Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Mad love - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
1 października 2024
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
46,99

Mad love - ebook

Aroa Grayson to rozkapryszona dziedziczka ogromnej fortuny. Imprezowy styl życia odpowiada jej na tyle, że nie zamierza niczego w nim zmieniać. Ignoruje również naciski ojca, by wreszcie wywiązała się z zawartej między nimi umowy i zaczęła poważną pracę, czym doprowadza do pogorszenia swojej sytuacji.

Pozbawiona środków do życia i odcięta od wielomiliardowej fortuny, postanawia zacząć żyć na własną rękę. Na złość ojcu podejmuje pracę jako asystentka w firmie Sparkle, której właścicielem jest największy wróg i konkurent Henry’ego Graysona. Nie przewidziała jednak, że nic nie znacząca noc w klubie u boku przystojnego mężczyzny będzie miała dla niej poważne konsekwencje. Na dodatek Nathaniel Sparks, nowy szef Aroy, okazuje się zupełnie innym człowiekiem, niż myślała…

Ich współpraca doprowadza oboje na skraj szaleństwa, a relacja służbowa szybko przeradza się w coś zupełnie innego. Spędzając ze sobą coraz więcej czasu, również poza pracą, zaczynają dostrzegać więcej szczegółów. Jakie tajemnice skrywa Nathaniel Sparks? I czy Aroa wyjdzie z tego z całym sercem?
Ponoć w miłości i na wojnie wszystkie chwyty są dozwolone.

 

Kategoria: Erotyka
Zabezpieczenie: brak
ISBN: 978-83-67520-11-9
Rozmiar pliku: 12 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Gold

Tolan Shaw

‒ Chcesz wyjść głównym wejściem? ‒ spytałam, z trudem maskując zaskoczenie.

‒ Tam są taksówki.

‒ Jasne ‒ mruknęłam pod nosem. Oczami wyobraźni już widziałam ten tłum hien z aparatami, które rzucą się na nas, jak tylko znajdziemy się na zewnątrz.

Kiedy opuściliśmy klub, poczułam chłodne powietrze na swojej skórze. Pojawiły się pierwsze błyski fleszy. Mężczyzna przyciągnął mnie do swojego boku. Ukryłam twarz za kaskadą ciemnych włosów.

‒ Gdzie te pieprzone taksówki? ‒ burknęłam. Ręka przystojniaka zsunęła się na mój pośladek.

‒ Tam jest ‒ powiedział, wskazując na podjeżdżający samochód. Otworzył drzwi i przepuścił mnie przodem. ‒ Random House Tower.

Zacisnęłam usta, kiedy usłyszałam jego adres. Cholera, mieszkał ledwie przecznicę za mną. Dotknął mojej twarzy i pocałował mnie po raz kolejny. Drugą dłoń położył mi na udzie, a ja automatycznie rozsunęłam dla niego nogi.

Nie pozostałam dłużna. Moja ręka dotknęła jego kolana i zaczęła sunąć ku górze, docierając do imponującego wypełnienia rozporka. Zaczęłam pocierać przez materiał spodni jego twardego fiuta, na co przystojniak przygryzł moją dolną wargę.

Po jakichś dziesięciu minutach jazdy kierowca odchrząknął, zwracając na siebie naszą uwagę.

‒ Jesteśmy na miejscu ‒ oznajmił. Mężczyzna podał mu plik banknotów, nawet nie pytając o cenę. Wysiedliśmy z taksówki, przez cały czas się dotykając.

Weszliśmy do windy. Przystojniak stanął naprzeciwko mnie, seksowny uśmiech wykrzywił jego wargi i to wystarczyło, żebym się na niego rzuciła.

Jęknęłam głośno, kiedy wsunął we mnie jeden palec. Byłam taka mokra, taka spragniona…

Drzwi rozsunęły się i mężczyzna mnie podniósł. Oplotłam go nogami w pasie i pozwoliłam mu się zanieść, gdzie tylko chciał. Poczułam pod swoimi plecami materac i zrozumiałam, że położył mnie na łóżku. Nasze usta nie rozłączyły się nawet na sekundę. Podciągnął mi sukienkę, a następnie ściągnął ją przez głowę. Zostałam pod nim praktycznie naga, jedynie w czarnych koronkowych stringach. Podciągnęłam jego czarną koszulkę i zrzuciłam mu ją z ramion. Przesunęłam dłońmi po imponujących barkach, wzdychając cicho. Był idealny.

Całował całe moje ciało, a ja jęczałam. Wsuwał we mnie najpierw jeden palec, potem dwa. Poruszałam biodrami, szukając ujścia dla dręczącego moje ciało podniecenia. Zrzucił spodnie wraz z bokserkami na podłogę.

‒ Jesteś taka piękna ‒ wymruczał, patrząc na mnie.

Przygryzłam wargę, czekałam na niego. Kiedy sięgnął po prezerwatywę, powstrzymałam go ręką.

‒ Biorę tabletki.

Pocałował mnie. Poczułam go na swoim wilgotnym wejściu i po chwili cały znalazł się we mnie. Wygięłam plecy w łuk, a on oparł dłonie po bokach mojej głowy i zaczął się poruszać. Na początku delikatnie. Wbiłam mu paznokcie w plecy i to wystarczyło, aby przyspieszył. Chciałam mocno i ostro. Potrzebowałam tego.

Orgazm przetoczył się przez moje ciało z taką siłą, że nie zdołałam powstrzymać okrzyku. Doszedł w tym samym momencie, wlewając we mnie swoją spermę aż do ostatniej kropelki. Opadł na materac obok mnie i przez chwilę uspokajał oddech. Zerknęłam na niego. Musiał wyczuć moje spojrzenie, bo nasze oczy się spotkały. Uśmiechnął się.

‒ Nate ‒ przedstawił się. Poczułam, jak mimowolnie zaciskają się moje uda.

‒ Aroa.

Przesunął kciukiem po moich wargach, marszcząc przy tym czoło.

‒ Przypominasz mi kogoś.

Uśmiech zamarł mi na ustach. Po raz pierwszy wolałam, aby moja tożsamość została tajemnicą.

‒ Naprawdę? Wiesz, to raczej niemożliwe. Jestem jedyna w swoim rodzaju.

Zaśmiał się, w jego oczach błyszczały psotne iskierki. Przeturlał się i ponownie zawisł nade mną. Przysunął twarz do mojej szyi i składając pocałunki, powoli zaczął schodzić w dół. Odchyliłam głowę, dając mu lepszy dostęp.

‒ Gotowa na kolejną rundę? ‒ wymruczał z ustami tuż przy mojej skórze.

‒ Oczywiście.

* * *

Kilka rund później, kiedy Nate smacznie spał, najciszej, jak tylko potrafiłam, wymknęłam się z łóżka. Znalazłam swoją sukienkę na podłodze i rozejrzałam się w poszukiwaniu czegoś, co mogłabym zarzucić na ramiona. Tak naprawdę dopiero teraz po raz pierwszy rozejrzałam się po pomieszczeniu.

Ciągle panował półmrok, więc niewiele udało mi się dostrzec. Widziałam jedynie duże łóżko, a za nim okno z ciężkimi zasłonami, które nie wpuszczały światła z zewnątrz. Po omacku dotarłam do szafy i ostrożnie, by nie obudzić śpiącego Nate’a, otworzyłam jedne drzwi. Zmarszczyłam nos na widok rzędu męskich koszul w różnych kolorach. Ściągnęłam z wieszaka pierwszą z brzegu, która wyglądała na białą, i narzuciłam ją na siebie. Podniosłam szpilki i na palcach wyszłam z sypialni.

Przeszłam korytarzem i wyszłam do przestronnej kuchni. Nie zatrzymując się, dotarłam do wielkiego salonu z kominkiem. Uśmiechnęłam się pod nosem, gdy zobaczyłam fotel pod oknem i półkę z książkami. Inteligencik.

Zjechałam windą na sam dół, przeszłam obok śpiącego portiera, aż w końcu opuściłam budynek. Branie taksówki, by przejechać jedną przecznicę, byłoby głupotą nawet dla mnie.

Po dotarciu do mieszkania poszłam prosto do łóżka. Ominęłam prysznic, nie chciałam zmywać z siebie zapachu tego mężczyzny. Nate’a. Miałam wielu facetów, wszystkich na jedną noc, ale po raz pierwszy byłam z kimś takim.

Wsunęłam się do łóżka i przytuliłam poduszkę. Uśmiech nie schodził mi z twarzy. Facet totalnie zawrócił mi w głowie. Wydawał się sztywny, ale w łóżku wychodził z niego prawdziwy diabeł. Już dawno nikt mnie tak nie przeleciał…

W końcu udało mi się zasnąć. Śniłam o niebieskich oczach i krzywym uśmiechu faceta, którego widziałam pierwszy i ostatni raz w życiu.

* * *

Rano obudził mnie potworny ból głowy. Przeciągnęłam się leniwie na łóżku. Czekał mnie ciężki dzień.

Wzięłam komórkę do ręki i zobaczyłam, że miałam setki nieodebranych połączeń od mojego ojca. Usiadłam na łóżku, widząc, ile razy próbował się ze mną skontaktować. Szlag. Oddzwoniłam czym prędzej, w głowie zapaliła mi się czerwona lampka. Doskonale wiedziałam, że nie dzwonił, aby powiedzieć mi, jak bardzo mnie kocha. Coś musiało się stać.

‒ Aroa ‒ zagrzmiał.

‒ Wybacz, że nie odebrałam. Dopiero wstałam.

‒ Musimy porozmawiać ‒ oznajmił tonem nieznoszącym sprzeciwu.

‒ Wobec tego mów.

‒ Nie przez telefon. Masz godzinę na to, żeby stawić się u mnie w biurze.

Zmarszczyłam brwi. On oszalał? Nawet z prywatnym kierowcą w życiu się nie wyrobię!

‒ Wiesz dobrze, że to nierealne ‒ powiedziałam spokojnie.

‒ Kierowca już czeka na ciebie na dole. ‒ Po tych słowach się rozłączył. Był wściekły, ba, był naprawdę wkurwiony.

Wyskoczyłam z łóżka jak oparzona. Następne dziesięć minut spędziłam, biegając po mieszkaniu jak opętana. Przegięłam i doskonale zdawałam sobie z tego sprawę. Miałam jedynie nadzieję, że uda mi się go ugłaskać.

Musiało mi się udać.

Opuściłam mieszkanie tak szybko, jak tylko byłam w stanie. Ojciec nie mylił się, kierowca już czekał na dole. No cóż, właściwie to Henry Grayson II nie mylił się nigdy.

Nie miałam pojęcia, skąd pochodził facet za kierownicą, ale odznaczał się nietuzinkową urodą. Co jakiś czas udawało mi się uchwycić jego spojrzenie w lusterku wstecznym. Pomimo tego, że wstałam z łóżka jakiś kwadrans temu, to permanentny makijaż, suchy szampon i świetne ciuchy zrobiły swoje. Byłam atrakcyjną kobietą i każdy mężczyzna musiał to przyznać.

Zaparkowaliśmy pod wieżowcem trzy minuty przed czasem. Nie wiedziałam, jak to w ogóle możliwe. Wygląda na to, że kierowca miał nie tylko nieprzeciętną buzię, ale też jakieś magiczne zdolności. Podziękowałam mu uprzejmie, bo pomimo tego, że byłam posiadaczką niewyparzonej buźki, to nie brakowało mi też kultury osobistej. Tej ostatniej z pewnością nie nauczył mnie ojciec.

Weszłam do budynku, który doskonale znałam. Nikomu nie przyszło do głowy mnie zatrzymywać. Pokonałam drogę do gabinetu ojca w zamyśleniu. Wiedziałam, że jest wściekły, i domyślałam się dlaczego. Po raz kolejny zagrałam mu na nosie.

Moje pojawienie się w gabinecie sprawiło, że ojciec podniósł wzrok znad leżących przed nim papierów.

‒ Miarka się przebrała ‒ zagrzmiał. Udało mi się nie zadrżeć pod wpływem tego szorstkiego tonu. ‒ Zostaniesz pociągnięta do odpowiedzialności.

Dostrzegłam na biurku zdjęcie z wczoraj. Poczułam falę gorąca na widok siebie i przystojniaka z klubu. Nate, tak się nazywał. Nie żeby chociaż na chwilę udało mi się o tym zapomnieć.

Dziwne, że ta fotografia nie trafiła do mediów. Ojciec musiał to zatuszować. Dlaczego to zrobił?

Otrząsnęłam się i parsknęłam, za co ojciec zgromił mnie wzrokiem.

‒ Niby jak? Wydziedziczysz mnie? ‒ Zaśmiałam się. Doskonale wiedziałam, że tego nie zrobi. Podeszłam do fotela i usiadłam na nim, przyjmując nonszalancką pozę. Założyłam nogę na nogę i rzuciłam ojcu wyzywające spojrzenie.

‒ Dam ci wybór.

‒ Wobec tego słucham. ‒ Rozłożyłam ręce i rozparłam się wygodnie w fotelu. Na twarzy ojca nie drgnął nawet najmniejszy mięsień.

‒ Masz dwadzieścia sześć lat, Aroa. Jesteś dorosła i powinnaś być dojrzała, wobec tego powiem ci to tylko jeden raz. Zawarliśmy umowę, według której po osiągnięciu wyżej wspomnianego wieku zaczniesz pracować. Podejmiesz staż jako moja asystentka. A kiedy uznam, że jesteś gotowa, zajmiesz moje miejsce.

Pochyliłam się do przodu. Moje niebieskie oczy starły się z błękitnym chłodem jego spojrzenia.

‒ A druga opcja?

‒ Pozbawię cię wszystkich pieniędzy.

Po tych słowach zapadła chwila ciszy, po której wybuchnęłam głośnym śmiechem.

‒ Czyli jednak mnie wydziedziczysz? ‒ zawołałam rozbawiona.

‒ Nie jeśli zaczniesz pracować.

‒ U ciebie ‒ dodałam, na co Henry skinął głową. ‒ Nie ma mowy.

Na twarzy ojca po raz pierwszy pojawiło się zdziwienie.

‒ Zrezygnujesz z pieniędzy?

‒ Nie będę dla ciebie pracować ‒ powiedziałam stanowczo, poważniejąc.

‒ Wobec tego zostaniesz bez grosza ‒ zadecydował. Pokiwałam głową.

‒ Niech tak będzie ‒ potwierdziłam, wstając z fotela.

Musiałabym być idiotką, żeby zgodzić się zostać jego asystentką. Twarz ojca przypominała maskę z kamienia.

‒ Oprócz pieniędzy pozbawię cię wszystkich innych przywilejów. Prawa do firmy także.

Uniosłam głowę i spojrzałam na niego z góry. Wszystko się we mnie gotowało, ale nie pokazałam tego po sobie.

Był też testament. Ojciec pozbawi mnie wszelkich praw, ale tylko do momentu swojej śmierci. Wtedy cały majątek będzie należał do mnie. Prędzej dałby się zabić, niż pozwolił, aby dorobek jego życia wpadł w ręce kogoś spoza rodziny.

‒ Jak sobie PAN życzy ‒ powiedziałam oschle. Nie czekałam na jego odpowiedź, odwróciłam się na pięcie i wyszłam z gabinetu, wsiadając prosto do windy.

Spojrzałam w lustro i zobaczyłam w swoich oczach ogień. Nie pozwolę sobą pomiatać, a praca dla niego byłaby dla mnie upokarzająca. Skończyłam najlepsze szkoły w kraju, zawsze miałam dobre stopnie. Po prostu byłam bystra.

Teraz też zamierzam sama o siebie zadbać. Znajdę pracę i będę się utrzymywać. Nie potrzebowałam jego pieniędzy. Taką przynajmniej miałam nadzieję.

Jak mogłam się spodziewać, na dole nie czekał na mnie żaden kierowca. Wściekła jak osa, próbowałam złapać jakąś taksówkę, co w centrum Manhattanu nie było takie proste. Po drodze wysłałam do Mii wiadomość, że potrzebuję jej pomocy. Musiałam napisać CV.

Weszłam do wieżowca, w którym mieszkałam. Pomachałam recepcjoniście Johnowi, po czym wjechałam windą na górę. Poziom mojego wkurwienia jeszcze wzrósł, gdy okazało się, że nie mogłam zapłacić kierowcy taksówki, moje karty zostały zablokowane. Tatuś działał z prędkością światła.

Na szczęście nie musiałam długo czekać na przybycie Mii. Przyjaciółka wysiadła z windy i niemal od razu odnalazła moje spojrzenie.

‒ Aroa? Co się dzieje? ‒ Zatrzymała się przede mną, siedzącą na sofie w salonie z drinkiem w ręku. Zerknęła na alkohol i wydęła usta. ‒ Nie ma jeszcze dwunastej.

‒ Przed dwunastą nie piją tylko dżentelmeni, a ja jestem kobietą ‒ mruknęłam, wzruszając ramionami. ‒ Au! ‒ zawołałam, kiedy Mia pacnęła mnie w głowę.

‒ Przestań się nad sobą użalać, tylko gadaj, co się stało.

‒ Nie mam pieniędzy. ‒ Zaśmiałam się. Blondynka nawet nie zareagowała. ‒ Mówię poważnie ‒ dodałam już na serio.

‒ Nie rozumiem.

‒ Henry Grayson mnie wydziedziczył.

Oczy Mii niemal wyszły z orbit.

‒ Co ty pieprzysz?! ‒ zawołała. Tym razem to ja spojrzałam na nią zdziwiona. Rzadko zdarzało się jej przeklinać.

‒ Tak po prostu zabrał ci majątek? ‒ spytała, siadając obok mnie. Wyglądała na przejętą.

‒ Postawił mi ultimatum: praca u niego w firmie albo los bankruta ‒ prychnęłam, machając szklanką z wódką. Kilka kropel spadło na podłogę. Popatrzyłam na nie, marszcząc czoło. Chyba przejęłam się bardziej, niż myślałam.

‒ Chyba już wiem, co wybrałaś ‒ mruknęła sama do siebie.

‒ Szukam pracy. ‒ Wyszczerzyłam zęby w uśmiechu. Mia rzuciła mi pełne politowania spojrzenie.

‒ Nie widzę ‒ skwitowała.

‒ Potrzebujesz pracownika?

Ułożona blondynka była zupełnie inna ode mnie. Pracowała w rodzinnej firmie.

‒ Nie znasz się na jachtach.

Fakt, rodzina Mii projektowała najdroższe łajby w całych Stanach. Tyle tylko, że ja nie miałam o tym zielonego pojęcia. Ona od zawsze wiedziała, że chce być projektantką wnętrz. I została. Jachty, które wychodziły z ich firmy, warte były miliony.

‒ Więc gdzie mogę pracować? ‒ zapytałam zrezygnowana.

Mia zamyśliła się.

‒ Wiem! ‒ zawołała, podskakując na sofie. Szturchnęła mnie niechcący, przez co kolejna porcja drinka wylądowała na podłodze. Skrzywiłam się. ‒ Moda! Przecież to twój rodzinny interes.

Tak, marka Grayson była jedną z najlepiej sprzedających się na świecie. Ale ja nie potrafiłam projektować ani szyć. Zmarszczyłam czoło.

‒ Żadna ze mnie krawcowa ‒ wymamrotałam.

‒ Aroa, pomyśl! Twój ojciec stworzył całe imperium, macie własną markę, biuro, sieć sklepów i magazyn. Zatrudnij się w gazecie!

Spojrzałam na nią bystro.

‒ Masz rację… ‒ Odstawiłam drinka na malutki stolik przed sobą. Wzięłam stamtąd laptop i wpisałam w przeglądarkę hasło „czasopisma o modzie”. Liczba wyników odrobinę zbiła mnie z tropu, nie spodziewałam się, że będzie ich tak dużo.

‒ Co robisz? ‒ spytała Mia, zaglądając mi przez ramię.

‒ Szukam pracy ‒ powtórzyłam. Jak mogła tego nie rozumieć? Widocznie mój umysł po alkoholu śmigał zdecydowanie szybciej niż jej pozbawiony procentów.

‒ Dlaczego nie zatrudnisz się w Time to Grayson?

‒ Nie będę pracować dla ojca.

‒ Zatem gdzie?

Jej pytanie zawisło w powietrzu. Wtedy mój wzrok przykuła nazwa Sparkle. Uśmiechnęłam się. Mia dostrzegła moją minę i podążyła za moim spojrzeniem.

‒ Sparkle? ‒ zapytała z niedowierzaniem.

‒ Idealne miejsce dla mnie. ‒ Pokiwałam głową.

‒ To największa konkurencja twojego ojca. Wścieknie się.

Spojrzałam na nią. Na twarzy Mii pojawił się dziwny grymas.

‒ Wpakujesz się w kłopoty ‒ stwierdziła.

‒ Przynajmniej dobrze płacą.

‒ Jesteś niemożliwa. ‒ Moja przyjaciółka pokręciła głową.

‒ Pomóż mi ‒ rzuciłam, otwierając program do pisania.

‒ W czym? ‒ zdziwiła się.

‒ Napiszemy CV. ‒ Zatarłam ręce.

Mia spojrzała na mnie, jakbym była wariatką.

‒ Pisz: picie, imprezowanie i granie na nerwach innych ludzi ‒ podyktowała. Dźgnęłam ją łokciem w żebra. Pisnęła i spojrzała na mnie obrażona. ‒ No co? Taka prawda.

‒ Więc nakłamiemy.

‒ Nie wolno…

‒ …kłamać, wiem ‒ weszłam jej w słowo, przewracając oczami. ‒ Napiszemy, że jestem odpowiedzialna, pracowita, ambitna oraz że nie piję alkoholu.

Mia parsknęła. Zignorowałam to.

‒ Dodaj też, że masz doświadczenie ‒ zakpiła.

‒ Dobre! ‒ potaknęłam.

‒ Żartowałam ‒ dodała.

‒ Ale ja nie ‒ ucięłam. ‒ Wpiszę, że pracowałam w Time to Grayson.

‒ Pisz, co chcesz. ‒ Zrezygnowana Mia uniosła ręce w geście kapitulacji.

Tak też zrobiłam. Na koniec dopisałam jeszcze swoje imię i nazwisko. Mój palec zawisł nad tym ostatnim.

‒ Co jest? ‒ Mia od razu wyczuła moje wahanie.

‒ Nie mogę podać prawdziwego nazwiska.

‒ Oczywiście, że możesz. A nawet musisz. ‒ Przyjaciółka wyglądała na przerażoną.

‒ Chcę zdobyć tę pracę uczciwie.

‒ Z takim CV? ‒ prychnęła. Spiorunowałam ją wzrokiem.

‒ Nie o to chodzi. Nie chcę, żeby zatrudnili mnie ze względu na ojca.

‒ To co wpiszesz? Aroa Smith? ‒ Wyczułam ironię w jej głosie.

‒ A dlaczego nie?

‒ Bo to oszustwo! ‒ zawołała.

‒ A w drugą stronę nie będzie?

‒ Nawet jeśli cię zatrudnią w tej gazecie, to w końcu się wyda i cię wyrzucą.

‒ Nie jeśli udowodnię, że jestem dobrym pracownikiem.

Mia ukryła twarz w dłoniach.

‒ Po co prosiłaś mnie o pomoc, skoro mnie nie słuchasz? ‒ spytała.

‒ Bo wtedy wiem, że dobrze robię. Wystawisz mi referencje? ‒ Spojrzałam na nią błagalnie.

‒ Co? Nie! ‒ oburzyła się.

‒ Dobra, sama sobie wystawię ‒ mruknęłam.

‒ Idę do kuchni, nie chcę na to patrzeć ‒ rzuciła. Po kilku minutach podniosłam głowę i stwierdziłam, że rzeczywiście wyszła.

Wysłałam maila z podaniem o pracę do wszystkich pracowników Sparkle, do których udało mi się zdobyć kontakt. Teraz pozostało mi tylko czekać na telefon od nich. Bo to, że ktoś zadzwoni, było pewne jak w banku.

Zostałyśmy z Mią w domu, żeby obejrzeć jakiś film. Muszę odrobinę zmienić swój styl życia, aby utrzymać się w tej pracy. Jeszcze jej nie dostałam, ale to tylko formalność.

Mia została na noc, zrobiłyśmy sobie maraton filmowy i seans skończył się bardzo późno. Nie chciałam, żeby wracała o tej godzinie, martwiłam się o nią. Była dla mnie jak siostra.

* * *

Ze snu wyrwał mnie dźwięk telefonu. Tyle tylko, że nie był to budzik. Ktoś do mnie dzwonił o tej nieludzkiej porze.

Zerwałam z oczu opaskę i pospiesznie chwyciłam za komórkę.

‒ Tak? ‒ wychrypiałam. Rany boskie, brzmiałam, jakbym była po całonocnej libacji.

‒ Pani Aroa Jones?

Kto, kurwa?

Dopiero po chwili dotarło do mnie, że tak przedstawiłam się w CV, które wysłałam do Sparkle.

‒ Eee, tak, to ja. ‒ Usiadłam na łóżku, czym prędzej próbując dojść do siebie. Szlag, że też nie mieli kiedy zadzwonić!

‒ Chcielibyśmy prosić panią o stawienie się dziś o dwunastej na rozmowę kwalifikacyjną – oznajmił kobiecy głos w słuchawce.

Zerknęłam na zegarek i o mało co nie jęknęłam. To za dwie godziny!

‒ Oczywiście, będę punktualnie ‒ skłamałam, odzyskując panowanie nad sobą. Chuja tam, w życiu nie zdążę, ale ona nie musiała o tym wiedzieć.

‒ W takim razie do zobaczenia ‒ pożegnała się kobieta, po czym rozłączyła się, nie czekając na moją odpowiedź.

Zerwałam się z łóżka w pośpiechu, tylko że stopa zaplątała mi się w pościel i runęłam jak długa. Brutalne zderzenie z dywanem rozbudziło mnie na tyle, że chyba nie potrzebowałam już kawy. Pognałam więc prosto pod prysznic.

Po półtorej godziny, umalowana, ubrana i nawet uczesana, wypadłam z mieszkania jak burza. Modliłam się, żebym chociaż dziś miała tyle szczęścia, aby dotrzeć do tego pierdolonego biura na czas.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: