Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Mądrość Duszy - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
1 czerwca 2024
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Mądrość Duszy - ebook

To lektura dla każdego, kto chce być szczęśliwy. Kto chce doświadczać dobra i świadomie wybierać piękne ścieżki, omijając po drodze fałszywe pułapki mroku. Kto chce kochać całym sercem i nie boi się słów o miłości, bo nie kojarzy ich z lukrem, lecz z potężną Boską Mocą, która jest w zasięgu naszych rąk. Dobre życie jest dostępne dla każdego. Ta książka jest o ludzkiej Mocy, o byciu Jednością i pełnym czułości połączeniu ze Wszystkim Co Jest. Mówi o Boskości w nas i o tym Kim W Istocie Jesteśmy.

Kategoria: Wiara i religia
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8384-211-0
Rozmiar pliku: 3,1 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Wprowadzenie

Życie jest piękne. Życie jest dobre. Będę te słowa powtarzać co chwilę, ponieważ moja ścieżka wiedzie poprzez dobro i cud istnienia. Poprzez dostrzeganie wspaniałości we wszystkim, co nas otacza. Mam świadomość, że im więcej w nas zachwytu, tym wyższe nasze wibracje i tym bliżej jesteśmy oświecenia. Moja droga rozwoju to podnoszenie energii poprzez radość, miłość i zauważanie dobra w każdym skrawku istnienia. To powierzanie siebie wysoko wibracyjnym Istotom i wybieranie za każdym razem piękna i miłości.

Wierzę i wiem, że każdą chwilę można wypełnić po brzegi dobrem, kochaniem, radością, akceptacją. Zazwyczaj to tylko kwestia wyboru. Życie jest jak wielka karta dań zapełniona rozmaitymi emocjami. Scenariusze, które rozgrywają się przed naszymi oczami to tylko gry umysłu, które mają nas sprowokować do płaczu lub śmiechu. Kupujemy to, wierzymy w ich prawdziwość i jak marionetki pogrążamy się w tym, co iluzoryczne obrazy wpisują w naszą percepcję wszechświata. Ale można też bawić się rzeczywistością jak plasteliną i tworzyć po swojemu to, czego pragniemy. Można kochać i wypełniać się Światłem. Można odnajdować zachwyt i spokój. Wystarczy zaufać mądrości swojej Duszy i wykorzystać to wszystko, co przygotowała dla nas na aktualne wcielenie.

Doceniam wiedzę i wykształcenie — to zawsze budzi w moich oczach podziw. Ale najbardziej zachwycam się Dobrem. Czuję całą sobą, że to prawdziwa boska jakość. Ono płynie z inspiracji Duszy, wskazując naszą prawdziwą naturę i to, Kim W Istocie Jesteśmy. Kiedy zanurzamy się w spontanicznych aktach dobroci i życzliwości, przenosimy się na poziom naszego naturalnego jestestwa. Łączymy się z wymiarem, w którym rezyduje nasza Dusza. Wierzę, że każdy z nas doświadczył tego wielokrotnie. To nie jest egzotyczna wiedza, to kawałek codzienności, w której ze spokojem dotykamy Boskiego poziomu, będącego naszą niezbywalną jakością. Jest dostępny zawsze, kiedy tylko zechcemy.

Uważam, że ludzie w sposób oczywisty są dobrzy, ale czasem boję się to okazywać. Zranieni, skrzywdzeni gubią cząstki swojej Duszy i zamykają w twardej skorupie bólu. Lękają się ponownego urazu, ponownego odrzucenia, wyśmiania, okaleczenia. Tymczasem dobroć jest bezcenna sama w sobie. Pełne miłości czyny są dla nas — dla tych, którzy je wykonują, a nie dla tych, którzy nas nadużywają czy odrzucają. Asertywność nie oznacza zamknięcia swojego serca na cztery spusty w klatce urazów, tylko skierowania oczu w inna stronę. Kiedy zrozumiemy, że od doświadczania szacunku i uwagi oddziela nas tylko wąska linia kochania samych siebie, zakończy się wieczna ucieczka przed bólem. Dostrzeżemy rozwijający się przed nami wachlarz wielu możliwości i poszukamy naszych własnych dróg do zachwytu.

Powrót do Duszy pozwala wygoić rany i napełnić je Światłem. Odzyskujemy pamięć o tym, że jesteśmy wielkim, bezgranicznym i bezwarunkowym kochaniem, które jest w stanie uzdrowić wszystko. Pojmujemy, że cała moc wszechświata spływa w nasze dłonie i możemy kształtować doświadczenia, niezależnie od innych i nie oglądając się na nikogo. Zaczynamy świadomie wybierać pozytywne myśli. To droga jednocześnie mądra i przyjemna, nasycająca nasze zmysły pięknem. To także zmiana perspektywy i dostrzeganie dla siebie nieograniczonych możliwości odczuwania miłości i szczęścia.

Ta książka nie jest dla wszystkich. Z całą pewnością nie jest dla miłośników cierpienia, straszenia i ustawicznego rozgrzebywania przeszłości w celu rzekomego poznania siebie. Nie lubię straszyć i zasilać tego, co pochodzi z mroku. Lubię natomiast zauważać i wyolbrzymiać dobro, ponieważ wiem, że w naszym życiu zwykle manifestuje się to, w co wierzymy i na czym skupiamy uwagę. Odkryłam w tym fantastyczny sposób na przyciąganie do swojego życia tego, czego pragnę doświadczać. To piękna i pełna miłości droga.

Wierzę, że każdy z nas zasługuje na dobrostan bez żadnej pokuty, bez żadnej kary i bez żadnej spłaty. Wiem, że każda walka zasila to, z czym walczymy, a każda pogarda dla innych zabiera nam samym życiową energię. Rozumiem, że można w prosty sposób wzrastać duchowo i doświadczać szczęścia. Wystarczy pokochać siebie. Miłość bezwarunkowa rozpuszcza stare zapisy i oczyszcza nas z negatywnych emocji. Możemy kochać bez cierpienia, bez karania siebie, bez posypywania głowy popiołem.

Ta książka to zapis tego, co widzę i czuję poza zmysłami. Co jest dla mnie ponadczasowym przekazem, cennym we wszystkich epokach na Ziemi. Im dłużej pracuję z Kronikami Akaszy, tym więcej sobie przypominam. Widzę też coraz więcej Starych Dusz, które tak jak ja ze zdziwieniem rozglądają się wokół siebie, odkrywając iluzje tworzone przez młode dusze. Ale nade wszystko starają się z miłością przyjmować wszystko, cokolwiek się pojawia, bo wiedzą, że wszystko jest w harmonii. I wszystko jest dokładnie takie, jak być powinno. Wszechświat jest dobry, a Dusze ludzkie są mądre. Jeśli czasem nam się wydaje, że jest inaczej, to tylko chwilowe zapomnienie naszej prawdziwej boskiej natury.

Myślę, że to lektura dla każdego, kto chce być szczęśliwy w prosty i nieskomplikowany sposób. Kto chce doświadczać dobra i świadomie wybierać piękne ścieżki, omijając po drodze fałszywe pułapki mroku. Kto chce kochać całym sercem i nie boi się słów o miłości, bo nie kojarzy ich z lukrem, lecz z potężną Boską Mocą, która jest w zasięgu naszych rąk. Dobre życie jest proste i nie wymaga od nas skomplikowanych działań, wielu lat nauki czy zaawansowanych medytacji. Jest dostępne dla każdego.

Moim zdaniem ta książka może być szczególnie cenna dla Starych Dusz. Odnajdą w niej to wszystko, czego potrzebują, by poczuć się jak w domu. Jest ona o miłości, wybaczaniu, rozumieniu każdego, także tego, kto zabija albo kradnie. Jest o rozumnej pokorze i akceptacji. Jest o szacunku dla życia i świata w takiej wersji, w jakiej ośmielił się zamanifestować przed naszymi oczami. Jest o ludzkiej Mocy, o byciu Jednością i pełnym czułości połączeniu ze Wszystkim Co Jest. Jest o Boskości w nas i o tym Kim W Istocie Jesteśmy.Definicje

Pojęcie Duszy wymyka się wszelkim definicjom i na tym właśnie polega jej ogromna magia i moc. Człowiek ze swoją wnikliwością i potrzebą systematyzowania wszystkiego natychmiast ustawiłby Duszę na półce z określonymi napisami albo zamknął w szufladce. A czy można zamknąć w pudełku samego Boga? Wieczność? Bezwarunkową Miłość? Ponadczasowe prawdy nawleczone na sznur zdarzeń?

Dusza może jawić się Wszystkim Co Jest, a może też być tylko kroplą w morzu religijnych uniesień. To od nas zależy, jak zechcemy postrzegać tę magiczną cząstkę wszechświata. Myślę, że im dalej od naukowych pojęć, tym bliżej jesteśmy swojej boskiej natury. Chcemy wiedzieć i rozumieć, a przecież nie o to chodzi w ludzkim życiu. Korzystamy z inteligencji i umysłowych możliwości, by rozumem ogarnąć wszystko, co jest nam dane na rozmaitych poziomach naszego istnienia. Tymczasem jesteśmy tu na Ziemi po to, by kochać, odczuwać i przeżywać.

Nie umniejszam roli nauki i wiedzy. To one prowadzą nas w intelektualnym wzrastaniu, które zawsze sprzyja temu, co dobre. Mądrość prowadzi do właściwych wyborów. Klaruje nasze ścieżki i pozwala na rozróżnianie tego, co płynie ze Światłem, od tego, co prowadzi w stronę mroku. Jednak warto rozumieć, że ostateczna decyzja zawsze należy do człowieka. Są wśród nas mędrcy, udekorowani dyplomami, honorowani przez uczelnie, którzy nie pojmują miłości bezwarunkowej. Bo w ostatecznym rozrachunku nie jest ważna nauka, tylko odczuwanie na poziomie serca i łączenie się ze swoją prawdziwa naturą. Wiedza ma być filarem, który nam w pomaga dosięgnąć boskiej istoty w nas. Nie zawsze to się udaje.

My ludzie jesteśmy jak Koziołek Matołek opisany przez Kornela Makuszyńskiego — błąkamy się po obcych światach i poszukujemy tego, co mamy w sobie: mądrości własnej Duszy. Powtarzają to po Makuszyńskim inni autorzy i zyskują sławę, kiedy z zachwytem usłyszymy od nich, że gdzieś coś dzwoni! Och, dzwoni nam w tym właśnie rytmie, który jest ważny, bo przecież zeszliśmy w materię po to, by znaleźć… Rozpoznajemy dźwięk i szukamy dalej. Bo słyszenie lub czytanie a zrozumienie to dwie odległe galaktyki istnienia. Czasem potrzeba wielu wcieleń, by pokonać tę odległość.

Jednak poszukiwanie napełnia nasze życie piękną treścią i zawsze będzie czymś szczególnie cennym w dotykaniu wzrastania. Kto szuka, doświadcza spełnienia, ponieważ na swojej drodze spotyka wiele zjawisk otwierających serce i połączenie z Duszą. Czasem to właśnie droga jest celem samym w sobie. Nie musimy szukać oświecenia. Ono jest w nas i czeka, aż je wybierzemy. Mądre podążanie w stronę Światła, pojmowanie zasad rozróżniania zapala w nas lampę olśnienia. Im wyższe nasze wibracje, tym szerzej uchylają się wrota do ponadczasowego pojmowania istnienia. Wystarczy cierpliwie wznosić energię myślą, słowem, działaniem, praktyką i wracamy do swojej prawdziwej boskiej natury.

Jest to zatem w istocie tak, że wszystko ma sens i wszystko jest we właściwym miejscu i czasie. Wartość ma zarówno nauka, jak i intuicja. Słusznym jest uczyć się i analizować, ale równie cenne jest samo doświadczenie. Czasem wystarczy po prostu być całym sobą w obecnej chwili. Olśnienie przychodzi najczęściej wtedy, kiedy nie naciskamy, nie odczuwamy presji, nie staramy się za wszelką cenę. Po prostu pozwalamy sobie istnieć w ciszy. W jasności. W miłości. Poza wszelką kontrolą. To, co na pewno pomaga, to podnoszenie wibracji miłością, radością, zachwytem, dobrem.

Jedyny opis Duszy, w którym odnajduję harmonię, to przekaz, jaki otrzymałam któregoś dnia z Kronik Akaszy. Powiedziano mi wtedy, żebym wyobraziła sobie Najwyższe Źródło jako ocean Miłości. Dusza jest jak kielich wody nabrany z tego oceanu. Nawet jeśli zostanie zabrana daleko, to zachowa wszystkie cechy oceanu: smak, zapach, kolor. Będzie tym samym, czym jest ocean. Nasza świadomość może być jak perła zanurzona w tym kielichu. Kiedy woda zostanie wylana, połączy się z oceanem. Nawet jeśli wyleje się bardzo daleko, na środku lądu, przepłynie poprzez warstwy ziemi i któregoś dnia wraz z rzeką lub podziemnym nurtem dołączy do oceanu. Nasza boska natura pozostaje niezmienna.

To, na co warto zwrócić uwagę: jako określona ludzka świadomość zawieramy się w Duszy, nie odwrotnie. Czasem może nam się wydawać, że to my mamy Duszę, że jest gdzieś w nas, w jakiejś części ciała, może w sercu? Tymczasem to my jesteśmy wewnątrz czegoś większego, jak perła zanurzona w kielichu pełnym wody. Ta woda daje nam życie, dzięki niej istniejemy. Dzięki niej łączymy się z oceanem, ponieważ ona zawsze jest jego częścią. To nasza prawdziwa istota.

Człowiek prawdziwie duchowy jest zawsze blisko Najwyższego Źródła. Korzysta z mądrości Duszy, by być jak najbliżej oceanu. W chwili śmierci od razu zanurza się w jego falach. Nie musi przepływać przez warstwy gruntu i szukać rzeki, która go zaprowadzi do Boskości. To jeden z powodów, dla których warto interesować się wewnętrznym wzrastaniem. Będąc blisko Najwyższego Źródła, mając wiedzę i wiarę, powierzając się, nie męczymy się po śmierci w ślepych zaułkach „międzyświata”. Kto jest świadomy swojego Światła, kto kocha, zanurza się w tym Świetle Miłości bez wahania. Wie, że wraca do Miłości, z której przyszedł. To jak powrót do domu po długiej wędrówce.

W kwestii definicji istnieje jeszcze jedno rozróżnienie, na które pragnę zwrócić uwagę. Niektórzy nauczyciele uważają, że istnieje „Duch” — świadoma boska cząstka, idealna jak Najwyższe Źródło — oraz dusza, która jest czymś w rodzaju duchowej podświadomości. Według tej koncepcji dusza gromadzi zapisy z rozmaitych wcieleń nie oceniając ich ani nie analizując. Działa zatem podobnie jak nasza psychologiczna podświadomość. Jednak w mojej książce nazywam Duszą tę boską świadomą część, która dla niektórych może być tożsama z „Duchem.” I co ważne — jest w moim pojmowaniu naszą prawdziwą istotą.Przewodnictwo Duszy

Dusza ma konkretny plan. Schodzimy na Ziemię, by zrealizować wybrane przez nią określone lekcje. Program Duszy jest wyraźnie odczuwalny przez człowieka. Każdy w głębi siebie wie, co lubi, co chciałby zrobić, czym się zająć, co wybrać. Nie zawsze jednak podążamy za głosem serca. Życie nas wabi na tysiąc sposobów i pokazuje tyle możliwości, że stajemy z otwartą buzią jak dziecko w sklepie ze słodyczami. Czasem wybieramy wielkiego kolorowego lizaka, który okazuje się smakować jak mydło. A przecież obok leżały rodzynki w czekoladzie, małe, niepozorne, a takie pyszne. Mogliśmy też wybrać pachnące owocowe galaretki, ale schowały się za lizakiem.

Kiedy schodzimy z właściwej ścieżki i nie realizujemy planu Duszy, czujemy się tak właśnie, jakby został nam w ręce wielki lizak bez smaku. Z żalem oglądamy się przez ramię i próbujemy przypomnieć sobie, co jeszcze można było w życiu wybrać. Na szczęście Dusza nie obraża się na nas. Działa jak GPS w telefonie — przelicza drogę na nowo i pokazuje, jak wrócić na właściwą trasę. Tylko od nas zależy, czy nie przegapimy skrętu i nie zjedziemy na kolejne błędne ścieżki.

Czasem człowiek uparcie na przekór samemu sobie idzie w przeciwną stronę niż prowadzi go Dusza. Bo chce być sławny. Bo chce być lubiany, Bo chce zaimponować innym czymś, co jego zdaniem jest wyjątkowe. Kiedy nie kochamy siebie, wybieramy ślepe uliczki — zwykle ze wstydu i braku wiary w swoje piękno. Ale też właśnie po to, by popisywać się cudzym programem i zbierać nikomu niepotrzebne oklaski. Kiedy patrzymy na innych ludzi, których oczy błyszczą sukcesem, naiwnie wierzymy, że jeśli ubierzemy się tak samo, będziemy mówić to samo, czy wykonywać ten sam zawód, to automatycznie osiągniemy spełnienie.

Tymczasem to tak nie działa, ponieważ każdy z nas jest inny i wbrew pozorom nie cieszy nas to samo. Jesteśmy absolutnie unikalni. Właśnie dlatego warto podążać swoją ścieżką i słuchać swojego serca. Jesteśmy do tego odpowiednio przygotowani również przez określone talenty, które posiadamy. I chociaż niejeden z nas chciałby być sławny jak niegdyś Elvis Presley, to tylko niewielu posiada odpowiedni głos, słuch i umiejętność poruszania się na scenie. Nasze uzdolnienia to narzędzia starannie dobrane przez Duszę do realizacji określonego planu. Realizując cudze programy bez niezbędnego talentu z góry skazujemy siebie na porażkę.

Poprzez rozpoznawanie tego, co sprawia nam przyjemność, co lubimy i umiemy robić, odnajdujemy swoją indywidualną ścieżkę samorealizacji. To jest coś ogromnie ważnego. To gwarant szczęścia i dobrego życia. Satysfakcja. Radość spełnienia. Poczucie wewnętrznego pokoju. To nagroda za odrobienie lekcji zgodnie z programem Duszy. To wypełnienie swojej absolutnie wyjątkowej i niepowtarzalnej misji. Każdy ją posiada, chociaż każdy inną. Właśnie po to schodzimy na Ziemię. Tak wygląda sens życia z perspektywy Duszy.

Kiedy nie wierzymy w siebie, szukamy na zewnątrz jakiegoś sposobu na to, by poczuć się lepiej. Najczęściej naśladując innych ludzi. Celebrytów. Vlogerów. Sportowców. Gwiazdy ekranu. A nawet sąsiadów, którzy są lubiani i podziwiani. To dość powszechne. A przecież nie można być kimś, kim się nie jest. Można być tylko sobą. Każdy człowiek jest unikalny, jak jego odcisk palca. I każdy ma tu na Ziemi do opowiedzenia niepowtarzalną historię. Warto zrozumieć i docenić samego siebie i program swojej Duszy, który zawsze jest idealnie dobrany.

Niska samoocena wpędza człowieka w pułapkę naśladowania innych i szukania piękna, mądrości, wartości poza sobą. To iluzja. Wszystko mamy w sobie i każdy człowiek może osiągnąć mistrzostwo w jakiejś dziedzinie, jeśli tylko otworzy się na prowadzenie Duszy. Ważne, by wyjść poza potrzebę imponowania innym. Żyjemy tu dla siebie i dla swojego szczęścia. Kiedy realizujemy swoje programy, to szczęście wpada nam samo w dłonie. Kochanie siebie pozwala dostrzec swoją doskonałość w każdym calu i zaufać prowadzeniu serca. To najdoskonalszy przewodnik, jakiego można mieć. Pomaga docenić siebie i zrozumieć, że nikogo nie musimy udawać. Wysokie poczucie własnej wartości to niezawodna jakość, która pozwala żyć dla siebie i słuchać wewnętrznego głosu — głosu Duszy.

Czasy są teraz trudne dla rozwoju. Internet, telewizja, wszechobecne smartfony — wszystko krzyczy do człowieka: „to jest modne, to jest dochodowe, takim trzeba być”. A człowiek jako istota społeczna nade wszystko pragnie być podziwiany. Udaje, że nie słyszy głosu swojego serca. Wydaje mu się, że stanie się szczęśliwy, kiedy inni będą patrzeć na niego z zachwytem albo mu zazdrościć. Ubiera się w cudze buty i próbuje w nich stąpać cudzą drogą, pomimo że potyka się co chwilę, a źle dopasowane trepy ocierają mu do krwi palce. Aż któregoś dnia przewraca się jak długi i rozbija sobie nos, czoło, kaleczy ręce i kolana. Bywa wtedy i tak, że przychodzi zrozumienie: „to nie moja droga, nie moje przeznaczenie, nie tego chce moja Dusza”. Ustawia swoją trasę na nowo i wkracza na właściwą dla siebie ścieżkę, która prowadzi do spełnienia.

Ale nie zawsze. Czasem człowiek na oślep brnie przed siebie w gęste chaszcze cudzych programów. Potrzeba zaimponowania innym pcha go w kierunku, który nie realizuje programu Duszy. Wtedy bywa i tak, że życie przewraca się do góry nogami. Pojawia się bolesna strata albo ciężka choroba. Człowiek doświadcza rozstania, odrzucenia lub innego cierpienia, które ma za zadanie wepchnąć go we właściwą koleinę losu. Kiedy przygnieciony bólem zadaje sobie pytanie: „dlaczego mnie to spotyka i co mogę z tym zrobić?”, odnajduje swój drogowskaz usłużnie podsunięty przez Duszę. To nie jest kara, tylko poprowadzenie we właściwym kierunku.

Można jeszcze zapytać, po co Duszy nauka, skoro jest częścią Najwyższego Źródła i jako taka, jest mądra? Otóż dla doświadczenia. Jeśli nigdy nie skakaliśmy ze spadochronem, ktoś może nam opisać, jak to wygląda i co się wtedy czuje. Już wiemy. Ale to nie jest tym samym, co własne doświadczenie, co osobiście wykonany skok. Możemy malowniczo opisać, jak smakuje arbuz czy brzoskwinia, ale czymś zupełnie innym jest poznanie tego smaku przez skosztowanie owocu. Najbarwniejsze słowa nie zastąpią zmysłów.

Duszy nie wystarcza wiedza. Ziemia jest wielopoziomowym poligonem, na którym można dotknąć rozmaitych doznań. Życie umożliwia niesamowite zmysłowe i emocjonalne wędrówki, dzięki którym teoria zamienia się w prawdziwe peregrynacje, wznoszące Duszę w rozwoju. Bo Dusza — chociaż z poziomu ludzkiego doskonała — także chce poznawać, doświadczać i rozwijać się.

Jest taka piękna hipoteza, która mówi o tym, że Najwyższe Źródło po stworzeniu wszechświata podzieliło się na miliardy cząstek, aby za ich pośrednictwem móc doświadczać całego wachlarza emocji, uczuć, fizycznych przygód. Każda cząstka to czyjaś Dusza, która poprzez ludzkie życie dotyka istnienia na tysiąc sposobów. W ten sposób, kiedy człowiek cierpi, to Bóg czuje jego ból — dosłownie. Kiedy się cieszy, kiedy kocha, kiedy wybacza, kiedy tęskni to w istocie razem z człowiekiem wszystko przeżywa Najwyższe Źródło. Każdy z nas jest taką cząstką. Ale jednocześnie wszyscy mamy w sobie boską naturę, o której tak łatwo zapominamy.

Czy taka wizja przemawia do naszej wyobraźni? Czy nie jest logicznym uzasadnieniem naszego boskiego dziedzictwa, o którym tyle się mówi? Czy nie wyjaśnia w najprostszy sposób, dlaczego w ogóle schodzimy na Ziemię i czego tu szukamy, skoro w „Niebie” jest tak błogo, słodko i bezboleśnie? Czy możemy odnaleźć w tym sens swojego życia na tej planecie? Czy nie tłumaczy klarownie, dlaczego wszyscy jesteśmy w swojej naturze prawdziwie boskimi istotami? Każdy sam musi sobie odpowiedzieć na takie pytania. To tylko jedna z wielu duchowych opcji postrzegania wszechświata i naszej w nim roli.Połączenie z Duszą

Niektórzy twierdzą, że Dusza posiada swoje niepowtarzalne imię. Aby je odnaleźć, trzeba oczywiście zapytać o nie swoją Duszę. Dusza udzieli takiej odpowiedzi i będziemy wiedzieć z całą pewnością, że to właśnie to. Kiedy podniesiemy wibracje miłością i radością, możemy dotrzeć do tego punktu, w którym to połączenie jest mocne i wyraźne, a odpowiedzi oczywiste. Poznamy je po tym, że imię Duszy przestanie mieć dla nas znaczenie.

Poza Ziemią energie rozpoznają się po wibracji. Wibracje są niepowtarzalne jak odcisk palca. Wysoko wibracyjne istoty nie mają imion, bo ich nie potrzebują. Nazwy, imiona, słowa — to domena umysłu a nie Duszy. To umysł potrzebuje klasyfikacji i układania wszystkiego na półeczkach. Dusze czują. To im wystarcza. Dlatego też Aniołowie, Mistrzowie w Kronikach Akaszy, Oświecone Istoty, Dusze nie używają nazw. Każdy wie Kim Jest.

Pomimo tego poznaliśmy mnóstwo archanielskich i anielskich imion. Ktoś kiedyś poprosił w Kronikach o imiona Nauczycieli i także je dostał. Te imiona są dla nas — ludzi, ponieważ żyjąc w umyśle nie umiemy odróżniać wibracji. Nie poradzilibyśmy sobie na tym etapie istnienia bez nazywania czy numerowania. Dlatego Dusza też poda nam swoje imię, jeśli poprosimy. Zrobi to dla nas. Wybierze coś, co poprzez swoją energetykę będzie nam pomagało w tworzeniu pomostu i połączeniu się z jej mądrością.

Czy na pewno musimy łączyć się z Duszą, skoro w istocie jesteśmy Duszą? Otóż jest coś, co nas odcina od wszechogarniającego Źródła Miłości. To nasz umysł. Jawi się szklaną klatką, w której chowamy się ze swoimi mniej lub bardziej sensownymi poglądami. Utożsamiamy się poprzez jego działanie z byciem Zosią, Bożenką, Adasiem, Karolem. Czujmy się kobietą lub mężczyzną, nauczycielką, strażakiem, kupcem, matką, córką, poszukiwaczem… Zapominamy, że jesteśmy Duszą pełną miłości, która za pomocą świetlnych impulsów postrzega świat. To my odczuwamy świat poprzez Duszę, a nie odwrotnie. To Dusza pobiera informacje, a nasz umysł zaczyna je analizować.

Umysł wcale nie jest zły, jest nam potrzebny, ale tak mocno wszedł w swoją rolę analitycznego pojmowania świata, że odciął nas od naszej prawdziwej natury. To pozorne rozdzielenie umożliwia nam spojrzenie z innej perspektywy. Gdybyśmy stale pamiętali Kim Jesteśmy W Istocie nie byłoby tej cudownej zabawy zwanej życiem. Nie byłoby żadnych wyzwań. A przecież cała sztuka polega na tym, że poszukujemy i przypominamy sobie to wszystko, co zostało przed nami ukryte. Że nie pamiętając o byciu Miłością, wybieramy jak Miłość, a nie jak nienawiść. Dusza pragnie takiego doświadczenia.

Schodzimy na Ziemię dobrowolnie — warto to tutaj przypomnieć. Zatem to nie jest tak, że ktoś na siłę obdarza nas amnezją. To Dusza decyduje, że z pomocą wybranego ciała i umysłu spróbuje odnaleźć samą siebie. My zwyczajnie zapominamy Kim Jesteśmy W Istocie. Czy to nie śmieszne, kiedy spotykamy człowieka, który z powagą mówi: „nie wierzę w dusze i te inne ulotne historie”? To tak jakby spotkać mówiącego psa, który z wiarą powiada do nas: „nie wierzę w psy, one nie istnieją”. „To kim jesteś? — zapytamy. A pies odpowie: „Kaczką, to przecież widać”.

Taki paradoks jest możliwy tylko u ludzi, którym dobrze w iluzji umysłu. Ludzie są Duszą, ale niektórzy w ogóle nie wiedzą i wiedzieć o tym nie chcą. Nie chcą nawet na ten temat rozmawiać. Zwierzęta w przeciwieństwie do nas doskonale wiedzą Kim Są. Dlatego żaden pies nie czuje się kaczką. Zwierzęta fenomenalnie odbierają energię i rozpoznają nasze myśli. Ci, którzy mają koty lub psy, mogą uważnie przyglądać się swoim pupilom, żeby dostrzec swoją energetykę.

Ale można też spędzając czas ze swoim psem lub kotem nauczyć się rozpoznawać pieśń swojej Duszy. Zwierzę prowadzi nas zwykle w tę stronę, gdzie możemy czegoś cennego się nauczyć. Niemal dosłownie. Nawet wtedy, kiedy pies ciągnie smycz, bo zobaczył innego psa i koniecznie chce go obwąchać, pokazuje nam, jak ważne są bezpośrednie relacje i wymiana doświadczeń. W świecie smartfonów, kiedy każdy chodzi z nosem w komórce, to niezwykle cenna lekcja.

Koty z kolei to najmądrzejsi nauczyciele miłości. Ich przekorna niezależność i inteligentna złośliwość pokazują nam, czym jest miłość bezwarunkowa. Bo kochamy je pomimo tego, że zawsze robią nam na opak, nie chcą jeść tego, co mają w miseczce, ale wytrwale koczują pod lodówką i udają, że mdleją z głodu, chociaż dostały całe mnóstwo zdrowego i starannie dobranego jedzenia. O kotach można napisać całe tomy, ale najważniejsze lekcje są widoczne gołym okiem. Koty dużo śpią, rozciągają ciało, szukają dla siebie komfortu i zawsze patrzą na nas z wysokim poczuciem wartości. Nawet wtedy, kiedy zwymiotują na środek świeżo odkurzonego dywanu nie tracą pewności siebie i domagają się szacunku oraz wyszukanych pieszczot. Miłości do siebie zawsze można się od nich nauczyć.

Kochanie siebie jest kluczem do połączenia z Duszą. Prawdziwa miłość podnosi nam wibracje i sprawia, że umiemy wyjść poza ramy analitycznego umysłu. Poprzez pokochanie siebie sięgamy do naszej prawdziwej istoty i zaczynamy podążać za mądrością Duszy. Zatapiamy się wówczas w jeszcze większej miłości, ponieważ Dusza kocha nas bezwarunkowo i przeogromnie. Kocha przecież samą siebie. Dlatego każdy, kto nauczył się miłości do siebie, staje się jednością ze swoją Duszą. Nawet nie musi tego wiedzieć ani rozumieć, nie musi tego w żaden sposób nazywać, jednak wszystko co mówi i robi płynie z poziomu jego Duszy.

Dusza potrafi uwolnić nas od lęku, ponieważ prawdziwa miłość wyklucza lęk. To dwa przeciwieństwa. Dusza jest najlepszym przyjacielem naszej umysłowej tożsamości i pomaga jej wybrnąć ze wszystkich problemów, w które się uwikłała. W gruncie rzeczy po tym właśnie rozpoznajemy czy podążamy właściwą drogą, czy jesteśmy w harmonii z własną Duszą. Kiedy życie zaczyna prowadzić nas na manowce cierpienia, to sygnał, że wypadliśmy z tej harmonii.

To co szczególnie ciekawe — warto wiedzieć, że cierpienie jest zawsze naszym wyborem. Doświadczamy różnych sytuacji, ale każda reakcja wynika z naszej suwerennej decyzji. Wiem, że na chwilę obecną nie każdy jest gotowy na taką lekcję. Najczęściej działamy nawykowo. Mówimy z żalem: „No, jak nie cierpieć, kiedy on mnie zostawił?!” „No, jak nie cierpieć, kiedy ona mnie okradła?!” Otóż, można. To nasz wybór. Kto połączy się ze swoją Duszą, zrozumie. Ponieważ spojrzy z ponadczasowej perspektywy i dostrzeże w tych osobach inne przyjazne, kochane Dusze, które pomagają nam pokochać samych siebie. Z duchowego punktu widzenia możemy odczuwać wdzięczność zamiast cierpienia.

To jednak przyjdzie samo właśnie wtedy, kiedy zaczniemy częściej być w wibracji naszej Duszy i pozwolimy jej się otulić, ukochać, uzdrowić. Nic na siłę. Pamiętajmy, że analizowanie, kontemplowanie, rozkminianie przenosi nas w stronę umysłu i oddala od Duszy. Droga do Duszy wiedzie przez miłość, powierzenie, radość, zachwyt. Im więcej w nas kochania, pozytywnych myśli, optymizmu, umiejętności cieszenia się chwilą — tym bliżej jesteśmy swojej prawdziwej boskiej natury. Nie jest trudno być osobą pełną miłości, życzliwości, pogody i łagodności, ponieważ tacy właśnie jesteśmy w swojej prawdziwej istocie. Podnoszenie wibracji jest powrotem do samego siebie.

Pozytywne myślenie jako nawyk i sposób na życie jest nauką szczęśliwego istnienia. To zawsze najlepszy wybór, nie mam co do tego wątpliwości, ponieważ to właśnie od dawna praktykuję. Mam dobre doświadczenie i rozumiem, że w ten właśnie sposób podążamy ścieżkami wytyczonymi przez naszą Duszę. Jeśli chcemy częściej się z nią łączyć, wystarczy podnosić wibracje. To łatwe. Jest na to wiele sprawdzonych sposobów.

_
_

_Z KRONIK AKASZY_

_Kroniki Akaszy to miejsce dostępne dla każdego człowieka, który pragnie wzbogacić swoją relację z Najwyższym Źródłem. Który chce lepiej słyszeć i odbierać przekazy także od własnej Duszy. To, co człowiek może w Kronikach usłyszeć, będzie zawsze zgodne z pieśnią jego Duszy. Zatem nie ma rozbieżności pomiędzy tym, co dostanie w odczycie, a tym, co próbuje mu przekazać jego własna Dusza, aby poprowadzić go najlepsza dla niego droga do szczęścia. Ale także do realizacji własnego unikalnego programu._

_To, co ważne — kiedy człowiek chciałby nauczyć się słyszeć własną Duszę, to konieczne jest podniesienie wibracji. To bardzo pomaga. Dusza jest w zasięgu ręki, mowy, słuchu każdego człowieka. Bo Dusza jest w rzeczywistości każdą ludzką istotą. To Dusza odbiera, odczuwa poprzez ludzkie ciało, poprzez zmysły, poprzez ludzką percepcję. Z łatwością można się do niej dostroić poprzez podniesienie wibracji. A na podniesienie wibracji metod jest mnóstwo. Zawsze będą one wiązać się z radością, z optymizmem, z pozytywnym nastawieniem do świata, z dobrem płynący z centrum serca._

_(spisała Bo Andrzejewska)_Gra

Życie jest grą. Od zawsze. Nikt tego nigdy przed nami nie ukrywał. I każdego dnia na nowo rozgrywamy kolejne partie na planszy lub szachownicy. Zdarza się nam wygrać, zdarza przegrać. Bywają i paty, w których nie umiemy nawet ocenić, czy spotkało nas coś dobrego, czy też nie ma to żadnego większego znaczenia. Pewna nieuchronna sprawiedliwość istnieje w naprzemienności tych wydarzeń, co sprawia też, że życie nigdy nie bywa nudne.
Mogłoby się wydawać, że najprościej jest nabyć odpowiedni podręcznik i nauczyć się perfekcyjnie grać. Jednak rzecz nie w tym, by wygrywać kolejne rozdania. Och, wcale nie chodzi o to, by wygrywać, bowiem stała wygrana pozbawia grę radości i całego ukrytego, skomplikowanego sensu.

