Facebook - konwersja
Przeczytaj fragment on-line
Darmowy fragment

  • promocja

Mądrość złotego środka - ebook

Format:
EPUB
Data wydania:
5 lutego 2025
5440 pkt
punktów Virtualo

Mądrość złotego środka - ebook

Arystoteles stworzył system, którego istotą było godzenie różnych skrajnych poglądów. Nie chodziło jednak o banalne wnioski w rodzaju „prawda leży pośrodku”, lecz o poznanie słabych stron obu stanowisk i nowatorską syntezę. Zarówno w historii filozofii, jak i w życiu społecznym rodzą się różne idee, im skrajniejsze, tym większa szansa, że pojawi się ich opozycyjna przeciwwaga. Zazwyczaj obie konkurują ze sobą, a niekiedy nawet się zwalczają. Często w takich sytuacjach pojawia się kompromisowe stanowisko próbujące godzić antagonistyczne podejścia. Efektem jest porozumienie i głębsze poznanie istoty rzeczy. Odwaga to złoty środek między tchórzostwem a zuchwałością, hojność – mądre rozwiązanie między skąpstwem a rozrzutnością. Dbałość o zdrowie jest złotym środkiem między unikaniem jakichkolwiek badań a hipochondrią, z kolei zaangażowanie – rozsądną postawą między lenistwem a nadaktywnością. Oczywiście ludzkie działania i myślenie nie kończą się na takiej ideowej homeostazie. Równowaga chwieje się, a proces jej przywracania pojawia się na innym poziomie. W wielu przypadkach trwa to bardzo długo, niekiedy nie ma wręcz końca. Jaki z tego wniosek? Kiedy jakieś poglądy, idee, mody czy zachowania stają się przerysowane, należy nie tyle przeciwstawiać się im, ile pokazywać ich dobre i słabe strony. W ten sposób mamy szansę szybciej osiągać pożądany stan, który może zaowocować lepszym rozumieniem rzeczywistości i mądrzejszym w niej działaniem. Książka Sławomira Jarmuża niesie ideę złotego środka w życiu społecznym, szczególnie w tych jego obszarach, gdzie obecna jest psychologia. Jak się okazuje, ta dziedzina wiedzy bywa w praktyce nadmiernie upraszczana, rozumiana jednostronnie lub wręcz przeinaczana. Weźmy dla przykładu traktowanie dzieciństwa i przekonanie o jego przemożnym wpływie na całe życie człowieka. W praktyce psychoterapeutycznej pogląd ten jest bardzo popularny. Dzieciństwo jest oczywiście bardzo istotne, ale do jakiego stopnia? Gdzie jest złoty środek w rozumieniu jego znaczenia? Podobne pytania można zadać w przypadku innych poglądów czy idei. Jak bardzo powinniśmy być asertywni? Jak duży wpływ na nasze zachowania ma osobowość? Czy koniecznie trzeba podnosić samoocenę ludzi? Na te i inne pytania związane z naszym życiem społecznym odpowiada książka, którą masz przed sobą. Złoty środek jest w niej propozycją rozumienia mądrości – ważnej cnoty człowieka. Sławomir Jarmuż pokazuje w swojej książce w jaki sposób w świecie, w którym de facto obowiązuje już konieczność opowiedzenia się po którejś ze stron sporu (a sporem tak naprawdę staje się praktycznie każda dyskusja) można szukać aurea mediocritas, złotego środka, będącego synonimem umiaru, mądrości i poszukiwania mniej lub bardziej obiektywnej prawdy. Z recenzji dr hab. Tomasza Grzyba, prof. SWPS

Kategoria: Psychologia
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-01-24123-0
Rozmiar pliku: 1,4 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

WSTĘP. CZY STAROŻYTNOŚĆ MOŻE JESZCZE INSPIROWAĆ?

Wyobraźmy sobie człowieka, który ma rozległą wiedzę dotyczącą: fizyki, biologii, psychologii, prawa, logiki, a nade wszystko – filozofii. Jest ponadto poetą i nauczycielem jednego z największych władców swoich czasów. Dzisiaj to praktycznie niemożliwe. Jeśli ktoś ma szeroką wiedzę z różnych dziedzin lub wiele talentów, nazywamy go człowiekiem renesansu. Jednak nasz bohater żył i działał w starożytności, będąc jednym z najważniejszych filozofów tego okresu. Jego dorobek wpływa na historię myśli w naszym kręgu kulturowym aż do dzisiaj. Mowa oczywiście o Arystotelesie ze Stagiry. Ten filozof żyjący w IV wieku przed naszą erą stworzył system, którego istotą było godzenie różnych skrajnych poglądów. Nie chodziło jednak o banalne wnioski w rodzaju „prawda leży pośrodku”. Filozofia Arystotelesa jest oryginalna. Pokazuje słabe strony jednego skrajnego stanowiska, ale też przeciwnego, tworząc ich nowatorską syntezę. Arystoteles sprzeciwił się systemowi swojego nauczyciela Platona, wytaczając poważne argumenty przeciwko jego idealizmowi. Co ciekawe, negując poglądy mistrza, zachował wobec niego szacunek i uznanie. Słynne powiedzenie „Drogi mi Platon, ale jeszcze droższa prawda” to wyraz mądrości. I właśnie mądrość rozumiana jako łączenie przeciwstawnych idei, trendów czy zachowań przewija się w podejściu Arystotelesa. Złoty środek stanowi osnowę jego filozofii i może być propozycją rozumienia mądrości. Dla przykładu odwaga to złoty środek między tchórzostwem a zuchwałością, hojność – mądre rozwiązanie między skąpstwem a rozrzutnością. Gdybyśmy mieli przenieść podobne myślenie na czasy współczesne, powiedzielibyśmy, że dbałość o zdrowie jest złotym środkiem między unikaniem jakichkolwiek badań a hipochondrią. Z kolei zaangażowanie – rozsądną postawą między lenistwem a nadaktywnością.

Arystoteles nie był jedynym myślicielem rozważającym ideę złotego środka. Przed nim czynił to w Chinach Konfucjusz. W starożytnej Grecji nurt filozoficzny epikureizmu także traktował o złotej drodze życia, a Horacy w starożytnym Rzymie sławił postawę umiaru. Wielu filozofom, literatom czy działaczom społecznym bliska była idea złotego środka. Zarówno w historii filozofii, jak i w życiu społecznym rodzą się różne idee, im skrajniejsze, tym większa szansa, że pojawi się ich opozycyjna przeciwwaga. Zazwyczaj obie konkurują ze sobą, a niekiedy nawet się zwalczają. Często w takich sytuacjach pojawia się kompromisowe stanowisko próbujące godzić antagonistyczne podejścia. Efektem jest porozumienie i głębsze poznanie istoty rzeczy. Oczywiście ludzkie działania i myślenie nie kończą się na takiej ideowej homeostazie. Równowaga chwieje się, a proces jej przywracania pojawia się na innym poziomie. W wielu przypadkach trwa to bardzo długo, niekiedy nie ma wręcz końca. Jaki z tego wniosek? Kiedy jakieś poglądy, idee, mody czy zachowania stają się przerysowane, należy nie tyle przeciwstawiać się im, ile pokazywać ich dobre i słabe strony. W ten sposób mamy szansę szybciej osiągać pożądany stan, który może zaowocować lepszym rozumieniem rzeczywistości i mądrzejszym w niej działaniem.

Pogląd Arystotelesa jest aktualny także dzisiaj. Książka niesie ideę złotego środka w życiu społecznym, szczególnie w tych jego obszarach, gdzie obecna jest psychologia. Jak się okazuje, ta dziedzina wiedzy bywa w praktyce nadmiernie upraszczana, rozumiana jednostronnie lub wręcz przeinaczana. Weźmy dla przykładu traktowanie dzieciństwa i przekonanie o jego przemożnym wpływie na całe życie człowieka. W praktyce psychoterapeutycznej pogląd ten jest bardzo popularny. Dzieciństwo jest oczywiście bardzo istotne, ale do jakiego stopnia? Gdzie jest złoty środek w rozumieniu jego znaczenia? Podobne pytania można zadać w przypadku innych poglądów czy idei. Jak bardzo powinniśmy być asertywni? Jak duży wpływ na nasze zachowania ma osobowość? Czy koniecznie trzeba podnosić samoocenę ludzi? Na te i inne pytania związane z naszym życiem społecznym odpowiada książka, którą masz przed sobą. Złoty środek jest w niej propozycją rozumienia mądrości – ważnej cnoty człowieka.1
JAK ROZUMIEĆ ZŁOTY ŚRODEK?

Intuicyjnie wiemy, co to jest złoty środek. Nie ulegać skrajnościom, znaleźć rozwiązanie gdzieś w połowie drogi, nie przesadzać – to typowe określenia, jakich używamy, mówiąc o złotym środku. Jednak po dłuższym zastanowieniu przychodzą nam do głowy różne znaczenia tego terminu. W codziennych rozmowach, kiedy ktoś wypowiada swoje jednoznaczne poglądy: polityczne, społeczne czy obyczajowe, reakcje bywają bardzo różne. Jeśli ktoś nie zgadza się z tymi poglądami, a jednocześnie chce uniknąć konfrontacji, używa umiarkowanych sformułowań, takich jak: prawda leży pośrodku lub to zależy. Często jest to pozorny złoty środek, ponieważ celem nie jest wypracowanie wyważonego rozwiązania, tylko utrzymanie relacji i niekonfrontowanie się. Inaczej sprawa wygląda, gdy reakcja ma na celu zamanifestowanie własnego stanowiska. W takich sytuacjach bardzo często prezentowane jest opozycyjne zdanie. Co ciekawe, nawet jeśli wyjściowe tezy nie są skrajnie różne, to w miarę toczącej się dyskusji, obie strony często polaryzują swoje stanowiska i oddalają się od siebie. Efektem nie jest znalezienie wyważonego rozwiązania, tylko jeszcze silniejsze utwierdzenie się w swoich racjach. Weźmy dla przykładu debatę między politykami na temat podatków. Jeden z nich opowiada się za ich radykalnym obniżeniem, argumentując to wolnością ekonomiczną i rozwojem przedsiębiorczości. Drugi twierdzi, że podatki należy zwiększyć, biorąc pod uwagę obowiązki państwa w obszarach zdrowia publicznego, edukacji i obronności. Im dłużej będą rozmawiać, tym mniejsza szansa na zbliżenie stanowisk, zwłaszcza gdy debata toczy się w obecności innych. Obydwie strony mają wówczas tendencję do radykalizowania swoich przekonań.

