- W empik go
Madonna - ebook
Wydawnictwo:
Data wydania:
18 stycznia 2023
Format ebooka:
EPUB
Format
EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie.
Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu
PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie
jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz
w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu.
Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu.
Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
Format
MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników
e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i
tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji
znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu.
Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu.
Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji
multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka
i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej
Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego
tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na
karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją
multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną
aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego,
który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire
dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy
wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede
wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach
PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną
aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego,
który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla
EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Pobierz fragment w jednym z dostępnych formatów
Madonna - ebook
„Madonna” to osnute na prawdziwych wydarzeniach opowiadanie z elementami słowiańskiej mistyki i grozy. Na podstawie opowiadania powstał scenariusz serialu „Łowca”, który dostał się na listę finalistów w konkursie ScriptFista.
Kategoria: | Proza |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8324-597-3 |
Rozmiar pliku: | 2,5 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
***
— Musi pan tu przyjechać, mamy samobójstwo.
— Sami sobie poradzicie z samobójstwem — odparł niechętnie młody prokurator, poirytowany tym, że znowu wzywają go do standardowych spraw.
— Musi pan przyjechać to zobaczyć.
— Dobrze, niech dyżurny oficer po mnie przyjedzie — westchnął prokurator.
Prokurator odłożył słuchawkę, spojrzał za okno. Był zimny, wietrzny, listopadowy dzień. Liście już dawno opadły z drzew, które sterczały z ziemi jak powykręcane artretyzmem czarne dłonie, błagające niebiosa o litość. Nie znosił tego przenikliwego wiatru połączonego z mżawką i mrozem. W listopadzie dni są krótkie, a słońce niby świeci, ale niezbyt jasno i do tego zimnym, nieprzyjemnym światłem, które nie jest w stanie rozproszyć wszechogarniającego półmroku i szarości. Słońce przypomina raczej księżyc, a dzień trochę jaśniejszą noc.
— Co za upiorna aura — pomyślał nim usłyszał dzwonek.
Dyżurny oficer już przybył. Prokurator ubrał prochowiec i czapkę. Wsiedli do policyjnego jeepa i odjechali. Jechali w milczeniu, słuchając warkotu silnika. Minęli centrum i przedmieścia, kierując się w stronę wsi Głogów. Jechali jakieś czterdzieści minut monotonną, jednopasmową drogą. Za wsią skręcili w lewo. Tu kończył się asfalt. Jechali wyboistą drogą jeszcze kwadrans. W końcu oficer zatrzymał samochód.
— To tu.
Wysiedli z samochodu. Uderzenie zimnego wiatru nie wprowadziło prokuratora w dobry nastrój.
— Co za upiorna aura — pomyślał raz jeszcze.
— Widzi pan te zarośla? To tam — powiedział dyżurny.
— W tych chaszczach? — zdziwił się prokurator.
Okolica wyglądała tak, jakby człowiek nie postawił tu stopy od czasów Mieszka I. Wysokie do pasa dzikie trawy i sitowie porastały okolicę. Wierzby i zdziczałe jesiony rosły chaotycznie. Niektóre drzewa były spalone od pioruna, inne uschnięte i połamane.
— Prowadź — powiedział do dyżurnego.
Ruszyli przez gąszcz. Szli pochyleni, odgarniając trawy, mrużąc od wiatru oczy, chowając twarze w kołnierzach. Na tym pustkowiu wiatr dął coraz mocniej, smagając ich bezlitosnymi cięgami.
— Musi pan tu przyjechać, mamy samobójstwo.
— Sami sobie poradzicie z samobójstwem — odparł niechętnie młody prokurator, poirytowany tym, że znowu wzywają go do standardowych spraw.
— Musi pan przyjechać to zobaczyć.
— Dobrze, niech dyżurny oficer po mnie przyjedzie — westchnął prokurator.
Prokurator odłożył słuchawkę, spojrzał za okno. Był zimny, wietrzny, listopadowy dzień. Liście już dawno opadły z drzew, które sterczały z ziemi jak powykręcane artretyzmem czarne dłonie, błagające niebiosa o litość. Nie znosił tego przenikliwego wiatru połączonego z mżawką i mrozem. W listopadzie dni są krótkie, a słońce niby świeci, ale niezbyt jasno i do tego zimnym, nieprzyjemnym światłem, które nie jest w stanie rozproszyć wszechogarniającego półmroku i szarości. Słońce przypomina raczej księżyc, a dzień trochę jaśniejszą noc.
— Co za upiorna aura — pomyślał nim usłyszał dzwonek.
Dyżurny oficer już przybył. Prokurator ubrał prochowiec i czapkę. Wsiedli do policyjnego jeepa i odjechali. Jechali w milczeniu, słuchając warkotu silnika. Minęli centrum i przedmieścia, kierując się w stronę wsi Głogów. Jechali jakieś czterdzieści minut monotonną, jednopasmową drogą. Za wsią skręcili w lewo. Tu kończył się asfalt. Jechali wyboistą drogą jeszcze kwadrans. W końcu oficer zatrzymał samochód.
— To tu.
Wysiedli z samochodu. Uderzenie zimnego wiatru nie wprowadziło prokuratora w dobry nastrój.
— Co za upiorna aura — pomyślał raz jeszcze.
— Widzi pan te zarośla? To tam — powiedział dyżurny.
— W tych chaszczach? — zdziwił się prokurator.
Okolica wyglądała tak, jakby człowiek nie postawił tu stopy od czasów Mieszka I. Wysokie do pasa dzikie trawy i sitowie porastały okolicę. Wierzby i zdziczałe jesiony rosły chaotycznie. Niektóre drzewa były spalone od pioruna, inne uschnięte i połamane.
— Prowadź — powiedział do dyżurnego.
Ruszyli przez gąszcz. Szli pochyleni, odgarniając trawy, mrużąc od wiatru oczy, chowając twarze w kołnierzach. Na tym pustkowiu wiatr dął coraz mocniej, smagając ich bezlitosnymi cięgami.
więcej..