Rzecz w tym, by nauczyć się cieszyć każdą chwilą istnienia. Dar dla niektórych całkiem niedostępny, ponieważ wielu ludzi uważa, że każda rozgrywka to presja do pokazania, że jest się lepszym lub chociaż średnio dobrym. Trudno im pojąć, że gra się dla radości, a żadna wygrana niczego nie przesądza. A jeszcze trudniej, że nikomu niczego nie trzeba udowadniać. Gramy nie po to, by przekonywać wszechświat o własnej doskonałości, bo wszechświat to świetnie widzi. Gramy, by czerpać radość z własnej mocy i mądrości.

Sztuka życia to radość z każdej chwili, to świadomy zachwyt każdym doświadczeniem. To docenianie siebie i swojego piękna nie tylko na podium, ale też w upadku. Największa Moc człowieka to umiejętność podnoszenia się z ziemi, wspieranie drugiego i podawanie mu ręki, kiedy upadnie. Największe piękno drzemie w słabości, która przeistacza się w potężną siłę właśnie wtedy, kiedy przegrywamy kolejne rozdanie i wracamy znowu na planszę. Odwaga nie jest brakiem strachu, lecz zmierzeniem się z nim, spojrzeniem mu prosto w oczy i pokonaniem go, działaniem pomimo lęku. Moc nie jest martwym tkwieniem wśród zwycięzców, ale mierzeniem się ze swoimi upiorami. I upartym próbowaniem każdego dnia na nowo. Siła pojawia się wtedy, kiedy nie poddajemy się, chociaż wszystkie pionki są już poza szachownicą. Jest wiarą w siebie i swoje wewnętrzne Światło. Jawi się jako blask, który zwycięża wszystkie przeciwności.

Ale jest coś więcej, o czym część ludzi zapomina. Dusza schodzi na Ziemię, aby odkrywać Kim Jest W Istocie. Zakłada cielesne ubranko głównie po to, by doświadczać rozmaitych scenariuszy, które jej mają w tym pomóc. Sprawdza siebie samą w sytuacji, kiedy nie może użyć boskiej magii, więc jej szuka na tysiąc sposobów. Niezależnie od wyzwań, z którymi się mierzy, zawsze podąża w jednym najważniejszym celu — rozpoznaniu swojego wewnętrznego Światła, swojej boskiej natury. Można powiedzieć w pewnym uproszczeniu, że celem życia jest przypominanie sobie siebie.

Kiedy podnosimy wibracje, krok po kroku uzyskujemy coraz większy dostęp do naszej boskiej Mocy. Im więcej w nas kochania, tym więcej twórczego wpływu mamy na otaczającą nas rzeczywistość. Im łatwiej wybaczamy, tym szybciej pozbywamy się balastu, który zatrzymuje nas w niskich energiach. A im wyżej wznosimy swoje jestestwo, tym łatwiej przypominamy sobie to, po co zeszliśmy na tę materialną planetę. Każde życie jest drogą do Miłości.

Nade wszystko nasze cudowne życie to niezwykła gra, w której zapomnieliśmy, że jesteśmy graczami. Wchodzimy w swoje role tak mocno i tak głęboko, że tracimy z pamięci swoją prawdziwą istotę. Z jednej strony pozwala nam to być uczciwym wobec scenariusza i zaangażować się w pełni w każde doświadczenie, w każdą decyzję, w każde zjawisko, którego dotykamy. Możemy dokonywać ludzkich wyborów z poziomu nasyconego emocjami serca. Czasem to nas gubi, a czasem ratuje.

Z drugiej strony — doświadczamy całkowitej amnezji tego, Kim W Istocie Jesteśmy tylko po to, by potem spróbować na nowo to odkrywać raz za razem w kolejnych wcieleniach. Czasem zapominamy na wiele inkarnacji. Krążymy w kółko po samsarze, jak pies za własnym ogonem, nie wiedząc, że tuż obok są drzwi do Miłości. Największej i najpiękniejszej Miłości, z jakiej się zrodziliśmy. Życie jest jak skok na głęboką wodę. Nie wiadomo zupełnie, kiedy wypłyniemy na powierzchnię.

Jednak Dusza ryzykuje z odrobiną mądrości — ustawia zabezpieczenia, mocuje liny i uchwyty, rozrzuca wszędzie znaki, które pomagają człowiekowi odzyskać swoją boską świadomość. Taką liną są na przykład Archaniołowie, którzy podprowadzają nas pod same drzwi, kiedy tylko zechcemy Ich słuchać. Jednak zdarza się i tak, że człowiek nie wierzy w anielską pomoc, tylko pokrzykuje butnie, że to iluzja, że Anioły są złe, że trzeba słuchać siebie, czyli w istocie własnego, ogarniętego amnezją „ego”. To jak zerwanie pomocnej liny.

Innym wsparciem na drodze do Miłości są Kroniki Akaszy, w których człowiek jest mądrze prowadzony do przebudzenia przez Mistrzów. Kiedy odkryłam tę Moc, pomyślałam, że odtąd już nikt nie będzie błądził, każdy doświadczy przebudzenia. Myliłam się. Samostanowienie pozwala ludziom na ignorowanie Światła i wymyślanie niesamowitych argumentów na to, że wszystkie zabezpieczenia i znaki ustawione przez duszę są tylko złudzeniem.

Dlatego niektórzy wcielają się bez końca, nie rozumiejąc zupełnie, po co i dlaczego doświadczają tyle bólu. Im bardziej człowiek odsuwa się od Światła i tego, co do Światła prowadzi, tym bardziej wpada w pułapki emocji. Zagubiony w gniewie, żalu i rozpaczy przeskakuje w kolejne inkarnacje i zaplątuje się w rozmaite więzy karmiczne, które wciągają go w pełne cierpienia rozgrywki. W jakimś momencie całkiem gubi swoją boską naturę i żyje w przekonaniu, że wszystko musi być okupione męczarnią.

Był taki czas, że dziwili mnie ludzie, którzy przyjmując tu na Ziemi rolę przewodników, odpychali i wyśmiewali Światło. Krzywdzili przecież nie tylko siebie, ale skazywali na cierpienie wiele innych dusz. Z mojego punktu widzenia Starej Duszy to nie powinno mieć miejsca. Jednak każdy sam może wybrać to, co chce. Podjęcie decyzji skierowania się w stronę blasku lub w stronę mroku jest lekcją nie mniej ważną, jak wszystkie inne wyzwania. Kto wie, czy nie największą? Mamy sami odnaleźć swoją boskość albo przynajmniej drogę do niej. Wszystko wolno Duszy, która zaryzykowała istnienie w tej dualnej rzeczywistości. Istota życia na Ziemi to błąkanie się w ciemności i poszukiwanie drzwi do Miłości. One są tuż pod dłonią. Ale można przecież odwrócić się w stronę mroku i wybrać inną ścieżkę.

Ktoś, kto widzi energie, staje zadziwiony ludzkimi wyborami, ale one są czymś naturalnym. Poszukiwanie jest naszym celem i sensem ludzkiej egzystencji. Nie są ważne sukcesy, sława czy pieniądze. Ważne jest tylko, komu zaufamy, w którą stronę pójdziemy i jak szybko uwolnimy się z kołowrotu wcieleń. Możemy szczerze życzyć każdemu niezmierzonych bogactw, sławy i chwały, bo często właśnie wtedy ludzie odkrywają, że to nie ma żadnego znaczenia. Że celem życia jest coś całkiem innego — zakończenie gry, wyjście z niej i powrót do Miłości.

Ale to nie oznacza wcale, że nie możemy cieszyć się zmysłowym doświadczaniem. Jesteśmy wszyscy poza domem, na wyprawie w obcy świat, w którym zdajemy najważniejszy egzamin istnienia. Możemy w tym czasie hodować pachnące kwiaty, malować obrazy, tańczyć, kochać się i smakować pyszne owoce. Piękno i zachwyt zbliżają nas do Miłości. Taniec i muzyka również. A najbardziej rozświetla nas przeglądanie się z uczuciem w oczach ukochanej osoby.

To, co nas oddala, to zaplątanie w trudnych emocjach. To strach, gniew, obrażanie się, nadymanie, zamartwianie, rozżalanie i użalanie się. Będziecie setki razy czytać „mądrości” o tym, że wszystkie emocje są dobre. Nie są. Jedne zbliżają Was do Światła. Inne odpychają i wkręcają w kolejne bolesne wcielenia. Natomiast mamy prawo do przeżywania każdej emocji — każda jest ludzka i skoro się pojawia, to coś nam pokazuje. W tym znaczeniu każda jest w porządku. Jednak kluczem do oświecenia jest pokój i wyjście poza emocje. Kiedy patrzę na świat przez pryzmat energii, dostrzegam tysiące drogowskazów pozostawionych przez Duszę i proste, nieskomplikowane życie, które łatwo zrozumieć, kiedy podąża się za Światłem.

Nasze życie jest pełne magii, którą odkrywamy niezamierzenie dzień po dniu, chwila po chwili. Przychodzi ona do nas w niesamowitych przebłyskach olśnienia, zrozumienia i dostrzegania tego wszystkiego, co potwierdza niezmienną harmonię wszechświata. Pozwala odnaleźć spokój, poczucie bezpieczeństwa, zaufanie w Dobro, które nas otacza. Pozwala usłyszeć szum anielskich skrzydeł nad naszymi głowami i poczuć wokół siebie falę opiekuńczej, pięknej energii.

Nie omija nikogo. Dotyka każdego, kto zechce otworzyć oczy i nie tylko patrzeć, ale też widzieć to wszystko, co płynie ponad czasem i poza wymiarem. Niesie w sobie niezmierzone Piękno tego, co ludzie chcą nazywać Prawdą. W Istocie wymyka się nazwom i pojęciom. Jest częścią naszej naturalnej istoty, która zwyczajnie sięga po swoje Boskie Dziedzictwo. Przypomina, że jesteśmy zawsze częścią Wszystkiego Co Jest, a w głębi serca posiadamy Moc kształtowania rzeczywistości. W tym znaczeniu pozwala doświadczać zdrowia, obfitości, miłości i dobra.

Kluczem do tej Mocy jest uświadomienie sobie, że już to w sobie mamy. Nie musimy na to zasługiwać, nie musimy spełniać żadnych warunków, nie potrzebujemy niczyjego przyzwolenia ani osiągnięcia wysokiego poziomu rozwoju, liczonego w jakikolwiek wyszukany sposób. Przywykliśmy do stawianych wszędzie granic i wymagania od nas wysiłku. Przywykliśmy do oceniania nas i zatwierdzania naszego poziomu zasługi wobec kogoś lub czegoś. Częściej niż godni miłości czujemy się bezwartościowi. Bez końca stawiamy sobie samym zadania do wykonania i powtarzamy, że nadal nie jesteśmy wystarczająco dobrzy, by poczuć w sobie Boskość. A ona zwyczajnie jest w każdym i czeka cierpliwie, aż otworzymy zaspane oczy i pozwolimy sobie zamanifestować naszą prawdziwą naturę. Wystarczy wiedzieć. Wystarczy uznać to, co już jest.

Podążamy cierpliwie ku temu, co mamy w sobie. Najczęściej krętymi drogami, które uczą nas przy okazji wspaniałości i magii wszechświata. Każda droga jest dobra, każda jest ciekawa. Każda ma głęboki sens i każda jest przygodą. I nie zmieni tego prosta prawda, że nie potrzebujemy żadnych dróg, bo dokładnie tu, w tym miejscu, gdzie jesteśmy, mamy wszystko.Harmonia

Wszechświat jest pełen harmonii. Potrafi nam o tym przypomnieć także wtedy, kiedy tej harmonii w ogóle nie widać. Czasem przychodzi dzień trudny i smutny. Dzień, kiedy wydaje się, że wszystko sprzysięgło się przeciw nam, że nic nie idzie tak, jak powinno i wygrywa zło, pogarda, manipulacja i interesy tych najsilniejszych i zarazem najgorszych, którzy czerpią radość z naszego cierpienia. Wystarczy jednak tylko zmienić optykę i okazuje się, że nic nie jest takie złe, na jakie wygląda.

Uważam, że to nie doświadczenia są trudne, tylko nasze myśli na ich temat. To nasze myśli nakreślają rodzaj emocji, które przejmują władzę nad naszym umysłem i ustawią nastrój nierzadko na cały dzień. Zamartwianie się rzeczami, na które nie mamy wpływu jest jak sypanie piasku do morza, aby je zasypać. To się po prostu nie uda, stracimy jedynie czas i energię.

Co zatem robić, kiedy jest źle? Kiedy nic nie wychodzi tak, jak powinno? Odpuścić. Zająć się czymś innym — tym co dobre, miłe, inspirujące. Jeśli bardzo chciałam zjeść lody, a ich nie ma, to mogę zjeść jabłko albo rzodkiewkę. Cóż z tego, że jabłko nie smakuje jak pomarańczowe lody z bitą śmietaną? Może być pyszne, jeśli skupię się na tym, jak smakuje. Uwielbiam jabłka, mogę ten zachwyt odnaleźć w sobie także wtedy, kiedy bardzo chciałam lody.

To tylko metafora, ale bardzo ładnie sprawdza się w życiu. Kiedy jest mi źle, pytam wszechświat, co zrobić z tym bólem w sercu? A on usłużnie mi podpowiada i pokazuje mnóstwo cudownych rzeczy i sytuacji. Pokazuje, że mogę namalować obraz, napisać wiersz lub kolejny rozdział książki, że mogę obejrzeć dobry film albo porozmawiać z przesympatyczną osobą. Mogę kupić sobie nowe buty — tak bardzo po kobiecemu. Albo zrobić coś dobrego dla moich ukochanych córek. Np. upiec im ulubione ciasto.

Te wszystkie inspiracje przychodzą do mnie od wszechświata, kiedy od niechcenia przeglądam internet. Jestem prowadzona do tego, by być szczęśliwą. Zawsze. Wystarczy słuchać i z ciekawością otwierać się na Dobro, które nas otacza i wybierać spomiędzy setek cudów, dostępnych na zawołanie.

Czasem wydaje nam się, że musimy zrezygnować z czegoś, by dostać coś na czym nam zależy. Chcemy handlować z wszechświatem i próbujemy wytargować najlepszą cenę za jakąś namiastkę szczęścia. Powtarzamy sobie, że potrafimy zrezygnować z pełni szczęścia, by dostać chociaż jakiś malutki kawałek dobrobytu. Nie chcemy uwierzyć i zrozumieć, że nie da się targować ani z Bogiem, ani z własną Duszą. Naszym zadaniem nie jest wątpienie i żebranie, tylko wiara i rozwijanie własnej mocy, mocy miłości, która wszystko potrafi stworzyć.

Tymczasem my powtarzamy sobie ze smutkiem, że ideały nie istnieją, szczęścia nie ma, że nie można mieć tego, czego się pragnie. Na przykład tkwimy w kiepskim związku, aby nie szarpać się samotnie z życiem. Nie dopuszczamy myśli, że związek może być dobry, pełen miłości i można mieć obok siebie kogoś, kto nas kocha, komu naprawdę na nas zależy. Kiedy piszę o szczęśliwym małżeństwie, kobiety komentują, że to tylko mrzonki, fikcje, że to nie istnieje naprawdę.

Dlaczego? Bo nie wierzymy, że może być inaczej. Bo doświadczone bolesną przeszłością kurczowo trzymamy się starych programów myślowych. Zakładamy, że dobrych partnerów nie ma, miłość jest iluzją, a każdy chce egoistycznie wyrwać z życia to, co najlepsze i uciec jak najdalej. I ze łzami przyjmujemy to, co do nas przychodzi w odpowiedzi na takie pokręcone wzorce. Pokazujemy palcem swoje przykre doświadczenia, próbując wmówić wszystkim, że Dobra nie ma. A skąd ma przyjść, skoro wszechświat jest tylko zwierciadłem naszych myśli?

A jeśli jednak otwieramy się na inne możliwości i zaczynamy wierzyć, że istnieje miłość, to i tak nic się nie zmienia. Dlaczego? Bo w głębi duszy nie wierzymy, że zasługujemy na szacunek, odwzajemnioną miłość i szczęście. Nie jesteśmy przecież wystarczająco piękne, mądre i dobre. Te cudne historie spotykają wyłącznie urocze księżniczki w bajkach.

A jeśli podnosimy poczucie wartości i uczymy się doceniać siebie, to nadal nic się nie zmienia. Dlaczego? Bo jesteśmy nauczone, że za wszystko trzeba płacić. Nic nie ma za darmo. Ten wzorzec bywa najsilniejszy i najgłębiej schowany. Wierzymy, że aby coś dostać, trzeba zrezygnować z czegoś innego. Wybieramy więc łagodnego, uczciwego partnera, chociaż w ogóle nam się nie podoba jako mężczyzna, by złożyć na ołtarzu swoje pożądanie i zasłużyć na spokojny dobry związek. Lub odwrotnie: rzucamy się w relację pełną uniesień wiedząc z góry, że któregoś dnia zostaniemy porzucone dla młodszej. Świadomie płacimy, wyrzekamy się, rezygnujemy ze szczęścia, aby dostać choć trochę dobra od przekornego losu.

A przecież można inaczej. Można być z kimś, kogo naprawdę kochamy i pragniemy. Możemy być w tej relacji szczęśliwe i spełnione. Możemy doświadczać szacunku, kochania, czułości i ciepła. Jeśli tylko zrozumiemy, że miłości czy związku nie trzeba kupować. Nie trzeba płacić daniny od spełnionych marzeń. Wystarczy otworzyć serce i poczuć się częścią szczęśliwego dobrego wszechświata, w którym wszystko jest pełne harmonii.

Jednak warunkiem jest uwierzenie w tę harmonię, dostrzeżenie jej, zaufanie w pozytywny obrót życia. I w coś jeszcze: w naszą potężną moc kreowania swojego istnienia. Kiedy nam się uda poskładać w całość wszystkie kawałki układanki, to okazuje się, że życie może być całkiem szczęśliwe. Odnajdujemy sens wydarzeń i radośnie podążamy ścieżką fascynujących doświadczeń.

Większość z nas lubi stare schematy i utarte ścieżki życia. Wiążą się ze strefą komfortu i spokojną pewnością o to, co i gdzie można zobaczyć. Wystarczają nam drobne niespodzianki w postaci nieoczekiwanego spotkania dawnego znajomego, słońca zamiast deszczu, ciekawego koncertu czy najnowszego filmu w kinie. Czujemy się bardzo dzielni, kiedy spontanicznie wybierzemy się na wycieczkę czy zapiszemy na kurs, o którym dopiero przed chwilą dostaliśmy informację.

A życie wydaje się nie lubić naszego poczucia bezpieczeństwa i jakże często funduje nam gwałtowne nieprzewidziane wydarzenia i zmiany, po których trudno nam się otrząsnąć. Wcale nie muszą być dramatyczne, bo wszechświat ma to do siebie, że lepiej od nas wie, co dobre dla nas. Czasem zatem spotyka nas nieoczekiwane, które owocuje dobrem od razu. Bywa, że na pozytywne owoce trzeba poczekać. Niektóre zdarzenia są jak zapakowany prezent, który czas cierpliwie odpakowuje, żebyśmy po miesiącach lub latach mogli je docenić.

Ja tak mam. Czuję przez całe życie Opiekę nad sobą i wokół siebie. Widzę, jak byłam chroniona w najtrudniejszych momentach. Ile dobrych rzeczy odwracało moją uwagę od dramatów, nad którymi nie miałam czasu płakać. Ile życzliwych Istot pojawiało się przy mnie wtedy, kiedy praktycznie powinnam zakopać się pod kołdrą i zapomnieć o tym, że istnieję.

I nagle wszechświat pokazywał mi prostą prawdę o tym, jak bardzo mnie kocha, jak ogromnie się o mnie troszczy i jaka muszę być dla niego ważna, skoro w tak skomplikowany sposób poukładał wydarzenia, aby mnie serdecznie wesprzeć. A może to nie wszechświat, tylko mądrość Duszy, która z miłością mnie prowadzi?

Świat jest w harmonii, a trudności dookoła są po to, abyśmy nauczyli się rozumieć i rozumnie wybierać. Abyśmy zauważyli ważne lekcje i nauczyli się współpracować, ustępować dla wyższego Dobra, nie domagać się uznawania naszej racji, lecz szukać zgody i kompromisu. Za nikogo niczego nie mogę się nauczyć, bo życie na Ziemi polega na samostanowieniu. Mogę tylko przyglądać się temu, co robią inni, aby zmienić bieg wydarzeń. Mogę wierzyć w mądrość ich duszy. Mogę też skupić się na sobie i pilnować własnego podwórka, dbać o radość, piękno, dobrą energię, zdrowie i świeże kwiaty na stole. Mogę ciepło myśleć o ludziach i posyłać im mnóstwo serdecznych błogosławieństw.

Życie jest przecież zbyt krótkie, żeby przeżyć je w szarych kolorach. Kiedy jesteśmy młodzi, wydaje nam się, że wszystko przed nami i dla nas. Mamy wielkie marzenia, które czasem udaje nam się realizować, a czasem idziemy kompletnie inna drogą, niż zaplanowaliśmy. Tak czy owak — za szybko odkrywamy, że życie przeleciało jak mgnienie oka. Zostają wspomnienia. U schyłku życia liczą się tylko te chwile, które były barwne jak tęcza, wypełnione pięknem i miłością.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: