Facebook - konwersja
Przeczytaj fragment on-line
Darmowy fragment

  • Empik Go W empik go

Lux in tenebris lucet - ebook

Wydawnictwo:
Format:
EPUB
Data wydania:
1 stycznia 2011
0,00
0 pkt
punktów Virtualo

Lux in tenebris lucet - ebook

Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.

Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.

Kategoria: Klasyka
Zabezpieczenie: brak
Rozmiar pliku: 155 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Przy­cho­dzą cza­sem je­sie­nią, zwłasz­cza w li­sto­pa­dzie, dni tak wil­got­ne, ciem­ne i po­sęp­ne, że na­wet zdro­we­mu czło­wie­ko­wi ży­cie się przy­krzy. Od cza­su jak Ka­mion­ka uczuł się nie­zdrów i prze­stał pra­co­wać nad po­są­giem "Mi­ło­sier­dzia", nie­po­go­da taka do­ku­cza­ła mu wię­cej od sa­mej cho­ro­by. Co rano, zwló­kł­szy się z łóż­ka, prze­cie­rał spo­tnia­łe wiel­kie okno pra­cow­ni i spo­glą­dał do góry w na­dziei, że zo­ba­czy choć skra­wek błę­kit­ne­go nie­ba; ale co rano cze­kał go za­wód. Cięż­ka oło­wia­na mgła wi­sia­ła nad zie­mią; deszcz nie pa­dał, a mimo tego na­wet bru­ko­we ka­mie­nie na po­dwó­rzu wy­glą­da­ły jak gąb­ki na­sią­kłe wodą; wszyst­ko było mo­kre, ośli­zgłe, prze­ję­te na wskroś wil­go­cią, któ­rej po­je­dyn­cze kro­ple, spa­da­jąc z za­gię­cia ry­nien, dzwo­ni­ły z ja­kąś roz­pacz­li­wą jed­no­staj­no­ścią, jak­by od­mie­rza­jąc ów wlo­ką­cy się le­ni­wie czas smut­ku.

Okno pra­cow­ni wy­cho­dzi­ło na po­dwó­rze, za­koń­czo­ne z tyłu ogro­dem. Tra­wa za szta­che­ta­mi zie­le­ni­ła się jesz­cze ja­kąś cho­rą zie­lo­no­ścią, w któ­rej tkwi­ła śmierć i zgni­li­zna; ale drze­wa z reszt­ka­mi żół­tych li­ści, o ga­łę­ziach czar­nych od wil­go­ci, a za­ra­zem nie­co za­tar­tych przez mgłę, wy­da­wa­ły się już zu­peł­nie ob­umar­łe. Co wie­czór roz­le­ga­ło się mię­dzy nimi kra­ka­nie wron, któ­re z la­sów i pól ścią­ga­ły już na zi­mo­we leże do mia­sta i z wiel­kim ło­po­ta­niem skrzy­deł sa­do­wi­ły się na noc­leg wśród ko­na­rów.
mniej..

BESTSELLERY

Menu

Zamknij