział do sztabu wyższego oficera SS Theodora Eickego, który kierował Inspektoratem Obozów Koncentracyjnych. Koch zaimponował swojemu nowemu zwierzchnikowi zdolnościami administracyjnymi i zaangażowaniem ideologicznym, kilkakrotnie awansował, a w końcu 1 września 1936 roku objął funkcję komendanta obozu koncentracyjnego Sachsenhausen, nowego i wciąż nieukończonego obiektu nieopodal Berlina. Częste przenosiny najwyraźniej nie wpływały niekorzystnie na jego relacje z Ilse i 25 maja 1937 roku zawarli związek małżeński w pobliskim Urzędzie Stanu Cywilnego, po czym wzięli udział w ceremonii ślubnej SS, która odbyła się o północy przy blasku pochodni w dębowym zagajniku w Sachsenhausen. To właśnie od tego momentu Ilse zaczęła zdobywać ponurą reputację, która ostatecznie zaprowadziła ją na ławę oskarżonych⁶.
1 sierpnia 1937 roku Karl został mianowany komendantem innego, jeszcze nowszego obozu koncentracyjnego w Buchenwaldzie, położonego na szczycie wzgórza niedaleko Weimaru. Do końca roku obóz zapełnił się politycznymi przeciwnikami nazistów, a także, w coraz większej liczbie, drobnymi przestępcami, „aspołecznymi”, włóczęgami i wszelkiego rodzaju „elementami niepożądanymi”. Koch kierował obozem ze skrajną, a często arbitralną surowością i brutalnością. Przydzielał więźniom ciężką i wyczerpującą pracę, dopilnowując przy tym, aby byli permanentnie niedożywieni. Zarządzał częste egzekucje więźniów, którzy złamali regulamin, i torturował niedoszłych uciekinierów, zanim kazał ich rozstrzelać lub zabić śmiertelnym zastrzykiem. Rankiem po nieudanym zamachu na życie Hitlera, dokonanym w listopadzie 1939 roku przez samotnego socjalistę (i nie-Żyda), cieślę Georga Elsera, który skonstruował bombę i podłożył ją w monachijskiej piwiarni Bürgerbräukeller, gdzie nazistowski przywódca miał wygłosić przemówienie, Koch rozkazał strażnikom z SS wybrać około dwudziestu żydowskich więźniów, a następnie zabić ich strzałem w potylicę. Więźniowie umierali tak często i w takiej liczbie, że trzeba było zbudować krematorium, aby pozbywać się zwłok: od momentu otwarcia obozu w 1937 roku do jego porzucenia pod koniec wojny z ogólnej liczby około 239 tysięcy więźniów zginęło ponad 56 tysięcy⁷.
Sposób zarządzania Buchenwaldem przez Karla Ottona Kocha nie był zapewne niczym wyjątkowym w porównaniu z rządami komendantów innych obozów koncentracyjnych. Tym, co go mimo wszystko wyróżniało, była jaskrawa, niepohamowana korupcja. Defraudując i przywłaszczając sobie fundusze, a także wykorzystując więźniów jako niewolniczą siłę roboczą w swojej willi położonej poza terenem obozu, Koch wkrótce się wzbogacił, a Ilse dzieliła z nim nieuczciwie zdobyte dochody; kazała na przykład wybudować dla siebie wielką halę, aby móc jeździć konno w złą pogodę⁸. Ale wielokrotnie widziano ją też, jak jeździła po obozie. Zapewne dlatego, że była właściwie jedyną kobietą, z jaką się stykali, a do tego względnie młodą i atrakcyjną, wyróżniającą się płomiennorudymi włosami, więźniowie zaczęli zwracać uwagę na jej eleganckie stroje oraz kosztowną biżuterię i fantazjować na temat jej życia prywatnego. Krążyły plotki, iż wchodziła do obozu i groziła więźniom, że doniesie na nich strażnikom, jeśli będą na nią patrzeć pożądliwym wzrokiem. Jeden ze świadków, Walter Retterpath, zeznał później, że widział, jak podjeżdża konno do grupy więźniów budujących drogę i bije jednego z nich szpicrutą po twarzy, krzycząc: „Jak śmiesz patrzeć na moje nogi!”. Przedmiotem domysłów i komentarzy stały się również jej rzekome romanse z dwoma oficerami SS, a także pozamałżeńskie związki jej męża. Zgodnie z najbardziej sensacyjną pogłoską nakłaniała strażników, aby jej meldowali, czy któryś z nowo przybyłych więźniów ma tatuaż; później rozkazywała zabić nieszczęśnika, ściągnąć zeń wytatuowaną skórę, wygarbować i zrobić z niej abażur do lampy⁹.
Korupcja Kochów przekroczyła w końcu dopuszczalne dla kierownictwa SS granice. Oboje mieli wielu wrogów, także wśród oficerów i strażników obozowych, wobec których komendant zachowywał się grubiańsko i którym wymierzał surowe kary dyscyplinarne. Heinrich Himmler na ogół wspierał Kocha, którego znał i cenił, ale uznał za wskazane przenieść go we wrześniu 1941 roku jako komendanta do kolejnego obozu koncentracyjnego, Majdanka pod Lublinem. Tam powtórzył się ten sam wzór sadyzmu i brutalności, korupcji i malwersacji. Ale to nie defraudacje zakończyły karierę Kocha, tylko zdarzenie, do którego doszło nocą z 14 na 15 lipca 1942 roku, kiedy osiemdziesięciu sześciu radzieckich jeńców wojennych podbiegło do obozowego ogrodzenia, przystawiło do niego własnej roboty drabinę, wspięło się na nią i zniknęło wśród okolicznych pól. Dwóch zastrzelili strażnicy, lecz pozostali uciekli i nigdy ich nie złapano. Koch próbował to zatuszować, zarządzając egzekucję kilkudziesięciu jeńców radzieckich, których oskarżył (fałszywie) o współudział w przygotowywaniu ucieczki. Himmler natychmiast odwołał Kocha, który został przeniesiony na niższe stanowisko gdzieś indziej, ale zachował swój dom w Buchenwaldzie. Himmler wyznaczył młodego i ambitnego prawnika SS nazwiskiem Konrad Morgen, aby zbadał doniesienia o korupcji Kochów w Buchenwaldzie i zwłaszcza Majdanku, gdzie w ciągu wielu tygodni pracy Morgen znalazł niezbite dowody, skutkiem czego w sierpniu 1943 roku Himmler rozkazał aresztować Karla Ottona i Ilse; według Morgena ci dwoje „zawsze działali razem”. Minął jednak rok, nim zaczął się ich proces. Chociaż prokurator wysuwał pod adresem Ilse zarzuty rozwiązłości seksualnej, została oskarżona tylko o przywłaszczenie sobie skradzionych dóbr, a pod koniec procesu uniewinniona z braku dowodów i zwolniona. Jej mąż, uznany za winnego, spędził jednak wiele miesięcy w więzieniu, a 5 kwietnia 1945 roku, nieco ponad miesiąc przed oficjalnym zakończeniem wojny, został rozstrzelany przez pluton egzekucyjny¹⁰.
Ilse Koch uważała oddalenie zarzutów przez trybunał SS za potwierdzenie swoich zapewnień o niewinności. Ale nie cieszyła się tą świadomością długo. Kiedy Amerykanie wyzwolili Buchenwald, znaleźli tam ponad 20 tysięcy zagłodzonych, wycieńczonych, chorych i umierających więźniów. Niektórzy czuli się jednak na siłach złożyć zeznania, a inni przedstawili swoim wyzwolicielom konkretne dowody popełnionych w obozie okrucieństw, w tym wystawione na stole, gdzie wszyscy mogli je zobaczyć, kawałki wytatuowanej ludzkiej skóry i abażur do lampy sporządzony podobno z tego samego materiału. Raporty zaczęły łączyć zachowaną ludzką skórę z postępkami żony byłego komendanta. W rzeczywistości jest prawdopodobne, że próbki zostały pobrane ze zwłok więźniów przez lekarza SS Ericha Wagnera, który pisał rozprawę o tatuażach, świadczących według niego o przestępczych skłonnościach wytatuowanych ludzi. Brakowało konkretnych dowodów na ich powiązanie z Ilse Koch. Jeden były więzień utrzymywał, że Koch obserwowała nowo przybyłych więźniów z tarasu swojego domu, kiedy rozbierano ich do naga, a „jeśli zobaczyła tatuaż który jej się podobał wydawała polecenie, aby zabito więźnia i przyniesiono jej skórę”. Ale w istocie jej dom stał poza terenem obozu, mniej więcej kilometr dalej, więc nie byłoby to możliwe. Obciążające zeznania niemal zawsze opierały się na pogłoskach albo czymś, co jeden z amerykańskich śledczych nazwał „obiegową wiedzą” więźniów¹¹.
Historia abażurów Ilse Koch pobudzała wyobraźnię prasy i opinii publicznej jako szokujący przykład nazistowskiego okrucieństwa i pogardy dla życia ludzkiego. Stała się istotną częścią aktu oskarżenia, kiedy władze amerykańskie postawiły Ilse wraz z trzydziestoma innymi osobami przed sądem. Główny prokurator William Denson, pod wrażeniem opowieści powtarzanych ustawicznie przez byłych więźniów, z którymi rozmawiał, opisał Ilse Koch jako „atrakcyjną seksualnie, zdeprawowaną kobietę, która biła więźniów, donosiła na nich i frymarczyła ludzką skórą”. Nie mogła posłużyć się zwyczajową wymówką, że „tylko wykonywała rozkazy”, ponieważ nie zajmowała żadnej oficjalnej pozycji w hierarchii nazistowskiej. Denson nazwał ją „komendantką” (_Kommandeuse_) obozu, lecz była to jego inwencja. Kiedy tuż przed rozpoczęciem procesu wyszło na jaw, że jest w trzecim miesiącu ciąży, tym bardziej utwierdziło to prokuratorów i prasę w przekonaniu, iż określenie jej jako „nimfomanki” aż nazbyt odpowiada prawdzie. Podczas samego procesu dziennikarze pisali o Ilse Koch językiem mocno nacechowanym seksualnie, zwracając uwagę na jej „zmysłowe ciało” i nazywając ją „niewyżytą seksualnie wiedźmą z Buchenwaldu”. A mimo to zeznania byłych więźniów często nie ostawały się w krzyżowym ogniu przesłuchań. Nikt, nawet Konrad Morgen, nie odnalazł abażurów zrobionych z ludzkiej skóry ani nie dostarczył żadnych dowodów na to, że wytatuowana skóra była zdzierana z więźniów i kolekcjonowana na jej rozkaz. Zabrakło jakichkolwiek konkretnych dowodów na poparcie zarzutu, że więźniów zabijano na jej polecenie. Powołana na świadka Ilse Koch zaprzeczyła wszystkiemu i podkreśliła, że przez większość swojego pobytu w Buchenwaldzie była w ciąży; ale jej twierdzenie, jakoby nie wiedziała nic o tym, co się działo w obozie, zostało zdezawuowane jako kłamstwo, kiedy Denson wykazał, że zatrudniała więźniów jako robotników przymusowych w swoim domu i ogrodzie. Ostatecznie otrzymała wyrok dożywotniego więzienia; sąd nie uznał większości argumentów jej obrońcy, ale ciąża prawdopodobnie ocaliła ją przed szubienicą¹².
Gdy jednak dokonano rewizji wyroków sądowych, to chociaż kara śmierci dla kilku oskarżonych została utrzymana, wyrok dożywotniego więzienia dla Koch zmniejszono do czterech lat ze względu na „wątpliwą wiarygodność” przedstawionych dowodów oraz fakt, że jej postępowanie nie doprowadziło do żadnych zgonów ani poważnych obrażeń u więźniów. Nie ponosiła też żadnej odpowiedzialności za ogólne funkcjonowanie obozu. Reakcja amerykańskiej prasy była natychmiastowa i gwałtowna. Oburzenie opinii publicznej rzekomą pobłażliwością sądu wojskowego było tak ogromne, że interweniował prezydent Truman, a podkomisja Senatu wszczęła dochodzenie, ostro krytykując kolegium rewizyjne i jego zalecenia. W tej sytuacji, aby uniknąć sporów, władze amerykańskie przekazały sprawę zachodnioniemieckiemu wymiarowi sprawiedliwości. Niemiecki prokurator określił Ilse Koch jako potwora. Była „okrutna w sposób rzadko spotykany u kobiety”. Nie da się jej nazwać „nawet dobrą matką”, raczej pijaczką, która „uganiała się za żonatymi mężczyznami”. Oskarżyciel powtórzył zdyskredytowany zarzut, że była „komendantką” Buchenwaldu, a Karl Otto Koch „jej oddanym we wszystkim niewolnikiem”. Podniecał ją „straszny widok” okrutnych kar wymierzanych nieposłusznym więźniom. Przy co najmniej dwudziestu pięciu okazjach nakłaniała strażników do morderstwa i czasem była obecna przy egzekucjach, które zarządziła. A także „folgowała swoim popędom seksualnym bez cienia wstydu”. Oskarżyciel powrócił do odrzuconego wcześniej wątku abażurów.
27 listopada 1950 roku w Augsburgu zaczął się nowy proces, podczas którego Ilse Koch znowu wszystkiemu zaprzeczyła. „Jestem normalną kobietą” – upierała się. W ciągu następnych sześciu tygodni 241 świadków złożyło w sądzie zeznania. Chociaż wiele z nich opierało się na pogłoskach, znaczna część brzmiała przekonywająco. Katolicki ksiądz Alfred Risser opowiedział sądowi, że na własne oczy widział, jak Ilse Koch wybrała więźnia do ukarania, po czym esesman podniósł ciężki kamień i roztrzaskał mu głowę. Inny ksiądz, Alfred Berchtold, zeznał, że również widział, jak Ilse Koch doniosła strażnikowi na jednego z więźniów w kolumnie, a później ten człowiek został zabrany i zamordowany. Koch odrzuciła te zarzuty, dając tym samym do zrozumienia, że księża świadomie kłamią. Utrzymywała też, że nigdy nie wchodziła do obozu, co całkowicie mijało się z prawdą. Szczególnie wymowne były świadectwa dokumentalne, które ujawniały jej przynależność do partii nazistowskiej, chociaż zawsze temu zaprzeczała. Pod ogromną presją Ilse Koch doznała załamania nerwowego i przez jakiś czas postępowanie toczyło się bez jej udziału. Ostatecznie sąd skazał ją na dożywotnie więzienie (kara śmierci została w Niemczech Zachodnich zniesiona w 1949 roku). Udowodniono jej podżeganie do morderstwa, natomiast część najbardziej sensacyjnych zarzutów została oddalona. Według sądu jej winę spotęgowało naruszenie ówczesnych stereotypów płciowych. Ilse Koch, głosiło orzeczenie, „świadomie stłumiła wszelkie współczucie i litość, które powinna odczuwać jako kobieta”, „umyślnie zamknęła się na wszelkie lepsze odruchy” w sytuacjach, „gdzie okazanie współczucia i empatii byłoby szczególnie oczywiste dla każdej kobiety”. Zachodnioniemiecka prasa przyjęła ten werdykt z entuzjazmem. To, że Koch uparcie zaprzeczała wysuniętym wobec niej zarzutom, jej kłamstwa, brak skruchy – wszystko to dodatkowo działało na jej niekorzyść. Liberalny tygodnik „Die Zeit” wyrażał opinię wielu ludzi, kiedy opisał ją jako „wynaturzoną nimfomankę, histeryczną, żądną władzy”¹³.
Mimo niezliczonych próśb o łaskę Ilse Koch nie została zwolniona z więzienia dla kobiet w Aichach. Do końca zaprzeczała stawianym jej zarzutom. W przypływie rozpaczy 2 września 1967 roku powiesiła się na prześcieradle w swojej celi. Z pewnością była winna czerpania na różne sposoby zysków z malwersacji swojego męża. Zeznania niektórych byłych więźniów, że zachęcała strażników do morderstwa, brzmiały przekonywająco. Podzielała w pełni nazistowski światopogląd – wymierzona w nią „propaganda nienawiści”, jak utrzymywała, „została rozpętana głównie przez Żydów”, chociaż świadkowie, którzy zeznawali przeciwko niej, podobnie jak dziennikarze, którzy nie szczędzili jej niewybrednych epitetów w prasie, w większości nie byli Żydami. Nie pomogła sobie, wypierając się do samego końca, jakoby zrobiła cokolwiek złego. Jej opór był nazistowski w swoim nieprzejednaniu: kiedy została aresztowana w Niemczech, powiedziała podobno, że „reżim” zachodnioniemiecki będzie krótkotrwały, Trzecia Rzesza wróci, a ci, którzy ją prześladują, „przekonają się, co się z nimi stanie”. Nie tylko w Ameryce, ale przede wszystkim w Niemczech Zachodnich tendencja do przypisywania zbrodni nazizmu zdeprawowanym, psychopatycznym jednostkom zapewniała wygodną wymówkę ogromnej liczbie zwyczajnych Niemców, którzy wynieśli nazizm do władzy, utrzymywali go tam i uczestniczyli w jego zbrodniach. Zarówno Niemcy zachodni, jak i Amerykanie mogli twierdzić, że stawiając „Wiedźmę z Buchenwaldu” przed sądem, zademonstrowali swoją gotowość do wymierzania sprawiedliwości nazistowskim zbrodniarzom, podczas gdy w rzeczywistości setki ludzi, którzy dopuszczali się morderstw i okrucieństw na skalę przemysłową, wykpiły się znacznie łagodniejszymi wyrokami lub w ogóle uniknęły kary¹⁴.
Wśród tych, których pociągnięto do odpowiedzialności, znalazło się stosunkowo niewiele kobiet, co nie powinno dziwić, zważywszy na skrajnie zmaskulinizowany charakter reżimu nazistowskiego. Kilka z nich zyskało znaczny rozgłos, chociaż nieliczne aż taki jak Ilse Koch. Wyróżniała się spośród nich Irma Grese, nazywana przez prasę „piękną bestią z Belsen”, „królową gangu Belsen”, „jasnowłosym monstrum” i „kobietą Szatana”¹⁵. „Była jedną z najpiękniejszych kobiet, jakie w życiu widziałam – wspominała więźniarka i lekarka obozowa z Auschwitz, Gisella Perl. – Ciało miała doskonałe w każdym szczególe, twarz czystą i anielską, oczy błękitne i wesołe, najbardziej niewinne oczy, jakie można sobie wyobrazić. A mimo to Irma Grese była najbardziej zdeprawowaną, okrutną, pomysłową psychopatką, jaką kiedykolwiek spotkałam”¹⁶.
Grese zajmowała poczesne miejsce wśród oskarżonych na procesie strażników i pracowników administracji obozu koncentracyjnego Bergen-Belsen, którego odkrycie przez wojska brytyjskie 15 kwietnia 1945 roku wywołało szok i przerażenie na całym świecie. Przebywało tam około 60 tysięcy wygłodzonych i schorowanych więźniów, a kolejne 13 tysięcy leżało martwych i niepogrzebanych; 14 tysięcy spośród ocalałych było tak słabych, że zmarli w ciągu kilku tygodni po wyzwoleniu¹⁷. Grese pozostała w obozie, najwyraźniej nieświadoma, że może się czegoś obawiać ze strony aliantów. Ale dwa dni po ich wkroczeniu została aresztowana. Najpierw musiała pomagać w grzebaniu umarłych, a później przeniesiono ją do więzienia w mieście Celle, gdzie przebywała aż do procesu przed brytyjskim trybunałem wojskowym w Lüneburgu, wraz z komendantem obozu Josefem Kramerem i czterdziestoma trzema innymi oskarżonymi. Około dwóch tysięcy dziennikarzy i obserwatorów było obecnych na sali sądowej, kiedy odczytywano zarzuty, oskarżając wszystkich o świadome uczestnictwo w „systemie mordowania, brutalności, okrucieństwa lub zbrodniczego zaniedbania”. Wielu z nich, w tym Grese, służyło wcześniej w Auschwitz, skąd ewakuowano ich do Belsen, kiedy zbliżała się Armia Czerwona¹⁸.
Powołana na świadka Grese przyznała, że zmuszała więźniarki do stania całymi godzinami na porannych apelach i że w Auschwitz nosiła ze sobą pejcz, którym je biła. „To był bardzo lekki pejcz – wyjaśniła sądowi – ale kiedy nim kogoś uderzyłam, bolało”. Chociaż komendant obozu wyraźnie tego zabronił, używała pejcza, gdy odkryła, że więźniarka coś ukradła, albo kiedy jej polecenia nie były wykonywane. Przyznała również, że miała pistolet i że biła więźniarki kijem albo policzkowała dłonią w rękawiczce. Dawni więźniowie zeznali, że widzieli, jak bez powodu zastrzeliła trzydziestoletnią węgierską Żydówkę w Auschwitz. Inny świadek opowiedział sądowi, że jej „ulubionym zajęciem było bicie ich i kopanie ciężkimi butami, kiedy upadli na ziemię”. Były polski więzień opisał, jak Grese jechała na rowerze z komandem roboczym, w towarzystwie psa, kiedy więźniarki maszerowały szesnaście kilometrów poza obóz, aby zbierać zioła do obozowej kuchni. Niektóre z nich przewracały się po drodze, zbyt słabe i niedożywione, aby iść dalej, a wówczas Grese szczuła je psem. Chociaż podczas krzyżowego przesłuchania twierdziła, że nigdy nie miała psa, przyznała, że kazała brygadzie roboczej biegać „dla sportu” dookoła obozu, co było karą za kradzież przez nieznane osoby mięsa z obozowej kuchni. Kilka więźniarek padło z wyczerpania, chociaż Grese zaprzeczała, żeby któraś z nich umarła. W Auschwitz asystowała też lekarzowi obozowemu Josefowi Mengelemu przy selekcjach więźniarek do komór gazowych, wiedząc, co je czeka. „Jeśli któraś uciekła – podpowiedział jej prokurator – sprowadzała ją pani z powrotem i biła”. „Tak” – odparła. Zapytana, czy kazała więźniarkom klęczeć podczas porannego apelu, jeśli popełniły jakieś wykroczenie, przyznała, że tak¹⁹.
Irma Grese nie dopuściła się wcale poważniejszych zbrodni niż wielu mężczyzn ze straży obozowej. Tym, co przyciągało uwagę męskiego w przeważającej większości korpusu prasowego, były jej młodość i uroda. Urodzona 7 października 1923 roku w rolniczej Meklemburgii, miała trudne dzieciństwo; jej matka popełniła samobójstwo w 1936 roku, prawdopodobnie z powodu problemów małżeńskich. Porzuciwszy szkołę w wieku czternastu lat, Grese pracowała przez jakiś czas w gospodarstwie rolnym, a później jako pomoc pielęgniarska w sanatorium SS w Hohenlychen. Niebawem wstąpiła do służby pomocniczej SS8* i objęła funkcję strażniczki w kobiecym obozie koncentracyjnym w Ravensbrück, przez co jej ojciec zerwał z nią kontakty. W marcu 1943 roku została przeniesiona do Auschwitz-Birkenau, gdzie nadzorowała więźniarskie komanda robocze aż do ewakuacji obozu 18 stycznia 1945 roku. Choć w chwili przybycia do Auschwitz nie miała jeszcze dwudziestu lat, nie było to niczym niezwykłym: w latach 1943–1944 dwie trzecie strażniczek w Ravensbrück liczyło sobie dwadzieścia pięć lat lub mniej²⁰. Na początku marca 1945 roku, po krótkim okresie w Ravensbrück, Grese została przeniesiona do Belsen. Zeznania przeciwko niej składały zatem głównie więźniarki, które nadzorowała w Birkenau. To wystarczyło sądowi, aby ją skazać, i 13 grudnia została powieszona. Brytyjski kat Albert Pierrepoint uważał, że „można było sobie tylko życzyć, żeby poznać kiedyś taką ładną dziewczyn攲¹.
Grese do samego końca wierzyła, że nie zrobiła nic złego. W pewnym momencie podczas krzyżowego przesłuchania straciła panowanie nad sobą i zaczęła krzyczeć na oskarżyciela, uderzając przy tym pięścią w balustradę. „Po raz pierwszy podczas procesu jasnowłosa Irma Grese wyglądała na przerażoną, prawdopodobnie pierwszy raz w życiu” – poinformował czytelników „Daily Herald”²². Poza tym beznamiętność i chłód, z jakimi opisywała swoje zbrodnie, oraz brak skruchy były głęboko szokujące dla obserwatorów. „Irma pokazuje pazury”, głosił nagłówek w jednej z brytyjskich gazet relacjonującej jej reakcję na przesłuchanie²³. W doniesieniach prasowych z procesu dominowały opisy jej zachowania: maska zaprzeczenia, przesłaniająca zeznania pozostałych oskarżonych, wreszcie opadła. Gazety przypisywały jej zbrodnie, których uparcie się wypierała, a nawet takie, jakich nie zarzucał jej żaden ze świadków oskarżenia. „Daily Herald” zdołał nadać jej zeznaniu w sądzie wymiar orgiastyczny: „Wywrzaskując odpowiedzi ochrypłym głosem, przemawiała Irma Grese, strażniczka z SS. Kulminacja nastąpiła w momencie, kiedy śmiejąc się szyderczo, zademonstrowała sądowi, jak posługiwała się pejczem”²⁴. Według jednej z relacji kazała wiązać nogi więźniarkom podczas porodu, tak aby umierały w cierpieniu. Była, obwieścił „Sunday Telegraph”, „kobietą, której nie dorównywała okrucieństwem żadna inna w historii”, „morderczynią i sadystką” według jednej z gazet niemieckich, „diabłem w przebraniu”, jak ujęła to inna. Amerykański historyk Daniel Patrick Brown napisał nawet, że słynęła w Auschwitz „z nocnych schadzek z więźniarkami (które później wysyłała do komory gazowej)”²⁵. Nawet byli więźniowie składali czasem zeznania, które odzwierciedlały raczej stereotyp, jakim się stała, niż rzeczywistość, której doświadczyli. Więźniarka i lekarka Gisella Perl twierdziła, że Grese wybierała spośród więźniarek ładne kobiety i biła je pejczem po piersiach, a jej ciałem wstrząsały spazmy rozkoszy²⁶.
Perl wspominała, jak Grese przyszła obejrzeć operację piersi młodej więźniarki, gdy w rany po uderzeniach pejczem wdało się zakażenie. Operacja odbywała się bez znieczulenia i pacjentka krzyczała z bólu przez cały czas. Tymczasem Grese:
...patrzyła, jak zagłębiam nóż w zainfekowaną pierś, która tryskała na wszystkie strony krwią i ropą. Uniosłam na chwilę głowę i ujrzałam najbardziej przerażający widok, jaki zdarzyło mi się oglądać, którego wspomnienie będzie mnie nawiedzało do końca życia. Irma Grese napawała się obrazem ludzkiego cierpienia. Jej napięte ciało kołysało się w przód i w tył wymownym, rytmicznym ruchem. Policzki jej pałały, a szeroko otwarte oczy miały zastygły, nieobecny wyraz pełnej seksualnej ekstazy.
Ale takie relacje należy traktować z dużą dozą ostrożności. Na bardziej racjonalnych obserwatorach Grese wywarła wrażenie niedojrzałej, prostej młodej kobiety, która nie miała pojęcia, dlaczego się ją demonizuje, i nie mogła nawet zrozumieć, dlaczego sądzi ją brytyjski trybunał wojskowy. Listy, które pisała w celi do rodziny, świadczą o tym, że w pełni zachowała złudzenia związane z nazizmem: „Nigdy nie stracę honoru – oznajmiła, używając słów z motta SS – bo tak to się nazywa: wierność!”. Ma czyste sumienie, utrzymywała. Umiera za swoją ukochaną Ojczyznę. Pozostanie wierna aż do śmierci, napisała²⁷.
Kryteria doboru strażniczek obozowych skupiały się na zaangażowaniu ideologicznym, sprawności fizycznej i odporności psychicznej. Początkowo przyjmowano mniejszość kandydatek, ale w późniejszym okresie wojny niedobory personelu spowodowały złagodzenie tych zasad²⁸. W styczniu 1945 roku było łącznie 546 strażniczek w obozie kobiecym Ravensbrück i dwanaście w Bergen-Belsen. Ogólna ich liczba w tym okresie sięgała 3500 strażniczek w kobiecych obozach koncentracyjnych, rekrutowanych często spośród robotnic fabrycznych lub za pośrednictwem urzędów zatrudnienia²⁹. Po wojnie niewiele z nich pociągnięto do odpowiedzialności, co zapewne odzwierciedlało „niedowierzanie aliantów, że kobiety mogły dopuszczać się okrucieństw, a także pragnienie Niemców, aby zrehabilitować mężczyzn, potwierdzając normalność kobiet”, jak ujęła to jedna z historyczek³⁰. Byłe strażniczki wypierały się generalnie swojej winy, a nawet przedstawiały siebie jako ofiary, często przez wiele dziesięcioleci po wojnie³¹. Na procesach, jeśli do nich dochodziło, występowała tendencja do minimalizowania wolności wyboru strażniczek i – z wyjątkiem jednostkowych przypadków – pomniejszania ich odpowiedzialności osobistej ze względu na podległość władzy mężczyzn³². Tylko nieliczne oskarżone potraktowano odrębnie z powodu tego, co uchodziło za drastyczne naruszenie norm kobiecego charakteru, zachowania bądź wyglądu, nadano ich sprawom posmak sensacji i napiętnowano jako bestie lub potwory w mediach, odróżniając tym samym ich przypadki od tego, co rozumiano generalnie jako normalność³³. Lecz w rzeczywistości kobieca normalność w Trzeciej Rzeszy obejmowała szerokie spektrum zachowań, a postępowanie sprawczyń takich jak Ilse Koch czy Irma Grese, choć obie ogromnie się od siebie różniły, wcale nie było aż tak wyjątkowe, jak mogłaby to sugerować ich demonizacja. Niepotrzebne były żadne głęboko zakorzenione psychopatyczne zaburzenia osobowości, aby zwyczajna kobieta stała się morderczynią, nie mówiąc już o współudziale w zbrodniach nazizmu lub ich ułatwianiu.PRZYPISY
Rozdział 19. „Wiedźma” i „Bestia”: Ilse Koch i Irma Grese
1 Philip Friedman, _Roads to Extinction: Essays on the Holocaust_, Melrose Park, PA 1980, s. 311. ↩
2 Wendy Lower, _Hitler’s Furies: German Women in the Nazi Killing Fields_, London 2013 (wyd. pol.: _Furie Hitlera: Niemki na froncie wschodnim_, tłum. Barbara Gadomska, Wołowiec 2015), s. 120–144. Tylko Petri została po wojnie osądzona i skazana na dożywotnie więzienie; zob. Gudrun Schwarz, _Eine Frau an seiner Seite. Ehefrauen in der „SS-Sippengemeinschaft”_, Hamburg 1997 (wyd. pol.: _Żony SS-manów: kobiety w elitarnych kręgach III Rzeszy_, tłum. Bartosz Nowacki, Warszawa 2016). ↩
3 Cyt. za: Tomaz Jardim, _Ilse Koch on Trial: Making the „Bitch of Buchenwald”_, London 2023, s. 143. ↩
4 Tamże, s. 159, 174, 251. ↩
5 Tamże, s. 164, 289–291. ↩
6 Tamże, s. 11–20. ↩
7 Tamże, s. 21–33; Walter Bartel, _Buchenwald: Mahnung und Verpflichtung, Dokumente und Berichte_, Berlin 1983. ↩
8 Nikolaus Wachsmann, _KL: A History of the Nazi Concentration Camps_, New York 2015 (wyd. pol.: _KL: Historia nazistowskich obozów koncentracyjnych_, tłum. Maciej Antosiewicz, Warszawa 2016), s. 197–198. ↩
9 T. Jardim, _Ilse Koch_, s. 31–40. ↩
10 Tamże, s. 41–77; N. Wachsmann, _KL_, s. 383–391. ↩
11 T. Jardim, _Ilse Koch_, s. 77–91. ↩
12 Tamże, s. 91–146. Koch miała już troje dzieci, z których jedno zmarło w niemowlęctwie. Ojciec czwartego był nieznany, a dziecko oddano na wychowanie. ↩
13 Tamże, s. 147–259. ↩
14 Tamże, s. 260–294, 217. Zob. też Alexandra Przyrembel, _Der Bann eines Bildes. Ilse Koch, die „Kommandeuse von Buchenwald”_ Insa Eschenbach et al. (red.), _Gedächtnis und Geschlecht. Deutungsmuster in Darstellungen des nationalsozialistischen Genozids_, Frankfurt 2002, s. 245–267. ↩
15 John Cramer, _Belsen Trial 1945. Der Lüneburger Prozess gegen Wachpersonal der Konzentrationslager Auschwitz und Bergen-Belsen_, Göttingen 2011, s. 287. ↩
16 Gisella Perl, _I Was a Doctor in Auschwitz_, London 2019. ↩
17 Joanne Reilly, _Belsen: The Liberation of a Concentration Camp_, London 1998; Ben Shepherd, _After Daybreak: The Liberation of Bergen-Belsen, 1945_, New York 2007. ↩
18 Claudia Taake, _Angeklagt: SS-Frauen vor Gericht_, Oldenburg 1998, s. 49–66. ↩
19 Raymond Phillips (red.), _Trial of Josef Kramer and Forty-Four Others (The Belsen Trial)_, London 1949, s. 248–260. O obowiązkach i wyposażeniu strażniczek obozowych, które zwykle uczono posługiwania się bronią palną, zob. Kathrin Kompisch, _Täterinnen. Frauen im Nationalsozialismus_, Köln 2008 (wyd. pol.: _Sprawczynie_, tłum. Sławomir Kupisz, Natalia Badiyan-Siekierzycka, Warszawa 2012), s. 155–202. ↩
20 Anette Kretzer, _NS-Täterchaft und Geschlecht. Der erste britische Ravensbrück-Prozess 1946/47 in Hamburg_, Berlin 2009, s. 243; Bernhard Strebel, _Das KZ Ravensbrück. Geschichte eines Lagerkomplexes_, Paderborn 2003 (_KL Ravensbrück: historia kompleksu obozów_, tłum. Agnieszka Milewska, poprawiła Magdalena Kurkowska, Gdańsk–Warszawa–Sztutowo 2018), s. 78. ↩
21 Albert Pierrepoint, _Executioner: Pierrepoint_, London 1974, s. 148. ↩
22 Cyt. za: J. Cramer, _Belsen Trial_, s. 281. ↩
23 Cyt. za: tamże, s. 288. ↩
24 Cyt. za: tamże, s. 294. ↩
25 Daniel P. Brown, _The Camp Women: The Female Auxiliaries Who Assisted the SS in Running the Nazi Concentration Camp System_, Atglen, PA 2002, s. 12; zob. też tenże, _The Beautiful Beast: The Life and Crimes of SS-Aufseherin Irma Grese_, San Marino, CA 2004 (wyd. pol.: _Piękna bestia: zbrodnie SS-Aufseherin Irmy Grese_, tłum. Jan S. Zaus, Poznań 2024). ↩
26 G. Perl, _I Was a Doctor_, s. 45, także dla tekstu poniżej. ↩
27 Cyt. za: K. Kompisch, _Täterinnen_, s. 135–141. ↩
28 Gudrun Schwarz, _Frauen in Konzentrationslagern – Täterinnen und Zuschauerinnen_ Ulrich Herbert et al. (red.), _Die nationalsozialistischen Konzentrationslager_, Frankfurt 2002, s. 800–821; taż, _„...möchte ich nochmals um meine Einberufung als SS-Aufseherin bitten”: Wärterinnen in den nationalsozialistischen Konzentrationslagern_ Barbara Distel (red.), _Frauen im Holocaust_, Gerlingen 2001, s. 331–352. ↩
29 K. Kompisch, _Täterinnen_, s. 30–36; także Ino Arndt, _Das Frauenkonzentrationslager Ravensbrück_, München 1993; Claus Füllberg-Stollberg (red.), _Frauen in Konzentrationslagern: Bergen-Belsen und Ravensbrück_, Bremen 1994; Sarah Helm, _Ravensbrück: Life and Death in Hitler’s Concentration Camp for Women_, New York 2014 (wyd. pol.: _Kobiety z Ravensbrück: życie i śmierć w hitlerowskim obozie koncentracyjnym dla kobiet_, tłum. Katarzyna Bażyńska-Chojnacka, Piotr Chojnacki, Warszawa 2017); N. Wachsmann, _KL_, s. 468; B. Strebel, _Das KZ Ravensbrück_. ↩
30 Susanne Heschel, _Does Atrocity Have a Gender? Feminist Interpretations of Women in the SS_ Jeffrey M. Diefendorf (red.), _Lessons and Legacies_ VI: _New Currents in Holocaust Research_, Avanston, IL 2004, s. 300–321, na s. 318. ↩
31 Lavern Wolfram, _Margot Pietzners autobiografische Aufzeichnungen „Schuldig der Opfer?” Selbstwahrnehmung einer ehemaligen SS-Aufseherin in ihren Selbstzeugnissen_ Viola Schubert-Lehnhardt, Sylvia Korch (red.), _Frauen als Täterinnen und Mittäterinnen im Nationalsozialismus. Gestaltungsspielräume und Handlungsmöglichkeiten_, Halle 2006, s. 115–132; Jeanette Toussaint, _Die Auseinandersetzung mit der nationalsozialistischen Vergangenheit. Interviews mit ehemaligen SS-Aufseherinnen und ihren Töchtern_ tamże, s. 147–160. ↩
32 Irmtrud Heike, _Female Concentration Camp Guards as Perpetrators: Three Case Studies_ Olaf Jensen, Claus-Christian W. Szejnmann (red.), _Ordinary People as Mass Murderers: Perpetrators in Comparative Perspective_, London 2008, s. 120–142; bardziej ogólnie zob. Johannes Schwartz, _„Weibliche Angelegenheiten”. Handlungsräume von KZ-Aufseherinnen in Ravensbrück und Neubrandenburg_, Hamburg 2018. ↩
33 Ljiljana Heeise, _KZ-Aufseherinnen vor Gericht. Grete Bösel – „another of those brutal types of women”?_, Frankfurt 2009, zwł. s. 101; Simone Erpel, _Im Gefolge der SS. Aufseherinnen des Frauen-Konzentrationslagers Ravensbrück_ Marita Krauss (red.), _Sie waren dabei. Mitläuferinnen, Nutzniesserinnen, Täterinnen im Nationalsozialismus_, Göttingen 2008, s. 166–184. ↩
Rozdział 20. Matka: Gertrud Scholtz-Klink
1 Mary R. Beard, _Woman as a Force in History: A Study in Traditions and Realities_, New York 1971, s. 23, cyt. za: Claudia Koonz, _Mothers in the Fatherland: Women, the Family and Nazi Politics_, London 1987, s. XVII. Peter Engelmann był niemieckim redaktorem gazety wygnanym z kraju przez nazistów. On też przeprowadził wywiad z Scholtz-Klink. ↩
2 C. Koonz, _Mothers_, s. XX–XXI. ↩
3 Tamże, s. 17. ↩
4 Richard J. Evans, _The Feminist Movement in Germany, 1894–1933_, London 1976, s. 236–257. ↩
5 Henry Picker (red.), _Hitlers Tischgespräche im Führerhauptquartier_, Stuttgart 1976, s. 145; Werner Jochmann (red.), _Adolf Hitler. Monologe im Führerhauptquartier 1941–1944. Aufgezeichnet von Heinrich Heim_, Hamburg 1980 (wykorzystane tutaj wyd.: München 2000; wyd. pol.: _Rozmowy przy stole 1941–1944: Rozmowy w Kwaterze Głównej zapisane na polecenie Martina Bormanna przez jego adiutanta Heinricha Heima_, tłum. zespołowe, Warszawa 1996), s. 235, 316. ↩
6 Max Domarus (red.), _Hitler. Reden und Proklamationen 1932–1945. Kommentiert von einen deutschen Zeitgenossen_, t. 1–4, München 1962–1973, s. 531. ↩
7 Tamże, s. 721 (10 września 1937). ↩
8 C. Koonz, _Mothers_, s. XXIII–XXXIII. ↩
9 Christiane Berger, _Die Reichsfrauenführerin Gertrud Scholtz-Klink_ Marita Krauss (red.), _Sie waren dabei. Mitläuferinnen, Nutzniesserinnen, Täterinnen im Nationalsozialismus_, Göttingen 2008, s. 103–126. ↩
10 Tamże, s. 104–105; Christiane Berger, _„Reichsfrauenführerin” Gertrud Scholtz-Klink. Eine nationalsozialistische Frauenkarriere in Verlauf, Retrospektive und Gegenwart_, Saarbrücken 2007, s. 21–22. ↩
11 Tamże; Jill Stephenson, _The Nazi Organisation of Women_, London 1981, to standardowa praca na temat tych konfliktów. Zob. też Michael Kater, _Frauen in der NS-Bewegung_, „Vierteljahrshefte für Zeitgeschichte” 31 (1983), nr 2, s. 202–241. ↩
12 J. Stephenson, _The Nazi Organisation of Women_, s. 75–117. ↩
13 M. Kater, _Frauen in der NS-Bewegung_, s. 222–224. ↩
14 Tamże, s. 224–228; J. Stephenson, _The Nazi Organisation of Women_, s. 113–125. ↩
15 J. Stephenson, _The Nazi Organisation of Women_, s. 18–19, 122–124; zob. też Andrea Böltken, _Führerinnen im „Führerstaat”: Gertrud Scholtz-Klink, Trude Mohr, Jutta Rüdiger und Inge Viermetz_, Pfaffenweiler 1995, s. 60. ↩
16 Tamże; także Jill Stephenson, _Women in Nazi Society_, London 1975, passim. ↩
17 Ch. Berger, _Die Reichsfrauenführerin_, s. 117; w kwestii argumentu, że Scholtz-Klink była niezależna ideologicznie, zob. Massimiliano Livi, _Gertrud Scholtz-Klink: Die Reichsfrauenführerin_, Münster 2005, s. 180–195. ↩
18 Gisela Bock, _Die Frauen und der Nationalsozialismus. Bemerkungen zu einem Buch von Claudia Koonz_, „Geschichte und Gesellschaft” 15 (1989), nr 4, s. 563–579; Claudia Koonz, _Erwiderung auf Gisela Bocks Rezension von „Mothers in the Fatherland”_, „Geschichte und Gesellschaft” 18 (1992), nr 3, s. 394–399; Gisela Bock, _Zwangssterilisation im Nationalsozialismus: Studien zur Rassenpolitik und Frauenpolitik_, Opladen 1986; Christina Herkommer, _Women under National Socialism: Women’s Scope for Action and the Issue of Gender_ Olaf Jensen, Claus-Christian W. Szejnmann (red.), _Ordinary People as Mass Murderers: Perpetrators in Comparative Perspective_, London 2008, s. 99–119. ↩
19 K. Kompisch, _Täterinnen_; Christoph Thonfeld, _Frauen und Denunziation. Anmerkungen aus geschlechterhistorischer Perspektive_ M. Krauss (red.), _Sie waren dabei_, s. 127–147; Elizabeth Harvey, _Women in the Nazi East: Agents and Witnesses of Germanisation_, London 2003; Vandana Joshi, _Gender and Power in the Third Reich: Female Denouncers and the Gestapo, 1933–1945_, London 2003; omówienie w: Christina Herkommer, _Die Rolle von Frauen im Spiegel des Diskurses der Frauen- und Geschlechterforsching_, Frankfurt am Main 2005; Adelheid von Saldern, _Victims or Perpetrators? Controversies about the Role of Women in the Nazi State_ David F. Crew (red.), _Nazism and German Society, 1933–1945_, London 1994, s. 141–165. ↩
20 K. Kompisch, _Täterinnen_, passim; dla wyczerpującej relacji zob. Wendy Lower, _Hitler’s Furies: German Women in the Nazi Killing Fields_, London 2013 (wyd. pol.: _Furie Hitlera: Niemki na froncie wschodnim_, tłum. Barbara Gadomska, Wołowiec 2015). ↩
21 Michael Kater, _Doctors under Hitler_, Chapel Hill, NC 1989, s. 124–125; Fritz Bringmann, _Kindermord am Bullenhuser Damm. SS-Verbrechen im Hamburg 1945. Menschenversuche an Kindern_, Frankfurt 1978. ↩
22 Nikolaus Wachsmann, _KL: A History of the Nazi Concentration Camps_, New York 2015 (wyd. pol.: _KL: Historia nazistowskich obozów koncentracyjnych_, tłum. Maciej Antosiewicz, Warszawa 2016), s. 226–229. ↩
23 M. Livi, _Gertrud Scholtz-Klink_, s. 102–133. ↩
24 Tamże, s. 199–205. ↩
25 Tamże, s. 205–219. ↩
26 Ch. Berger, _„Die Reichsfrauenführerin”_, s. 120–123; Gertrud Scholtz-Klink, _Die Frau im Dritten Reich_, Tübingen 1978. ↩
27 C. Koonz, _Mothers_, s. 181. ↩
28 Ogólne omówienie historiograficzne zob. Ch. Herkommer, _Women under National Socialism_, s. 99–119. ↩
.
Zakończenie
8* Do Allgemeine SS (ogólnej organizacji SS) nie przyjmowano kobiet. Strażniczki (nadzorczynie) w obozach koncentracyjnych należały do tzw. świty SS (SS-Gefolge), czegoś w rodzaju kobiecej służby pomocniczej (przyp. tłum.). ↩