Macierzyństwo bywa trudne. Jak zadbać o siebie i związek, gdy na świat przychodzi dziecko - ebook
Macierzyństwo bywa trudne. Jak zadbać o siebie i związek, gdy na świat przychodzi dziecko - ebook
Czy masz poczucie, że odkąd urodziłaś dziecko, jesteś postrzegana wyłącznie jako matka? Czujesz, że bezpowrotnie utraciłaś część siebie, a twój związek przechodzi kryzys? Pozwól sobie na smutek i tęsknotę za dawnym życiem, by móc zaakceptować jego nową jakość.
Molly Millwood, psycholożka specjalizująca się w terapii małżeńskiej, a prywatnie mama, tłumaczy, że macierzyństwo wiąże się z całą gamą uczuć. Na podstawie osobistych doświadczeń i rozmów z matkami pokazuje, jak narodziny dziecka wpływają na kobietę pod względem fizycznym, psychicznym i emocjonalnym, a także jak zmieniają się relacje partnerskie. Wyjaśnia, dlaczego początkująca mama może czuć się źle w nowej roli, być znudzona monotonią opieki nad dzieckiem czy przeżywać żałobę po utraconej wolności.
Zawarte w książce wskazówki pomogą ci przetrwać niełatwe momenty w procesie stawania się matką, podpowiedzą, jak zadbać o siebie i związek oraz jak dzielić obowiązki rodzicielskie. Wszystko po to, byś odnalazła własną drogę do macierzyństwa.
Dzięki tej książce:
- zrozumiesz, co dzieje się w życiu kobiety po urodzeniu dziecka;
- dowiesz się, jak zadbać o swój dobrostan psychiczny;
- poznasz skuteczne sposoby przezwyciężania kryzysów w związku;
- uwolnisz się od poczucia winy i dążeń do perfekcjonizmu w macierzyństwie.
„Molly Millwood pokazuje, jak pogodzić chęć odzyskania życia sprzed macierzyństwa z wielką miłością i radością, jak uszanować swoje potrzeby i nie wstydzić się tego. Pisze też o tym, jak relacja między partnerami może się wzbogacić i co może stracić dzięki pojawieniu się dziecka. Ta książka jest o tym, co wszystkie matki czują i przeżywają, a czego się wstydzą i obawiają. Świadomość tego, co trudne i złe, pomaga cieszyć się cudem macierzyństwa”.
Katarzyna Pruchnicka, Radio 357
„Wzruszające, pełne miłości słowa skierowane do matek na całym świecie – książka Millwood rzuca nowe światło na aspekty macierzyństwa zbyt długo skrywane pod woalem wstydu. Sformułowanie powtarzające się niczym refren – „nie jesteś sama, to, co czujesz, nie jest niczym nadzwyczajnym” – pełni funkcję umacniającą i uzdrawiającą”.
dr Craig Malkin, wykładowca w Harvard Medical School, autor Rethinking Narcissism
„Książka świetnie odpowiada na rosnące zainteresowanie przywiązaniem, ułatwiając zrozumienie bliskich relacji. Doświadczenie autorki jest widoczne na każdej stronie – Molly pisze rewelacyjnie. Gdybym była początkującą matką, szukałabym właśnie takiej publikacji”.
dr Sue Johnson, autorka bestsellera Przytul mnie. Siedem rozmów, które zapewnią miłość przez całe życie
„W swojej książce Molly Millwood prezentuje wzruszający obraz złożonych aspektów współczesnego macierzyństwa, czyniąc to ze współczuciem i empatią. Przyziemność opieki nad małym dzieckiem potrafi wprawdzie przyćmić piękno tego aktu – a także zdezorientować nas do tego stopnia, że tracimy kontakt z własnym ja – ale celne wskazówki Molly pomogą czytelniczkom odnaleźć wśród chaosu znaczenie, bliskość i radość”.
dr Leah Weiss, autorka książki How We Work, wykładowczyni w The Center for Compassion and Altruism Research and Education, Stanford University
Spis treści
Wprowadzenie 9
1 Kobiety przekształcone 17
2 Wynurzyć się z otchłani wstydu 33
3 Piękna katastrofa 55
4 Mama w chwilowym zawieszeniu 75
5 Do wychowania matki potrzeba całej wioski 93
6 Wielki podział 123
7 Zagubione pary 147
8 Przytłoczeni 169
9 Budda pod naszym dachem 191
10 Zagubione i odnalezione 225
Podziękowania 251
Przypisy 255
Kategoria: | Poradniki |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-233-7398-8 |
Rozmiar pliku: | 1,2 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Gdy na świat przyszedł mój pierwszy syn, żałowałam, że brakuje książek o tym, jak naprawdę wygląda macierzyństwo. Zastanawiałam się, dlaczego jest tyle publikacji poświęconych ciąży, porodowi i opiece nad niemowlęciem, a tak niewiele – zgłębiających radykalne zmiany w zakresie tego, czego wewnętrznie doświadcza kobieta, która zostaje matką. W końcu jednak odkryłam, że takie książki istnieją, a w ostatnich latach mamy do czynienia z istnym zalewem tekstów (przeważnie w formie blogów lub innych form literackich online) szczerze traktujących o faktycznym – a nie wyidealizowanym – doświadczeniu macierzyństwa. Dlaczego więc nad relacjami, które przynoszą początkującym matkom obietnicę ratunku przed obłędem, licznie przeważają poradniki i instrukcje obsługi dotyczące rodzicielstwa? Dlaczego te pierwsze nie są powszechnie wręczane w prezencie kobietom na bociankowe? Dlaczego tytuły poszukiwanych przeze mnie książek nie są tak dobrze znane wszystkim ciężarnym, jak na przykład tytuł filmu Jak urodzić i nie zwariować?
Myślę, że ma to coś wspólnego z faktem, że w naszej kulturze wyżej ceni się umiejętności sprawowania przez matkę opieki nad potomstwem niż jej indywidualny dobrostan. Nikt nie polecił mi tamtych książek, gdy wkraczałam w macierzyństwo. Musiałam mocno się postarać, aby na nie trafić.
Tabu dotyczące ujawniania zawiłości macierzyństwa ma w naszym społeczeństwie długą historię. Nie ja pierwsza zwracam uwagę na fakt istnienia takiego tabu i przedstawiam w książce szczere opisy matczynego cierpienia. Dołączam jedynie swój głos do wciąż nielicznego chóru – aby go usłyszeć, musimy mocno wytężyć słuch i przedrzeć się przez o wiele głośniejsze komentarze, jak to fantastycznie jest zostać matką i jak powinno się dbać o niemowlę.
Jako psycholożka uważam wszelkie tajemnice i poczucie wstydu otaczające zmagania początkujących matek za coś szkodliwego i niebezpiecznego. Będąc matką dwójki małych dzieci, zapragnęłam napisać książkę, której bardzo mi brakowało, gdy macierzyństwo było dla mnie czymś całkowicie nieznanym – opowieść eksplorującą emocjonalnie i psychologicznie złożony krajobraz stawania się matką. Stykamy się tu nie tylko z kobiecym doświadczeniem samej siebie, dziecka i radykalnej zmiany własnej tożsamości, ale również z doświadczeniem małżeństwa czy związku partnerskiego.
Zbyt wiele istniejących publikacji na temat macierzyństwa, zarówno tych naukowych, jak i popularnonaukowych, bagatelizuje lub całkowicie ignoruje kontekst relacji, w jakim pojawia się macierzyństwo. Oczywiście matkowanie jest rozpoznawane jako relacyjne z natury – dotyczy przecież interakcji z naszymi dziećmi. Uwadze umyka natomiast, że macierzyństwo, jako doświadczenie i tożsamość, zazwyczaj rozwija się w kontekście intymnych relacji osób dorosłych. Doświadczenie straty, separacji, siły, kontroli, autonomii, zależności i konfliktu w obrębie związku partnerskiego stanowi (w zależności od momentu) albo tło, albo pierwszy plan doświadczenia, jakim jest macierzyństwo. Kwestii tych nie da się oddzielić od problemów rzekomo „indywidualnych”, charakteryzujących pierwsze macierzyństwo, takich jak umysłowe i fizyczne wyczerpanie czy utrata swobody.
Moja książka nie dotyczy zatem ani indywidualnego szczęścia kobiety w ramach macierzyństwa, ani szczęścia małżeńskiego po przejściu do etapu rodzicielstwa – porusza oba te zagadnienia.
Zbyt często osobiste zadowolenie jest stawiane w opozycji do harmonii w związku, zupełnie jakbyśmy musiały poświęcać jedno z nich, przynajmniej w pewnym zakresie, aby osiągnąć drugie. Podobnie dzieje się w przypadku, gdy kobieta pragnie zostać matką, ale również chce zajmować się innymi sprawami. Są to przykłady fałszywej dychotomii1. A gdybyśmy tak zamiast tego ulokowały się w przestrzeni mentalnej, gdzie znajdzie się miejsce dla całej naszej czułości i opiekuńczości wobec dzieci i partnerów, ale również miejsce dla naszych pozostałych uczuć, mniej akceptowanych społecznie? Sprawowanie opieki jest nużące. Tęsknimy za wolnością, za chwilą oddechu. Rozkoszujemy się możliwością zanurzenia w innych zajęciach i doświadczeniach, które mają dla nas znaczenie, a jednak często, gdy nadajemy priorytet własnym potrzebom i pragnieniom, dopada nas poczucie winy lub wstydu.
A gdybyśmy mogły się wyzwolić z dezorientacji powodowanej owymi pozornie niedającymi się pogodzić uczuciami? Gdybyśmy mogły się uwolnić od pogardy wobec siebie, która podszeptuje nam: „Gdybym była dobrą matką, chciałabym cały czas przebywać w domu z moim dzieckiem” albo „Nie powinnam wybierać się z przyjaciółką na obiad, skoro ledwie wystarcza mi czasu na gotowanie w domu i zjedzenie obiadu z własnym mężem”? Gdybyśmy mogły uwierzyć, że dopóki podejmujemy celowe wybory i jasno określamy swoje potrzeby, to wszystko, co robimy, aby zadbać o siebie, czyni nas również lepszymi matkami? Że każda chwila, którą spędzamy z dala od partnera, zajmując się czymś, co ma dla nas znaczenie, tak naprawdę ożywia nasz związek?
Wiele kobiet zgłaszających się do mnie na terapię boryka się z własnymi sprzecznymi uczuciami. Pragną spędzać więcej czasu z dzieckiem, a jednocześnie chciałyby częściej przebywać same. Potomstwo przynosi im nieopisaną radość, ale też doprowadza je do szału. Takie kobiety okazują swoim mężom wdzięczność za spokój i stabilizację, jednocześnie żywiąc do nich urazę za to, że znacząco mniej dotyka ich przejście do etapu rodzicielstwa. W jednej chwili płaczą w beznadziejnej frustracji, a w drugiej odczuwają przypływ miłości i tkliwości głębszy od wszystkiego, czego było im dane dotąd doznać. „Tracę rozum”, słyszę od każdej z nich. „Nie, nie tracisz”, odpowiadam. „Straciłaś różne rzeczy, zostając matką, ale na pewno nie rozum”. W rzeczywistości owe kobiety nie straciły rozumu, tylko go odnalazły – odkryły szczeliny i zakamarki, o których nie wiedziały i nie planowały ich odwiedzać. To samo odnosi się do serca każdej z nich.
Domyślam się, że wybrałaś tę książkę, ponieważ zastanawiasz się – tak jak opisywane powyżej kobiety – co stanie się z twoim życiem i małżeństwem teraz, gdy zostałaś matką? Myślisz, że być może ty także tracisz rozum. W niniejszej książce przyjrzymy się temu, co faktycznie straciłaś: sporej części twojej swobody; wszelkim pozorom ładu i prostoty w twoim życiu; twoim wyidealizowanym wyobrażeniom siebie jako matki pochodzącym z okresu, gdy jeszcze nią nie byłaś; wywodzącym się z tego samego okresu fantazjom o tym, jak rodzicielstwo wzbogaci twoje małżeństwo; a także wielu innym, cennym dla ciebie rzeczom. Takie straty trzeba przyjąć do wiadomości i opłakać – co ważniejsze jednak, należy zrozumieć, co nowego się zyskało. Rzucimy światło na myśli, uczucia i te części twojego „ja”, które odkryłaś, gdy zostałaś matką, przyglądając się im z ciekawością i akceptacją, a nie poczuciem wstydu. Spojrzymy odważnie na emocjonalny chaos macierzyństwa i go oswoimy. Lektura tej książki nie sprawi, że ów chaos zniknie – chociaż bardzo bym chciała, aby tak się stało – mam jednak nadzieję, że dzięki niej będzie ci lżej go znosić. W życiu łatwiej przychodzi nam tolerować wszystko, co bolesne, chaotyczne i dezorientujące, gdy przestajemy to odpędzać od siebie, gdy uczymy się, że inni borykają się z tymi samymi problemami, gdy odnajdujemy słowa, dzięki którym możemy nazwać przyczyny i znaczenie.
Napisałam tę książkę z punktu widzenia psychologa klinicznego, spędzającego wiele godzin na rozmowach z początkującymi matkami oraz parami przedzierającymi się przez mgłę i emocjonalny chaos wczesnej fazy rodzicielstwa. Piszę także z punktu widzenia profesora psychologii oraz naukowca specjalizującego się w związkach intymnych i procesie przejścia do etapu rodzicielstwa. A co być może najważniejsze, wypowiadam się jako matka i żona2. Postąpiłabym niesprawiedliwie wobec czytelników, gdybym udawała, że mój status psychologa w jakiś sposób uodpornił mnie na wszystkie zmagania, o których będzie mowa poniżej. Ostatecznie zależy mi przecież na tym, aby czytelnie opisać, jak macierzyństwo nas denerwuje i zbija z tropu. Tym, co prześladuje tak wiele początkujących matek, co dodaje warstwę niepotrzebnego cierpienia do nieuniknionego bólu, jest otaczające je poczucie wstydu – kobiety te myślą bowiem, że tylko one doświadczają tak trudnych chwil. Gdybym wypowiadała się w tej książce wyłącznie jako profesjonalistka, opisując swoje obserwacje z obojętnej, klinicznej lub akademickiej perspektywy, i nigdy nie wspomniała o swoich osobistych doświadczeniach, wzmocniłabym błędne przeświadczenie, iż większość kobiet gładko żegluje po wodach pierwszego macierzyństwa, a jedynie nieliczne miewają z tym problemy. Zatem, pomimo że uwzględniam w tekście odkrycia naukowe, relacje moich klientek oraz motywy regularnie przewijające się przez moją praktykę kliniczną, moje własne opowieści pokazują, że potrafię się utożsamić ze wspomnianymi motywami w głęboko osobisty sposób.
W początkowej fazie pracy nad książką, gdy ze współczuciem opowiadałam swoim klientkom o znaczeniu deprywacji snu, sama funkcjonowałam dzięki liczbie wypijanych filiżanek kawy, która przewyższała liczbę przesypianych przeze mnie godzin – byłam wtedy matką dziecka, w którego przypadku nie sprawdzała się żadna strategia „nauki zasypiania”. Daleka od tego, by nabrać dystansu do doświadczeń swoich klientek, towarzyszyłam im w ich okopach – matka weteranka, która przeżyła wiele bitew, wychodząc z nich bez szwanku. Wielokrotnie na kartach tej książki wspominam o momentach, gdy macierzyństwo nie przynosiło mi przyjemności, zestawiając je z podobnymi doświadczeniami kobiet, które korzystały z prowadzonej przeze mnie terapii. Ten tekst traktuje o obdarzaniu takich chwil głosem, zbiorowym głosem początkujących matek, które podążają ku macierzyństwu chwiejnie i w bólu, ale są w stanie przyznać się do tego jedynie w całkowicie bezpiecznym i prywatnym kontekście.
Kobiety korzystające z prowadzonej przeze mnie terapii przez większość czasu prawdopodobnie żyły w przekonaniu, że nie miewam problemów macierzyńskich1. Jeżeli teraz czytają tę książkę, moje wyznania mogą je mocno zaskoczyć. Mam nadzieję, że nie będzie to niemiłe zaskoczenie. Pisarka i poetka Adrienne Rich ujęła to najlepiej 40 lat temu: „Coraz bardziej wierzę, że tylko chęć podzielenia się prywatnymi i często bolesnymi doświadczeniami umożliwi kobietom stworzenie zbiorowego opisu świata, który byłby prawdziwie nasz”3.
1 Niezwykle ciekawym i miarodajnym zjawiskiem w psychoterapii jest skłonność klienta do idealizowania własnego terapeuty. Istnieje wiele przyczyn tego zjawiska, między innymi potrzeba wiary w to, że dany specjalista jest względnie wolny od własnych problemów, a co za tym idzie, lepiej przygotowany do niesienia pomocy innym. Jednak przyczyną najbliższą przewodniej idei tej książki jest to, że w przypadku braku danych wskazujących, że jest inaczej, jesteśmy gotowi zakładać, iż inni radzą sobie lepiej od nas. Relacja między psychoterapeutą i klientem jest organizowana tak, że terapeuta ujawnia niewiele na swój temat i jego osoba pozostaje dla klienta tajemnicą. Stykając się z nią, większość klientów snuje fantazje o życiu terapeuty, w których jawi się on jako człowiek w pełni kompetentny, zrównoważony i wolny od wszelkich wzburzeń.