Jak zatem rozumieć złoty środek? Aby mieć wyważony i mądry pogląd na jakąś sprawę, należy poznać zarówno pozytywne, jak i negatywne aspekty przeciwstawnych opcji. Ten oczywisty postulat jest koniecznym warunkiem rozsądnej postawy, co nie znaczy, że łatwo go zrealizować. Rzadko można spotkać ludzi, którzy opowiadając się za jakąś sprawą, przeanalizowali najpierw wszystkie argumenty. Nasz umysł nie został ukształtowany po to, aby precyzyjnie ważyć za i przeciw. Z biologicznego punktu widzenia służy przetrwaniu i przedłużeniu gatunku. Dlatego też działa oszczędnie, przygotowując organizm do walki lub ucieczki. Mimo że w XXI wieku w większej części świata nie musimy codziennie walczyć i uciekać, funkcjonowanie umysłu zasadniczo się nie zmieniło. Wciąż unikamy nadmiernego wysiłku, także poznawczego. Dlatego właśnie nie analizujemy większości niejednoznacznych sytuacji w naszym życiu. Biorąc pod uwagę ich ogrom, nie byłoby to nawet możliwe czasowo. Wyrobienie sobie obiektywnego zdania na temat decyzji politycznych, gospodarczych czy prawnych wymagałoby poważniejszych lektur lub studiów. Jak się okazuje, oszczędność w analizie sytuacji dotyczy także spraw, nad którymi moglibyśmy zastanowić się poważniej. Jeśli słyszymy od zaprzyjaźnionej osoby o jej konflikcie z innym człowiekiem, na ogół od razu stajemy po stronie przyjaciela lub przyjaciółki, nie dociekając szczegółów i racji oponenta. W takim wypadku relacje z bliską osobą utrudniają obiektywny ogląd. Tak więc w wielu sytuacjach w życiu szybko przywiązujemy się do opinii i jesteśmy w stanie bronić ich z dużym zaangażowaniem, szczególnie gdy dotyczą nas samych. Co ciekawe, wysoka inteligencja jest niejednokrotnie podporządkowana znalezieniu uzasadnienia dla swojej tezy, a nie poszukiwaniu obiektywnych racji. Poza tym dopuszczanie innego niż własny punkt widzenia rodzi pewien psychologiczny problem.

Jedna z klasycznych idei w psychologii społecznej to, sformułowana przez Leona Festingera, koncepcja dysonansu poznawczego. W jej ramach prowadzono wiele badań i modyfikowano pierwotne założenia. Istotą tej koncepcji jest twierdzenie, że człowiek przeżywa przykry stan emocjonalny, jeśli spotyka się ze sprzecznymi i jednocześnie ważnymi dla niego jednostkami poznawczymi. Takimi jednostkami pozostającymi w sprzeczności mogą być informacje, poglądy czy też zachowania, a ów stan emocjonalny nazywa się właśnie dysonansem poznawczym. Oto jego życiowe przykłady. Zastanawiamy się nad polepszeniem wyników swojej firmy, radząc się dwóch ekspertów, którzy dają sprzeczne sugestie. Odczuwamy niepokój związany z tą niezgodnością. Dysonans powstał jako reakcja na dwie informacje pochodzące z zewnątrz. Często chodzi też o niezgodność między własnym zachowaniem a opiniami zewnętrznymi. Bardzo lubimy jeść jakieś potrawy i dowiadujemy się z wiarygodnych źródeł naukowych, że są szkodliwe dla zdrowia. Przeżywamy rozterki związane z tą sytuacją. Możemy zrezygnować lub ograniczyć spożywanie ulubionego jedzenia, lecz przychodzi to bardzo trudno. Inny sposób poradzenia sobie z dysonansem to odrzucenie tych informacji jako niewiarygodnych. Jednak najczęściej postępujemy jeszcze inaczej. Tworzymy pozornie racjonalne wytłumaczenia, które pozwalają nie przeżywać przykrego napięcia. Nazywamy je w psychologii racjonalizacją. Myślimy wówczas, że te potrawy rzeczywiście nie są zbyt zdrowe, ale przecież nie będziemy sobie żałować przyjemności, a poza tym nie jemy ich znowu tak często. Bardzo podobny mechanizm stosujemy w przypadku innych sytuacji. Jeśli jesteśmy zwolennikami jakiejś partii politycznej i słyszymy o nieetycznych zachowaniach jej prominentnych przedstawicieli, to często staramy się je usprawiedliwiać, twierdząc na przykład, że polityk to też człowiek. Poza tym media wszędzie szukają sensacji. Tego rodzaju pseudowytłumaczenie pozwala nadal być zwolennikiem tej partii. Jeśli kolejne wpadki zostaną w podobny sposób zracjonalizowane, zwolennik staje się wyznawcą odpornym na wszelkie afery. Jak widać, dysonans poznawczy, a w szczególności opisana wcześniej racjonalizacja nie wymagają głębszej analizy i odważnej zmiany zdania. Sformułowanie uproszczonej interpretacji napotkanej sprzeczności nie zmusza na ogół do poznania przeciwstawnych argumentów, zdobycia wiedzy i głębszej analizy problemu. Zauważmy, że racjonalizacja to nie jest złoty środek, to jego pozór. Zatem postulat poznania problemu z obu stron wymaga otwartości i odwagi. Efektem głębszej analizy może być porzucenie swoich przekonań lub zmiana zachowania. A do tego z kolei niezbędna jest pokora intelektualna – jeden z filarów mądrości.

Poznanie pozytywnych i negatywnych aspektów przeciwstawnych opcji jest warunkiem złotego środka. To jednak nie wystarcza, argumenty za i przeciw należy bowiem racjonalnie ocenić, położyć je na intelektualnej wadze. Taki zabieg nie jest prosty, ponieważ czyhają na nas inne poznawcze pułapki. Załóżmy, że jesteśmy umiarkowanymi zwolennikami jakiejś partii politycznej i słyszymy poważne i wiarygodne zarzuty pod jej adresem. Odczuwamy opisany wcześniej dysonans poznawczy, który skłania nas do zajęcia stanowiska. Racjonalizacja w takim wypadku często polega na zaakceptowaniu zarzutu i natychmiastowym poszukiwaniu zarzutów wobec innej partii. Nawet jeżeli kaliber naszej winy jest większy od przewinień drugiej strony, racjonalizacja skutecznie to zrównoważy. Takie „symetryzowanie” świadczy o niewłaściwej ocenie zdarzeń i nie ma nic wspólnego ze złotym środkiem, jest raczej aktem psychologicznej samoobrony w obliczu zagrożenia dla własnych poglądów. Właściwa ocena faktów wymaga więc odwagi zmierzenia się ze swoimi poglądami i ewentualnego ich odrzucenia lub modyfikacji. Im ważniejsze poglądy, tym trudniej o taką zmianę. W przypadku złotego środka najistotniejsza jest głębsza i odważna analiza, a nie mechaniczne przyjmowanie rozwiązania, znajdującego się gdzieś pomiędzy skrajnymi poglądami.

Jeszcze jednym aspektem złotego środka jest często konieczność spojrzenia na problem z różnych perspektyw. Załóżmy, że władze miasta rozważają, czy wybudować nową szkołę czy szpital. Obie inwestycje są potrzebne. Postawienie połowy budynku szkoły i połowy szpitala byłoby oczywiście absurdalne. Na czym więc miałby polegać złoty środek? Należałoby najpierw przyjąć perspektywy, z jakich należy rozważyć decyzję. Może to być perspektywa: ekonomiczna, społeczna, polityczna czy też ekologiczna. Następny krok to określenie hierarchii perspektyw i ocena obu pomysłów według każdej z nich. Po tego rodzaju analizie decyzja będzie mądrzejsza. Jeśli względy społeczne okażą się najważniejsze, to należałoby dokonać drugiej analizy i porównać wagę edukacji i zdrowia w tym mieście. Szeroka perspektywa jest jednym z czterech filarów mądrości w koncepcji Igora Grossmanna. Pozostałymi są: pokora intelektualna, akceptowanie zmienności i budowanie porozumienia (Jarmuż, 2023).

Z zaprezentowanych przykładów widać, że złoty środek może dotyczyć wypracowania rozważnego połączenia odmiennych opinii i podjęcia dobrej decyzji w obliczu przeciwstawnych argumentów. Chodzi więc o sposób myślenia, czyli poznawczą sferę człowieka. Jednak złotego środka można także poszukiwać w naszym życiu społecznym. Ludzie pozostający w sporze lub konflikcie szukają sposobu wyjścia z trudnej sytuacji. Niestety w wielu przypadkach oponenci walczą o swoje interesy, co zazwyczaj kończy się porażką jednej strony albo niedobrym rozwiązaniem dla obu. Złoty środek polega na znalezieniu rozwiązania satysfakcjonującego różne strony. Takie rozwiązanie może być inicjowane przez jednego z aktorów sporu lub przez niezależnego rozjemcę – mediatora. Warunkiem znalezienia dobrego porozumienia jest kontrola nad własnymi emocjami, co nieodmiennie wiąże się z utemperowaniem swojego ja.

Robert Sternberg i Judyta Gluck (2023) piszą o trzech rodzajach równowagi w rozwiązywaniu problemów. Pierwszy to równowaga między interesami zaangażowanych stron, czyli ich prawdziwymi potrzebami. Ludzie będący w sporze lub konflikcie komunikują się zazwyczaj na poziomie swoich stanowisk, a nie interesów. Kiedy wspólnicy dostaną ofertę sprzedaży swojej firmy inwestorowi, jeden z nich chce tej sprzedaży, a drugi nie chce. Na poziomie tych stanowisk trudno o dobre rozwiązanie, jeden z nich będzie niezadowolony. Jeśli jednak ujawnią swoje interesy, czyli prawdziwe potrzeby, znalezienie dobrego rozwiązania będzie łatwiejsze. Jeden ma potrzebę dostatniego życia przez kolejne lata, a drugi chce być aktywny i rozwijać firmę. Na tym poziomie porozumienie będzie prostsze. Być może jeden wspólnik będzie wypłacał drugiemu prowizję za dotychczasowe prowadzenie firmy i sam przejmie stery zarządcze. Możliwości jest w takiej sytuacji więcej. Drugi rodzaj równowagi dotyczy aspektu czasowego. Dobre rozwiązanie powinno brać pod uwagę długoterminowe konsekwencje podjętych decyzji. Wspólnicy muszą więc zastanowić się nad konsekwencjami przyjmowanych rozwiązań ze względu na własne plany w przyszłości. Mogą też opisać koncepcje swojego życia w najbliższych dziesięciu czy dwudziestu latach, ocenić zdrowie, energię życiową i możliwości intelektualne. Decyzja będzie mądrzejsza. Trzeci rodzaj równowagi wiąże się z analizą otoczenia społecznego. Chodzi o konsekwencje decyzji dla najbliższych, przyjaciół, współpracowników i innych ludzi. Wspólnicy powinni wziąć pod uwagę potrzeby swojej rodziny, znajomych, a może też klientów, dla których pracowała ich firma. Dopiero uzgodnienie trzech rodzajów równowagi zwiększa szansę na mądre rozwiązanie problemu.

W psychologii mamy wiele koncepcji i praktyk, które akcentują jedno podejście, nie dostrzegając innego spojrzenia. Bywa tak, że to preferowane podejście zdobywa zainteresowanie i akceptację społeczną, stając się kanonem popularnej psychologii. Przykładem jest upatrywanie większości problemów psychicznych w dzieciństwie. Badania naukowe bardzo często podważają lub przynajmniej znacznie osłabiają takie „prawdy” o naszej psychice. Popularna psychologia, ale także niektóre trendy w samej psychologii naukowej wymagają szerszego, krytycznego spojrzenia. Dotyczy to również niektórych praktyk społecznych. Efektem takiego spojrzenia jest złoty środek, który nie jest wszakże ostatecznym rozwiązaniem. Z naukowej perspektywy ów złoty środek przesuwa się w jedną lub drugą stronę w zależności od pojawiających się argumentów empirycznych. Niekiedy polega na wypracowaniu syntezy dotychczasowych podejść, a czasem na ich odrzuceniu i znalezieniu innych paradygmatów. W kolejnych rozdziałach przeanalizujemy poglądy i praktyki społeczne, które są, bardziej lub mniej, związane z psychologią. Najczęściej koncentrują się na jednym spojrzeniu, tworząc uproszczony lub błędny obraz psychologicznej rzeczywistości. Ważnym wątkiem analizy różnych zjawisk będzie perspektywa ewolucyjna, która tłumaczy wiele ludzkich zachowań. Nie oznacza to deprecjonowania roli kultury i naszych świadomych decyzji. W przypadku odchyleń w jedną stronę będziemy szukać złotego środka.2
WSZYSTKO ZALEŻY OD DZIECIŃSTWA?

Zacznijmy od poglądu, który jest popularny wśród wielu ludzi, w tym także niemałej liczby psychoterapeutów. Głosi on, że dzieciństwo odgrywa przemożną rolę w życiu człowieka. Dotyczy to w szczególności wpływu tego okresu na problemy, jakie pojawiają się u dorosłych ludzi. Chodzi o problemy związane z relacjami z innymi, najczęściej z rodzicami, dziećmi lub partnerami życiowymi, a niekiedy o zaburzenia osobowości lub inne dysfunkcje psychiczne. Typowym przykładem jest sytuacja, w której pacjent opowiada terapeucie o niesatysfakcjonujących relacjach z mężem lub żoną. Okazuje się, że partner ogranicza pacjenta, stara się go zdominować lub poniżyć. Rozmowa szybko przenosi się na relacje tego człowieka z jego rodzicami. Wynika z niej, że jeden z rodziców, na przykład ojciec, przejawiał podobne zachowania w stosunku do drugiego, tu matki. Dziecko siłą rzeczy nabyło taki wzorzec zachowań rodziców i nieświadomie powiela go w swoim życiu. Jeśli jest to kobieta, zaczyna zdawać sobie sprawę, że być może „szukała” takiego mężczyzny, który przypominał jej ojca, a teraz wchodzi w rolę osoby podporządkowanej, podobnie jak jej matka. Jeśli zaś z problemem przyszedł mężczyzna (co zdarza się znacząco rzadziej), rozmowa z psychoterapeutą pozwala mu odkryć podłoże swojego stosunku do żony. Jego ojciec dał mu wzorzec relacji w małżeństwie, który nieświadomie replikuje w swoim związku. Do takich wniosków mogą także dojść małżonkowie w terapii małżeństw. Powstaje pytanie, czy przedstawiona interpretacja jest trafna. Być może w niektórych przypadkach jest w pełni lub w części prawdziwa. Problem pojawia się wówczas, gdy takie myślenie o genezie trudnych sytuacji w małżeństwie staje się standardową interpretacją. W takich wypadkach pomija się inne, istotniejsze przyczyny zaistniałych problemów. Psychoterapeuta i pacjent rozmawiają głównie o dzieciństwie, poszukując w nim źródeł obecnego stanu. Niewykluczone, że powody są gdzie indziej.

Zanim zajmiemy się konsekwencjami jednostronnego podejścia niektórych psychoterapeutów, warto wrócić do genezy myślenia o dzieciństwie jako praprzyczynie dysfunkcji w dorosłych relacjach życiowych. Wydaje się, że „winny” tej sytuacji jest twórca psychoanalizy – Zygmunt Freud, którego koncepcje wywarły bardzo duży wpływ nie tylko na praktykę psychologiczną, lecz także na całą psychologię, a nawet na kulturę XX wieku (Freud, 2010). Jego poglądy to mieszanka oryginalnych, inspirujących pomysłów z całkowicie chybionymi tezami. Wpływ dzieciństwa na dorosłe życie to właśnie jeden z głównych obszarów zainteresowań i spekulacji tego wiedeńskiego psychiatry. Freud założył, że prawidłowe lub nieprawidłowe przejście pierwszych etapów życia, zwanych fazami rozwoju psychoseksualnego, ma przemożny wpływ na dalsze życie człowieka. W szczególności chodziło o zachowania rodziców lub opiekunów na każdym etapie i ich wpływ na zaburzenia w dorosłości. Drugie fundamentalne założenie tego podejścia mówi o tym, że nasza psychika w dominującej części jest nieświadoma. Nie mamy zatem wglądu w rzeczywiste przyczyny problemów. Dopiero w procesie długotrwałej terapii zwanej psychoanalizą możliwe jest dotarcie do źródeł dysfunkcji i poradzenie sobie z nimi. Połączenie tych dwóch wątków prowadzi do spekulacji, że doświadczenia z dzieciństwa w nieświadomy dla dorosłego sposób kształtują jego życie. Pogląd ten był w czasach twórcy psychoanalizy, a więc na przełomie XIX i XX wieku szokujący. Nawet w XXI wieku dla wielu jest kontrowersyjny lub co najmniej dziwny.

Warto więc przybliżyć niektóre myśli Zygmunta Freuda i jego zwolenników. Punktem wyjścia tej koncepcji były obserwacje dotyczące relacji rodziców z dziećmi. Freud zauważył, że bardzo często matki są silniej związane z synami niż z córkami, a ojcowie z córkami w porównaniu z synami. Na podstawie tej obserwacji sformułował koncepcję kompleksu Edypa i odpowiadającego mu kompleksu Elektry. Inspiracją tych nazw były postaci Edypa i Elektry z dzieł Sofoklesa. Zgodnie z koncepcją Freuda we wczesnych latach życia, czyli między trzecim a piątym rokiem (niektóre źródła podają nieco inne, choć zbliżone lata), pojawia się najważniejsze wyzwanie, jakim są właśnie kompleksy Edypa i Elektry. Ten pierwszy dotyczy problemu, który jakoby mają mali chłopcy, a drugi – małe dziewczynki w wieku kilku lat. Według Freuda chłopiec pożąda seksualnie swojej mamy i jest zazdrosny o ojca traktowanego jako rywal, to on bowiem śpi z mamą. Właśnie wątek relacji syna z ojcem jest w tej koncepcji wyjątkowo ważny dla całego późniejszego życia. Z jednej strony chłopiec podziwia ojca, ponieważ ten jest dla niego wzorem, który wszystko wie i wszystko potrafi. Jednak z drugiej strony nienawidzi go i chciałby jego śmierci, ponieważ jest potężnym rywalem w relacjach z matką. Ambiwalentny stosunek syna do ojca stanowi najważniejszy problem rozwojowy, ponieważ jego rozwiązanie będzie decydować o dalszym życiu. Istnieją dwa sposoby radzenia sobie z kompleksem Edypa. Pierwszy, dojrzały polega na stłumieniu nienawiści do ojca i przyjęciu jego perspektywy. Ojciec jest nośnikiem wartości, kultury, norm społecznych, identyfikacja z nim jest więc ważna w procesie socjalizacji. Młody człowiek wchodzi powoli w uporządkowany świat dorosłych, respektując panujące w nim zasady. W jego osobowości kształtuje się superego, a więc instancja osobowości, którą potocznie nazywamy sumieniem. Jednakże nie wszyscy chłopcy podążają tą drogą. Jeśli nie zdławią negatywnych uczuć wobec ojca, w dorosłym życiu będą przeciwstawiać się zastanemu porządkowi. Niewłaściwie rozwiązany kompleks Edypa prowadzi do negowania lub bojkotowania obowiązujących zasad. Takie osoby w dorosłym życiu bywają reformatorami, rewolucjonistami, wichrzycielami. Ich życiem kierują popędy, a nie superego. Podobnie fantastyczna interpretacja dotyczy dziewczynek i ich kompleksu Elektry. Tak jak chłopcy wobec ojców, dziewczynki mają ambiwalentne uczucia wobec matek. Z jednej strony, kochają je, a z drugiej – nienawidzą. Matki są rywalkami w posiadaniu na własność ojców. Jednocześnie na tym etapie rozwoju dziewczynki dowiadują się, że nie posiadają tego, co mają chłopcy, są więc w pewnym sensie niepełnowartościowe. Efektem jest zazdrość o penis. Według twórcy psychoanalizy posiadanie tej części ciała jest oznaką człowieczeństwa. Całe dorosłe życie kobiet jest uwarunkowane sposobem poradzenia sobie z zazdrością o to, czego nie mają. Według Karla Abrahama, jednego z uczniów Freuda, dojrzałym wyborem w tym wypadku jest przyjęcie tradycyjnej roli kobiecej polegającej na zajmowaniu się dziećmi i domem. Kariera zawodowa czy też rozwój w innych dziedzinach jest przejawem niedojrzałości.

Jak widać, koncepcja Freuda i jego uczniów dotycząca dzieciństwa była silnie osadzona w patriarchalnej kulturze tamtych czasów, w której rolę kobiet sprowadzano do służenia mężczyznom. Nauki społeczne powinny być niezależne od dominujących poglądów obyczajowych w danej kulturze. Z psychoanalizą niestety tak nie było. Poza tym koncepcja Freuda jest spekulatywna, niepoparta badaniami, a z dzisiejszej perspektywy wręcz niedorzeczna. W historii psychologii Freudowi przypisuje się jednak pewne zasługi, psychoanaliza bowiem to nie tylko te skrajne, wywołujące dzisiaj uśmiech politowania, poglądy na temat dzieciństwa. W jej ramach zrodziły się także inne idee inspirujące późniejszych psychologów. Jedną z nich są mechanizmy obronne osobowości, które zreinterpretowane poznawczo stały się elementem wiedzy o funkcjonowaniu człowieka. A w przypadku poglądów na znaczenie dzieciństwa, gdyby je pozbawić seksualnej i patriarchalnej otoczki, pozostałoby zwrócenie uwagi na rolę tego okresu w życiu człowieka. Okazuje się, że jest ona bezsporna, lecz zakres wyjaśniania problemów w dorosłości doświadczeniami z dzieciństwa jest mocno przesadzony. W praktyce psychoterapeutycznej raczej nie wiąże się problemów pacjenta bezpośrednio ze źle rozwiązanymi kompleksami, jednak szuka się przyczyn w relacjach z rodzicami. Psychoanaliza otworzyła więc szeroko bramę do obszernego pola interpretacji problemów, z jakimi ludzie przychodzą do psychoterapeutów. Kłopot w tym, że mechanizmy zaproponowane przez wiedeńskiego psychiatrę są tak skonstruowane, że można nimi tłumaczyć zupełnie sprzeczne zachowania. I tu dochodzimy do najważniejszej krytyki ortodoksyjnej psychoanalizy. A jest nim zarzut o nieweryfikowalności. Istotą naukowego podejścia jest założenie o możliwości sprawdzenia, czy dana koncepcja może być empirycznie zweryfikowana. Nie chodzi o to, czy jest prawdziwa, tylko czy istnieje możliwość wykonania badań orzekających o prawdziwości lub fałszywości koncepcji. Możemy snuć dowolne przypuszczenia na różne tematy, twierdzić na przykład, że na krańcach wszechświata żyją ludzie, którzy są sobowtórami wszystkich mieszkańców Ziemi. Nie ma żadnego sposobu, aby taki pogląd przyjąć lub odrzucić, nie jesteśmy bowiem w stanie zbadać, czy taka cywilizacja istnieje. Dlatego właśnie pogląd o pozaziemskich sobowtórach ludzi jest nienaukowy. Zaproponowane przez Freuda pojęcie nieświadomych motywów jest znakomitym przykładem takiej niefalsyfikowalnej tezy. Jeśli pacjent mówi o swoich problemach w związku, to zawsze można szukać źródła w jego relacjach z rodzicami. Na przykład jeśli kobieta związała się z mężczyzną, który traktuje ją bardzo źle, proces terapeutyczny może iść w stronę relacji między ojcem a matką pacjentki. Jeżeli ojciec był dominujący i poniżał matkę, być może pacjentka nieświadomie szukała partnera o podobnym rysie osobowościowym. A teraz odwrotna sytuacja. Kobieta nie akceptuje relacji ze swoim partnerem, który jest uległy, wycofany i podporządkowany. Terapeuta może tłumaczyć tę sytuację tym samym mechanizmem. Kobieta traktuje swojego ojca jako nieświadome kryterium doboru partnera życiowego, ale tym razem jest to przeciwieństwo ojca. Tak więc ten sam mechanizm tłumaczy dwa zupełnie sprzeczne wybory. Zgodnie z psychoanalizą uświadomienie sobie tego mechanizmu prowadzi do usunięcia problemu. Hipotezy o nieświadomych powodach ważnych decyzji życiowych nie da się sprawdzić. Na tym właśnie polega niemożność odrzucenia tej interpretacji. Jest jeszcze jeden ważny punkt krytyczny tego rodzaju interpretacji. Jeśli ojciec lub matka są nieświadomymi wzorcami w doborze partnerów, to mamy tutaj ukryte założenie, że człowiek w swoim życiu dokonuje wyborów spośród wielu osób. Bardzo często w doborze partnerów nie ma dużego wyboru. Przez większość historii ludzie żyli w małych społecznościach, głównie na wsiach, gdzie związki były aranżowane według kryterium zamożności. Dlatego też ludzie są bardzo otwarci na tworzenie relacji z różnymi osobami. Gdyby tym procesem rządziły jakieś nieświadome reguły, związków byłoby znacznie mniej, a w konsekwencji rodziłoby się znacząco mniej dzieci.

Dlaczego więc niektórzy ludzie akceptują takie wyjaśnienia? Jedną z ważnych potrzeb człowieka jest dążenie do rozumienia rzeczywistości i samego siebie. Psychoanaliza znakomicie zaspokaja taką potrzebę, dając dodatkowo nieoczywiste, a przez to intrygujące wyjaśnienie. To w uproszczeniu jeden z powodów popularności psychoterapii opartej na psychoanalizie. Mimo że ten kierunek zrodził się w Europie, to największym uznaniem cieszy się w Stanach Zjednoczonych, skąd wtórnie promieniuje na inne kraje w zachodnim kręgu kulturowym. Co prawda dzisiaj na ogół nie interpretuje się dzieciństwa w tak skrajny sposób, jak w ortodoksyjnej psychoanalizie, lecz uważanie tego okresu życia za kluczowy w wyjaśnianiu problemów i zaburzeń jest wciąż bardzo popularne. Wzrastające zainteresowanie psychologią, zwłaszcza w jej uproszczonej wersji, powoduje, że okres dzieciństwa jawi się wielu ludziom jako kluczowy w zrozumieniu problemów w dorosłości.

Biorąc pod uwagę obecną wiedzę o rozwoju człowieka, jego społecznych i biologicznych uwarunkowaniach, kwestia wpływu dzieciństwa na dorosłe życie wydaje się znacznie bardziej złożona. Spekulatywne wyjaśnienia są przykładem nieuprawnionej skrajności. A na czym miałby polegać złoty środek w tłumaczeniu roli wczesnego etapu życia? Po pierwsze, należałoby wskazać dowody świadczące o realnym wpływie dzieciństwa na dorosłe życie, zwłaszcza na jego negatywne aspekty. Po drugie, pokazać, kiedy dzieciństwo nie ma wpływu lub ma niewielki wpływ na dalszy bieg życia. Badania psychologiczne i psychiatryczne w dosyć jednoznaczny sposób pokazują związki dzieciństwa z niektórymi zaburzeniami w dorosłości. Jednak chodzi tu nie o relacje między rodzicami czy też o modelowanie zachowań któregoś rodzica, a o traumy przeżywane przez dziecko, na przykład maltretowanie przez rodziców. Wiele badań wskazuje na konkretne związki między traumami a zaburzeniami psychicznymi w dorosłym życiu. Ograniczymy się tutaj do najbardziej wiarygodnych danych, czyli metaanaliz, a więc statystycznych zestawień wielu badań na dany temat. Metaanalizy obejmują bardzo wiele przypadków i są prowadzone pod metodologicznym rygorem. Jedną z takich prac wykonali badacze z Irlandii (McKay i współpracownicy, 2020). Po analizie 23 badań opublikowanych w naukowych czasopismach doszli do następujących wniosków. Na zaburzenia psychiczne w dorosłym życiu mają wpływ: utrata rodziców, maltretowanie lub znęcanie się emocjonalne. Tego rodzaju traumy w dzieciństwie lub w okresie dorastania współwystępują z zaburzeniami emocjonalnymi, depresją, a nawet z chorobami psychicznymi, takimi jak choroba afektywna dwubiegunowa nazywana kiedyś psychozą maniakalno-depresyjną. Dzieci lub młodzież doświadczające traumatycznych wydarzeń, w dorosłym życiu są częściej narażone na wymienione zaburzenia. Nie oznacza to oczywiście, że każdy, kto miał takie doświadczenia, będzie automatycznie przeżywał problemy psychiczne. Wiele zależy od wyposażenia biologicznego, cech temperamentu i wsparcia udzielanego przez innych. W kolejnej pracy (Örge i Volkan, 2023) zbadano związek między negatywnymi wydarzeniami z dzieciństwa a zaburzeniami odżywiania, takimi jak: anoreksja (psychiczny jadłowstręt) i bulimia (psychiczna żarłoczność). Okazuje się, że traumatyczne przeżycia w dzieciństwie polegające na fizycznym i emocjonalnym znęcaniu wiążą się z zaburzeniami jedzenia u osób dorastających i dorosłych. Nie są to jedyne czynniki, ale z pewnością w istotny sposób przyczyniają się do psychicznych problemów związanych z jedzeniem u dorosłych.
mniej..

BESTSELLERY

Menu

Zamknij