- W empik go
Ludzie prości: szkic obyczajowy - ebook
Ludzie prości: szkic obyczajowy - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 190 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Jerzego Laskarysa.
Wilno i Dynaburg.
Nakład I. Krasnosielskiego.
1858.
Pozwolono drukować, z obowiązkiem złożenia w Komitecie Cenzury prawem oznaczonej liczby egzemplarzy.
Wilno, dnia 23 Maja 1858 roku.
Cenzor, Paweł Kukolnik.
w Drukarni S. Orgelbranda
Pannie
Celinie Sulistrowskiej
w dowód szacunku i przyjaźni
poświęcam ten utwór.
J. L.I.
Spójrzno! spojrz-no tu dokoła!
Wszak znajoma okolica:
Przedzielone łąka zioła,
Krzyż, mogilnik i granica;
Dalej wzgórze za ogrodem,
Przy niem stoi młyn sędziwy,
A na lewo stawek z brodem,
Trawnik, grobla i most krzywy.
Patrz! ten stawek równie szklisty,
Równie ciche jego tonie –
Na pogodę przezroczysty,
A co rybek ma w swem łonie!
Wyżej stawku gaj ci znany,
Za gaikiem szpaler stary,
Wśród szpaleru dom drewniany
Zdobny w ganek i filary;
W domu cicho i spokojnie,
Zda się Pan Bóg z ludźmi gości,
I swe dary zsyła hojnie
Tym, co sercem czyści, prości.
U drzwi siennych siadł na ławie
Dziadek siwy – księgę czyta,
A wnuk biega po murawie,
Z bicza pali, tnie z kopyta;
Stara niania kaczym chodem
Spieszy za nim pełna trwogi, –
Malec zniknął za ogrodem,
Ku wsi pędzi środkiem drogi.
Dalej w ślady!… trudna rada…
Niania pieszo, on na koniu,
A tak dzielnie go dosiada, –
Że jak kozak mknie po błoniu.
"Wracaj! wracaj swawolniku!"
Woła pogoń kulejąca –
"Jak doprawdy na koniku!…
Ach!… wszak złowił już zająca."
Wraca chłopak, lecz powoli,
Zbił kolanka należycie,
Nie zapłakał chociaż boli –
To nielada jakieś dziecie.
Starzec sadzi je przy sobie
I całuje w czoło, w oczy,
Malec wzajem rączki obie
Koło szyi mu otoczy;
Nieco dalej niania siada,
Okulary na nos wtyka,
Na kolanach kartki składa –
Czyta psalmy z Ołtarzyka ;
A Ołtarzyk tak podarty,
Że oddawna snadź czytany:
Nieznajomej barwy karty,
Niewiadomo gdzie wydany. –
Wnuk wciąż bredzi, dziad się śmieje,
Niania czyta i łzy roni….
Tak czas mija – proste dzieje
Prostych ludzi na ustroni.II.
W tem na drodze grzmi kolaska,
Zaskrzypiały w bramie osi,
Furman trzykroć z bicza klaska –
Kogo Pan Bóg nam przynosi?…
"A! pan Adam – chwała Bogu!
Pewnie mnóstwo nowin wiezie
Bo my tutaj jakby w rogu –
Niech no tylko z bryczki zlezie."
Sąsiad wysiadł, dziadzio wita:
"Niewidziany kopę latek,
Chociaż droga wyśmienita….
Ledwie, ledwie na ostatek!"
– Trudno z domu, czas roboczy,
Urodzaje będą liche,
A na wiosnę głód zaskoczy, –
Trzeba z serca zrzucić pychę,
Stać samemu przy robocie;
Ani rady gdzie wyjechać –
Nam czynności różnych krocie,
Co nie dają się zaniechać….
W ciężkich czasach żyjem panie. –
"O! tak, prawda mój sąsiedzie,
Lecz się jeszcze gorzej stanie,
Gdy tłum niemców tu najedzie….
Co tam słychać, o tej drodze?…."
– Et! co słychać? – różnie plotą,
Zawsze ja się lękam srodze,
Bo mi głównie idzie o to
Czyli tędy ją powiodą.
Mówił Lejba z pod miasteczka,
Garbarz, łysy z ryżą brodą,
Że przeszkadza nasza rzeczka,
Że most wiele ma kosztować,
Że francuzi nawet byli
Aby grunta wyprobować,
I już lińję prowadzili –
Ale miną nasze pola….
Co to? co to, panie; będzie?
Zboże przyjdzie tu z Podola,
Człek na koszu z własnem siędzie;
Chłopi ruszą na zarobek,
Podrożczyzna z ceny spadnie,
Pohardzieje nasz parobek –
Jakoś wszystko niezbyt ładnie…
Strata, strata oczywista,
Dążym chyżo ku ruinie,
I żyd chyba sam skorzysta
Kiedy handel się rozwinie. –
"Tak, Adamie, lecz co gorzej
Duch niemiecki nas ogarnie,
Choć oświata pójdzie sporzej
Ale serce zginie marnie;
Obyczaje znikną stare,
Familijne nasze cnoty,
Filozofja zgniecie wiarę –
Pozostanie cielec złoty;
Zfrancuzieją panny, żony,
Będę jakieś nimfy czułe,
A karmazyn zabrudzony
Pójdzie w handel na bibule….
Podkomorzy słusznie mówi,
Ale któż mu dziś uwierzy?….
Krzyczą ludzie postępowi
Że ich para, światło szerzy;
Cóż ze światła? gdy rodzina
Rozwiązuje się ze wszystkiem!
Człek o kraju zapomina
Wciąż zajęty tylko zyskiem…."
– I mnie djabeł skusić może, –
Przerwie Adam niespodzianie.
– Do wagonu zsypię zboże
I powiozę na sprzedanie
Gdzieś aż do Prus, za granicę,
Tam nauczę się techniki,
Rzucę żyto i pszenicę,
Wyhoduję w domu tryki,