Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Lustro w śniegu - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
7 września 2021
Ebook
27,00 zł
Audiobook
24,99 zł
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Lustro w śniegu - ebook

To miała być wyjątkowa impreza sylwestrowa – w gronie znajomych sprzed lat i otoczeniu niesamowitych górskich pejzaży. Jednak od momentu, gdy Anna przyjmuje zaproszenie na wyjazd, ma same złe przeczucia. I rzeczywiście, intuicja jej nie zawodzi – dziewczyna zostaje uwięziona z grupą dawnych przyjaciół w górskiej chacie, bez prądu i zapasów jedzenia. Jak na złość brak też zasięgu komórkowego, więc nie ma co liczyć na pomoc z zewnątrz. Z godziny na godzinę napięcie narasta, a strach, złość i frustracja przyćmiewają zdrowy rozsądek. Niespodziewanie wśród uczestników wyjazdu pojawia się tajemniczy wędrowiec, który zdaje się nie mieć przyjaznych zamiarów. Wkrótce wszyscy będą musieli wybierać: albo bierne czekanie na pomoc, albo ryzykowna podróż przez zasypane śniegiem górskie szlaki. Jedno jest pewne – te kilka dni zmieni ich na zawsze…

Kategoria: Obyczajowe
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8219-444-9
Rozmiar pliku: 902 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Ulice miasta były zapchane samochodami. Jechały wolno, od świateł do świateł, rozbryzgując strumienie lejącego się deszczu i rosnące w nieskończoność kałuże. Mimo ulewy, w powietrzu unosił się gęsty zapach spalin. Ciemne chmury zdawały się wisieć tuż nad dachami, potęgując szarość tego grudniowego dnia.

Borys, niezbyt wysoki, barczysty, z wysokim czołem i krótko przyciętymi włosami, w rozpiętym płaszczu i z czarnym parasolem, przeskakiwał między dziurami pełnymi wody, próbując dogonić ujrzaną przed chwilą, znajomą twarz. Przemykał wśród popołudniowego tłumu z dziwną jak na siebie energią.

– Anna!? – zawołał w końcu pytająco.

Kobieta odwróciła się niepewna, czy to do niej.

– Ania? – powtórzył już z bliska.

– Borys? – Na jej twarzy wymalowało się zdziwienie. Rozejrzała się dokoła, szukając wyraźnej przyczyny, dla której ten człowiek miałby w ogóle ją zauważyć.

– Aniu, słuchaj…

– Cześć, Borys… Ty tutaj? – W jej głosie słychać było niepewność i jakąś obawę.

– Aniu! Zbieram kilku naszych dawnych znajomych, także z małżonkami, no wiesz, na sylwestra. Ja zapraszam, do mnie, w góry. Może dołączysz? Masz mój telefon i adres – podał wizytówkę. – Wszystko jedno, co postanowisz – daj znać. W piątek rano możemy jechać. Proszę.

Anna stała zdezorientowana z wizytówką w ręku.

– Będę czekał, to sylwestrowa impreza – przekonywał Borys. – Będzie świetnie. Zresztą, jak zawsze w waszym towarzystwie…

Ostatnie słowa były dla Anny kolejnym zaskoczeniem.

– Okej – wydusiła.

– To na razie! – Mężczyzna uścisnął jej dłoń i już pędził dalej, slalomem omijając tłum przemoczonych przechodniów.

Anna weszła do supermarketu, jednocześnie składając swój żółty parasol. Lubiła jasne kolory. Ożywiały ponurą, szarą rzeczywistość, w której większość ludzi nosiła smutne, ciemne kurtki i płaszcze. Parasole, które mogłyby jak dziecięce oczy wnieść nieco radości, podsycały ciemnymi barwami posępność nastroju, zamykając człowieka między chodnikiem a chmurami. Nisko niesione zmuszały też ludzi do ciągłego patrzenia w dół.

W sklepie wzięła podręczny koszyk i z radością zanurzyła się między półki pełne smakołyków.

Nagle, jak spod ziemi, wyrosła koło niej postać przyjaciółki.

– Anka?

– Och, cześć!

– W taką pogodę nieźle robi się zakupy, prawda?

– No, fakt. Cieszę się, że cię widzę, Dario.

– Właśnie… Kiedy do mnie wpadniesz? Niedługo święta, sylwester… Może znajdziesz jakiś dzień?

– Chętnie. Nawet bardzo chętnie. Wiesz, spotkałam przed chwilą Borysa. Opowiadałam ci kiedyś o nim.

– Żartujesz? Co on tu robi?

– Nie wiem, też przed chwilą zadałam sobie to pytanie. Może wrócił do kraju? W każdym razie, nie uwierzysz, co powiedział.

– No?

– Zaproponował, żebym przyjechała do niego na sylwestra! Rozumiesz to?

Daria zrobiła wielkie oczy. Po chwili Anna ciągnęła:

– Organizuje sylwestra dla kilku naszych… no, moich znajomych. Zaprasza z osobą towarzyszącą. Ale ja w ogóle nie potrafię uwierzyć, że on coś robi tak sobie, dla innych.

Kobiety przesunęły się w stronę puszek z tuńczykiem. Wkładając jedną z nich do kosza, Anna mówiła dalej:

– To do niego niepodobne. Co on kombinuje?

– Ciekawa sprawa – odpowiedziała Daria.

– Właśnie. A do tego głupio mi było zapytać, kto będzie. Zaskoczył mnie zupełnie. – Anna pociągnęła przyjaciółkę za rękaw i przed stosem makaronu, bez świadków, szepnęła:

– Przecież ja się z nim tylko ciągle kłóciłam. Moje relacje z nim to wyłącznie konflikty i nieporozumienia.

Daria nagle się uśmiechnęła:

– I co, pojedziesz?

– Nie wiem – odparła Anna, odkładając jedną z dwóch paczek makaronu na półkę – ale wszystko to zaczyna mnie intrygować. Kto wie?

Wieczorem Anna zadzwoniła do Darii.

– Mam pomysł! – zawołała.

– Taak? – Usłyszała ziewający ton z drugiej strony słuchawki komórki.

– Jedź tam ze mną.

– Co?!

– No! Słuchaj, nie będę tam sama, a jeśli impreza okaże się niewypałem, będziemy mogły się nagadać do woli. A poza tym poznasz paru moich byłych dobrych znajomych.

– No, nie wiem…

– Pokaż mi przyjaciół, a powiem ci kim jesteś… – zacytowała żartobliwie Anna.

– Ha, ha! Nie naciągaj mnie takimi metodami!

Roześmiały się obie.

– Daria, zobacz, to tylko jeden weekend. Trochę inny niż wszystkie, ale w końcu to tylko dwa dni.

– Pomyślę. Kiedy mam ci dać znać?

– Super! – Ucieszyła się Anna. – Najlepiej jak najszybciej.

– Ale… – łamała się znów Daria. – Ale przecież ja nie jestem… jakby to powiedzieć… jedną z was.

– Przestań! Zgłupiałaś? Sama noc sylwestrowa to zabawa. Nikt nie zastanawia się, kto jest kim. Tańce, hulanki, swawole… Co się przejmujesz? Przecież chciałaś się wyrwać gdzieś po operacji? Wyjazd w góry zimową porą nie jest wart wysiłku? Zresztą, co tam inni! Mnie też jeszcze do wieczora nie chciało się tam jechać. Głównie przez to, że właśnie znam te osoby! Z niektórymi nie chciałabym się już spotkać.

– Dobra, jutro zadzwonię! Dobranoc, Anka!

– No to hej!

Anna była zadowolona, że przyjaciółka zgodziła się rozważyć jej propozycję. Czuła, że Daria się zgodzi, a to oznaczało, że spędzą razem bardzo intrygujące dwa dni. Domyślała się, kogo Borys ściągnie w góry, dlatego targały nią na przemian chęć spotkania z dawnymi przyjaciółmi i lęk przed nimi. Najbardziej chciała zobaczyć Cezarego. W trakcie studiów i tuż po ich ukończeniu był dla niej najbliższą osobą. Bardzo lubiła jego towarzystwo. Teraz, po różnych życiowych perypetiach, zdała sobie sprawę, że to był jedyny człowiek, przy którym naprawdę czuła się sobą, czuła się wolna. Problem jednak polegał na tym, że on chciał się z nią ożenić, a ona tę propozycję odrzuciła. Początkowo, kiedy Cezary bardzo jasno powiedział jej, że chce wspólnej przyszłości, przystała na to. Jednak po dłuższym namyśle zaczęła się wahać. Wtedy, z różnych przyczyn, oddaliła się od przyjaciela i każde z nich poszło swoją drogą. Zaczęła się znów zastanawiać, czy w taki razie w ogóle go kochała? Sama wciąż nie potrafiła na to odpowiedzieć.

Drugą osobą, która prawdopodobnie pojawi się na sylwestrze, będzie Łukasz. Bardzo zaradny, ale okropnie mdły facet, dla którego nic nie jest szare, a wszystko jest czarne albo białe, dobre albo złe i kropka. Sprawiało to, że z jednej strony patrzyła na niego z podziwem, ale z drugiej odrzucała ją jego bezwzględność. Odkąd urodziło mu się drugie dziecko, syn, stał się nieco wyniosły i pouczał wszystkich dokoła. Miał rodzinę, mieszkanie, dobrą pracę i dawał każdemu odczuć swoją wyższość: jakie to wzorcowe, chrześcijańskie życie prowadzi jako mąż i ojciec.

Anna była pewna, że tych dwóch znajomych mężczyzn razem z żonami pojawi się na pewno. Co do reszty, mogła tylko oczekiwać ich jak męczącej niespodzianki.

W przypadku kobiet domyślała się, że imprezy nie odpuści Grażyna, jeśli tylko zostanie zaproszona. Lubiła ją. Była konkretna, rzeczowa i bardzo uczynna. Nie należała jednak do osób wylewnych, cechował ją raczej dystans, a nawet chłód – słyszany też w głosie. Mimo to wystarczyło nie zwracać uwagi na jej ton, a okazywało się, że jest niezwykle wrażliwą, pełną troski osobą.

Zanim Anna dała odpowiedź Borysowi, przez kilka godzin biła się z myślami, czy nie zrezygnować. Zestaw ludzi, którzy się lubią, a nie cierpią z Borysem, mógłby się okazać chybiony nawet na taką noc, jak sylwestrowa, kiedy się je i tańczy, tańczy i je, no i pije…

Na drugi dzień, zaraz po tym, jak Daria zdecydowała się na wyjazd, Anna zadzwoniła do Borysa i oznajmiła mu:

– Przyjadę i zabieram ze sobą przyjaciółkę.

– Jasne, nie ma problemu. Wspaniale! – ucieszył się mężczyzna.

Anna nie wytrzymała, ponownie słysząc niespotykanie radosny nastrój emanujący z kolegi.

– Borys, coś ty taki szczęśliwy? Tętnisz radością. Podzielisz się tym ze mną? Może i mnie się udzieli twoja radość?

– To długa historia. Ale kto wie, może się dowiesz, już niedługo. – Aha… – odparła Anna ze zrozumieniem. – A co do przyjazdu… Spotkanie jest w piątek o ósmej rano na rogu ulicy Jasnej i Wolności. Wszyscy zabierzecie się wynajętym busem. Wrócimy nim w niedzielę wieczorem. No, chyba że ktoś bardzo chce jechać własnym samochodem. Jeśli chodzi o kreacje, to obowiązuje całkowita dowolność!

– Okej, a co z…

– Alkohol zostawcie mnie, a jedzenie… No cóż!… Mile widziane ciasta i sałatki zrobione przez was. Każdy coś przywiezie, a trochę dań załatwię sam.

Minęło parę dni. Gdy nadszedł 31 grudnia, kilka osób przybyło na miejsce spotkania. Powitania były serdeczne, lecz raczej oficjalne. Nie było rzucania się sobie w objęcia, jakby nie wypadało tego robić, zamiast tego przedstawiano współmałżonków i znajomych. Borys powitał przybyłych, gdy zajęli miejsca w busie.

– Bardzo się cieszę, że was wszystkich widzę! Jeszcze niektórzy dojadą wieczorem. Póki co, odpoczywajcie przed szaloną nocą i równie wariackim następnym dniem, na który zaplanowałem już kilka atrakcji – mówił, wciąż się uśmiechając.

– Chyba leczenie kaca – wtrącił złowieszczo Andrzej.

– Raczej szukanie przyszłości – szepnął Borys z dziwnie tajemniczą miną. – Spotkamy się na miejscu za jakieś cztery godziny, będę jechał przed wami.

Tak jak Anna przewidywała, Cezary i Łukasz byli z żonami. Zachowywali się w sposób niczym nieprzypominający chłopaków, których kiedyś znała. Pod kurtkami ukrywały się dodatkowe kilogramy, ruchy były powolniejsze, głowy pochylone… Pojawiła się również Grażyna, sama jak na razie, i Andrzej, którego żona, Krystyna, miała później dojechać z chłopakiem Grażyny jednym samochodem. Borys zaprosił również Michała i jego nową narzeczoną, ale i oni mieli pojawić się później. W sumie miało być dwanaście osób, nie licząc gospodarza imprezy.

Podróż przebiegała w miłej atmosferze, chociaż rozmowy początkowo nie kleiły się zupełnie. W miarę upływu kilometrów zmieniał się krajobraz za oknem. Zaczął sypać śnieg. Im bliżej celu, tym opady stawały się coraz intensywniejsze. Kiedy dotarli na miejsce, mokry śnieg pokrywał wszystko dokoła grubą warstwą.

– Ooo! Ale „chatynka”! Nieźle się urządził! – padło pierwsze zdziwienie z ust Grażyny.

– No, niczego sobie mały domek – dopowiedziała Daria, wpatrując się w ogromny ni to dom, ni to pałac, oświetlony kaskadą świątecznych świateł.

– Bardzo efektowny, nowoczesny budynek z wysokim i gustownym ogrodzeniem – oceniła Grażyna, puszczając oko do Anny.

Brama zamknęła się za busem, gdy tylko wjechał na teren posesji i zatrzymał się przed wejściem. Borys, z niemalejącym entuzjazmem, pomagał przy przenoszeniu bagaży. Następnie oprowadzał gości po pokojach i niezwykle skromnie reagował na wszelkie pochwały dotyczące wystroju wnętrz, których dziewczyny mu nie szczędziły.

– Wciąż jest dla mnie zagadką to zachowanie Borysa – powiedziała Anna do Darii, gdy zostały same w swoim pokoju. – Aż trudno uwierzyć, że to ten sam człowiek. Zauważyłaś, że każdy, kto go wcześniej znał, podchodzi do niego z rezerwą?

– Czyli wszyscy, prócz mnie – zauważyła Daria.

– W sumie tak. Jedynie ciebie to nie dziwi, ale jeszcze zostają żony Cezarego i Łukasza. Krystyna miała z nim też swoje ciężkie zatargi. Michał pewnie do tej pory nie może się zdecydować na przyjazd tutaj, tak bardzo Borysa nie cierpiał! Na razie całe towarzystwo jest niepewne. Nie potrafimy żartować, nie możemy się jakoś wyluzować.

– To przez Borysa? – spytała przyjaciółka.

– Myślę, że w dużej mierze tak. Ale wydaje mi się też, że jesteśmy pozamykani w sobie. Nie ufamy Borysowi – to jedno, a drugie to chyba… ucieczka przed rozpoznaniem.

– Nie rozumiem… Kto niby ma cię rozpoznać?

– Wiesz, kilkoro z nas znało się jak łyse konie. Gdybym tak dłużej się przyjrzała znajomej twarzy, wyczytałabym z niej całkiem sporo. Oni z mojej pewnie też. Dlatego się unikamy.

– Ale dlaczego tego się boicie? To musi być wspaniałe, jak prawdziwa przyjaźń!

– Tu nie chodzi o to, kto ma cię rozpoznać, a raczej co ma rozpoznać. A co ma rozpoznać? Nie wiem, może frustrację, cierpienie, niezrozumienie, mylną ścieżkę, którą poszłaś, jakąś słabość… U każdego coś się znajdzie, a przecież wszyscy chcą być zwykle zwycięzcami. Teraz panuje wszechobecna moda na sukces! Przestały rozmawiać, poszły w milczeniu zająć się jedzeniem.

Kobiety wyniosły całe jedzenie do kuchni i zaczęły rozkładać smakołyki na półmiskach. Przystroiły je i wniosły do ogromnego salonu. Była to piękna sala odświętnie przygotowana na nocną zabawę. Nagle w całym domu rozległy się cudowne dźwięki bijących dzwonów. Na ten odgłos wszyscy goście zaczęli się schodzić do ogromnego hallu, w którym miały się odbywać tańce.

– To tylko próba sprzętu – zaśmiał się Borys. – Będziemy to grać dokładnie o północy. Ale skoro tu jesteśmy, a mamy sporo czasu, zapraszam chętnych na mały spacer. Po górskim, świeżym powietrzu. To jak? Kto chętny?

Zgłosiło się sześć osób. Wszyscy ubrali się w puchowe kurtki i wyszli. Zapobiegliwy Łukasz złapał jeszcze latarkę i zamknął drzwi.

– Dokąd idziemy? – spytał przed bramą Andrzej.

– W górę tej rzeczki. Będzie się łatwiej szło, bo to droga dojazdowa do leśniczówki. Za nią, już wąską dróżką, cały czas prosto – Borys urwał tajemniczo.

– Nie odchodźmy zbyt daleko, niedługo przyjadą pozostali i noc może zapaść – wtrąciła Anna.

– Właśnie, i trzeba się przecież przygotować – dorzuciła Grażyna.

– Przejdziemy się niedaleko. Spokojnie, mamy do wieczora parę godzin – powiedział Borys.

Początkowo szli bardzo wolno i nikt nic nie mówił. Śnieg nieustannie sypał i z minuty na minutę robiło się go coraz więcej. Zaczął też chwytać niewielki mróz. To były pierwsze oznaki zimy tego roku po miesiącu wyczekiwania na nią. Każdy starał się trzymać blisko pozostałych i nie stracić z oczu Borysa, który szedł na przedzie z Łukaszem. Wreszcie ciszę przerwał głos:

– Dziwny ten klimat – zachrypiał Andrzej. – Zimy są coraz cieplejsze i coraz później się zaczynają. A jak zaczyna sypać śnieg, to nie może przestać.

– To podobno dziura ozonowa sprawia, że takie są zmiany – wtrącił Cezary.

– Mnie taki klimat odpowiada – włączyła się nieśmiało Daria. – Lubię ciepło, więc wcale nie tęsknię za chłodem i mrozem.

– Jeszcze parę lat – odezwał się ponownie Cezary – i u nas wcale nie będzie zimy. Na narty będziemy musieli jeździć wyłącznie w Alpy. Dzieci będą znały śnieg z naszych opowiadań i zdjęć sprzed lat.

_Dalsza część dostępna w wersji pełnej_
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: