Lustrzane odbicie - ebook
Lustrzane odbicie - ebook
Inteligentny, dopracowany w każdym szczególe thriller o nietypowej, zaskakującej fabule.
Po wydarzeniach, które miały miejsce w trakcie Operacji Westalka, umęczona psychicznie Cassie Maddox przeszła z wydziału zabójstw do wydziału przemocy domowej. Przysięgała, że nigdy nie wróci do przeszłości… Ale przeszłość wraca do niej. Sam O’Neill prosi Cassie, by przyjechała do niewielkiego miasteczka kilkadziesiąt kilometrów od Dublina, gdzie znaleziono zwłoki kobiety. Na miejscu zbrodni Maddox staje oko w oko ze swoim sobowtórem. Ofiara do złudzenia ją przypomina, a z dokumentów wynika, że nazywa się Lexie Maddison – dokładnie tak samo, jak fikcyjne alter ego Cassie, stworzone w przeszłości celem inwigilacji siatki handlarzy narkotyków na Uniwersytecie Dublińskim. Do pytania „kto zabił” dołącza kolejne – „kim była ofiara”. Nie ma poszlak, nie ma śladów ani podejrzanych… Zostaje jeden sposób, by dowiedzieć się prawdy – udawać, ze Lexie Maddison umknęła śmierci. Cassie zna Lexie na wylot, wystarczy chwila, by weszła w dawną rolę… Ale co stanie się wtedy, gdy cudze życie okaże się bardziej fascynujące niż własne?
Kategoria: | Sensacja |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-7985-397-7 |
Rozmiar pliku: | 1 016 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Czasem, żeby odkryć prawdę trzeba kłamać.
W przypadku agentów działających pod przykrywką – zawsze.
Detektyw Cassie Maddox po tajnej operacji, której omal nie przypłaciła życiem, postanowiła nigdy więcej nie brać w czymś takim udziału. I trzymała się tego… dopóki nie ujrzała twarzy swojego sobowtóra – zamordowanej dziewczyny, która nie dość że wyglądała identycznie jak ona, to przywłaszczyła sobie jej stworzoną kiedyś na potrzeby operacji tożsamość.
Szef wydziału tajnych operacji dublińskiej policji wpada na pomysł szalonej mistyfikacji: będą utrzymywać, że ofiara przeżyła, a Cassie się w nią wcieli. Główni podejrzani – czwórka przyjaciół zabitej dziewczyny – wyraźnie coś ukrywają. Nie wiadomo tylko, czy jest to ich wspólna tajemnica, czy każdy z nich ma własną.
Rozpoczyna się gra, w której przeciwnikiem Cassie nie jest – jak zawsze w jej pracy – morderca, lecz ofiara.TANA FRENCH
Irlandzka pisarka urodzona w USA; wychowywała się w Irlandii, Malawi i we Włoszech. Od 1990 r. mieszka w Dublinie, gdzie ukończyła teatrologię oraz studia aktorskie w Trinity College i pracowała dla teatru, filmu i telewizji. Jest autorką pięciu bestsellerowych powieści: ZDĄŻYĆ PRZED ZMROKIEM (nagrody Edgara Allana Poe, Anthony, Macavity oraz Barry za debiut powieściowy), LUSTRZANE ODBICIE, BEZ ŚLADU (nagroda Irish Crime Fiction), KOLONIA (nagroda „Los Angeles Times” w kategorii thrilleru) i ŚCIANA SEKRETÓW.PROLOG
Bywają noce, gdy śpię sama, ciągle jeszcze śni mi się Whitethorn House. Zawsze jest wiosna, delikatne chłodne światło z przedwieczorną mgiełką. Wchodzę po wytartych kamiennych schodach, pukam do drzwi wielką mosiężną kołatką, która czernieje z wiekiem, tak ciężką, że człowiek podskakuje zaskoczony i wpuszcza mnie do środka stara kobieta w fartuchu, o wyrazistej, surowej twarzy. Zawiesza sobie wielki, zardzewiały klucz u pasa i odchodzi podjazdem pod opadającymi kwiatami wiśni, a ja zamykam drzwi.
Dom zawsze jest pusty. Sypialnie są jasne, bez mebli, moje kroki odbijają się od desek echami, które wzlatują koliście przez rozsłonecznioną przestrzeń i kłęby kurzu ku wysokim sufitom. Czuć zapach dzikich hiacyntów, wpadający przez szeroko otwarte okna, i pasty do podłóg na pszczelim wosku. Z framug okien odpryskują płatki białej farby, nad parapetem faluje wąs bluszczu. Na zewnątrz leniwie pokrzykują turkawki.
Pianino w salonie jest otwarte, drewniany blask drewna orzechowego jarzy się w pasmach słońca zbyt jasno, aby dało się patrzeć, bryza porusza pożółkłe nuty, jakby przesuwał je palec. Stół jest zastawiony dla nas pięcioma nakryciami – migoczą tace z angielskiej porcelany i kieliszki do wina na długich nóżkach, z kryształowej misy zwisa świeżo cięte kapryfolium – ale srebra zmatowiały, a grube serwetki z adamaszku zmarszczył kurz. Papierośnica Daniela leży przy jego miejscu u szczytu stołu, otwarta i pusta, zagubiła się w niej tylko spalona zapałka.
Gdzieś z domu, niewyraźne jak dalekie pstryknięcia palcami, dolatują dźwięki – szurnięcie stopą, szept. Niemal staje mi serce. Nie odeszli – to ja wszystko źle zrozumiałam. Tylko się chowają, ale cały czas tu są… i będą zawsze.
Podążając za odgłosami, mijam kolejne pokoje, zatrzymuję się na każdym stopniu, by posłuchać, ale ciągle się spóźniam: odpływają niczym miraże, zawsze są za drzwiami albo w górze schodów. Dwa takty chichotu, zaraz stłumionego, skrzypnięcie schodów. Zostawiam szeroko otwarte drzwi szafy, wbiegam po trzy stopnie naraz, okręcam się wokół słupka balustrady u szczytu i kątem oka dostrzegam ruch: pokryte cętkami stare lustro na końcu korytarza, a w nim odbita moja twarz, roześmiana.